Content

Archiwum

[Naboo] - Voo'nh Maas

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 5 Lip 2017, o 10:12

***

- Cel namierzony - odezwał się snajper
- Ty patrz na tego idiotę, co on wrzeszczy?... Weź mu pierw strzel w speedera - usłyszał w słuchawce.
- Kapitanie?
- To rozkaz - żołnierz przekierował broń na pojazd i oddał od niechcenia strzał, po chwili można było usłyszeć śmiech jego przełożonego wydostającego się ze słuchawki. Snajper wywrócił oczami do góry i zaczął ponownie celować w bandytę
- HAH! Tego to jeszcze nie widziałem, dobra zastrzel go zanim zrobi coś naszej Togrutance. Przestępcy na prawdę są gorsi od rozpieszczonych bachorów

***

- Nie rób niczego głupiego - rzucił jeden ze szturmowców do kobiety schowanej za pojazdami, jednakże widząc, że ta pragnie współpracy i odrzuciła broń, zbliżył się do niej mijając pojazdy
- już nic Ci nie grozi. Victor mamy ranną... Przyjąłem. - dodał cieplejszym tonem, rozmawiając potem najwidoczniej przez komunikator
- zajmę się Twoją raną - rzekł po czym zdjął plecak taktyczny i zaczął z niego wyciągać opatrunek i środek dezynfekujący.

Kobieta spostrzegła kątem oka, że drugi ze szturmowców powoli stąpa w stronę domu i rozgląda się nieco nerwowo...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 5 Lip 2017, o 10:21

Obliczyła coś nerwowo w głowie i spojrzała się na tamtego szturmowca. Widziała także tamten plecak i środki, które wyjmował... Gdyby jej plemię miało coś takiego...
-Mieliście być za piętnaście minut... Kto was pogonił?- uśmiechnęła się.
-W budynku na piętrze jest jeszcze jeden... Jakaś szybkostrzelna... Czerwony był przywódcą...- zaśmiała się.
-Dwóch zdjęłam, ale jednego na amen... I chyba z tamtym jest jeszcze conajmniej jedna... Ale nie walczy, raczej się ukrywa... A co do rany... Miałam gorsze... Stąd jestem pobliznowana...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 9 Lip 2017, o 17:50

Potok słów kobiety był zrozumiany przez żołnierza, jako akt doznania szoku w wyniku doznanej walki. Nie miał pojęcia, że kobieta była z wykształcenia wojowniczką. To też zaczął traktować ją wyjątkowo troskliwie:
- Nie martw się, kapitan ich załatwi. A teraz się nie ruszaj, może zaboleć - powiedział zbliżając się do kobiety i opatrując z pełnym wyczuciem ranę. Miał w sobie dużo spokoju i zdecydowania. Najwidoczniej robił to już wiele razy. Ból nadszedł, ale zaraz potem ustąpił. Żołnierz był pod wrażeniem, że kobieta nawet nie drgnęła.
- Twarda z Ciebie sztuka - Alera, mogła być pewna, że facet uśmiecha się pod tym swoim kaskiem.

Dalsza akcja sił Imperium odbyła się bardzo szybko. Do dwójki szturmowców dołączył trzeci. Jej kazali siedzieć w miejscu, kiedy to oni wkroczyli do środka. Pierw wrzucili coś do środka, co huknęło i błysło niczym piorun, a następnie wdarli się do środka, gęsiego, w pełnym pośpiechu. Nie minęła minuta, jak Alera usłyszała odgłosy wystrzałów. Po dwóch minutach później, wyszli już spokojnie a wraz z nimi Twilekanka z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Była jeszcze w piżamie.

Widząc swoją przyjaciółkę wstała by ujrzeć ją w pełni. Zorientowała się jednak, że wyrósł jej ktoś za plecami. Człowiek uprzedził jej wątpliwości i odezwał się od razu.
- Komendant milicji. Pani Alero. - usłyszała poważny głos. Obróciła się zobaczyła znajomą twarz Klausa, jednego z wzorowych służbistów Imperium. Mogła przysiąc, że podkradł się do niej.

Jego krótkie czarne włosy nieco bardziej posiwiały od ostatniego spotkania, a smukła wyschnięta twarz zdawała się nabrać jeszcze więcej zmarszczek. Był ubrany jak typowy podróżnik, czarna skórzana kurtka, luźne ciemnoniebieskie spodnie z solidnego materiału. Brązowy T-shirt, nieco wypchnięty przy brzuchu do przodu. Jedyne co go wyróżniało, to broń blasterowa przy boku, co było raczej rzadkim widokiem w tym mieście. Wysoki mężczyzna począł mówić dalej jak kobieta w pełni się obróciła w jego stronę. Jego twarz zdawała się być zupełnie nieruchoma jak przemawiał, jakby był cały czas cholernie skupiony.
- Wygląda na to panno Alero, że kłopoty znowu panią spotkały. Czy moglibyśmy o tym teraz porozmawiać. Czy może... - zawahał się porozumiewawczo, patrząc w stronę przyjaciółki kobiety. Szturmowcy nie wynieśli jej stamtąd siłą, widać było, że jest przerażona, ale nie z ich powodu. Żołnierze dawali jej pełną swobodę ruchów i eskortowali jej w pełni tego słowa znaczeniu.
Jeden z nich zawołał do Klausa
- Panie Komendancie! Sytuacja opanowana! - Ten jednak nie odpowiedział tylko zaczekał, aż Ci się zbliżą.
- Co rozumiesz, przez to, że opanowana?! Te trzy trupy na zewnątrz? A w środku? Założę się, że też nikt żywy, co?! - nie patyczkował się tylko od razu wyskoczył z ryjem. Machnął ręką jakby chciał go zdzielić, ale się powstrzymał. Żołnierz stał wyprostowany, przyjmując wszystkie uwagi.
- Same trupy tak?! Niech no Victor mi się wytłumaczy... Posprzątać ten burdel, natychmiast!... Panno Alero ... - zwrócił się ponownie do Togrutanki, czekając na jej reakcję. Rabahtli'havoru uśmiechnęła się ze łzami w oczach mając przed sobą żyjącą przyjaciółkę. Komendant choć zachowywał się wyrozumiale, to samą swoją postawą zdawałoby się, że ponaglał.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 10 Lip 2017, o 06:25

Gdyby nie to, że kobieta jest zbyt skonfundowana, by cokolwiek odpowiedzieć "szamanowi", pewnie by się odgryzła, że co z niego jak wojownik, że swego współpracownika nie rozpoznaje, ale... I była nawet miło zaskoczona, że ktoś jej to powiedział.

Gdyby nie szturmowcy, nie udałp by się jej... Zbyt szybko... A tak... Trzy trupy. Wiedziała że jeden jest żywy.
-Panie komendancie... Muszę się nie zgodzić. Jeden żyje i dycha. - pokazała na tamtego, którego sprawdzała.
-Tylko jest... Nieprzytomny... - Tutaj się zastanowiła - Ale raczej ogłuszony... I przepraszam za wodę życia, ale inaczej... No cóż... Ale na razie przepraszam.-pokazała, że to nie będzie długo trwało. Podeszła do Rabathli...

To było coś niezwykłego. Z jednej strony niesamowity spokój ducha, a z drugiej rozstrzęsiona kobieta, która właśnie uniknęła śmierci. Podeszła do niej. Ich lekku się splotły, mogły zobaczyć swoje uczucia i emocje. Aleraa najpierw dała czoło do czoła, niczym ojciec uspokajający swoje dziecko. Łzy płynęły po policzkach i Alery, i Rabathli. Aleraa jednak miała łzy szczęścia, a Rabathli- strachu, przerażenia, lecz także radości. Trwało to może z pół minuty, aż Aleraa odłożyła czoło i spojrzała się w oczy Rabathli. Jej oczy...
-Czy naprawdę? - zapytała się tylko raz, ale na tyle głośno, by tylko Rabathli do słyszała.
-Tak... - odpowiedziała Rabathli. I tyle wystarczyło. Przytuliła Aleraa Rabathli i trwały tak przez pół minuty. Aleraa już wiedziała, że są bliżej niż siostry... Na odchodne pocałowała ją w czoło. Odeszła od niej, a Rabathli była spokojniejsza.

Podeszła do Klausa i stanęła nonszalancko, a rękę dała na biodro.
-Co do kłopotów... Zna pan innych togrutan o moim umaszczeniu? A że przez nagabywanie mnie do ślubu przez pańskich ludzi mieli siniaki na twarzy, to... - Wzruszyła ramionami, jakby nic się nie stało. Po czym obejrzała się po okolicy.
-Jeszcze raz przepraszam za bałagan i tamtą sytuację z kosmoportu. Nie miałam pojęcia o sytuacji.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 10 Lip 2017, o 19:15

- Drool, sprawdź tego z wypaloną dziurą - rzucił komendant do medyka polowego, po czym poczekał cierpliwie, aż kobiety skończą. Widywał już związki homoseksualne w tym mieście pełnym swobody. Nie przepadał za nimi, za obcymi też nie przepadał, a połączenie jednego i drugiego napawało go jeszcze większym zdegustowaniem. Jednakże potrafił wszystko zatuszować pod maską profesjonalisty. Gubernator nie potępiał, to nie miał zamiaru przykładać ręki.

- Nie znam innych przedstawicieli twojego klanu, pani Alero - odpowiedział, zgadując, że chodzi jej o członków jej rodziny. Ksenoznawcą na pewno nie był.
- Tamten incydent jest przeszłością i zupełnie nie ima się do tego, choć śmiem wątpić czy aby pani nie uciekała przed kimś i znalazła schronienie tutaj, a teraz w końcu ktoś panią odnalazł - popatrzył się porozumiewawczo na Nikito z poderżniętym gardłem
- to pani robota? - potem powlekł wzrokiem na drugiego, przy którym klęczał medyk
- tego też pani załatwiła? Myślę, że musimy poważnie porozmawiać. Proszę za mną - zaprosił ją gestem na spacer. Odwrócił się jeszcze i rzekł coś do żołnierza:
- Drool, jak już skończysz...
- Nie dam rady go odratować...
- To zajmij się panią Rabathli i zaprowadź ją na przesłuchanie na posterunek. Standardowe procedury. Nie przetrzymujcie jej. - powiedział równie oficjalnie jak do tej pory. Zwrócił się do Togrutanki ponownie, gdy już tylko oddalili się nieco od miejsca zdarzenia. Alera mogła zobaczyć jak gapie spoglądali zza okien na całe zamieszanie.
- Rozumiem, że właśnie się wiele stało, jednakże musi mi pani szczerze odpowiedzieć na parę pytań. Pierw jednak znajdźmy się w bardziej przyjaznym miejscu - zaproponował prowadząc ją dalej drogą...

***

Alera została zaproszona by usiąść z tyłu pojazdu milicji. Obudowany speeder ruszył nagle. Choć komendant wydawał być się ciągle opanowany, to po samym stylu prowadzenia można było stwierdzić, że szarpały nim nerwy. Przyśpieszał do maksimum, hamował raptownie i brał ostro zakręty. Drogi powietrzne nad Voo'nh Maas nigdy nie były zawalone, to też znaleźli się szybko na placówce milicji.

Kompleks budynków typowo zimny w szarości betonowych bloków nie wyglądał zachęcająco do odwiedzin. Drut kolczasty na wysokich murach tylko kompletował wrażenie. Klaus otworzył jej drzwi i zaprosił gestem by udać się do "bardziej przyjaznego miejsca". Minęli portiernie, przy której za kratami stał człowiek. Widząc komendanta zasalutował tylko, a następnie wydało się długie "biiip". Drzwi do korytarza głównego ustąpiły naciskowi po charakterystycznym odgłosie pstryknięcia. Wnętrze lokum było równie surowe co widok zewnętrzny. Brak ozdób, jedynie tablice z ogłoszeniami. W końcu wylądowali w małym pokoju z samym stolikiem i dwoma krzesłami. Cztery ściany mogły przysparzać klaustrofobii, do tego wielkie lustro i drzwi do następnego pomieszczenia. Wypukła powierzchnia o kształcie kwadratu na suficie oświetlała małe pomieszczenie, tak że zdawało się, że nie ma tutaj żadnego cienia.
- Rozsiądź się. Chcesz kawy albo czegoś? - zapytał Klaus i właściwie uprzedził w ten sposób nadejście jednego z milicjantów oraz jego pytanie
- Kruger, przynieś dwie kawy i coś na słodko - rzekł a milicjant zniknął z powrotem za drzwi, zamykając je. Klaus wyjął zza kurtki paczkę papierosów
- Palisz? - zapytał po czym sam odpalił jednego. Zaciągnął się nie siadając jeszcze.
- Opowiedz mi o tym.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 11 Lip 2017, o 17:50

Gdy Aleraa znalazła się w tym kolosie od razu poczuła, że jest jakaś słabsza i bez wielkiej energii. Wychowana na bezkresnych stepach swej rodzimej planety, jeszcze jakoś znosiła mieszkanie w kamienicy, chociaż i tak pierwszy miesiąc miała coś na kształt depresji, ale teraz po prostu była bezsilna. Jej lekku teraz opadły bezsilnie i stały się jakby... Szare. Po prostu szare. Bez cienia mądrości w sercu słuchała jego słów i wiedziała co i jak. Był conajmniej zdenerwowany. Mogła to wykorzystać. Ale nie teraz. Musi go wybadać.
-A co niby mam kurwa opowiadać? Co? - Powiedziała z nieudawaną bezsilnością. Gdy jednak dym z papierosa komendanta dotarł jej do ust zaczęła kasłać i zasłoniła natychmiast usta i nos swoją koszulką i ma w czterech to, czy widać jej piersi czy nie.. Na wszystkie świętości, to obraza wszystkiego, co dobre i miłe. Śmierdzi jak nie wie co.
-Nie palę. Nie toleruję tego smrodu... Sam się truj, a nie innych w okolicy przy okazji. - Odpowiedziała butnie. Co jak co, ale palaczy wyprawia z klatki w trybie natychmiastowym w sposób zadno-nożny. Czasem zębno-zadny. A na pewno wodno-głowny.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2017, o 10:01

- No dobra... Żeby nie było, próbowałem być miły. Nędznie mi to jednak wychodzi - zaciągnął się mocniej nie biorąc pod uwagę krytykę dziewczyny. Popatrzył na nią z góry, jakby szacował jak daleko mógłby się posunąć. Wciąż zachowywał swoją cierpliwość.
- Gdzie byłaś do momentu ataku? Widzisz doszły mnie słuchy, że miałaś kontakt z jakąś dwójką obcych, którzy wnieśli uzbrojenie na ten teren. Została im ta broń zabrana, jednakże ich pobyt tutaj, a następnie zjawienie się tej bandy chronologicznie wydaje się spójne. I jak to się stało, że napadli Twój dom, a ty jakbyś się ich spodziewała byłaś na zewnątrz. No i zabiłaś jednego z nich, drugiego mocno raniłaś, mając tylko nóż, a oni pełne uzbrojenie. - kończąc swoją wypowiedź znalazł się tuż u jej boku, gdyż wędrował sobie po pokoju, mówiąc jednocześnie. Popiół z papierosa nieprzyjemnie upadł obok stopy kobiety, a swąd już opanował całe pomieszczenie.
- Na prawdę, nie jestem tu po to żeby Cię zadręczać. Powiedz mi wszystko po kolei, będzie lepiej dla Ciebie. Wiesz co grozi za dokonanie morderstwa?
Warto by przedstawić swoją wersję zaszłych zdarzeń, bo komendant nie odpuści
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 16 Lip 2017, o 11:39

Aleraa popatrzyła się na komendanta, lecz nic nie powiedziała. Podążała za nim wzrokiem zastanawiając się, jak by gu go "dziabnąć" słownie. Wiedziała, że on ma w tej chwili nad nią przewagę, lecz przewaga to nie wszystko... Trzeba jeszcze ją umieć wykorzystać.
-A więc chce pan wiedzieć, co i jak, tak? Więc tak, zgoda, miałam kontakt z tymi obcymi i fakt, możliwe jest, że im pomogłam. - powiedziała z coraz gorszym wyrazem twarzy. Jeszcze chwila, a zemdleje z tego smrodu, ale nic to, jeszcze wytrzyma z 15 minut.
-Jeśli chodzi o to, dlaczego byłam na zewnątrz, odpowiadam... Spacer w parku. -Powiedziaąa to patrząc na popiół. Nigdy to nie było przyjemne, a zwłaszcza gdy nosiła buty. Pokazała mu następnie zęby, a raczej szereg ostrych, trójkątnych zębów.

-Wie pan co komendancie... Nie macie xenopsychologa, - to ostatne ledwo przeszło jej przez gardło. Z takim ustawieniu zawsze sprawiało jej kłopoty z wymową - prawda? Shila jest planetą raczej równinną, stepową z nielicznymi lasami... Ja żyłam tam przez 18 lat. Tam mogę czuć więź z naturą. A jeśli chodzi o zabójstwo są dwie rzeczy. Po pierwsze w samoobronie. Strzelili do mnie. Jeśli mnie pamiść nie myli... Mogę zabić kogoś w samoobronie, a wtedy nie odpowiadam za zabójstwo. - Powiedziała z uśmiechem na ustach. Wiedziała o tym prawie i jej się to uśmiechało.
-Druga sprawa... Akula trudno zabić... A, parafrazując, "szturmowiec zawsze będzie szturmowcem", "łowca zawsze będzie łowcą". My walczymy tylko w samoobronie. Zabijamy rzadko, tylko wtedy, gdy musimy... Tak samo było teraz... Nie mam krwi niewinnej na rękach.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2017, o 15:21

Na słowo Xenosocjolog, Klaus wywrócił oczami. Ewidentnie nie miał ani ochoty, ani czasu na takie pierdoły. Próba usprawiedliwienia się z dokonania zabójstwa wywołała na jego twarzy szyderczy uśmiech, jednak powstrzymał się od parsknięcia. Poderżnięte gardło rzadko osiąga się w samoobronie. Zbadanie śladów walki upewni go, czy się nie myli. Być może Drool poradził sobie z tamtą raną po ciężkim blasterze, to nie musiałby liczyć na jej szczerość, ale wątpił w to. Podejrzewał ją, że zaatakowała tych mężczyzn, a oni jej nie dostrzegli z początku. Ciężko byłoby uwierzyć, że kobieta z nożem podołała by dwóm uzbrojonym najemnikom, we frontalnym starciu.

Klaus jednak nie był na nią zły, właściwie to by nic do tego nie miał, że sprzątnęła bandytów, wręcz odwrotnie. Jednak prawo i polityka często srały mu do jego interesu, uprzykrzając pilnowanie porządku. Dla niego liczyła się skuteczność, a nie jak to wygląda. Gubernator będzie się domagał efektów, albo raczej efektownego wyglądu załatwienia sprawy. Miał niestety mały wybór co zrobić z Togrutanką. Sprawę mógł załatwić szybko, ale widział pewien potencjał. Dobił peta i usiadł w końcu przed kobietą, chwilę potem otworzyły się drzwi i Alera poczuła przyjemną wymianę powietrza. Nazwany przedtem podkomendny zjawił się z dwoma kubkami kawy i kawałkami ciasta na dwóch talerzykach. Położył na stół i szybko wyszedł. Klaus uchylił łyka, odłożył kubek. Splótł dłonie, kładąc je na blat i wbił swoje spojrzenie w twarz dziewczyny. Stał się znów cholernie poważny i skupiony.

- pani Alero... właśnie przyznała pani, że zabiła tego dryblasa, a tamtego pokonała, zaledwie w pojedynkę. Stanowi pani niebezpieczeństwo dla okolicznego społeczeństwa... Nie miałem nic przeciwko pani migracji tutaj, ale rozumie pani, że mieszkańcy mogą się czuć zagrożeni w pani obecności. Sytuacja nieco wymknęła się spod kontroli... Nie będę panią torturował i wydobywał siłą informacji. W tym sektorze Naboo jest to zabronione. Mam dla pani dwie opcje do wyboru. W pierwszym przypadku mówi mi pani wszystko co się stało, pomaga mi pani w ten sposób załatwić moje sprawy, a ja pani załatwiam ekskomunikę na przyjaznym poziomie, możemy nawet przedyskutować, gdzie pani chciałaby się znaleźć. Albo decyduje się pani współpracować na pełnej linii, pracuje pani dla mnie, mówi mi wszystko i może pani żyć w tym mieście nadal. Dowiodła pani zdolności, których nie powstydziłby się przeszkolony zabójca. Mogłaby pani wiele na tym skorzystać i wiele dobrego uczynić dla tego miasta i ich mieszkańców. Nie powiem, praca bywa brudna i pełna wyrzeczeń z wygód spokojnego życia, ale pieniądze i przywileje rekompensują poświęcenie.

Możesz wybrać trzecią opcję i "napluć mu w twarz", ale wtedy jak najbardziej posiedzisz sobie trochę w więzieniu, aż do wyjaśnienia sprawy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 16 Lip 2017, o 15:52

-"I znowu się zaczyna" - powiedziała to w myślach, gdy komendant powiedział "Pani Alero". Wiedziała, że zaraz zacznie przynudzać, że bla bla bla, ale nie dała tego znać po sobie. Zamiast tego błyskawicznie chwyciła kubek z kawą i zaczęła go pić. Ciepły dreszcz rozszedł się po niej, a lekku splotły się w znaczeniu "Lubię to". Teraz interesowała ją tylko ciepła kawusia.

Gdy skończył spojrzała się na niego. Nie powie, była w o wiele lepszym nastroju. Spojrzała się na niego wzrokiem drapieżnika, po czym dodała najspokojniejszym w życiu głosem, całkowicie niepasującym do jej postawy.
-Jak rozumiem komendancie daje mi pan trzy opcje. Zła, neutralna i dobra... Dla was, rzecz jasna. Zła dla was oznacza, że nic wam nie mówię i ląduję w pace. Neutralna, czyli tą pierwszą. Dobra dla was oznacza tyle, że macie szpicla, donosiciela oraz "pokojówkę", że tak to ujmę w jednej osobie. Wyśledzi, podsłucha i poderżnie kogo trzeba... Zacznijmy jednak od tego, jakie przywileje oraz pieniądze... Nie mówię, że się tym interesuję lub nie. Wolę mięc karty na stole, jak to niektórzy mawiają... Jeśli chodzi o zagrożenie... -
Tutaj się przeciągnęła niby od niechcenia - Wątpię, by tak myśleli. Każdy na osiedlu wie, że nie robię nic bez przyczyny... I wiedzą, że na Shili zabiłam czarnego Akula... Wiem pab, co to znaczy zabić Czarnego Akula? Jakby TIE-iem zniszczyć flotę sektorową. Taki wyczyn.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2017, o 17:28

- Widzisz, wystarczy, że media zacytują wypowiedź, jednego z mieszkańców, że w tym mieście żyje swobodnie morderczyni i mamy duży problem, lądujesz w pace. Nie jestem Ci wrogi, ale znajdą się tacy, którzy dla zasady Cię ujebią. Jesteś łowczynią tak? Marnujesz swoje talenty. Słuchaj - pociągnął kolejnego łyka kawy.
- Staniesz się pełnoprawną obywatelką Imperium. Nie będziesz już rezydentką. To duża różnica. - zaczął Klaus rozkładając wnętrza dłoni ku swej rozmówczyni.
- Jeśli Twoja płaca wynosiła do tej pory tysiąc osiemset osiemdziesiąt kredytów. Tak teraz zarabiasz z miejsca cztery tysiące, a po przebyciu szkoleń z pozytywnym wynikiem sześć tysięcy. Rozumiem, że masz swój styl bycia. Nie zakazuje Ci go, ale w czasie pracy musiałabyś zachowywać pewne normy. Szczególnie podczas spotkań z moimi przełożonymi. To tyle na start. Podwyżki i awanse... jeśli okażesz się na prawdę dobra i skuteczna, kto wie - uśmiechnął się na chwilę.
- Co do pracy jaką byś miała wykonywać, nie jest to jeden wybór. Widziałbym Ciebie w terenie jako szpieg, członkinię grupy interwencyjnej, czy też zwykłą milicjantkę. Choć to ostatnie wydaje się pospolite, nie oznacza to łatwych zadań. Nie zależy mi na zabójstwach, bardziej pochwyceniu jeśli już. Musimy unikać zabójstw, szczególnie w tym rejonie nie może dojść do kolejnych zgonów. My zajmujemy się utrzymaniem porządku, prewencją, dochodzeniami. I szlag mnie trafia jak sprawę przejmuje SB. Wymagam kompetentnego działania. Jeśli masz ambicje chodź, jeśli nie to lepiej pogadajmy gdzie Cię odstawić. Decyduj i pamiętaj nie ma odwrotu. Piszesz się?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 16 Lip 2017, o 17:45

Zastanowiła się przez chwilę. Faktycznie, jej pensja była dosyć mała, a na niej czasem nie udawało się związać końxa z końcem... Z kolei tak udałoby jej się znacząco podnieść swój standard życia... A przez to byłoby lepiej... Z drugiej strony duma... Ale jednak podszkolenie jej umiejętności... Przyzwyczaiła się do swoistego drylu, a przez to... Nawet lepiej.
-Nie przymuszacie, ale macie formy nacisku... Powiem tyle... Nawet skuteczne... Zgadzam się. - W jej tonie i z jej oczyma zabrzmiało to jak wyrok śmierci.
-A tamtemu celowałam w brzuch... Chyba to się nazywa odrzut... Nie wiem, odrzuciło mnie.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lip 2017, o 23:37

- w takim razie pierwsze co zrobimy po załatwieniu tej sprawy, to wyślemy panią na szkolenie i kurs reedukacyjny w ramach szkolenia. Proszę się nie gniewać, nie ubliżam, ale musi znać pani pewne podstawy wiedzy ogólnej - powiedział dalej tym swoim tonem, podnosząc tym razem prawą brew do góry, jakby to było oczywiste.

- pierw jednak proszę opowiedzieć, co pani wie na temat tego zdarzenia, wszystko z detalami. I co pani wie o tamtych dwóch przybyszach, którym skonfiskowano broń. Od teraz współpracujemy to byłby to pierwszy krok ku zmianom. Musimy wiedzieć wszystko co tylko się da i dlaczego do tego doszło, inaczej zginie ktoś niewinny.

Klaus siedział i ponownie złożył ręce na stole. Jego wzrok przeszywał Togrutankę na wylot. Te jego skupienie zaczęło być drażniące. Kobieta miała wrażenie, że nie da się go okłamać, a może tylko specjalnie takiego grał. W końcu nie potrafił czytać w myślach.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 19 Lip 2017, o 07:46

Oho, zaczyna się. Czy oni serio uważają, że jest taką idiotką, że pierwsze co zrobiła po nauce języka nie było to nauka innych elementarnych rzeczy? Pal licho, że są uniwersalne wszędzie... A do władzy wiedziała, jaki mieć stosunek. Miała odnosić się z szacunkiem, a za plecami wszystkich klnąć na nią.

I znowu komendant si na nią patrzył. Było to coś nienormalnego, zwłaszcza że przywykła do tego, że ona świdruje takim wzrokiem. Spojrzała się na niego takim samym.
-A czym niby miałby być ten "kurs reedukacyjny"? - Zapytała. Fakt faktem, ale słyszała od jakiegoś tam dalszego sąsiada (po pomocy z pewnymi ptakami), że jej syn poszedł do wojska i też miał taki szkolenie. Nie poznał go gdy przyszedł, bo nie zachowywał się tak samo. Był bardziej jak... Marionetka.
-Jeśli chodzi o tych przybyszów... - tutaj akurat pomieszała prawdę z kłamstwem - Jeden Wookie i jeden Verpin. Wookie przestawił się jako Ffruhr, a Verpin jako Fuxin. Trochę popracowali, następnie przenocowałam, ale jak się obudziłam nie było ich. A potem spacer i resztę historii pan zna.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 19 Lip 2017, o 09:20

Wzrok mężczyzny ze skupionego zamienił się w niedowierzający. Nie do końca mógł w to uwierzyć, że ktoś traktuje go tak niepoważnie, właściwie lekceważąco, wyzywająco. Ta garstka słów miała być uznana jako zeznanie? Przyjęła propozycję, czy się tylko z nim bawiła? Prawdopodobnie źle ocenił kobietę. Cierpliwość już mu się kończyła, a aparycja obcego zaczęła dziwnie przeszkadzać.
- Tą resztę historii, którą tak dobrze znam, ładnie proszę opowiedzieć, wraz z detalami. Najlepiej po kolei, chronologicznie. Jak zachowywała się tamta dwójka, robili coś specyficznego? Gadali między sobą może w jakimś niezrozumiałym języku? Dlaczego przyjęłaś pod dach dwójkę, jeśli uprzednio zostali rozbrojeni? To było niemal oczywiste, że są jakimś niechcianym tutaj problemem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 19 Lip 2017, o 10:14

-Skoro pan tak ładnie prosi... - Powiedziała uśmiechając się pod nosem. Te gierki słowne, przepychanki... Uwielbia je już od czasów dzieciństwa. - A poza tym... Czy zna pan wookiego, który mówi po naszemu bez translatora? Podobnie Verpina? Jeśli chodzi o ich specyficzne zachowania... - Tutaj jakby się zastanowiła... - A tak... Verpin z bezużytecznego złomu sklecił translator... Elektroniczny albo elektronowy. Nie wiem... Z kolei przyjęcie pod dach... My w plemieniu mamy powiedzienie. Bądź pomocny tak, jak byś chciał, by inni byli wobec ciebie... Ot cała tajemnica... Ale teraz przejdźmy do głównego dania... - Powiedziała z uśmiechem i nachyliła się w stronę komendanta. Z rąk zrobiła podest i oparła o to swoje ręce...
-Poszłam na spacer, jak to mam w zwyczaju, by poczuć otaczającą mnie przyrodę. Wiadomo, tralala i tak dalej, ale niech pan sobie nie wyobraża za dużo, byłam tam w tym, czym jestem... Wracając, szłam sobie po parku z zamkniętymi oczami, by sobie potrenować echolokację, kiedy coś mnie tknęło i postanowiłam wrócić. Przed kamienicą była czwórka ścigaczy, lecz tylko dwie osoby, a dokładniej nikito. Jeden był bliżej kamienicy, a drugi bliżej parku, speederów. Mieli broń, a u sąsiadce paliło sił światło, czyli coś nie grało. Wyglądali na pracujących razem. Zadzwoniłam na milicję, a tutaj chyba pan zna, skoro się pan fatygował. Gdy nieco bardziej podeszłam, ten bliżej murów kamienicy mnie zauważył i strzelił, na szczęście chybił. Drugi zaczynał się odwracać, ale podbiegłam, chwyciłam go i ma teraz ładną ranę. Tamten był zaskoczony, a ja chwyciłam broń długą, która była akurat przy, wystrzeliłam i legł. - Oddech - A potem potoczyło się szybko. Wzięlam broń tego przy ścianie i do niej przyległam. W środku coś ktoś powiedział, nie był to głos sąsiadów, weszłam, postrzelili mnie, wróciłam za speedery, wzięłam na "zakładnika" najbardziej odmalowany speeder i tutaj wkroczyli pańscy ludzie. Coś niejasnego?
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lip 2017, o 22:43

- Nie rozumiem, dałem Ci szansę życia. Ty chyba żartujesz! - odepchnął się od stołu, szurnęło krzesło. Wstał raptownie.
- Uważasz, że po takiej gadce sobie po prostu wrócisz, jakby nigdy nic? Brałaś udział w rozboju! Zero skruchy, do tego jeszcze aroganckie zachowanie, jakbyś się ze mnie naśmiewała! Czy Togrutanie mają problem z pojmowaniem problematycznych sytuacji, w których się znajdują, czy to tylko ty? Nie mam już cierpliwości - chwycił się ręką za czoło, kręcąc głową z niedowierzania i zarazem z niemocy. Nie mógł wyciągnąć z niej informacji swoimi metodami, nie po jego ostatniej wpadce... Wywalą go z roboty. Wszystko było monitorowane i nagrywane.
- Normalnie przywiązałbym Cię do krzesła i popieścił prądem, aż by Ci się zachciało gadać... Jednak nie martw się, dopilnuję by Twój pobyt w celi był możliwie niewygodny - zagroził jej wytykając ją palcem.

Chwilę później po komendzie Klausa wparowało do środka dwóch szturmowców. Opór mógłby zakończyć się jej śmiercią. Ci jednak nie czekali na jej reakcję tylko zwyczajnie ogłuszyli za pomocą broni...

***

Sprawa Verpina i Wookiee, potoczyła się dalszym torem. Bez ogona, zdołali dotrzeć do swojego kontaktu, choć sprawa opóźniła się o kilka dni. Śmierć Czerwonego Tasaka znacznie ułatwiła tą kwestię. Imperium miało się nigdy nie dowiedzieć, jakie dane posiedli Zixin i Cheewmaaw, choć mogli to odczuć w przyszłości...
Gdyby nie postawa Alery, Imperium miałoby duże szanse dopaść ich, a tak tymczasem nawet nie wiedzą o co tak na prawdę chodziło. Mogli się tylko domyślać.

Śledztwo nie pomogło dorwać tajemniczych gości. Klaus wszystkiego dowiadywał się za późno... dwójka czmychnęła mu między palcami. Zamknął sprawę, starając się uniknąć rozgłosu i uwagi sił SB. Czerwonego Tasaka i jego ludzi ogłoszono barbarzyńcami, a Aleraa Rev przyjęła miano zwyrodniałej dzikuski, morderczyni. Media i gubernator dostali tego czego oczekiwali: winny i ukarany. W ramach kary za jej akty okrucieństwa skazano ją na ekskomunikę. Miała zostać wysłana siłą na tereny nienależące do Imperium, by swoją obecnością nie zanieczyszczała społeczności. Wiązałoby się to jednak z kosztami. A można było coś jeszcze zyskać na straconej kobiecie, niż tracić pieniądze na jej utylizację. Korupcja i chciwość była znana w szeregach oficjeli... a kto by się przejmował jej losem, choćby miał być okrutny.

*** Akcja przenosi się [YG-4210 "Kormos"] Żywy Ładunek ***
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron