Content

Archiwum

[Środkowe Rubieże] Robaczy transfer

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 23 Sty 2016, o 18:38

Nikt nie spodziewał się takiej reakcji ze strony nieco dziwacznego, ale jakże spokojnego Quorna. Zaczął ją gorączkowo bronić. Obie przesłuchujące kobiety pozwoliły mu na mówienie, ale gdy zaczął się rzucać, nie kryły zaskoczenia. Connie z kolei bladła i czerwieniła się na przemian, nie do końca wiedząc, co ma o tym wszystkim sądzić. Geonosianin stanął w jej obronie i starał się udowodnić, że szpiegiem nie była i nie mogła mieć z całym zdarzeniem niczego wspólnego.
- Uspokój się. - powiedziała Jaina bardzo stanowczo i coś w jej głosie wręcz zmuszało do posłuchania tego polecenia. Kobieta wycofała się ponownie pod drzwi, a pałaczkę przejęła Mai.
- Quorn, tak? Posłuchaj, nie chcemy widzieć twojego mięsa - kącik jej ust drgnął, ale powstrzymała się przez uśmiechem. - Twoje zapewnienia nic nie zmienią, Connie już się przyznała. To szlachetne, że chcesz ją bronić, ale prawda jest inna, prawda, moja droga?
Connie milczała jak zaklęta. Mai i Jaina także. To nie mogło trwać wiecznie.
- Powiedz wreszcie coś dziewczyno! Wiemy, że maczałaś w tym palce, to widać po twojej twarzy, nie jesteś w tym zbyt dobra. Co z twoimi przyjaciółmi? Też mają coś wspólnego? Tak, wiemy doskonale, że ty, Quorn i jeszcze dwóch mężczyzn wspólnie zaczęliście służbę na transportowcu, oni...
- Nie! - wybuchnęła. - Oni niczego nie wiedzą... są niewinni! Nie zrobili niczego złego, działałam sama.
Mai'fach uniosła brwi. Dziewczyna pękła. Wiedziała, że zagrała trochę nieczysto, ale tak miało być.
- Wiem o tym. - odparła cicho, a teraz powiedz mi, co tam robiłaś i jakie było twoje zadanie, a przede wszystkim powiedz, kim są pozostali szpiedzy.

Mostek "Orientation"
Kapitan Vans siedział nad informacjami, które zostały mu przesłane z "Nadziei". Mieli na pokładzie szpiega, a nawet dwóch. Sytuacja nie wyglądała wesoło i wygląda na to, że nie będą mogli się stąd ruszyć, aż do momentu, gdy nie rozwiążą sprawy. Zastanawiał się nad tym, kto mógł być tym szpiegiem, trzymał przed sobą listę załogi i po kolei odtwarzał, kto gdzie był i o jakiej porze. Już na wstępie wykluczył istoty rasy innej niż ludzka, z informacji wynikało, że byli to dwaj mężczyźni, do tego miał na pokładzie dwóch "swoich" ludzi, którzy byli z pewnością po stronie Rebelii, a to pozostawiało już niewielką listę potencjalnych szpiegów i rodziło problem... z jego obliczeń wynikało, że mieli dodatkowego pasażera.

"Nadzieja"
- Powiedz coś więcej, inaczej będziemy musieli zastosować ostateczne środki, a tego być nie chciała.
Młodsza z kobiet spoglądała uważnie na winowajczynię, a potem przeniosła wzrok na Quorna.
- Nie wyjdziecie stąd dopóki sprawa się nie wyjaśni i nawet nie marzcie o tym, że skontaktujecie się ze swoimi przyjaciółmi. Wiele ryzykujemy i nie pozwolimy na to, by ktoś taki jak wy, zniszczyli nasze nadzieje i cały ten wysiłek, jaki w to wkładamy. Wiesz, że twój przyjaciel i jak sądzę również kapitan, Ron, pracuje dla nas? Dostrzegasz tu wyraźny konflikt interesów? Myślę, że twoi przyjaciele nie będą zadowoleni.
Connie zaczęła się trząść, ale uparcie milczała. Mai z kolei cierpliwie czekała, aż ta znów wybuchnie, bo musiała wybuchnąć, to było nieuniknione. Drążyła dalej. To było dość okrutne, nie była z siebie dumna, ale tak było trzeba. Przypomniała sobie ostatnią rozmowę z Telem i tym, co mówił o ciężkich czasach i brudzeniu sobie rąk. Wtedy jej się to nie spodobało, ale teraz sama robiła podobnie. Westchnęła w duchu i uporczywie wpatrywała się w postać dziewczyny. Osoba Quorna na chwile odeszła na bok, jakby zupełnie o nim zapomnieli.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 24 Sty 2016, o 16:41

Na takie rewelacje Quorn nie był przygotowany. Nie wiedział co zrobić. I nie chodziło o to, że Quorn zwykle miał problemy z czytaniem intencji i wyciągnąłem wniosków z tego co słyszał. Tym razem było inaczej. Quron doskonale czuł całą ta sytuację. Rozumiał ciężar każdego wypowiedzianego słowa. Od "Connie" poprzez "jest" aż do "szpiegiem". Domyślał się nawet konsekwencji tego stanu rzeczy. Nie były to przyjemne domysły.
Wszystko przez to, że zdążył się przywiązać do załogi Rona. Fakt, ze stało się to tak szybko był zaskoczeniem nawet dla samego Quorna. Czas spędzony z nimi - choć krótki - był wypełniony wydarzeniami wzbudzającymi silne i często skrajne emocje. Przez ostatnie dwa lata w życiu geonosianina nie wydarzyło się więcej niż w przeciągu tych ostatnich kilku dni. To, i fakt, że Ron i jego ekipa traktowała Quorna znacznie miłej niż poprzedni pracodawcy sprawiło, że w tym momencie z pewnym przejęciem obserwował to jak rozwijały się wydarzenia. Odczuwał dziwny niepokój o dalsze losy załogi "Kolibra". I w całej tej sytuacji nie szpiegostwo dla Imperium było najważniejsze. Dla Quorna fakt ten był w gruncie rzeczy drugorzędną sprawą; wszystkie organizacje galaktyki, rządy i grupy, które w jakiś sposób trzymały władzę były w porządku dopóki trzymały się od jego geonosiańskiego jestestwa z daleka. Najważniejszym problemem było to, że jego grupa została podzielona. Ron i Darik wspierali Rebelie, Connie pracowała dla Imperium. Nawet tak niezorientowana jednostka jaką był Quorn wiedziała, że nie wróży to dalszej owocnej współpracy.
- Eee.. Quorn jest zmieszany. - powiedział do siebie. Nawet nie chciał tego mówić. Tak jakoś samo to wyszło. Odsunął się od Connie i przesłuchujących ich kobiet; te i tak nie zwracały za bardzo uwagi na mamrotanie robala.
- Quorn się nie miesza. Quorn nic więcej nie wie. Nie pytajcie już Quorna, dobrze? Nieee... Nic już nie wie. Quorn jest tylko mechanikiem. Naprawia grechoty.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 26 Sty 2016, o 20:38

Obie kobiety przyglądały się uważnie Connie, która z każdą chwilą zaczynała pękać. To tylko kwestia czasu, pomyślała Mai, a dziewczyna wreszcie zacznie gadać i o to właśnie im chodziło. Kobieta nie chciała jej torturować, doskonale widziała, że dziewczyna już wystarczająco cierpi, jednak nie zamierzała odpuszczać, sprawa była wystarczająco poważna i nie było tu miejsca na łagodne traktowanie. Osoba Quorna na razie odeszła na dalszy plan, on nie był niczemu winny, to wiedziały, to jednak nie oznaczało, że nie był osobą całkowicie pozbawioną znaczenia. Na niego też przyjdzie czas. Na razie jednak...
- Connie, milczenie w niczym ci nie pomoże, zacznij mówić, jestem naprawdę cierpliwa, ale nawet ja mam swoje granice, do których ty niebezpiecznie się zbliżasz.
Rzuciła tylko ukradkowe spojrzenie na robala. Quorn odpuścił, widać było, że jest zdezorientowany całą tą sytuacją, mimo wszystko mógł się przydać. Jej rozmyślania przerwał jednak jęk dziewczyny, Mai momentalnie na nią spojrzała. Connie siedziała pochylona, zakrywając rękami twarz. Jej ramiona trzęsły się od spazmatycznego płaczu. Pękła.
- Ja nie chciałam. - dało się usłyszeć pośród szlochu. - Zmusili mnie...
Mai jej nie poganiała. Teraz już pójdzie z górki. Connie płakała, chwilami nawet bardzo gwałtownie. Jaina, stojąca do tej pory przy drzwiach podeszła i usiadła obok, podając jej chusteczkę.
- No już, spokojnie, powiedz co wiesz, to ci pomożemy.
Dziewczyna gwałtownie pokręciła głową, ale przyjęła chusteczkę i uspokoiła się odrobinę.
- Nie dacie rady. Nikt nie da. Zmusili mnie... zagrozili, że zabiją Rona, Derika, że dorwą moją rodzinę. Miałam ich informować o transportach, kto, do kogo i co. - pociągnęła nosem i odetchnęła głębiej. - Nie wiem kim są ci szpiedzy na statku, nie znam ich. Gdy się zaciągnęliśmy, oni zdybali mnie, wiedzieli kim jestem, powiedzieli, że mam mieć oczy szeroko otwarte i zbierać dane, bo to ważne.
Connie wyglądała teraz strasznie żałośnie. Zerknęła na Quorna, a ten mógł w pełni dostrzec rozpacz malującą się na jej twarzy.
- Tak właśnie działa Imperium. Grozi i zastrasza, chce wszystkich trzymać twardą ręką, a kto chciałby się sprzeciwić, na tego zostaje wydany wyrok. Tak to wygląda i właśnie z tym staramy się walczyć. Connie, jeszcze nie wszystko jest stracone. - Mai uśmiechnęła się lekko, spojrzała na dziewczynę, a potem jej wzrok zatrzymał się na Quornie i to zatrzymał się na dłużej. - Wasza załoga miała zostać rozbita przez zdradę i podłe knowania władz imperialnych, chciałbyś, żeby do tego doszło?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 27 Sty 2016, o 10:06

- Czy Quorn chce? Czy chce, żeby mały-rój się nie rozpadł? Chyba nie. Quornowi na tym nie zależy. Ale Quorn nie ma też na to wpływu. - geonosianin zwiesił głowę. Był przybity i nie podobało mu się to uczucie. Nie podobało mu się też to, że w tak dziwny sposób się zaangażował. Nie podobało mu się też to, że cały czas siedzi w skafandrze i ma zakute ręce. Wybuch gniewu i złości był nagły.
- Po co Quornowi się pchać tam gdzie go nie chcą?! Quorn jest tylko mechanikiem! Mechanikiem! Naprawia grechoty! Nie szpieguje! Dlaczego go tutaj jeszcze trzymają?! Nie pytajcie go więcej o nic. Nie pytajcie o Connie. Quorn nic nie wie! Wypuście. Nie pytajcie o Rona. Nieee. Quorn chce do innej celi. Zabierzcie go stąd, słyszycie?! I zdejmijcie to. Słyszycie?! - Quorn zaczął się szamotać próbując uwolnić ręce. Upadł na podłogę cały czas walcząc z ciasnymi obręczami.
- Nieeee.... Nieee. Nie chce tu więcej być. Quorn chce wyjść. Wyyyjść. Zabierzcie. Quorna. Stąd. Nie chce tu być.
Kobiety były zszokowane tym wybuchem. Nie wiedziały co robić, bo Quorn wściekle bił dłońmi i kopał nogami. Wydawało się, że bez interwencji strażników nie da się go uspokoić.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 29 Sty 2016, o 21:17

Udało im się złamać dziewczynę. Mai współczuła jej, ale tak było trzeba zrobić. Jaina również postanowiła wesprzeć młodą kobietę i obie panie wiedziały, że teraz wszystko powinno pójść o wiele łatwiej. Nie spodziewały się tylko jednego. Reakcji Quorna. Gdy Mai zadała mu pytanie, nie sądziła, że będą tu świadkami podobnego zachowania. Gdy Quorn rzucił się na ziemie i zaczął krzyczeć i się szamotać. Wszystkie trzy kobiety zdębiały, a po chwili do kajuty wpadł Kyle. Już rzucił się w stronę leżącego i wierzgającego Geonosianina, ale Mai go powstrzymała ruchem ręki. Connie też zerwała się z łóżka i przypadła do podłogi.
- Quorn! Spokojnie! - próbowała przytrzymać robala, ale choć był on niewielkich rozmiarów, to tak bardzo się rzucał, że dziewczyna omal nie oberwała w twarz.
Po chwili obok Connie przyklęknęła Jaina, która spokojnym ruchem przyłożyła rękę do jego ciała. Nie minęła chwila, gdy Quorn się uspokoił. Sam pewnie nie wiedział jak to się stało, ale dotyk kobiety momentalnie ukoił jego nerwy. Leżał teraz na podłodze, by chwili jakieś silne dłonie miały go podnieść i usadowić z powrotem na łóżku. To Kyle go posadził i choć spoglądał na Quorna z wyraźną pogardą, nic nie powiedział, zaraz potem wyszedł, najwyraźniej na prośbę przełożonej.
- Quorn? Wszystko już w porządku? - Connie spoglądała na niego nieco przerażona. Od początku uważała, że był nieco dziwaczny, nawet nieco kopnięty, ale stosunkowo niegroźny i całkiem ok. W takiej sytuacji widziała go po raz pierwszy.
- Quornie - tym razem odezwała się Mai. - Nie masz powodów do tego, by się denerwować.
- Nie jesteś niechciany i nie jesteś również więźniem. - dodała Jaina, która zdążyła się już wyprostować. - Żadne z was nie jest.
Wszystkie trzy kobiety spoglądały na Quorna. Nawet sprawa związana z Connie odeszła na bok, przynajmniej na chwilę.
- To co z nami będzie? - zapytała cicho Connie.
- To tylko zależy od was, jeżeli podejmiecie właściwą decyzję, z pewnością wiele zyskacie, jeżeli wybierzecie inaczej... no cóż, nie jesteśmy mordercami i nie chcemy nikogo do niczego zmuszać. - głos Mai był spokojny, czujnie obserwowała dwójkę członków załogi transportowca. - Quornie, już wszystko w porządku?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 30 Sty 2016, o 11:41

Dotyk. Zwykłe dotknięcie ręką. Tylko to i nic więcej. Cały niepokój zniknął w jednej chwili. Fala odprężającego ciepła przetoczyła się przez ciało i umysł Quorna. Obrazy i myśli w jego głowie stały się poukładane i czytelne jednocześnie rozlała się po nim błoga euforia, tak jakby był pod wpływem narkotyku.
Gdy go podnieśli z podłogi i posadzili z powrotem na łóżku znał już odpowiedzi na wszystkie pytania związane z sytuacją.
- To było miłe. Quorn będzie już spokojny. - mówił trochę wolniej niż zazwyczaj a jego oczy miały trochę nieobecne spojrzenie.
- Quorn jest mechanikiem. Jak dacie mu pracę i kredyty to Quorn pojedzie pracować gdzie chcecie... Ron. Ron okłamał Quorna i nie zapłacił. Wy musicie płacić, bo Quorn chce mieć kredytów dużo. Musicie płacić bo inaczej odejdzie i nie będzie naprawiał grechotów. - Geonosianin przyjżał się kobietom a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas, który jak wiedziała Connie miał być uśmiechem.
- Co mu jest? Będzie pluł teraz? - zaniepokoiła sie Jaina.
- Nie, uśmiecha się. - Nie było to zamiarem Connie ale zabrzmiała w tym momencie jak matka która obserwuje swoje dziecko we śnie.
- Quorn będzie pracował. Za kredyty. I oddajcie mu q4. - uśmiech na twarzy Quorna był coraz szerszy.
- Bez q4 Quorn nie będzie pracował. Hej Ty - wskazał na Jaine - dotknij Quorna raz jeszcze. To było miłe, taaak.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 31 Sty 2016, o 18:15

Nikt, chyba nawet Jaina, nie mógł się spodziewać aż tak silnej reakcji. Starsza kobieta nie odezwała się, ale lekko uniesione ku górze brwi świadczyły, że była równie zaskoczona, co pozostali. Przesadziłam? Niemożliwe. Jedna myśl przemknęła jej przez głowę, ale zaraz uciekła. Mieli sprawy do załatwienia.
- Ron wcale cie nie oszukał! - Connie stanęła w obronie swego kapitana, ale zaraz zamilkła, pod wpływem ostrego spojrzenia Mai'fach.
- Jak mówiłam, wszystko zależy od was. Możecie zacząć z nami współpracować, a z pewnością wiele dzięki temu zyskacie. - spojrzała na Connie. - Postaramy ci się pomóc jak tylko będziemy mogli. Twoim przyjaciołom i rodzinie nic się nie stanie. Powiedz mi tylko, co wiedzą władze?
Connie się zawahała i opuściła głowę.
- Nie wiem. Dostałam polecenia i nic więcej. Myślę jednak, że nic nie wiedzą i szpidzy na transportowcu nie mają pojęcia na co wpadli. Niestety nie wiem jak się nazywają, gdybym ich zobaczyła to mogłabym... - głośno przełknęła slinę, widocznie ta opcja jej nie pasowała.
- Spokojnie, tym się już zajmie kapitan Vans. Z pewnością znajdzie szpiegów i ich zgarnie, a my już zajmiemy się resztą.
Mai'fach wyraźnie się uśmiechnęła i ponownie przeniosła wzrok na Quorna. A gdy ten wspomniał o dotyku i jeszcze spojrzał na Jaine, omal nie parsknęła śmiechem. Sytuacja wcale nie była zabawna, ale ten robal skutecznie rozładowywał napięcie.
- Quornie, myślę że ty i twoi towarzysze możecie się nam jeszcze przydać. Będziemy musieli tylko porozmawiać z pozostałymi. Będzie was, a szczególnie ciebie Connie, czekała trudna rozmowa.
Kobieta wstała i podeszła do drzwi kajuty, które po chwili rozsunęły się. Strażnik, znanym im jako Kyle, stał tuż za drzwiami i teraz spoglądał w głąb pomieszczenia z marsową miną.
- Wszystko w porządku, myślę że sprawa jest już załatwiona, przynajmniej ta. - spojrzała na pozostałych. - Chodźcie z nami.
Connie wstała z miną, jakby szła na ścięcie. Spojrzała na Quorna, starając się cokolwiek wywnioskować po jego wyglądzie czy zachowaniu, niestety robal był nieprzewidywalny i z pewnością nie posiadał typowo ludzkich reakcji.
- Chodź Quorn. - westchnęła i wyszła z kajuty.
Zostali poprowadzeni korytarzami do innego pomieszczenia. Po drodze mogli przyglądać się przemieszczającym się w różne strony istotom, ludziom oraz obcym. W końcu znaleźli się na miejscu. Był to pokój znacznie większy niż klaustrofobiczna kajuta. Mai stanęła przed sporych rozmiarów ekranem, który po chwili się włączył, a ich oczom ukazała się postać kapitana Vansa
- Jak wygląda sytuacja, kapitanie? - Mai od razu, bez żadnego wstępu przeszła do sedna. - Złapaliście ich?
- Jednego mamy. Był członkiem załogi. Przyznaje popełniłem błąd i nie sprawdziłem wystarczająco dobrze. Szukamy jeszcze jednego, ale znajdziemy go. Co z...?
Wzrok kapitana powędrował w bok, spoczywając na postaci Connie i Quorna.
- Sytuacja już została wyjaśniona. Zyskaliśmy nowych ludzi. - odparła, tym razem Jania - Proszę się nie przejmować, każdy popełnia błędy, ale zawsze można je naprawić, prawda? - słowa były skierowane do kapitana, ale wzrok Jedi spoczął na Connie, która aż poczerwieniała.
- Przyjmuje do wiadomości. Mam coś przekazać waszym przyjaciołom?
Connie zawahała się, ale ostatecznie pokręciła głową. Wiedziała, że czeka ich rozmowa, ale chciała poczekać, aż będą mogli porozmawiać twarzą w twarz. Quorn mógł jeszcze się wypowiedzieć.
- A więc dobrze. Jak tylko dopadniemy drugiego, odeślemy ich do was.
Mai skinęła głową i połączenie zostało przerwane. Kobieta odwróciła się w stronę dwójki.
- Trochę tu jeszcze posiedzicie, nie możemy was jeszcze odesłać, możliwe, że tu zostaniecie. Zobaczymy. Na razie znajdziemy wam inne zajęcie.
Skinęła głową na jednego z ludzi.
- Zaprowadź Quorna do maszynowni, a Connie do kajuty.
Po tych słowach, opuścili pomieszczenie. Quorn został rozdzielony z Connie, i trafił d maszynowni, gdzie krzątało się kilku mechaników.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 31 Sty 2016, o 22:45

Z potoku twarzy i rozmów, który nastąpił po tym jak Jaina dotknęła Quorna wywnioskował, że będzie pracował dla nowej grupy i nawet mu to odpowiadało, choć nie do końca zrozumiał czy Connie i reszta będą z nim czy nie. Narkotyczna błogość, która była efektem działania mocy Jainy, ustępowała powoli i zanim Quorn w pełni uwolnił się od jego wpływu zdążył parę razy zapytać czy oddadzą mu droida i czy Jaina go jeszcze dotknie. O to drugie pytał nawet częściej. Nie miało to korzystnego wpływu na odbiór jego osoby wśród załogi "Nadziei". Jaina chyba też nie była do końca zadowolona z tego faktu. Tak czy inaczej Quorn został odprowadzony do maszynowni gdzie - jak sądził - miał się zapoznać ze statkiem.

Quorn jednak nigdy później nie mógł sobie przypomnieć tego w jaki sposób tam dotarł i co dokładnie zrobił a w to co mu opowiadano nie wierzył.


- Mostek. Mostek zgłoś się. Pytanie mam.
- Słucham. Jakie pytanie?
- Możecie mi wytłumaczyć co się tam na górze u Was dzieje i skąd On się tu wziął?
- Eeee... Maszynownia, możecie jaśniej?
- Kto wpuścił na pokład tego... jak mu tam... Quorna?
- Nooo... Z tego co wiem to szefostwo tak zadecydowało. Ma zostać na statku jako mechanik.
- ...
- Halo, maszynownia jesteście tam?
- Wkręcacie nas, prawda?
- Nie, dlaczego co się stało? Zrobił coś?
- Zapytaj lepiej czego nie zrobił. Wszedł. Powiedział, że ma na imię Quorn. Zapytał czy lubimy mięso i dotykanie. Potem zaczął zdzierać z siebie skafander...
- Ale to nie brzmi jeszcze jakoś strasznie? Prawda? To rozkaz szefostwa był...
- Poczekaj, jeszcze nie skończyłem. Jak już zdarł z siebie ten skafander to latał wkoło po maszynowni drąc się, że ma pogniecione skrzydła. Na końcu usiadł przed komputerm mówiąc, że coś musi sprawdzić... I zasnął. Spał jakąś godzinę... Potem się obudził i powiedział w którym miejscu mamy błąd w systemie chłodzenia. A teraz dopytuje się gdzie jest jego droid i messa.
- To wszystko? Bo wiesz, nie do mnie z takimi skargami, złóż zażalenie oficjalną drogą...
- W sumie mógłbym... Ale nie do końca po to Was wzywam. Zróbcie test tego układu chłodzenia bo ten śmierdziel może mieć czasem rację.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 2 Lut 2016, o 19:23

Gdziekolwiek pojawiał się Quorn zawsze budził sensację. Geonosianin nie potrafił wtopić się w tłum. Zawsze musiał zwracać na siebie uwagę, najczęściej nieprzewidywalnym i zaskakującym zachowaniem, które zdecydowanie odbiegało od norm przyjętych przez rasy rozumne i cywilizowane. Tym razem było tak samo i gdy trafił do maszynowni, pracujący tam ludzie oraz istoty innych raz momentalnie go zauważyli. Być może po krótkim czasie przestałby być atrakcją, gdyby nie... no właśnie, gdyby nie dziwaczne zachowanie robala. Nikt nie wiedział, jak powinien się wobec niego zachować, co zrobić. Na szczęście po jakimś czasie wszystko się uspokoiło, a pracownicy wracali do swojej pracy, tylko od czasu do czasu wymieniając jakieś uwagi.
Minęło trochę czasu, gdy wreszcie pojawił się znany mu już Kyle i zabrał z maszynowni. Quorn został zaprowadzony do czegoś w rodzaju pomieszczenia gościnnego, choć w sumie ciężko byłoby to stwierdzić na pewno. Znajdowała się tam cała załoga Kolibra, ale już na wstępie, nawet tak mało ogarnięty emocjonalnie i nie do końca znający zachowania ludzie Quorn mógł wiedzieć, że nie jest dobrze. Connie siedziała ze spuszczoną głową, a w rękach miętosiła chusteczkę, która i tak już do niczego się nie nadawała. Ron siedział na przeciwko niej, z pochmurnym wyrazem twarzy, a Derik... Derim chodził w kółko, tak mocno wybijając rytm kroków, że w całym pomieszczeniu dudniło. Był zdenerwowany.
- To ja was zostawię i porozmawiacie sobie. - powiedział Kyle i wyszedł.
Po chwili tuż przy nim znalazł się jego mały robocik Q. To z pewnością musiało ucieszyć Geonosianina, który momentalnie zapomniał o otaczającym go świecie.
- To jakiś obłęd, szaleństwo... całkowicie was powaliło. Ty w rebelii, a ty jako szpieg imperium... czy tylko ja tu wyszedłem na idiotę?! - warknął Derik, a po chwili wzrok obu mężczyzn mimowolnie spoczął na Quornie. Tylko Connie ani drgnęła.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 3 Lut 2016, o 14:35

Quorn rozejrzał w spokoju po zebranych: dostrzegł smutną Connie, zdenerwowane spojrzenia Rona i Derika i unoszącego się w powietrzu q4. Na jego widok Quorn uśmiechnął się.
- Q! Jesteś! Przynieśli Cię do Quorna! - geonosianin skoczył do przodu i krótkim lotem znalazł się przy swoim droidzie. Złapał go i zaczął oglądać uważnie; Q4 chciał się wyrwać z robaczego uścisku i popiskiwał cicho.
- Nic Ci nie zrobili? Nie dotykali Cię? Bo Quornowi coś zrobili. - geonosianin zdawał się nie dostrzegać Rona i reszty załogi "Kolibra".
- Chyba mu zaglądali do mózgu. - Dodał szeptem rozglądając się konspiracyjnie.
Droid zapiszczał coś pytająco.
- Nie.. Quorn też nie wie czego mogli by tam szukać.
Kolejne piszczące pytanie.
- Był w celi a potem obudził się w maszynowni. Podejrzane, co? Ale mają tutaj grechot. Quorn od razu widział jak naprawić straty ciśnienia na powrocie chłodziwa. A oni nie widzieli, nieee... Uważaj... oni mają tutaj dziwne kobiety. Nie daj się im dotknąć. Ale myślę, że Quorn będzie tutaj zadowolony. Q też będzie zadowolony. Obiecali płacić Quornowi kredyty. Nie kłamali tak jak ten...
Quorn zamilkł na chwilę. Potem odwrócił się do Rona tak jakby go dopiero teraz zauważył i powiedział:
- Ron! Jesteś tutaj. I Derik też! Quorn się cieszy, że Was widzi. Taaak. Cieszy się - Podszedł bliżej i dodał szeptem jednocześnie wymownie wskazując głową na Connie:
- Uważajcie na to co mówicie. Ona jest złaaa.
Connie rozpłakała się na nowo.
- Nie wiem kto na tym lepiej wyjdzie. Imperium z płaczącym szpiegiem czy Rebelia z Robalem. - Derik był najwyraźniej zrezygnowany.
- Ron co robimy? Zostajemy z nimi? - Twi'lek spytał swojego kapitana, a ten w odpowiedzi rozłożył tylko szeroko ręce.
- Quorn chciałby, żeby Derik i Ron zostali z nim i z Robaliantami. Mają dobre jedzenie. - Robal czuł, że musi coś powiedzieć.
Connie zaniosła się jeszcze głośniejszym płaczem. Geonosianin spojrzał na nią. Robiło mu się dziwnie i nieznośnie smutno jak na nią patrzył. Podszedł bliżej.
- Quorn chciałby, żeby Connie też z nim została. - powiedział kładąc jej swoją chitynową rękę na ramieniu.
- Chciałby, żeby już nie płakała. Quorna boli głowa od tego.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 5 Lut 2016, o 20:23

- Derik, po pierwsze nie byłem w rebelii, tylko czasem im... pomagałem - Ron skrzywił się. Doskonale wiedział, że takie tłumaczenia nie zdadzą się na nic. Rosły Twi'lek miał jednak rację, cała ta sytuacja była mocno porąbana. Mężczyzna nie miał pojęcia jak mogło do czegoś podobnego dojść. Spoglądał na Connie nie mogąc wyrobić sobie zdania. To jednak Derik przeżywał największe katusze, widział przecież jak pomarańczowoskóry kręciła tuż za krzesłem kobiety. Był w rozterce.
Na Quorna prawie nie zwrócono uwagi, przynajmniej z początku. Ron spoglądał na niego od czasu do czasu widząc jak zajmował się swoim robotem i coś tam szeptał. Ale nie miało to żadnego znaczenia. Jego uwaga została na dłużej przyciągnięta, gdy robal wreszcie ich zauważył. Na płacz Connie zareagował Derik, który momentalnie do niej podskoczył, ale zaraz potem się cofnął. Nie wiedział, co ma zrobić, był wyraźnie zagubiony, jak zresztą wszyscy.
- I tak nie mamy wielkiego wyboru. - odezwał się ponownie Ron, spokojnym, ale wyraźnie zmęczonym głosem. - Ale szczerze mówiąc nie wiem. Niewiele się dowiedziałem odkąd nas tu przywieźli. Nie pytajcie mnie o nic. I nie patrz tak na mnie Derik, mówię prawdę.
Ron miał już dość użerania się ze swoimi podwładnymi. Derik ciągle jęczał i narzekał, a Connie wciąż płakała. Zaczynała go boleć głowa i choć było mu strasznie żal przyjaciółki, nie był w stanie tego okazać. Tą całą dziwaczną scenę przerwało otwarcie się drzwi, przez któe weszła Mai'fach, wraz z dwójką ludzi.
- Mam nadzieje, że już wszystko sobie wyjaśniliście? - odparła na wstępie. - Powiem to od razu, żeby nie było niedopowiedzeń. Sprawa Connie została zamknięta, nie jest niczemu winna. Została zmuszona do pomocy Imperium, grozili jej. Żałuje tego i chce to naprawić. - spojrzała na każdego z osobna. - Teraz przejdziemy do sedna sprawy. Ron? Chciałam podziękować za twoją wielokrotną pomoc. Możecie teraz wszyscy przysłużyć się znacznie lepiej.
- Przysłużyć się...?! - Derik nie wytrzymał. Ron zareagował natychmiastowo, z głośny trzaskiem krzesła wstając doganiając przyjaciela i zatrzymując go w miejscu.
- Uspokój się. - powiedział z naciskiem, a potem spojrzał na Mai. - Chyba nie dajesz nam wielkiego wyboru, widzę jednak, że Quorna już zwerbowałaś...
- I mnie
Oczy wszystkich skierowały się na Connie, która ocierała mokrą od łez twarz.
- Nie chce dłużej być na smyczy Imperium. Zmusili mnie, bym spiskowała za waszymi plecami. Nie chciałam tego, ale grozili, że wam nie darują i nie tylko wam. Nie chce tak dłużej, chce coś z tym zrobić. - wstała, przełykając łzy i spojrzała pewnie na Mai, która po chwili uśmiechnęła się lekko i skinęła głową.
Cisza przeciągała się, aż wreszcie Derik podszedł do Connie i ją objął.
- Sprawa załatwiona. Chyba postanowione? - nikt się nie odezwał, a Ron tylko lekko skinął głową. Sprawa rzeczywiście była załatwiona. - Więc dobrze. Będzie was teraz czekało szkolenie. Wszystkich. - tu także spojrzała na Quorna. - Nie będzie to łatwe, ale musice przez to przejść, jeżeli naprawdę chcecie dołączyć do naszej sprawy. Takie szkolenie przechodzi każdy, nie jesteście więc pod tym względem wyjątkowi. Dodam również, że szkolenie obejmuje walkę, dywersję oraz trening sprawnościowy. Wasz szkoleniowiec wszystkiego dopilnuje.
W tym momencie do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba. Rosły mężczyzna, w wojskowym uniformie. Connie i Quorn od razu go rozpoznali. Był to Kyle, znany im już wojak, który chciał ich zastrzelić.
- Jakieś pytania? Macie coś do dodania, zanim zaczniecie? - odezwała się ponownie Mai, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ja mam jedno. - odezwał się Derik. - Chcecie z nas wszystkich zrobić żołnierzy? Nawet z niego?! - tu wskazał Quorna, który jak zwykle nie do końca rozumiał, co się wokół niego dzieje.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 7 Lut 2016, o 11:42

- Co z niego? - zapytał Quorn oderwany od swoich myśli. Rozejrzał się mętnym spojrzeniem po wszystkich zgromadzonych. Dostrzegł Kayle i zaczął się w niego wpatrywać intensywnie. Potem oczy zrobiły mu się wielkie z przerażenia.
- Co niego? Chcecie niego zabrać znowu do celi? Nie pójdzie... Nie...
- Spokojnie, Quorn... nie oto chodzi. - powiedziała Connie widząc jak Robal zaczyna się niepotrzebnie nakręcać.
- Derik ma rację. Wszyscy mamy być żołnierzami? - odezwał się Ron krzyżując ręce na piersi.
- To trochę bez sensu. Nie widzę Quorna w roli żołnierza i jako kogoś kto ma wykonywać jakieś rozkazy. Prawdę powiedziawszy: jeżeli mam być z nim w jednym oddziale to ja się od razu wypisuję. Albo zamknijcie mnie w celi.
- A ja od razu proszę o przeniesienie do kuchni... bo jestem z natury... tym.. no.. pacyfistą! - dodał Derik.
- Milczeć! Nie marudzić! Nie Wam o tym decydować kto gdzie trafi. Mnie zresztą też. Skoro dowództwo uznało, że geonosianin może być cennym nabytkiem dla sprawy to najwyraźniej tak właśnie jest. Nie oznacza to, że nie mam wątpliwości... Takich natury prywatnej... ale je zachowam dla siebie. - Spojrzał na Quorna który zaczął oglądać wyrywającego mu się q4 całkowicie ignorując to co się wokół niego mówiło.
- Myślą, że Quron nie da rady. Quorn da. Q. Nie wyrywaj się. Masz brud na kopułce... Daj Quron zetrze. - To mówiąc napluł na robota i zaczął wycierać palcem ubrudzone miejsce. Mały droid wcale nie wyglądał lepiej po tym zabiegu.
- Pokażemy im, że Quorn umie być żołnierzem, prawda najdroższy?
Droid zapiszczał coś smutno w odpowiedzi.
- Quorn jest gotowy. Quorn chce zostać żołnierzem Robalii.
- Re... Rebelii. - poprawił go Kayle.
- No. Przecież mówię. Robalii.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 9 Lut 2016, o 19:31

Oczy wszystkich zebranych skierowały się na Quorna, który najwyraźniej nie do końca orientował się w obecnej sytuacji. Na widok Kyle'a zareagował paniką, co w sumie nie jest niczym dziwnym, w końcu rosły żołnierz nie pałał do niego sympatią, a kilka godzin wcześniej chciał go zastrzelić.
- Nie zrobimy z was żołnierzy, jeżeli nie będziecie tego chcieli, ale niezależnie od tego, czym będziecie się zajmować w naszej strukturze, każdy od pokładowego majtka, po zawodowego wojaka musi przejść takie szkolenie. - pospieszyła z wytłumaczeniem Mai'fach. - Jeżeli któreś z was będzie chciało być żołnierzami, to proszę bardzo, droga otwarta, ale z pewnością znajdziecie mnóstwo innych zajęć. Wiem, że Connie jest świetnym pilotem, to dobrze, tacy nam się przydadzą, natomiast Quorn jest mechanikiem i już zdążył udowodnić jak dobrym, na brak pracy nie będzie narzekał. Wy też coś dla siebie znajdziecie. - spojrzała na pozostałych dwóch mężczyzn, a gdy żaden z nich się nie odezwał, skinęła głową.
Obecna atmosfera była dość mieszana, z jednej strony napięta, bo znajdujący się tu osobnicy zdawali sobie sprawę z powagi sprawy i tego, na co się decydują, z drugiej zaś strony Quorn, swoją beztroską i dość dziwacznym, niesfornym zachowaniem skutecznie łagodził to napięcie.
- To by było na tyle z mojej strony. Zostawiam was z kapralem Zarmerem. Kyle, informuj mnie o postępach.
Mężczyzna zasalutował, natomiast Mai opuściła pomieszczenie. Załoga "Kolibra" została sam na sam ze swoim nowym trenerem. Kapral zlustrował ich wszystkich wzrokiem.
- Baczność! I do szeregu! – z początku grupa nie zrozumiała, czego on od nich oczekuje, ale ostre spojrzenie mężczyzny, jasno mówiło, że nie znosi sprzeciwu.
Connie, Derik i Ron natychmiastowo stanęli w niezbyt równym szeregu i wyprężyli się jak struny. Nie podobało im się to i było to widoczne po ich twarzach.
- Robal! Powiedziałem do szeregu! – mężczyzna wydarł się na niezbyt ogarniętego Quorna. Kyle nie wyglądał na człowieka z nadmiarem cierpliwości. Po chwili złapał się za głowę.
- Za jakie grzechy spotkała mnie taka kara – mruknął. – Słuchajcie! Mai poleciła mi was przeszkolić. Nie podoba mi się to i przyznaje, ze wolałbym robić sto innych rzeczy niż użerać się z wami, ale jak trzeba to trzeba. Pierwsze, czego musicie się nauczyć, to dyscyplina i choć na statku panuje jako takie rozluźnienie, to każdy wie, gdzie jest jego miejsce i czego się od niego oczekuje, wy też musicie się tego nauczyć, więc nie liczcie z mojej strony na ustępstwa i pobłażanie. Robal! Powiedziałem, że masz stanąć w szeregu! Prosto! Wyprostuj się do cholery!
Mężczyzna ledwo nad sobą panował, ale widoczna na czole pulsująca żyłka wyraźnie świadczyła o jego skrajnych emocjach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 10 Lut 2016, o 23:07

Rozkazy? Te ostatni raz Quorn słyszał na Geonosis i nie spodziewał się, że w swym życiu jeszcze je usłyszy. W zasadzie to nie tyle, że ich nie usłyszy co będzie musiał je bezwarunkowo wykonywać i się im podporządkowywać. Nie tego spodziewał się przystępując do Rebeliantów, choć prawdę powiedziawszy można by przyjąć, że w ogóle nie miał wobec nich oczekiwań. Jego pojęcie o Rebelii i jej uczestnikach było zgoła żadne; wcale by nie był zdziwiony gdyby Rebelia okazałą się być tajną organizacją hodującą dziwne mięsożerne rośliny. No, może nie do końca było tak, że nie miał oczekiwań. Trochę liczył na to, że zwyczajnie zamkną go w maszynowni lub jakimś hangarze dadzą jedzenie, kredyty, grechoty do naprawy i przedewszystkim masę spokoju. Czyli po prostu pozwolą robić mu to na czym się znał najlepiej i do czego był zwykle najmowany. Tymczasem chodziło o coś więcej. Zdecydowanie więcej.
Sam siebie zaskoczył gdy stanął w szeregu tak jak mu rozkazano, posłusznie bez większego ociągania się. Gdzieś w nim obudziła się pamięć tych czasów które spędził na rodzinnej planecie. Czasów kiedy to wykonywanie rozkazów i ściśle zaplanowany porządek dnia był całym jego światem. Wtedy ten świat przeszkadzał mu i sprawił, że Quorn postanowił od niego uciekać. Teraz dobrowolnie do niego wracał, ale ten powrót nie wywoływał w nim jakichś większych oporów. Wręcz przeciwnie. Quorn był ciekaw tego co go może spotkać w rebelianckiej służbie. "Nadzieja" była odpowiednią nazwą dla statku na którym w Geonosianinie doszło do tej niewielkiej przemiany.
Jakkolwiek życiowy pragmatyzm szybko dał o sobie znać i w głowie Robala zaczęły pojawiać się myśli w stylu: "a co jak nie da rady, jak mu się tu nie spodoba"? Odpowiedź pojawiła się tak szybko jak decyzja o przysąpieniu do Rebelii:
- Najwyżej Quorn ucieknie... - Powiedział cicho sam do siebie.
- Co? Co tam mówisz, Robal? - Kyle krzyknął na Quorna w swoim żołnierskim stylu.
- Nic, nic... Quorn tylko... - Quorn zaczął mamrotać nieskładnie.
- Jeszcze raz! Co!?- Kyle stał przy nim i nie szczędził gardła.
- Mięso! - wypalił Robal.
- Tak. Żreć to Ty umiesz. Po treningu na pewno coś dostaniesz. A teraz słuchać mnie ćwoki...

I się zaczęło - pomyślał Quorn.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 12 Lut 2016, o 22:24

Cała czwórka będzie musiała przywyknąć do nowych warunków, zresztą nikt ich nie zmuszał do dołączenia do Rebelii. Każdy miał jakiś swój powód, a nikt ani Kyle, ani Mai'fach, ani nikt inny o te powody nie pytał. Jednak decydując się na dołączenie, siłą rzeczy musieli przyjąć warunki, jakie tu panują. Szkolenie było obowiązkowe i musieli je przejść, niezależnie od tego, jaką będą pełnić funkcję. Kyle, który miał ich szkolić, wyraźnie był niezadowolony z zadania, jakie mu przydzielono, mimo wszystko podporządkował się. Jak pójdzie reszcie? To się dopiero okaże.
- Dobra... - powiódł wzrokiem po nierównym szeregu. - Powiedzmy, że jest dobrze. Po pierwsze, pamiętajcie, że nie jesteśmy jednostką wojskową, jednak to czym się zajmujemy i co oczywiste jest niegodne z Imperialnym prawem wymusza na nas pewne umiejętności. Dyscyplina, zdolność do podejmowania natychmiastowych decyzji w trudnych warunkach, umiejętność trzymania języka za zębami - tu zerknął przede wszystkim na Quorna. - A także, gdy jest taka potrzeba umiejętność brania nóg za pas. Bez potykania się. Nie jesteśmy jeszcze wystarczająco silni, by móc stawić bezpośrednio czoła obecnej władzy i dlatego potrzebne jest wam szkolenie, by w przyszłości do tej możliwości mogło w ogóle dojść. Nie będę kłamał, nie liczcie na głaskanie po głowach. Przejdziecie podstawowy trening fizyczny oraz ćwiczenia z posługiwania się bronią różnego rodzaju. Do tego dochodzą umiejętności skradania, wiedza taktyczna, jak również szereg innych mniejszych i większych informacji, które będziecie musieli przyswoić. Po ukończeniu szkolenia każdemu z was zostaną przydzielone zadania, a będą do tego brane pod uwagę zarówno naturalne predyspozycje, nabyte zdolności, jak również moja własna opinia na wasz temat. Czego?!
Kyle warknął w stronę Rona, który od niechcenia podniósł rękę, jak dziecko podczas lekcji.
- A jeżeli oblejemy?
Mężczyzna uśmiechnął się złośliwie.
- To wylecicie przez śluzę.
Connie zrobiła wielkie oczy, a na twarzy Derika pojawiło się niedowierzanie.
- Żartuje. Już moja w tym głowa, byście wszyscy przeszli pozytywnie szkolenie, poza tym, to nie jest żaden test, który musicie zaliczyć. Od tego szkolenia może zależeć wasze życie, a także życie waszych towarzyszy. - mężczyzna, chodził wzdłuż szeregu w jedną i drugą stronę, co jakiś czas spoglądając na załogę. - Ale koniec tego gadania, przejdźmy do sedna. Za waszą służbę otrzymacie odpowiednie wynagrodzenie, wyżywienie oraz własne miejsca do spania. Dla waszej informacji, szkolenie zaczniemy od jutro od godziny 10, macie się stawić w hangarze, a teraz rozejść się!

*Kilka godzin później*

Po tym, jak zostali rozlokowani w kajutach i po tym, jak zdążyli wypocząć oraz ochłonąć po tak nagłych zmianach, przyszedł czas na stawienie się w umówionym miejscu. Cała czwórka znalazła się w hangarze, gdzie znajdowało się całe mnóstwo skrzyń. Skrzyń, które już widzieli wcześniej, na transportowcu. Część z nich była otwarta, a wokół kręcili się ludzi, roznosząc i układając części, będące częściami myśliwców.
- Jesteście. To dobrze. - głos Kyle'a wyrwał ich za zamyślenia. - Waszym pierwszym zadaniem będzie złożenie tych części w jedną całość. Macie współpracować...
- Kiedy my nie jesteśmy mechanikami, nie znamy się na tym! - wykrzyknęła przerażona Connie.
- Cisza! Macie współpracować i złożyć to do kupy. Będzie was pilnował główny mechanik i lepiej, żebyście niczego nie zniszczyli. Jakieś pytania? - wzrok mężczyzny powiódł po twarzach załogi i zatrzymał się dłużej na Quornie, który jako jedyny musiał mieć jako takie pojęcie, jednak czy poradzi sobie z myśliwcami?

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 13 Lut 2016, o 20:29

Quorn zwątpił gdy usłyszał jakie jest ich pierwsze zadanie w mającym się odbyć szkoleniu na statku. Jeszcze podczas przemowy Kyle'a odezwał się półgębkiem do stojącego obok Derika.
- Quorn nic nie rozumie, mieli mieć trening i się strzelać i rzucać granatami chyba a nie składać myśliwce.
- Ziemniaka bym Ci do ręki nie dał a co dopiero granat.
- Co to ziemniaka? - Złośliwość Twi'leka nie zrobiła na geonosianinie wrażenia.
- Warzywo. Na mojej planecie znany też jako bu'lwa. - Derik uśmiechnął się. Quorn spojrzał spode łba na swego towarzysza.
- Żart taki? - Spytał. Derik uśmiechnął się szerzej.
- Tak, żart. Łapiesz Robal.
Quorn się uśmiechnął do siebie.
- Tak robal łapie...
- Robal! Derik! Macie coś ważnego do dodania?
- Nie, Panie Generale... - Powiedział Derik.
- To czego gadacie bez sensu. Do roboty.

***

Ron, Derik i Connie wyciągali ze skrzyń części i rozkładali je na odpowiednie stosy. Taką samą pracę wykonywała pozostała grupa ludzi przydzielona do tego zadania. Między stosami chodził główny mechanik a za nim krok w krok dreptał Quorn.
- To jak to zrobią? Quorn wie, że przy obecnym tempie pracy i próbie budowy wszystkich myśliwców na raz Rebelianci marnują tylko czas. Niech mnie posłucha. Dlaczego mnie nie słucha?
Główny mechanik - imieniem Mat - zatrzymał się i odwrócił w stronę Quorna. Ten nie zauważył w porę zmiany kierunku ruchu jakiej dokonał mechanik i wpadł na niego.
- Jak łazisz pokrako?! - Mat nie krył zdenerwowania.
- Jak możesz mówić do Quorna, że jest pokraka? Quorn jest Twoim przełożonym...
- Quorn nie jest moim przełożonym! Ile razy mam Mu to powtarzać?
- Mat, Mat, Mat... - Quorn wyrozumiale pokiwał głową. - Quornowi powiedzieli, że będzie głównym mechanikiem jak tu przyszedł. Mówił Ci już Quorn o tym. Quorn będzie musiał się poskarżyć....
- Nie jesteś Głównym Mechanikiem! Ja nim jestem!
- Nie!
- Tak, jestem!
- Nie, Mat nie jest!
- Tak!
- Nie, nie i jeszcze raz nie! Quorn jest głównym mechanikiem. Niech się nie kłóci więcej.
- Kayle! - Mat rozejrzał się po hangarze. - Kayle! Zrób coś z nim bo zaraz mnie krew zaleje na tego stwora i coś mu zrobię.
- Właśnie, Panie Generale! Mat się nie chce podporządkować. Mat nie musi na siebie mówić, że jest stwór. Wygląda całkiem ładnie.

***

- Mam Cię! Quorn! Co ty tutaj robisz? - Zapytała Connie gdy weszła do niewielkiego magazynu. Geonosianin zaskoczoy odwrócił się w jej stronę.
- Ale Connie go wystraszyła. Niech tak nie robi.
Quorn siedział na podłodze pomieszczenia w kłębowisku kabli i części elektronicznych z wybebeszonego starego droida astronawigacyjnego. Do tego kłębowiska podłączony był Q4. Quorn na swoich oczach miał gogle ochronne a w ręku trzymał lutownicę.
- Co Ty tutaj robisz? Dlaczego nam nie pomagasz tylko chowasz się po kątach już drugi dzień? - Spytała Connie podchodząc bliżej i przyglądając się z zaciekawieniem temu co robił Robal.
- Quorna okłamali i Quorn nie jest mechanikiem. Nie chcą go słuchać, więc naprawia Q4. Mały droid słucha Robala i nie mówi, że jest śmierdziel na każdym kroku.
- Wiesz Quorn, dla mnie nie jesteś już śmierdziel. Wróć do pracy, z Tobą jest weselej.
Connie wyszła z magazynu zostawiając go samego. Q4 zapiszczał coś cicho.
- Nie. Ona nie lubi Quorna. Zresztą ona to szpieg. Quorn nie wie czy ją lubi... Nie ważne. Nie wierć się. Quorn skończy lutować połączenie i Q spróbuje zgrać lepsze sterowniki.
Mały droid zapiszczał coś smutno a jego oko spoglądało to na Quorna to na drzwi przez, które wyszła Connie.

***

- Kayle. Jak się sprawują? - Jaina podeszła do stojącego na pomoście technicznym oficera, który z tego punktu obserwował pracę przy myśliwcach.
- Przewidywalni. Derik ma pojecie o pracy tego typu więc idzie mu całkiem dobrze. Ron bez szału ale przynajmniej jest spokojny. Connie. Mało jej ufam ale jest zaangażowana.
- Mamy ją na oku nie bój się. A co z Quornem? Słyszałam, że nic nie robi.
- Tak. Pokłócił się z Matem o to kto jest głównym mechanikiem. Od tego czasu nie słucha się rozkazów i narzeka, że nikt go nie chce słuchać. Na razie obserwuję. Nie wymierzyłem jeszcze kary choć przyznam, że mnie bardzo kusi. Dlaczego go trzymamy? Dlaczego nie odesłaliśmy go razem z "Orientation"?
- A rozmawiał z nim ktoś?
- Słucham? - Kayle'a zdziwiło pytanie Jainy.
- Rozmawiał ktoś z Quornem o tym co ma do powiedzenia? - powtórzyła pytanie Jaina.
- Niee.. Przecież to...
- ... debil? Nie, nie jest debilem. Debil nie dałby rady tyle przeżyć poza rodzinną planetą. Jest sprytniejszy niż może się wydawać. A jak myśliwce?
- Główny mówi, że straszy bałagan z nimi i wszystko będzie się komplikowało w miarę postępu prac.

***

- Dobrze więc, mów. - Jaina przemówiła do Quorna, gdy główny mechanik skończył składać raport odnośnie postępu prac nad myśliwcami. Cała trójka stała na środku hangaru obok sterty części i na wpół zbudowanego myśliwca.
- Co ma mówić? Quorn nie wie.
- Mów dlaczego się mylimy i dlaczego prace idą powoli. Wiem, że coś wiesz na ten temat.
Quorn wręcz podskoczył z radości.
- Quorn na swojej planecie był inżynierem linii produkcyjnej. Tej samej co kiedyś budowała b1... Ale... to chyba Was nie będzie interesowało... Quorn się zna na zarządzaniu i produkowaniu seryjnym. A Mat się nie zna. Mat chce wybudować wszystkie myśliwce na raz, bo myśli, że tak będzie szybciej. Mat jest głupi. - Mat zazgrzytał zębami na te słowa, ale Quorn w ogóle tego nie zauważył i kontynuował swoją przemowę.
- Nie daje to żadnych korzyści. Ten statek ma za mało miejsca by prowadzić jednocześnie budowę sześciu myśliwców i za mało ludzi by przeprowadzić to efektywnie. Budowa od początku takiego myśliwca wymaga, żeby złożyć najpierw jeden jako prototyp i na podstawie przeprowadzonej pracy rozpisać szczegółowy plan działania by budowa następnych myśliwców szła szybciej. Taki prototyp można by też przetestować i zastanowić się nad wprowadzeniem modyfikacji systemów i podzespołów. Bo prawie zawsze da się podkręcić coś w maszynach. Poza tym budując i nadzorując budowę tylko jednego myśliwca na raz łatwiej będzie wykryć błędy projektu i w porę je poprawić, tak by przy następnych myśliwcach uniknąć tego błędu. Poza tym z każdym kolejnym myśliwcem praca będzie przebiegała coraz szybciej ze względu na specjalizację załogi zaangażowanej do projektu. I na sam koniec, przy takim modelu produkcji potrzeba by o połowę mniej ludzi, narzędzi i energii. Pozornie cała budowa trwać będzie dłużej, ale rachunek ekonomiczny w tym przypadku według Quorna przemawia na korzyść budowy każdego myśliwca po kolei - Quorn zrobił przerwę na zaczerpnięcie oddechu a po chwili kontynuował tonem z wyraźną pretensją. - Ale to Mat jest głównym mechanikiem, nie Quorn. Niech Mat rządzi dalej. Ale Quorn nie chce współpracować. Nie lubi patrzeć jak się marnują zasoby.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 14 Lut 2016, o 20:01

Kyle z początku uważnie obserwował drużynę i to, jak się zabierają do pracy. Potem sobie nieco odpuścił i wychodził co jakiś czas. Miał nadzieje, że zwierzchnictwo głównego mechanika całkowicie wystarczy i nie powinno się dziać nic nadzwyczajnego. Nie mógł się bardziej mylić. Wprawdzie niczego nie wysadzili, ale zaczęły do niego napływać niepokojące informacje. Spory, brak porozumienia, brak współpracy. To niestety źle rokowało na przyszłość, a do tego w pewnym momencie Quorn zniknął, choć reszta załogi pracowała w pocie czoła. Kapral Kyle nie wiedział, co ma o tym sądzić. Był zły, ale zaniepokojony. Trzeba było to jakoś załatwić.

***

Trzeba więc było rozprawić się z tą nieprzyjemną sytuacją. Do akcji wkroczyła Jaina, która już wcześniej zrobiła na Quornie wrażenie, może dzięki temu uda się coś załatwić i ruszyć ten impas, który powstał. Kyle stał nieopodal, ze złożonymi na piersi rękami. Nie odzywał się, ale posępna mina mówiła sama ze siebie - nie podobało mu się to wszystko.
Kobieta wysłuchała Geonosianina do końca i ostatecznie pokiwała głową i zerknęła na oficera, którego jedyną reakcją na wypowiedź robala było lekkie uniesienie brwi.
- A więc tak. Po pierwsze, dla jasności, Mat jest tu głównym mechanikiem i nic w tej materii się nie zmieni. - zadowolona twarz Mata, mówiła wszystko, ale Jaina po chwili kontynuowała. - Jednak, żeby to było jasne, podstawowym zadaniem, jakim mieliście wykonać, nie było samo składanie myśliwców. Owszem to ważne, ale chodziło przede wszystkim o współpracę. O ile reszta twojej załogi Quornie, radzi sobie całkiem dobrze, o tyle ty się odciąłeś od wszystkiego i nie chcesz nikogo słuchać. Ale rozumiem dlaczego.
Zrobiła krótką pauzę i obdarzyła Quorna lekkim uśmiechem. Ta rozmowa miała na celu rozwiązanie problemu i poprawienie relacji załogi oraz nawiązanie współpracy.
- Twoje rozwiązania, Quornie, są dobre, nawet bardzo dobre. Mat, mogłeś go posłuchać. To, że pełnisz rolę głównego mechanika, nie oznacza, że masz być głuchy na słowa podwładnych. Wręcz przeciwnie, masz słuchać, co mają do powiedzenia, a wszelkie dobre rozwiązania wdrażać, jeżeli mają one na celu poprawienie pracy. Oboje popełniliście błędy i przez to wasza praca szła źle. A to tylko składanie myśliwców, w bardzo spokojnych warunkach i bez pośpiechu. Co by się działo, gdyby sytuacja była zupełnie inna? Groziło nam niebezpieczeństwo, a od szybkich decyzji zależałoby życie setek ludzi? Brak współpracy i porozumienia mógłby się zakończyć katastrofalnie.
Zrobiła kolejną pauzę, żeby jej słowa doszły do obojga i by wszystko dokładnie zrozumieli. Po chwili jednak znów podjęła swój wykład, a pierwsze słowa skierowała do Quorna.
- Quornie, nie kwestionuję twoich umiejętności inżynierskich. Jesteś naprawdę świetnym mechanikiem, ale takie zachowanie, które nam zaprezentowałeś było niewłaściwe i w innych warunkach mogłoby stanowić zagrożenie dla załogi i twoich przyjaciół. Będąc częścią większej całości musisz się dostosować do panujących warunków. Twoi przyjaciele dostosowali się, nawet pomimo faktu, że nie posiadają takich umiejętności jak ty i zapewne również nie są w pełni ze wszystkiego zadowoleni, a mimo to pracują. Macie więc teraz współpracować. Powtarzam: współpracować, czyli słuchać się wzajemnie, dzielić opiniami i dążyć do efektywniejszej pracy. Mat, Quron jest doświadczonym mechanikiem, posłuchaj go. Quorn, to Mat jest twoim przełożonym i musisz o tym pamiętać, słuchanie tych, co są wyżej, to podstawa prawidłowego działania wszystkich systemów. Macie jeszcze coś do powiedzenia w tej kwestii czy wszystko już jest jasne?
Jaina obdarzyła ich swoim spojrzeniem. Byłą już starszą kobietą, ale oczy nadal były pełne energii, a przede wszystkim pełne dobroci. Zganiła ich obu, ale zrobiła to w sposób łagodny, dała też do zrozumienia Matowi, że powinien posłuchać Quorna, a nieporadnemu Geonosianinowi, by przestał się chować i zaczął działać. Kobieta spojrzała na robalopodobnego, spoglądając na niego swoimi łagodnymi oczami.
- Czyli mam go posłuchać? - Jaina kiwnęła głową. - Ale...
- Żadnych ale. Jesteście załogą, drużyną, tworzycie całość. Jeżeli jeden tryb tej maszyny nie zadziała, wszystko inne zacznie szwankować. Zresztą już to widać, chociażby po tempie prac nad składaniem myśliwców. Quornie? Masz jeszcze jakieś zarzuty? - ostatnie słowa skierowała do Geonosianina.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 14 Lut 2016, o 20:50

Quorn przez chwilę milczał. Potem prychnął z niezadowolenia.
- Pfff... Quorn nie jest szczęśliwy. Quorn myśli, że Mat się nie zna. Mat nic nie wie. Nie jest mechanikiem. Dlaczego Jaina nie da Quornowi dowodzić? Jaina robi źle. Ale Quorn wyraża tylko swoją opinię. Quorn może wyrażać swoją opinię, prawda? Niech Mat będziesz szefem. Ale niech nie przychodzą do Quorna potem, że coś się zgrechociło.
Odwrócił się na pięcie i z furkotem skrzydeł krótkim lotem dopadł do sterty rozpakowanych części. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli po sobie zmieszani. Jaina tylko uśmiechała się tajemniczo.

I Quorn zaczął pracować. Posłusznie. Z oddaniem. I wszystko wydawało się być w porządku.

***
Kilka godzin później...

- Kyle, Kyle... Pozwól na moment. - Kapral odwrócił się. W jego stronę szybkim krokiem zmierzał Mat. - Kyle. Musimy pogadać.
- Tak? A o czym? - Kyle zatrzymał się i poczekał na swojego współpracownika.
- Chodzi o Quorna.
- Tak? Co z nim? Pracuje wzorowo od rozmowy z Jainą. Nie zauważyłem, żeby zachowywał się nieodpowiedzialnie. W zasadzie sam się dziwię, że to mówię, ale użyteczny z niego pracownik. - Powiedział Kyle, po czym wziął odgryzł kawałek czegoś co trzymał w dłoni.
- Tak... no jest wzorowym pracownikiem.. Robi wszystko to co trzeba i wszystko to co mu powiem.. ale tylko tyle.
- Nie rozumiem problemu - powiedział Kyle a przez to, że żuł brzmiał niewyraźnie.
- Skubaniec tylko czeka kiedy zrobię coś nie tak. Wtedy się głupio śmieje, ale nie chce nic powiedzieć. Nic nie komentuje. Robi tylko to co mu każę. Jak słyszę to jego "szefie co dalej?" to mnie krew zalewa. Weź coś z nim zrób...
- Ale o co Ci chodzi. Ja nie rozumiem... Pracuje posłusznie a Ty narzekasz... weź się zdecyduj. - Kyle z trudem mówił wyraźnie.
- Weź... przestań jeść jak ze mną gadasz to poważny problem jest.
- Pomów z Jainą. Ja nie widzę problemu. - Kayle znowu odgryzł kawałek czegoś. Mat poczuł silny i aromatyczny zapach pieczonego mięsa.
- Co Ty tam jesz?
- Smażone mięso. Od Quonra. Przygotował dzisiaj rano dla całej załogi. Rozdawał wszystkim. Nawet na mostek przyniósł. Dobre to. A Ty swoje już zjadłeś?
- Nie... mnie nie dał.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Mistrz Gry » 17 Lut 2016, o 19:54

Sprawa została rozwiązana, a przynajmniej na to wyglądało, choć nie wszystko poszło po myśli Jainy. Quorn był dość specyficzną istotą, bardzo upartym Geonosianinem i właściwie ciężko było zrozumieć jego motywy postępowania, nie mówiąc o sposobie myślenia. Na razie nic więcej nie dało się zrobić i pozostaje jedynie obserwować dalej. Starsza Jedi skinęła głową kapralowi, który zmył się z pomieszczenia zaraz za robalem, a wkrótce później wyszedł i Mat. To, co działo się potem, było już czymś zupełnie innym.

***


Quorn pracował w pocie czoła, ale jego niezadowolenie z całej tej sytuacji mocno odbijało się na atmosferze. Mechanik na swój własny sposób robił wszystko, by uprzykrzyć życie głównemu inżynierowi. Szło mu całkiem nieźle, zwłaszcza, że Mat powoli zaczynał nie wytrzymywać nerwowo. Niby sytuacja się poprawiła, ale tak naprawdę nie było lepiej. Zarówno Kyle, Jaina, jak i Mai'fach doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że prędzej czy później bomba musi wybuchnąć. Napięta i irracjonalna atmosfera udzieliła się prawie każdemu.
Po rozmowie z Kaylem, Mat był mocno zdenerwowany. Wszyscy odwracali się przeciwko niemu, a przynajmniej miał takie wrażenie. Co do kaprala, stwierdził, że trzeba będzie pogonić towarzystwo. Pojawił się ponownie w hangarze, gdzie spora grupa ludzi i innych istot pracowała przy składaniu koreliańskich myśliwców. Kyle od razu wyszukał swoją drużynę treningową i przywołał do siebie.
– Słuchajcie. Praca idzie wam całkiem nieźle, muszę przyznać, ale nadal, przynajmniej niektórzy z was, nie rozumieją o co tu tak naprawdę chodzi. – spojrzał na Quorna. – Jesteście drużyną. Wy, tamci mechanicy i robotnicy, a także ja oraz wszyscy inni znajdujący się na tym statku. Możecie się nie lubić, ale w żaden sposób nie może to zagrażać reszcie załogi. Tak, to o tobie mówię robalu. Pracujesz dobrze, pilnie, wszystko fajnie, ale twoja niechęć do głównego jest widoczna jak na dłoni. Zachowujesz się jak obrażone dziecko.
– Czyli jak zwykle… – mruknął Derik, ale umilkł pod ostrym spojrzeniem szkoleniowca.
– Najważniejsze jest wykonywanie swoich zadań jak najlepiej, ty natomiast zdecydowanie zaniżasz efektywność pracy. Podałeś przykład jak to poprawić? To to wdróżcie i zacznijcie pracować lepiej, bo nie skończycie tego składać ani za dziesięć lat. Poza tym, to nie będzie koniec waszego szkolenia, więc lepiej, żebyście się szybko uwinęli. Popracujecie jeszcze kilka godzin, a potem stawicie się w sali na dolnym pokładzie, gdzie będę na was czekał. Zrozumiano?
Przyglądał się im przez chwili, a potem skinął głową.
– Jeszcze jedno, wprawdzie mnie tu nie będzie, ale nie łudźcie się, będę wiedział o wszystkim, co się tu wydarzy.
Po tych słowach odwrócił się na pięcie i wymaszerował z hangaru, zostawiając załogę samą.
– Wracajmy do pracy, bo jeszcze nam się oberwie. Po co my to w ogóle robimy? Czy te kilka myśliwców, w ogóle coś da? Nie mają szans… – Derik jak zwykle marudził. Connie poklepała go po plecach i pokręciła głową.
– To już nie nasza działka… ale szczerze mówiąc, chciałabym się przelecieć tymi cudeńkami. – jej oczy błyszczały z przejęcia. – Chodź Quorn i nie przejmuj się tak tym durniem, nie masz powodu. Tak to już bywa z szefami, nie zawsze można o nich mówić jako o profesjonalistach, ale następowanie im na pięty w niczym nie pomoże. Rób wszystko, co tylko potrafisz i w ten sposób udowodnisz swoją wartość, niekoniecznie przed nim, ale przez przywództwem już tak. Chyba nie obchodzi cię jego zdanie, co? Przecież jesteś lepszym mechanikiem!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana Przestrzeń]

Postprzez Quorn » 18 Lut 2016, o 09:49

Quorn zupełnie nie rozumiał zarzutów Kyle. Przez całą przemowę wpatrywał się w kaprala i intensywnie rozmyślał analizując jego słowa.
No przecież robi to czego od niego chcieli. Nie przeszkadza mechanikowi być głównym mechanikiem. Jak chciał pomóc to mówili: słuchaj głównego mechanika i siedź cicho śmierdzielu. Na pewno ktoś go tak nazwał. Śmierdziel, śmierdziel. Wszędzie tylko śmierdziel. To boli... Nie kazali Quornowi być głównym mechanikiem. A Quorn był dla nich dobry. Mięsa im nasmażył. Niewdzięcznicy... A teraz Kayle mówi, że Quorn robi źle, że słucha mechanika... Co za ludzie... Niech się zdecydują... Quorn nie wie czy dobrze zrobił. Mógł nie zgadzać się na to by być Rebeliantem... Ale wtedy zrobili by mu dziurę w głowie... Kyle na pewno by zrobił... Cieszyłby się... Nie lubi Quorna, ale mięso od niego jadł... Głupi Kyle. Cicho... Connie patrzy... Ona na pewno czyta w myślach.
Z ostatnich słów Connie usłyszał tylko, że jest lepszym mechanikiem. To wyciągnęło go z myślowego transu.
- Pffff... Oczywiście, że Quorn jest lepszym mechanikiem, ale Quorn nie rozumie już nic. Jak nie słucha to źle, jak słucha też źle. Quorn nie lubi niejasnych sytuacji. Niech powiedzą Quornowi jasno co ma robić, bo Quorn się zaczyna gubić - Skrzydła drgały mu gdy się denerwował, ale w tym momencie wyglądały tak jakby zaraz miał odlecieć. - Głupi Kyle i głupi Mat. Głupia cała ta Rebelia. I nie rozumie tego... szkolenia. Quorn go chyba już nie chce, rozmyślił się. - Podszedł do palnika fuzyjnego, wciągnął gogle na oczy i ruszył w stronę stanowiska z rozmontowanym myśliwcem. - Dalej głupi grechocie. Pokażemy im, że Quorn powinien być głównym mechanikiem.

Przez mniej więcej godzinę Quorn chodził, marudził, narzekał, jęczał, śmiał się, rozpaczał i klął. Do tego mówił. Cały czas. Raz głośno i do wszystkich raz cicho i do siebie. Prawie cała załoga statku chcąc nie chcąc musiała słuchać narzekania Robala. Wszyscy wkoło mieli go dosyć. Jednakże.
Quorn przy całym tym swoim utyskiwaniu i zrzędliwym humorze pokazał naprawdę co potrafi. Cały czas składał, układał, montował, podpowiadał i pokazywał swoim kompanom jak coś powinno być zrobione, żeby było zrobione dobrze. Pracował tak jakby ogarnął go jakiś szał. Connie i reszta dopiero teraz przekonali się jak sprytnym i zdolnym mechanikiem był Quorn. Geonosianin był tak przejęty wyrzucaniem się z siebie złych emocji, że w ogóle nie zauważył tego, że wszyscy wkoło się go słuchają, a on sam pracuje na pełnych obrotach.

***

- Ejjj... Źle Derik to robisz. Żle... odwrotnie... Daj Quorn Ci pokaże. Bierz te łapska. Q. Zlutuj w tym miejscu. I w tym. Jeszcze trochę... Dzięki... Taaaak. Teraz dobrze. Widział Derik? Tak jest szybciej. Niech Derik tylko szykuje a Q4 będzie lutował za niego.

***

- Ron, Ron, Ron. Ty głuptasku. Źle tutaj te kable ciągniesz... po co teraz? Połowy części nie wmontowano a Ty już się pchasz z tymi swoimi kabelkami. Po co? Za chwilę trzeba będzie to wyciągać. Zaglądałeś w ogóle do planów tej maszyny? W ogóle ktoś oprócz Quorna to robił?

***

- Connie! Zostaw ten aparat! Źle! Wymontuj go. Nie kłóć się! Wymontuj i już. I w ogóle to wyjdzie z tego kokpitu. Nieskończone jeszcze a Ty siadasz

***

Po paru godzinach postęp prac nadal nie był oszałamiający, jednak pod czujnym okiem rozdrażnionego Robala praca szła bardziej sprawnie i nie była tak uciążliwa i monotonna. Co prawda Quorn swoją gderliwością dostarczał nowej porcji uciążliwości, ale nie było to coś z czym nie dałoby się żyć, tym bardziej, że jego marudzenie było też czasem zabawne.
Gdy zbliżała się pora, o której mówił Kyle, Quorn nadal pochłonięty był pracą. W hangarze został praktycznie sam. Wszyscy jego towarzysze skończyli wcześniej by się jakoś przygotować do spotkania i czekającego ich nowego zadania. Było cicho i spokojnie. Robal lubił takie sytuacje. Tylko on i maszyny. Był szczęśliwy w tym momencie.
- Tutaj, zobacz tutaj Q. Widzisz, jaka zła robota? Przynieś mi klucz dynamometryczny, bo docisk tego łączenia jest za mały. Kto tutaj pracował...
Droid podleciał do Quorna z kluczem w swoich małych chwytakach popiskując coś cicho.
- Aaa.. tak masz rację. Connie. Quorn musi jej powiedzieć, że nie może więcej pracować kluczem bo nie umie. Connie lepiej będzie pracowała z elektroniką. Ron.. jemu każemy mocować poszycie, taaaak.
- Quorn! Co Ty jeszcze grzebiesz? - To była Connie. Stał w przejściu na niższy poziom. - Chodź, czekamy na Ciebie.
- Quorn nie chce. - Powiedział krótko odwracając się do niej ostentacyjnie plecami.
- Chodź... pamiętasz? Mamy współpracować. Jak nie przyjdziesz to będę miała kłopoty. I Ron i Derik też. - Quorn wzruszył ramionami. - A i nie dostaniesz jedzenia.
Quorn nagle przestał operować kluczem. Znieruchomiał i tylko skrzydła raz mu zadrgały. Connie wiedziała, że trafiła go w czuły punkt.
- No dobra... Quorn pójdzie... - rzucił klucz na podłogę hangaru i ruszył w jej stronę. - Ale już mu nie zależy na strzelaniu i granatach. Pójdzie, bo go Connie prosi. A... i Connie. Quorn musi Ci coś powiedzieć. Jesteś głupia bo nie umiesz kręcić dobrze kluczem dynamometrycznym... a to takie proste. - Quorn następne słowa skierował do swojego droida mówiąc szeptem. - Q4 miej ją na oku... wiesz... ona jest... wiesz...
- Quorn. Nie jestem szpiegiem... skończ już z tym.
- Quorn wie, Quorn tylko tak żartuje.
- Głupie żarty.
- Quorn się stara.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron