Akcja potoczyła się szybciej niźli mogło by to spostrzec oko postronnego obserwatora. Huki, strzały, eksplozje. Czas reakcji droida był niemal identyczny w stosunku do Jedi, również precyzją byli sobie równi. Pocisk pomknął przez korytarz by chwilę później po uprzednim przebiciu ściany, zwalić z nóg Kersta... który również zdążył oddać strzał. W kwestii wyboru celu Caleb nie do końca mógł go pochwalić. Mając na czystej pozycji Jaszczura do odstrzału, zaatakował droida. Jedi rad był, że pomimo niefortunnego doboru przeciwnika z akcji Paula wyniknął również pozytyw. Strzał żołnierza Rebelii był nie mniej precyzyjny niźli samego Caleba. Oślepiony blaszak zaczął się miotać wokoło, stan ten nie mógł trwać jednak wiecznie. Skoro AI stacji bez przerwy ich obserwowała, toteż przekazanie swojemu wojownikowi obrazu z kamer tudzież innych potrzebnych danych nie mogło trwać zbyt długo. Były pirat nie miał czasu do stracenia - musiał chwilowo zrezygnować ze sprawdzenia stanu Paula, który dodatkowo oberwał kilkoma wiązkami blasterowymi na rzecz eliminacji zagrożenia. Porzucony na płytach pokładu, drugi z bliźniaczych mieczy świetlnych, wart był odzyskania. Korzystając z chwilowej nieporadności głównego przeciwnika, Jedi postanowił skrócić dystans. Po raz kolejny sięgnął po pomocną dłoń Mocy i wyskoczył zza osłony. Nadal dzierżąc miecz w jednej ręce pognał na spotkanie przeciwników. Nie miał jednak zamiaru próżnować - na chwile obecną miecz miał być bronią defensywną. Trzymany w drugiej dłoni blaster miał znów zajęczeć w typowy dla siebie sposób.
Ze świetlista klingą, która była dlań de facto tarczą, i pistoletem blasterowym, który już kierował się w stronę Trandoshanina, Caleb zaszarżował na przeciwników.