Content

Archiwum

[Naboo] - Voo'nh Maas

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 5 Cze 2017, o 12:55

Twilekanka zorientowała się, że wyciągnęła przypadkowe rzeczy z lodówki, po czym uśmiechnęła się smutno i powymieniała produkty by zrobić z nich sensowną kolację.
- no dobra zjedzmy coś (niech będzie, zobaczmy i bądźmy czujne) - uśmiechnęła się i wzrokiem zaprosiła do salonu. Tacę postawiła na stoliku, Wookiee zebrał się z podłogi by zobaczyć co jest do jedzenia, zaś Verpin jak opętany wciąż szalał na klawiaturze. Trwała nieco niezręczna cisza, którą przerwała Rabahtli
- Zixin, jakbyśmy się chciały wybrać na jakąś wycieczkę wypoczynkową jaką planetę byś polecił zwiedzić?
<bziip> Wybierzcie się na Manaan. Potrzeba tylko nieco kredytów na taką atrakcję, ale na prawdę warto <bziip>
- Nie no trochę za młode jesteśmy by spocząć w jakimś ośrodku dla starców. Jakieś atrakcyjne miejsca?
<bziip> Szukacie wypoczynku czy może niepokoju? Jeśli tego drugiego wybierzcie się na Zeltros, ale wątpię czy z tamtego miejsca wrócicie. Jest tam bardzo niebezpiecznie <bziip>
- A ty Aleraa? Gdzie byś wolała? Poznać jakieś rupiecie, ale żyć długo i nudno, czy może zabawić się raz a śmiertelnie (to już chyba lepiej nigdzie nie wybierać się) - zapytała się spoglądając z uśmiechem na togrutankę. Rozmowa o pierdołach trwała tak jeszcze. Aż w końcu twilekanka postanowiła pójść spać. Wookiee chrapał w najlepsze na podłodze, a Zixin konstruował coś przy biurku przy skąpym świetle lampki. Było już na prawdę późno

zakończ post co najwyżej na położeniu się spać
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 5 Cze 2017, o 20:54

Aleraa nigdy nie należała do kogoś, kto atakuje przy pierwszym porywie wiatru... Jest cierpliwym łowcą, ale taką ktoś ją stworzył... Była drapieżnikiem gotowym do ataku w najkorzystniejszej dla niej sytuacji. Ale trzeba czasem przyznać, że w niektórych momentach sama zdziwiona i zawstydzona, jak zawsze, kiedy Rabathli się do niej tak uśmiecha, no po prostu wygląda jak jej mapa siostrzyczka... Spojrzała się w nieboskłon. Jej mała siostrzyczka... Z malutkiego schowka wyciągnęła swoją tunikę... Jej jedyny namacalny ślad po tym, co kiedyś było nazywane ubraniem w jej plemieniu... Co nie zmienia faktu, że do niektórych elementów nowoczesnej garderoby nienawidzi, jak bielizny... Na Matkę, taki biustonosz... To jest niedorzeczne, aż jej wiadomo co cierpnie na samą myśl o uciskaniu...

Jedną sprawą jest zapanowanie nad modą, a inną nad żołądkiem, w którym jej wewnętrzny akul mówi "Dajcie mi ten jebany stek, bo nie ręcze za siebie, jak kogoś zajebię i wpierdolę go!", a jeszcze inną nad nieposkromioną żądzą wiedzy, nie inteligencji, co jest mylone często ze sobą... W takich momentach często wracała do swej przeszłości, lecz teraz to nie czas...

Pierwszą żądzę niezgoła zaspokoić, bo nie masz na nią wpływu... Możesz tylko dać się porwać lub stać niczym skała na środku wzburzonego morza... Drugi jest trudniejszy, lecz też możliwy. Wystarczy się przestawić na warzywa, czego ona raczej w najbliższym czasie nie uczyni z tego powodu, że jest po prostu zbyt mięsożerna, a jej lista priorytetów w pierwszej dziesiątce zamyka się na nauczeniu się, jak latać w tych całych myśliwcach. Albo nawet jak wogóle latać i się nie rozbić. Dlatego weekendowo uczy się w szkole latania. A trzeci głód jest niezaspokojny i niesposób go zaspokoić i zadusić... Chyba że chcesz być warzywem... - usłyszała w głosie głos swego mentora, mędrca własnej wioski gdzieś w pyle kosmicznym... Uśmiechnęła się mimowolnie. Jak ona tęskni... Łzy zaczęły spływać jej do oczu. I co z tego, teraz tam nie poleci, nie ma szans... Tutaj dotarła szczęściem. Tam raczej już nie.

Gdy usłyszała pytanie Rabathli, zastanowiła się.
- U nas - odpowiedziały jakby niechętnie - u nas żyją długo tylko tkacze i mędrcy... W życiu należy wszystkiego spróbować, poznać. ( A ty kiedy z dziewczyny walecznej chcesz siedzieć spokojnie?) Na odpoczynek zawsze przyjdzie czas... Ale póki jesteśmy młodzi, trzeba żyć, by co siedząc na futrze starszych opowiadać co młodym. - zaśmiała się. Cokolwiek możnaby o niej powiedzieć, to na pewno nie to, że marnotrawi pamięć o przodkach.

Gdy przychodzi noc, ona tak naprawdę się budzi... Gdy w ciemnościach widzi się jak w świetle dnia, wszystko jest zrozumiałe. Tak samo jak obserwacja Zixina. Jest jedną z niewielu osób, które wolą się wtapiać w nocne tło. Patrzyła wnikliwie, ale z odległości. Co jakiś czas przymykała oczy. Mrok i jasne światło monitora nie jest dobre w żadnym razie...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 6 Cze 2017, o 10:37

Twilekanka próbując zasnąć wtuliła się w czujną łowczynię. Togrutanka zaś patrzyła przez szczelinę między framugą, a uchylonymi drzwiami. Nasłuchiwała i skupiała się na echolokacji, zamykając oczy co jakiś czas, gdy tylko Zixin znikał sprzed monitora, by zasiąść do stolika z lampką, gdzie najwyraźniej konstruował coś mało zrozumiałego dla kobiety.

Minęło kilka godzin i łowczyni zaczęła czuć bardzo dokuczliwe zmęczenie zmieszane z pragnieniem zwyczajnego wtulenia się w drugą kobietę. Wysiłek jednak nie okazał się daremny, ni stąd ni zowąd chrapiąca kupa sierści drgnęła nagle i powoli wstała. Dwójka gości po cichutku zaczęła zbierać się do wyjścia z domu...

Masz teraz trochę opcji do wyboru:
1. Pozwalasz im odejść i idziesz spać.
2. Zatrzymujesz ich i zadajesz im jakieś pytania jeszcze czy nawiązujesz dialog czy coś (pamiętaj, że Zixin mówił o tym, że zależy mu na szybkim opuszczeniu lokacji)
3. Śledzisz ich (noc jest jeszcze pełna, jakaś 2-3 w nocy). Jednakże śledząc ich musisz dokonać rzutu kością: 1-3 gubisz ich, gdyż orientują się że ktoś ich śledzi; 4-10 podążasz za nimi przez miasto niezauważona. WAŻNE od wyniku między 4-10 zależy jak dużo informacji uda Ci się uzyskać (co opisane będzie w następnym poście): 4-6 niewiele; 7-9 dużo; 10 wystarczająco dużo ;) Rzut K10. Śledząc ich opisz jak podążasz za nimi w głąb miasteczka.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 6 Cze 2017, o 10:56

Aleraa nie należała do myśliwych, która łatwo pozwalała upatrzonej zwierzynie najzwyczajniej w świecie uciec, co to to nie. Nie po to kilka dni tropiła akula i była tropiona przez niego w wieku zaledwie sześciu lat, by teraz dać im po prostu odejść. Kiedy zamknęli drzwi, delikatnie wysunęła się z objęc Rabathli, by jej nie zbudzić. Następnie nasunęła jakąś szmatę na twarz, (taki rodzaj maski) by jej tak łatwo nie rozpoznano i ruszyła za nimi, utrzymując ich jednak w zasięgu głosu i wzroku. Chowała się jednak za wszelkimi przeszkodami i w ewentualnych tłumach. Nigdy nie wiadomo, co można zauważyć. Zanim jednak wyszła, ugryzła się delikatnie w lekku, by pobudzić adrenalinę i nie zasnąć i nie dać się po prostu uśpić... To jest poniżej godności, by zasnąć na środku ulicy, bo wiadomo jeszcze, gdzie ją sprzedadzą? W swoją harfę dała swój sztylet wraz z pochwą.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 13 Cze 2017, o 22:41

Jak na Voo'nh Maas przystało, ulice tegoż to miasta były o tej porze zupełnie puste, to też śledzenie dwójki przybyszów nie sprawiało problemu na początku. Instynkt Aleray nie zawiódł jej tym razem. Widząc długą wąską prostą bez miejsc by się za czymś schować poczekała aż podejrzani znikną za zakrętem.

Ni stąd ni zowąd Verpin raptownie się obrócił a jego wzrok przeszył całą okolicę. Nad jego ramieniem unosił się mały o nieregularnym kształcie dron. Beznamiętny głos zaskrzeczał grubo.
<dżdżsss...> Cheewmaaw, najwidoczniej poszczęściło nam się <...sssdż> - w odpowiedzi łowca tylko burknął nieufnie.

Kobieta wychyliła się i zobaczyła jak dwójka skręca w jeszcze mniejszy zaułek. Nie tracąc czasu cicho na palcach krótkimi susami szybko znalazła się za rogiem. Przytuliła się do ściany i zaczęła nasłuchiwać, zamknęła oczy i skupiła się na innych zmysłach.

Wookiee wyciągnął jakieś urządzenie, które musiało być holokomunikatorem, gdyż wydobył się nieznany głos mężczyzny w basicu. Jego szorstka dykcja wskazywała, że raczej nie ma zbyt wiele wspólnego z publicznymi występami.
- jak postępy? Jesteście bezpieczni?
<dżdżsss...> mieliśmy sporo komplikacji, jesteśmy nieco bezbronni, kiedy wsparcie? Nie wytrzymamy tu dłużej robi się gorąco<...sssdż>
- jutro przemytnik was zabierze. Dane są kompletne?
<dżdżsss...> jutro może być po nas, odpaliłem wabik pułapkę, by kupić sobie nieco czasu i przenieść się w inne miejsce, nie ustępują nam na krok. Wsparcie miało być dziś <...sssdż>
- cierpliwości! To nie takie łatwe! Nie możecie się pozbyć jakoś tych najemników? Jakaś bomba czy coś?
<dżdżsss...> tak, żeby nas jeszcze imperium goniło. Dodatkowo przypadkiem dostaliśmy się w jakieś pacyfistyczne miejsce, jest zakaz posiadania broni na ulicy i nam ją skonfiskowali. Jak pech to po całości. Mają nas odebrać dziś, nie mamy szans z Czerwonym Tasakiem, wkrótce nas dorwie <...sssdż>
- głowa do góry, chłopcy na pewno zdążą, po prostu podaj nam swoją kolejną lokację, gdzie Cię znajdę...

Aleraa słysząc wszystko, będąc od nich właściwie jakieś cztery metry poczuła, że chyba wie o co chodzi z tym wabikiem. Wyczuła, że za rogiem jest jakiś zaułek ze śmieciami dość wąski, jednakże wystarczająco przestrzenny by pomieścić tamtą dwójkę. Nad nią były wysokie ściany i ciszę cały czas przerywał tylko i wyłącznie dialog. Światło z głównej ulicy ledwo docierało do tego miejsca. Noc była czarna, a zachmurzone niebo zasłoniło wszystkie gwiazdy. Pojedyncze skrzeczenie ptaka rozdarło ciszę nocy.

Decyzja:
1.Robisz atak lub próbujesz zawrzeć dialog
2.Podsłuchujesz dalej (tutaj wykonujesz rzut na czujność Cheewmaawa i Zixina: K6, jeśli oboje wyrzucą więcej niż 3 orientują się o tobie; jeśli oboje wyrzucą po 1 jesteś w stanie zrobić z nimi w następnej turze co zechcesz oraz podsłuchasz wszystko; jeśli oboje wyrzucą po 6 orientują się o tobie i prawdopodobnie zaatakują Ciebie zaskakując Cię[to będzie niefajne]; W innym przypadku bez problemu dowiadujesz się kolejnych rzeczy)
3.Wycofujesz się
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 14 Cze 2017, o 06:45

Aleraa momentalnie przełknęła ślinę, lecz można było się tego spodziewać. Nie należy oczekiwać, że takie istoty, co spadły zgwiazd i przysŁy z bronią... A mogła ich wydać szturmowcom i zabrać całą kasę... Ale tak to... Teraz pozostało tylko klnąć na siebie i złorzeczyć na nich...
Dla niej warunki są idealne... Ciemna noc, ona praktycznie czarna. Stworzona dla nocy, a noc dla niej. Będąc tutaj nie ryzykowała, a może jednak? Im dłużej tutaj była, tym większa szansa, że ją odkryją. Ale nie jest to najważniejsze. Spokojnym ruchem wyciągnęła swój sztylet do obrony własnej. Wiedziała, że nie może tak być. Ale coś ją jednak pchało... Chyba wolała być jednak warzywem, chociaż nie... Nie byłoby frajdy...
Jedno powiem. Kelan z moim avkiem odwalił kawał dobrej roboty. Tak wygląsa niemalże dokładnie.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 17 Cze 2017, o 00:13

Rozmówcy słysząc przedzierający się echem odgłos ptaka zamilkli na chwilę jakby czuli że ktoś ich obserwuje. Zixin nerwowo drgnął, a Wookiee zaraz potem odetchnął. To było złudne wrażenie, pewnie doznali go z przemęczenia jakie im dokuczało. Tak im się wydawało.

Tym czasem łowczyni wstrzymała oddech i zamarła kompletnie, czekając na ich ruch. Verpin przestąpił z nogi na nogę, a jego dron znów począł wyrzucać z siebie syntetyczne słowa.
<dżdżsss> przekaż im, że będziemy w Czarnej Dziurze nieopodal Theed,
powinniśmy tam dotrzeć w jakieś osiem godzin
<sssdż>
- przyjąłem, powodzenia - po tych słowach Aleraa była pewna, że dwóch podejrzanych będzie wychodziło z zaułka. Miała mało czasu na czyny, jednakże inicjatywa należała do niej.

Jesteś na długiej prostej gdzie jest bardzo ciemno, dalej przed tobą jest nieznana całkowita ciemność, za rogiem zaułek z podejrzanymi. Ściany są wysokie. Napisz PIERW zamiary w kolejnym poście, A POTEM rzuć 4 razy K10. Jeśli ani razu nie rzucisz wyniku większego niż 4 to twoje zamiary spełzną na niczym, a podejrzani przejmą inicjatywę i Cię złapią.


W zależności jak bardzo skomplikowane akcje podejmiesz to będziesz potrzebować więcej sukcesów w rzutach. Prosta akcja - 1 sukces, Trudna akcja - 2 sukcesy, Coś niesamowitego 4 sukcesy. Opiszę w kolejnym poście efekt twych działań, tak też mierz farta na zamiary, gdyż niepowodzenie zakończy się tym, że Cię złapią lub jeśli okażesz bezpośrednią wrogość, to Cię ogłuszą lub zabiją. Powodzenia


Pamiętaj nie wszystko musi się wydarzyć w jednym poście. Pytania? To PW
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 17 Cze 2017, o 09:13

To nie jest tak, że Aleraa była tchórzem. Ba, niewiele osób może to o niej powiedzieć. Ona po prostu chłodno kalkuluje, a teraz kalkuluje tak a nie inaczej. Chwilowo "widzi" co się dzieje w zaułku i wie, co za chwile może się zdarzyć, jeśli ją złapą za rękę. Przez głowę przetaczały się jej najgorsze możliwości, a lekku drgały niespokojnie. Teraz jej priorytetem było jak najszybsze wydostanie się z uliczki i dotarcie do domu. Byle dalej. Dosyć dużo się dowiedziała, nawet zbyt dużo, jeśli o nią chodzi. Po tysiąckroć wolałaby być na swojej rodzimej planecie, niż babrać się w brudnych sprawkach Shila wie kogo. Pomogła im i tyle. Lecz co zrobiła? Najzwyczajniej w świecie wybiegła z uliczki, a tam pzeszła do spokojnego chodu, by nie zwracać niczyjej uwagi. Nawet o tej porze... Ot nocny spacer.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 19 Cze 2017, o 23:03

Kobieta, słysząc charakterystyczny dźwięk przerwania dźwięku holokomunikatora, zaczęła zgrabnie poruszać nogami do tyłu, niczym bezgłośny cień. Nie mogąc wytrzymać presji, zaczęła biec na sam koniec dróżki. Pobiegła do przyległego nieopodal parku. Terenów zielonych była tu cała masa, to też i nocny spacer w jej wykonaniu zaczął wyglądać zupełnie naturalnie.

***
<dżdżsss> cholerny patafian, przez niego zginiemy, a wszystko szlag trafi,
chodźmy już
<sssdż>

Zixin i Cheewmaaw zaczęli spokojnie wychodzić zza zaułka po krótkim ociąganiu się. Drgnęli nerwowo, a ich ręce odruchowo sięgnęły po broń, której nie mieli przy sobie. Dostrzegli Alerę nieco za późno by spostrzec kim była osoba znikająca za rogiem początku uliczki. To mógł być ktokolwiek, a ich czas, jak i środki były ograniczone.

- Worroorrr-rrri!! - ryknął Wookiee zapewniając o gotowości i chęci pościgu. Verpin jednak zatrzymał go gestem patykowatej ręki.
<dżdżsss> bez szans. Musimy dotrzeć do celu, teraz wiemy, że mamy jeszcze mniej czasu. Mógł to być jakiś bezdomny czy przybłęda, wątpię by nas znaleźli. To nie możliwe. Powinni właśnie oblegać restauracje i mieszkanie tamtej dwójki. Kupią nam czas, niech ich poświęcenie nie pójdzie na marne. Do przodu. Ruchy. <sssdż>

Dwójka zniknęła w mroku ciągnącej się dalej uliczki
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 20 Cze 2017, o 07:20

Aleraa dowiedziała się dużo. Zdecydowanie za wiele... Musi teraz udać się do Rabathli, do... Czy to możliwe, że była dla niej czymś więcej niż tylko przyjaciółką? Zastanawiała się, co dalej... Praktycznie wiedziały o sobie wszystko, nawet historię miały wręcz identyczną. Na wszystkie świętości, były dla siebie niczym siostry! Jej nogi same się udały do domu... Może i nie jest swoim mentorem, ale wie, że zostały wabikami... Niczym małe zwierzątko na dużą bestię... Lecz po co? Po co? To pytanie ją nurtowało. Im bliżej była swego celu, tym gorsze miała myśli... Dla pewności raz jeszcze ugryzła się w lekku.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 26 Cze 2017, o 17:20

Mrok nieba zaczął nieco ustępować nadchodzącemu świtowi, choć wciąż niebo było granatowe. Miasteczko było w fazie kiedy to wszyscy spali. Nocni celebryci poszli spać w wyniku upojenia alkoholowego, czy na skutek zmęczenia, czy też innych używek. A nieliczni dopiero to mieli wstać. Za jakąś godzinę.

Przed domem Alery na środku ulicy czatowało z założonymi rękami dwóch uzbrojonych Nikito. Byli uzbrojeni w ciężkie blastery w kaburach i wibronoże. Jeden karabin blasterowy był oparty o nogę tego wyższego. Bandyci stali oparci na jednym z czterech jednoosobowych speederów. Nie kryli się z uzbrojeniem i w ogóle nie przejmowali się swoją ostentacyjnością. Pewnie nie wiedzieli, że jest tu strefa zdemilitaryzowana i że gdyby imperialni to zobaczyli to by po głowach zebrali z miejsca. Chyba, że w ogóle nie bali się ich interwencji. Musieli być albo głupi, albo niezwykle dobrzy w tym co robią. Na pewno byli bardzo pewni siebie. Drzwi wejściowe do jej domu były szeroko otwarte. Najwidoczniej ktoś już był w środku, a oni sami musieli niedawno przybyć.

W pewnym momencie można było usłyszeć stłumiony krzyk kobiety wydostający się z wnętrza. Żadnych strzałów póki co... mogła to być jedyna sąsiadka z klatki schodowej, gdyż ona zwykła wstawać bardzo wcześnie, bądź co gorsza mogła to być Rabathli. Światła z okien sąsiadki paliły się to też wskazywało to na pierwszą opcję.

Togrutanka czaiła się za drzewem idealnie ukryta za plecami zbirów, mogła zrobić co tylko chciała. I choćby miała tylko nóż, pierwszy ruch był jej.

Sytuację można rozegrać na wiele scenariuszy. Nie powiem, że nie, to punkt przełomowy. Powodzenia. Pomysły, pytania PW
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 27 Cze 2017, o 00:54

Przygryzła wargi i oceniła swoją sytuację... Nie była zła, ale musiała się śpieszyć. Wiedziała, że jeszcze chwila, a Rabathli... Wolała nawet o tym nie myśleć... Jej stuacja nie była także dobra... Była neutralna... Na swoim komunikatorze nacisnęła przycisk wezwania szturmowców/policji, jak zwał tak zwał, poręczny bajer i nie musi gadać z dyspozytorką. A przy okazji cichy... Zanalizowała to raz jeszcze... Są przed nią, mniej-więcej 2-3, może 4 metry od niej... Cokolwiek by rzuciła powinno spokojnie dolecieć, lecz to nie o to chodzi... Musi jakoś odciągnąć ich uwagę... No jasne... Po drugiej stronie uliczki są krzaki, wystarczy tylko... Spojrzała się po okolicy. Bingo. Mały kamień, swobodnie mieści się w dłoni... Wystarczy tylko... Wymymierzyła i rzuciła, a kamień poleciał w krzaki. Wielokrotnie stosowała ten numer i zawsze się udawał. Nie bez przyczyny jej ojciec nazwał to "najprostrzą pułapką świata. A przy okazji cholernie skuteczną". Kamień mały, nie sposób go zobaczyć, a potem wtapia się w tło.

Zauważyli ruch... Dobrze dla niej, nawet bardzo. Porozumiewawczo spojrzeli na siebie. Jeden idzie, ten bez karabinu przy nodze, świetnie. Będzie miała jakieś kilka sekund dodatkowego czasu. Wyciąga broń z pochwy. Podchodzi do tego pozostałego. Dziękuje w duchu, że urodziła się taka... Ciemna. Dzięki temu nie widać ją za bardzo, doskonały kamuflaż, zwłaszcza o "błękitnej godzinie", kiedy niby jest już jasno, ale... Chwila, jest godzina przed świtem? Matko, nie spała całą noc, lecz teraz... Teraz to adrenalina płynie w jej żyłach. Jest drapieżnikiem i pozwala jej wewnętrznemu drapieżnikowi działać. Stoi przed nią. W prawek ręce umocniła chwyt na broń. Lewą ręką zasłoniła mu usta, a ostrzem przejechała się po jego szyi. Ostrze weszło głęboko, przecięło tętnice, a głowa trzyma się tylko dzięki kręgom szyjnym. Wydarzyło się to prawie natychmiast. Nawet nie zdążył być za bardzo zszokowany. Ani nawet zdziwiony. Śmierć była szybka, a w każdym razie nie może nic powiedzieć. Krew wytrysnęła na kilka metrów do przodu, a Aleraa puściło ciało na ziemię. Wiele razy to widziała i nie jest przerażona. Natychmiast wzięła blaster.

W tej samej chwili patrolowiec skończył sprawdzać i usłyszał tąpnięcie. Natychmiast się obejrzał i zobaczył swojego martwego kolegę, a przed nim długi ślad krwi. Za nim natomiast... czarna togrutanka, ale rozkaz to rozkaz. Natychmiast, lecz po sekundzie sięgnął do kabury... To wystarczyło.

Aleraa to zauważyła i po prostu nacisnęła pierwszy-lepszy cyngiel, który się jej napatoczył, celując mniej-więcej w niego. Krótki błysk czerwonego światła... Jakby ktoś ją kopnął... W uszach dzwoniło... Myślała że umiera, że już umarła. Lecz coś się jej nie zgadzało... A mianowicie to, że nie widzi nigdzie swojego ciała. Popatrzyła się po okolicy. Tamten Nikto... On... Po prostu leżał na wznak... Podeszła do niego i sprawdziła, co się dzieje. Delikatnie szturchnęła go karabinem. Żyje, ale jest... Nieprzytomny? Oddycha, więc żyje. Położyła karabin na ziemi, wziąła pistolet. Dopiero teraz zauważyła czarne osmalenie na drzewie. Ledwo co uniknęła śmierci, lecz teraz już wiedzą o niej... Musi się śpieszyć. Zabrała temu wibroostrze i wzięła je do lewej ręki, a swoją broń dała do pochwy. Do prawej ręki-pistolet... Znowu zabiła. I się z tego cieszy. Znów ma krew na rękach, lecz dla plemienia zrobi wszystko... Przykleiła się do ściany. Wymierzyła pistoletem w wejście... Niech przyjdą.
Obsydianowe ostrze to takie wibroostrze, nawet komórki przecina. Z kolei tamto drugie to po prostu strzał z przyłożenia jakby co. Instynktownie to zrobiła. A tamten opis to po prostu przeżycia po zobaczeniu po raz pierwszy wystrzału z broni blasterowej. I strzeleniu z niej. A że pistolet ma podobny cyngiel, wieć myśli, że działa na podobnej zasadzie. Ciągniesz i jest "jebudu".
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 27 Cze 2017, o 22:03

- Komisariat Milicji, słucham... - odezwał się flegmatyczny głos z komunikatora
- Bandyci! Ulica Białych Kwiatów budynek 14! Zaatakowali mój dom, Uzbrojeni po zęby! - pełny emocji głos nie poruszył zbytnio nastawienia rozmówcy, wciąż brzmiał monotonnie, jakby dopiero co by go ktoś obudził w nocy
- Proszę się przedstawić. Dane i numer indetyfikacyjny... czy zdaje sobie pani sprawę z konsekwencji niepotrzebnego wezwania...
- Aleraa Rev, numer... 777... - Togrutanka przerwała po czym, przez chwilę walczyła z pamięcią, w tym czasie usłyszała ziewnięcie wydostające się z komunikatora - ...321AR, proszę o pomoc, szybko! - przerwała kobieta nieco poddenerwowana, facet jej działał na nerwy
- Dobrzeee... Proszę zachować spokój... Patrol powinien tam zjawić się za piętnaście minut.

Kobieta kończąc rozmowę miała wrażenie, że po tych piętnastu minutach może być już za późno. Powątpiewała też czy zgłoszenie zostanie potraktowane poważnie.

***

- Kruger kto dzwonił? - huknął znienacka komendant, który wkroczył tuż po tym jak rozmowa się urwała. Był nieco rozjuszony, jak zwykle. Kruger gdy tylko go spostrzegł wystrzelił na krześle poprawiając swoją postawę. Jego głos przybrał poważnego tonu.
- Patrząc na numer to jakaś obca rezydentka. Prosi o pomoc sir. Ponoć jacyś bandyci. Moim zdaniem...
- To czemu kurwa jeszcze nie ruszyłeś dupy! Wiesz co zrobi gubernator jak się dowie, że w jego złotym oczku dzieją się krwawe jatki?! Masz zebrać tam patrol i to w pięć minut! Victor powinien być najbliżej tej dzielnicy Voo'nh Maas, jest jeszcze Drool, Borm i Selmon, również blisko i jak jeszcze raz przyłapię cię na ziewaniu to wylatujesz na zbity pysk. Zrozumiano?! Ogłuszyć, złapać i przywieźć! Jasne?!
- Tak jest Sir! - powiedział donośnie, po czym zbladł natychmiast. "Pięć minut" wryło mu się w myśli i do końca nie wiedział jak się do tego zabrać. Mimo to jego ręka szybko powędrowała w stronę holokomunikatora. Wziął głęboki oddech i zabrał się do pracy.
- Ja wybieram się tam osobiście... czymś mi tu śmierdzi... lepiej, żebym nie musiał tam nic sprzątać - wyjaśnił komendant mierząc podwładnego wzrokiem po raz ostatni, po czym równie szybko jak wszedł tak wyszedł z pomieszczenia.

***

Dwóch bandytów leżało na ziemi. Jeden zanurzony twarzą w kałuży juchy drugi z rozprostowanymi na wszystkie strony kończynami spoczywał na plecach z zamarzniętym wyrazem szoku na twarzy. Ci Nikito na pewno nie walczyli jeszcze przeciwko komuś tak szybkiemu. Alera mogła jednak teraz spostrzec, że jeden ze Speederów znacznie się różnił od pozostałych. Był, jakby bardziej zadbany, a symbole i ikony mogły wskazywać, że właściciel miał siebie za siewcę śmierci. Mnóstwo było czaszek i kości. Miała przeczucie, że pojazd należał do kogoś o znacznie wyższej pozycji i reputacji.

Odgłos wystrzału rozległ się echem po milczącej okolicy, kobieta słyszała swój przyśpieszony oddech celując z broni w stronę drzwi. Ewidencja tego typu hałasu z pewnością przyśpieszy przybycie szturmowców.

Czekała i póki co nikt nie wychylił się zza drzwi. Jedno co udało jej się zauważyć to nagłe zgaśnięcie świateł u sąsiadki... zanim to jeszcze dotarła do ściany.

Twój dalszy krok, użyj nieco trybu zamiaru, jeśli chcesz napisać dłuższą akcję
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 27 Cze 2017, o 23:58

Aleraa jeszcze raz policzyła swoje szanse, lecz tym razem dokładnie... Musiała się śpieszyć, musiała. Na jej oko zostało zaledwie kilka minut... MUsi się śpiszyć, musi... Wróciła wspomnieniami do przeszłości...

Shila, 5 lat temu

Stało się więc to, co miało się nie zdarzyć. Aleraa z klanu Rev, córka wodza odzyskała wzrok... Odzyskała go, by widzieć... Widzieć zmieniający się świat... Była zakrawiona, a w ręce trzymała ostrze, które wibrowało... Przed sobą miała statek tych łowców, a za sobą - wielkie stosy pogrzebowe dla najeźdźców i zdrajców. Członkowie jej plemienia rabowali i cieszyli się, upijali się, lecz ona... Była ciekawa... Ciekawa, jak pzybyli... Zbliżała się do tego wielkiego domu, który nie powinien latać... Podchodziła ostrożnie, niczym akul szukający ofiary... Wiedziała, że jest sama, ale jej nikt nie pilnował. Bez wzroku dawała sobie radę, a teraz... Podeszła powoli i niepewnie. Drzwi były otwarte, a raczej wrota, których sam król by się nie powstydził... Weszła do środka. Pierwsze co ją uderzyło, to zapach... Jakby wlazła na pola nieczystości... Jakby miała czym zwymiotować, to by to zrobiła... W klatkach mieli być dalej przechowywani aż... Chyba do śmierci tylko. W takich warunkach... Gdy szła dalej było tylko gorzej... Straszliwe maszyny... Nieznane bronie, ale w jednym momencie się zastanowiła... Była tam konsola oraz jakiś kawał metalu. Nacisnęła przycisk i... Obok niej coś się ruszyło. To był ten kawał metalu. Wstał, rozprostował się i wyciągnął coś... DZiwnego z pleców. Spojrzał się na nią. Wtedy nie rozumiała jego słów, ale teraz wiedziała.
-Jednostka BD-2345 gotowa do akcji. Jakie rozkazy? - przestrzaszyła się i uciekła... Gdy potem wróciła, droid był na swoim miejscu... A ona sama nigdy go już więcej nie dotknęła..


Była mądrzejsza i wiedziała już o wiele więcej... Artefakt z okresu dawnych wojen... A ona sama rzucona w ten wir... Zrozumieała też jedną rzecz... Ta besta z której strzelała jest bardziej pomocna niż jej się wydaje. Natychmiast podbiegła do niej. Zauważyła otwór tuż pod lufą. Spojrzała się na ostrze i rękojeść wsadziła tam. Kliknęło. Spojrzała się na swoje dzieło. Spojrzała się na pustą kaburę. Podeszła do niej i wsadziła pistolet do środka. Zaczepiła o szarfę, trzyma się. Szarpnęła dla pewności. Zostawiła otwartą, ni popełni tego błedu. Drugie wibroostrze schowała tuż za szarfą, by szybko wyciągnąć. Teraz... Wzięła karabin, a jej lekku zagrały niespokojnie. Stały się bardziej czerwone.
-To się teraz doigraliście... Skurwysyny... - powiedziała pełna złości i podeszła do drzwi i je otworzyła, po czym rozejrzała się uważnie. Teraz pozostaje się wskraść do własnego mieszkania... A w każdym razie na własne piętro, co czyni. Jak ich dorwie, to... Nasłuchuje okolicy... Wykorzystuje swoje atuty... GDy już dotrze na wysokość piętra/głowy, to wystawia tylko tak, by widzieć...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 30 Cze 2017, o 01:54

***

- Szefie! Padł strzał! - rzucił krótko ścięty czarnoskóry człowiek w huttesee. Poprawił on chwyt nożu, który trzymał tuż przy gardle starszej kobiety. Czerwony Tasak. Tak go zwali. Był to łysy mężczyzna, czerwonoskórej rasy Zabrak, który znany był ze swego okrucieństwa. Znęcanie się nad innymi po prostu sprawiało mu frajdę. Jego ksywa wzięła się z tego, że raz dołączył do masowej orgii mając przy sobie tasak. Ponoć tylko on wyszedł z życiem z tamtego wydarzenia, gdyż cała reszta zginęła z jego ręki. Cała historia była oblepiona masą plotek i niedopowiedzianych tajemnic. Jako najemnik miał reputację, że nigdy nie dostarcza celów żywych, Ci co go zatrudniali liczyli się ze stosem trupów zostawionych za nim. Tym razem też nie miało się obyć inaczej.

- Czy to w ogóle wiesz co robi się z nożem? Nie bierzemy zakładników, to jest nudne... Ta baba jest nudna. Czemu jeszcze dycha?! - powiedział pretensjonalnym tonem Tasak. Jego bas grzmiał niczym bęben, podwładny nie wahał się tylko uśmiercił kobietę jednym cięciem.

- Ktoś raz strzelił, no pomyśl chwilę... nasi waliliby co najmniej dwa razy, bo dwóch ich jest nie? E nie ważne, tak sobie gadam... Ciekawi mnie któż to za cwaniak mi przeszkadza w zleceniu... Chłopaki odezwijcie się - powiedział Zabrak wciskając guzik na komputerze naramiennym. Jednak nie usłyszał odpowiedzi.
- To Ci dopiero. Husar nie ma co zbieramy dupę, to jakaś tutaj podpucha. Informator w huja leci. Wsiadamy na bryki i zwijamy się. Coś jest nie tak.

Fakt był jeden, Czerwony Tasak zlekceważył to co na niego czekało. Był po prostu zbyt pewny siebie. Wyciągnął niedbale ciężki blaster i skierował powoli kroki w stronę wyjścia. Nonszalancko wystąpił na klatkę schodową, kierując broń w stronę wyjścia. Pierwsze co zauważył to jakąś postać na w pół wychyloną zza wyjścia. Padły strzały.

Aleraa choć starała się jak mogła to karabin nie był jej aż tak znajomy. Przeklinała pod nosem gdy wróciła jednym krokiem z powrotem na zewnątrz. Pociągnęła za spust, ale broń "zwariowała", zaś przeciwnik zdołał postrzelić ją w ramię. Rana choć była poważna, nie sparaliżowała ręki. Kobieta oddychała głośno przyciśnięta do ściany kamienicy.

- Husar! Pilnuj no wyjścia! Ja mam pomysła... czekaj na komendę - powiedział Zabrak po czym ruszył w stronę przeciwległego okna. Po chwili rozległ się odgłos rozbijanego szkła.

Możesz sobie wybrać, która to ręka jest uszkodzona. Decyduj czy czekasz na imperium czy nadal walczysz. Tasak z pewnością wyjdzie Ci naprzeciw z któregoś to boku budynku. Być może użyje podwładnego, by uderzyć z dwóch stron na raz. Mogą mieć granaty.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 30 Cze 2017, o 10:46

Powiedzieć, że Aleraa była wkurzona to byłby eufemizm. Była tak wściekła, że jakby spotkała rankora, to by go zagryzła. Ale tak na razie mimo adrenaliny krążącej w żyłach, czuła ból w jej prawej, na szczęście niedominującej ręce. "Jasna cholera". Próbują ją okrążyć, wie o tym... Słyszy to...

Jak zwierze w klatce... Musi walczyć lub uciekać... Nie ma innej możliwości... Wchodzić nie ma zamiaru. Karabin porzuciła na ziemi, i tak nie może go już dłużej trzymać. W lewą rękę wzięła pistolet, który wcześniej zabrała i popędziła susami i ukosami do ścigaczy, jedynej jako-takiej osłony... Innej opcji nie ma... Tak będzie miała większe pole ostrzału i ją nie zaskoczą... A tak przynajmniej ma jakąś osłonę... Gdy dobiegła i się schroniła uspokoiła oddech.
-Kiedy oni będą do ciężkiej cholery?- zapytała się sama siebie szeptem... Teraz nie ma sensu, by się wychyliła na pewną śmierć... A tak bez sprawnej ręki niewiele zdziała... Plus karabin ją obciążał... Gdy polowała na akula, dopiero pod koniec dostała ciężkie rany, a tak to...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 3 Lip 2017, o 11:07

Czerwony Tasak nieco ożył, gdy doszło do wymiany ognia. Ruszał się nieco szybciej i trzymał blaster przed sobą będąc gotów do wystrzału. Przytulił się do rogu budynku, mając przed sobą ulicę.
- Husar teraz! - rzucił przez komunikator, odliczył trzy sekundy i sam wychylił się zza rogu.

Zobaczył stopę przeciwnika chowającego się za ich speederami na środku ulicy. Zaraz potem ujrzał jak ogień blasterowy Husara trafia jego brykę.
- KURWA HUSAR, MOJA FURA!!! - wrzasnął na cały regulator przywódca bandy, z całej siły waląc pięścią w ścianę. Dziki ryk najwidoczniej poskutkował, bo człowiek schował się z powrotem do mieszkania, zaś sam Zabrak, zaryczał ponownie
- WYRWĘ CI FLAKI HUUUSAAAR!!!

Cierpliwość Czerwonego Tasaka najwidoczniej się wyczerpała. Aktywował tarczę energetyczną, chwycił w drugą rękę wibronóż i biegł w pełnym pędzie w stronę pojazdów, za którymi schowana była Aleraa. Kobieta była pewna, że maszyna ledwie draśnięta miała wielką wartość dla czerwonoskórego.

Szturmowcy tuż tuż
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 3 Lip 2017, o 12:21

Jest przygwożdżona i zdawała sobie z tego sprawę. Jednakże była także pewna jednego. Ten zabraak nieźle się wkurzył, kiedy jego towarzysz trafił świetlistymi smugami ten pojazd... Ale co to znaczy... Chwila... Kiedy zbierał się, wstała i strzeliła w jego brykę. Skoro jest takie ważne dla niego to, to dlaczego by nie spróbować szantżu. On ma silny charakter i ona także. Gdy strzeliła, popatrzyła się na niego. Jej lekku i montreale przybrał krwistoczerwony kolor, po czym wysyczała przez zęby:
-Ani drgnij. Albo przerobię ten ścigacz na złom. Zrozumiano?
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 4 Lip 2017, o 20:08

- NIE!!! - wrzasnął po czym zatrzymał się jakby widział śmierć bliskiej osoby - TYLKO NIE MÓJ WÓZ!!! TY KURWO NIE STRZELAJ!!! ZOSTAW GO BO CIE ZABIJE, BAAARDZO!!! SŁYSZYSZ!!!

Czerwony Tasak zgłupiał widząc, że ktoś ma za zakładnika jego wóz. Nagle jakiś strzał blasterowy uderzył prosto w karoserię skwiercząc iskrami na lewo i prawo. Togrutanka położyła się na ziemi odruchowo, to nie był jej strzał. Ktoś pojawił się jeszcze.

- MÓJ WÓZ!!! - ponownie krzyknął wznawiając bieg w stronę pojazdu, ale nie zrobił dwóch kroków jak otrzymał celny strzał w głowę. Chwilę później kobieta mogła usłyszeć głuchy odgłos padania ciała i metalowej broni o powierzchnię drogi. Pocisk i dźwięk wystrzału wydostał się z tego samego kierunku...

Skupiła swoje zmysły. Nadciągało dwóch, stąpali ostrożnie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 4 Lip 2017, o 20:34

Aha, spoko, czyli cały jej wysiłek na nic, dobra... Ale przynajmniej fajną ma brykę.


-No nareszcie są, ile można było czekać... - POwiedziała to i delikatnie odetchnęła, ale nie można być po prostu takim... Pozostała jeszcze Rabathli... Kurwa mać, jak mogła o niej zapomnieć... Wielka wojowniczka, aha, jasne... Już sobie z nią pogada, już z nią pogada... Ale został jeszcze jeden... Podsumujmy... Jeden trup z jej ręki, jednego ogłuszyła, jeden padł nie wiadomo od kogo... Raz dwa trzy... No został jeden... Noż... Ale tak ktoś im dał wolną rękę. Jej i temu porywaczowi...
-Kto to kurwa jest... - zaświtał jej jeszcze jeden pomysł... Ludzie, którzy mają wyeliminować tych, którzy mieli wyeliminować... Zdecydowanie powinna odstawić Alzockie kryminały... Wypaczają jej umysł...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron