Content

Archiwum

[Naboo] Dzieci Mocy

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 1 Gru 2017, o 01:29

Puste foldery? Kto tworzy tego typu puste foldery? "123456" można było jeszcze wytłumaczyć tym, że go stworzył i nie wykorzystał. Ale reszta zdecydowanie miała jakieś przeznaczenie. Być może pojmany dopiero miał skopiować jakieś dane. Czyż nie byłoby ironiczne, gdyby rebelianci powstrzymali go od wykradzenia danych o projektach i przekazania ich rebelii? Zawsze jednak istniała możliwość, że rzeczywiście ktoś uz dolniony usuwał dane i nie zostawił śladu.

Jednak teraz najważniejsze było co do cholery dobił Jeers! Celował w Michaela bez wyraźnego powodu. A może powód był, a Opliko był na tyle zajęty że nic nie widział? W każdym wypadku - musiał się policjanta zapytać.

-Mogę wiedzieć, dlaczego masz broń wymierzoną w naszego tymczasowego sojusznika? Nie wiem kogo prosiłeś o pomoc, ale nie spodziewam się by przyszła tu druga osobą - powiedział Chiss do Jeersa
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 4 Gru 2017, o 20:02

Jeers przez dłuższa chwilę wpatrywał się w Stardusta, kątem oka zerkając na ich więźnia. W końcu jednak uznał jego tłumaczenia za wystarczające i opuścił karabin.
- Opliko, też jesteś gliną, więc wiesz, jak w cholerę trudno przesłuchuje się takie szumowiny i coś z nich wyciąga. A ten tutaj po prostu przy nim uklęknął i go poprosił!
Jeers co prawda opuścił karabin, ale nadal wydawał się przestraszony całą sytuacją. Dalej nie miał pojęcia, co się przed chwilą stało i bardzo powoli się uspokajał.
- Słuchaj - zwrócił się w stronę Stardusta - ni w cholerę nie wiem, jak to zrobiłeś. Fakt, masz rację, że tylko ta jedna osoba mogła ciebie tu przysłać, ale dla mnie jesteś jakimś, kurwa, cudotwórcą! Chcę znać wytłumaczenie, jak to zrobiłeś.
Niezależnie od tego, co powiedział Stardust, po chwili oczekiwania były zastępca komendanta postanowił mimo wsyztsko odpowiedzieć jeszcze na postawione pytanie.
- Jon Gartho? Musiałbym sprawdzić. Może mamy coś w bazie. Ale skoro go nie kojarzę, nie był nikim ważnym aż do teraz. Najwyraźniej wojsko Imperium jedynie ochrania jakąś tajną komórkę, która porwała te dzieciaki, a o której do tej pory nie wiedzieliśmy.
Jeers spojrzał na obydwu swoich rozmówców i zastanowił się przez chwilę.
- Coś jeszcze wyciągniesz z niego tymi swoimi metodami? Jak nie to spadamy. Upewnimy się jedynie, że nikt w okolicy nas nie wypatruje, odjedziemy trochę i na wszelki wypadek wezwę jakieś wsparcie w drodze powrotnej do naszej kwatery. Powinniśmy teraz porozmawiać z majorem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez David Turoug » 4 Gru 2017, o 20:36

Stardust odetchnął, gdy atmosfera nieco się rozluźniła. Konflikty wewnątrz struktur rebelianckich były ostatnią rzeczą jaka była potrzebna, a na pewno stanowiłoby to wodę na imperialny młyn. Powoli opuścił ręce i kiwnął na zgodę Jeersowi. Z tyłu zapaliła mu się alarmowa lampka, czy aby na pewno policjant miał na myśli Jainę, jako osobę która miała przysłać tutaj Bezimiennego. A może facet, nie był świadomy tego, że więcej osób kojarzy go jako "Kanarka". Sprawa była to wyjaśnienia ale na pewno nie teraz, gdy czas ich gonił.
- Trochę psychologii oraz silnej woli i z największego twardziela można wyciągnąć wszystko, nie uciekając się do przemocy fizycznej. - odparł po części z prawdą Bezimienny - Spróbuję, może coś jeszcze się dowiemy.
Michael znowu podszedł do zatrzymanego i położył mu rękę na ramieniu, by go rozbudzić. Cały czas zachowywał przy tym czujność, jednak po poprzedniej sesji, pojmany raczej był rozbity psychicznie i nie powinien stawiać większego oporu, a na pewno nie mentalnie.
- Skup się, powiedz gdzie jest wasza baza? Gdzie znajdują się dzieci i jak liczna jest ochrona tego kompleksu? - mówił spokojnym, aczkolwiek stanowczym tonem Stardust - Odpowiesz i w końcu będziesz mógł odpocząć i wyspać się bez strachu.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 7 Gru 2017, o 01:29

Rzeczywiście tak szybkie wyciągnięcie informacji było podejrzane, ale z drugiej strony - chyba nikt nie myślałby, że zrobienie czegoś takiego nie spowoduje zainteresowania agentem. Chyba, że o to chodzi i właśnie przekonano go, że Michael nie jest agentem, bo zrobił coś takiego. Ale w ten sposób można się zapędzić w nieskończoną pętlę.
-Tak, wiem jakie to trudne. Ale wiem też, że wywiad to wie. Jeśli jest on agentem, to wykonuje beznadziejną robotę.W każdym razie, trzeba się będzie przyjrzeć temu, co się dowiedzieliśmy, nawet jeśli jest to fałszywe. - powiedział Chiss Jeersowi.
Aż szkoda, że Opliko nie wie, co przesłuchiwany powiedział. Naprawdę powinien bardziej uważać na to co się działo, zamiast skupiać się na przeszukiwaniu pustych folderów. O ile się nie zapyta o to, będzie musiał domyślać się wszystkiego z wypowiedzi innych. Na pewno mówił coś o jakimś Jonie, ale co z nim i kto to?
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 10 Gru 2017, o 20:16

Więzień spojrzał tępo na swojego przesłuchującego. Jego wzrok tuż po przebudzeniu błądził gdzieś nad ramieniem Stardusta, wpatrując się w pustkę sklepienia jaskini. Być może w otępieniu jego mózg przyciągany był widokiem skrawka nieba z gwiazdami widocznego przez otwór u góry. Może była to słaba próba jego świadomości wysłania myśli innym torem niż nakazał mu jego rozmówca. Opór był jednak bardzo słaby i już po chwili więzień przemówił słabym głosem, wciąż patrząc się gdzieś przed siebie.
Kompleks badawczy znajduje się przy bazie wojskowej niedaleko wioski, z której ich ścigaliśmy- wskazał głową na Jeersa i Opliko - Nie wiem, ile osób jest w placówce. Ochrony jest sto osiemdziesiąt osób. Najemników, nie wojskowych. Do wczoraj w placówce było dwadzieścia dwoje dzieci.
Z chwilą odpowiedzi na ostatnie z pytań, więzień przymnknął oczy i spokojnie osunął się, opierając na kamieniach i zasnął. Dla Stardusta stało się jasne, że tak łatwe nagięcie umysłu do ledwie sugestii snu oznaczało, że umysł tego człowieka jest już wyczerpany i dalsze próby przesłuchania z użyciem będą łatwe, ale i niebezpieczne dla więźnia.
- No właśnie. Opliko, o czymś takim mówiłe. Jak żyje nie widziałem żeby więzień sypał jak grzeczny chłopiec pod karnym spojrzeniem. Nie wiem, czy to hipnoza, czy jakieś inne diabelstwo, ale wierzysz mu?
Mniej więcej tuż po tym, jak Opliko odpowiedział, do groty wszedł Axis, rozglądając się po zebranych.
- Wygląda na to, że nikt za nami nie podąża. Cisza i spokój. Panowie, jakieś informacje z tego dupka wyciągneliście? Jaki mamy plan?
Opliko odpisuje pierwszy, ustosunkuj się do tego co widziałeś :)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 10 Gru 2017, o 21:24

Opliko Nie był pewien co się wydarzyło. W jaki sposób Michael przekonał pojmanego do mówienia? Jak sprawił by ten zasnął? To drugie wskazywało chyba na to, że nie byli po prostu w zmowie. Zresztą gdyby tak było to przynajmniej spróbowaliby odstawić jakieś przesłuchanie. Jeśli było trochę bicia, gróźb i tym podobnych nikt nawet nie zwróciłby uwagi na to, że coś jest dziwnego.
-Na pewno nie wierzę by byli po prostu w zmowie. Ale na pewno coś się stało. Najdziwniejsze jest tu chyba to, jak zasnął. Rzeczywiście sugerowałoby to jakiś rodzaj hipnozy. Ale nigdy nie myślałem że takie diabelstwo może tak dobrze działać! Nie wiem wiem czy się bać, czy cieszyć.
Chwilę po tym jak to powiedział wszedł Axim z dobrymi wieściami. Byli na razie bezpieczni. I oby tak było przynajmniej do jutra.
-Chyba Michael wyciągnął wszystko co się dało. Nie pytaj się nas jak, bo naprawdę nie wiemy. A do tego w jakiś sposób sprawił, że Imperialny usnął.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez David Turoug » 11 Gru 2017, o 00:11

Stardust skończył wypytywanie zakładnika, odsyłając go na spoczynek. Choć złamanie umysłu mężczyzny nie było wielkim wyczynem, wolał nie podejmować dalszych czynność, ponieważ mógłby poważnie zaszkodzić zdrowiu psychicznemu nieszczęśnika. Sam wziął głębszy oddech i odwrócił się ku Opliko, Jeersowi i Axisowi. Miał nadzieję, że nie będą podejmować tematu dotyczącego metod, dzięki którym uzyskał wszystkie informacje.
- Masz rację, nie wyciągnę z niego więcej i tak sporo się dowiedzieliśmy. Niestety to nie jest ktoś ważny w ich szeregach. Stu osiemdziesięciu najemników, którzy chronią obiekt. Do tego trzeba dodać garnizon szturmowców z bazy woskowej. - rzucił nieco smętnie Michael - Otwarty szturm nie ma żadnego sensu. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zinfiltrowanie placówki. Na pewno istnieje możliwość dołączenia do służby ochrony, podając się za najemnika. Będą czujni, choć zatrudniając blisko dwieście osób nie ma szans by dokładnie wszystkich nadzorować.
Bezimienny przerwał na chwilę, by inaczej ułożyć śpiącego zakładnika, odsuwając go od ostrych krawędzi skały. Ponadto poprawił wiązanie, by jeszcze bardziej uniemożliwić mu szansę na oswobodzenie. Stardust należał do tych ludzi, który wolą zachować najdalej posuniętą ostrożność oraz czujność.
- Wstępnie, po liczbie najemników, możemy podejrzewać, że ok 60 z nich jest cały czas na nogach, w trybie trzyzmianowym. Hmm, co może być na naszą korzyść to to, że raczej żaden, szanujący się i liczący na rynku łowca nie zatrudniłby się jako armia do pilnowania ośrodka. Bardziej interesująca byłaby już regularna, prywatna armia do zadani specjalnych. - kontynuował wysłannik Jainy - Domyślam się, że jesteście tutaj dłużej, lepiej znacie okoliczności i specyfikę terenu. Hmm, wiecie też dlaczego Imperium przetrzymuje tam dzieci?
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 13 Gru 2017, o 18:01

- Nie - Jerrs splunął pod nogi. Widać było, że poruszenie tego tematu wywołało u niego nieprzyjemne myśli. - Od dłuższego już czasu dzieciaki znikały i nie wiedzieliśmy, co się z nimi dzieje. Dopiero teraz dowiadujemy się, gdzie je dokładnie trzymają. Dwa dni temu dorwaliśmy konwój z trójką z nich, ale zanim wyjechaliśmy z Opliko z bazy, nie udało się nam z nich nic wyciągnąć.
- Może wrócimy teraz do bazy? - Axis rozejrzał się po zebranych. - Zobaczymy, czy lekarze jakoś pomogli tym dzieciom. Zabierzemy też tego dupka. Może się jeszcze przydać.
Jerrs kiwnął głową na znak, że się zgadza i spojrzał na Opliko i Sturdusta.
- Opliko, znalazłeś coś w tym jego datapadzie? A ty- zwrócił się do Micgaela- jeśli chcesz jechać z nami, będziesz musiał stawić się u dowódcy i sobie z nim pogadać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez David Turoug » 14 Gru 2017, o 12:35

Rozmowa z pojmanym była skończona, a mężczyzna przez najbliższe kilka godzin na pewno będzie dobrze spał. Teraz niewielka grupa musiała podjąć decyzję co dalej. Stardust zdziwił się nieco, że musi udać się do jakiejś bazy, gdzie ma porozmawiać z szefem, w końcu Jaina poleciła mu podjąć kontakt z "Kanarkiem", za którego rzekomo podał się Jeers. Nie pozostało mu nic innego jak po raz kolejny wzmóc czujność i ograniczyć zaufanie wobec grupki.
- Dziwne, myślałem, że to "Kanarek" zarządza tutejszą grupą rebeliancką, a teraz dowiaduję się, że jest jeszcze jakiś "szef"? - rzekł swoim spokojnym tonem Michael - Przyjmę jednak zaproszenie do waszej bazy. Los ponad dwudziestu dzieci nie jest mi obojętny i mam nadzieję, że wam też. Imperium nie zrobi z nimi nic dobrego, a na pewno maczają w tym palce.
Bezimienny nie miał nic więcej do dodania. Czekał na dalszą decyzję Axis bądź Jeersa oraz informację od Opliko, w sprawie znalezionego datapadu.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 16 Gru 2017, o 16:26

Właśnie zauważyłem, że Axim z jakiegoś powodu zaczął być nazywany Axis. Co ciekawe - dopiero jak wrócił z innej jaskini. Przypadek? Czy właśnie postać się zmieniła?
No dobra, to pewnie zwykły błąd.

-Na datapadzie były jego prywatne pliki. Zdjęcia rodziny, memy i tym podobne. Zainteresowała mnie tylko jedna rzecz, a mianowicie kilka dziwnie nazwanych, pustych folderów. Wydaje mi się, że miały do nich trafić pliki służbowe, lecz ostatecznie do tego nie doszło. Najbardziej interesujące nazwy to "N1H5" dla folderu zawierającego wszystkie pozostałe, a także "Assembly", "Wielki Brat" i, chyba jedyne o którym możemy coś zgadywać, "Dziecięce Marzenie". Powiedziałbym, że taka nazwa pasuje dla projektu w ramach którego dzieci miałyby przewidywać przyszłość. Choć nie chciałbym znać osoby która nazwała tak coś, co może zakładać ich torturowanie...
Opliko cieszyło, że Michael był cały czas gotowy do pomagania im w walce z Imperium. Jego umiejętności pilotowania i to "magiczne" przesłuchiwanie mogą naprawdę im pomóc. Szczególnie, że najpewniej przed nimi jeszcze długa droga do uratowania dzieci.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 18 Gru 2017, o 22:48

- Jestem tylko od kontaktów. Mon'ogram tu wszystkim dowodzi. I dobrze...
- Racja Jerrs, spadajmy stąd wszyscy - dodał Axim.
Zapakowali więźnia z powrotem do ścigacza, zajęli swoje miejsca i Axim wcisnął gaz do dechy, lawirując wśród skalnych ścieżek. Był na szczęście na tyle dobrym pilotem, by nie musieli martwić się o przypadkowe rozbicie o skały, jednak podróż była i tak dość nerwowa. Pośpiech był jednak zrozumiały, w końcu Imperium nadal ich pewnie szukało. Podróż zajęła im niecałe trzy standardowe godziny i dotarli akurat wraz z początkiem wschodu słońca. Axim wjechał ukrytym tunelem do kompleksu jaskiń pod kolejnymi wzgórzami. Znaleźli się w bazie rebeliantów, a przynajmniej jakichś lokalnych sił oporu. Stardust ocenił, ze nie było ich wielu. Na oko może ze sto istot, nie więcej. Zajeli naturalny kompleks jaskiń i przerobili go na siedzibę. Całkiem dobrze ukryta i łatwą do obrony. ktoś, kto wybierał miejsce znał się na rzeczy.
- Opliko, kiedy ja razem z naszym nowym gościem spotkam się z majorem, pójdź do części medycznej i sprawdź, czy lekarze wyciągnęli już coś z dzieciaków. I jak się czują.
Sturdust został zaprowadzony do jednego z pokoju w głębi kompleksu jaskiń, a raczej małej wnęki przerobionej na pokój. Za biurkiem zajmującym większość przestrzeni siedział podstarzały mężczyzna w podniszczonym mundurze, zapewne lokalnej gwardii pałacowej jeszcze z czasów poprzedniej epoki wojen. W rogu, na małym stoliku z holomapami, świecił także odtwarzacz, z którego sączyła się cicha melodyjka: "Dubi, dubi, duba. Dubi, dubi, duba...". Jerrs zamknął drzwi i niemal od razu major zwrócił się do Sturdusta.
- Major Mon'ogram. Jak mnie poinformowano, Michael Stardust, tak? To tyle z formalności - dodał z uśmiechem - No dobra, bądźmy szczerzy. Nie rób z nas dalej idiotów, wiemy czym jest ta cała Moc. Albo inaczej, wiemy, ze to jakaś tam mistyczna energia i takie tam. Może nie znamy twoich możliwości, ale wiemy, jak poznać, ze ktoś jej używa.
- Wiemy, bo nasze dzieciaki porwali właśnie przez to. Wszystkie były niezwykłe... - dodał gorzko Jerrs, powstrzymując złość.
- Dokładnie - major spojrzał wprost na Michaela - powiedz szczerze, kto cię przysłał i w jakim celu? Co wiesz o całej sprawie, bo wiemy, że nie przybyłeś tylko po to, by pomóc nam w naszej małej rebelii.

***


Opliko znał już drogę. bez problemu trafił do skrzydła medycznego. chociaż określenie "skrzydło" było trochę nad wyraz. Było tu po prostu za mało personelu, za mało sprzętu, za mało wszystkiego, by uznać to za dużą część kompleksu. Kiedy przybył na miejsce, przeszył go lekki dreszczyk grozy. Pośrodku pomieszczenia, w którym jak pamiętał, leżały dzieciaki, stała grupka lekarzy i prawdopodobnie rodziców ocalonej trójki. Wszyscy przyglądali się jednak z przerażeniem ścianą, a raczej temu, co własnie jedno z dzieci na nich malowało. Wszędzie, dosłownie wszędzie czarnym markerem wymalowywało symbol, który już wcześniej, przed wyruszeniem do wioski, pokazał mu major, który rozmawiał wtedy z lekarzami.

To była literówka Opliko :)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez David Turoug » 19 Gru 2017, o 15:53

Stardust nie zdradzał żadnych emocji, chociaż podświadomie nie podobał mu się sposób, w jaki od pewnego czasu był traktowany. Nie przybył na Naboo, żeby odpowiadać na czyjeś absurdalne pytania dotyczące jego umiejętności czy zwierzchników, którzy go tutaj wysłali.
- Dziwny macie zwyczaj majorze, traktować sojusznika jak podejrzanego, tym bardziej, że uratowałem trzech pańskich ludzi przed Imperium. Jeżeli chodzi o moją wiedzę, to mogę się legitymować tylko tym, iż miałem tutaj podjąć kontakt z niejakim "Kanarkiem", a on miał przedstawić mi całą sytuację. - rzekł spokojnie michael - A na razie to ode mnie wymaga się jakiś wyjaśnień. Poza tym zostałem zapewniony, iż Jeers wie kim jest osoba, która miała mnie tutaj wysłać, więc zapytajcie majorze jego.
Bezimienny nie miał zamiaru marnować czas na zbędne pogaduszki, kto, z kim i dlaczego. W grę wchodziło życie ponad dwadzieściorga dzieci, mający ogromny potencjał mocy. Każda godzina mogła ważyć ich los, a Imperium było znane z bezwzględności.
- Prawdą jest, że nie jestem tutaj po to, żeby wspierać tutejszy oddział Rebelii. Realia są niestety niekorzystne, to Środkowe Rubieże, nawet dziesięciu ludzi takich jak ja, nie zmieni przewagi jaką dysponują imperialni, a ci w każdej chwili mogą ściągnąć posiłki ze Światów Jądra. - kontynuował Stardust - W tym jednak wypadku możemy pomóc sobie wzajemnie. Odbijemy dzieci, ja zabiorę je w bezpieczne miejsce, a wy będziecie mieli okazję do spenetrowania bazy i laboratoriów tutejszego reżymu i przy okazji zaopatrzenia się w sprzęt, medykamenty i broń. Jesteście żołnierzem majorze, więc doskonale zdajecie sobie sprawę z sytuacji. Obecnie otwarty konflikt zbrojny z nimi skończy się masakrą rebelianckiej komórki.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 21 Gru 2017, o 01:30

-zgaduję, że nie ma żadnej poprawy? - Chiss rzucił pytanie w stronę grupki lekarzy.
Wciąż zastanawiało go jedno: czy to mogą być jakieś wizję przyszłości. Z jednej strony dziecko po tym co się z nim działo mogło po prostu zapamiętać wzór Imperium jako "zło" i teraz myśli o jego końcu, ale z drugiej nie pomagało im to jakkolwiek odgadnąć motywy porywaczy. Gdyby jednak mocowładne dzieci znały przyszłość, to niemal na pewno ktoś próbowałby to wykorzystać.
-Ale może chociaż udało się przynajmniej czegoś więcej dowiedzieć? - Oiko kontynuował rozmowę z lekarzami. Wątpił jednak by od opuszczenia przez nich bazy coś się zmieniło. Najpewniej po prostu teraz dziecko mogło malować większe symbole i z tego korzystało.
Jednak Chiss uważał, że może się udać porozumieć. Z osób mającą na punkcie czegoś obsesję najłatwiej zacząć rozmowę od tej właśnie rzeczy. Może w przypadku dzieci działa to inaczej i jeśli powodem takiego stanu była trauma, bez psychologa się nie obejdzie, ale zawsze warto spróbować.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 22 Gru 2017, o 12:27

- Że co? To my tu walczymy o odzyskanie naszych dzieci, a ty chcesz je nam zabrać?! Co...
- Spokojnie Jeers - przerwał mu major - Zostaw nas na chwilę samych.
- Ale...
- Wyjdź. Proszę...
Głos majora był spokojny, ale silny i stanowczy. Jeers wyczuł, że dowódca nie zaakceptuje sprzeciwu i wyszedł, tłumiąc złość swojego wybuchu. Mon'ogram ponownie zwrócił się w stronę Michaela.
- Sprawa wygląda tak. Jakiś standardowy miesiąc temu dotarliśmy do informacji o waszym ruchu i o tej, która mu przewodzi. Niejakiej Jainie Solo. Poleciłem Jeersowi poprosić o pomoc. Nasz wybuchowy Kanarek, bo to jego pseudonim, dostał odpowiedź, że pomoc przyślą. I od tego czasu nic. Miesiąc minął a tu zjawiasz się ty, ledwo jedna osoba. Sam chyba rozumiesz, jak to wygląda.
Major przerwał na chwilę, wstał i przechadzając się po swoim prowizorycznym biurze mówił dalej.
- Te porwane dzieciaki, to nasze dzieci. Moi ludzie to w większości zwykli cywile, którzy w rozpaczy zdecydowali się walczyć o swoich synów i córki. Teraz wypalasz, że ledwo je odzyskają, to chcesz je stąd zabrać. Myślałem, że Jeers cię rozniesie na strzępy, jak to powiedziałeś. Jego syn zaginął jako jeden z pierwszych. To są prości ludzie. Ich nie obchodzi wasza rebelia. Wasza walka dobra ze złem, wolnej Republiki z Imperium czy jakkolwiek to nazwiecie. Oni chcą żyć w spokoju i razem ze swoimi rodzinami. Nie rozumieją, o co wy walczycie w całej galaktyce. A to, co się tu działo strasznie doświadczyło tych ludzi. To oni przelewali krew, ginęli dla własnych dzieci, przeżywali najgorszy koszmar. Kiedy obiecana pomoc okazuje się jedną osobą, to mówiąc delikatnie są rozgoryczeni i po prostu ci nie wierzą. Ja sam wątpię, czy wy rozumiecie rozpacz tych ludzi. Walczycie o sprawy całej galaktyki, zajmujecie się polityką, ale mam wrażenie, że zapominacie o zwykłej ludzkiej traumie cywili, którzy w tą wojnę wpadli.
Major wyglądał na zmęczonego. Myśli, które wypowiedział do Sturdusta ciążyły mu od dawna. Wysłannik Jainy czuł od dowódcy fale smutku, ale też i determinacji. Ten człowiek był starym wojskowym, który znacznie lepiej znosił i radził sobie z trudną sytuacją ludzi, którymi dowodził.
- Dosłownie kilka dni temu, przed twoim przybyciem, udało nam się odbić trójkę dzieciaków z konwoju. Stąd wiedzieliśmy, po której wiosce się kręcić. Ale te dzieciaki musiały przejść straszne rzeczy. Są tutaj, w pomieszczeniu medycznym, ale lekarze rozkładają ręce nad ich stanem psychicznym i nic nie mogą zrobić. Ten widok, to co się z dzieciakami stało, jeszcze bardziej nas podłamał. I jak już wiezz, teraz nie cofniemy się przed zaatakowaniem tej bazy.



- Jeśli chcesz, możesz spróbować porozmawiać z Timem. To ten, co rysuje. Pozostała dwójka jest jeszcze w gorszym stanie - jeden z lekarzy zwrócił się w stronę chissa - My zrobiliśmy wszystko, co się dało. Chyba tylko ich rodziny mają już nadzieję na wyleczenie.
Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej, tak, by nie słyszeli go rodzice czuwający przy każdym z dzieci. I rzeczywiście, pozostała dwójka, chłopiec i dziewczynka byli w jeszcze gorszym stanie. Mała blondyneczka, umyta już i ubrana w czyste ubrania siedziała w bezruchu na łóżku, wpatrzona w przestrzeń przed sobą. Wyglądała, jakby popadła w stan katatonii. Natomiast chłopiec przypięty był pasami do łóżka. Opliko po chwili zrozumiał dlaczego. Dziecko rzucało się co jakiś czas w niemych napadach konwulsji, wybauszając oczy ze strachu. Rodzice każdego z dzieci siedzieli przy nich w milczeniu, z twarzami pełnymi smutku i przerażenia. Jedna z kobiet musiała niedawno płakać, bo całą twarz miała napuchniętą i czerwoną.
Tymczasem chłopiec, trzecie z dzieci, cały czas rysował na każdej wolnej powierzchni ten sam symbol. Uparcie kreślił linie wzoru, raz mniejsze, a raz większe i całkowicie nie zwracał uwagi na otoczenie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez David Turoug » 25 Gru 2017, o 19:06

Stardust był daleki od otwartego wylewania swoich emocji i ze spokojem przyjął wybuch Jeersa, który chwilę potem opuścił pomieszczenie. Chwilę ciszy przerwał major tłumacząc jak wyglądają okoliczności z jego perspektywy. Michael nie przerywał mu, analizując każdą usłyszaną informację. W końcu przyszedł czas na odpowiedź.
- Doskonale musisz zdawać sobie sprawę kim jest Jaina Solo, niestety nie jestem władny decydować o tym jakie wsparcie mieliście otrzymać. Przybyłem tutaj z misją wyjaśnienia kwestii "dzeci mocy" i w miarę moich skromnych możliwości mam pomóc w ich uratowaniu. Z tego co wiem, nie wszystkie pochodzą z Naboo. Nie chcę odbierać ich rodzicom, jeżeli taka będzie ich wola, razem z nieletnimi mogą udać się w bezpieczne miejsce, gdzie chronić będzie ich "rebelia Jainy" jak to określiłeś. - odparł spokojnie Bezimienny, dając chwilę do namysłu wojskowemu. Swoją drogą Solo albo zapomniała albo nie chciała nakreślić mu całej sytuacji na Naboo. Nie było mowy o udzieleniu wsparcia tutejszej komórce partyzantów. Po raz kolejny córka Hana i Lei prawdopodobnie nagięła prawdę dla nieznanych Stardustowi celów. Chcąc nie chcąc musiał improwizować stąpając po cienkim lodzie, gdyż każda decyzja mogła kosztować życie dzieci bądź zdekonspirowanie Lucrehulka.
- Nie trafiają do mnie takie przemowy majorze. Doskonale wiecie o co toczy się ta cała walka. Tutaj nie chodzi o jakieś zło, dobro, odwieczną wojnę z Imperium. To nie prywatna wojna Jainy Solo, tylko wojna nas wszystkich o wolność i o pokój w całej Galaktyce, w której Naboo również się znajduje. Nie jestem politykiem, ale nawet nim nie będąc każdy ma świadomość, że pojedyncza planeta czy system nie ma szans z całą prężną machiną Imperium. - kontynuował Bezimienny - Powtórzę, jesteś żołnierzem i świetni zdajesz sobie sprawę, że atak na bazę skończy się waszym pogromem i serią represji na całym Naboo. Nawet jeżeli zdobędziecie bazę, wasz los będzie przesądzony. Jesteś gotów postawić los milionów istnień zamieszkujących tą planetę w imię rewanżu? Jeżeli tak nic tu po mnie, jeżeli jednak masz choć trochę rozumu to zrozumiesz, że bezkrwawa infiltracja bazy i wyprowadzenie stamtąd dzieci będzie rozsądniejszym rozwiązaniem.
Michael nie miał zamiaru politykować, tylko odwołał się do najprostszych argumentów, jakie powinny dotrzeć do dowódcy tutejszego ruchu oporu. Nie był jednak przekonany czy major ostatecznie da się przekonać do akcji dywersyjnej. Jeśli Mon'ogram pozostanie przy otwartym ataku na bazę i siłowe odbicie nieletnich, całość skończy się jedynie krwawym stłumieniem i zdziesiątkowaniem rebeliantów, a misja Stardusta już na samym początku zakończy się niepowodzeniem. Gdyby tego było mało, co raz większym znakiem zapytania była Jaina, z którą przy najbliższej okazji nie omieszka szczerze porozmawiać...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 25 Gru 2017, o 20:09

-Spróbuję porozmawiać i tak nie ma tu chyba nic do stracenia.
Chiss podszedł do rysującego dziecka. Nie miał zbytniego doświadczenia z ludźmi w tym wieku. Z Chissami zresztą też nie. Po prostu - nie znał się na dzieciach. Duża część tego co wiedział o tym jak sobie radzić z niedojrzałym człowiekiem pochodziła z holofilmów, co zdecydowanie źle o niej świadczyło.
-Rysujesz to... jak to nazwałeś? A, "Węże zjadające Imperium", tak? Powiesz mi może o tym coś więcej? Bo inni dorośli raczej myślą o tym jak sprawić byś przestał rysować, zamiast się tym zainteresować! Skąd na przykład wziąłeś inspirację? Co sprawiło, że chcesz rysować akurat to?
Opliko nie spodziewał się by jego pytania zadziałały. Być może już wcześniej ktoś próbował podejścia go z zainteresowaniem na temat tego co robi, a nie mówiąc że chce się mu pomóc. Nie był też pewien czy na dzieci zadziała - wiedział tylko że może zadziałać na kogoś kto ma na jakimś punkcie obsesję. Zwykle takie osoby po prostu lubią o tej obsesji mówić.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 29 Gru 2017, o 14:01

Opliko stał przy dzieciaku i patrzył, jak ten wciąż i wciąż powtarza uparcie linie dziwnego symbolu. Zdawało się, że całkowicie zignorował pytania niebieskoskórego. Wciąż zajęty swoimi rysunkami jedynie przesunął się na miejsce obok, gdzie miał ostatni wolny kawałek przestrzeni. Nie odpowiedział na zadane pytania, ani nie odezwał się żadnym innym słowem.
W ciszy oczekiwania, jaka panowała w sali wśród zebranych, słychać było tylko szamotanie się przypiętego do łóżka chłopaka. Dopiero teraz Opliko zobaczył, w jak złym stanie są wszystkie dzieciaki. Będąc bliżej widział wyraźnie ich wychudzone ciałka i zapadłe twarze, ręka chłopaka który wciąż rysował drżała za każdym pociągnięciem flamastra. Liczne siniaki i dziwne rany, jak po porażeniach lub przypaleniach co chwila było widać spod szpitalnej koszuli. Włosy, mimo że umyte i uczesane, były jakieś poskręcane i zniszczone. Martwa cisza, jaka panowała w sali i załamanie dorosłych na widok dzieci, tylko pogłębiały obraz grozy i rozpaczy.
W pewnej chwili ręka chłopca zadrżała mocniej, w połowie rysowanego kolejnego symbolu. Chłopiec odwrócił się w stronę chissa, spoglądając na niego swoją wynędzniała twarzyczką. Przez krótki moment Opliko miał wrażenie, że w jego pustych oczach na moment dostrzegł iskrę życia. Życia przepełnionego bólem i cierpieniem, jakiego nie sposób wytłumaczyć. W tym samym momencie usta chłopca poruszyły się ledwo, choć nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Opliko patrzył na poruszające się ledwo usta, które bezdźwięcznie ułożyły jedno słowo.
Pomocy...
I świat ogarnęła ciemność. Opliko poczuł, jak jakaś ogromna siła szarpie jego ciałem i odlatuje w tył, uderzając w jedno z łóżek. Wcześniej jednak jego umysł coś wyrwało do przodu. Tak tylko potrafił określić to dziwne uczucie. Poczuł ból, strach, złość i jeszcze więcej bólu. Z ciemności wyłonił się powoli obraz jakiegoś dziwnego lasu. Opliko stał na małej polance, tuż przy ścianie lasu. Wysokie powykręcane drzewa o czarnych liściach stanowiły niemal nieprzerwaną zaporę dla wątłego światła sączącego się z nieznanej gwiazdy. Kora, tak samo jak wszystkie mniejsze rośliny wokół pokryta była jakaś czarną mazią, rośliny wydawały się na wpół martwe. Pod stopami czuł chrzęszczące szczątki... czegoś. Wokół niego, mniej więcej do kolan wiły się pasma zimnej mgły. Ogarnęło go uczucie jeszcze silniejszego strachu, którego źródła nie mógł określić. W końcu w panującym mroku spostrzegł kucającego przy ścianie drzew chłopca. Był równie wymizerniały jak w rzeczywistości, ale patrzył się na niego wielkimi, świecącymi w mroku oczami. Chiss, pchany jakąś dziwną siła, podszedł do chłopaka, ale gdy tylko wszedł w zasięg słuchu, ten krzyknął do niego "uciekaj!" i rozpłynął się niemal w jednej chwili w powietrzu. Gdzieś za plecami rozległ się przerażający wrzask. Wrzask czegoś złowrogiego i nienazwanego, a pośród liści rozległ się ponury szmer. Martwa ziemia pod jego stopami zaczęła się trząść...

***


- Ja wiem i ty wiesz, ale do ludzi, którzy martwią się o swoje dzieciaki, w tym momencie nie liczy się raczej nic poza nimi. Twoje argumenty są słuszne, ale ciężko przekonać do nich ludzi naprawdę zrozpaczonych. Nie wszyscy spokojnie będą siedzieć na miejscu, czekając na pomoc, gdy ich świat się wali. Masz jednak słuszność, że do tej bazy trzeba podejść po cichu i wierzę, że w takim wypadku twoje sztuczki nam w tym pomogą.
Major otworzył drzwi, za którymi zobaczyli opartego o przeciwległą ścianę Jeersa, czekającego aż wyjdą. Major gestem wskazał Stardustowi, by wyszedł, po czym dołączył do niego i swojego podwładnego.
- Jeers, znajdź mi czterech najlepszych ludzi i przyprowadź ich do mnie za godzinę. - Jeers bez słowa kiwnął głowa i odszedł. Widać wciąż zbyt zdenerwowany, stwierdził, że zajmie się wypełnianiem rozkazu, próbując się opanować. - Chciałbym pana zaprowadzić jeszcze do tych dzieciaków, które udało nam się uratować. Były przetrzymywane i torturowane, więc być może wiedzą coś o całej tej placówce. Niestety nasi lekarze byli bezsilni i nie udało im się do nich dotrzeć. One... z resztą sam pan zaraz zobaczy.
Ruszyli korytarzami do jednej z jaskiń, która została wydzielona i przeznaczona na pomieszczenie szpitalne. Jednak gdy szli, w pewnym momencie, gdzieś z przodu rozległ się potężny huk eksplozji, a podziemną kryjówką wstrząsnęło. Chwile potem za zakrętem na końcu korytarza dostrzegli końcówki jęzora ognia wybuchu. Major pognał do przodu, Stardust zaraz za nim. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli mrożący w żyłach obraz. Doświadczony wojskowy stanął niemal w miejscu, w pierwszej chwili nie wiedząc, co robić. Pomieszczenie szpitalne wyglądało niczym pole bitwy. Ściana i drzwi, którymi zostało odgrodzone zostały wyrwane z potężną siłą, wokół leżały poskręcane szczątki łóżek i palące się ciała nieprzytomnych ludzi. Ci, którzy jej nie stracili tarzali się w płomieniach, wrzeszcząc z bólu. W dalszej części, osłoniętej przed wybuchem kolejną ścianą, Stardust dostrzegł wciąż stojące na nogach osoby. Dwie z nich rzuciły się jednak sobie do gardeł, trzecia dopadła do nich dźgając ich czym popadnie, sama będąc okrwawiona nie tylko ich krwią. Pośród tego zobaczył też niemal wszystkie powierzchnie nie zniszczone wybuchem wymalowane jakimś powtarzającym się symbolem. Rysunek nabazgrany był niewyraźnym rozdygotanym ruchem dziecięcej ręki i przedstawiał coś, co mogło być symbolem Imperium. Na nim natomiast nakreślone były trzy poskręcane ze sobą w charakterystyczny sposób linie, tworzące dziwny wzór na tle symbolu Imperium. Nie układały się w żaden geometryczny kształt, z pozoru trzy miejsca, w których się skręcały, były zupełnie przypadkowe. Istny obraz szaleństwa.
Na samym końcu, pomiędzy oparami gryzącego dymu spalenizny, spostrzegł leżącego i rzucającego się w drgawkach Opliko. Chiss leżał przy jednym z dzieciaków, który malował na nim własnie kolejne z tych dziwnych symboli, zupełnie nie zważając na otaczającą go sytuację. Obok nich stał drugi chłopiec, wpatrzony beznamiętnym wzrokiem w walcząca trójkę. Pod ścianą siedziała jeszcze w bezruchu mała dziewczynka. Także wpatrzona była w swoich rodziców. nie wykonywała jednak żadnego ruchu, a jedynie po jej małej wyniszczonej twarzyczce ściekały gęstym strumieniem łzy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Opliko » 29 Gru 2017, o 16:58

Opliko był przerażony. Nie tylko dlatego, że mógł zginąć. W ciągu ostatnich kilku dni otarł się o śmierć wielokrotnie. Jednak teraz po raz pierwszy nie miał poczucia kontroli nad sytuacją. Nawet kiedy wszedł w pułapkę, miał chwilę by zareagować i się uratować. Wiedział co się działo. Kiedy szturmowcy zaczęli do niego strzelać rozumiał co robią, nawet jeśli wówczas nie wiedział do końca dlaczego. Teraz jednak nie wiedział nic. Nie rozumiał co się właściwie stało. Nie potrafił znaleźć wytłumaczenia dla sytuacji w której się znalazł i nie wiedział jak się uratować. Gdy jego umysł pochłonęła ciemność, on nie był na nią jakkolwiek gotowy.
Lecz ciemność ustąpiła. Ale czy to co było później okazało się lepsze? Las był rodem z koszmarów, co w sumie bardzo by ucieszyło Chissa gdyby było prawdą. Jednak wszystko wskazywało na to, że to coś więcej niż zwykły sen.
Kiedy więc dziecko kazało mu uciekać, nie myślał o tym nawet przez sekundę. Nie chciał wiedzieć przed czym ma uciekać. Nie chciał wiedzieć co się stanie gdy mu się nie uda. Po prostu próbował biec przed siebie jak najszybciej mógł.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez David Turoug » 2 Sty 2018, o 12:48

Jeszcze w trakcie rozmowy z majorem Stardust zaczął odczuwać niepokój, który wraz ze zbliżaniem się do pomieszczenia, gdzie miały przebywać dzieci rósł. Chwilę później jaskinią wstrząsnął wybuch, co nie mogło wróżyć nic dobrego. To co następnie ujrzeli wyglądało jak sceny z holohorroru.
Bezimienny nie zastanawiając się, sięgnął po gaśnicę przymocowaną na jednej ze ścian i obalił dwoje ludzi stojących w płomieniach, robiąc to jak najmniej dotkliwie, a następnie skierował strumień na pogorzelców. Przez głowę Michaela przebiegła myśl, że powinni ozłocić tego, kto wynalazł uniwersalny środek do gaszenia każdego rodzaju pożaru, bez względu na to co lub kto płonął. Mijały kolejne sekundy, a w pomieszczeniu znalazło się kilku członków ruchu oporu, którzy mogli zająć się rannymi, natomiast sam mógł głębiej sięgnąć ku mocy i po raz pierwszy zetknąć się z dziećmi.
Wyglądało jakby każde z nich było w swego rodzaju transie. Nie trzeba było być wielkim detektywem by domyślić się, że eksplozja miała jakiś związek z nieletnimi. Co było charakterystyczne, mimo ogromu strat jakie spowodował wybuch, żadne z młodocianych nie posiadało zewnętrznych obrażeń. Stardust przyjrzał się emblematowi jaki ciągle szkicował jeden z chłopców. Logo przypominało znak Imperium wzbogacony o spiralne linie. Czy właśnie to mogła być wskazówka jaki cel mają imperialne szumowiny? Czyżby chcieli powołać do życia nową organizację albo strukturę militarną złożoną z czułych na moc, jednocześnie pozwalających się kontrolować istot? Kto wie czy nie był to pomysł jakiegoś odłamu imperialnych urzędników.
Po krótkich oględzinach Bezimienny uznał, że Opliko chciał spróbować porozmawiać z dziećmi, jednak prawdopodobnie coś sprawiło, iż próba zakończyła się niepowodzeniem i reakcją obronną dzieciaka. Michael bardzo spokojnie sięgnął po moc, stawiając jednocześnie mentalną osłonę oraz delikatnie sondując umysł nieletniego. Wszystko musiał robić bardzo precyzyjnie i spokojnie, cały czas wysyłając kojące impulsy. Przede wszystkim nie miał zamiaru zrobić czegokolwiek by ponownie wywołać stres czy jakąkolwiek obawę u niego.
- Spokojnie, jesteś... jesteście bezpieczni. - zaczął Stardust, poprawiając się jakby rozmawiał z wszystkimi na raz - Nie doznacie żadnej krzywdy. Powiecie mi co to za symbol?
Postronny obserwator mógłby uznać, że wysłannik Jainy oszalał, ponieważ po prostu usiadł przy dziecku i zamknął oczy. Jednak ogromne krople potu spływające po jego twarzy oraz ledwo zauważalne drgania powietrza świadczyły, że Bezimienny stosuje jakąś formę komunikacji. Faktycznie skupił całą swoją uwagę na młodocianych, mając nadzieję, że próba rozmowy poprzez moc, pozwoli dotrzeć do ich umysłów, przynosząc im przede wszystkim ulgę w cierpieniu, a przy okazji znaleźć odpowiedzi na pytanie, jakie eksperymenty wykonuje Imperium na "Dzieciach Mocy".
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Naboo] Dzieci Mocy

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2018, o 14:25

Opliko biegł w pierwszym lepszym kierunku, który przyszedł mu do głowy, czyli przed siebie. Przedzierał się przerz czarne krzaki i pnie drzew, oblepione jakąś mazią. Martwa trawa i porosty ugniatały się z chrzęstem pod jego stopami. Biegł, wciąż biegł czując na swoich plecach wzrok nienazwanej grozy. Miał wrażenie, że czuje oddech "tego czegoś" tuż za swoimi plecami. Raz za razem słyszał z oddali przerażający ryk.
Nagle wypadł z lasu wprost na otwartą przestrzeń, pośrodku której znajdował się kompleks budynków. Były stare i zniszczone przez czas i dziwną maź. Ściany zaczynały rdzewieć w wielu miejscach, były porośnięte powykręcanym bluszczem, a wielka szklana kopuła wieńcząca jeden z budynków była zawalona.
Na ten widok Opliko zatrzymał się niemal w miejscu. Wtedy właśnie znowu zobaczył tego dzieciaka. Wbiegał do najbliższego budynku po prawej. Pchany jakąś nieznaną siłą, chiss pognał za nim. W środku panowała złowroga cisza, ścisny porośnięte były tym samym bluszczem, co na zewnątrz, a w powietrzu unosiły się drobinki czarnego pyłu. Korytarz był pusty, dzieciaka nie było widać. Kiedy nim szedł, jedynie jego kroki wydawały niemal dudniący w tych wsrunkach odgłos. Skręcił w prawo. Przeszedł przez pomieszczenie, które mogło być mesą, a potem wyszedł wejściem po lewej. Kolejny korytarz i znowu skręt w prawo. Dotarł do pomieszczenia z kopułą. Fragmenty szkła porozrzucane były pośród pbączy i zgrzybiałych mat i drewna. To mogła być sala treningowa. W niej znów zobaczył dzieciaka. Uciekł drogą po prawej, uchylając się pod pnączami, które częściowo zarosły przejście. Nim Opliko się przez nie przecisnął, chłopiec znowu zniknął. Przed nim był natomiast kolejny korytarz. Na jego końcu chiss dotarł do rozwidlenia. Po lewej stronie, ku swojemu zdziwieniu zobaczył skąpane w jasnym, słonecznym blasku wyjście. Natomiast po prawej było pomieszczenie z jakimiś celami. Część z nich była otwarta lub wywarzona, kilka było pozamykanych ze zgrzybiałymi zniszczonymi pryczami. Pośrodku pomieszczenia siedział chłopiec.
- Pomocy... - rozległ się ledwo słyszalny szept.

***


Major oprzytomniał zaraz po Michaelu i razem z nim rozpoczął akcję ratunkową. Wojskowe przyzwyczajenia i szkolenie dało o sobie znać i pozwoliło mu się otrząsnąć. Próbował nawet rozdzielić dźgających się ludzi, ale byli w takiej furii, że został odtrącony. Potem Sturdust skupił się już na Mocy.
Kiedy Sturdust sięgnął po moc i dotknął umysłów dzieci, od razu uderzyła go fala bólu i gniewu, która je otaczała. Działając bardzo ostrożnie, zwrócił się do nich, mając nadzieję, że umysły dzieci da się uratować. Jego słowa pozostały jednak bez odpowiedzi. Wokół wciąż szalał chaos i fale Ciemnej Strony. Michael jednak czuł, dostrzegał, że pod falą Ciemnej Strony, kulą się zamęczone dzieci. Ich umysły cierpiały, ale wołały wciąż cicho o pomoc. Po łzach, po fizycznych reakcjach dzieci, widział, że gdzieś tam nadal są. Stan katatonii czy obsesji na punkcie tego dymbolu mógł być efektem wewnętrznej walki, jaką dzieciaki toczyły. Coś jednak je przytłaczało. Ciemna Strona bijąca od nich była potężna, zbyt silna nawet jak na potworności, jakim poddano małe istoty.
Cierpliwie i spokojnie wysyłając fale Jasnej Strony, Sturdust zorientował się w końcu, że Ciemna Strona ma swoje źródło w małym fragmencie jej emanacji, która tliła się w każdym dziecku. Fragmencie czegoś większego i przerażającego. Być może tortury, jakim poddawno dzieci, były tylko przygotowaniem do zagnieżdżenia tego fragmentu Ciemnej Strony w każdym z nich. Był niemal pewny, że właśnie to było źródłem świadomości, która przytłaczała i więziła umysły dzieci.

David, jeśli chcesz uspokoić dzieciaki, możesz to zrobić. Jesteś w stanie przeciwstawić się fragmentowi Ciemnej Strony u każdego z nich. Możesz wybrać od 1 do 3 dzieciaków. Jeśli to zrobisz, za każdego dzieciaka, z którym tak postąpisz, rzucasz 1k10. Do tego masz pulę 8 punktów do rozdania dla polepszenia wyniku na kostkach, ale ile punktów do każdego z wyników dodajesz, musisz określić przed rzutem. Potem ja rzucam 1k10 za każdego dzieciaka, z którym się siłujesz. Musisz mieć wyniki wyższe od moich żeby wygrać. Każdy przypadek rozpatrujemy osobno.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum