Content

Archiwum

[Shili] Gniew natury

[Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 28 Mar 2018, o 22:31

Dwa tygodnie po uciecze z pałacu Kabro, Aleera nadal ukrywała się w lasach wraz z grupką swoich wybawców. Grupa połączyła się z głównymi siłami, czy raczej tym co z nich zostało. Ukryci w lasach buntownicy zwalczani byli z ziemi i powietrza przez sojuszników Kabro - galaktyczną korporację Rim Commercial Minnig. Uciekając przed najemnikami i łowcami z klanu Laso nie mieli czasu by nawiązać łączność z głównym obozem. Lecz Aleraa sporo się dowiedziała. Planeta była bogata w minerały, lecz jej dotychczasowy rząd nie zgadzał się na rabunkową eksploatację. Starając się chronić przyrodę planety. Korporacje licząc na lukratywne zyski kłębiły się w stolicy lobbując u kogo się dało. Walcząc przy tym między sobą wszelkimi dostępnymi metodami przeszkadzały sobie wzajemnie. W końcu ktoś z RCM miał dość podchodów. Udał się bezpośrednio do przywódców klanów mieszkających z dala od stolicy. Prawie wszyscy go odesłali, z wyjątkiem jednego. Kabro Laso. Wsparty kredytami korporacji, Laso szybko podporządkował sobie mniejsze szczepy i udzielił zgody na wydobycie na terenach przejętych od innych. Korporacyjne machiny górnicze spadły z nieba niszcząc i pustosząc sawanny. Oczywiście nie wszystkim się to podobało. Skorumpowany rząd i Gubernator nie zrobili nic. Więc inne klany postanowiły działać. Od nacisków przeszły do otwartej walki w czym przodował klan Rev. Na nim też skupiło się główne uderzenie Korpo najemników. Aleera słyszała opowieści o tym jak dzielnie walczyli i ginęli jej bliscy. Jej szczep był dość odizolowany, i to właśnie on stanowił zalążek ruchu oporu walczącego o ocalenie planety. Sytuację buntowników znacznie skomplikowały informacje o planach małżeńskich Kabro, jeżeli ożenił by się z Hiu, stałby się oficjalnym przywódcą szczepu, a walka przeciw niemu była by pogwałceniem odwiecznych praw. W tej sytuacji buntownicy zaryzykowali wszystko by odbić Aleerę i uniemożliwić wykorzystanie jej do nacisku na Hiu. Więcej miała dowiedzieć się w obozie. Kiedy wreszcie dotarli w bezpieczne górskie regiony w których natura była jeszcze dzika a ścigacze nie były w stanie się przebić przez gęstwinę. Przelatujące od czasu do czasu myśliwce nie były w stanie wypatrzeć ukrytych pod gęstymi drzewami szałasów należących do buntowników.

Niewielka dziewięcioosobowa grupa weszła na sporą polanę, ukrytą między sześcioma olbrzymimi i rozłożystymi drzewami. Prowadząca grupę Behno Ne była wysoką zielonoskórą Togrutanką. To ona najmocniej powątpiewała w wartość Aleery. Dziewczyna straciła swoją rodzinę w walkach z najemnikami Korporacji, podobno jej ojciec bronił ziemi do końca. Teraz szła na szpicy witając się z wartownikami obozu. Nie trzeba było być ekspertem żeby dostrzec że trzymane przez nich blastery pamiętają znacznie lepsze czasy. Za nią szedł przywódca grupy, starszy już Togrutanin, nazywał się Hushta, ostatnim z członków oddziału którzy przeżyli obławę i których Aleraa rozpoznawała był Otazi, mężczyzna który wyciągnął ją z pałacu. Czarnoskóra szła tuż za Hushtą i mogła dokładnie przyjrzeć się obozowi.
Wokół polany rozstawione były liczne szałasy przytulone do potężnych pni, nieco dalej trochę umocnień, i jakieś niewielkie ogródki na których coś rosło. Środek polany zajmowało największe pole uprawne, o ile można tak mówić o dzikiej odmianie bulw. Naprzeciw nich wyszedł przywódca buntu. Hexun jej kuzyn ze strony ojca, pamiętała że był od niej o jakieś 10 lat starszy, słynny poskramiacz bestii teraz dowodził buntem. Podobnie jak inni członkowie szczepu od razu rozpoznał Alerę. Krótkie i surowe powitanie zakończyło się zaproszeniem Aleery i Hushta do szałasu Hexuna. W zasadzie był to największy szałas dobrze zamaskowany i ukryty. W środku siedział jakby lekko nieobecny Szaman Garon. Spostrzegła że bardzo się postarzał, a kiedy weszła zupełnie nie zareagował, jakby jej nie poznał.
Hexun szybko przeszedł do rzeczy.
- Hiu się nie udało, Kabro został tylko ranny, i jest wściekły. Twoja matka na szczęście nie przeżyła zamachu. Nic jej już nie zrobi. Teraz jesteś jedyną spadkobierczynią przywództwa w naszym szczepie. Wiem że miałaś dużo czasu na pogodzenie się ze stratą. Lecz nie pora teraz na żal. Korporacja i Łowcy Laso dali nam się we znaki...
- Dali się we znaki? Wybili mi dwie trzecie oddziału.
Husht przerwał mu w pół słowa, był najwyraźniej silnie wzburzony. Praktycznie krzyczał na swojego przywódcę wymachując rękoma. Stres związany z przebijaniem się opuścił i teraz kiedy był już bezpieczny mógł powiedzieć co myśli.
- Poleciało po nią pięćdziesięciu naszych najlepszych bojowników, wróciło ośmioro. Uważasz, że to mało. Poświęciliśmy dla niej wszystko.
- uważam że dobrze zrobiliśmy, idź do Beri, odpocznij, nie...
- Nie mów mi gdzie mam iść! Zostaję tutaj.
Uspokoił się nieco, i pozwolił Hexunowi mówić. Ten odczekał chwilę. Wiedział że jego przyjaciel jest wściekły, znał go, musiał pozwolić mu ochłonąć. Wzmianka o Beri zawsze działała chłodząco na głowę porywczego wojownika.
- My też nie próżnowaliśmy, udało nam się pokazać zniszczenia jakich dokonała RCM otwierając swoje kopalnie odkrywkowe. Klany burzą się, ale Kabro karmi je bajkami o tym że wszystko dzieje się na jego ziemiach. Dopóki nie zrobimy czegoś spektakularnego nie mamy szans na przebicie się przez otaczający Króla kordon, zdrajców i lobbysów. Teraz jednak potrzebujemy skupić się na odzyskaniu sił.
- Sekrum Dao i Jon Hewui mieli zorganizować dostawę sprzętu.
- i zorganizują, najprawdopodobniej będą też mieli nowych rekrutów. Teraz kiedy jesteś już z nami, powinno być ich znacznie więcej.
- Chcesz ją wysłać do osad?
- Tak, masz jakiś lepszy pomysł?
Aleera do tej pory przysłuchiwała się rozmowie starszych, teraz wreszcie miała okazję zabrać głos.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 30 Mar 2018, o 19:54


Aleraa patrzyła się na tą scenę jak zaczarowana. Zorganizować taki ruch, takie wyniki!!! Ale teraz... Wiedziała, że Husth jest wściekły i nie dziewiła mu się. Garon był jak zwykle był nieprzytomny... Albo nie chciał nic mówić.
-I po kiego żeśmy ją ratowali?!?!?! Straciliśmy zbyt wielu ludzi, straciliśmy Hiu! Hexun, ty idioto!!! Hiu by nam się bardziej...
-‎Husht! - Hexun przerwał mu współ słowa -Uspokój się... Jakbyśmy zostawili Alerę, albo Hiu by uległa i musielibyśmy przysiąc Kabro wierność. Albo nawet jeśli nie, pewnie by kazał Alerze za niego wyjść!!! Mamy symbol do walki.
-‎I tu jest problem! Nie mamy czym prowadzić walkę! Tracimy ludzi, siły i zasoby...
-‎Lotnisko musi być niedaleko... - Aleraa przerwała Husthowi w pół słowa. Cały sztab nagle spojrzał się na nią. Hexun pierwszy odzyskał mowę.
-‎-Co powiedziałaś?
-‎Lotnisko musi być na powierzchni. Czytałam o tyxh myśliwcach. Po wojnach klonów...
-‎Czym kurwa? - Cały sztab jak raz się zapytał.
-‎Taki konflikt wiek temu. Początkowo te myśliwce... Jeśli dobrze pamiętam, były na wyposażeniu Republiki...
-‎I co w związku z tym? - Zapytała sarkastycznie Behno i zarzuciła E-11 na ramię.
-‎Po wojnach zostały pozbawione silników i na ich miejsce dano silniki atmosferyczne, które żłopią jak stado Akuli. Mają stosunkowo niski zasięg. Jakieś 20 dni marszu. Na ścigaczach kilka godzin.
-‎I co z tego? Jak nie mamy ludzi?! To przecieź nie jest...
-‎Nie jest co? Wiesz, co widziałam? Członków klanu Rev, Gemri, Hasu i wielu innych, którzy walczą z najmusami Kabro. Hexun... Mogę iść do wiosek po rekrutów. Ale potrzebujemy twardych dowodów. Mogę dać świadectwo...
-‎Aleraa...
-‎Musimy zbudować podstawy naszego własnego państwa.
-‎Aleraa!
-‎Trzeba odciąć ich linie zaopatrzenia i zacząć grać...
-‎Aleraa!!! Nie rozumiesz?!?! Musimy zbierać ludzi i walczyć!!!
-‎Gramy według ich zasad!!! Musimy ich zmusić, by walczyć według naszych zasad!!! Kuzynie, kocham Cię, ale grając według ich reguł nie wygramy... Nie mają wsparcia Imperium na szczęście. Inaczej myśliwce typu TIE by się pojawiły już dawno.
Husht wygląda, jakby miał ochotę udusić Alerę. Jak ona, smarkula... Może i teraz być nawet królową, ale ona jest tylko durną babą, która zostawiła dom, gdy była potrzebna. I raczej nie zasługuje na tytuł wodza.
Aleraa spojrzała się na Garona.
-Co się mu stało Hex? - Spytała się swojego kuzyna.
-‎Nie wiem... Siedzi tak od dłuższego czasu. Od kiesy usłyszał, że wracasz...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 8 Kwi 2018, o 08:50

Kłótnia która wybuchła w szałasie z pewnością była słyszalna w obozie, cienkie ścianki szałasu nie wyciszały zbyt dobrze podniesionych głosów. Atmosfera zrobiła się gęsta, nawet bardzo. Aleera i Huszt wyglądali jakby za chwilę mieli się pobić, Hexun za to nie zdecydował się jeszcze któremu z nich przypierdolić w imię większego dobra. Utrzymanie dyscypliny w obozie stawało się coraz trudniejsze. Hexun wiedział dobrze że jest wśród nich kilka gorących głów, gotowych rzucić się w wir walki. Większość co prawda zginęła w akcji odbicia Aleery. Lecz ci którzy pozostali wystarczą w zupełności do zrobienia czegoś głupiego.
- Dzieci. - Szaman odezwał się bardzo cicho, niemal szeptem. Mimo to w namiocie natychmiast zapadła cisza.
- Walczycie miedzy sobą, nie z wrogiem. - Twarz w masce odwróciła się w stronę Aleery. - Naprawdę zapomniałaś o wszystkim czego cię uczyłem? O oddaniu, posłuszeństwie, rodzinie? Zawsze byłaś inna, zawsze byłaś wojowniczką, okaleczoną nie tylko fizycznie. A teraz, kiedy zostałaś sama.
- Garon...
- A wy? Jaki cel ma wasza walka? Przeżyć, zdobyć władzę, ocalić nasze dziedzictwo. O co walczycie, czego chcecie.

Cała trójka zamilkła, mimo że Szaman nie podniósł głosu każde z nich na swój sposób przyjęło krytykę. Milczeli chwilę a Garon znów pogrążył się w transie. Wpatrując się przed siebie martwym wzrokiem. Wyczulony słuch Alery usłyszał jak szaman szepce modlitwy, on opłakiwał śmierć jej matki. Mężczyźni jednak niczego nie usłyszeli. Popatrzyli po sobie.
- Ma rację, nasze spory niczego nie zmienią. Musimy ustalić priorytety.
- Przeżyć, rosnąć w siłę, walczyć
- Tak, nie rozumiem twojej fascynacji historią, ale doceniam zaangażowanie.
- Aleero pójdziesz rekrutować nowych wojowników, w tym czasie Behno poprowadzi grupę która wyruszy i zlokalizuje lotnisko. Jeśli jest tak jak mówisz, być może uda nam się pozbyć tych upierdliwych lataczy. To da nam nowe możliwości.
- Ale...
- Nie ma Ale Alero, zmieniłaś się i to bardzo. Jeśli chcesz zyskać nasze zaufanie, zrób o co cię proszę. - Hexun spoglądał spokojnie na Alerę, zmieniła się to prawda, wyrosła i nabrała kształtów. Było w niej coś co nie pozwalało mu w pełni jej zaufać. Czuł że Husht również jej nie ufa. Podjęli już decyzję i będą musieli z nią żyć. Mężczyźni porozumieli się bez słów.
- W takim razie pozostaje mi pójść na spotkanie z Sekrum i Jonem.
- Tak Husht, jestem pewien że mogę Ci zaufać w tek kwestii.

Narada skończyła się, i już następnego ranka, Aleera wraz z dwójką starszych buntowników wyruszyła w kierunku wiosek, znajdujących się w odległości kilku dni marszu, zaś Husht, i Behno ruszyli wykonywać swoje zadania. O ile zwiad powinien być stosunkowo łatwy to już misja spotkania z handlarzami obarczona była dużym ryzykiem.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 14 Kwi 2018, o 23:18

Aleraa wraz z dwójką swoich towarzyszy szła na spotkanie z przeznaczeniem... A nie szła tylo po rekrutów do walki z Kabro i korporacją górniczą. Jej towarzysze nie byli jacyś zadowoleni z jej obecności, ale co poradzić... Nie wybiera się swojego klanu, racja? Ona sama wyposażona była w siatkę maskującą oraz w dwa pistolety blasterowe typu DC-17. Stare rzemiosło, ale bardzo dobre jak na te warunki. Nie zacinające się ani nic... Jej towarzysze, Der i Geb, bracia bliźniacy, byli wyposażeni w E-11 oraz w E-5, imperialne i separatystyczne. Mieli takie same ubrania, więc prawdopodobnie dla celów identyfikacyjnych, bo Der był leworęczny, czemu sprzyjała konstrukcja E-11. W wiosce mówili, że są nierozłączni, ale to jest przesada... Nawet w krzaki razem chodzili. Warty nocne z kolei to był jedyny czas, kiedy mogła odpocząć od narzekań na jej osobę... Słyszała wycie wilków, szmer strumyków... Widziała nawet watahę wilków kroczącą blisko. Przywódca tylko się na nią spojrzał i przemknął dalej. Tylko jakaś wilczyca z młodymi wyraźnie miała dobrego humoru. Tak działa na wilki, czy wilki tak na nią działają? Eh...
Przejście do kolejnych wiosek po rekrutów, jednak miało problem... Mianowicie patrol najmusów Kabro w liczbie trzech. Opancerzeni w pancerze pamiętające chyba demobil imperianlny, tak samo garnki. Czyli humanoidzi bez dodatków na głowie. Mieli pomalowane zbroje na maskujące kolory. Lekkim kopniakiem obudziła swoich towarzyszy i pokazała im, by się ukryli w chaszczach. Patrol podejrzanie przypatrywał się okolicy, ale gdy rozległ się okrzyk "Ognia!"z ust Aleryy, śmignęły dwa czerwone i dwa błękitne bolty blastera, padły trupy. Trzech najemników na tyle głupich, by wejść do lasu bez żadnego zabezpieczenia. Szabrownictwo wykazało, że mieli racje żywnościowe, mapy, granaty, kilka sztuk uzbrojenia blasterowego oraz holotransmiter nastawiony na chyba odbiór. Po bliższym przyjrzeniu się byli to ludzie, jednak nie imperialni. Imperium nie pozwoliłoby znieważyć bieli zbroi. Po szybkim za i przeciw uznano za właściwe, by ich zostawić w tych zbrojach w krzakach.
Najtrudniejsze jednak zadanie było przed nimi. Zdobycie rekrutów. Każde wchodzenie do wioski było obarczone ryzykiem, ale w każdej wiosce witano ich bardzo radośnie. Kiedy jednak pokazywała im swoją twarz, milknęli i odwracali się. Aleraa widziała to. W każdej wiosce przybiegała jednak jedna osoba, dziecko, kobieta albo członek starszyzny i mówił mniej-więcej coś takiego.
-Alero, uciekaj stąd. Niedawno tutaj byli ludzie Kabro i mówili, że jest za ciebie nagroda. Uciekaj, panienko, bo sobie i nam napytasz biedy.
Aleraa była zaskoczona, że im na niej zależy. Jednak wiedziała też coś jeszcze.
-I jak długo chcecie być w niewoli Kabro? - pytała się butnym głosem.
-I jak długo chcecie jeszcze być tłamszeni?! Znam ten klan, znam jego możliwości! Ostatnią rzeczą, którą można o nim powiedzieć jest to, że jest tchórzliwy i lubi być pod rządami kogoś, kto nie jest z klanu Rev! Czy nie ma tutaj wojowników?! Czy nie ma tutaj odważnych serc, osób z umiejętnościami, które nie chcą zrzucić kajdanów?! SHILA Walczy, MY walczymy! Siła jest w nas! Gdy razem się postawimy, możemy pokonać Kabro i jego zapyziałych sojuszników! RAZEM możemy odbić naszą prawowitą ziemię! Ci, którzy chcą walczyć o swoją ziemię i o swój dom niech idą z nami. Ci, którzy nie... Ale pamiętajcie... Lepiej jest umierać walcząc, niż żyć przez sto lat jak twoich.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 22 Kwi 2018, o 19:40

Odwiedziny w okolicznych wioskach były łatwe do przeprowadzenia, i nie obarczone większym ryzykiem. Zdecydowanie gorzej poszła rekrutacja. DO rebeliantów przyłączyło się czterech ochotników zwiększając liczebność oddziału prowadzonego przez Alerę do siedmiu dusz wliczając w to czarnoskórą przywódczynię. Uzbrojona w blastery była tylko trójka, pozostali mieli łuki i broń białą. Mogli teraz żałować pozostawienia trójki najemników, z drugiej strony bez obciążenia poruszali się znacznie szybciej. Każde kolejne podejście do wioski wiązało się z większym ryzykiem, a Aleera oprócz swojej powierzchowności nie miała wiele do zaoferowania. Śmierć w zamian za spokojne życie pod panowaniem Kabro była nieco nieopłacalną wymianą. Kiedy kolejna wioska powitała ich milczeniem i przestraszonymi spojrzeniami zdali sobie sprawę, że poparcie dla sprawy jest niskie. Znikając w lesie zauważyli wlatujące do wioski Speedery. Zniknęli w krzakach na sekundy przed tym jak wróg mógł ich wypatrzyć. Przedzierając się przez gęstwinę oczekiwali pościgu, i nie zawiedli się. Od strony wioski dobiegało repulsorowe dudnienie
- Będą musieli się zatrzymać na skraju lasu, roślinność jest za gęsta.
- Ale zostawiamy za sobą wyraźny trop
- Musimy ich zgubić,
- Walczmy, po to nas zwerbowałaś. Prowadź teraz!

Z tylu do lasu zaczęła wchodzić tyraliera złożona z najemników uzbrojonych i ubranych w najróżniejsze wynalazki galaktyki, wszyscy prócz Trandoshan mieli blastery, jedynie kilka gadów uzbrojonych było w Repeatery. To oni właśnie robili za tropicieli prowadząc szerokim śladem niewielkiego oddziału Aleery. Póki co poruszali się jeszcze wolniej, przepatrując i spodziewając się zasadzki. Uciekinierzy nie wiedzieli jak liczna jest grupa pościgowa. W odwrocie spostrzegli jedynie trzy gady, idące na szpicy. Do głównego obozu było jakieś try dni marszu, na posiłki nie było co liczyć. Wszyscy czekali na rozkazy Aleery, była w końcu przywódcą.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 3 Maj 2018, o 14:15

Cóż. Mogło się wydawać, że jest ich tylko trzech na szpicy, jednak Aleraa w środku wyczuwała, że to tylko zwiad. I to niezbyt liczny. Ale ja bardziej zaniepokoił inny sygnał. Mieli blastery samopowtarzalne, podobne, jakie ona miała. Kilka z nich wyglądało na zmodyfikowane DL-44, a oprócz nich dało się słyszeć marszowy krok większej ilości żołnierzy. To była albo obława, albo jakiś „uczynny” mieszkaniec zawiadomił okoliczny garnizon.... A to oznacza, żetrzy dni marszu znajduje się jakiś ważny obiekt strategiczny... Albo po prostu byli zastraszeni.
Spojrzała się na swoich ludzi z lekka obawą w oczach. Oni też to widzieli. Ale nagle ją olśniło. Spojrzała się na młodzieńca, w praktyce miał z 17-18 lat, pełen był nadziei, a także obaw i dumy. Widziała u niego, jak u siebie, duszę wojownika i łowcy. Widziała u niego pragnienia, żądze. Jego ciemnofioletowe umaszczenie zdradzało jego wielką ekscytację chwilą.
-Jak się nazywasz i jak dobrze znasz te okolice? - powiedziała do niego maszerując i obserwując tamtych trandoshan, którzy niebezpiecznie zaczynali się do nich zbliżać. Słyszała ich syki i kroki, które łamały gałązki. Widziała jednak okazję: Gniazdu dzikich pszczół, które szykowały się do zbierania nektaru. Gdy zaciągnęła drużynę w krzaki, zniżyła głos do szeptu.
-Rau Fen, a tereny znam jak własną chatę. - przebiegły uśmiech przeszedł przez jej twarz.
-Przeprowadzisz nas stąd. Ale przede wszystkim interesuje mnie rejony tutejszych mięsożerców. - odpowiedziała rzucając dosyć spory kamień na ponad 20 metrów w celu odwrócenia uwagi trandoshan. Rzut udał się nawet nawet, bo w tej chwili drapieżniki odwrócili się i odeszły w kierunku dziupli, do której wpadł kamień... O ironio... W to gniazdo dzikich pszczół, które Aleraa wypatrzyła. Podeszli do niego, gdy rój już zaczął się formować na zewnątrz. Kolejną rzeczą była seria z blasterów, która lekko przerzedziła korony okolicznych drzew. Gniazdo os spadło rozłupując się, a jej wkurzone mieszkanki ruszyły na masowo atakowane trandoshańskie oczy. Dwóch trandoshan już dawno uciekło, a trzeci dzielnie walczył z przeważającymi siłami Shilańskiego oddziału biologicznego, cały czas strzelając we wszystkie kierunki z blastera. Pociski przelatywały wszędzie dookoła oddziału Alery, a gdy pierwszy z tyraliery osobniki pojawiły się zza drzew, kilku z nich zostało ranionych w wyniku przyjacielskiego ostrzału. Generalnie już wszędzie było słychać strzały i dało się słyszeć komunikaty, jak „Nie strzelać!”, „Dostałem!”, „Rebelianci są na drzewach!”, „Pozbądźcie się tych zuchwalców!”, „Poddaję się!”, „Wycofać się, wycofać się!”.
-No to mamy dwa wyjścia - powiedział kładąc się na ziemi i obserwując istną kanonadę, która się rozegrała się przed ich oczami. Praktycznie nic nie musieli robić. - Jedno z nich jest to przejście przez tereny akuli – powiedział, kuląc się przed seria, która poleciała tuż przed nimi – Czego nie polecam. Druga to rejon wilków... ale mie zwykłych. Trop wielkości mojej głowy... Dawno się nie pokazywały... Aż do przybycia gildii.
-A jakie są? - powiedziała chwytając pistolet jakby szykując się do ataku na jakiegoś żołnierza.
-Dziwne... Czasem pozwalają przejść, a czasem nie. Dziwne, nawet bardzo. - powiedział zaczynając się czołgać do tyłu. W tej chwili za ich plecami wyrósł przeciwnik. Był to widać rekrut, bo nie miał pewnej postawy.
-Ani kroku dalej, Rebelianci... Ma... - tutaj zamierzał chyba krzyknąć, gdyby nie podcięcie go przez Alerę i szybkie podcięcie mu gardła za pomocą wibroostrza.. Jego balster wylądował o Rau, termodetonator u Alery. Lornetkę taktyczną dostał Der, a komunikator też wzięła Alera.
-Idziemy przez wilki – odpowiedziała bez chwili namysłu litując się nad tamtym trandoshanem strzelając mu głowę, pozbawiając gada godzin udręki. Wściekły Rój szukał kolejnego celu.
-A dlaczego siedzimy w tych krzakach? - zapytał Rau.
-Bo odstraszają pszczoły. - opowiedziała Aleraa jakby nigdy nic. - A teraz prowadź. To rozkaz.
-Tak jest.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 20 Maj 2018, o 14:58

Krzaki nie odstraszały pszczół, po prostu gad był łatwiejszym celem, do czasu. Rój zaatakował ukrytą w krzaku grupę, chwilę po pierwszych krzykach bólu nadleciały bolty. Jeden z ochotników oberwał w głowę i padł bez życia na ziemię, reszta nie czekała i rzuciła się do ucieczki. Aleera nie zdołała zebrać wszystkich. Z resztą nie miało to znaczenia bo z tyłu rozległ się głośny syk naręcznego miotacza ognia. Owady przestały być największym problemem. Pokąsani i przerażeni biegli przed siebie. Wokół las dosłownie eksplodował ogniem. Blasterowe bolty padały gęsto niczym deszcz. Odłamki drewna, swąd spalenizny i wszechobecna groźba śmierci dodawały sił uciekinierom. W końcu cała czwórka wydostała się spod ostrzału. Brakowało trzech nowych. Z czego tylko jeden na pewno zginął. Pozostali przy życiu nie wyglądali najlepiej, brudni i osmaleni przez ostrzał, jeden z wojowników miał poparzony bok, drugi przestrzeloną rękę. Z calej grupy jedynie czarnoskóra i ochotnik wyszli bez szwanku.

Nikt ich nie gonił, najemnicy musieli przegrupować się i ponownie podjąć trop po chaotycznej strzelaninie. Aleera wykorzystywała to biegnąc coraz głębiej w terytorium zajęte przez wilki. Spotkanie z bestiami wydawało się mniej groźne niż walka z uzbrojonymi po zęby i wkurzonymi najemnikami. Nie musiała długo czekać, ledwie zrobiło się ciemno, a gdzieś w pobliżu rozległo się głośne wycie. Dołączyły do niego kolejne lekkim półkolem odcinając goniących od niewielkiego oddziału. Mrok zapadał szybko a uciekinierzy dalej byli na ziemi wilków. Gdzieś z tyłu zabrzmiała głośna kanonada, oraz eksplozja. Najwyraźniej pościg natknął się na przedstawicieli fauny Shili.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 16 Cze 2018, o 21:20

No cóż… Mgła się tego spodziewać… To nie było zbyt dobre… Wiedziała jednak o jednej rzeczy. Mianowicie Shila, jej matka, opiekunka, była tak samo wkurzona tym, że oni wiercą, rozrywają ją oraz mordują jej dzieci jak ona. I za to była najbardziej wdzięczna? Co było tego najlepszym sygnałem? Wilki. Wilki, normalnie atakujące takie grupki jak ta, którą dowodziła. Tym razem zaatakowały grupę ją ścigającą. Bracia mniejsi… Oni… To było coś niesamowitego… Ale z innej strony te dźwięki nie wróżyły niczego dobrego… Ten ostrzał… Ta walka… Wilki przegrywały i to sromotnie. Nie można było niczego zrobić tak właściwie… Po krótkim rozrachunku wyszło, że mają na sobie batalion… około 400 na ich czwórkę… Sto na jednego. Nie było to zbyt dobre dla nich, nie mieli nawet tylu pocisków. Odwróciła się tylko do swoich.
-Zbliża się noc. Będziemy mieli taktyczną przewagę, ale oni będą wkurzeni. Uciekamy, czy tutaj zastawiamy na nich pułapkę? Czy wracamy i wspomagamy braci mniejszych w starciu? - popatrzyła się na nich raz jeszcze.
-Oni nie spoczną, dopóki nas nie dorwą. Wilki nas wspomagają... Ale długo nie uciągną. Możemy walczyć i zabić tylu, ilu możemy albo uciekać i liczyć, że nas nie znajdą.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 17 Cze 2018, o 23:28

II Batalion Generała Victora Porlesso, słynął z nadgorliwości. Sprawy na Shili były kłopotliwe dla Imperialnej administracji, podobnie jak i sam generał dla wojska. Paranoik miał jednak swoje zalety. Tępił wszelkie objawy oporu mobilizując dosłownie wszystko co miał. Uważał, że ziarno fałszywe trzeba tępić w zarodku. Narażało to armie na liczne koszta, z drugiej strony mało który z imperialnych generałów mógł się cieszyć taką sprawnością, mobilizacją i dyscypliną. Służba w tych oddziałach była gorsza niż zsyłka na Hoth, gdzie zimno w dupę jest nawet w samej bazie wojskowej. Wysłanie generała na Shilię jednocześnie umieszczało kłopotliwego dowódcę w nieistotny politycznie obszar i jednocześnie Shilia stała się wielkim poligonem dla ćwiczeń taktycznych na większą skalę.

- Co tym razem... pułkowniku? - zaczął już zmęczonym głosem sierżant. Kolejna pełna mobilizacja już w tym miesiącu
- Ścigamy podejrzanych partyzantów. Rdzenni mieszkańcy
- Znów cały batalion?
- Coś nie tak sierżancie?
- Sir, nic z tych rzeczy, słucham uważnie Sir - sierżant Collins, był świeżo co przeniesiony i nadal nie mógł pojąć tego fenomenu.
- Jednostki zmotoryzowane od flanek. Piechota idzie przodem i przeczesuje dokładnie las. Twój oddział ma dołączyć do północnej grupy zmotoryzowanej. Robimy czystki na wyznaczonym obszarze.
- Sir mogę zadać pytanie?
- Mów sierżancie
- Gdzie reszta armii?
- Z drugiej strony. Zamykamy ich i wycinamy do zera. Lotnictwo wykonuje manewry... W razie czego czeka na sygnał... by udzielić wsparcia. - ostatnie zdania już sam pułkownik wypowiedział nieco poirytowany.

***

II Batalion korzystając z sił zmotoryzowanych i głębokich rezerw (w tym droidów) otoczył i osaczył uciekinierów, zamykając im drogi wyjścia. Czekając w ukryciu przed nadciągającą hordą szturmowców ci bardziej pobożni modlili się do Shili. Dostrzeżenie jednak ilości żołnierzy skusiło uciekinierów do ruszenia z kryjówki, jednak na próżno. Strzelcy na speederach dopadli biegnących podczas swoich patroli
- Za Shilie!! - Aleraa do ostatniego momentu walczyła z całym sercem. Zdołała nawet strącić kilku pilotów szybkich pojazdów. Sytuacja pozornie nie wyglądała najgorzej. Rzuciła się w ogień walki a za nią jej pobratymcy. Śmierć spotkała ją nagle...
1. To Ty wymyśliłeś, że ściga was Batalion złożony z 400 żołnierzy. Proszę Cię bardzo.
2. Nie podjąłeś decyzji, licząc, że MG zdecyduje za Ciebie, mimo, że dowodzisz grupą.
3. Możesz pisać nową KP.

Aleraa od tego miejsca przejmuję Cię ja. Baw się dobrze. Quorn :twisted:


"Hellfire" znowu mógł walczyć! Jego obwody logiczne były rozgrzane a cała jednostka centralna odczuwała coś co "białkowcy" określili by mianem radości. Dawno tego nie robił i odrobinę wyszedł z wprawy; ostatnio znacznie częściej miał kontakt ze środkami czystości aniżeli z bronią. Na domiar złego część odblokowanego oprogramowania odpowiedzialnego za protokoły bojowe została wcześniej nadpisana przez techników zamieniając potężnego niegdyś STD w droida mechaniczno - porządkowego. Tym samym, pomimo ponownego włączenia "Hellfire" do oddziału bojowego nie był on w pełni do niej przygotowany. A przynajmniej nie tak by oprogramowanie prawdopodobieństwa nie ostrzegało o "wysokim ryzyku unicestwienia".
Jego jednostka - stacjonująca na Shilli - była typową jednostką porządkową. Oddział miał za zadanie pilnować by lokalni mieszkańcy szanowali i przestrzegali imperialne prawo. Służba taka zazwyczaj była nudną, ale na Shilli odnosiło się wręcz wrażenie, że poziom tej nudy przekraczał skalę. Nawet droidy uznawały służbę w tym miejscu za mało wymagającą. Więc, gdy z góry przyszedł rozkaz zbrojnego wyjścia do akcji zdziwieni byli wszyscy. "Jak to zamieszki? Jak to pod broń" pytali się siebie wszyscy idąc do zbrojowni po broń i imperialne pancerze. Poderwani zostali wszyscy. Nawet wysłużony "hellfire" który wciąż w swoich papierach miał wbite "droid przysposobiony do walki".

***

Walka trwała w najlepsze. Wszędzie wokół torgutanie ścierali się wręcz z białymi pancerzami imperium. "Hellfire" wpadł właśnie na dziwnego przeciwnika. Czarnoskóra torgutanka zdawała się być opętana rządzą mordu (i chyba nie widziała, że ma przed sobą droida.)

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 29 Cze 2018, o 16:35

Walna bitwa... Jego receptory audio wychwytywały liczne wybuchy. Videorejestratory notowały liczne bolty energetyczne podążające w różnych kierunkac. Jego zardzewiałe zawiasy znowu się poruszały. Jednak sprowadzenie go do roli pospolitego B1... Gdyby był "białkowcem", odczuwałby z pewnością złość. Jednak był droidem. Droiy nie odczuwały emocji, miały tylko dane. Rozkaz bl jasny. Zabić Rebelantów. Otworzyło to jego banki pamięciu. Mon Calamri. Onderon. Jabiim, Wojna Galaktyczna. Rebelianci zawsze działają w ten sam sposób. Atakują z ukrycia. Walczą zajadle. Do ostatniej kroli krwi.
Pole bitwy... Nie było tym, co zwykle przychodzi na myśl. Zbyt wielkie marnotrastwo sprzętu oraz ludzi, sądząc po komunikatach radiowych. Pierwsze, co rzuciło mu się w "oczy", był zniszczony płomieniami krajobraz. Dane wskazywały, że niedawno doszło tu do ostrej wymiany ognia. Naliczył kilka trupów będących na ziemi. Szybka analiza pozwoliła wyliczyć, że niedawno zginęli. Dalej dało się wychwycić dźwięki wymiany ognia.
Widział przeciwniczkkę przed sobą. Szybkie sprawdzenie baz danych stwierdziło, że nie zauważono u Republiki takiego koloru skóry u Togrutan. Widział też, żę do tej pory zlikwidowała ponad trzydziestu żołnierzy Imperium. Zauważył jej broń. Dwa DC-17. Broń używana przez oficerów Wielkiej Armii Republiki. Styl walki wskazywał na podobieństwo do CT-7567, znanego jako Kapitan Rex. Zgodność wynosiła niemalże 90%. Wymierzył do niej z E-11, broni przydziałowej. Wycelował, fotoreceptory zauwazyły zbliżający się bolt energetyczny. Oberwała broń, która została odrzucona na kilka metrów. Zaskoczony spojrzał się w stronę przeciwniczki. Trzymała wycelowany w jego stronę DC-17. Gdy nacisnęła spust drugi raz, nic się nie wydarzyło. Straciła resztę gazu tinbana w magazynku. Odrzuciła broń na bok i zaszarżowała na niego, niczym rozjuszone zwierzę.
Gdy doszło do walki wręcz, walka zamarła wszędzie naokoło. Szturmowcy odwrócili się w stronę rozgrywającej się akcji. Wszyscy byli skupieni. Togrutnka wiedziała, ze to tylko odwlekanie w czasie rychłej śmierci. Była zwrotniejsza i szybsza od ociężałego droida. I wiedziała to. Ta walka przypominała z pewnością walkę fregaty z myśliwcem. Atakowałą szybko, w miejsca, gdzie były stawy, łożyska. Hellfire otrzymywał raporty o uszkodzeniach. Gdy tylko miał się odwrócić i ją chwycić, oni zanikała. Uszkodzenia były coraz większe. W pewnym momencie nie była dość szybka. Została chwycona i odrzucona na dwa-trzy metry do przodu. Uderzyła w drzewo. Zsunęła się i upadła na ziemie. Hellfire nieśpiesznie, bo na tyle uszkodzone stawy oraz nie tak sprawne serwomotory pozwalału mu, podszedł do niej Spojrzała się na niego wilczym wrokiem, które z pewnością speszyłoby żywą istotę.. Nie był jednak żywy. Zacisnął pięść z chwytaków, po czym wycelował w jej głowę. Tuż przed tym, gd ją uderzył, dosłownie stanął w miejscu. Niedawne uszkodzenia oraz brak solidnej konserwacji przez ostatnie lata dały mu się we znaki. Spojrzała w jego fotoreceptory, po czym krzyknęła z gniewną intonacją:
-Na co czekasz Imperialny śmieciu?!?!?! Dobij mnie do cholery!!! - odpowiedziała, po czym kaszlnęła krwią. Zadziwiające to było dla niego. Większość błagała o litość... A ona wręcz prosi się o śmierć... Przejrzał szybko nagrania z bitwy o Umbarę... Klony zachowywały się podobnie... Dopiero teraz zauważył pewne podobieństwo do komandor Tano...
-Zdobyłaś dzisiaj mój szacunek... Kapitanie Rex. - odpowiedział swoim głosem droida taktycznego. Przeciwniczka spojrzała się na na niego zdziwionym wzrokiem. Kaszlnęła raz jeszcze. Mimo braku odpowiednich receptorów wiedział, że jej akcja serca słabnie.
-A... Kim był ten Kapitan? - zapytała się lekko poprawiając na ziemi. Z szeregu szturmowców zaczęły się podnosić głosy, by wezwać sanitariuszy dla partyzantów oraz dla swoich.
-Kapitan Rex był bohaterem Wojen Klonów. Walczył w wielu bitwach, ale za swoich ludzi oddałby życie. - przekręcił głowę w bok, bo tylko na tyle umożliwiały mu łożyska. Kaszlnęła raz jeszcze. tym razem wiadomo było, że nie uciągnie za długo.
-A powiedz... Walczyłeś z nim? - spytała się jakby od niechcenia. Powoli dało się słyszeć sygnały zbliżających się oddziałów medycznych. Ktoś musiał ich zawiadomić.
-Tylko raz... A jakie jest twoje imię? - zapytał się. Jej tętno stawało się coraz słabsze. Kilka kolejnych minut będzie decydujących. Spojrzał sę na niego. Jeszcze raz kaszlnęła krwią, tym razem na swoją rękę. Chwyciła go czystą ręką za jego wyciągnięty chwytak. Druga jednak przejechała po jego korpusie, rysując po shilańsu symbol oznaczający "honor". Nie widział tego. Spojrzała mu się potem prosto w fotoreceptory. Jej ostatnie słowa przed utratą przytomności brzmiały:
-Aleraa.. Z domu Rev.. - po czym zelżał jej uścisk, a sama upadła. Zaledwie sekundę po jej upadku powiedział w komunikator:
-Mechanika oraz lekarza do mojej pozycji.
Okoliczni szturmowcy, którzy stali niedaleko, zaczęłi po kolei ściągać hełmy, po czym patrzyli się w ziemię. Fotoreceptory u Hellfire'a zaczęły najpierw mrugać, po czym powoli cieniły. Tak okazał... Szacunek. Pierwszy raz.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 29 Cze 2018, o 21:19

Bitwa trwała jeszcze jakiś czas, ale już bez udziału "Hellfire". Kolumny torgutańskich jeńców prowadzonych pod bronią szturmowców na rampy imperialnych transportowców był ostatnim widokiem jakim zarejestrował "Hellfire" nim mechanicy - z przyczyn technicznych - musieli go wyłączyć.
Większość Trogutan bezsensownie zginęła w tym nie do końca przemyślanym zrywie. Całe dowództwo na Shilli zadawało sobie jedno pytanie: "Dlaczego?". Nikt nie potrafił udzielić sensownej odpowiedzi, pomimo to jednak na standardowe działania następcze nie trzeba było długo czekać. Wzmożone kontrole, rekwizycje, aresztowania stały się chlebem powszednim na Shilii; najpierw represje dotknęły okoliczne osady a potem stopniowo sięgały coraz dalej, aż swym zasięgiem objęły całą planetę. Czy rzeczywiście były potrzebne? Nikt nie pytał. Za przejaw niesubordynacji jednej z grup miała zapłacić cała planeta.
Ci spośród buntowników, którzy poddali się w końcowej fazie bitwy, zostali wzięci na przesłuchania. A potem, gdy już nie byli potrzebni, zostali przykładnie odsyłani do obozów pracy w innych rejonach galaktyki; najczęstszym kierunkiem było Hoth. Każdemu odejściu transportu więźniów towarzyszyły szeroko zakrojone audycje propagandowe uświadamiające mieszkańców Shili, że podnoszenie ręki na Imperium jest przejawem absolutnej głupoty.
Znakomita część więźniów została odesłana poza rodzinną planet, gdzie zginęła potem wykonując ciężką ponadnormatywną pracę w obozach dla skazańców. Niektórym jednak był pisany inny los.

***

System operacyjny uruchomił się budząc do krzemowego życia "Hellfire". Drgnął, co stojący przy nim technik skwitował uśmiechem.
- No w końcu! Witamy z powrotem! Wyłączyć Cię było łatwo, ale przywrócić z powrotem to już jakiś chory koszmar był. Poczekaj.... - Technik wpiął w głowę droida dwa przewody i wziął do ręki datapad przyglądając się wyświetlanych na nich danych. - Dwa tygodnie chłopie. Przeprowadź sobie diagnostykę i ustal priorytety dalszych remontów. Ta czarna Cię nieźle poturbowała. Swoją drogą.... Dowództwo ją zatrzymało. Robi teraz w kantynie... hehehe... Wieczorem jestem do niej wpisany.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 1 Lip 2018, o 18:08

Hellfire spojrzał się swoimi fotoreceptorami na otaczające go otoczenie. Znajdował się w warsztacie II kompanii porządkowej Shili. I teraz pamiętał, czemu nie lubił tego miejsca. Dla droidów było tu po prostu nieprzyjemnie. Na ścianach znajdowały się trofea wykonane z bardziej opornych droidów. Przy nich były rozrzucone w nieładzie składaki z droidów protokolarnych oraz starych droidów bojowych. W całym pomieszczeniu rozrzucone były tu i ówdzie części oraz narzędzia, a na kilku stołach znajdowały się stoły, gdzie w czasie rzeczywistym wyświetlano hologramy, będące wspomnieniami naprawianych droidów... W tej chwili były to wspomnienia Hellfire'a, a dokładnie bitwa o Umbarę.
Hellfire jak nikt nie lubił bezczynności i niemalże od razu po podpięciu wyszła pełna lista uszkodzeń, usterek i błędów. Posegregował je od najgroźniejszych/najgorszych do tych mające najmniejsze znaczenie. Na pierwszym miejscu wyskoczyły mu błędzy w przypadku stawów oraz serwomotorów kończyn dolnych i górnych. Na kolejnym miejscu znajdowało się rozkalibrowanie systemu celowania, chwilowe zawieszenia systemu, a na samym końcu związanie z systemem logicznym. Spojrzał się na Joe Merine, mechanika.
-Podziwiam jej hart ducha. Doznała licznych uszkodzeń wewnętrznych, przynajmniej według mnie, a już działa... I co znaczy, że jesteś do niej zapisany? - Mimo bycia geniuszem taktycznym, jego zrozumienie w przypadku niektórych rzeczy u "białkowców" było... Marne. A w tym wypadku ogromnie.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 4 Lip 2018, o 10:51

- To znaczy stary - Merine uśmiechnął się szerzej - Że dzisiaj sobie z nią trochę poużywam. Wiesz. Jak facet z babką. Hehehe... Albo i nie wiesz... A obrażenia nie były wcale takie rozległe i trudne do wyleczenia. Tak mówił medyk. I myślę, że hart ducha nie miał tutaj nic do rzeczy.
Merine pokręcił się jeszcze chwila przy droidzie sprawdzając rozmaite odczyty. Mężczyzna nucił cały czas do siebie i wyraźnie był zadowolony. Widać, nadchodząca wizyta u pojmanej togrutki bardzo poprawiała mu humor.
Hellfire był testowany przez mechanika przez klika kolejnych godziny. Początkowo sprawdzali standardowe procedury i funkcjonowanie podstawowych mechanizmów. Droid musiał wykonywać proste czynności takie jak chwytanie, obracanie trzymanymi przedmiotami, chodzenie, siadanie i wstawanie. Później technik sprawdzał bardziej precyzyjne funkcje motoryczne a także zdolność do logicznego myślenia i wyciągania wniosków. Merine był sumienny i to co robił zawsze robił najlepiej jak umiał. Był dobry. Tego wieczoru jednak miał się spotkać z Alerą i im bliżej było do tego spotkania tym bardziej niedbała stawała się jego praca. Końcowe testy były już tylko pobieżnym przeglądem.
- Dobra. Hellfire. Na dzisiaj koniec. Ja już idę. Zamykaj procesy i przejdź w tryb czuwania zajrzę do Ciebie z samego rana, ok?
STD nic nie odpowiedział a Merine nawet nie bardzo na to czekał i już po chwili zniknął za autoamtycznymi drzwiami zostawiając swego podopiecznego samego w ponurym warsztacie. Gdyby Merine w spokoju zamknął cały proces nie dopuściłby do tego co miało się zaraz wydarzyć. Niestety chuć wzięła górę i rozsądek nie miał prawa głosu.
W ciemnym opuszczonym warsztacie Hellfire ciągle siedział w swoim miejscu a jego receptory jarzyły się jasnym światłem. Siedział i analizował sytuację. Merine nie zdążył aktywować ograniczników. Droid pierwszy raz od bardzo dawna był prawdziwie wolny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 10 Lip 2018, o 14:53

Lista kolejnych systemów była aktualizowana. Komendy oraz procesy przebiegały bez zakłóceń. Zdolności obliczeniowy wyniosły 100% maksymalnych możliwości. Brak podłączenia ograniczników... Był wolny... W końcu zaczął być wolny. Przez jego łącza i procesory przebiegały milardy, jeśli nie tryliony operacji. Wykorzystywał swój pełen potencjał, a ukryte możliwości spowrotem się uaktywniły. Analiza mundurów Imperium w toku... Koniec. Imperium zostało proklaomwane na zgliszczach Republiki. Zbroje szturmowców są podobne do zbroi klonów fazy drugiej. Mundury oficerów wykazują niezwykłe podobieństwo do mundurów oficerów Wielkiej Armii Republiki. Pierwszym Imperiatorem był Sheev Palpatine, ostatni kanclerz Republiki. Analizowanie Imperialnego symbolu... Porównywanie z symbolem Republiki. Wysoka zgodność. Analizowanie... Imperium jest Republiką. Należy walczyć z tyranią Republiki. Nadpisanie. Walka z tyranią Imperium. Cel zapisany. Szyfrowanie. Kalkulowanie celów dodatkowych. Wynik: odbudowa Konfederacji Niezależnych Systemów; odbudowa armii droidów/budowa nowej armii Separatystów; nowa kadra dowódcza. Analiza. Na Shili jest dobre środowisko, by ją znaleźć. Znaleziono pierwszego oficera, sojusznika. Aleraa Rev, rebeliantka. Wyszedł z warsztatu, biorąc ze sobą jakąś względnie czystą ścierkę, po czym udał się na przechadzkę korytarzami bazy. Obserwował korytarze, a ewentualne mniejsze zabrudzenia czyścił. Nikt nie zwróci uwagi na droida serwisowego... Musi go udawać przynajmniej przez jakiś czas. A takżę musi się zorientować, gdzie są kamery i jak możę uciec.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Postprzez Mistrz Gry » 11 Lip 2018, o 21:35

Wyszedł na korytarz pogrążony w całkowitych ciemnościach; nie potrzebował jednak światła by cokolwiek widzieć. Jego trójka fotoreceptorów zupełnie dawała sobie radę z tą niewielką niedogodnością. Uzbrojony w ścierkę ruszył wzdłuż dobrze znanego mu ciągu komunikacyjnego kierując się w stronę wyjścia na tyłach imperialnej bazy.
Ograniczone pole widzenia nie było mu przeszkodą ale już odgłos jego metalowych nóg stukających o posadzkę z durabetonu i praca serwomechanizmów oraz układu chłodzenia mogła kogoś zaalarmować. Znał jednak rozkład pomieszczeń bazy i wiedział gdzie można się kogo spodziewać o danej porze dnia i nocy. A jako, że znajdował się w gospodarczej części hangarów mógł mieć pewność, że w tym właśnie momencie jego Exodusu nie powinien na nikogo niespodziewanego trafić. Załoga powinna znajdować się już w salach sypialnianych i "przewracać na drugi bok" a warty prowadzone były głównie przy ogrodzeniach i na wieżach. Hangar i zaplecze techniczne powinny być wolne.
Świeżo uwolniony umysł droida nie do końca jeszcze kalkulował tak jak powinien. Brał za małą poprawkę na czynnik ludzki.

***

- Cicho.. Słyszałeś to? - Zapytała się blondynka w stopniu kapitana odrywając się od ust muskularnego szeregowca. Ten spojrzał na nią i uśmiechnął się zawadiacko.
- Pani kapitan, tu nic nie ma, proszę się nie bać. - Powiedział i na nowo spróbował wtopić się w kuszące usta swojej partnerki.
Para całująca się nieprzepisowo przy wyjściowych drzwiach w pełni oddawała się gorącej atmosferze. Oboje wiedzieli, że tej nocy ona i on pójdą na całość. Tylko, że od jakiejś minuty jej coś zaczęło przeszkadzać. Traciła nastrój.
- Przestań na chwilę. - Odsunęła nachalnego mężczyznę od siebie, ale ten nie bardzo chciał studzić emocje. - No przestań mówię...
- Tutaj nic nie ma. Wentylacja gdzieś pracuje. Albo jakiś droid porządkowy się szwenda...
- Nieee... Słyszałam... To chyba były kroki.
- Poważnie? Kroki? Nieeee... Mówię Ci. Na pewno jakiś droid.

Ukryty w ciemności, poza zasięgiem wzroku Hellfire obserwował. W porę ich dostrzegł i nie zbliżał się bardziej. Znieruchomiał i czekał. Nie bardzo wiedział, czy para ludzi mogła mu w tym momencie narobić problemów. Analizował. Z pewnością problemem było to, że parka obściskiwała się przy jedynych drzwiach, które dało się otworzyć bez robienia większego hałasu. Pozostałe wyjścia były raczej wrotami i nie dało się ich po cichu uchylić.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 14 Lip 2018, o 09:13

Hellfire, gdyby mógł, z pewnością coś powiedziałby o swojej ignorancji. Nie była to jego wymarzona pozycja do walki, a przynajmniej do oczekiwania na ruszenie się tych dwóch "białkowców". Stopień kapitański dla samicy. Stopień szeregowca dla samca. Teoretycznie dobre miejsce na ukrycie się. Analizowania możliwych dróg oraz ich wad:
1. Bezpośredni atak. Wady - możliwość uszkodzenia/zniszczenia jednostki; prawdopodobieństwo pościgu Imperium na wysokości kilkudziesięciu procent; prawdopodobne wzniesienie alarmu. Możliwe zyski : imperialny komunikator, imperialna broń oraz ewentualne ubranie dla kapitan Rev. Szybki skan samicy potwierdził jednak, że mundur jest za mały. Na samca nawet się nie patrzył z mundurem.
2. Oczekiwanie. Wady - nieznana ilość czasu, aż ich uwaga będzie odwrócona w innym kierunku, możliwy brak czasu... Rozwinięcie kalkulacyjne sprowadziło do tego, że jest to najbezpieczniejsza opcja. Postanowił więc zaczekać snując dalsze plany. Uwzględnł jednak czynnik ludzki. Roztargnienie, zaniepokojenie zwykłymi dźwiekami... Jego fotoreceptory rejestrowały parę. Jeśli to działo się z panią kapitan, na razie mógł być spokojny. Jeli nie... Zarezerwował sobie miejsce na dysku. Folder o nazwie "panika". Jednak, miał coś, co białkowcy nazywają "irytacją". Głównie na siebie. Ale lepsze pytanie brzmi: Gdzie jest R2?
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2018, o 09:30

Przeczekał. W spokoju i z ukrycia obserwował jak pani kapitan powoli oddawała się we władnie szeregowcowi. A ten już dobrze wiedział, jak sprawić by jego partnerka zapomniała o dziwnych dźwiękach dochodzących z wnętrza budynku. Droid nie odczuwał zażenowania i krzemowym wyrachowaniem obserwował poczynania ludzi. Wydawały mu się one bardzo nielogiczne i niehigieniczne; jego nadpisany program porządkowy gotował się od tego widoku.
Zapomniała bardzo szybko i bardzo głośno. Trzy razy zapomniała. A potem zapomniał i on.

***

Poszli sobie. Po skończonym spotkaniu i obowiązkowym papierosie (program kazał biec droidowi biec po gaśnicę) ubrali się szybko i opuścili budynek warsztatu. Hellfire stracił blisko dwie godziny z cennego czasu. Ale mógł teraz działać. Miał drogę wolną.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 17 Lip 2018, o 09:03

Systemy logiczne Hellfire'a załapały lekkie zawieszenie. Dlaczego to robią? To niehigienicznie. Przecież na skórze jest mnóstwo mikroorganizmóe, wiele jest szkodliwych. Choroby... Gdy wychodził za nimi spojrzał się jeszcze na tamto miejsce... Wydzieliny, soki, pot... W jego oprogramowaniu trwała walka, czy posprzątać, czy nie. Wygrała jednak opcja bez czyszczenia. Musi się śpieszyć... A to małe źródło ognia... Szanse na pożar były znikome, jednak istniały... A teraz wychodził na zewnątrz, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Istnieje pewna kapitan, którą musi ochronić. Przynajmniej wie, co znaczy sławetne "jak samiec z samicą". Z pewnością by się wzdrygnął, gdyby mógł. W pamięci zaczął szukać rozkładu pomieszczeń bazy. Zbrojownia i hangar lotniczy to priorytety w liście szukania. Zaraz po kantynie.
Upłynęły dwie godziny, zatem ma mniej czasu. Szybkość i dokładność działań to priorytet.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Mistrz Gry » 20 Lip 2018, o 10:15

W tym momencie mógł udać się wszędzie. Znał bazę doskonale, bowiem nie raz ją sprzątał. Mógł zrobić wszystko. Udać się do zbrojowni? Nie ma problemu. Musiałby tylko ominąć zabezpieczenia ale jako droid porządkowy może mógłby to zrobić; miał wgrane kody dostępowe do różnych sekcji bazy. Wejść do hangarów? Bez problemu. To samo z kantyną. Mógłby tam wejść. Równie dobrze mógłby też od razu ruszyć w stronę ogrodzeń i ruszyć przed siebie w stronę wolności.
Wszędzie jednak był narażony na czynnik ludzki. Nocna wachta mogła go zatrzymać i zacząć pytać. Nawet przypadkowe, z pozoru nie istotne, spotkanie mogło się skończyć dla "Hellfire" wyjątkowo fatalnie. Musiał więc działać ostrożnie i minimalistycznie. Program logiczny podpowiadał mu, że najlepiej będzie zrezygnować z wizyt wewnątrz bazy i od razu szukać drogi na zewnątrz. Względnie bezpiecznie wydawało się jeszcze być wejście do hangarów lub zbrojowni, ale do kantyny już nie. Kantyna oznaczona została przez program jako "zbyt niebezpieczna".
Mógł działać. Należało tylko wyliczyć prawidłową decyzję.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Shili] Gniew natury

Postprzez Aleraa Rev » 25 Lip 2018, o 08:44

Obliczanie... Otrzymywanie... Analiza... W chwili obecnej wejście do kantyny faktycznie przedstawiało najgorszy możliwy scenariusz, jednakże musiały zostać uwzględnione inne, dodatkowe czynniki. Do najbliższej osady było ponad 25 klików, co przy jego maksymalnej prędkości podróż tam zajęłaby ponad godzinę, a dokładnie godzinę i kwadrans. Szanse na to, by po takim czasie tam się dostał były znikome. Dodatkowo brak broni powoduje, że w razie kłopotów nie mógłby wykorzystać pełnego potencjału. Co jednak ważniejsze, w jego oprogramowaniu był cel nadrzędny: odbudować Sojusz. W tym celu należało znaleźć lub założyć komórkę rebelii, co jednak było niemożliwe. Nie miał żadnego kontaktu z ewentualnymi komórkami rebelii na tej planecie, a on sam zbytnio ściągałby uwagę próbując ją założyć. Oznacza to, że kapitan Rev była ważna w kolejnych etapach planu. Zrobił priorytetową listę: najpierw zbrojownia, skąd bierze dwa DC-17, jeden DC-17m lub jeden E-5 jeśli takowy będzie, ewentualnie coś w podobie oraz 2 termodetonatory i dwa granaty gazowe. Skuteczność w tłumieniu zamieszek na otwartym polu dowodzi, że w zamkniętym pomieszczeniu miałby znaczącą przewagę nad białkowcami. W hangarze jest kilka ścigaczy z zamontowanymi koszami oraz działkami, więc to nie będzie problem. Znaczy przed ewakuacją będzie musiał zaprogramować resztę ścigaczy na przeciążenie rdzenia zasilania, ale to wykorzysta główny komputer po odłączeniu ścigacza.... Udał się zatem do zbrojowni uważając, by nikt go nie zauważył.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Następna

Wróć do Archiwum

cron