Content

Archiwum

[System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 1 Gru 2015, o 17:44

Z całą pewnością Quorn mógł mieć pretensję do załogi, że nie wtajemniczyli go w swoje plany, ale czego mógł się spodziewać? Był tylko mechanikiem, do tego dopiero co zatrudnionym na statku. Nie znał ich, a oni nie znali jego, stąd wyraźny problem z komunikacją. Derik nie ukrywał złości i dawał upust swoim emocjom odgrywając się na Quornie, który i tak niewiele mógł teraz zrobić. Musiał też przyznać, że jego przetrwanie siłą rzeczy teraz zależy wyłącznie od tej tajemniczej i niezbyt przyjacielskiej grupy. Byli mu potrzebni, a on był potrzebny im. Derok zaklął gdy kopnął go prąd z naprawianej przez niego konsoli.
- Szlag by to! Cholerna kupa złomu! - był zdenerwowany, byli w kiepskiej sytuacji, choć mogło się wydawać inaczej. Swoją złość oczywiście wylewał na Geonosinina, choć patrząc na obecną sytuację, nie było w tym nic dziwnego. - Mam nadzieje, że plan Rona wypali, w innym wypadku jesteśmy w czarnej, bezdennej dupie. W ogóle to on nas w to wpakował, a ja jak głupi za nim poszedłem. Jak tylko z tego wyjdziemy, to spiorę go tak, że rodzona matka go nie rozpozna.
Ciągle coś mamrotał.
- Wiesz robalu? Plan ten plan jest tak idiotyczny, że sam nie wierzę, że wypali. Ale tak to jest, gdy wymyśla się plany w ciągu pięciu minut. Czysta improwizacja, a nie plan. Trzeba będzie się odczepić od tamtego statku i to jak najszybciej, zanim tym drugim uda się przebić przez drzwi śluzy. - podszedł do konsoli. - Włączać.
Machnął ręką dając mu znak do działania. Ich plan był ryzykowny, mieli jednak ważną kartę przetargową w postaci Duke'a. Mogli mieć tylko nadzieje, że piraci nie postanowią ich rozwalić wraz ze swoim szefem.
Gdy tylko Quorn odpalił zasilanie, Twi'lek znieruchomiał, zaraz jednak odetchnął z ulgą, gdy powróciło normalne zasilanie, a dźwięk alarmu ucichł.
- Dobra, mamy główne zasilanie. Co z silnikami? Hipernapędem? Musimy stąd szybko zwiać, jeżeli chcemy jeszcze pożyć. Blokowanie łączności wciąż się wyłączone... - nie dokończył, ponieważ w tym momencie w drzwiach maszynowni pojawiła się jakaś postać, a już po sekundzie laserowy bolt z balstera uderzył centymetry od głowy Derika.
Twi'lek zaklął i odepchnął Quorna, sam również uskoczył chowając się za jedną z bocznych ścian. Szybko wyciągnął blaster i oddał strzały w stronę napastnika, którym najwyraźniej był blondyn.
- Już jesteście trupami, ścierwa! A ty robalu popamiętasz! - mężczyzna schował się na korytarzu i co chwile wychylał oddając strzały. Najwyraźniej był sam, co sugerowało, że musieli się rozdzielić. Włączenie normalnego zasilania zwróciło uwagę najemników i jeden z nich właśnie próbował się ich pozbyć.
- Trzeba się go pozbyć! - Derik wyraźnie się przesunął, chcąc znaleźć odpowiednią pozycję do strzału. Byli w potrzasku, a czekało ich jeszcze sporo pracy przy naprawie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 2 Gru 2015, o 15:07

Gdy powróciło zasilanie i światło na nowo wydobyło statek z ciemności Quorn nawet się ucieszył. Maszyny które zaczynały działać na skutek jego napraw zawsze wywoływały w nim poczucie radości. I już chciał odpowiedzieć na pytanie Derika odnośnie hipernapędu gdy nagle znalazł się na podłodze a nad ich głowami zaczęły latać promienie z blastera.
Tylko chwilę zajęło mu zarejestrowanie faktu, że to Twi'lek sprowadził go do parteru i że w drzwiach stoi rozwścieczony Blondyn. Quorn szybko zerwał się z podłogi i wskoczył za najbliższą osłonę jaka była w zasięgu jego wzroku: wiązkę rur i przewodów chłodniczych. Q4 przysiadł i wykorzystując swoje ramiona podszedł do Quorna popiskując cicho.
W tym czasie Blondyn, wychylając się raz po raz w drzwiach, ostrzeliwał wnętrze maszynowni. Nie był przy tym zbyt celny i czerwone bolty trafiały głównie w ściany bezpiecznie omijając Derika i Quorna. Każdy strzał cudem omijał też istotniejsze elementy maszynerii i systemów statku. Na szczęście. Wystarczyłoby jedno celne trafienie i próby naprawy napędu statku stałyby się znacząco utrudnione lub nawet w całości niemożliwe. Quorn rozejrzał się.
Derik przykucnął przy jednym z terminali i zaczął ostrzeliwać wejście do maszynowni; ogień zaporowy był skuteczny bo już po chwili wrogi najemnik z mniejszą częstotliwością odpowiadał swoim blastem. To nie zmieniało jednak faktu, że ciągle pozostawali w potrzasku.
- Robal osłaniaj! Muszę przeładować. - zawołał Derik.
Quorn podniósł swój blaster i naśladując Derika zaczął ostrzeliwać pozycję Blondyna. Najemnik od razu zorientował się, że jest atakowany z innego kierunku. Wychylił się i zasypał kryjówkę Geonosianina wściekłym gradem pocisków tym samym przejmując inicjatywę. Quorn spróbował jeszcze parę raz strzelić w stronę najemnika, ale za każdym razem Blondyn był szybszy.
- Ron! Ron zgłoś się! - Derik zawołał do komunikatora jednocześnie przeładowując swój blaster. - Mam jednego dupka na głow... - nie dokończył. Strzał Blondyna rozerwał terminal, za którym krył się Derik, wypruwając jego wnętrzności w snopie iskier i dymu. Twi'lek padł bez ruchu. Quorn zamarł z przerażenia. Choć po chwili w głowie pojawiła się natarczywa myśl, że coś się nie zgadza.
- Sam jesteś dupek! - Zawołał Blondyn.
Quorn spojrzał na Derika który nie wykazywał żadnych oznak życia. Blondyn wszedł do maszynowni mierząc blasterem. Szedł powoli.
- Teraz Cię mam robalu. Zdechniesz. - Blondyn powoli zmierzał w stronę kryjówki Quorna. - O jak Ty, kurwa, okrutnie zdechniesz.

Wszystko wskazywało na to, ze Derik nie żyje a Quorn zaraz do niego dołączy. Wiedział, że musi coś zrobić jednocześnie nie miał za bardzo pomysłu co by to mogło być. Z każdym kolejnym krokiem Blondyna zbliżał się smutny koniec. Uczucie narastającej paniki zaczynało paraliżować umysł i ciało.
Wtedy Quorn dostrzegł, że ktoś się na niego patrzy. Przez krótką chwilę nie rozumiał tego. Ktoś się w niego intensywnie wpatrywał i wykonywał jakiś gest ręką. Quron musiał się skupić i odciągnąć swoje myśli od zbliżającego się najemnika. To był Derik. Twi'lek patrzył się w Quorna i starał mu się coś powiedzieć gestem ręki.

Derik udawał! Taaak! Dobrze! Sprytne! Ale co on robi? Co on pokazuje? Jest głodny? Jeść chce? To jest głupie... Klepie jadaczką? Gadać! Quorn ma gadać!

- Quorn przeprasza. - powiedział pierwszą, rzecz która przyszła mu na myśl - Quorn przeprasza bardzo mocno.
Derik złapał się za głowę; na szczęście Blondyn nie mógł tego dostrzec.
- Hahaha.. kurwa, dobry jesteś robalu. Powiem tak, przeprosiny przyjęte. Chodź uściśniemy sobie ręce na zgodę.
- Eee... Quorn nie może... bo... boli go noga... się uderzył. - Quorn obserwował jak Twilek sięga po blaster i powoli kończy sekwencję przeładowania.
- Patrz. Ciebie też boli? A mnie coś strasznie napierdala w kolanie. Nie wiesz czasem dlaczego? - blondyn cały czas zbliżał się.
- Quorn nie wie, może jesteś chory? - śmiech którym odpowiedział najemnik nie był przyjemny. Derik podniósł się i kucnął za terminalem gotowy do strzału.
- Rozpierdalasz mnie robak. Będziesz moją najlepszą barową opowiastką.
- E... Dziekuję.
- Dobra...Zamknij się już lepiej.
- Quorn przeprasza...
- Zamknij się... Skończysz jak ten śmierdziel Derik. Albo nawet gorzej. Prawie na pewno gorzej - Blondyn rzucił okiem na miejsce gdzie widział ciało Twi'leka. Nie było go tam.
- Kurwa!

Derik wychylił się i oddał strzał. Quorn poszedł w jego ślady.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 3 Gru 2015, o 17:48

Nigdy nic nie mogło iść idealnie. To nie było możliwe i przeczyłoby wszelkim prawom natury. Zaplanujesz coś? Coś musi pójść nie po twojej myśli. Coś ci się udaje? Zaraz coś się zepsuje. Tak być musi i tak też było tym razem. Naprawy szły dobrze, plan, choć wymyślony na poczekaniu przynosił pozytywne efekty, a ich szanse zaczynały rosnąć. I oczywiście coś musiało pójść nie tak... tym czymś, a raczek kimś był blondyn, zbir Duke'a, których znalazł ich w maszynowni. Derik tylko klął i ładował w napastnika z blastera. Byli jednak w impasie i żadna ze stron nie mogła zdobyć przewago, do tego był potrzebny podstęp, bo tylko oszukując, można było coś osiągnąć.
Derik i Quorn kryli się, jednocześnie starając dosięgnąć przeciwnika. W końcu, w pewnym momencie rosły Twi'ek padł na ziemie, momentalnie nieruchomiejąc. Wydawać by się mogło, że Geonosianin pozostał sam na placu boju i wiedział, że nie ma żądnych szans. Mimo wszystko podstęp Derika się udał. Gdy tylko blondyn podszedł, a robal zagadał zbira, nagłe zerwanie się na nogi obcego, który miał być martwy, zbiło z tropu najemnika. Podniósł już broń, żeby wystrzelić, jednakże jego reakcja była zdecydowanie zbyt wolna. Dwa laserowe bolty uderzyły go w pierś. Mężczyzna ni to jęknął, ni to stęknął, by po chwili paść na ziemie, a jego blaster, upadając oddał ostatni strzał, który drasnął Quorna w bok. Geonosianin odruchowo odskoczył. Piekło go, jednakże nie było to nic groźnego. Zbir leżał na ziemi, a oni byli cali.
- Jesteś cały? - dało się słyszeć spokojny głos Derika, po chwili odezwał się wewnętrzny komunikator.
- Co tam się dzieje? Wszystko w porządku? Derik, odezwij się! - dało się słyszeć kobiecy głos.
- Nic mi nie jest, robal też cały. Bez odzewu.
Mężczyzna przetarł czoło, lekko się krzywiąc. Był obolały, ale cały i zdrowy. Schylił się nad ciałem zabitego blondyna i chwycił go za ręce odciągając na bok, żeby nie przeszkadzał.
- Nie stój tak, jak tępy kołek, tylko bierz się do roboty! Mamy mało czasu, a jak nie zdążymy, to jego kolega, który wciąż się kręci po statku będzie naszym najmniejszym problemem. Jak się przebiją prze śluzę, jesteśmy martwi. Jak przybędą posiłki, jesteśmy martwi podwójnie.
Może i pokonali jednego z najemników, ale sprawa nadal nie była przesądzona. Musieli naprawić statek, czas ich gonił. Odrobina strachu powinna podziałać stymulująco. Sam wrócił do panelu, zaczynając w nim grzebać. Trzeba było sprawdzić poziom uszkodzeń i zająć się nimi możliwie jak najszybciej.

- Derik? Uda się? - głos Connie przerwał ciszę. Duke, który z początku się awanturował, ucichł, gdy Ron władował w niego ogłuszaczem.
- Musi się udać.
- Moglibyśmy go po prostu zabić. - powiedziała lekko niepewnie.
- A wtedy oni by nas sprzątnęli bez zastanowienia, dzięki niemu mamy kartę przetargową. Pomyśl tylko! Mam tego dosyć, wynośmy się już stąd. Oby tylko Derikowi udało się uruchom statek. Jak tylko uda nam się skoczyć w nadprzestrzeń, będzie dobrze.
Oboje stali w jednym w licznych pomieszczeń transportowych znajdujących się na statku, a na ziemi leżał skrępowany i nieprzytomny Devaronianin. Wiedzieli już, że najprawdopodobniej jeden ze zbirów został zlikwidowany. Pozostawał jeszcze jeden, ale nim ten ich znajdzie trochę minie czasu. Oczywiście wypadałoby i jego uciszyć, bo póki błąkał się po pokładzie, mógł sporo namieszać, jak na przykład przebić się przez śluzę albo nawiązać kontakt z pozostałymi. Postarali się o to, żeby do tego nie doszło, ale nie mogli mieć pełnej gwarancji. Wiele rzeczy mogło pójść nie tak, jakby tego chcieli.
Ron potarł czoło prowizorycznie obandażowaną ręką. Był ranny, ale niegroźnie. Connie była cała. Wszyscy byli w miarę cali, przynajmniej na razie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 4 Gru 2015, o 09:33

Quorn podniósł się z podłogi. Pomasował bok przypalony boltem; nie dostał pełną wiązką a i tak pieczenie było uciążliwe. Miał szczęście, pełne trafienie z pewnością byłoby dla niego śmiertelne. Podszedł do blondyna który leżał na środku maszynowni. Przyjrzał mu się z bliska. Twarz zastygała w grymasie bólu wpatrywała się niewidzącymi oczyma w sufit. Trącił ciało nogą. Było bezwładne. Zdecydowanie był martwy.
- Nie stój tak, jak tępy kołek, tylko bierz się do roboty! Mamy mało czasu, a jak nie zdążymy, to jego kolega, który wciąż się kręci po statku będzie naszym najmniejszym problemem. Jak się przebiją prze śluzę, jesteśmy martwi. Jak przybędą posiłki, jesteśmy martwi podwójnie. - Quorn wysłuchał Derika w spokoju kiwając głową, ale cały czas zastanawiał się czy Blondyn nie żyje.
- Tak, tak.. naprawiać.. Już. - Quorn wymierzył swoim blasterem w pierś martwego najemnika i oddał dwa strzały. - W maszynowni śmierdziało już dymem i najonizowanym powietrzem z wyładowań elektrycznych z roztrzaskanego terminalu teraz dołączył do tego nieprzyjemny swąd palonego ciała.
Derik spojrzał na Quorna znad panelu przy którym coś grzebał.
- Skończ się bawić. Proszę. Bardziej martwy nie będzie.
- Tak, tak... Derik. - Quorn zaczął się rozglądać po maszynowni.
- Tak, robalu? - Derik podszedł teraz do zniszczonego terminalu i zaczął wyrywać kable zasilające tak by zatrzymać iskrzenie.
- Quorn zrobi, że statek skoczy...
- No, ja myślę.
- Tylko statek potem będzie wymagał dużo naprawy. Dużo więcej niż teraz. Będzie grechot.
- Może być gorzej? No dobra mów co Ci chodzi po głowie.
Quorn opowiedział. W skrócie chodziło mu o to by praktycznie wyłączyć zabezpieczania hipernapędu. Hipernapęd będzie gotowy do jednego skoku. Po wyjściu z nadprzestrzeni nie będzie się już nadawał do podróży i trzeba będzie dokonać jego wymiany, być może inne systemy statku też na tym ucierpią. Pomysł ten miał jednak jedną zaletę, statek mógłby być gotowy do skoku niemalże natychmiast. Gdyby Quorn miał prowadzić standardowe naprawy czas potrzebny na to byłby nieporównywalnie większy a i efekt nie do końca pewny. Derik przemyślał to co mu powiedział robal, po czym wywołał Rona na komunikatorze.
- Ron, Quorn chce odpalić hipernapęd na zgrzew.. Będzie do niczego później.. Potrzebna byłaby planeta na której można byłoby zakupić nowy napęd... Mamy coś w pobliżu? Co ty na to?
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 5 Gru 2015, o 19:58

Mieli jednego najemnika z głowy, bo nie było wątpliwości co to tego, że blondyn, który już na zawsze pozostanie bezimienny, był martwy. Upiekło im się, ale ich sytuacja wcale o wiele bardziej się nie polepszyła. Impas trwał dalej, a ich pozorna przewaga była właśnie... pozorna, iluzoryczna i mocno niepewna. Z tego też powodu należało zmyć się stąd w tempie ekspresowym, jednocześnie nie rozwalając po drodze statku, albo przy próbie skoku. Ich pech był taki, że statek piratów był w pełni sprawny, a ich nie. Jak więc uciec sprawniejszemu i szybszemu przeciwnikowi? Derik głowił się nad tym mocno, coraz bardziej powątpiewając w realność planu Rona. Chciałoby się powiedzieć, że są udupieni, ale póki co ani Derik, ani nikt inny głośno o tym nie mówił, licząc na jakiś łut szczęścia.
Sytuacja od początku była nerwowa, a dość dziwaczne zachowanie Quorna nie pomagało i tylko fakt, iż naprawdę mieli problem i trzeba go było rozwiązać sprawiał, że Derik mimo wszystko w miarę trzymał nerwy na wodzi, choć i on był już powoli na skraju wytrzymałości. Narwany Twi'lek nie należał do osób cierpliwych i wyrozumiałych. Słysząc jednak pomysł robala, aż się zamyślił. To mogłoby się udać. Było cholernie ryzykowne, ale mogło się udać. Wystarczy jednak jeden błąd, jedna malutka dodatkowa awaria i zostaną rozpyleni na atomy. Nie będzie po nich czego zbierać.
- Ron, słyszałeś? Co powiesz o tym planie? Pamiętaj, że na pokładzie nadal jest drugi z tych cholernych zbirów i nawet bez jego obecności mamy zwyczajnie przejebane.
- I tak nie mamy wielkiego wyboru... - głos Rona urwał się i przez kilka chwil trwała cisza. - Zgoda, nie mam wielkiego wyboru, tylko powiedz robalowi, żeby się postarał, bo od tego zależy życie nas wszystkich, jego również. My zajmiemy się tym drugim i tak trzeba się przebić do sterówki, a jak tylko dacie znać, Connie nas z tego wyrwie.
- A co z Duke'em? - pytanie zawisło w powietrzu jak ciężka od deszczu chmura.
- O to też się nie martwicie, nim również się zajmiemy odpowiednio.
Komunikator zamilkł, a Derik spojrzał na Quorna.
- Dobra, chyba słyszałeś wszystko, twój plan może się powieść, choć wielkich szans nie ma, mam nadzieje, że mimo wszystko postarasz się by były jak największe. Czas do roboty!
Po tych słowach oboje z Quornem wzięli się za wykonanie planu. Jego zrealizowanie również nieco potrwa, ale zdecydowanie krócej, niż próba naprawy.

- Connie, zbieramy się. Hej, ty, idziemy! – Ron potrząsnął Devorianinem, a ten półprzytomnie otworzył oczy. Mężczyzna podniósł go i zaczął wlec do wyjścia. Szef piratów, już bardziej przytomny zaczął się szarpać.
- Zapłacisz mi za to! Zdechniecie wszyscy!
- Zamknij się wreszcie, bo znów ci przywalę. – Ron wyraźnie nie miał cierpliwości – Connie, ruszamy, musisz się dostać do kokpitu, a ja z nim… - potrząsnął Dukem. – Udam się do maszynowni. Masz być zwarta i gotowa, gdy tylko Derik da znać, a potem ja, wiesz co masz zrobić.
Connie przygryzła wargę, wyraźnie zdenerwowana.
- A jażeli…
- Żadne jeżeli. Uda się, nie gadaj tylko idź i uważaj, bo gdzieś czai się tam jeszcze jeden drań.
Kobieta skinęła mu głową i oboje rozeszli się w różne strony. Connie podążyła w kierunku kokpitu, natomiast Ron, ciągnąc Duke’a, skierował się do hangaru.

- Robalu, tylko bez pośpiechu. Plan jest dobry, ale nie możemy tego spieprzyć
Derik krzątał przy panelach sprawdzać raz za razem systemy. Wyłączenie osłon hipernapędu to jedno, ale jeżeli odpowiednio się nie przygotują, to nawet nie zdołają wejść w hiperprzestrzeń, rozerwie ich na kawałki i tyle będzie z ucieczki.
- Poza tym musimy poczekać na sygnał pozostałych. Skok, skokiem, ale nadal mamy nieproszonych gości i trzeba się będzie ich pozbyć. Sprawdź wszystkie systemy raz jeszcze i daj znać.
Robiło się coraz bardziej nerwowo. Lekku Derika drżały wyraźnie, ukazując w jakim stanie znajdował się ich właściciel. Był zdenerwowany, podekscytowany, a adrenalina krążyła w jego żyłach coraz mocniej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Quorn » 5 Gru 2015, o 22:35

- Taak, Quorn się nie będzie spieszyć. Postara się.
- To bierz się do roboty - w głosie Derika znać było jak silnie walczy z emocjami; pozornie był spokojny.
- Quorn się zastanawia... - zaczął Geonosianin ale zamilkł pogrążając się w myślach.
- No... Co Ci tam jeszcze chodzi po głowie? - Derik zapytał nie wiedząc do końca czy naprawdę chce to wiedzieć.
-Niech się Derik nie złości, ale niech Derik stanie i pilnuje Quorna przed tym co-ma-małe-rogi. Może być tu gdzieś. A Derik mało umie naprawiać. Quorn da radę sam.
Derik zamruczał coś pod nosem z dezaprobatą. Najwyraźniej miał inne zdanie na temat swoich umiejętności.
- Na pewno wiesz co zrobić? Dasz radę sam?
- Na pewno, na pewno. Quorn wie, taaak. Quorn naprawi grechot i odleci stąd. Taak...
Derik choć krótko znał Quorna to zaczynał się domyślać, że gdy robal mówi to swoje: "taak" to zaczynał być dziwnie podniecony. Wzdrygnął się. Nie spodobała mu się ta myśl. Spojrzał na geonosianina który, siadał własnie do terminalu komputera pokładowego i mruczał coś do siebie w dziwacznym żargonie technicznym. Wzruszył ramionami. Może faktycznie powinien dać mu popracować i skupić się na pilnowaniu go przed pałętającym się po statku Zabrakiem?


Quorn podszedł do komputera. Wiedział co chce zrobić. Uruchomił diagnostykę hipernapędu i podlegających mu podzespołów.
Zaczął odłączać te które blokowały jego moc. Takie blokady były seryjnie montowane na jednostki napędu nadświetlnego po to by zmniejszyć ryzyko jego uszkodzenia, na przykład na skutek pracy przy zbyt wysokim obciążeniu. Przez to komputer nawigacyjny widział mniejszy zapas mocy niż hipernapęd miał w rzeczywistości i musiał uwzględniać ten fakt przy wytyczaniu trasy nadświetlnej podróży. Efektem dzialania takich blokad było zmniejszenie prędkość przelotu w nadprzestrzeni, rósł jednak współczynnik bezpieczeństwa oraz ogólna żywotność hipernapędu. Usuwając taką blokadę Quorn mógł sprawić, że napęd ich statku wykorzystałby pełny zakres dostępnej mocy, tym samym mmógłby zredukować czas przelotu kosztem jednak większego ryzyka awarii. Quornowi nie zależało na uzyskaniu szybszego czasu przelotu. Chciał bezpiecznie dotrzeć do celu. Nawet gdyby hipernąpęd miał się już później nie odezwać. Dodatkowa moc potrzebna była mu przedewszystkim po to by podnieść sprawność silnika nadświetlnego. Dlatego ściągając blokadę mocy, nie informował komputera nawigacyjnego o tej zmianie. To było najważniejsze w całej tej sztuczce. Silnik miał być sprawniejszy, ale komputer nawigacyjny miał obliczać trasę starym sposobem.
Podczas napraw na Maanan zauważył, że przebieg krzywej charakterystyki na wykresie sprawności pracy hipernapędu w wielu miejscach spadał poniżej bezpiecznego minimum. Takie spadki podczas lotu w nadprzestrzeni mógłby spowodować niespodziewaną wysiadkę w przestrzeń kosmiczną, zwłaszcza gdy kurs przelotu obliczony był zbyt blisko cienia grawitacji jakiejś planety - lub gdy ktoś użył generatora sztucznej grawitacji. Dodatkowa moc którą, uzyskałby po zdjęciu blokady mogła utrzymać sprawność na odpowiednim poziomie. I na to liczył. Zostawał jeszcze jeden istotny problem. Hipernapęd w ogóle nie chciał zaskoczyć.
Przejrzał logi błędów. Nie znalazł tych niechcianych - krytycznych. Dawało to nadzieję, że przedsięwzięcie się powiedzie. Skasował błędy. Chwilę to trwało, bo system statku bardzo się buntował na taką ingerencje w swoje "ja". Teoretycznie komputer nawigacyjny powinien myśleć, że ma do czynienia z nowym w pełni sprawnym napędem. Wszystko powinno wystartować.
Teoretycznie.
- Myślę, że już. - powiedział.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [System Truuine] Przestrzeń kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 7 Gru 2015, o 20:10

Właściwie wszystko teraz zależało od Quorna i jego umiejętności technicznych. Jeżeli mu się powiedzie, to uda im się zwiać z tego systemu i wywinąć śmierci, choć oczywiście nic nie było przesądzone. Zbyt wiele rzeczy mogło pójść nie tak, jakby tego chcieli i patrząc na całą tą wyprawę, można uznać, że tutaj nic nie szło tak jak powinno. Plany Rona i jego grupy były zupełnie inne, a zamiast tego wylądowali tutaj i liczyli na cud. Życie bywa bardzo kapryśnie i nigdy nie daje nam tego, czego byśmy chcieli. Niestety trzeba się z tym faktem pogodzić i dalej iść przed siebie.
Quorn zajął się kalibracją hipernapędu przygotowując systemy statku na przeciążenie, jakie je czeka podczas skoku w nadprzestrzeń. Nie będzie to miłe i przyjemne przeżycie, ale lepszych pomysłów nie było. Derik w tym czasie, nieco niezadowolony całą tą sytuacją ustawił się w pobliżu wejście pilnując korytarza. Lepiej, żeby pozostały przy życiu najemnik nie zaskoczył ich, bo mogłoby się to źle skończyć. Raz im się udało, ale ile może sprzyjać im fortuna? Lepiej nie kusić losu.

Connie ostrożnie przemieszczała się korytarzami, na szczęście po drodze nikogo nie napotkała. Znała ten statek bardzo dobrze i wiedziała którędy iść. Dotarcie do kokpitu nie zajęło jej zbyt wiele czasu. Usiadła na miejscu pilota i dostrzegła, że ktoś próbował się włamać do głównego komputera - na szczęście bez powodzenia. Postarali się o to, by zablokować możliwość komunikacji, jak również włączenie systemów i przejęcia kontroli nad statkiem. Przez chwile się przeraziła, że może gdzieś się tu czai, ale rozglądając się wokół, nikogo nie zobaczyła. Była sama.

Ron, popychając przed siebie gangstera, nawet nie próbował być delikatny.
- Zawiśniesz, wyrzucę cię przez śluzę... albo zrobię sobie publiczną atrakcję z twoich zwłok!
- Zamknij się wreszcie, albo odetnę ci jęzor - warknął Ron. - Powinienem był cię od razu zabić.
W końcu doszli do hangaru. Odgłosy dobywające się zza śluzy świadczyły bezpośrednio o tym, że pozostali najemnicy, podwładni Duke'a właśnie starali się przebić przez drzwi. Ron po raz kolejny stwierdził w myślach, że naprawdę mają niewiele czasu, a cała akcja jest wielce ryzykowna. Pchnął mocniej mężczyznę, aż ten się przewrócił. Ręce Devorianina były skrępowane, przez co nie bardzo mógł zamortyzować upadek. Odwrócił się w stronę człowieka, spluwając krwią.
- Zapłacisz mi za to...
- Tak, tak, już to słyszałem co najmniej kilka razy.
Ron rozejrzał się po hangarze. Wyraźnie się spiął i w tym samym momencie uskoczył na bok. Blasterowy bolt uderzył w ścianę, a chwilę potem ukazała się rosła postać Zabraka.
- Zabij go, natychmiast! - wściekły głos Duke'a poniósł się po hangarze.
Blastery poszły w ruch. Ron schowany za jednym z kontenerów, co chwile wychylał się oddając strzały niemalże z przyłożenia. Zaklął szpetnie, a w dodatku tym zza grodzi niedługo uda się przebić.
- Ron, jesteśmy gotowi. Robal skończył przygotowania, możemy startować w każdej chwili. - głos Derika odezwał się w komunikatorze.
- Zrozumiałem. - odparł. - Connie? Na mój znak ruszyć do przodu i wyduś z silników co tylko się da!
Nie czekał na odpowiedź ze strony kobiety, tylko znów się wychylił oddając kilak strzałów. Zaczął się powoli wycofywać w stronę korytarza, co Zabrak starał mu się uniemożliwić. W pewnym momencie statkiem zatrzęsło, a jeden z kontenerów się przewrócił, co dało czas Ronowi na wbiegnięcie w korytarz i zamknięcie drzwi.
- Connie! Teraz! - krzyknął do komunikatora. - Cała na przód i otwórz drzwi hangaru!

Jak tylko rozległ się głos Rona, odpaliła silniki. Statkiem wstrząsnęło. Nadal byli przyczepieni do drugiego statku, ale właśnie o to chodziło. Szarpnęła sterem i wyrwała się w bok. Nawet tu w kokpicie dało się słyszeć przeciągły jęk wyginającego się metalu. Dała całą na przód, aż w końcu poczuła, że się uwolniła. Jednocześnie wcisnęła przycisk otwierania hangaru. Statek wypruł do przodu oddalając się od napastników i już kilka sekund później przestrzeń wokół rozmazała się. Weszli w hipernapęd.

Akcja przenosi się na: [Coruscant] Lądowiska Westport
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Poprzednia

Wróć do Archiwum