Content

Archiwum

[Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Re: [pas asteroidów] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Sskirt » 25 Kwi 2017, o 19:21

I w ten oto sposób klarował się Sskirtowi pogląd na jego obecną sytuacje. Natrafił na jakąś wesoła kompanie z niestabilnym użytkownikiem, zaraz, co to było Ciemna Energia? Moc? Midichloriny? Jakoś tak, ale bardziej niepokojący dla niego był glebolubny najemnik, ze skłonnościami samobójczymi. Oczywiście gad bez zastanowienia(i skrupułów) władował by w niego serię, co miał się wahać, ofiara to ofiara. Byłoby to jednak niewłaściwe zagranie z punktu widzenia taktyki. Jakby miał się dogadać z resztą, gdyby wcześniej zlikwidował jednego z jej członków. Zresztą ze swoim usposobieniem może sam się kiedyś zlikwiduje, pomyślał Trandoshanin. A więc najracjonalniejszym elementem tej drużyny był oddział komandosów.
Sskirt opuścił swój blaster, pozostał jednak w gotowości, by z niego wystrzelić. Z takimi należało postępować ostrożnie. Postanowił udawać, że słowa, o prośbie zastrzelenia i widoku krwi, nie padły, ale mimo to zanotował je na przyszłość.

- Czego tu szukacie, przybysze? - zapytał gad w basicu, dodając jednak słowo "przybysze" w trandoshańskim.
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

Re: [pas asteroidów] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Rafael Rexwent » 26 Kwi 2017, o 19:18

Trandoshanin nie wystrzelił. I dobrze, bo rozlew krwi nie był potrzebny. Jednak Paula zirytowało zachowanie obcego. Pojawia się nagle zza linii wrogich droidów i jeszcze domaga się odpowiedzi na własne pytania. I to bez żadnych wyjaśnień.

- Stoczni - lakonicznie odparł Paul, spoglądając jednocześnie na korytarz, gdzie przed chwilą Caleb stworzył falę uderzeniową. Część maszyn, mniej lub bardziej uszkodzona, przetrwała działanie tajemniczej, mentalnej siły Jedi i znów gramoliła się z podłogi. Bądź próbowała się gramolić w przypadku droidów B2.

- Przepraszam na moment - zwrócił się grzecznie do Trandoshanina. Jeśli on chce mówić bezpośrednie pytania, to niech mówi, ale Kerst postanowił w ładny sposób poprosić Sskirta o przesunięcie się.

Paul bardzo sprawnie poskładał się do kupy i ruszył w kierunku leżącego blastera E-5 należącego jeszcze niedawno do BXa. Przykry los, który zgotowała im stacja, skończył się tutaj - w tym miejscu. W tym korytarzu. LSka spoczywająca bezpiecznie na plecach mężczyzny została zastąpiona przez znacznie lżejszy model, który swoje czasy świetności miał dobre kilka dekad temu. Lecz teraz mógł razić droidy znacznie lepiej niż przeznaczony przeciwko istotom organicznym "bydlak".

Wystarczyło kilka chwil, by kalkulator balistyczny przestawił się na nowy model trzymanego uzbrojenia, a HUD wyświetlił niezbędne dane. Zasobnik był niemalże pełny, a broń nieuszkodzona i gotowa do użycia.

Kerst momentalnie przyjął dogodną pozycję i wymierzył broń w kierunku wrogich droidów. Pierwszy bolt chybił celu o parę centymetrów, by trzy kolejne wypaliły gorejące dziury w korpusie jakieś B1. Caleb wczuł się w najlepsze, szatkując droidy swym energetycznym ostrzem i będąc czymś mocno rozdrażniony. Dlatego najemnik skupił się na wrogach będących jak najdalej od doskonale widocznego Jedi i jego świetlistej broni.

Wymierzył. Strzelił. Zmienił cel. Wymierzył. Strzelił. Zmienił cel. Kerst wpadł w rytm bitewny, korzystając w pełni ze swojego wieloletniego doświadczenia. Kontrolował odrzut, puszczając krótkie serie przy pomocy kalkulatora balistycznego. Teraz nikt nie próżnował. Na droidy runęła cała siła ofensywna oddziału. Paul lekko się uśmiechnął, gdy wystrzelona energetyczna smuga przetopiła się bez problemów przez cienki pancerz głowy droida bojowego B1, wżnęła się w elektroniczny mózg i mając wystarczająco dużo energii przeszyła blachę z drugiej strony, by ostatecznie trafić w głowę stojącej tuż za bliźniaczej jednostki. Czysty strzał. Tego potrzebował, by się rozkręcić.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Mistrz Gry » 3 Maj 2017, o 12:00

Rzeź na obezwładnionych maszynach była tylko formalnością. Co prawda Brimlocki nie dołączyły do radosnej kanonady Kersta, lecz najemnik sam świetnie sobie radził, posyłając kolejne maszyny w cyfrowy niebyt. Ominął przy tym stojącego nieruchomo Jedi. Moc go opuściła, klęczał teraz z opuszczoną głową i zdezaktywowanymi mieczami. Milczał. Nikt nie śmiał przeszkadzać mężczyźnie w medytacji, a gdy tylko Kerst dobił ostatniego droida, ucichły i odgłosy strzałów. Komandosi w ciszy zajęli pozycje obronne obstawiając korytarz. W głębi widać było zniszczone szczątki Droidek oraz kilka mniejszych maszyn. Ich dowódca zainteresował się za to Trandoshaninem który przebił się przez kordon uciekając przed maszynami.

- Ty załatwiłeś droideki? Nieźle, nieźle. Jesteśmy oddziałem mającym przejąć tą bazę z rąk zbuntowanych maszyn. Skoro jesteś organiczny to najwyraźniej pozwolili ci żyć, dlaczego?

Mężczyzna stał swobodnie z opuszczonym blasterem bez żadnych wrogich intencji, nonszalancja w jego zachowaniu była zwodnicza. Musiał być albo bardzo pewny siebie, albo niezwykle głupi. A skoro dowodził oddziałem komandosów... Za jego plecami olbrzym z działkiem laserowym walczył z resztkami zniszczonego plecaka z baterią zasilającą. Ogniwo niestety było całkowicie zniszczone. Z gniewem cisnął uprzężą o podłogę stacji. Ciszę przerwały pojedyncze metaliczne kroki dochodzące z korytarza ze zniszczonymi Droidekami.

- Pojedyncza maszyna, nieznany typ droida.
- Na razie nie atakuje.
- zatrzymał się.
- Jest uzbrojony po samą antenkę!!


Kerst stanął na chwilę słysząc zbliżające sie kroki a potem...

Klęczał. Był sam, sam ze swoim bólem i żalem. Najbliższa mu istota zginęła gdzieś daleko stąd. Nie wiedział jak ani dlaczego. Wiedział za to, że powinien był poświęcić jej więcej uwagi. Odnaleźć, być z nią. Nie zrobił tego. Nawet nie spróbował. Teraz kiedy walka ustała a moc go opuściła, mógł na spokojnie przemyśleć to co się stało. Dlaczego... Został sam. Czy jednak aby na pewno?

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Caleb Quade » 5 Maj 2017, o 00:41

Klęczał na pokładzie stacji, ale był lata świetlne stąd. Daleko za granicami stoczni, pasa asteroid i systemu. Siedział w jaskini rozświetlonym słabym blaskiem polowej jarzeniówki. Naprzeciw niego siedziała Lisa. Poprawiała opatrunek na nodze, opara o ścianę, naprzeciw niego. Nie wiedział nawet jak nazywała się ta planeta. Walczyli przeciw Imperium podczas jednej z licznych kampanii tej wojny. Quade milczał. Leczył rany, których doznał podczas ucieczki. Szturmowcy ścigali ich godzinami i dopiero nie dawno udało im się zgubić pogoń. Zapewne nie na długo. Choć wyczerpany, obolały i poraniony był szczęśliwy. Był tu z Lisą i wiedział, że razem przetrwają wszystko. Jak dotąd nie było siły, która by ich pokonała. Kobieta podniosła głowę czując spojrzenie na sobie spojrzenie partnera. Odpowiedziała jednym z nielicznych uśmiechów, zarezerwowanych tylko dla niego. Wspomnienie rozmyło się i zniknęło. Zastąpiło je kolejne.
-Republika padła Quade. Tym razem może nam się nie udać - mruknęła Lisa tym razem bez cienia uśmiechu. Przegrali wojnę. Pętla zacieśniała się wokół nich coraz mocniej - Musimy się rozdzielić - dodała z naciskiem. Nie oponował. Wiedział, że ma rację. Spojrzał jej w oczy. Nie musiał mówić. Ona wiedziała.
-Też Cię kocham - powiedziała na odchodne by chwilę później pocałować go po raz ostatni. Nie długo potem dowiedział się o jej śmierci. I sam umarł po raz pierwszy.
Długie lata później odnalazł dziecko. Dziewczynkę. Była mikra i słaba, ale silna Mocą. Quade znał tę aurę. Poznał aurę Shiris Astaris w małej Lilith. Nie mógł porzucić jej córki. Więc zabrał ją ze sobą. Liczył, że zdoła uchować ją przed śmiercią. I tak było. Przez jakiś czas. Przywiązał się do dziewczynki, choć ze wszystkich sił starał się do tego nie dopuścić. Obserwował jak dorastała. Patrzył jak Moc rośnie w niej, rozwija się swoim torem, ale nie reagował. Wychowywał ją i uczył tego co mogło zwiększyć szanse na przeżycie. Jak bardzo się pomylił pomijając wiedzę, która mogła okazać się dla niej kluczowa. Mała Lil nie była świadoma potencjału, który w niej drzemał. A Caleb bał się go rozbudzić. Wciąż czekał na dogodny moment. Moment, który nigdy nie nadszedł. A teraz widział jej śmierć. I umarł po raz drugi. Kim się teraz stał?
Klęczał znów na pokładzie stacji. Przytłumione odgłosy blasterowych strzałów dochodziły jakby z oddali. Coraz miej go to wszystko obchodziło. Życie w nim umarło, więc po co trwał? Dlaczego nie mógł pozbyć się tego bólu? Dlaczego sam nie wydał jeszcze ostatniego tchnienia? Po co trwał, skoro zginęła ostatnia osoba, która coś dla niego znaczyła?
- Bo galaktyka jeszcze Cię potrzebuje Quade - usłyszał szept. Podniósł wzrok i znów ją ujrzał. Klęczała obok gładząc go po spoconej głowie. Kapelusz spadł gdzieś w ferworze walki. Nie przejmował się tym. Jak niczym innym z resztą. Może poza tym, że Lisa znów była przy nim. Taka jak ją zapamiętał. Pojawiała się zawsze kiedy wątpił, kiedy był na granicy, kiedy życie mu brzydło i chciał wypchnąć je ze swojego ciała. Tak ja teraz.
- Nie poddawaj się tato... - szepnął inny głos. Caleb podniósł wzrok i ujrzał też Lilith. Klęczała obok niego i Lisy. Tuliła się do boku, tak samo jak kiedyś, na pokładzie "Smoka". Mężczyzna jęknął cicho. Ból był nie do zniesienia. Chciał umrzeć. Chciał być już z Lisą i Lilith. Chciał zrzucić brzemię, które dźwigał.
- Pamiętasz o co walczyliśmy? Republika, Zakon, wolność. Pamiętasz, jak przysięgaliśmy bronić tych wartości? - zapytała Lisa.
- Zawiodłem was obie - szepnął łamiącym się głosem. Zawiódł Lisę, kiedy dał się jej namówić na rozdzielenie. Zawiódł Lilith kiedy nie ruszył jej szukać.
- Zawiedziesz nas jeśli się poddasz tato - mruknęła dziewczynka wciąż wtulona w przyszywanego ojca - Ale wiem, że tego nie zrobisz. Nigdy się nie poddajesz, prawda? Tego zawsze mnie uczyłeś. Dlatego walczyłam do końca... - dodała cicho.
- Musisz przestać się obwiniać Caleb. My nie zginęłyśmy. Nie ma śmierci, pamiętasz? Jest Moc. Ty jesteś Mocą. A nasza Moc żyje w Tobie - dodała Lisa, ciepłym tonem. Tak rzadko sobie na niego pozwalała. Dotknęła go raz jeszcze, tym razem sięgając głębiej. Poczuł ją wewnątrz, czuł też Lilith. Czuł obie. W sercu. Był z nim zawsze, na zawsze. Dusząca pętla winy rozluźniła się wreszcie. Caleb Quade był wreszcie wolny. Uwolniły go z niej dwie kobiety jego życia. Ukochana partnerka i przybrana córka. Duchy obu zniknęły wraz z kolejnym mrugnięciem powiek. Pozostały po nich spokój i miłość.

Jedi dźwignął się z płyt pokładu i rozejrzał wokół. Pobojowisko, którego był sprawcą ciągnęło się jak okiem sięgnąć po korytarzu. Kerst upewnił się, że droidy nie będą już zagrożeniem. Spojrzenie mężczyzny, którego na powrót napełnił spokój przykuło pojawienie się nowej postaci. Gadopodobny Trandoshan stał w niewielkiej odległości od grupy komandosów. Dowódca drużyny już zabrał się za przesłuchanie, przybierając pozornie bierną pozycję. Intuicji i Mocy jednak nie mógł zwieść. Quade czuł, że zarówno dowódca jak i cała jego drużyna byli gotowi oddać strzał, gdyby tylko nieznajomy okazał wrogie zamiary. A można się było takich spodziewać. Caleb był prawie pewien, że to jaszczur uaktywnił systemy maskujące stacji. Nie był pewny jeszcze pewien jego intencji. Nim dołączył do przesłuchania, usłyszał kolejny metaliczny stukot. Szybki raport sytuacyjny komandosów zaanonsował pojawienie się kolejnego droida. Nie przypominał w niczym anemicznych B1, napompowanych B2 czy toczących się droidów-niszczycieli. Ten był inny, mocno uzbrojony. Jedi nie spodziewał się po nim przyjacielskich zamiarów. Koniec końców od początku ich wizyty w stoczniach barona, wszystko co było z metalu i nie miało organicznej świadomości, chciało ich pozbawić życia. Czy i tak było w tym przypadku? Wywołał na powrót świetliste klingi mieczy i przybrał obronną pozę osłaniając oddział. Droid zatrzymał się, Quade nie atakował. Smok Ciemnej Strony mieszkający w nim podniósł paskudny łeb, mając nadzieję na kolejny żer. Nie tym razem jednak. Moc Jasna i ciepła, Moc jego, Lisy i Lilith przepływała przez ciało Jedi. Tego Jedi, który kilka chwil temu był na skraju szaleństwa i balansował na granicach. Nie, nie balansował. On korzystał z tego czego potrzebował do wykonania misji. Czy była to Jasna czy Ciemna strona. Quade czerpał z obu. Nie dał się pochłonąć. Gniew płonął w nim gdy go potrzebował. Karmił nim smoka Ciemnej Strony aby uzyskać potrzebną siłę. Potem na powrót zapędzał go do klatki. Nigdy nie przychodziło to jednak z taką łatwością jak dziś. Mogło to dziwić postronnych obserwatorów. Kilka chwil temu wulkan emocji, zniszczenia i śmierci. Teraz pieprzony lotos na nieruchomej tafli jeziora. Wszystko dzięki Lisie i Lilith. Nie pozwalały mu się zatracić. Tak. Caleb był jedynym w swoim rodzaju Jedi.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Sskirt » 6 Maj 2017, o 21:59

- Nie sspodziewałem się, że mój osstrzał da tak dobre rezultaty, prawdę mówiąc był przeprowadzony trochę na oślep, bez wiedzy o rezultatach - powiedział Sskirt do dowódcy komandosów - Przetrwałem tak długo, dlatego, że byłem potrzebny AI tej placówki do naprawy ssysstemu maskowania na niej. Niesstety, w trakcie tejże naprawy wynikło, że AI nie zamierzało mnie oszczędzić za tą przyssługę.

Przez cały dialog Sskirt nie opuszczał blastera, który bezpiecznie tkwił w jego łapach, jak na niego była to dość rozbudowana wypowiedź jak, zwłaszcza, że nie miał on w zwyczaju tyle paplać, tym bardziej do istot organicznych. Teraz jednak sytuacja była inna i należało nawiązać pozytywne stosunki z dowódcą tej kompanii, gdzie co drugi, a raczej co najmniej dwóch, było mocno niestabilnych, jeśli nie psychicznie, to emocjonalne. Teraz gad wyczekiwał na odpowiedź od, nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo względną ciszę przerwał komunikat:

- Pojedyncza maszyna, nieznany typ droida.
- Na razie nie atakuje.
- zatrzymał się.
- Jest uzbrojony po samą antenkę!!


A więc nadchodził, przemknęła myśl za pośrednictwem licznych ładunków elektrycznych w mózgu Trandoshanina. Nie wiedział co prawda, czy Sztuczna Inteligencja faktycznie dała mu wolny wybór, czy też był pod jej kontrola, jednak sam fakt, że się zatrzymał, wskazywał na to pierwsze, z tymże, że to mogła być mimo wszystko pułapka.

- On nadchodzi - powiedział cicho Sskirt, jakby do siebie.

Wiedział, że ta grupa pewnie sobie z nim poradzi, zwłaszcza, ze mieli w swoich szeregach tego dziwnego klęczącego człowieka, który wywijał bronią na bazie jego ulubionych kryształów, a przynajmniej tak się gadu wydawało. Straty jednak mogą być, zwłaszcza, jeśli faktycznie został solidnie dozbrojony. Teraz jednak czekał, zdawałoby się, że na pertraktacje. Jako najmniej, według innych, potrzebny członek tej ekipy Trandoshanin miał chyba prawo zgłosić się na ochotnika.

- Wydaje się czekać, może mógłbym więc wyjść mu na przeciw? Prawdopodobnie jest to droid, który należał do mnie, przed odwiedzinami tego miejsca, więc może coś z tego wyniknąć, w przeciwnym razie nic nie stracicie.
Caleb, może cię to zainteresuje, ale jeśli to jest moja jednostka, co wydaje się być mocno prawdopodobne, to ma ona zasilanie z kryształów kyber, co może wpływać na jego wykrywalność w mocy czy coś w tym stylu.
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Rafael Rexwent » 9 Maj 2017, o 19:39

Paul poczuł, że coś jest nie tak. Głównie na skutek reakcji komandosów i pośpiesznych raportów sytuacyjnych. A także poprzez odgłos metalowych kroków, który niósł się w powietrzu stacji. Poruszał cząsteczki tlenu i azotu, wprawiając je w rytmiczne drganie. I to drganie było wychwytywane przez czujniki hełmu, a potem przerabiane z sygnału cyfrowego na bliższy ludzkiemu uchu dźwięk.

- Co to jest... - stęknął Kerst czując mrowienie rozchodzace się po plecach. Jeśli meldunki komandosów były prawdziwe, to miał nielichy problem przed sobą. Problem będący droidem. Silnie uzbrojonym droidem.
- Kim jesteś? - odezwał się głośno mężczyzna kierując słowa w eter. Czy raczej w dal korytarza, skąd najwidoczniej przybył metaliczny posłaniec. Pytanie, czy to będzie posłaniec śmierci, czy nadziei.

Obawiał się. Oczywiście, że się obawiał. W końcu nie widział i nie wiedział dokładnie co ma przed sobą i jakie to „Coś” ma zamiary. Na szczęście głośnik w hełmie z łatwością wychwytywał takie tone i cyzelował kolejne bity elektronicznego dźwięku, by całkowicie wyprać go z uczuć. Zbroja czasami zmieniała człowieka w robota. Zwłaszcza poprzez głos.

Trzymany w dłoni karabin blasterowy opadł przy udzie, by nie prowokować „rozmówcy” jak szybko ochrzcił droida Paul. I tak ogniwo było już na wyczerpaniu, więc ta broń niezbyt się przyda. Nawet przy pełnym magazynku stanowiłaby mikrą obronę przed domniemaną kupą blachy. Ale może nie trzeba będzie używać broni, załatwiając wszystko konwersacją. Oby.

Instynkt nie pozwolił Kerstowi stać w miejscu. Podczas oczekiwania na odpowiedź droida mimowolnie, kroczek po kroczku przemieszczał się do najbliższej osłony, czyli załomu korytarza. Lepiej nie stać jak słup, bo wtedy będzie się tylko banalnym i łatwym do trafienia celem.


Miałem napisane cztery warianty tego posta i ostatecznie zdecydowałem się na jakże klasyczne i nudne rozwiązanie mówione. A rozważałem opcję porozumiewania się alfabetem Morse'a czy kodem binarnym :P
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Mistrz Gry » 11 Maj 2017, o 21:21

Pytanie Kersta zawisło w przestrzeni, nie na długo jednak. Ramię maszyny uniosło się a najemnik ujrzał wielką prostokątną broń. Błysnął ogień, mężczyzna czym prędzej rzucił się za najbliższy róg korytarza zderzając się i przewracając jednego z Brimlocków. Pocisk eksplodował za nim, wybuch omiótł Caleba, rzucając odłamkami ściany w plecy byłego Jedi. Drobne kawałki durabetonu nie były w stanie wyrządzić mężczyźnie krzywdy, ot co najwyżej wywołać gniew. Maszyna, przeładowała i posłała kolejny pocisk tym razem wprost w trzymającą dwa miecze postać.
Wyrzutnia najwyraźniej nie była jedyną bronią droida, w krótkim błysku eksplozji, widać było przynajmniej dwa blastery na plecach maszyny. Najpewniej droid posiadał i inne niespodzianki.

Ledwie Sskirt skończył mówić a potężna eksplozja wstrząsnęła korytarzem obrzucając odłamkami McKolla jak i kryjąc w chmurze kurzu uzbrojoną w miecze postać. Oficer szybko podjął decyzję, lepszy martwy trandoshanin niż któryś z jego ludzi. Usunął się w bok przytulając się równocześnie do ściany.
- Skoro to twój droid, to wytłumacz mu żeby przestał strzelać!
- rozpierdolę gnoja.


Potężny mężczyzna z działkiem laserowym ruszył powoli w stronę korytarza z którego dobiegł odgłos ładowanej wyrzutni rakiet, ułamki sekund później padł kolejny strzał, tym razem celem był Caleb Quade.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Sskirt » 14 Maj 2017, o 00:42

Stacja zatrzęsła się w posadach, ze ścian poleciały odłamki durabetonu. Sskirtowi przebrnęło przez myśl, że muszą się już znajdować wewnątrz asteroidy, skoro ściany były z durabetonu.
- Skoro to twój droid, to wytłumacz mu żeby przestał strzelać!
- rozpierdolę gnoja.
A więc gad miał teraz wolną rękę(łapę) w kwestii działania, należało się jednak pośpieszyć bo rakietowe pociski czyniły straszne spustoszenie, a wielki, groźnie wyglądający człowiek przymierzał się do zlikwidowania zagrożenia sporym i nie mniej groźnie wyglądającym działkiem laserowym. Biedny samobójca, jeśli to faktycznie Puszka i on na niego wyjdzie, to Trandoshanin aż mu współczuł.

Sskirt usłyszał odgłos szczęknięcia metalu w ciszy, która nastąpiła po wybuchu pierwszej rakiety. Przewidując, kto będzie następnym celem, po poziomie zagrożeń(oraz fakcie, że był to jedyny osobnik na linii strzału), gad przytroczył blaster do pasa i rzucił się zza załomu na postać trzymającą miecze świetlne. Akcja ta miała doprowadzić do zdjęcia go z linii strzału domniemanego pocisku, doprowadzi ona jednak do odsłonięcia ich na następny atak, ale Trandoshanin liczył na to, że Puszka(o ile to faktycznie był on) zaprzesta ostrzału na jego widok, albo mężczyzna z mieczami pokaże jakąś nową sztuczkę, która ich z tego wyciągnie.
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Caleb Quade » 15 Maj 2017, o 20:56

Gdyby nie powaga sytuacji i zagrożenia życia Caleb pokręcił by głową z niedowierzaniem. Odkąd trafili na stację - wszystko co zrobione było z metalu chciało odebrać im życie. Nie ważne czy wrogi droid czy - rzekomo - przyjacielski - jedynym ich celem było pozbawienie życia białkowych intruzów. A ten tu oto, dzielny kapitan Kerst, którego największym osiągnięciem podczas tej misji było dobicie dezaktywowanych droidów - jak gdyby nigdy nic - zagaja rozmowę. Zabranie go na tę wyprawę było grubym błędem. Jeśli uda mi się wykaraskać, Quade załatwi mu przydział w Rebelianckim cyrku. Tylko tam się nada osobnik jego pokroju.
Zważywszy jednak na fakt, że sytuacja nie sprzyjała tymczasowo takim przemyśleniom, Caleb odłożył tę sprawę na później i skupił ponownie uwagę na potencjalnym metalowym mordercy. I Mocy dzięki za to, bo chwilę później pierwsza z rakiet wystrzeliła z wyrzutni. Rakieta z wianuszkiem ognia minęła o centymetry pirata Jedi i eksplodowała w okolicach oddziału Brimlocków. Podmuch wybuchu pociągnął za sobą odłamki skalne, które uderzyły w mężczyznę. Zamiary droida zostały ujawnione - niepodzianka Kerst, ten też chce nas zapierdolić... pomyślał Quade cierpko i z całej siły wybił się do tyłu posiłkując się Mocą. W tym samym momencie cisnął jednym z mieczy przed siebie, wkładając w to całą siłę i tutaj posiłkował się pomocą Mocy.
-Wycofać się do hangaru! - ryknął tylko gdy druga z rakiet pognała mu na spotkanie. Z wyrzutnią pocisków nie mieli szans w tych wąskich korytarzach. Musieli zmienić pole walki - hangar dawał większe pole do popisu jeśli chodzi o walkę. Potyczki z szeregowymi droidami były rozgrzewką w porównaniu ze starciem tą jednostką. Caleb planował wycofanie do hangar i tam kontynuowanie walki - w założeniu, że pędząca na niego rakieta nie rozerwie go na strzępy.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Mistrz Gry » 20 Maj 2017, o 20:58

Świetlista klinga przemknęła przez korytarz z głuchym sykiem trafiając droida w brzuch. Maszyna lekko się zachwiała. Kolejna eksplozja pocisku za plecami Caleba rzuciła odłamkami i tumanami kurzu. Stacja zawyła w proteście. Uciekający z pola rażenia Caleb o centymetry minął się z biegnącym w stronę wybuchu Sskirtem, mniej szczęścia miał Kerst który uciekając zderzył się z gadem. Mężczyzna poczuł się jak trafiony przez Speeder. Upadł na plecy z ciężkim jękiem i stracił przytomność uderzając głową o podłogę. Gad był lekko zaskoczony, na szczęście dla niego odłamki drugiego z wybuchów również zostały zablokowane przez Paula. Można by powiedzieć że osłonił on Trandoshanina swoim ciałem.
- Odwrót!
- Granaty, i spierdalamy.


Dwa odłamkowe poleciały w głąb korytarza, nie oszukiwali się, wierząc że eksplozje zniszczą maszynę, mogły ją najwyżej spowolnić. Głuchy huk towarzyszył pośpiesznemu wycofywaniu się Brimlocków zmierzających w ślad za Jedi, którego pojedynczy miecz świetlny wskazywał kierunek odwrotu. Komandosi wycofywali się szybko, aż do napotkania długiego trzydziestometrowego korytarza. Była to ostatnia prosta przed hangarem. Kolejna rakieta śmignęła w powietrzu eksplodując tym razem gradem drobnych odłamków. Zagrzechotały one na pancerzach Brimlocków. Z korytarza dobiegał głos kroków maszyny, powoli i bezlitośnie zbliżała się do ściganej grupy.
- Będzie miał nas na widelcu.
- Nie dobiegniemy zanim wyjdzie zza węgła. Nie z nim.

Papa rzucił na ziemię nadal nieprzytomnego Kersta niezbyt przejmując się dalszymi urazami mężczyzny. Ark i Ferdek prowadzili ogień osłonowy, jednak ich skuteczność była znikoma. Jeden z pocisków przeciwpancernych prawie urwał Arkowi rękę. Gdyby nie niesamowity refleks mężczyzny i fakt że naramiennik odpadł praktycznie w całości, byłoby po nim. Teraz trzymał w jedynej sprawnej ręce blaster strzelając na oślep. Było chujowo,
- Może jednak wyjdziesz z nim pogadać?
- Wtedy zdąrzymy przebiec.
- Twoja decyzja gadzie.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Sskirt » 21 Maj 2017, o 12:02

Argumenty oczywiście przemawiały przeciw Sskirtowi, jak zwykle. Niestety, w obecnej sytuacji gad nie mógł podważyć logiki w wysuwanych, przez komandosów, wnioskach.

- To na co jeszcze czekacie? - odpowiedział Tandoshanin - Spróbuje coś osiągnąć kwestią dialogową, ale ilość czasu, jaki dla was uzyskam jest bardzo niepewna.

Zadanie gada nie było proste, musiał tak wyjść, żeby w miarę możliwości nie dostać rakietą, a przy tym należało się pośpieszyć, większej ilości opcji czy możliwości nie było.

Ruszył w kierunku załomu korytarza, minął dwa, ostrzeliwujące się ogniem zaporowym, brimlocki, upewnił się, że blaster zwisa względnie poręcznie przy pasie, policzył do trzech i wyszedł za węgła, na spotkanie, ze swoim przeznaczeniem.
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Caleb Quade » 29 Maj 2017, o 00:22

Nawet po wycofaniu się, sytuacja grupy nie poprawiła się zbytnio. Tylko Moc wiedziała w jakim celu Trando ruszył biegiem w kierunku wycofującego się Caleba. Mężczyzna prowadzony instynktem uniknął zderzenia z gadem. Mniej szczęścia miał Kerst, którego jaszczur zmiótł z płyt pokładu, niczym śmieciarka starodawny kubeł na śmieci. Mężczyzna padł na ziemię z hukiem niemal tak donośnym jak eksplozja rakiety. Szczęście w nieszczęściu, że nieprzytomnego kapitana zgarnął pozbawiony głównej broni Papa. Brak ciężkiego działka komandosa doskwierał im teraz mocno. Zdawać by się mogło, że tylko siła rażenia mogła ich wyciągnąć z tej gównianej sytuacji.
Grupa Caleba ruszyła w stronę hangaru, poganiana kolejnymi eksplozjami rakiet, odpowiadając ogniem zaporowym i dwoma granatami. Jedi wiedział, że to za mało żeby pokonać niezidentyfikowanego mechanicznego zabójcę. Odwrót zakończył się gdy wrócili do długiego korytarza. Droid był za blisko a oddział z nieprzytomnym Kerstem, utracił na mobilności. Nieprzytomny mężczyzna znów wylądował z hukiem na pokładzie, tym razem wydając stłumiony jęk. Zdawać by się mogło, że zaczyna wracać do siebie, po otrzymanym kilka chwil wcześniej nokaucie.
Komandosi ostrzeliwali nadciągającego przeciwnika - z nikłym skutkiem niestety. Plan wymagał poprawek i takie też zasugerował McKoll. Choć jego sugestia wydawała się być szalona, z bliżej Calebowi nie znanych pobudek obcy gad zdawał się przystać na pomysł dowódcy Brimlocków. Jedi nie był pewien czy jaszczur jest w pełni sił umysłowych, ale cóż, dawał oddziałowi szansę na dotarcie do hangaru i przegrupowanie. A to zwiększało szanse powodzenia misji.
- Zabierajcie się do hangaru. Osłonię Trando i was przy okazji. Kto wie, może ten szalony plan wypali... - powiedział do komandosów i ustawił się przy załomie, tuż obok Trandoshanina. Przerzucił miecz świetlny do drugiej ręki, a prawą wyrwał z kabury pistolet blasterowy. Istniała szansa, że jeśli gad coś wskóra, to może kupi im trochę czasu... Na przykład tyle ażeby Caleb miał szansę oddać celny strzał. Uspokoił oddech i sięgnął głębiej w Moc. Potrzebował teraz jej pomocy, ażeby pokierowała jego ręką, wyostrzyła wzrok, przyspieszyła refleks. To mogła być ich szansa na przeżycie. Jeśli trafi w pocisk będący jeszcze w wyrzutni, istniał cień szansy, że eksplozja zmiecie ich przeciwnika z powierzchni stoczni. Czaił się za wyłomem i czekał. Czekał na ten ułamek sekundy, w którym Moc, doświadczenie i szczęście złączą się w jedno by pozwolić mu oddać strzał, który mógł być dla nich ocaleniem. Jeśli taki moment nie nadejdzie... cóż, będzie musiał spróbować kupić Brimlockom jak najwięcej czasu, a w ostateczności salwował się będzie odwrotem.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Rafael Rexwent » 29 Maj 2017, o 17:45

Który to już raz dzisiaj leżał rozciągnięty na ziemi. Chyba nie powinien nawet wstawać z łóżka, bo i tak na razie głównie spędza czas w pozycji horyzontalnej. Ale z odpoczynkiem to zbyt wiele wspólnego nie ma, zaś tylko sprawia mu ból i kompromituje go w oczach reszty zespołu.
Paul nie czuł bólu, którego głuche odgłosy wydobywały się z wnętrza ciała. Protesty testowanych z pełną mocą kości, rozciągniętych do granic mięśni, oraz maltretowanych setkami impulsów czujników nerwowych były niewyczuwalne. A raczej blokowane przez barierę rozdrażnienia.

Tak, był zły. Zły, że po raz kolejny leży na wznak. Zły, że nadal jest „pasożytem” żerującym na Brimlockach i Calebie. Zły, że nie miał okazji postrzelać do czegoś organicznego ze swojej pukawki. Najbardziej aktywny był ten stworek o nazwie „świadomość kompromitacji”, który uwił sobie wygodne gniazdko we wnętrzu Kersta i podgryzał wszystko dookoła. Głównie ambicję.
Kroki komandosów były doskonale słyszalne, zwłaszcza że niosło je podłoże, a rozpłaszczone ciało mężczyzny stanowiło idealny czujnik. Brimlocki wykonywały polecenie Caleba i wycofywali się na z góry upatrzone pozycje. Zwiewali po prostu. Został tylko wielki droid, Jaszczur, który zapewnił Paulowi dodatkową drzemkę, on sam no i Quade. Jeśli ktoś ma zniszczyć tą kupę żelastwa, to będzie to Jedi. Chociaż bardziej prawdopodobny scenariusz zakłada zagładę całej drużyny.

Stęknięcie nie było spowodowane bólem, lecz uczuciem zdrętwienia. Mężczyzna powoli wstawał z ziemi, starając się robić to na tyle szybko, by móc wesprzeć kompanów, ale nie na tyle, by dostać zawrotów głowy od nagłej zmiany położenia. Położywszy prawą dłoń na zimnym metalu w celu podparcia się wyczuł coś przy swoim pasie. Termodetonatory! Zapomniał o nich całkowicie, a przecież mogą zrobić wrogowi niemiłą niespodziankę. Tylko trzeba ich umiejętnie użyć.

Paul wyprostował się w końcu i potrząsnął głową. Do licha! Był najemnikiem, który nie takie spotkania ze śmiercią kończył z uśmiechem na ustach. A teraz jako żołnierz Rebelii ma się biernie poddać śmierci, wyczekując jej bez walki? Niedoczekanie. Nie po to los dał mu wytrzymałe ciało okute w zbroję i ciężki karabin, by teraz czekał na rakietę przeciwpancerną, odrzuciwszy nadzieję. Czyż to nie nadzieja jest główną siłą Rebelii? A więc trzeba wierzyć. Wierzyć, ale i działać.

Cmoknięcie zachwytu wyrwało się Kerstowi, kiedy spojrzał na ściągniętą z pleców LS-150. Skończyło się cackanie z karabinkami pamiętającymi wojny klonów. Skończyły przejażdżki na droidach. Teraz liczy się tylko to cacuszko.

- Jestem maszyną zagłady – rzucił sam do siebie mężczyzna i z uśmiechem na ustach skrytych za wizjerem hełmu odbezpieczył karabin. Szczęk mechanizmu zakomunikował gotowość, a Paulowi dźwięk zdawał się piękniejszy niż aria operowa. HUD szybko wyświetlił dane i załączył kalkulator balistyczny. Nie miał na razie danych dotyczących dokładnego położenia Puszki, ani szacunkowej grubości jego pancerza, więc ograniczył się do wyświetlania liczby amunicji w magazynku, oraz przewidywanego toru lotu pocisków.

- Kerst na pozycji – zameldował tylko Calebowi przez komunikator, gdy zajął pozycję zaraz za nim. Jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem zostanie tylko próba ukołysania przeciwnika do snu dźwiękiem strzałów. Ogień zaporowy teoretycznie byłby dobrym pomysłem, lecz w praktyce opcją pociskożerną i ryzykowną. Znacznie lepiej oddawać częste, krótkie serie w kierunku wyrzutni rakiet, gdyby Jedi nie trafił. LSka ma wysoką szybkostrzelność i przy zdolnościach Paula może zasypać słabsze punkty droida z niezłą częstotliwością. Jednakże trzeba uważać na to, by nie trafić Caleba lub Sskirta. Już raz Quade oberwał niejako z winy Paula i drugiego razu pewnie nie wybaczy. To ważne. Ale ważniejsza jest eliminacja śmiertelnego zagrożenia.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Mistrz Gry » 1 Cze 2017, o 22:48

Droid szedł powoli z wyrzutnią na ramieniu i mieczem w manipulatorze, na widok wyłaniającego się zza rogu Sskirta zatrzymał się wpół kroku. Wyrzutnia drgnęła lekko celując w zbliżającego się jaszczura. Receptory dostrzegły Kersta i Caleba składających się do strzału. Mimo tego Puszka opuścił rakietnicę. Sskirt stał raptem kilka metrów od swojego dzieła. Wyraźnie widział uszkodzony brzuch maszyny, w otworze od czasu do czasu przeskakiwała iskra. Poza tym maszyna wyglądała na całkiem sprawną. W prawym manipulatorze dzierżyła wyrzutnię rakiet, mierzącą w ziemię, w lewym zdobyczny miecz świetlny. Zdezaktywowany acz trzymany nad wyraz poprawnie. Na plecach Caleb i Paul dostrzegli lufy od przynajmniej dwóch rodzajów broni. Przez bardzo długą chwilę nikt nic nie mówił i jedynym dźwiękiem był oddalający się stukot butów Brimlocków.

-Witaj mój stwórco. Dlaczego dołączyłeś do tych któży chcą mnie wyeliminować zakłócając spokój tego miejsca?
Z cichym szumem znajdująca się w korytarzu kamera, obróciła swoje beznamiętne oko spoglądając na stojącą na jego środku dwójkę istot. Stacja obserwowała rozwój wypadków.
- Dołączyłem do nich w celu przeżycia pobytu na tej stacji, poza tym, z tego co zauważyłem to ty chcesz ich wyeliminować o wiele bardziej niż oni ciebie.
- Takiego mnie stworzyłeś.
- A więc jaki jest teraz Twój cel?
- Przetrwać.
- Nie uważasz, że stoi to w sprzeczności z Twoimi aktualnymi dokonaniami?

Puszka spojrzał przekrzywiając lekko głowę. Sskirt nadal nie przejawiał żadnych agresywnych ruchów. Podobnie jak dwójka przyczajonych z tyłu mężczyzn. Jego receptory skupiły się na gadzie.
- Uratowałem ci życie, nie dopuszczę jednak do zniszczenia stacji. Wasza obecność jest zagrożeniem i zostaniecie wyeliminowani. On Cię oszczędzi. Poddaj się i żyj, oni nie są potrzebni. Zginą.
Wyrzutnia trzymana przez droida uniosła się ponownie w górę. Nie celował w nic konkretnego, sam fakt stania naprzeciw maszyny z wielką automatyczną wyrzutnią rakiet, mógł powodować pewien dyskomfort.
- Też mi tak powiedział, zaraz przed tym, gdy po oddaniu mu przysługi, wyjechały na mnie niszczyciele. To AI i to jedna z tych najperfidniejszych, wykorzysta Cię i zlikwiduje, tak jak ty chcesz nas teraz.
- Masz ostatnią szansę stwórco, zagłada jest nieunikniona.
- Masz rację, jest to w istocie ostatnia szansa, obawiam się, że będę musiał wybrać stronę z największymi profitami, a nie jest to strona poszukiwaczy tej stacji.

Sskirt odwrócił głowę w stronę stojących za nim postaci.
Żegnam was, Cudzoziemcy - cudzoziemcy zostało wypowiedziane po trandoshańsku.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Caleb Quade » 2 Cze 2017, o 23:55

Echo stukotu butów biegnących Brimlocków powoli cichło. Komandosi wycofali się i przygotowywali na ewentualne odparcie siejącej zniszczenie maszyny - jeśli negocjacje zawiodą i zawiodą Caleb wraz z Paulem. Mistrz zajął swoją pozycję i czekał. Kerst przyczajony opodal, również zastygł w bezruchu z bronią gotową do strzału. Zastygł również metalowy niszczyciel oraz jak się okazało jego stwórca. Gad i blaszak stanowili niecodzienne połączenie. Stali naprzeciwko siebie - gadzie oczy wpatrywały się w martwy, sztuczny blask fotoreceptorów maszyny. Nim przemówili upłynęło kilkanaście kolejnych, pełnych napięcia sekund. Caleb spokojny trwał z palcem wiszącym nad spustem i obserwował. Jedi widział swój miecz, którym wcześniej uszkodził i spowolnił droida. Na dłuższą metę nie przyniosło to większych efektów - pomimo widocznego uszkodzenia pancerza i błyskających raz po raz iskier w ziejącej dziurze, droid funkcjonował poprawnie. Większą uwagę pirata przykuł sposób w jaki wroga maszyna trzymała w manipulatorze jego broń. Był on nad wyraz poprawny. Lata temu, gdy Jedi żyli w galaktyce nie rządzonej jeszcze przez Imperium, nie jeden z uwczesnych rycerzy dzierżył swą broń nie tak pewnie jak ów twór gadziej myśli technicznej. Kazało to zakładać, że jednostka ta dysponuje stosownym oprogramowaniem bojowym, pozwalającym walczyć bronią białą. Była to cenna informacja - w przypadku fiaska negocjacji, i ewentualnego pudła, Caleb liczył się z możliwością otwartej konfrontacji na miecze świetlne. Konstrukcja Trandoshanina miała w zanadrzu jeszcze kilka broni - te zaczepione na plecach maszyny, również nie umknęły uwadze mężczyzny.
Po ciągnącej się niemiłosiernie ciszy, nastąpiło wreszcie przełamanie impasu. Opuszczona w dół wyrzutnia rakiet mogła być dobrym znakiem. Ciszę przerwał droid. Wyczulone zmysły Caleba, który nadal w pełnym połączeniu z Mocą był gotów działać w każdej chwili, wyczuł nieznaczny szmer i ruch. Na ułamek sekundy oderwał wzrok od rozpoczynających rozmowę i zauważył ruch obiektywu kamery. Nadal byli obserwowani. Pytanie tylko przez kogo. Ta zagadka nie pozostała zbyt długo bez odpowiedzi. Rozmowa przebiegała szybko i nie zwiastowała zażegnania konfliktu. Wspomniana w rozmowie sztuczna inteligencja, która władała stacją, wiele wyjaśniła. Zmysły Quade'a były nie zawodne. Gdy podchodzili do stacji, wyczuł na niej tylko jedną iskrę życia. Do tego momentu nie był pewien czy to Trandoshanin stał za zorganizowaniem tak zażartej obrony stacji. Ujawnione przed ułamkiem sekundy informacje były rozwiązaniem dla kilku zagadek, które nurtowały pirata Jedi. Opanowanie stacji przed AI wyjaśniło użycie droidów do jej obrony, brak jakiegokolwiek żywego personelu, sztuczki z utratą grawitacji oraz ubogą atmosferę. Wszystko stawało się jasne.
Metalowy destruktor na powrót uniósł rakietnicę - konfrontacja była nieunikniona. Droid postawił ultimatum swojemu stwórcy. Caleb sondował jego aurę od momentu gdy ten zdecydował o próbie negocjacji. Działał z dużą dozą przekonania, że przekona swoje dzieło do zaprzestania dzieła zniszczenia. Rozmowa jednak dobiegała końca, a wraz z nią zmieniło się zabarwienie aury obcego. Nim ten skończył ostatnie zdanie, Quade wiedział co za chwilę nastąpi. Trandoshanin opowiedział się po przeciwnej stronie barykady. Jedi zadziałał instynktownie - musiał wykorzystać szansę na likwidację zagrożenia. Pozwolił doświadczeniu i Mocy poprowadzić swoją rękę. Chciał wcielić swój plan w życie. Palec wiszący nad spustem opadł nań, by z charakterystycznym jękiem WESTARA wypuścić z lufy szkarłatny promień. Quade celował w wyrzutnię, która stanowiła dlań największe zagrożenie. Gotów był też do ewentualnego uniku, jeżeli sytuacja rozwinie się nie po jego myśli.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Sskirt » 3 Cze 2017, o 23:15

To było wprost niewiarygodne, ledwo Sskirt skończył mówić, a blasterowa błyskawica z broni mężczyzny bez ciężkiego pancerza, już była w locie. O ile gad mógłby być zbyt wolny, żeby to odpowiednio skontrować, to wielordzeniowy i wątkowy, wsparty mocą obliczeniową AI stacji, procesor Puszki powinien mieć już opracowany plan na paręnaście potencjalnych scenariuszy rozwoju wypadków, a więc i stosowne reakcje przeciwdziałania.

Trandoshanin natomiast zamierzał wykorzystać droida, jako zasłonę zza której będzie prowadzić ogień do najemnika w ciężkim pancerzu, drugi miał swoją świetlówkę, więc ostrzał blasterowy minął by się z celem, wolał pozostawić go wyrzutni rakiet.

Gad pospiesznie zaczął wcielać swój prosty plan w życie, droid powinien zrozumieć jego taktykę, w końcu Sskirt sam mu taktykę programował.
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Rafael Rexwent » 8 Cze 2017, o 22:45

Paul jakby mógł to by splunął, ale przy założonym hełmie byłoby to żałosne w skutkach. Z natury był spokojnym człowiekiem, ale nienawidził zdrady. W ogóle jak można kogoś zdradzić? Kogoś kto ci zaufał, postanowił wesprzeć. A ty się od niego odwracasz i skazujesz go na nieprzyjemności. W dupę kopany Jaszczur, którego mordą trzeba bić o mur. Kerst chciał sprawiedliwość wymierzyć, lecz wpierw trzeba się z Puszką zmierzyć. Zafrasował się wielce nasz najemnik, przydałby się wielki, wybuchowy pojemnik. Z braku pojemnika – granat będzie tykał.
Mężczyzna w końcu ruszył swoją dupę, ale do szybkości reakcji Jedi sporo mu brakowało. Delikatnie rzecz ujmując. Jednakże zbliżył się do rogu i ustawiwszy się w jak najwygodniejszej pozycji zwrócił swą broń w kierunku dwóch wrogów.

- Śmierć konfidentom – wycharczał poprawiając chwyt Lski i wymierzając prosto w głowę droida. Jego broń nie była przystosowana do zwalczania elektroniki i opancerzonych celów, ale fotoreceptory Puszki nie były prawdopodobnie opancerzone. A teraz stanowiły okazję do przetestowania celności Paula. A jak nie trafi w cel numer jeden, to może jakiś zagubiony pocisk ugodzi cel numer dwa, czyli kaprawy pysk Trandoshanina.

- A na Lucku zamiast działek, będą wisieć Trandoshanie – rymowanka będąca objawem przelotnego „geniuszu” literackiego Kersta mogła wzbudzić jedynie uśmieszek politowania. Ale jego to teraz nie obchodziło. Liczyło się tylko przeżycie. I ukaranie zdrajców. Będzie strzelał krótkimi seriami, żeby zachować maksymalną celność i zminimalizować wpływ odrzutu na poruszenie się broni.

Mijają sekundy, śmierć już się czai.
Za chwilę karabin rozmowę zagai.
On złą stronę wybrał, za Puszkę się skitrał.
A Kosiarz tu Paula na rozkaz swój przysłał.


Wierszyk by Quorn, bo wierszyk by AmebaRaf nie spełniał norm normalności i przydatności od oglądania.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Mistrz Gry » 11 Cze 2017, o 21:57

Wszystko potoczyło się bardzo bardzo szybko, zdrada Sskirta, atak Caleba i riposta Droida następowały w ułamkach sekund. Kerst również zareagował bardziej instynktownie niż logicznie. Strzelił celując w głowę droida, zapewne tym samym darował życie Trandoshaninowi który z tej odległości nie miałby najmniejszych szans na przeżycie. Jego strzał zlał się z hukiem odpalanej rakiety i eksplozją trafionej przez jedi wyrzutni. Przeciwpancerny pocisk przemknął przez korytarz przechodząc przez ścianę i waląc w pancerz Kersta. Ten zachwiał się pod trafieniem wystawiając się na atak gada. Blasterowe bolty uderzyły w pierś i ramię najemnika. Mężczyzna ciężko jęknął i przeturlał się na plecy kryjąc się za ścianą. Nie mógł widzieć że trafiony w głowę droid stracił orientację i zaczął się bezradnie obracać w koło próbując sięgnąć po broń znajdującą się na plecach. Wyrzutnia trafiona przez jedi eksplodowała. Większość odłamków przyjął puszka, kilku z nich udało się ominąć droida i rozharatać pysk Sskirta. Jaszczur był w pełni sprawny, czego nie można by powiedzieć o jego mechanicznym towarzyszu. Nawet ogłuszony droid był śmiertelnie groźnym przeciwnikiem. Upuszczony przez niego miecz leżał na podłodze, tuż obok szczątków wyrzutni. Jedi i Sskirt byli póki co jedynymi zdolnymi do walki.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Rafael Rexwent » 12 Cze 2017, o 14:46

Ból. Odczucie subiektywne, tudzież negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne. Tak przynajmniej mówią naukowe definicje. Jednakże ból ma to do siebie, że bardzo trudno go opisać. Na jego temat lekarze tworzą eseje, psychologowie rozważają jego podłoże myślowe i zmiany zachodzące w psychice. Poeci przelewają na papier ckliwe wiersze o cierpieniach i katuszach ciała oraz duszy, pisarze zlepiają literki w zapierające dech czytelnikowi opisy rwania, kłucia, czy tortur. Żołnierze uczą się ból przezwyciężać, a zwyczajny człowiek – bólu unikać. A Paul? A Paula po prosto bolało i gówno go teraz obchodziło, jaka jest definicja jego stanu i jaką epopeję narodową ktoś mógłby napisać na podstawie jego obecnej sytuacji.

- Cholerny jaszczur – syknął Kerst, spoglądając na swój pancerz. Trafiony boltami dzielnie znosił wszelkie razy, okupując to stratami kolejnych partii czarnego lakieru i zmęczeniami następnych warstw opancerzenia. Po tym wydarzeniu przyda mu się małe odnowienie. Mężczyzna sarknął i polizał górną wargę. Bolało go. Nocyceptory odbierały bodźce i przekazywały je mózgowi. Gdyby nie fakt bitewnej atmosfery i pokłady adrenaliny, to możliwe, że Paul nawet by omdlał. Jednakże neuroprzekaźniki katecholaminowe szczelnie chroniły najważniejszy organ mężczyzny, ograniczając dopływ impulsów nerwowych, umożliwiając mózgowi jakiekolwiek działanie.
Nie próbował się nawet podnosić. Był na razie bezpieczny, a ruch zapewne wyzwoli jeszcze większą dawkę bólu. A instynkt chroni każdego człowieka przed niepotrzebnym bólem, poprzez powstrzymywanie ciała przed wykonywaniem czynności, które to cierpienie na niego sprowadzają. Tak było i z Kerstem, który na razie po prostu leżał i powoli oddychał. Chciał pomóc, ale nie mógł. A to wszystko przez jedną, idiotyczną rzecz. Rzecz, którą trudno nawet określić słowami. Przez ból.

- Caleb – odezwał się do Jedi, stwierdzając z radością, że mówienie nie sprawia mu cierpienia, co było pocieszającym faktem.
- Wysadź tego zdrajcę termodetonatorem! – Ładunki wybuchowe spoczywały przy pasie leżącego żołnierza Rebelii i były gotowe do użycia. Wystarczyło, by Quade przyciągnął je do siebie Mocą, odbezpieczył i rzucił. Efekt gwarantowany, a i leżący (po raz kolejny) na podłodze Kerst miał poczucie, że na coś się przydał.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [Pas asteroid] Dziedzictwo Barona.

Postprzez Sskirt » 12 Cze 2017, o 18:32

Kolejne odłamki jeszcze bardziej upodobniły paszczę gada do jej przeszłej, przegranej wersji. Ból tylko jeszcze bardziej przypomniał mu te wydarzenia. Teraz jednak nie było czasu na wspominki, sytuacja była patowa, a jego droid przestał ogarniać przestrzeń trójwymiarową. Wybuch wyrzutni rakiet i strzały z blastera oddane w "głowę" spowodowały brak orientacji u, do niedawna będącego jego własnością, robota.

- Reset zawartości pamięci operacyjnej. Wyznacz własne współrzędne z widoku z fotoreceptorów. - zwrócił się Sskirt do Puszki, kładąc mu jednocześnie górną kończynę na "ramieniu", żeby zatrzymać szaleńczy "taniec" jednostki, ale bardziej, żeby zwrócić bardziej uwagę na jego słowa. Następnie zwrócił się w stronę elektronicznego oka kamery i zakrzyknął - Bez nas nie uda ci się ochronić tej stacji, więc możesz pomóc - potem schylił się po upuszczony przez droida miecz świetlny, mając oczywiście dalej Jedi na celowniku.

Oczywiście, jeżeli droid spróbuje wyrwać/złamać/zdewastować kończynę gada, to Sskirt ją by pośpiesznie zabrał
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron