przez Aleraa Rev » 26 Lip 2018, o 21:18
Analiza... Szanse na powodzenie planu gwałtownie wzrosły. Uzbrojony, zwarty, jak mawiają białkowcy... Brakowało tylko pewnej osoby... Kapitan Rev była w kantynie. Udał się tam. Jego fotoreceptory przeskanowały cały budynek... Znalazł otwartą kratkę wentylacyjną w ścianie budynku... Co ciekawe, tylko jedną... Były też jedne drzwi, typowe drzwi uchylne. Pamiętał to doskonale, często tam sprzątał. Nie raz znalazł pijanego szturmowca w tym miejscu... Najpierw, kierowany logiką podszedł do kratki wentalycyjnej, po czym wycuzlił swoje receptory audio. Wyraźnie słyszał 6 osób, jeśli nie liczyć barmana. Lekkie szumy świadczyły, że mogą tam być jeszcze dwie osoby. Czyli od 6 do 8 przeciwników. Prawdopodobnie kapitan jest w oddzielnym pomieszczeniu. W pamięci miał zapisany obraz jeszcze innych drzwi. Odszedł na pół metra, po czym wyjął granat gazowy i po aktywacji wrzucił go do przewodu wentylacyjnego. Trochę głośniejszy dżwięk spowodował lekkie obruszenie w kantynie, lecz natychmiast zostało to zignorowane i wrócił powolny rozgardiasz. Wyczulone systemy audio i wideo Hellfire'a zauważyły powoli ualtujący gaz do kantyny... Odbezpieczył swoje E-11 oraz nastawił je na ogłuszenie. Swój pas z granatami przesunął tak, by były z tyłu... Teraz pozostało krótkie czekanie, gdyż już po kilku sekundach zaczęły się oczekiwane kaszle...
Sytuacja w środku rozwinęła się tak, jak zaplanował Hellfire. Gaz, tak dalece skuteczny w polu, na zamkniętej przestrzeni spowodował jeszcze większe zamieszanie. Dało się syszeć coraz głośniejsze kasłania oraz powoli osuwających się ciał. W tym momencie już wiedział. Bez chwili wachania czy analizy wszedł przez drzwi do kantyny otwierając je powoli, gdzie zaskoczył go widok. 3 oficerów leżało na podłodze z wyraźną trudnością w oddychaniu. Barman rozpaczliwie wziął maseczkę, jaką używał przy sprzątaniu baru, lecz to było na darmo. Dwóch szturmowców ledwo trzymało się na nogach, mimo założonych hełmów. Najwyraźniej gaz zbytnio im zaszkodził i zbyt późno zareagowali. Ilości pustych butelek na stoliku sugerowały również zbyt wielkie pijaństwao kogokolwiek. Po wejściu i lekkim traśnięciu drzwiami wzrok wszystkich spoczął na nim. Poza oficerami. Ślad piany na ich ustach, który niedawno się pojawił sugerował, że im się przyda raczej pomoc ambulatoryjna. Hellfire wymierzył w nich (czytaj w szturmowców i barmana), po czym powiedział:
-Nie róbcie głupot, to może obejdzie się bez przemocy. - jednak na te słowa jakiś szturmowiec zerwał się i zamachnął się butelką na Hellfire'a. Droid zważając na stan sztrumowca, gdy tylko zamierzał się dostał wiązką ogłuszającą, która lekko go zamroczyła i runął jak długi, po wymierzeniu lewego prostego w jego wizjer. Nie czekając na reakcje pozostałej dwójki, oni również oberwali wiązką ogłuszającą. Szturmowcowi, któremu uderzył w wizjer, odpadł filtr powietrza. Schował go w pustym miejscu po granacie, po czym Zdjął ostatniemu sztrumowcowi hełm. Lekkie spazmy przeszyły podłogę, ale on nie marnował czasu, tylko udał się dalej. Kolejne drzwi były lepiej zabezpieczone, a przynajmniej w lepszej kondycji. Szybka analiza dźwięków pozwoliła na stwierdzenie, że istnieją tam dwie istoty białkowe: samica i samiec ras humanoidalnych, lecz nie wookie. Przeszedł bardzo szybko, natychmiast zamykając za sobą drzwi. W środku... Merine najwyraźniej był bardzo pijany i dobierałsię do Alery, ubranej w jakieś niewolnicze ubrania. Jej twarz była lekko przerażona i zmieszana. W chwili jednak jak wszedł do pomieszczenia obie persony spojrzały się na niego. Oczy aleryy zroiły się rozmiaru termodetonatoru, a Merine tylko rubasznie się uśmiechnął. Spojrzał się wzrokiem mętnym z ognikami na Hellfire'a, po czym powiedział po pijacku:
-A szerasz szyjacelu... - po czym zamachnął się soczyście w jego stronę - wytłumacz tej piehdolonej szmacie, że ma mi dać... Do mordy, cipy albo dupy... Cholerna dzewiha się znahlazła... - Aleraa tylko patrzyła z przestrachem na Merina, a to na Hellfire. Hellfire zabuczał, po czym wziął Merina za przysłowiowe fraki. W tym samym momencie bardzo szybko wytrzeżwiał i z wyraźnym przestrachem w oczach się na niego spojrzał.
-Hellfire, co ty... - lecz nie zdążył nic wydusić, gdy oberwał z główki prosto w nos. Siła droida oraz jego metalowe ciało spowodowało, że jego twarz przypominała krwawą miazgę... Po czym przestał się ruszać, a Hellfire po prostu go puścił, pozwalając mu na dziwne ułożenie się.
Aleraa była w szuku, gdy Hellfire zrobił to, co zrobił. Była także w szoku, gdy ją obserwował, a także dziwnie na nią patrzyl. Dopiero Hellfire pzełamał milczenie.
-Nie masz imperialnego tatuażu ani obroży... Nie jesteś też w złej kondycji fizycznej. - odpowiedział tonem, jakby mówił o pogodzie.
-Ale... Ale...
-Ale jak? Ten pijany idiota - tutaj kopnął Merina w nerki - zapomniał mi włączyć ograniczniki... Weź to. - po czym podał jej filtr powietrza z hełmu strzurmowca. Zdziwiona przyjęła dar, po czym zaczęła przeszukiwać kieszenie nieprzytomnego.
-Dwadzieścia, trzydzieści... 150 kredytów... Musiał dostać wypłatę. - powiedziała, po czym ukryła pieniądze w biustonoszu. Zdziwiona spojrzałą się na Hellfire.
-A ty się nie odwrócisz?
-Droidy nie odczuwają pociągu seksualnego jak istoty organiczne. Nie znają też poczucia wstydu.
-A na co mi ta maska? - spytala się zdziwiona?
-W kantynie rozpyliłem cały granat gazu łzawiącego. Przeznaczonego do tłumienia zamieszek na otwartym terenie... A teraz... Musimy się przygotować... I jak najszybciej uciec do hangaru... - po czym spojrzał się na nogi. No tak, łańcuchy... Zmienił tryb ognia na "zaij", po czym oddał dwa strzały w zamki. Łańcuchy się otworzyły, a Aleraa pomasowała swoje kostki.
-O tak... Masz jakiś plan?
-Tak, jednak wymaga czasu...
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.