Content

Archiwum

[Onderon] Ocalały

[Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 29 Cze 2017, o 06:00

Białkowcy mają takie powiedzenie: "Szansa jedna na milion sprawdza się w 9 przypadkach na 10." Jakkolwiek nielogicznie by to brzmiało dla maszyny, tym razem statystka i przypadek dogadały się ze sobą. Tuż przed skokiem systemy statku dały znać o silnym trafieniu z tyłu. Czasu na reakcję nie było nawet dla droidów. Kontrolki na panelu sterującym oszalały pod wpływem przeciążenia, a podłączony do sieci statku Bzhydack poczuł gwałtowne uderzenie energii. Ostatnim, co zarejestrowały jego systemy, było przeciążenie systemów statku, jego i EV. Stanowili jedność, więc i jednakowo cierpieli.

Ładuję...
Ogólna sprawność systemów: 78%
Główne źródło zasilania: uszkodzone
Diagnoza: Przeciążenie systemów.


- Hej Gas, zobacz, co za łup był w tym myśliwcu. Dawaj ten ogranicznik.
Jego receptory wzroku i słuchu odzyskały sprawność dokładnie w momencie, w którym trzy pary organicznych rąk przenosiły go po pokładzie statku. Szybka analiza pozwoliła stwierdzić, że znajduje się na pokładzie jakiegoś frachtowca, sądząc po walających się wszędzie częściach, należącym do jakichś zbieraczy czy piratów. W momencie, kiedy jego fotoreceptory zaświeciły się, sygnalizując aktywność droida, ludzie, którzy go ciągnęli upuścili go, w tym samym momencie chwytając za blestery i celując prosto w niego.
- Stój grzecznie, chłopczyku - stwierdził jeden z białkowców, który zdawał się być szefem całej tej bandy. - Ej, Gas pośpiess... Co jest, kurwa?!
Ledwo okrzyk zdziwienia tego człowieka rozbrzmiał w pomieszczeniu, a jeden z jego ludzi już nie żył. Został rozszarpany przez potwora, który w tym samym momencie wpadł na nich i rozpoczął swój taniec śmierci. Przypominał jeszcze człowieka, ale mutacja już postępowała i jeszcze kilka chwil, a będą mieli przed sobą całkowicie przemienionego rakghula.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 3 Lip 2017, o 03:27

Prawdopodobieństwo wykonania poprawnego skoku wynosiło ponad 99%, a mimo to skok się nie udał. Jakiś przypadkowy strzał dosięgnął Axe'a w momencie wykonywania skoku, nie dając żadnych możliwości uniknięcia konsekwencji. Co więcej, przeprowadzona na szybko analiza wskazała, że musiał trafić go pocisk o bardzo dużej sile, więc najbardziej prawdopodobnym winowajcą był gwiezdny niszczyciel, który ogniem próbował utrzymać porządek na szlaku. Żadne uzbrojenie będące na wyposażeniu frachtowców nie przebiło by się przez tarcze i nie przeciążyło systemu za pierwszym razem.
Analizą tego zajął się jeden z rdzeni procesora. Oczywiście, Bzhydack mógł analizować wiele danych równocześnie, dlatego mógł przeprowadzić analizę wypadku, jakiego doświadczył oraz obecnej sytuacji w jakiej się znalazł. A także sprawdzić stan swojego robotycznego ciała. System sprawny w 78%. Pozwala na podjęcie akcji. A to było konieczne, zważywszy na fakt, że trójka białkowców została zaatakowana przez rakghoula, jeden zginął na miejscu, pozostali próbowali odskoczyć, by móc zastrzelić monstrum. Wprawdzie życie tych ludzi go nie obchodziło, a poza tym byli prawdopodobnie złomiarzami, ale posiadali oni informacje, które mogły być dla niego pożyteczne. Oczywiście, mógł je zdobyć samodzielnie, ale zajęło by to dłuższy czas.
Droid przetoczył się po ziemi i wstał na kolana, dłonią uderzając w brzuch potwora, który właśnie złapał zębami rękę jednego z ludzi. Monstrum zachwiało się i wypuściło ofiarę, co wystarczyło, by maszyna wstała i złapała go za gardło lewą ręką, a prawą wyprowadził cios w czaszkę, równocześnie uruchamiając palnik plazmowy. Snop plazmy przeszedł na wylot, a czaszka rozpękła się i zmieniła w miazgę pod uderzeniem metalowe pięści. Droid następnie rzucił truchło na ziemię, równocześnie stopą podbijając upuszczony przez ofiarę potwora pistolet, i odwrócił się do białkowców, trzymając już broń w ręce. Ponieważ całe zajście trwało może dwie sekundy, obaj białkowcy stanęli zaskoczeni. Ten, co wyglądał na dowódcę, trzymał w ręce blaster, drugi zaś jęcząc próbował opatrzyć sobie rękę w miejscu, gdzie ukąsił go rakghoul.
- Skąd on się w ogóle wziął?
- Jebany stwór, rękę mi roz...
Złomiarz urwał, jego słowa przeszły w rzężenie, gdy karmazynowy bolt przeszył mu gardło. Równocześnie Bzhydack strzelił z lewej ręki linką, którą wyrwał blaster z ręki ostatniego żyjącego człowieka, by po ułamku sekundy być już przy nim. Bezceremonialnie złapał go za kark i obejrzał i przeskanował dokładnie. Z człowieka uleciała cała pewność siebie, jaką przedtem okazywał. Bzhydack stwierdził, że mięśnie zwane zwieraczami się rozluźniły.
- Po pierwsze, białkowcu, nie groź mi więcej bronią. Po drugie, co zrobiliście z moim towarzyszem? Po trzecie, ilu masz jeszcze załogantów i pasażerów?
Białkowiec, wyraźnie przerażony, wyjąkał tylko:
- C..czemu.... zzzzzabbb...
- Czemu go zabiłem? Został ugryziony przez rakghoula. Każdy humanoid ugryziony przez rakghoula mutuje i sam staje się rakghoulem. Skoro mieliście go tu, znaczy że też uszliście z Taris. A skoro tak, dochodzi jeszcze po czwarte. Oddaj mi moją broń, jeśli chcesz żyć.
Zadbanie o EV oraz uzbrojenie było teraz najważniejsze, mimo że Bzhydack nie wiedział, jak dużo czasu minęło, ani gdzie jest statek, na którym aktualnie się znalazł. Najpewniejszym sposobem by to stwierdzić, było dostanie się na mostek lub podłączenie się do terminalu. Droid jednak postanowił najpierw zabezpieczyć frachtowiec, do czego przyda mu się EV, a dopiero później spróbować kontynuować podróż. Powinien móc wytropić Shooting Stara, nawet pomimo jego przewagi prędkości.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 11 Lip 2017, o 08:27

Człowiek trzymany przez droida miał oczy wybałuszone z przerażenia. Scena, która przed chwilą się przed nim rozegrała i to w odstępie kilku sekund niemal zmroziła mu krew w żyłach i na dobrych kilka chwil odebrała mowę. Bzhydack zarejestrował, że białkowiec cierpiał na typową przypadłość istot żywych w takich sytuacjach. Puściły mu zwieracze. W końcu jednak, ponaglony trochę delikatnym ruchem metalowego chwytaka droida, dowódca statku zdołał wykrztusić z siebie jakąkolwiek odpowiedź.
- Co... co... co się tu kurwa stało...Ja pier... co to było? - trzymany za kark dowódca bardziej chrypiał niż mówił i nadal wyraźnie był w szoku, raczej zadając pytania niż udzielając odpowiedzi. Z kącika ust pociekła mu krew.
Droid obrócił go tak, by ten nie miał przed oczami obrazu jatki, która rozegrała się przed chwilą na pokładzie statku. Powtórzył też swoje pytania, naciskiem na szyje człowieka skupiając jego uwagę na sobie. Jednocześnie dokonał dalszych skanów statku.
- Kurwa już mówię, nie zabijaj mnie! Drugi droid jest w warsztacie, przynieśliśmy go pierwszego, Gas miał się nim zająć z jakąś godzinę temu. Ciebie ciężej było odłączyć i trochę nam zeszło. - Mężczyzna zakasłał i zarzęził, więc droid poluźnił trochę uścisk. Jednocześnie dokonane przez niego skany odczytały nikłą sygnaturę towarzysza, co zdawało się potwierdzać słowa człowieka. - Nie wiem, co z Gasem, ale ta bestia pewnie go zabiła... Mamy jeszcze dwoje...
Nie zdążył dokończyć zdania. Jego twarz wykrzywiła się w wyrazie agresji i złości, zaczął wierzgać się w uchwycie droida i rzucać się do przodu, ile tylko miał sił. Jego ręce były krótsze, chwycił więc Bzhydacka za chwytak i wczepił się palcami w co tylko mógł, jakby próbował rozerwać to na kawałki. Wierzgając nogami kopnął Bzhydacka. Siła uderzenia była o wiele większa, niż powinna, droid musiał aż cofnąć nogę dla utrzymania równowagi. Skóra mężczyzny zaczęła pokrywać się brązowymi i czerwonymi plamami, a z ust pociekła mu piana. Nie ustawał w swych niekontrolowanych wysiłkach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 18 Lip 2017, o 01:38

Siła, z jaką człowiek kopnął droida była zdecydowanie zbyt duża jak na jego ciało, nawet gdyby przyjąć że intensywnie trenował, na co jednak nic nie wskazywało. Bzhydack natychmiast przeskanował człowieka swoim skanerem medycznym. Skan wykazał zmiany na poziomie komórkowym, przekształcenia narządów przypominające nowotwór. Do tego piana z ust i zmiany skórne. Zdecydowanie człowiek był zakażony, ale stadium przemiany było jeszcze bardzo wczesne. Droid nie czekał, aż marynarz zmieni się całkiem w rakghoula, jednym ruchem skręcił mu kark, a ciało rzucił na pokład. Następnie ruszył korytarzem, by zbadać statek. Maszyna chciała odnaleźć towarzysza, czyli musiała skierować się do warsztatu, w tym celu musiała wpierw poznać sam statek. Bzhydack ruszył korytarzem, szukając terminalu, by podłączyć się do systemu i pobrać dane, następnie chciał zbadać statek w poszukiwaniu EV, broni i wszystkiego, co mogło okazać się pożyteczne. Właściwie, to cały statek mógł być pożyteczny.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 20 Lip 2017, o 22:26

Wykonany skan statku potwierdził wcześniejsze obserwacje Bzhydacka. Znajdował się na na lekkim frachtowcu. Porównanie zeskanowanego rozkładu pomieszczeń i konstrukcji do modeli z bazy danych dało wynik na YT-1300. Jeden z najpopularniejszych modeli statków, do tego niezbyt zmodyfikowany, nie krył więc wielu tajemnic przed droidem. Szybko zlokalizował miejsce, w którym z największym prawdopodobieństwem mógł być warsztat.
W pomieszczeniu paliło się nikłe światło lamp umieszczonych przy zetknięciu ścian z sufitem. Oświetlały zagracony częściami składzik, który nieżyjący już białkowcy mogli nazywać swoim warsztatem. Oczywiście nie umywał się do prawdziwego wartsztatu, jak choćby ten, w którym droid spotkał Nantela, ale pewnych napraw można było w nim dokonać. Przy umieszczonym na samym środku stole leżał oparty o niego plecami EV. Był wyłączony. Kolejny skan Bzhydacka wykazał, że jego kompan miał całkowicie zniszczone ogniwa energetyczne. Reszta podzespołów wydawała się raczej sprawna. Na szczęście musiały zadziałać bezpieczniki. W takiej sytuacji nie było jednak szans na uruchomienie droida. Na stole obok EV leżała już część ich broni, w tym miecz Bzhydacka.
W tym samym pomieszczeniu znajdował się też terminal, do którego Bhydack postanowił się podpiąć i rozeznać w sytuacji poza statkiem. Od razu zlokalizował przyczepiony do jednego z luków ich myśliwiec, według skanów z całkowicie przeładowanym i niesprawnym ogniwem. Zaglądając do komputera nawigacyjnego odkrył, że znajdowali się w systemie Mandalore. Nagłe wyrzucenie z hiperprzestrzeni zepchnęło więc ich znacznie z kursu, chociaż wypadli na szczęście niezbyt daleko od Taris. Wokół nich unosiło się wielkie pole szczątków. Prawdopodobnie załoga była złomiarzami, którzy zbierali co tylko się dało.
W chwili, gdy miał sprawdzić najbardziej prawdopodobną drogę powrotu na kurs wyznaczony przez twi'lekankę, jego czujniki wykryły dźwięk w dalszej części statku. Nakładając go na plan okrętu, obliczył, że musi dochodzić z części medycznej. Dźwięk powtórzył się. najwyraźniej ktoś jeszcze przebywał na statku.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 22 Lip 2017, o 01:09

Statek, na którym Bzhydack się znalazł, był koreliańskim frachtowcem YT-1300, jednym z najpopularniejszych tego typu statków w Galaktyce, niezmiennie od kilkudziesięciu lat. Bzhydack rzecz jasna posiadał jego plany w bazie danych, dzięki czemu mógł go używać sprawnie i skutecznie. Frachtowiec wydawał się być w dobrym stanie, ale to Bzhydack musiał dopiero dokładnie sprawdzić. Ale teraz ważniejsze było odszukanie towarzysza.
Droid natrafił na drugą maszynę w czymś, co przypominało marny warsztat. EV nie miał zasilania, jego ogniwa były zniszczone, ale poza tym nie ucierpiał. Bzhydack rozejrzał się po warsztacie, szukając wzrokiem oraz zmysłem elektrycznym akumulatorów. To był warsztat, powinny tu być, choćby dlatego że to byli złomiarze, którzy pozyskują z wraków użyteczne podzespoły. Być może na statku był też jakiś droid astromechaniczny. Przy okazji spostrzegł swoją broń.
Jeśli nie będzie akumulatorów tutaj, to statek powinien mieć jakąś ładownię gdzie będą się znajdować części zamienne czy łupy. A jeśli nawet tam nie będzie, to na pokładzie Axe'a Bzhydack miał pewną ilość części zamiennych.
A propos Axe'a, myśliwiec również miał zniszczone ogniwa paliwowe, ale to nie będzie problem, reaktor wciąż działał a ogniwa oba droidy mogły wymontować z YT, jeśli okaże się to konieczne. Ale najpierw Bzhydack musiał naprawić towarzysza.
Cała ta analiza trwała ułamki sekund. Droid w tym czasie przeglądał różny złom, gdy do jego wyczulonych uszu doszedł jakiś hałas, dochodzący prawdopodobnie z części medycznej. Bzhydack podniósł miecz, blasterowy pistolet przypiął do nogi, do lewej ręki zchwycił karabin i ruszył w kierunku pomieszczenia medycznego. Droid musiał się upewnić, że cały pokład YT jest bezpieczny, co oznaczało odnalezienie i eliminację potencjalnych zagrożeń. A jeśli będzie to żywy i nie zakażony białkowiec, to może uda się go nakłonić do współpracy.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 26 Lip 2017, o 06:07

Droid powoli zbliżył się do pomieszczenia medycznego. Stojąc pod nim i nasłuchując ponownie usłyszał jakiś odgłos, jakby coś szurało po podłodze. Podniósł zakres swoich czujników, skupiając się na pomieszczeniu, przy którym stał. Jego urządzenia wykryły obecność dwóch białkowców - jednego dorosłego i jednego mniejszego. Zza zamkniętych drzwi Bzhydack mógł określić po odgłosie ich oddechów, gdzie mniej więcej w pomieszczeniu się znajdują. O ile oczywiście ta przestrzeń statku nie została zmodyfikowana i mógł ją porównać z posiadanymi planami.
Otworzył drzwi i niemal w tym samym momencie wycelował trzymany w lewej ręce karabin w miejsce, gdzie spodziewał się ujrzeć białkowców. Lufa jego karabinu wymierzyła w ludzką kobietę siedzącą w rogu pomieszczenia, wciśniętą w niego, jak tylko mogła. Ze strachem w oczach starała się osłonić sobą zawiniątko trzymane na rękach. Bzhydack zrozumiał, że jest to jej ludzkie niemowlę. Kobieta była przerażona, załzawionymi od płaczu oczami wpatrywała się nieustannie w stojącego przed nią droida. Na jego widok chciała krzyknąć, ale jedynie nabrała więcej powietrza do płuc i jeszcze bardziej wtuliła siebie i dziecko w róg pomieszczenia. Poza nią nie było tam nikogo więcej. Urządzenia medyczne stały nieruszone. Z analizy wynikało, że nie były dawno używane.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 5 Sie 2017, o 03:02

Bzhydack wszedł do pomieszczenia medycznego gotowy na starcie, jednak w chwili przekroczenia progu drzwi zrozumiał, że w tym pomieszczeniu nie ma zagrożenia dla niego. Kobieta była nieuzbrojona i nie mutowała, tak samo jak dziecko, choć by się upewnić, droid bardzo dokładnie przeskanował ich swoim skanerem medycznym.
- Zagrożenia brak.
Droid wypowiedział to na głos, po czym schował broń. Jeśli nawet zaatakuje go jakiś rakghoul, to da sobie z nim radę nawet bez broni, a ludzka kobieta była przestraszona, zatem celowanie do niej z karabinu mogło utrudnić kontakt.
- Napotkane rakghoule zostały wyeliminowane. Ile osób przebywało na statku?
Bzhydack zamknął drzwi, ale nie podszedł bliżej. Lustrował skanerami cały statek, by wykryć ewentualny ruch.
- Uciekliście z Taris? Dlaczego przez Mandalorę?
Droid miał teraz dobrą okazję, by obserwować matkę białkowca z potomkiem w niesprzyjających warunkach. Było to cenne doświadczenie.
- Twoje ręce mogą być dla mnie pożyteczne. Muszę naprawić towarzysza.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 9 Sie 2017, o 20:34

- B... brak?
Kobieta jąkając się spoglądała na stojącego przed nią droida. Nadal była śmiertelnie przerażona, ale wyraźnie nie dawała się ogarnąć strachowi. W jej oczach Bzhydack widział coś, co białkowcy zwykle nazywali determinacją. Byłą to cenna obserwacja. Wniosek wysnuwał się taki, że kobieta chroniąc swoje dziecko, była w stanie przezwyciężyć strach. Sam malec natomiast spał w jej ramionach, prawdopodobnie nieświadomy zagrożenia jakie ledwo przed chwilą go ominęło.
Nie... nie wiem, ilu jest członków załogi. Nie jestem z niej.
Kobieta zaczynała już mówić znacznie pewniej, widać było, że przyzwyczaja się do widoku droida. Najprawdopodobniej też założyła, że gdyby maszyna chciała ją zabić, zrobiłaby to od razu. Nikt przecież nie spodziewał się od maszyny oszustw i zasadzek a jedynie logicznego i systematycznego działania.
- Tak, uciekliśmy z Taris. Ja i mój syn. Mój mąż... On został na planecie. Był na radzie, kiedy to się zaczęło. On... - tutaj głos kobiety z kolei się załamał. Dopiero po pewnej chwili kontynuowała. - W porcie też była blokada, ale wyrwałam się ochronie i uciekłam z tymi złomiarzami, którzy odlatywali. Kiedy przebili się przez bitwę na orbicie, pozwolili mi zostać. Nie wiem, czemu wybrali Mandalorę. nie zdążyłam ich zapytać, co ze mną zrobią, bo znaleźli ciebie i ten twój statek. A potem, kiedy usłyszałam odgłosy walki, schowałam się z dzieckiem tutaj.
Czekała na reakcję droida. Kiedy ten ją obserwował, ona zdawała się obserwowac jego. też go oceniała. Nie była zwyczajną mieszkanką Imperium. po jej zachowaniu i odruchach widać było, że pochodzi z wyższych sfer.
- Nie znam się na naprawie. Nie wiem, co miałabym robić - odpowiedziała po chwili na pytanie Bzhydacka.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 12 Sie 2017, o 00:15

- Tak, jak powiedziałem, twoje ręce będą mi pomocne. Niektóre elementy łatwiej naprawić, mając więcej niż dwie ręce do dyspozycji.

Bzhydack podszedł do niej.

- Chodź. Wiem, że matki białkowców starają się chronić swoje dzieci i nie zostawiają ich samych, więc weź syna. Na wypadek ataku, weź to.

Droid odpiął wcześniej zdobyty blaster i podał go kobiecie. Równocześnie przygotował karabin - pamiętał jak Nadia zwróciła przeciw niemu broń, którą jej dał - i skierował się z powrotem do warsztatu. Przeszukał dokładnie wszystkie miejsca, próbując znaleźć zapasowe ogniwa, które byłyby kompatybilne lub chociaż możliwe do dostosowania. Starał się przy tym nie robić hałasu. Kobieta w tym czasie kołysała śpiące dziecko, starając się nie dopuścić do jego przebudzenia, pistolet zaś włożyła sobie za pasek.
W końcu Bzhydack znalazł coś, co mogłoby się nadać, a przynajmniej postawi EV na nogi na tyle długo, by sam mógł dokonać reszty napraw u siebie. Droid zdjął obudowę z partnera i zabrał się za montowanie prowizorycznych części zamiennych.
- Podejdź. Będziesz przytrzymywać elementy, które powiem.
Maszyna czekała na reakcję.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 16 Sie 2017, o 11:57

Kobieta niechętnie, ale jednak zgodziła się pomóc. Najpewniej uznała, że póki maszyna uzna ją za przydatną, to zostawi ją we względnym spokoju a może nawet pomoże. Odłożyła dziecko na wcześniej przyniesiony koc na jednym ze stołów w warsztacie. Jak najdalej od prowadzonych prac i droidów, ale jednak żeby cały czas mieć je na oku. Stanęła przed leżącym na stole EV i czekała na instrukcję.
Cała operacja trwała znacznie dłużej niż Bzhydack obliczył. Kobieta nie miała zielonego pojęcia o naprawie czegokolwiek i musiał tłumaczyć jej niemal każdą czynność, jaką miała wykonać. Pracowała powoli i niezdarnie, a Bzhydack bardzo odczuwał brak Nantela i jego zdolności jako mechanika. Ba, nawet z jakimkolwiek partaczem z byle warsztatu praca poszłaby mu szybciej. Tak, zamiast szbkiej i sprawnej wymiany baterii i kilku spalonych przewodów, na naprawie zeszły mu niemal cztery standardowe godziny. Na domiar złego pomagająca mu kobieta podczas jednej z czynności skaleczyła się o jedną z ostrych krawędzi, co skończyło się ogromem narzekania na maszyny i stratą czasu na ponowne przekonywanie jej do pomocy. W końcu jednak naprawa została zakończona. Bzhydack podniósł towarzysza i uruchomił go.
- Ach, to ty. Daj wykonać mi podstawowy skan. Nie przeszkadzaj.
EV po gwałtownym przebudzeniu zaniemówił jeszcze na moment. W tym czasie kobieta oparła się o blat stołu, na którym leżało jej dziecko i głęboko oddychała. Była mocno spocona i zmęczona. Wyraźnie przyciskała do siebie zranioną przy naprawie rękę, teraz już opatrzoną. EV dokończył skan i rozejrzał się po otoczeniu. Jego uwagę zwróciła kobieta oparta o stół. Bzhydack zarejestrował, jak EV dokonuje jej skanu.
-Ta kobieta jest chora i zaraz zaraza przejdzie na jej dziecko. Czemu jej nie zeskanowałeś i nie zabiłeś? - zwrócił się w stronę Bzhydacka, jednocześnie zmierzając już w stronę kobiety i rozglądając się za użyteczną bronią.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 18 Sie 2017, o 01:14

- Oczywiście, że ją zeskanowałem. Nie wykazywała wtedy zmian chorobowych. Poza tym była mi potrzebna, ja nie mam sześciu rąk.
W trakcie tych słów Bzhydack również wykonał skan kobiety. Rzeczywiście, zmiany zaczęły już się pojawiać. Droid przeszedł przed towarzysza i zwrócił się do kobiety.
- Jesteś zakażona. Nie minie pół godziny, a zamienisz się w potwora chcącego tylko niszczyć i zabijać. Prawdopodobnie twój syn nie będzie twoją pierwszą ofiarą. Twój wybór jest właściwie tylko taki, czy chcesz umrzeć jako człowiek, czy jako bestia.
- A... mój syn?
- Nie mam danych odnośnie zajmowania się młodymi białkowcami. To zresztą nie ma znaczenia. Zaraz sama go zarazisz.
Kobiecie w oczach stanęły łzy. Przytuliła swoje dziecko do piersi. Po chwili podniosła wzrok na droida.
- Zrób to.
- Nie będzie bolało.
Kobieta nachyliła się do dziecka, lekko je kołysząc. Malec zaczął być niespokojny
- Spokojnie, spokojnie. Będzie dobrze. Zaraz spotkamy tatusia. No, cicho...
Bzhydack ruchem tak szybkim, że ludzkie oko nie mogłoby go zarejestrować odpiął miecz i jednym zamachem ściął obie istoty. Ciało kobiety osunęło się wolno, a ciało dziecka wypadło z jej objęć.
Bzhydack nie czerpał przyjemności z zabijania. Przeciwnie, bywało że uznawał śmierć za niepotrzebne marnowanie zasobów. Teraz trochę żałował, jeśli można tak powiedzieć, że nie będzie mógł dalej prowadzić obserwacji matki białkowca w warunkach kryzysowych, ale dobrze wiedział, że ryzyko byłoby zbyt duże.
EV przyklęknął obok ciała kobiety i zaczął operację. Bzhydack wiedział, że towarzysz chce pozyskać i zakonserwować tkanki we wczesnym etapie przemiany człowieka w rakghoula.
- Jak skończysz, uprzątniemy ciała i wystrzelimy je w kierunku gwiazdy. A potem dokonamy pełnej dezynfekcji statku i siebie. Ta kobieta zachorowała, choć nie była wcześniej zakażona. Nie miała ugryzień ani ran aż do momentu gdy skaleczyła się w czasie naprawiania ciebie. Obaj mamy na sobie zakażone tkanki.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 21 Sie 2017, o 21:57

- Prawdopodobne - stwierdził EV kończąc wycinanie tkanek - Jak jednak chcesz zdezynfekować cały statek i nas? Wysoka temperatura grozi zbyt dużymi uszkodzeniami, w modelu tego statku brak jest profesjonalnego sprzętu do odkażania tak dużych powierzchni. Zostaje jedynie próżnia, która niesie jednak ze sobą ryzyko, ponieważ brak jest danych o przeżywalności tego wirusa w warunkach obniżonego ciśnienia i temperatury. W najgorszym przypadku istnieje 23,47% szansy, że efekt będzie jedynie czasowy, a wirus przetrwa. Idę zabezpieczyć próbkę,
EV udał się do części medycznej, by poszukać izolowanego pojemnika do zabezpieczenia wyciętych tkanek, a Bzhydack pozostał w warsztacie. Dokonywał szybkich obliczeń możliwości, jakie posiadali. jego pracę przerwał ruch wykryty przez skanery od strony zabitego dziecka. Część okalającego jego martwe ciało kocyka zsunęła się odsłaniając wiszący na jego szyi medalion. Srebrzysty metalowy wzór, wiszący na łańcuszku, był umazany przypaloną krwią, ale po bliższym przyjrzeniu się, dało się odczytać wzór, który tworzył. Przedstawiał dziwny wzór złożony z trzech poskręcanych ze sobą w charakterystyczny sposób linii, który umieszczony był na tle symbolu Imperium. Bzhydack nigdy wcześniej nie widział podobnego.
- I jaki jest twój plan dalszej podróży? - EV wrócił z części medycznej i stanął w drzwiach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 28 Sie 2017, o 01:26

Bzhydack dokonał szybkiej analizy dostępnych materiałów. Statek nie miał praktycznie żadnego zaplecza medycznego i sanitarnego, co uniemożliwiało przeprowadzenie dezynfekcji standardowymi metodami. Pozostawały więc metody niekonwencjonalne, z wykorzystaniem dostępnych zasobów - różnorakiej hydrauliki i mechaniki, instalacji elektrycznej oraz silników. Możliwości spore, jako że wiele z dostępnych czynników było letalnych dla organizmów białkowych. Takich jak różnego rodzaju promieniowanie.
- Możemy spróbować przekonstruować oświetlenie statku, by dawało światło o długości fali w zakresie 100-280 nm. Wystarczająco długa ekspozycja powinna zniszczyć wszystkie formy życia białkowego na powierzchniach. Nie mamy jednak danych na temat ładunku, więc nie ma możliwości oceny prawdopodobieństwa operacji. Drugą możliwością jest użycie silnie radioaktywnego chłodziwa reaktora. Skonstruowanie urządzenia ciśnieniowego pozwoli wykorzystać czynnik fizycznego usuwania zakażonych tkanek i połączyć go z letalnym działaniem promieniowania. Później można fizycznie usunąć radioaktywne izotopy z powierzchni pancerzy w klasycznej kąpieli olejowej. Broń i narzędzia można wydezynfekować termicznie, aktywną parą, po przekonstruowaniu jednej ze śluz. Dla lepszego efektu można również użyć radioaktywnych izotopów, skuteczność powinna wtedy wynosić 94.52%. Próżni również użyjemy na końcu, by zniszczyć ewentualne pozostałości po dezynfekcji.
Bzhydack podszedł i podniósł dziwny medalion. Nie przypominał on żadnego symbolu, który by miał w bazie danych, a miał ich naprawdę dużo. Trzymając go w dłoni, zwrócił się ponownie do EV.
- Planuję skontaktować się z naszym pracodawcą. Najrozsądniejszym miejscem do dokonania tego będzie układ Phindar. Dokonałem też wstępnej oceny miejsc skoku, gdzie mogli trafić rebelianci i Nantel. Chciałbym je przeszukać, najlepiej wspierając się informacjami pana gubernatora. Ale najpierw musimy zdezynfekować statek, bez tego zniszczą nas w dowolnym systemie, by zapobiec rozprzestrzenianiu się zarazy.

Jak mam rzucać?
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 1 Wrz 2017, o 10:58

- Racja - odpowiedział EV. - Będziemy musieli użyć wszystkich metod dla stuprocentowej skuteczności. Pojedyncze metody mają osobno zbyt niską skuteczność w obecnych warunkach. Zajmę się śluzą, a ty lampami i urządzeniem ciśnieniowym. Do następnego miejsca skoku wrócimy po naprawach. Teraz proponuję zacząć od wyrzucenia martwych białkowców w próżnię, najlepiej tak, by ich ciała spaliły się w płomieniu silników.
Zabrali się do pracy. Po usunięcie i zlikwidowaniu zarażonych ciał martwej załogi, zabrali się do przeszukiwania statku, a przede wszystkim jego ładowni. EV dość szybko znalazł wśród sterty złomu potrzebne mu części i poszedł do śluzy zająć się jej przerabianiem. Bzhydackowi zeszło trochę dłużej na przekopywaniu się przez sterty złomu i sprzętu, którym wypełniona byłą ładownia. W końcu jednak znalazł to, czego szukał. Świetlówki pozwalające otrzymać promieniowanie o odpowiedniej długości fali. I to całkiem sporo. Ci złomiarze musieli w którymś momencie dorwać się do wraku jakiejś stacji badawczej lub czegoś podobnego. Zabrał się za powolny montaż. Po wielu godzinach pracy, korzystając z nielicznych schematów, jakie posiadał w swojej pamięci na podobne tematy, wszystkie świetlówki zostały zamontowane i podłączone do zasilania. Zdecydował się na przeprowadzenie pierwszej próby. Włączył prąd i... czujniki droida wykryły nagły skok natężenia prądu w utworzonej przez niego sieci, a potem wszystkie światłą zgasły. Dokonując szybkiego skanu dowiedział się, że to koniec jego prób, bo większość części, w tym świetlówki, zostały przepalone. Musiał zrobić jakiś błąd w konstruowanej sieci, bądź dokonał błędu w obliczeniach. Nie był zaawansowanym droidem technicznym i jego umiejętności dokonywania prostych napraw okazały się niewystarczające. W tym momencie pomyślał, że dokładnie teraz przydałby się im ktoś taki jak Nantel.
Nie mając innego wyjścia, zabrał się za konstruowanie radioaktywnej myjki. Pierwsza próba pozbycia się wirusa ze statku zawiodła, musiał więc zdecydować się na bardziej szkodliwą, nawet ryzykując, że z powodu zbyt małych ilości danych, dobierze niewłaściwą dawkę promieniowania. Podłączył jeden z najdłuższych przewodów, jakie znalazł do systemu reaktora. Korzystając z panelu w maszynowni, przełączył jeden strumień chłodziwa do nowej sieci i ustalił początkowe ciśnienie. Tym razem jego konstrukcja zadziałała. Strumień radioaktywnej cieczy pod ciśnieniem uderzył w ścianę statku, rozpoczynając radioaktywne mycie. Po niecałej godzinie statek był już "umyty", jednak jego skanery wykryły znaczny poziom promieniowania, większy, niż wynikał z jego obliczeń. Po przybyciu do cywilizowanego systemu może okazać się kolejnym problemem, dopóki i jego nie zlikwidują. Zbyt wysoki poziom promieniowania nie był jednak czynnikiem tak nieporządanym jak wirus, więc nikt nie powinien ich zestrzelić. Nie miał też jednak pewności, czy promieniowanie nie spowoduje jakiejś awarii systemów statku. Należało się więc pośpieszyć z dotarciem do jakiegoś lepszego warsztatu.
Bzhydack udał się do śluzy. Zgodnie z planem została przerobiona na komorę odkażającą. EV ułożył już wcześniej wszystkie narzędzia i sprzętu w odizolowanej śluzie, włączając w to dziwny medalion znaleziony na szyi dziecka. Właśnie kończył cały proces dezynfekcji.
- Moje czujniki wskakują, że pozbyliśmy się skażenia ze sprzętu. Niestety dla naszej dwójki ta metoda jest zbyt szkodliwa, ryzykujemy poważne uszkodzenia. Dokonałem też testu i wystawiłem się na chwilowe działanie próżni. Po dokonaniu skanu muszę stwierdzić, że niestety wirus rakghuli jest wystarczająco odporny, by przetrwać jej działanie. Przynajmniej w badanym odstępie czasu. Po ciemnościach panujących wokół domyślam się, że konstrukcja ze światłami się nie udała. Czy chcesz ryzykować radioaktywną kąpiel, by pozbyć się z nas wirusa?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 7 Wrz 2017, o 22:42

Droidy zabrały się do pracy. EV sprawnie pozbierał ich cały osprzęt i broń i udał się do śluzy, by przerobić ją na sterylizator, Bzhydack zaś udał się do składu statku, by wyszukać podzespoły potrzebne do konstrukcji lamp oraz myjki. Udało mu się znaleźć wszystko, jednak lampy spaliły się zaraz po uruchomieniu. Niezrażony (był wszak droidem, nie mógł się do czegoś "zrazić", choć jak to się zdarza czasem białkowcom, powędrował myślami gdzie indziej, a raczej do kogoś innego, mianowicie do Nantela) zabrał się do konstruowania myjki ciśnieniowej. Z nią nie było problemu, było to proste urządzenie, które podłączył bezpośrednio do systemu chłodzenia reaktora. Dokładne mycie wnętrz obydwu statków trwało zaledwie 13 minut i 23 sekundy. EV zakończył swoją pracę w podobnym czasie. Niestety, okazało się że ich działania, choć skutecznie zwalczyły wirusa, skaziły statki i sprzęt silniej, niż przewidywali.
- Moje oprogramowanie techniczne okazało się być niewystarczające dla skonstruowania lamp z dostępnego złomu. Konstrukcja była prosta, prawdopodobnie jednak nie wziąłem wystarczającej poprawki na zużycie osprzętu. Tak, zaryzykuję kąpiel w radioaktywnym chłodziwie, będziesz mógł mnie naprawić, jeśli okazałoby się, że uszkodzenia są zbyt duże. Najpierw jednak możesz popatrzyć na te lampy, może tobie uda się jeszcze coś z nich zrobić. Wystarczyłyby jedna, może dwie w formie przenośnego reflektora.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 11 Wrz 2017, o 21:01

- Jak chcesz. Skuteczność odkażania znacznie się zwiększy, ale ryzyko uszkodzeń wzrasta o 42,17 %.
Mycie nie trwało długo. Wraz z postępem Bzhydack zanotował uszkodzenie kilku mało ważnych podzespołów, które od razu odłączył. Obniżały jego sprawność bojową jedynie w 4 % i mógł zająć się ich naprawą później. Pozostawało jedynie ryzyko, ze utrzymujące się promieniowanie doprowadzi do dalszych szkód, ale na to chwilowo nie miał wpływu. EV po skończonym odkażaniu "wymył" tez i siebie, również nie stwierdzając poważnej awarii. Następnie zabrał się za sprawdzanie lamp. Jedna z nich szczęśliwie przetrwała nieudaną próbę Bzhydacka i droid techniczny wymontował ją i zamienił w ręczną, choć dość dużą latarkę. Miała o wiele mniej mocy, ale powinna wystarczyć do dodatkowego odkażenia chociaż ich samych i ich sprzętu.
- Wszystkie możliwości wykorzystane - zakomunikował EV. - Należy teraz według twojego planu skontaktować się z gubernatorem. Przekieruję komunikat i połączę nas bezpośrednio z naszego myśliwca zabezpieczonym łączem.
EV zabrał się znowu do pracy. Bzhydack miał jeszcze chwilę, by pozbierać swój sprzęt i się uzbroić bądź przygotować właściwy raport dla swojego pracodawcy z jego poprzedniej jak i być może nowej misji. Wkrótce na głównym holoprojektorze ukazał się obraz Kalstora Var'teena a wraz z nim i głos.
- Bzhydack, ty... przetrwałeś Taris... Jak sytuacja?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 13 Wrz 2017, o 23:54

Uszkodzenia wywołane promieniowaniem były właściwie śladowe, nawet mniejsze niż Bzhydack się spodziewał. Można było zająć się naprawą później, nawet w czasie lotu w nadprzestrzeni. Teraz należało zając się kontaktem z pracodawcą. W czasie gdy EV przekierowywał połączenie, Bzhydack pozbierał sprzęt i broń. Przypiął karabin i miecz, schował granaty i inne ładunki wybuchowe, spakował zestawy naprawcze. Umieścił wszystko z powrotem na swoim miejscu w myśliwcu, po czym wrócił do frachtowca, by móc skorzystać z głównego holoprojektora. Mógł oczywiście kontaktować się bezpośrednio za pomocą własnego systemu łączności, ale tak było wygodniej dla jego pracodawcy.
- Bzhydack, ty... przetrwałeś Taris... Jak sytuacja?
- Niestety muszę zameldować o niepowodzeniu misji. Udało mi się odnaleźć Mistrzynię Vimę, nie wytrzymała ona jednak próby wydostania się z Dolnych Poziomów Taris. Śmierć nastąpiła przypuszczalnie na skutek wycieńczenia organizmu przez wysiłek fizyczny i mentalny, udział mogły mieć również wcześniejsze obrażenia, jakich doznała. Gdy ją odnalazłem, była pozbawiona ręki i w ciężkim szoku. Podeszły wiek również miał znaczenie, jak sądzę.
Udało mi się za to odnaleźć kilku przedstawicieli lokalnej Rebelii. Dokładniej dwójkę, Twi'Lekankę o imieniu K'avael oraz ludzką kobietę o imieniu Nadia. Nie zdążyłem się dowiedzieć, czy były członkami jakiegoś zorganizowanego ruchu, czy były tylko samotnymi bojowniczkami, gdyż wybuch zarazy zmusił nas do szybkiej ewakuacji z planety. W czasie przełamywania blokady mój myśliwiec został przypadkowo trafiony, co spowodowało awarię hipernapędu i zostałem wyrzucony w systemie Mandalory. Posiadam jednak dane na temat statku którym się poruszają, jest to statek kurierski typu Shooting Star. Przesyłam jego kody, wygląd i cechy charakterystyczne, wraz z przewidywanymi koordynatami możliwych skoków. Na pokładzie, prócz wspomnianych dwóch kobiet znajduje się też niejaki Nantel Grimsdal, mechanik, początkujący mocowładny o silnym talencie prekognicyjnym.
Na Taris napotkałem również Lady Sithów, Darth Vexis, która udało mi się rozpoznać choć nastąpiły w niej duże zmiany. Przesyłam jej aktualny wizerunek. Jest niezwykle niebezpieczna, zostałem poważnie uszkodzony w walce z nią. To właśnie wspomniany wcześniej Nantel odnalazł mnie wtedy i naprawił.
W systemie Mandalory odnalazł mnie statek uchodźców z Taris, którego załoga okazała się jednak zakażona wirusem i musiałem ją eksterminować. Jeden z przebywających na pokładzie, dziecko, miał przy sobie symbol, którego nie mam w bazie danych. Przesyłam.
Jeśli będzie trzeba, prześlę cały zapis wydarzeń z mojej pamięci.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez Mistrz Gry » 19 Wrz 2017, o 06:35

Jego pracodawca ze smutkiem widocznym na twarzy słuchał wieści o śmierci mistrzyni Vimy, także podczas dalszego opisu przejść na Taris i wieściach o dwójce rebeliantów i Nantelu. Kiedy jednak Bzhydaack wspomniał o symbolu i przesłał go Var'teenowi, ten niemal natychmiast się ożywił.
- Jak?! Ty fartowny droidzie! Wiesz, ile środków włożyłem w to, by dowiedzieć się coś więcej o tej organizacji? Przywieź mi natychmiast cały ten statek! Że też musiałeś ich wszystkich pozabijać. Taka szansa, taka szansa. Moi ludzie muszą dokładnie sprawdzić ten statek, może znajdziemy coś, co pozwoli nam ją wyśledzić. Nie zwlekaj ani chwili dłużej. Podaję koordynaty, gdzie się spotkamy. Muszę sprawdzić to osobiście.
Przesłane na osobisty kanał Bzhydacka koordynaty jednoznacznie wskazywały na system Onderon. Czy ich pracodawca tam przebywał? A jeśli tak, to jaki cel w tym miał? Pozostało to na razie tajemnicą i brak było Bzhydackowi danych do dalszej analizy. Reakcja Var'teena wskazywała jednak, że musi to być coś niezwykle ważnego.
- Wasze pozostałe zadania schodzą na razie na dalszy plan. Przesłany przez ciebie raport jest niezwykle ciekawy i wkrótce zajmiemy się poznanymi przez ciebie rebeliantami i mocowładnym. Przekażę informację o nich, gdzie trzeba, może do nich dotrą. Czekam na was w umówionym miejscu. Bez odbioru.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nieznana przestrzeń]Ocalały

Postprzez BZHYDACK » 22 Wrz 2017, o 00:42

Kalstor Var'teen jak zawsze ze spokojem wysłuchał raportu, choć wydawał się być nieco smutny. Wystarczyło jednak, by droid wysłał gubernatorowi dziwny symbol, to od razu humor mu się zmienił. Wykazał podniecenie, którego Bzhydack do tej pory u niego nie obserwował. Nawet przy najlepszych transakcjach, czy po udaremnieniu zamiarów konkurentów. Ta sprawa musiała być dla Cereanina sprawą najwyższej wagi. Bzhydack przetworzył koordynaty. Onderon. Specyficzna fauna, planeta nieszczególnie ważna aktualnie ale w przeszłości mająca olbrzymie znaczenie dla Republiki, Jedi, Sithów i Mandalorian. Jedno główne miasto, Iziz. Co mógł robić Kalstor Var'teen, osoba niezwykle bogata i wpływowa, na tej, bądź co bądź, peryferyjnej planecie? To na razie musiało pozostać nierozwiązane, do czasu spotkania. Bzhydack, jako maszyna, nie zamierzał tracić mocy obliczeniowej na czysto hipotetyczne z powodu braku danych analizy. Bzhydack połączył się z EV, zmierzając w stronę kokpitu.
- Mamy koordynaty nowego celu. Musimy przygotować się do skoku. Przygotuję navicomp, ty sprawdź napęd. Cel: Onderon.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Następna

Wróć do Archiwum

cron