Praca w restauracji nie jest skomplikowana w swoich podstawowych założeniach, daje to jednak pole do popisu by proste czynności opanować do perfekcji i uczynić z tego istną sztukę. Taki też był Dezmo, właściciel lokalu, w którym pracowała Togrutanka. Jego ambicje sięgały gwiazd, choć jego interes polegał na serwowaniu potraw i tworzeniu przyjaznej atmosfery. Wiedział niemalże wszystko na temat profesjonalnego prowadzenia restauracji i miał na tym punkcie obsesje.
"Zatrudnienie" dwóch nowych twarzy bez jego wiedzy, było jak wymierzenie policzka w jego wielką wizję. Widząc jak włochata małpa stoi obok drzwi wyjściowych i założonymi rękami wypatruje co się dzieje na sali, miał wrażenie, że zaraz zemdleje. Zaś insektoid grzebał coś przy kasach fiskalnych i komputerze systemowym za barem. W jego myślach pojawiło się jedno słowo: Apokalipsa.
Wiedział czyja była to sprawka. Aleraa słynęła z samodzielnych decyzji i dawał jej tą swobodę w szerokim zakresie, ale tym razem przebiła samą siebie. Był pewien, że po prostu pozbędzie się tamtej nieokrzesanej dwójki, a nie, że ich zatrzyma, gorzej, każe im tu pracować!
Choć tym razem dwójka przybyszy nie wzbudzała takiego zainteresowania jak przedtem, to Dezmo nie mógł zaakceptować ich frywolności. Jeśli mieliby w ogóle tu coś robić, to pierw musieliby zostać przez niego przeszkoleni oraz odpowiednio ubrani. Pod wystrój wnętrza, tak jak reszta personelu.
Rozpędzony szef wziął za rękę Togrutankę i wyprowadził ją na korytarz w sektorze personelu, gdzie nikt z gości nie mógł słyszeć rozmowy.
Był bardzo rozgorączkowany, lecz nie był jeszcze wściekły. Aleraa wiedziała, że ma on tendencje do wyolbrzymiania wszelkich problemów, ale w końcu był szefem i trzeba będzie umiejętnie z nim porozmawiać. Dezmo co jak co, jednak liczył się ze zdaniem Aleraay. To ona często podpowiadała mu jak uczynić lokal bardziej dzikim i plemiennym, zachowując przy tym cały takt nowoczesności i jakości w obsłudze.
- Aleraa! To jest jakiś obłęd wytłumacz mi to, co oni tu robią. Co oni tu robią. CO ONI TU ROBIĄ?! - biedny człowiek złapał się za swoją łysinę, jakby chciał szarpnąć za włosy, których nie ma. Zaś oczy niemalże wyskoczyły mu z orbit.
- to będzie koniec...koniec. KONIEC! Dlaczego ich tu z powrotem wprowadziłaś?! Czy źle Cię traktuję?!