przez Nantel Grimisdal » 26 Wrz 2017, o 01:00
- Mhm. Nie wiem, co to było, ale pomogło.
Również szeptem dodał Nantel w stronę dziewczyny, korzystając z tego, że oficjel, który ich prowadził, wysforował się na przód, by zrobić przejście.
Sekcja handlowa stacji, tak jak reszta, pełna była dżentelistot szukających tutaj schronienia i pomocy, ale do ogólnego wrzasku i tumultu dochodziły jeszcze nawoływania i przekrzykiwania kupców. Z trudem dało się przecisnąć korytarzami stacji wśród targujących się handlarzy, czy siedzących wszędzie wokół uchodźców. Nantel zastanowił się, jak długo jeszcze te istoty będą musiały znosić swój ciężki los, nim ktoś zdoła im pomóc.
W końcu, prowadzeni przez młodego oficjela, przedarli się do toydariańskiego handlarza, unoszącego się swobodnie wśród różnego rodzaju części, porozstawianych po całym sklepie i pewnie także na zapleczu. Wszystkiego pilnowało trzech uzbrojonych strażników. Nantel miał już okazję spotykać przedstawicieli tego gatunku. I na Nar Shaddaa i na Taris dość często można było spotkać kupców z tej rasy i wiedział, że targi z tymi istotami nie należą do łatwych i przyjemnych. Obecnie unoszący się przed nimi sprzedawca odprawił dwójkę togrutan z kwitkiem, po czym odwrócił się w ich stronę.
- Ach, kolejni bez pieniędzy. Nic z tego. Nie jestem jakimś filantropem. - stwierdził patrząc na nich wyzywająco. - A władzą też mnie nie nastraszycie, wszystko mam legalnie. - dodał po chwili w stronę oficjela.
- Spokojnie - zaczął Nantel - mamy pieniądze i chcemy kupić kilka części. To jest lista. Głównie do hipernapędu.
Otuu spojrzał się na podany przez mechanika datapad. Jego twarz wykrzywił złośliwy grymas.
- Coś mi mówi, że jesteście od tej wrednej twi'lekanki. Miałem ochotę wyrzucić ja przez sluzę razem z odpadami.
- Otuu! Jako przedstawiciel prawa oficjalnie cię ostrzegam! Takie groźby spotkają się z surowymi konsekwencjami! - młody oficjel w końcu włączył się do rozmowy.
- Nie ma co się denerwować - dodała Nadia. - My naprawdę potrzebujemy tych części.
- A ja potrzebuję kredytów. Dziesięć tysięcy! Taka jest moja cena, którą już ta wredna zdzira też wcześniej usłyszała!
Nantela niemal zamurowało. Części, których potrzebowali były warte co najwyżej 2 tysiące kredytów. Nawet biorąc pod uwagę trudną sytuację na stacji, cena nie powinna być wyższa niż dwa i pół tysiąca. Toydarianin gruby przesadził, ale trzeba było przyznać, nie było to nic niezwykłego dla jemu podobnych. bez skrupułów liczył na obłowienie się dzięki trudnej sytuacji uchodźców.
Toydarianinie Otuu! W imieniu stacji ostrzegam cię po raz ostatni. Zawyżasz ceny w obliczu stanu wyjątkowego! Pragnę ci przypomnieć, że jest to, według paragrafu 6b, ustęp 3, punkt 7, przestępstwo i karzemy za to więzieniem i grzywną! Wysoką grzywną! - Oficjel postanowił najwyraźniej nie wychodzić ze swej roli i nie zważając na nieciekawe nastroje wszystkich wokół nadal pozostawał w świecie prawa i regulaminów.
Katem oka Nantel dostrzegł, jak strażnicy obecni w sklepie spinają się i lekko unoszą swoją broń do góry. Sytuacja zaczęła robić się nerwowa.
- Nie ma potrzeby tak się unosić. Wszystko da się jakoś załatwić - Nantel zaczął spokojnie, lecz stanowczo. - Otuu, posłuchaj. Ja wiem i ty wiesz, ze te części nie są warte więcej niż dwa tysiące. Nawet w tej sytuacji, jaką mamy tutaj na stacji. Ale zależy mi na nich i mam kredyty, więc dam ci za nie nawet dwa i pół tysiąca bez mrugnięcia okiem. Mowisz mało, ale pomyśl. Nam sprzedaż części i zarobisz więcej niż powinieneś. Dzięki tym częściom naprawimy statek i odlecimy, robiąc miejsce na kolejne kilka statków, które na pewno będa potrzebowały części i napraw. W ten sposób zyskujesz kolejnych klientów, na których możesz jeszcze więcej zarobić. Pewny zysk.
- A jak pokażesz lokalnej władzy, że współpracujesz dla utrzymania koniecznego porządku, to na pewno wszystkich szukających części będzie w ramach wdzięczności przysyłać od razu do ciebie, prawda? - mówiąc to Nadia spojrzała się znacząco w stronę oficjela.
-Eeee, tak, tak, racja - młody człowiek, najwyraźniej zmieszany ledwo tyle zdążył z siebie wydobyć.
- To jak? - Ugodowo zagadnął Nantel, po czym czekał na reakcję toydarianina, dając mu czas na przemyślenie ich oferty.
Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++