Content

Archiwum

[System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

[System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 15 Lis 2015, o 18:23

Quorn przybywa z: [Manaan] Ahto City

Naprawy ruszyły pełną parą. Derik miał teraz pomocnika, bo Quorna właśnie za pomocnika uważał, nie zamierzał wychodzić z maszynowni i zostawiać go tu samego. Robal był nowy na statku i choć to Ron go sprowadził, a Derik ufał Ronowi, to wolał dmuchać na zimne. Z początku nie miał za wiele do zrobienia, nic tylko się gapił, ale gdy już wreszcie Geonosianin ruszył się z miejsca, cała reszta zaczęła lecieć sprawnie. Co jakiś czas Twi'lek kręcił się po maszynowni nie bardzo wiedząc co ma ze sobą zrobić, choć oczywiście starał sobie znaleźć produktywne zajęcie. Przy statku, w dodatku tak poturbowanym jest wiele pracy i nie da się przywrócić pełnej sprawności w ciągu ledwie kilku godzin. Musieli się pogodzić z pobieżnymi naprawami, ale jednocześnie skupiali się na najważniejszych częściach układu jednostki.
W końcu skończyli, choć nie można było mówić o końcu pracy nad statkiem, który ledwo się trzymał. Derik otarł ręką czoło, zostawiając na nim ciemną smugę. Powiadomił już Rona o skończonej robocie, ale dopiero wszystko miało się okazać.

- Jesteś gotowa? - Connie skinęła głową. - Uwaga maszynownia, robimy próbę startu.
Mężczyzna usiadł wygodnie w fotelu pilota i nachylił się nad panelem sterowniczym. Gdy Derik i Quorn walczyli z napędem i silnikami, on wraz Connie głowili się nad usterkami panelu i całego układu sterowniczego. Chwila napięcia nie trwała długo, Ron odpalił układy z sercem w gardle i niemal odetchnął z ulgą, gdy maszyna zareagowała. Układy działały. Na razie.
- Dobra, próba druga... odpalam silniki. - pociągnął drążek i wcisnął wszystkie przyciski, by po chwili usłyszeć znajomy pomruk silników. - Działa... hipernapęd... - zerknął na odczyty. - Chyba też działa.
Uśmiechnął się i spojrzał na Connie, by po chwili zwrócić się do interkomu.
- Wszystkie systemy sprawne, możemy startować. Derik powiedz temu robalowi, że dobrze się spisał i że czeka go jeszcze sporo pracy.

- Brawo robalu, dałeś radę. - na twarzy Twi'leka pojawiło się coś na kształt uśmiechu. - Za chwile wystartujemy i pewnie kapitan będzie chciał z tobą pogadać o twoim wynagrodzeniu.

Silniki odpaliły, statek uniósł się w powietrze, by po chwili wzbić się w niebo. Quorn właśnie stał się częścią załogi, choć nie mógł mieć pewności co do tego jego szczęście w końcu się nie odwróci od niego, nie wiedział w co się wplątał i najprawdopodobniej jeszcze pożałuje swojej pochopnej, nieprzemyślanej decyzji. Frachtowiec opuścił atmosferę planety, a jasnobłękitne niebo zostało zastąpione czernią z licznymi jasnymi punkcikami gwiazd. Po chwili cały świat się rozmazał - weszli w hiperprzestrzeń.

- To co? Teraz Sprzedać towar? – Connie rozsiadła się wygodnie w fotelu obok.
- Tak. Mam nadzieje, że się uda, oczywiście musimy zmienić trasę. Znam pewnym ludzi w jednym systemie, którzy z chęcią zapłaciliby niemałą sumkę za to, co mamy w hangarze.
Wydawał się być odprężony. Naprawa silników i hipernapędu musiała wprawić do w dobry nastrój, choć doskonale wiedział, podobnie jak i pozostała dwójka, że nie będą mogli być spokojni, dopóki nie pozbędą się towaru i nie zwieją na drugi koniec galaktyki. Świat może i był duży, ale żadne z nich nie chciało ryzykować głupiego przypadku, bo jak wiadomo, nigdy nic nie jest tak duże jak nam się wydaje, a wielokrotnie jest wręcz za małe.
- Dobra, wystarczy na razie. – pochylił się nad interkomem – Derik, robimy zbiórkę, weź robala. – wstał z fotela, a za nim. – Jak on w ogóle ma na imię?
- Nie mam pojęcia, coś tam mruczał, ale nie dosłyszałam. Swoją drogą, co ci na mózg padło, że ściągnąłeś tu byle łazęgę z ulicy? Wiem, że nie miałeś wyboru, a ona nie ma pojęcia w co może się wpakować.
Ron machnął ręką.
- Nie zadawał pytań, więc co najwyżej może być sam sobie winny, zresztą nie bądź takim czarnowidzem, musimy wierzyć w to, że się uda. Im szybciej załatwimy sprawę, tym lepiej, a robal… sam zdecyduje co będzie chciał robić. Najwyżej wysadzimy go na najbliższej planecie jeżeli będzie tego chciał. Nikt go tu siłą nie trzyma.

Derik i Quorn jeszcze chwilę zajmowali się pracą w maszynowni, ale gdy Ron zarządził zebranie, Twi’lek pogonił małego Geonosianina i we dwoje udali się do głównego pomieszczenia, odpowiedzialnego za odpoczynek załogi. Była tu mała kuchenka, lodówka oraz miejsca na spoczynek. Było to dosyć małe pomieszczenie, ale dla czwórki osób akurat w sam raz.
Ron, gdy tylko zobaczył Quorna wydał z siebie okrzyk.
- Brawo, udało ci się naprawić usterki! Oczywiście wiem, że przy statku jeszcze trzeba wiele się napracować, ale niestety nie mamy zbyt wiele czasu i musieliśmy jak najszybciej wyruszyć. Oczywiście, możesz dalej kontynuować pracę i dostaniesz za to wynagrodzenie. Gdy tylko sprzedamy towar jaki mamy w magazynie, dostaniesz część zysków z transakcji.
Ron nie owijał w bawełnę i od razu przeszedł do sedna sprawy. Przed sobą mieli jeszcze kilkanaście godzin lotu w hiperprzestrzeni, a Quorn i tak nie miał wyboru. Leciał już z nimi, wcześniej nie rozmyślając nad nową sytuacją. Musiał się teraz dostosować do panujących warunków.
- Możesz wierzyć lub nie, ale propozycja Rona jest uczciwa. Nie jesteśmy piratami, ani nikim podobnym… żyjemy z handlu i bieżących zarobków. Poza tym i tak już lecimy, więc co powiesz robaczku?
Derik stał oparty o ścianę i z założonymi rękami. Widząc wcześniej pracę jaką odwalił Geonosianin, zmienił nieco zdanie na jego temat, ale mimo wszystko postawił sprawę jasno. Wydawać by się mogło, że nowi towarzysze są dosyć szczerzy.
– A – wtrącił Ron – Mógłbyś podać swoje imię, żebyśmy wiedzieli jak się do ciebie zwracać. Ja jestem Ron, to jest Connie, a ten wielkolud to Derik. Tak w ramach oficjalnego przedstawienia.

Quorn niewątpliwie znalazł się wśród dość dziwnej grupy osób. Sprawiali dość dziwne wrażenie. Przyjęli go dość dobrze, choć dało się wyczuć wyraźny dystans. Nowi towarzysze zdecydowanie specyficzni, tylko co się za tym kryło, jeszcze nie wiadomo. Miał pracę i potencjalny zarobek, może nic innego się nie liczyło?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 16 Lis 2015, o 01:36

- Quorn. Jestem... Tak wołają na mnie. - Quorn nie lubił rozmawiać. Bywał onieśmielony, zwłaszcza gdy przechodziło mu uczestniczyć w różnego rodzaju spotkaniach czy naradach. Właśnie był ten czas na bycie onieśmielonym. Jednak do zwyczajowego onieśmielenia doszło jeszcze zdziwienie. Załoga zaprosiła go do siebie i Ron wyraźnie cieszył się z dokonania Quorna i nawet mu to okazał; a tego już dawno nie uświadczył. Nie bardzo wiedział co opowiedzieć, więc powiedział pierwsze co mu przyszło na myśl:
- Hipernapęd jest połatany ledwo co. Każdy skok to będzie duże ryzyko. Jeżeli już wskoczy to wszystko powinno działać, choć prędkość będzie niska. Biorąc pod uwagę to, że naprawiłem go z jakiegoś rezerwowego złomu 7 klasy będzie to latać gdzieś w przedziale w najlepszym wypadku x4 może nawet x5. I dopóki nie zrobi się solidnego przeglądu i wymieni kilku części na nowe to ta krypa nie będzie dobrze skakać. Silniki jonowe bezproblemowe będą. Tak... Tylko układy zabezpieczające trzeba było ustawić na nowo. Chyba, że trzeba będzie przekazać energię na systemy obronne. Ten kto je instalował musiał coś mocno skopać bo straty na przesyłach są nieproporcjonalnie duże i gdzieś wywala układy zabezpieczające. Trzeba też popracować nad kalibracją silników manewrowych bo dystrybucja mocy na nie jest tak losowa, że ładniejszą sterowność uzyskałbym przywiązując kilku moich braci do burt... Mhm... do burt... hm... hm.. żart - ostatnie dźwięki kończące tę przemowę były najwyraźniej śmiechem Geonosianina. Poza tym załoga była właśnie świadkiem rzadkich momentów kiedy Quorn potrafił wypowiedzieć kilka składnych zdań.

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Gdy dostrzegł lodówkę zawołał:
- O, jedzenie. Quorn zgłodniał, tak...
Po czym beknął głośno i smrodliwie.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lis 2015, o 19:10

Ron wyraził swoje zadowolenie dość otwarcie, co mogło doprowadzić do zmieszania nieśmiałego Geonosianina, ale co tu dużo mówić, załoga była w kłopotach, a on ich z nich wybawił, mógł więc liczyć, choćby na czasową aprobatę. Innymi słowy Ron był w dobrym nastroju, niemal entuzjastycznym, a jego wcześniejsza oschłość i surowość zniknęła. Przynajmniej na razie, bo Connie, która siedziała przy stole, wydawała się być czymś zmartwiona, jednak nie odzywała się, zerkała jedynie to na Rona, to na Derika, który odwzajemniał jej wzrok i kręcił głową, czego jednak Quorn widzieć nie mógł. Kapitan był w dobrym nastroju, powinno więc być dobrze, ale ani kobieta, ani Twi'lek nie podzielali entuzjazmu swojego przełożonego. Sam Ron po chwili się opanował i ponownie przybrał marsową minę, zwłaszcza, gdy niewielki robal zaczął wymieniać usterki.
Wszyscy się przysłuchiwali. Connie siedziała z głową podpartą na ręce, Derik stał koło drzwi, oparty o ścianę, a Ron nie umiał ustać w miejscu.
- Kiepsko. Ale wystarczą nam dwa, góra trzy skoki i będziemy na miejscu. Z hiperprzestrzeni powinniśmy wyjść za jakieś dwie godziny, wtedy zrobimy mały postój na przegląd i ruszymy dalej.
Mężczyzna pocierał nerwowo twarz i spoglądał na Derika.
- Wybacz stary, ale robal ma rację. - Quorn chyba nie ma co liczyć na to, by Derik miał się do niego zwracać po imieniu - Statek jest w kiepskim stanie, to i tak cud, że udało nam się coś naprawić. Sam bym nie dał rady, nawet gdybym miał tygodnie na naprawy. Przewodniki pola nawaliły, kompensatory inercyjne zresztą też, komora jonizacyjna, generator... łatwiej chyba byłoby wymienić, co było sprawne.
Ron westchnął ciężko. Sprawny statek to podstawa, ale oni mieli większy problem na głowie.
- Statek musi być sprawny. Musi. I wiecie dlaczego, inaczej będziemy w czarnej dupie. Hej! - ostatnie słowo było skierowane do Quorna, który postanowił dorwać się do pokładowych zapasów jedzenia. - Zwolnij trochę! Nasz spiżarnia nie jest bez dna. Lepiej zajmij się dalszymi naprawami, jeżeli chcesz jeść, to zapracuj! Dość wyjadłeś!
Ron odepchnął go, przy czym było słychać "fuj" i wszyscy troje machnęli rękami, jakby coś odganiali.

Nagle statkiem zatrzęsło. Rozległ się dźwięk alarmu. Turbulencje się wzmogły i w pewnym momencie statkiem zakręciło jak korkociągiem. Wszyscy krzyknęli. Connie krzyknęła wyleciała z siedzenia jak torpeda i przeleciała nad stołem, Derik zachwiał się, zarzuciło nim w bok, a potem wypadł przez otwarte drzwi messy. Ron wpadł z całym impetem najpierw na lodówkę, a potem na quorna, by po chwili wylądować na ścianie, a sam Cuorn, po zderzeniu się z mężczyzną uderzył o stół i padł na ziemie. Zgasły światła, by po chwili włączyło się zasilania awaryjne.

Minęło kilka chwil, gdy wreszcie dało się usłyszeć głuchy jęk. Ron gramolił się z podłogi, czując potworny ból w całym ciele.
- Co jest... Derik? Connie? - rozejrzał się po messie, dostrzegając leżącą kobietę oraz Geonosianina, Twi'leka nie było widać. - Żyjecie?
- Żyje... - w drzwiach pojawił się Derik. Na twarzy miał krew z rozciętego czoła. - Co z Connie? - troska w głosi Twi'leka byłą wryaźna, szybko podszedł do leżącej kobiety. - Żyje, jest nieprzytomna, ale żyje. Hej, robalu! Żyjesz?!
Quorn leżał na ziemi. Nagłe wstrząsy i upadek odebrały mu na moment przytomność, ale szybko się obudził. Nie miał specjalnie groźnych obrażeń, był trochę poobijany, nie obejdzie się bez siniaków i migreny.
- Co to miało do jasnej cholery znaczyć?! - Ron nie wytrzymał i wrzasnął, a jego krzyk momentalnie otrzeźwił kobietę, trzymając w ramionach przez Derika. - Robalu! Statek miał wytrzymać kilka skoków! Chyba własnie wyrzuciło nas z hiperprzestrzeni! - skrzywił się czując ból w ramieniu, ale nie zważał na to, własnie wpadli w kłopoty.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 17 Lis 2015, o 10:14

Szumiało mu w głowie. Rozejrzał się po messie, która w migotliwym blasku świateł alarmowych i osobliwej grze cieni nabierała mrocznego i złowieszczego wyglądu. Brzęczek alarmu świdrował umysł Quorna a latający wokół i piszczący panicznie Q4 dokładał się do tego specyficznego pokazu światła i dźwięku. Statek dziwnie wibrował, jak gdyby miał drgawki, choć może mu się to tylko wydawało? Podniósł się z podłogi i potrząsnął głową licząc na to, że pozbędzie się nieprzyjemnego szumu. Widział jak reszta załogi próbuje się pozbierać po dość nieoczekiwanym zatrzymaniu się statku. Jego umysł zaczął pracować na szyb kich obrotach. Co mogło spowodować taki fatalny wypadek?
Hipernapęd skakał. Powinien utrzymać lot. Coś innego... coś innego... Komputer nawigacyjny... błąd w wyznaczaniu trasy... za blisko cienia grawitacji... wysadziło nas... możliwe, możliwe.... Komputer albo człowiek... człowiek spieszył się Quorn odszukał wzrokiem Rona. Czyżby to z winy kapitana statku wywaliło ich z nadprzestrzeni?
- Ej... To coś z napędem. Albo coś z nawigacją. Sprawdzę hipernapęd. - powiedział do załogi i nie czekając na ich reakcję ruszył sprawdzić co się stało. Nie dopuszczał do siebie myśli, że hipernapęd po jego naprawie nawalił już w pierwszym locie. Wina nie była po jego stronie. To na pewno wina Rona... Taak... Wtedy pojawiła się w umyśle Quorna nowa myśl.
Chyba, że nas przechwycili.. Generator pola grawitacyjnego... Ktoś tu na nas czekał.. wiedział, gdzie poleci Ron... Ta druga opcja mniej mu się podobała. Nie miał ochoty spotykać się z piratami. Sprawdził czy blaster jest na miejscu i przyspieszył kroku.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lis 2015, o 17:11

Wszyscy byli równie mocno zaskoczeni zaistniałą sytuacją. Nagły wyskok z nadprzestrzeni jest bardzo niebezpieczny, ponieważ wytrąca statek, nad którym całkowicie traci się kontrole, co może grozić przeciążeniem i kolizją. Pasażerowie frachtowca mieli jednak szczęście, w nic nie uderzyli i skończyło się jedynie na siniakach i stłuczeniach oraz urażonej dumie. Ron był wściekły i nie zważał nawet na ostry ból w ramieniu. Tego nie było w planie i całkowicie nie wiedział co mogło się wydarzyć. Jak widać, Quorn również nie wiedział i od razu poleciał do maszynowni, by zbadać przyczynę.
- Derik! Zostaw Connie i leć za robalem. Sprawdź co się stało do jasnej cholery! No już, ruszaj się! Nic jej nie będzie!
Rosły Twi'lek odłożył kobietę, opierając ją plecami o ścianę i początkowo ociągał się z wyjściem, ale ostre spojrzenie kapitana wystarczyło, by zaraz popędził za Quornem. Kobieta natomiast powoli przychodziła do siebie. Nie widać było, aby miała jakieś poważne obrażenia, nadal jednak była zdezorientowana.
- Connie, jak tylko się pozbierasz to chce cie widzieć w kokpicie! Muszę sprawdzić, co poszło nie tak i gdzie my u licha ciężkiego jesteśmy!
Mężczyzna wypadła z messy jak torpeda i popędził na mostek.

Derik szybko dogonił Qurona, a nawet go przegonił pędząc do maszynowni. Musieli szybko odkryć usterkę i ją naprawić. Dopadł komputera szukając miejsca odpowiadzialnego za awarię.
- Szlag by to, szlag by to! Co jest grane! Tylko spójrz robalu, chyba hipernapęd się przegrzał.
Cały czas stukał w ekran komputera, jednocześnie włączył komunikator, żeby mieć kontakt z Ronem.

Ron wbiegł do kokpitu, dopadł fotela i sięgnął do panelu.
- Co ty odwalasz ty kupo złomu!
Zaczął nerwowo szukać usterek. Może to komputer pokładowy nawalił, bo nie ma szans, żeby wpisał złe koordynaty. Zdecydowanie za szybko wyszli z nadprzestrzeni, może nawet nie tyle wyszli, co wypadli z całym impetem. Po chwili oczy mężczyzny gwałtownie się rozszerzyły.
- Niemożliwe. System Truuine? - zaklął szpetnie.
- Ron, jesteś tam? Powiedz mi, gdzie jesteśmy. Hipernapęd chyba się przegrzał, ale nie mam pewności. - głos Derika dobiegł z komunikatora.
- Jesteśmy w systemie Truuine. Tu nic nie ma. Absolutnie. Całkowite pustkowie. Właśnie sprawdzam komputer nawigacyjny... czekaj... - zamilkł na chwile, stukając palcami po panelu i znów zaklął. - Derik, chyba mamy kłopoty. Nie wiedzieć czemu komputer nawigacyjny wysłał informacje o opuszczeniu nadprzestrzeni i chyba coś nawaliło, bo nie tyle wyszliśmy, co nas wyrwało.
Przekleństwa toczyły się przez komunikator, a Ron poczuł się całkowicie bezsilny. Utknęli na pustkowiu, ale nie to było najgorsze.

- Robalu, trzeba jeszcze raz przeprowadzić diagnostykę. Komputer nawigacyjny nawalił, ale możliwe, że coś jeszcze. - odsunął się od pulpitu i podszedł do maszyny. - Na szczęście silniki działają, choć w tym momencie na niewiele nam się to zda. Ten system to pustkowie, nie ma tu żadnej cywilizacji. Czyli jesteśmy w czarnej dupie. Rusz się!
Wszyscy byli teraz bardzo nerwowi. Derik co chwile klął i mruczał do siebie.
- Może to generator pola, a może autowyłącznik hipernapędu... taaa... jasna cholera! Trzeba przywrócić normalne zasilanie!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 18 Lis 2015, o 18:48

Quorn razem z Derikiem obserwowali ekran na którym wyswietlane były dane o podstawowych funkcjach statku. Geonosianin cały czas uśmiechał się i mówił coś do siebie. Derik niespecjalnie się wsłuchiwał, ale z tego co słyszał wnioskował, że Quorn cały czas śmiał się ze swojego żartu. Derika to irytowało. Sytuacja załogi wcale nie była do śmiechu, a zachowanie geonosianina traktował jako przejaw jej lekceważenia.
W końcu nie wytrzymał.
- Mogłbyś przestać - powiedział gniewnie - próbuję się skupić.
- Przestać... Tak.. Mogę. Tylko co?
- Gówno. Przestań się cieszyć. Nie ma powodów do tego.
Quorn zamilkł i zamiast w ekran zaczął wpatrywać się w Darika. To też było irytujące.
- Przestań. Przestań tak robić. Skup się.
- Jestem.
- I przestań się cieszyć. Rany jak ty się brzydko uśmiechasz. Bo to uśmiech tak?
Quorn przestał się szczerzyć.
- Jest dobrze.
- Co? Nie jest... - Darik był wyraźnie zdziwiony; nie nadążał za procesami myślowymi Robala.
- Jest. Piraci nie atakują.
- Jacy piraci? Aaaa.. Że niby zasadzka? No fakt, gdyby to byli piraci już byśmy o tym wiedzieli. Ale to i tak nie powód do radości. Wisimy na kosmicznym zadupiu. Tu nawet Hutt nie mówi dobranoc. Z czego więc tu się cieszyć?
- Systemy podtrzymywania życia sprawne. Lodówka sprawna. Mamy dużo, dużo czasu na naprawy... Taaak.
- Dlaczego akurat Ty? - powiedział zrezygnowany Twilek - Nie było innych w porcie?
- Nie. Do hipernapędu. Sprawdzimy dlaczego sie gotuje.

***

I sprawdzili. Sprawdzili, też układy zabezpieczajace, przeciwprzeciążeniowe i chłodnicze. Sprawdzili generator, złącza i całą infrastrukturę przesyłu mocy. Programy diagnostyczne chodziły bez przerwy, a Quorn i Q4 wczołgiwali się w takie miejsca o których Darik nawet nie wiedział, że są na tym statku. Ostatecznie udało się przywrócić zasilanie i oświetlenie statku wróciło do normy a sam statek pozbył się lekkich wibracji.

***

- Ron. - w kokpicie głos Darika był zniekształcony.
- Co tam? Wiecie już co sie stało?
- Tak. Powiedzmy. Nie do końca. W zasadzie to nie. Quorn się pyta czy może się zdrzemnąć.
- Co?
- Mówi, że naprawił zasilanie i chce uruchomić pełną daignostykę systemów łącznie z komputerem nawigacyjnym. A to trochę potrwa.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 19 Lis 2015, o 19:06

Ron właśnie mocował się z panelem nawigacyjnym, gdy w końcu dołączyłam do niego Connie.
- Jesteś wreszcie. Jesteśmy w czarnej, wielkiej, kosmicznej dupie, nie ma czasu na odpoczynek i marudzenie. Bierz się do roboty, bo coś mi tu naprawdę poważnie śmierdzi i nie jest to robal.
Kobieta spojrzała przeciągle na kapitana. Straciła już gdzieś swoją chustę, albo sama ją zdjęła, w każdym razie teraz w pełni było widać jej drobną twarz zakończoną ostrym podbródkiem. Ciemne oczy nadal wydawały się być lekko zdezorientowane, ale poza tym nie wyglądało, by stało jej się coś poważnego. Naprawdę mieli wielkie szczęście, że skończyło się tylko na stłuczeniach. Connie zaczesała krótko ścięte włosy za uszy i przysiadła się na drugiem fotelu pilota.
- To może teraz mi wytłumacz, co się stało i gdzie jesteśmy.

Derik zaczynał się powoli i całkiem na poważnie irytować. Quorn miał naprawdę denerwujący charakter i sposób bycia i choć Twi'lek mógł się domyślać, że robal nie robi tego specjalnie, wcale nie poprawiało mu to obecnego nastroju. Naprawy potrwają co najmniej kilka godzin, i to naprawy jako takie, by mogli dolecieć do jakiegoś sensownego systemu z dostępem do cywilizacji, bo żeby ten statek przywrócić do pełnej sprawności, potrzeba by było kilku dni, nie godzin.
- Lepiej weźmy się do roboty i zróbmy to jak najszybciej i lepiej żebym nie słyszał twojego irytującego mamrotania, bo wylecisz przez śluzę.
Nikt obecnie nie był tu w najlepszym nastroju, a nerwowość udzielała się każdemu. Derik plątał się po maszynowni i próbował wraz z Quornem jakoś zaradzić problemowi. Wtem z interkomu dobiegł wyraźny, spokojny głos Rona. Spokojny, ale jednocześnie słychać było w nim napięcie.
- Derik, mamy problem.

- Mamy problem, Connie.
Oboje wpatrywali się w odczyty wyświetlane przez ekran skanerów.
- Może skanery nawaliły? - nutka nadziei słyszalna w jej głosie dawała jasno do zrozumienia, że chciałaby, żeby to była prawda, jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że skanery działają doskonale.
Ron spojrzał na kobietę, a ona na niego. Ekran skanerów wskazywał, że w ich stronę leciał statek. Duży statek.
- Już po nas. Nie uciekniemy, z uszkodzonym hipernapędem utknęliśmy, na na silnikach jonowych dogonią nas zanim zdążymy powiedzieć "kotlet z nerfa".
Ron włączył komunikator.

- Derik, leci w naszą stronę statek. I zanim zapytasz jaki statek, to odpowiem TEN statek. Nie uciekniemy. Trzeba będzie to jakoś rozegrać, może uda nam się przeżyć... będziesz potrzebny na miejscu.
Derik zaklął szpetnie w swoim ojczystym języku ryl. Walnął pięścią w ścianę, a po chwili spojrzał w stronę Quorna.
- Mamy przesrane kolego, ale spokojnie, może jakoś z tego wyjdziemy. Postaraj się naprawić do się da, my coś wykombinujemy. Zostawię cie, ale będziemy w kontakcie. Nie rób żadnych głupot, skup się na hipernapędzie. Niedługo będziemy mieli gości na statku, trochę się zrobi ciasno, ale za żadne skarby Alderaanu nie rób niczego głupiego! Nie próbuj walczyć ani nic, jeżeli ci życie miłe.
Po tych słowach opuścił pospiesznie maszynownie, zostawiając Quorna i jego małego robocika samych. Polecenie dostał jasne, ale równie jasne było to, że właśnie wdepnął w niezłe łajno. Na własne życzenie.

Derik dołączył do pozostałej dwójki w hangarze. Niedługo przycumuje do nich nadlatujący statek, a tedy na pokład wejdzie parę nieciekawych istot.
- Co z robalem? - zapytał Ron
- Poleciłem mu dalsze naprawy w maszynowni. Może to nawet będzie dla niego lepsze, a jak go znajdą no cóż... jeżeli nie zrobi żadnej głupoty to może nie zginie. Od razu. Jak myślisz, przeżyjemy?
Ron spojrzał na niego, ale nic nie powiedział. Connie stanęła obok Derika i też się nie odzywała. Czekali.

Przed Quornem stanęło nie lada wyzwanie. Pytanie tylko brzmi, czy jest sens naprawiać teraz statek, skoro lada moment może zrobić się naprawdę gorąco? Chyba nie miał wielkiego wyboru i będzie musiał zaufać podejrzanym nowym znajomym. Ukrywali coś przed nim i już teraz mógł wiedzieć, że to nie jest nic dobrego. Tym czasem komputer statku wskazywał liczne usterki w napędzie, na co Geonosianin mógł tylko pokręcić głową z niedowierzaniem i zastanawiać się jak w ogóle jest możliwe, że udało im się zalecieć tak daleko i się nie rozpaść na kawałki. Ten statek był prawdziwą kupą złomu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 20 Lis 2015, o 00:50

Quorn kręcił się po maszynowni. Zastanawiał się co robić. Ktoś ich znalazł. Ktoś wiedział gdzie poleci Ron i jego załoga. To go niepokoiło. Jeszcze przed chwilą był pewny, że piratów nie ma w pobliżu a oto właśnie lada moment mieli wejść na pokład. Darik kazał mu zostać w maszynowoni. Więc zpstał. Zastanawiał sie tylko czy to faktycznie dobry pomysł. Quron czuł, że sprawa śmierdzi ale nie potrafił ocenić jak bardzo.
- Za mało danych, za mało danych... Co robić. Q. Co robić?
Robot zapiszczał coś w odpowiedzi.
- Schować się. Tak. To rozsądne... Nie.. To głupie.. Co jeżeli napastnicy zabiorą Rona i Darika i kobietę i będą chcieli zniszczyć statek? Quorn zginie. Q4 też. Zły pomysł.
Droid zapiszczał coś znowu.
- Nie, nie będziemy atakować. To głupsze.
Za mało danych....
Wtedy go olśniło. Musiał dowiedzieć się z kim zadarł Ron. Wiedząc więcej mógłby podjąć lepszą decyzję.
- Musimy poznać więcej danych.
Chciał najostrożniej jak tylko potrafił dostać się w pobliże śluzy, przy której mieli pojawić się goście. Chciał tylko podsłuchać o czym będą mówić z Ronem, ewentualnie zobaczyć z kim miałby do czynienia. Najważniejszym w tym przedsięwzięciu było pozostać niewykrytym. Nie chciał by napastnicy wiedzieli, że na pokładzie jest czwarty pasażer. By ułatwić sobie pozostanie niewykrytym cofnął w komputerze ostatnie linijki kodu, wyłączył kilka programów oraz rozłączył kilka bezpieczników skutkiem czego zasilanie znowu wskoczyło w tryb awaryjny; statek na nowo pogrążył się w mroku rozjaśnianym tylko nikłym blaskiem zapasowego oświetlenia a pomieszczenia statku rozbrzmiały sygnałem alarmowym.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 20 Lis 2015, o 18:10

Cała trójka czekała, aż drugi statek do nich dobije. Widać było zdenerwowanie na ich twarzach, jak w ruchach. Może jedynie Ron z nich wszystkich zachowywał się najspokojniej, mogły to być jednak tylko pozory.
- Może ich zastrzelimy? - wypalił Derik, a Connie spiorunowała go wzrokiem.
- Nie bądź głupi, tylko pogorszymy swoją sytuację. I nawet nie myśl o wyciąganiu broni, bo sama cie zabije.
Twi'lek skrzywił się, ale już nic nie powiedział. Ron był tu najmniej rozmowny, ale widać nad czymś intensywnie myślał. Gdy statek ponownie pogrążył się w półmroku, Derik zaklął.
- Co ten robal do jasnej cholery wyprawia?!

Nie musieli długo czekać, po chwilie dało się odczuć lekki wstrząs oraz słychać było trzask. Właśnie łączono oba statki i krótko potem otworzyła się śluza. Connie odruchowo przybliżyła się do Derika, a zaraz potem zerknęła w stronę Rona, który nadal milczał i stał nieruchomo. Po chwili Przez śluzę przeszło pięć istot. Dwie z nich były rasy ludzkiej, jeden był Zabrakiem, jeden Devorianinem z ułamanym rogiem oraz jeden aqualishianin. Derik głośno przełknął ślinę, ale ani drgnął. Czwórka nowoprzybyłych z wyłączeniem Devorianina wyciągnęła broń, a lufy zostały wycelowane w dwóch mężczyzn i kobietę.
- No i kogo my tu mamy... - odezwał się Devorianin - Trójka złodziei, oszustów i tchórzy.
Stanął na przeciw Rona, patrząc na niego nieco z dołu. Ron nawet nie odwrócił wzroku.
- Zastanawiałem się, kiedy nas znajdziecie. Trochę mnie rozczarowałeś Duke, sądziłem, że szybciej wam to pójdzie.
Śmiech devorianina był nieprzyjemny i skrzekliwy, aż bolały od niego uszy. Connie i Derik wyraźnie się skrzywili.
- Dobry żart Ron. Bardzo dobry. Ale żarty się skończyły. Okradłeś mnie. Oszukałeś. - głos Duke'a stawał się coraz bardziej nieprzyjemny. - A ja ci dałem wszystko! Pracę! Pieniądze! Nawet kobiety! - prychnął - Rozczarowałeś mnie. Ukradłeś mój statek i mój towar, ukradłeś to, co należało do mnie!
Palec zakończony ostrym paznokciem wbił się boleśnie w pierś mężczyzny. Ron skrzywił się z bólu, ale nie cofnął.
- To nie tak jak myślisz... mogę wszystko wytłumaczyć...

Quorn ukryty nieopodal mógł być świadkiem pojawienia się piątki istot, prawie każdy z innej parafii i co więcej, każdy z nich wyglądał na groźnego przeciwnika. Wszyscy mieli broń, a nawet po parę sztuk broni i wszyscy oprócz devorianina trzymali blastery w rękach celując w jego nowych towarzyszy. Byli wyjątkowo spokojni, jak ta tak beznadziejną sytuacją i co ważniejsze, widać było, że przywódca, czyli wspomniany Duke jest im doskonale znany. On sam póki co był bezpieczny, gdyż cała uwaga skupiała się na Ronie, Connie i Deriku, ale mógł mieć pewność, co do tego, że wkrótce zostanie odnaleziony. Najwyraźniej Duke został oszukany przez Rona, ale Quorn przecież nie miał z tym nic wspólnego, czy więc mógł się czuć bezpiecznie?

- Daj mi choć jeden powód do tego, żebym nie zabił cie tu i teraz. A uwierz mi, tylko na to zasługujesz. A nawet gorzej, więc strzał z blastera w głowę byłby aktem łaski.
Connie jęknęła. To wyglądało źle, nawet bardzo źle. Już chciała się odezwać, ale Ron napiął się i krótkim urwanym ruchem głowy kazał jej milczeć.
- To nie tak jak myślisz Duke... wiedziałem, że przed tobą nie ucieknę... wiedziałem, że mnie znajdziesz i dopadniesz. Myślisz, że jestem aż tak głupi? - zawahał się przez moment, jakby nie był pewny, co do swoich następnych snów, w końcu jednak się odezwał. - Chciałem Cie sprawdzić. Masz dużą władzę z swoim sektorze, ale wydajesz się być zbyt pewny siebie... chciałem sprawdzić jak poradzisz sobie z sytuacją, gdy ktoś spod twojej komendy postanowi się wyrwać i jeszcze ci coś zwędzić spod nosa... czy w ogóle jest to możliwe... - krzywy uśmiech pojawił się na jego twarzy, ale zaraz potem zniknął, gdy devorianin szybkim ruchem wbił pięść z jego brzuch.
Ron jęknął i ugięły się pod nim nogi. Stracił na moment tchu. Dało się słyszeć warknięcie Twi'leka oraz chrapliwy śmiech jednego z ludzi Duke'a. Nie wyglądało to ciekawie jak na razie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 20 Lis 2015, o 20:18

- Ron to złodziej... - powiedział cicho do siebie. - Szkoda...

Quorn wiedział, już jak liczna jest grupa abordażowa i wiedział, też o co mniej więcej chodzi. W zasadzie to mniej jak więcej, ale musiało mu to wystarczyć. Najważniejszym było to, że napastnicy spodziewali się tylko trójki załogantów; Geonosianin najwyraźniej nie był na ich liście. Mogło się to zmienić. I to szybciej niż Quorn by tego chciał. Postanowił się wycofać. Nie musiał dłużej oglądać sceny spotkania. Wystarczyłoby gdyby tylko mógł słyszeć. Powoli, starając się wykorzystywać osłonę jaką daje półmrok, zaczął wracać do maszynowni. Zatrzymywał się co chwila starając się podsłuchać ostatnie fragmenty rozmów, co przychodziło mu raczej z trudem; sygnał syreny był delikatnie mówiąc natarczywy.

Intensywnie rozmyślał co zrobić, jednak póki co nic nie przychodziło mu do głowy...
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 22 Lis 2015, o 16:13

Duke rozejrzał się.
- Widzę, że nieźle pokiereszowaliście mój statek. Muszę wam jednak oddać jedno, nieźle sobie poradziliście jak na taką kupę złomu. Nie sądziłem Derik, że taki dobry z ciebie mechanik.
Twi'lek skrzywił się, ale nic nie powiedział. Widać było, że ledwo wytrzymuje w miejscu, jakby lada moment miał wybuchnąć. Chyba jedynie przez wzgląd na Rona i zaufanie, jakim go darzył, powstrzymywał się przez zrobieniem czegokolwiek.
- Ej, ej, ej! Tylko bez żadnych gwałtownych ruchów mi tu wielkoludzie! Wszyscy odpowiadacie za tą kradzież, ale ty Ron, ciebie czeka największa kara, jako mózg tej złodziejskiej szajki.
Ron wyprostował się, z grymasem bólu na twarzy.
- Formalnie jest to mój statek...
- Twój? Gdyby nie ja, ta kupa złomu już dawno wylądowałaby na złomowisku zapewne razem z tobą na pokładzie. Statek, jak statek, sam pewnie bym go rozpylił na atomy, ale towaru z pewnością ci nie daruję. Ej, wy tam, idźcie i przeszukajcie pokład, sprawdźcie, czy coś jeszcze nie zwędzili, a ty sprawdź skrzynie.
Pierwsze słowa skierował do blondwłosego człowieka w średnim wieku z pokiereszowaną twarzą oraz zabraka, aqualish podszedł do skrzyń.
- Może się dogadamy? - rzekł Ron - Wiesz, pracujemy dla ciebie od lat, dzięki nam zawsze miałeś świetne zyski... Zresztą, wszystko tu jest! Niczego nie sprzedałem i nie zamierzałem sprzedawać...
- Zamknij się! - Duke spojrzał w stronę śluzy, przez którą wszedł kolejny osobnik, także trandosianin.

Quorn postanowił się wycofać, uznając, że dość już podsłuchał. Nie wyglądało to ciekawie, a osobnicy, dla których postanowił pracować ukryli przed nim dość nieciekawe rzeczy. Nie miał jednak z nimi wiele wspólnego, tylko naprawiał statek i nie odpowiadał za ich czyny. Mimo to wycofał się ponownie do maszynowni. Wycie syren nie pomagało w obmyślaniu żądnego sensownego planu działania, zresztą, co miałby zrobić będąc na uszkodzonym statku?
Zamyślony i nieco zdezorientowany Quorn nie dosłyszał nadchodzących z tyłu kroków. Syreny i półmrok jeszcze dodatkowo utrudniały sprawę, choć dwa najemnicy wcale nie próbowali zachowywać się cicho. Mężczyźni, zgodnie z poleceniem swojego szefa poszli przeszukać statek, Rozdzielili się po drodze. Geonosianin już prawie doszedł do maszynowni, gdy z jednego z korytarzy wyszedł prosto na niego groźnie wyglądający Zabrak, z dość dużym i równie groźnie wyglądającym blasterem w ręce.
- Stój! Kim jesteś? - niski, chrapliwy głos przedarł się przez hałas syreny.
Quorn odruchowo odwrócił się, ale zaraz dostrzegł, że za jego plecami znajdował się inny mężczyzna, tym razem rasy ludzkiej i tak samo jak Zabrak był uzbrojony. Nie miał zbyt wielu wyjść, mógł popędzić na przód, ale ryzykował strzał w plecy.
- Popatrz kogo my tu mamy Ommar, ten wrak jest zarobaczony! - zaśmiał się blondyn, celując w Quorna z broni. Zabrak nie odezwał się, ale także w niego celował. - Bierzemy go?
Zanim Zabrak zdążył cokolwiek powiedzieć z oddali dało się słyszeć wystrzał z blastera, a zaraz po nim następny. Dźwięk dochodził z okolic śluzy i hangaru.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 23 Lis 2015, o 00:04

Nie było sensu uciekać. To znaczy Quorn nawet by chciał tylko jakaś dziwna niemoc dopadła go w nogach i nie mógł nimi ruszyć. Gdyby miał więcej czasu na zastanawianie się pewnie doszedłby do wniosku, że zamiast podsłuchiwać powinien spróbować ukryć się gdzieś na statku. Teraz gdy zaglądał w lufy blasterów było już na to za późno. I na zastanawianie się i na krycie.
Powoli podniósł ręce do góry.
- Nie strzelajcie. Nie... Quorn nic nie zrobił. Tak... Nic... On tylko naprawia silniki. Quorn... Naprawia... Nie strzelajcie.
Dwójka napastników zwątpiła. Spojrzeli się na siebie jakby próbowali zgadnąć co ten drugi myśli o Geonosianinie i o tym co z nim zrobić.
- Quorn. Nic nie wie... Niee.. - chciał grać na zwłokę ale gdy usłyszał odgłosy strzałów z głębi statku uznał, że chyba lepiej będzie milczeć. Przełknął ślinę mając nadzieję, że nie było to tak głośne jak mu się wydawało.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lis 2015, o 17:20

Obaj najemnicy spojrzeli po sobie. Dla nich strzały były równym zaskoczeniem, co dla Quorna, z drugiej jednak strony czemu się dziwić, skoro ich szef miał na muszce Rona i jego załogę, która wyraźnie mu podpadła. Nie wiedzieli jeszcze co zrobić z robalem, ale to już nie ich działka.
- Dobra, idziemy, ruszaj się. - blondyn machnął blasterem, wskazując drogę Geonosianinowi. Quorn nie miał innego wyboru, jak tylko usłuchać i iść.
Znajdował się między jednym, a drugim najemnikiem, przed sobą miał blondyna, za sobą Zabraka, z wycelowaną w plecy lufą blastera. Mógł jedynie ich posłuchać, co jednak nie zmieniało faktu, iż wpadł w poważne kłopoty. Może uda mu się jakoś wywinąć, był przecież niewinny, ale to nie od niego było zależne, tylko od szefa dwóch drabów. Droga powrotna do okolic śluzy nie potrwała długo, ale to co zastali na miejscu zaskoczyło wszystkich.
Dwóch mężczyzn leżało na ziemi. Nie ruszali się. Jeden znajdował się na skrzyni, zwisając z niej, a czarna dziura ziała w jego czaszce, drugi natomiast siedział pod ścianą koło śluzy, z wyrazem zdumienia na twarzy, jakby zaskoczony tym, że właśnie oberwał, u niego nie było widać śladu po strzale blaserowym, został zadźgany. Nigdzie jednak nie było widać Devorianina, Rona, Derika ani Connie.
- Co to ma znaczyć? Co tu się stało? - zdumienie blondyna nie miało granic.
Zabrak, uniósł broń i szybko się rozejrzał po pomieszczeniu, półmrok oraz wycie alarmu nie ułatwiały sprawy. Blondyn szybko podszedł do panelu śluzy.
- Jest zniszczona, zostaliśmy odcięcie. - wykrzyknął i zaraz zaklął. Tego się nie spodziewali. - Hej ty! - zwrócił się do Quorna. - Gadaj co się tu dzieje i gdzie jest reszta! Jesteś członkiem załogi, musisz coś wiedzieć!
Quorn mógł poczuć jak lufa blastera wbija się w jego bok. Sam również musiał być zdezorientowany tą sytuacją.
- Wezwij resztę. - odezwał się dotąd milczący Zabrak.
- Nie mogę, odcięli łączność. Jesteśmy tu uwięzieni. Jak mogło to tego dojść? Robalu mów, albo wypale ci dziurę w głowie!
Trójka jego nowych znajomych zniknęła, jakoś udało im się zabić dwoje najemników, a Devorianin przepadł. Dwóch pozostałych przestępców Geonosianin miał na głowie i póki co nie zanosiło się na to, by ktoś miał mu pomóc. Istniała spora szansa, że zginie, z drugiej jednak strony, skoro jeszcze go nie zabili, to może tego nie zrobią. Jeszcze.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 25 Lis 2015, o 10:35

Błysk i chwila ciemności.

- Quorn nie wie co sie stało. Quorn jest mechanikiem. Naprawia statki.
- Dobra. Zamknij się. - Geonosianin poczuł silniejsze pchnięcie blasterem w plecy; najwyraźniej Zabrak nie zamierzał tolerować gadaniny Robala.
- Co robimy? - To pytanie skierowane było do blondyna stojącego ciągle przy śluzie.
- Pojęcia nie mam. - Blondyn w bezradnym geście rozłożył ręce.
Quorn widział dwa trupy. Widział też zniszczony strzałem blastera panel kontrolny śluzy. Półmrok i migotliwe światło nie pomagało dostrzec większej liczby szczegółów, ale to co widział mogło oznaczać - z dużą doza prawdopodobieństwa - że, na pokładzie zostali jeszcze Ron, Connie, Darik i szef wrogiej bandy. Pytanie tylko w jakim stanie i w którym miejscu statku byli. Pierwsza myśl napawała optymizmem. Mogę zagrać trochę na czas... Może Darik albo Ron przyjdą pomóc? Może wzięli Rogatego Szefa do niewoli?? Taak... Ciekawie. Druga myśl przyszła zaraz po pierwszej. I nie była "ciekawa". A co jeżeli wszyscy po strzelaninie dostali się na drugi statek i odcięli Quorna i zbirów? Niedobrze...

- Ej, słyszysz co do Ciebie mówię. - Quorna z zamyślenia wyrwał głos Zabraka i kolejne szturchnięcie blasterem.
- Eee... Taak... w maszynowni dam radę naprawić...
- Nie, jełopie. Gdzie jest Twój szef?
- Eeee... Nie wiem... Może w ładowni?
- Może tak, może nie. - Blondyn cały czas grzebał coś przy mechanizmie drzwi śluzy, ale gdy spojrzał w stronę Quorna jego złośliwy uśmiech było widać doskonale.
- Zabijmy go. Jest nam tutaj niepotrzebny. I zaczyna mnie wkurzać.

Niedobrze... Myśl. Myśl. Myśl.

- Jak się z nim uporamy - kontynuował blondyn - to pójdziemy do kabiny pilota i spróbujemy dowiedzieć się co się dzieje na naszym statku.
Zabrak poprawił chwyt na blasterze i jeszcze mocniej docisnął go do pleców Geonosianina.

Nie. Nie. Nie. Światło.

- Niee... Nie zabijajcie mnie... Proszę... Nie... - Quorn skulił się jakby były wystraszony. W rzeczywistości czekał na kolejne przygaśnięcie światła alarmowego.
- Niee... Mogę się Wam przydać - Quorn sięgnął ręką do swojego blastera. Miał nadzieję, że jego oponenci tego nie dostrzegą.

Błysk i chwila ciemności.

To stało się szybko. Skrzydła Geonosianina wystrzeliły w górę bijąc wściekle powietrze, ręce i twarz Zabraka. Quorn rzucił się w tył chcąc przewrócić stojącego za nim bandytę. Liczył tylko na chwilę rozproszenia uwagi. Odrobinę Chaosu, który pomógł by mu wykaraskać się z obecnej sytuacji i zyskać przewagę nad swoimi przeciwnikami.
Zaczął biec korytarzem w stronę ładowni. Oddał kilka strzałów za siebie. Bez mierzenia. Spodziewał się, że za chwilę strzał z blastera w plecy zakończy tę szaloną próbę.

Do ładowni. Tam się ukryję. Tak...

Błysk i chwila ciemności.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 25 Lis 2015, o 21:27

Co tu dużo ukrywać, wszyscy byli całkowicie ogłupiali w obecnej sytuacji. Dwóch najemników nie żyło, Duke i pozostali zniknęli, śluza została zamknięta i zablokowana przez zniszczenie panelu. Statki nadal były ze sobą szczepione, ale nie było możliwości przejścia z jednego na drugi i nie było wiadomo ile jeszcze osób znajdowało się na statku piratów ani czy pozostali właśnie tam się nie znaleźli. Jedynym sposobem było skontaktowanie się z drugim statkiem. W tym wypadku pozostał jeszcze problem z Quornem. Robal najwyraźniej niczego nie wiedział i niczego nie pojmował, dla dwóch najemników nie przedstawiał żadnej realnej wartości. Musieli skupić się na znalezieniu swojego szefa, a skoro jeszcze oba statki się nie rozszczepiły, to istniało prawdopodobieństwo, że nadal byli na transportowcu. Trzeba to było sprawdzić.
Zabrak celował w Quorna, rozważając czy go zastrzelić, czy jednak darować mu życie. Może i nie był dla nich cenny, ale z drugiej strony nie stanowił także żadnego zagrożenia. Chyba jednak lepiej dmuchać na zimne, możliwe, że robal zwyczajnie udawał głupiego. Już miał pociągnąć za cyngiel, gdy Quorn postanowił zadziałać. Trzeba przyznać, że Geonosianin ich zaskoczył. Zabrak oberwał w twarzy i wypuścił blaster z ręki. Szybko jednak się pozbierał. Za Quornem posypały się strzały, miał jednak wiele szczęścia, głównie przez wzgląd na panujący na staku półmrok utrudniający celność oddania strzałów, zwłaszcza do szybko poruszającego się obiektu. Jeden z pocisków blasterowych uderzył w ściankę tuż obok głowy Geonosianina, ale skręcając za róg mógł poczuć się odrobinie bezpieczniej. Tylko odrobinę.
- Pieprzony robal! Przerobie go na miazgę!
Słychać było krzyki i przekleństwa najemników. Nie mógł się jednak tak po prostu zatrzymać. Trzeba było coś zrobić. Znaleźć pozostałych? Ale jak i gdzie? Statek nie był aż tak wielki, ale Quorn nie znał go aż tak dobrze jak pozostali. Najemnicy deptali mu po piętach, on jednak był kilka kroków do przodu i musiał szybko coś wymyślić.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 26 Lis 2015, o 13:55

Wbiegli do ładowni i niemal od razu się zatrzymali. Ścigany przez nich Geonosianin zniknął. Spojrzeli się na siebie niepewni co zrobić dalej.
- Gdzieś tu jest. - powiedział Zabrak.
Jedynym dźwiękiem jaki teraz słyszeli był pulsujący miarowo sygnał alarmu. Ładownia skrywała swe przestrzenie w niemalże całkowitej ciemności a jedynym źródłem światła były mrugające nikłym blaskiem światła alarmowe statku. Nie dostrzegali żadnego ruchu. Nic co by zdradzało obecność Robala. Jeszcze chwilę temu był przed nimi, niemalże na wyciągnięcie ręki.
- Widzisz go gdzieś? - spytał cicho Blonyn.
- Nie - Zabrak uniósł blaster do strzału i mierząc w ciemność zaczął powoli, krok po kroku, iść w głąb ładowni. Blondyn ruszył za nim ubezpieczając tyły.

Strzały padły nagle, w momencie gdy Blondyn odwrócił się do Zabraka by zadać mu pytanie. Zamiast pytania z jego ust wydobył się krzyk bólu. Dwa czerwone promienie trafiły w kratownicę podłogi ładowni jednak trzeci trafił w jego kolano. Upadł. Zabrak momentalnie odwrócił się starając się wypatrzeć miejsce z którego strzelano. Strzelił raz mając nadzieję, że wypłoszy Robala z kryjówki. Blondyn zwijał się z bólu klnąc parszywie.
- Zamknij się. Możesz wstać? - powiedział Zabrak cały czas celując blasterem.
- Tak. Zabiję skubanego. Taki był...
Furkot skrzydeł i kilka strzałów oddanych przez Zabraka przerwały Blondynowi w dokończeniu zdania.
- Tam jest. Wleciał za skrzynie. - Zabrak dostrzegł przemykający cień tuż pod ścianą w pobliżu dużej sterty skrzyń.

Blondyn wstał i podniósł z podłogi blaster. Zabrak zaczął iść w prawo z zamiarem okrążenia stosu skrzyń, za którymi - czego był prawie pewien - skrywał się Geonosianin. Gestem dał znać towarzyszowi by ten zaszedł go z drugiej strony. Blondyn kiwnął głową potwierdzająco i lekko utykając zaczął iść w lewo.
- Hej robaczku, hej. Wyjdź z kryjówki swej. Wyjdź a obiecuję, że Cię zakatrupię na śmierć. Szybko. Tak będzie dla Ciebie lepiej, uwierz mi.
- Bez sensu. - powiedział spokojnie Zabrak.
- Co bez sensu? - zdziwił się Blondyn.
- Ten wierszyk. Nie ma tego... rymu... i rytmu. - Obaj cały czas mierzyli z blasterów i byli wbrew pozorom czujni i gotowi do oddania strzału.
- Nie znasz się, ignorancie. To poezja Wookiech. - W słowach Blondyna słychać było rozbawienie; zresztą po chwili obaj zaczęli się cicho i złowieszczo śmiać.

Miny im zrzedły gdy obeszli stos skrzyń i nie znaleźli Geonosianina.
- Kurwa. Nie ma go. Przecież widziałem jak tu wskoczył. - Zabrak był odrobinę zdziwiony.
- Skubana pokraka. Nogi z dupy mu powyrywam jak go znajdę. - Blondyn był mocno zdenerwowany; dodatkowo każdy krok sprawiał mu ból co potęgowało złość na Quorna.
- Spokojnie. Znajdziemy go, a wtedy marny jego los.

Quorn był ukryty na szczycie stosu skrzyń, tuż nad zbirami. Nie widział ich ale doskonale słyszał. Nie miał zamiaru się teraz wychylać bo gdyby się ruszył najprawdopodobniej zdradził by swoją kryjówkę. Istniała szansa, że Blondyn i Zabrak go tutaj nie znajdą. Wolał więc siedzieć cicho i czekać bez ruchu. Żałował tylko jednego.

Mogłem go lepiej trafić. Głupi ja.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lis 2015, o 20:05

Sytuacja wyglądała kiepsko, nawet bardzo, ale na korzyść Quorna przemawiała i wielkość statku, na którym bardzo łatwo można się ukryć, oraz fakt, iż działało tylko zasilanie awaryjne, z tego też powodu panowała ciemność jedynie od czasu do czasu rozświetlana światłami awaryjnymi, które nie dawały zbyt wiele i jeszcze dodatkowo mąciły wzrok. Dwóch najemników goniło robala, co jakiś czas wystrzeliwując promienie blasterowe, ale niestety były to strzały niecelne. W innych warunkach najprawdopodobniej Quorn nie miałby większych szans, ale obecnie mógł wykorzystać sytuację.
Mężczyźni gonili go, ale była to jak zabawa w kotka i myszkę. Co więcej Geonosianin postanowił również się bronić. Jego strzał drasnął blondwłosego najemnika, ale nie zrobił mu wiekszej krzywdy, co więcej, jeszcze bardziej go rozwścieczył.
- Zabije skurwiela. - mruczał co chwile.
Quorn zniknął im z widoku. Zaatakował i odfrunął, a miejsce, w którym miał się znajdować okazało się puste. Nie podobało się to żadnemu z mężczyzn i musieli coś wymyślić. Rozważali nad tym czy go szukać dalej, czy odpuścić. Ta gonitwa w gruncie rzeczy do niczego nie prowadziła, a tylko rozsierdzała ich coraz bardziej.
- Darujmy sobie - powiedział Zabrak, ale widząc spojrzenie towarzysza zaraz dodał - Na razie. Mamy ważniejsze sprawy do załatwienia. Trzeba znaleźć Duke'a i resztę. Jak dorwiemy ich to dorwiemy również robala i wtedy będziesz mógł z nim zrobić, co tylko będziesz chciał - odparł i chyba była to jego najdłuższa wypowiedź, jak do tej pory. Zabrak nie był zbyt rozmowny.
W końcu zostało postanowione. Zdecydowali odpuścić Quornowi i ten mógł dostrzec ze swej kryjówki, jak zaczynają się oddalać. Najprawdopodobniej będą szukali pozostałych, bądź możliwości połączenia się z drugim statkiem. Quorn mógł pomyśleć co dalej. Miał kilka opcji, mógł odnaleźć towarzyszy albo spróbować naprawić statek. Póki co zostali odcięci od tego drugiego, ale to mogło nie potrwać długo, a jak rozwiążą problem, wtedy będą mieli prawdziwy problem. Znalezienie pozostałych, próba kontaktu, naprawa statku... coś trzeba było zrobić i Quorn musiał zacząć gorączkowo myśleć. Na razie był bezpieczny, ale to mogło nie potrwać wiecznie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 29 Lis 2015, o 01:56

Quorn postanowił poczekać. Bo i po co miał się spieszyć i od razu ryzykować ujawnieniem się? W obecnej sytuacji czekanie w ukryciu miało sens. Kryjówka okazała się być dobrą, a brak znaków obecności zbirów nie oznaczał, że nie zaczaili się gdzieś w pobliżu. Podejrzliwa i ostrożna część natury Geonosianina brała powli górę nad tą brawurową. Ta zrobiła już swoje wyciągając Quorna z łap bandytów.To dzięki niej mógł siedzieć teraz w ciemności na stosie skrzyń rozmyślając przy tym jaki powinien być jego następny krok.

A miał co rozmyślać.

Z pewnością pokazał zbirom, że nie jest łatwym celem. Przynajmniej nie tak łatwym jakby się to mogło wydawać. Miało to swoją dobrą jak i złą stronę. Dobra strona to taka, że para zbirów musiała zachować zdwojoną czujność szukając swojego szefa; Quorn mógłby przecież zaatakować ich w najmniej oczekiwanym momencie. W ostatecznym rozrachunku to uczucie dodatkowego zagrożenia mogłoby się przyczynić do zwycięstwa Rona i reszty. Zła strona sytuacji: Quorn nie mógł już liczyć na łaskę gdyby wpadł w ręce przeciwnika. Zaatakowanie Blondyna było jednoznaczne z opowiedzeniem się po stronie Rona. Jeżeli na początku Quorn mógł jeszcze udawać przypadkowego i lekko zdziwaczałego uczestnika wydarzeń to teraz zdecydowanie nie wchodziło to w grę.

Nie mógł długo czekać bo wiedział, że bierność może zapędzić go w jeszcze większe kłopoty. Z drugiej strony jednak nie odczuwał szczególnie wielkiej pokusy by opuścić kryjówkę. Prawdę powiedziawszy najchętniej nie pokazywałby się już nikomu do momentu zakończenia całej tej afery, ale to był luksus na który nie było go stać. Zwłaszcza teraz kiedy od jego pomocy mogło zależeć życie Rona. Co prawda to co widział przy śluzie napawało go nadzieją, że sytuacja rozwijała się korzystnie dla swojego pracodawcy i skromna pomoc Geonosianina mogła nie być konieczna. Pomimo to jednak większe szanse dla siebie i reszty kompanów Quorn dostrzegał w działaniu aniżeli w czekaniu. Niechętnie więc przyjmował do siebie myśl, że musi coś zrobić. Nie lubił ryzyka, a ucieczka przed zbirami dostarczyła mu wystarczającej dawki wrażeń. Wiedział jednak, że podjęcie jakichkoliwek działań z jego strony było koniecznością.

Po 5 minutach w jego głowie pokawił się pomysł. Pomysł pojawił się jak zwykle nagle i był zaskoczeniem dla samego Quorna.

Statek był unieruchomiony i to był duży problem. Naprawa hipernapędu i reszty systemów była priorytetowa dla każdego, kto chciałby odlecieć z tego systemu.Każdy musiałby - prędzej czy poźniej - zejść do maszynowni i poświęcić masę czasu na dokonanie koniecznych prac. Pierwszorzędną sprawą byłoby przywrócenie głównego zasilania statku. I w tym Quorn zaczął dostrzegać swoją szansę. Maszynownia była pomieszczeniem do którego ktoś w końcu musiałby zejść. A to oznaczało idealne miejsce na zasadzkę.

Wiedział jak zrobi pułapkę w maszynowni i wiedział jak zwabi w nią swoje ofiary. Musiał sie tylko tam dostać.

Zfrunął ze skrzyń na podłogę ładowni. Rozejrzał się. Ciemność panująca na statku pomagała gdy chciał się ukryć, ale zdecydowanie przeszkadzała przy próbie wypatrzenia zagrożenia. Quorn nic nie dostrzegł i miał ogromną nadzieję, że Zabrak i Blondyn są teraz w innej części statku i nie staną mu na przeszkodzie w dotarciu do celu. Ruszył do maszynowni z blasterem gotowym do strzału zatrzymując się co chwilę i nasłuchując czy przypadkiem ktoś nie znajduje się w pobliżu.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 29 Lis 2015, o 22:42

Quorn miał szczęście, przynajmniej na razie. Obaj najemnicy postanowili tymczasowo odpuścić sobie grę w chowanego, dzięki czemu Geonosianin mógł pomyśleć nad dalszymi krokami. Jego sytuacja w gruncie rzeczy nie była za ciekawa. Był na uziemionym statku, na którym znaleźli się również piraci czy też gangsterzy i choć zostali oni odcięci od własnego statku ta sytuacja nie mogła trwać wiecznie. Impas prędzej czy później zostanie przełamany i chyba najlepiej by było, gdyby szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Rona i jego załogi. Byłoby to najlepsze rozwiązanie, również dla Quorna, który w obecnym momencie zdecydowanie miał przekichane wśród najemników. W jego interesie, choćby ze względów na przetrwanie było coś zrobić.
Swoją kryjówkę opuścił po kilku minutach od momentu odejścia dwóch mężczyzn. Statek był duży, więc istniała duża szansa, że się na nich nie natknie. Decyzja już została podjęta i ruszył w stronę maszynowni, oczywiście musiał to zrobić bardzo ostrożnie. Odcięcie i brak komunikacji z jednej strony była dla nich korzysta, z drugiej sprawiała nieco kłopotów. Quorn nie wiedział, gdzie jest reszta, co planują i co właściwie się stało, że doszło do takich, a nie innych sytuacji. Droga do maszynowni na szczęście przebiegła spokojnie. Nikogo nie spotkał po drodze. Gdy jednak wszedł do maszynowni, zdał sobie sprawę z tego, że ktoś znajduje się w pomieszczeniu. Uniósł broń i w tym momencie wyskoczyła na niego rosła postać wciągając do środka.
- Ty pieprzony robalu! - głos Derika nie dało się z niczym pomylić. - Miałeś zostać w maszynowni i zająć się naprawami! Myślisz, że nie mieliśmy planu?! Że ot tak pozwolimy żeby nas wyrżnęli?! Bierz się do roboty, albo wszyscy zginiemy rozerwani na atomy!
W maszynowni był tylko Derik, nie było widać ani Rona, ani Connie, możliwe, że znajdowali się w innej części statku, możliwe, również, że realizowali jakiś wcześniej omówiony plan. Plan, o którym on nic nie wiedział, bo oczywiście nikt go nie wtajemniczył.
- Nieprędko uda im się naprawić śluzę, choć oczywiście mogę zechcieć przebić się siłą, co i tam potrwa... komunikacją się zajęliśmy, więc ci dwa się z nikim nie połączą, do tego mamy ich szefa, więc póki co wychodzi na nasze, ale czas nie gra na naszą korzyść, więc musmy się pośpieszyć. Trzeba naprawić ten cholerny statek i uciec.
Widać było, że Derik starał się jak mógł zająć naprawami. Przy okazji Quorn mimo panującego półmroku mógł dojrzeć plamy krwi na jego ubraniu. Nie było widać czy był ranny, ale nawet jeżeli, nie mogło to być nic groźnego, gdyż Twi'lek wydawał się być jak najbardziej sprawny. I najwyraźniej był zły, czemu dał wyraz popychając Quorna w stronę maszyn i to niezbyt delikatnie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 30 Lis 2015, o 12:32

Jeszcze przed chwilą planował konstrukcję pułapki z wykorzystaniem wysokiego napięcia a teraz Derik wyzywał Quorna i mówił coś o tym, że mieli plan. Plan, którego częścią było to, że Geonosianin miał naprawiać statek w momencie gdy reszta miała zająć się nieproszonymi gośćmi. Tak. Szkoda tylko, że nikt mu o tym nie powiedział. Bo przecież wszystko wskazywało na to, że atak Duke'a i jego bandy był całkowitym zaskoczeniem. Nic z wydarzeń których był świadkiem, nie mówiło: spokojnie mamy wszystko pod kontrolą. Co prawda, Derik rozkazał mu siedzieć w maszynowni i próbować uruchomić napęd ale nie brzmiało to wtedy jak polecenie wynikające z jakiegoś przemyślanego planu. Brzmiało to jak improwizacja. "Słuchaj Quorn. Mamy mały problem. Nie bardzo wiemy co z tym zrobić. Więc siedź sobie tutaj i, no nie wiem, spróbuj może naprawić statek?". Ani słowa o tym, że sytuacja rozwija się po ich myśli. Dla Quorna siedzenie w maszynowni i naprawianie statku w momencie gdy na pokładzie znajdowała się wroga banda najemników wydawała się być prostą drogą do ostatecznego pojednania się z Mocą. Jeżeli oczekiwali od niego ślepej lojalności to zdecydowanie powinni go uprzedzić o tym, że wiedzą co robić. To ich wina, ze Quorn nie został w maszynowni.

Quorn był zaskoczony. Jednak nie tym, że Derik był w maszynowni; z tego się ucieszył w pierwszej chwili. Quorn był zaskoczony reakcją Derika, która zbiła go z tropu i sprawiła, że zniknęła ta odrobina radości i ciepła, którą czuł gdy Ron pochwalił go za naprawę hipernapędu. W oka mgnieniu pewna dziwna sympatią, którą Quorn czuł do członków załogi zniknęła.

Co? Myślałeś, że Ron lubi Quorna? Że Derik lubi Quorna? Nie... Quorn to pieprzony robal. Robal ma naprawiać statek i nie przeszkadzać i nie pytać. Pieprzony robal. Robal co śmierdzi. Ty tępy głupku... Nigdy tego nie zrozumiesz,co? Oni zawsze będą Cię okłamywać... Naucz się. Nikt Cię nie lubi. I tak już zostanie.

- Chciałem pomóc. Chciałem być pomocny. - powiedział cicho do siebie Quorn.
- Co? Mówiłeś coś pokrako? - Derik był wyraźnie zły. - Czy znowu tylko mamroczesz coś durnego? Jakiś żart może?
- Nie, nie żart...
- I nie stój tak jakby Cię Rancor osrał tylko bierz się do roboty.
Powoli - jakby ociągając się - podszedł do konsoli komputera i zaczął wpisywać komendy mające przywrócić normalne zasilanie statku. Q4 - który cały czas siedział w maszynowni i czeka na powrót swojego Pana - podleciał teraz z żałosnym popiskiwaniem.
- I wyłącz tego droida... Jak tylko tu przyszedłem lata wkoło i piszczy jak oszalały. To gówno potrafi coś w ogóle?
Więcej niż myślisz ofermo
- Niewiele... - Powiedział Quorn nie odwracając wzroku od monitora.
Po chwili skończył wpisywać potrzebne komendy. Wszystko wskazywało na to, że główne zasilanie powinno zaskoczyć. Potrzebował tylko ustawić bezpieczniki. Podszedł do tablicy rozdzielczej.
- Myślę, że główne zasilanie jest gotowe. Włączyć?
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Następna

Wróć do Archiwum