Content

Archiwum

[Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała

[Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała

Postprzez Mistrz Gry » 1 Lis 2016, o 14:38

Śmierć senatora i wpływowego obywatela Naboo odbiła się szerokim echem nie tylko na planecie. Absolutnie nikt nie wierzył w oficjalną informację o usterce promu. Nawet Imperialna machina propagandowa. W końcu pod naciskiem społeczności zdecydowano się na wszczęcie śledztwa które miało wyjaśnić okoliczności śmierci Jar Dara. W galaktyce a raczej wśród kontrahentów Gunganina zapanowała pewna konsternacja. Jeden z najpotężniejszych szefów mafii w sektorze został tak po prostu zabity przez najemników. Zapadło wyczekiwanie które sporadycznie przerywały walki o władzę pomiędzy pomniejszymi przywódcami imperium Dara.

Vestibor i jego ludzie wykorzystali ten czas pokoju na zamienienie bazy księżycowej w prawdziwą twierdzę. Umocnienia pułapki i cały misterny plan bitwy ułożony przez Zabraka wydawał się być idealny. I zapewne sprawdził by się świetnie w przypadku ataku mandalorian niestety do takiego nie doszło.

Szarpanie za ramię obudziło zabraka, szybki rzut oka na czasomierz upewnił go o niecodzienności sytuacji. Była trzecia w nocy. Nieco zaspany mężczyzna patrzył w wielkie oczy Durosa.
- Zabijają nas, w ośrodku wybuchł bunt.
Resztki snu w mgnieniu oka opuściły Rothala wraz ze złudzeniami. Potwierdzeniem słów obcego była seria eksplozji która wstrząsnęła kompleksem jak i przyległymi budynkami. Same wybuchy nie były silne, jednak było ich bardzo dużo. Po wybuchach nastąpiła gwałtowna kanonada. To znajdujący się w budynku w którym zakwaterował się Vestibor Najemnicy otworzyli ogień do swoich dawnych towarzyszy.
Zabrak błyskawicznie znalazł się na nogach.

Budynek w którym Vestibor spał znajdował się w prawym skrzydle kompleksu. Podobnie jak pozostałe został umocniony i przygotowany do obrony. Niestety nie był to samodzielny bunkier. Żywność jak i amunicję miał dostarczać podziemny tunel w którym właśnie trwała strzelanina. Z zewnątrz ciężko się było do niego dostać, jednak wyjście również mogło nastręczać problemy. Jedyne drzwi na powierzchni znajdowały się od strony lądowiska co w normalnych warunkach stanowiło plus, jednak w tej sytuacji dawało masę pola do popisu dla snajperów z obu stron konfliktu. Kanonada równie gwałtownie jak się rozpoczęła tak ucichła. Z poszczególnych miejsc dobiegały raporty obrońców.

-Więzienie stracone, budynki 3,2,4 stracone, bronimy się w 1, kontaktu z przestrzenią brak, gnojki odpaliły zakłócanie. - Jeden z Durosów szybko meldował swojemu przywódcy o stanie bazy - mamy 14 żołnierzy i dwóch Gandyjskich snajperów. Wszyscy Trandoshanie przeszli na stronę tubylców. Reszta prawdopodobnie nie żyje. Nie mam pojęcia czego chcą ale na pewno nie jest to atak z zewnątrz.- Duros był wyraźnie zły, stracił ponad połowę swoich ludzi a jego sytuacja była nie do pozazdroszczenia.
- ty nas w to wpakowałeś, ty nas wyciągnij.
- Już wiemy co spowodowało wybuchy. Przeciążyli systemy M2, na droidy nie mamy co liczyć.
- w pomieszczeniu pojawił się kolejny Duros, przynosząc na dowód swych słów urwane receptory droideki. Mieli przejebane.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Vestibor Rothal » 2 Gru 2016, o 23:18

Wiele dni upłynęło Rothalowi na niczym, może nie dosłownie, ale nic konkretnego nie miało miejsca. Okupowali dawną bazę szefa mafijnego, przygotowując się na odparcie potężnego ataku mandalorian, do którego jednak nie doszło. Doszło za coś do czegoś innego... do buntu.

Łowca Nagród zawsze śpi miękkim snem, gotowy w każdej chwili chwycić pod poduszkę, by wyciągnąć broń, nie inaczej miała się i sprawa z Rothalem. Wiadomość o buncie otrzeżwiła go w jednej chwili. Stanął na równe nogi i pośpiesznie się ubrał, szybko analizować otrzymane informacje. Z perspektywy osoby z zewnątrz jego sytuacja wydawała się beznadziejna. Jednak zebrak nie bez powodu przez tyle lat, nieprzerwanie utrzymywał swoją wysoką pozycje w tym zawodzie, był gotowy na bunt... nie na taką skalę, ale przecież to tylko parę łbów więcej do odstrzelenia.

- Wycofać wszystkich do tunelu, niech kierują się do punktu zbornego, punkt A2.3 - więzienie. Snajperzy mają utrzymać pozycję i próbować wyeliminować tych wrogich. Wy kupicie nam czas.
Na szczęście, w tej pechowej sytuacji był z nim jeden z braci tradoshian. -
- Spróbujecie dogadać się z tradoshianami, jeżeli nie jest to interwencja z zewnątrz powinni dać się skłonić tysiącom kredytów. W końcu to twoim współplemieńcy, ty zapewnisz mu wsparcie snajperskie, w razie braku zainteresowania natychmiast się wycofać, nie wiemy z czym mamy dokładnie do czynienia. A teraz... wyrównajmy szansę. - Półuśmiech zagościł na twarzy Rothala, który jeszcze nie założył hełmu, wyciągnięty przez niego detonator wyglądał wręcz archaicznie, jednak po naciśnięciu czerwonego guzika, nikt nie mógł myśleć, że coś z nim nie tak. Potężne trzęsienie ziemi wstrząsnęło placówkom. Towarzyszył mu ogromny huk zawalających się poszczególnych budynków, niegdyś potężnej placówki. Kolejno budynki, gdzie znajdywały się buntownicy zamieniały się w gruzy, 2, 3 i 4 był zniszczone.

Ogromna fala kurzu jaką wznieciły walące się budynki umożliwiło zabrakowi oraz siedmiu jego ludziom przebicie się do podziemi, nie ściągając na siebie zbytniej uwagi. W tunelach spotkał dwójkę, dawnych ochroniarzy robala, którzy prędzej przerażeni liczebnością, niż realną wiarą, dołączyli do drużyny. Najbardziej bolała strata energii, jednak jego komunikator wciąż działał.
- Uwaga, alarm, stopień pomarańczowy, sytuacja mocno wymknęła się spod kontroli. Natychmiast zbombardować punkt B8.2. Potrzebuje tutaj natychmiastowego wsparcia, a możliwe, że i ewakuacji, wezwać również wsparcie pozostałych na orbicie planety myśliwców.
- Tak jest, trzymaj się tam. Już lecimy.
Jedyną załogą, na której polegał była jego własna. A za każdym takim wypadkiem, utwierdzał się w swym przekonaniu jeszcze bardziej. Doszło do pierwszych walk, w której rothal nie dał nawet szans rebeliantom, na wyciągnięcie broni, strzelając do nich jak do celów z Westarów... Powoli zbliżali się do więzienia.

W więzieniu nie było już tak łatwo, gado - podobne stwory rozpanoszyły się tam na dobre, Vestibor stracił czterech ludzi, a gdyby nie wejście na tyły pozostałych przy życiu, wiernych mu ludzi, mogłoby wyglądać to jeszcze gorzej. Była ich zaledwie garstka, dziesięciu, z niedawno wyglądająco jeszcze imponująco drużyny. Zdążyli powrzucać beczki z gazem do tuneli, a niektóre z nich uruchomili, przednio zamknąwszy wszystkie drzwi. W przeciwieństwie do nich, buntownicy nie mieli jak przejść przez ten gaz, mastki zostały w budynku, z którego przyszli i który eksplodował tuż po wejściu do niego zdradzieckich szumowin. Główny plac i lądowisko zostało zbombardowane przez rakiety wystrzelone ze statku, który zmierzał już w ich kierunku, słowem na zewnątrz zapanował chaos. Jako tako trzymał się tylko budynek, o który walczyło trzech ludzi Rothala, to byli wszyscy, reszta go zdradziła, nie wiedział ilu z nich jeszcze dycha, ale był pewien, że nie będzie to trwało długo o ile wsparcie nadejdzie na czas, albo uda mu się jego plan...

Gaz utrzymywał się, a dziesiątka ludzi, pilnie obstawiła dwa wejścia, wyczekując na przybycie adwersaży. Miał chwilę. Podszedł do stanowiska, odpowiedzialnego za zarządzenie obiektem więziennym. Uruchomił głośnik, po czym zaczął mówić.

- Ludu Mandalorian, zastanawiacie się zapewne kim jestem i czego jesteście świadkami. Nazywam się Vestibor Rothal, niektórzy o mnie słyszeli, walczyłem przeciwko wam i z wami w dziesiątkach potyczek, zabijając wielu z was, jak i wielu z was ratując życie. Możliwe, że niektórym zabiłem członków klanów, może rodziny, nie przeczę, nie czuję się również winny, każdy z nich miał również szansę zabić i mnie, nigdy nie zabiłem bezbronnego. Wielu z waszych braci, ukrywałem przed imperium, a wręcz chroniłem. Poprzysięgłem sobie, że nie będę stał przeciw wam a rządowi, jednak okazało się to niemożliwe.
- Rothal zaobserwował pewne poruszenie przy wrotach A, gaz zaczął powoli opadać, a buntownicy w końcu go odnależli, niedługo rozpoczną szturm na bramę.
- Stoję tu przed wami, nie jako wróg, nie jako przyjaciel, ale jako wasza nadzieja na wolność i śmierć w chwalę, nie zgnicie w więzieniu, daję wam szanse na odkupienie dawnych win, na zemstę. Moi ludzie poświęcają się dla mnie, aby utrzymać ten ostatni przysiułek przed buntownikami, służącymi imperium. Obiecuję wam, że jeżeli teraz mi pomożecie z mojej strony nie spotka was nic złego, a może niektórzy z was dołączą do mnie... jeżeli to przeżyjemy. Ci, natomiast, którzy widzą we mnie tylko zdrajcę, niech chociaż przez zdrowy rozsądek przez chwilę współpracują ze mną przeciw wspólnym wrogom, a potem niech skorzystają z szansy jaką im daje i próbują uciec... lub zginąć w walce.
- Szefie gaz opadł, przebijają się. - Jakby na potwierdzenie słów lojalisty, rakieta uderzyła we wroga, jeszcze kilka i wróg będzie w środku. Kończył mu się czas.
- Jestem człowiekiem czynu, niech to będzie potwierdzeniem mych słów.
Pole energetyczne oddzielające tłum mandalorian od niego zostało zdezaktywowane. Z pomocą plecaka zleciał na dół do nich, powoli wychodzących ze swych cel. Podjechał wóz, przykry plandeką, która po ściągnieciu ukazała widok, przestarzałej broni, ale broni... działającej. Vestibor wziął pierwszą z nich ignorując kolejny strzał w bramę i wyciągając ją przed siebie, chcąc podać ją pierwszemu z nich. W tym samym momencie brama wyleciała, wpuszczając za sobą zastępy wrogów, które jednak musiały cofnąć się pod silnym ostrzałem jego ludzi. Teraz albo nigdy.
- Jesteście więc ze mną, czy przeciwko mnie?
Jeżeli plan nie wypali, Rothal miał zamiar aktywował pozostałe butle z gazem, zabijając wszystkich oprócz swoich ludzi, zaszczepionych na to i wylecieć przez szklany dach więzienia. Ekipa ratunkowa i cztery myśliwce były już prawie na miejscu... Miał jednak nadzieje, że drobne kłamstwa i wizja ucieczki, wystarczą, by Mandalorianie chodż na chwilę walczyli z nim ramię w ramię.
Awatar użytkownika
Vestibor Rothal
Gracz
 
Posty: 150
Rejestracja: 8 Lis 2015, o 00:22

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Mistrz Gry » 11 Gru 2016, o 12:35

Wszechobecny pył zaczął szybko opadać przygnieciony deszczem często występującym na księżycu. Oczom pozostałych przy życiu ukazał się wielki krater w pobliżu bazy, to tam zostały przeniesione wszystkie ładunki które zdetonował Vestibor. Dwójka oficerów Czarnego Słońca przechadzała się w kombinezonach ochronnych po mocno uszkodzonych zabudowaniach. Mijali bramę nie tak dawno leżały tu jeszcze spiętrzone ciała zabitych.

- Straciliśmy przeszło setkę zabitych i drugie tyle rannych,
- Nie licząc towaru.
- Ci którzy przeżyli są najczęściej ciężko ranni.
- Trzeba będzie zdać raport Vigo. Nie będzie zadowolony, musimy się liczyć z koniecznością zamknięcia placówki.
- Ilu przeżyło?
- 13...


Droidy powoli sprzątały ciała poległych jak i gruzy znajdujące się na całym terenie. Atak Vestibora podziemiami zaskoczył przeciwników, śmiertelne żniwo zebrał również rozpylony w powietrzu gaz. Nie miało to jednak większego znaczenia dla ostatecznego rozstrzygnięcia bitwy. Uszkodzone wieżyczki strażnicze były tymczasowo obsadzone przez żołnierzy czarnego słońca, tymczasem dwójka oficerów zbliżała się do budynku więziennego. To tutaj toczyły się najcięższe walki i to tu atakujący ponieśli największe straty.

Mandalorian nie interesowała motywacja ani przemowa Rothala, liczyła się tylko ucieczka z hańbiącej niewoli lub śmierć w walce. Uwolnieni z cel ruszyli w poszukiwaniu broni, często biorąc ją od poległych strażników czy ograbiając ciała najemników. Na ścianach widać było wyraźnie ślady gwałtownej wymiany ognia blasterowego. Plamy krwi oraz ślady eksplozji. Tu i ówdzie leżały przeoczone przez sprzątające droidy części ciał poległych. Oficerowie oglądający pobojowisko byli pod wielkim wrażeniem intensywności walki. Całe starcie trwało przecież niespełna godzinę. Minęli prowizorycznie wzniesione barykady stanowiące ostatnią linię obrony Mando i najemników oczekujących na odsiecz. Centrum dowodzenia budynkiem było świadkiem największej rzezi. To tutaj Trandoshanie starli się wręcz z przeciwnikiem płacąc są swoją brawurę najwyższą cenę. To w tym miejscu Vestibor dokonywał cudów broniąc dwóch wejść jednocześnie.

- Pieprzeni głupcy
- Walczyli do końca, to bardzo honorowa śmierć.
- Nie bądź głupi, śmierć to śmierć. Co ci po tym w jaki sposób zginiesz. Nie żyjesz i już.
- …


Podeszli do wielkiego okna które wychodziło na lądowisko. To tam rozegrał się ostatni akt dramatu. Rozbita i przełamana w pół Lichtuga. Załoga Vestibora nie zważając na swoje bezpieczeństwo rzuciła się do ratowania swojego szefa i przyjaciela. Nie mieli większych szans. Czarne słońce zadbało zarówno o ochronę myśliwską jak i ściągnęło kanonierkę Krayt. Wynik walki był przesądzony. Etti zniszczyła jednak wieżyczki obronne jak i ostrzelała budynki umożliwiając oblężonym w więzieniu Mando i Zabrakowi ucieczkę. By jednak zabrać uciekinierów musieli wylądować. To wtedy dopadły ich pociski i rakiety z kanonierki. Strzępy poszycia leżały wszędzie na lądowisku, podobnie jak kilka wypalonych ciał. Mężczyźni zeszli po gruzowisku pokonując tą samą drogę jaką przejść musieli uciekający z centrum dowodzenia po czym podeszli do wraku.
Droidy sprzątające jeszcze tu nie dotarły dlatego mogli bez problemu odtworzyć przebieg ostatniej walki Rothala.

Zabrak podpisał na siebie wyrok śmierci w momencie w którym zabił Dara. Zadzieranie z mafią kończyło się zawsze w jeden sposób. Z bliska mogli z łatwością rozpoznać zwłoki swoich żołnierzy zabitych przez Zabraka, z pewnością był nieprzeciętnym wojownikiem. Mimo wybicia wszystkich jego sojuszników odmówił złożenia broni. Prawdopodobnie wiedział że i tak go zabiją. Nie miał jednak szans w starciu ze zmasowanym ostrzałem. Mężczyźni popatrzyli na rozszarpane rakietami strzępy będące niegdyś Vestiborem Rothalem. Jeden z mężczyzn schylił się podnosząc charakterystyczny hełm.
- W środku jest głowa.
- Świetnie, to ułatwi nam identyfikację -
Maska skutecznie ukryła wyraz twarzy młodszego z oficerów.
-Nagłośnimy to, niech wiedzą, że nie zadziera się z nami.
- A to –
Młodszy powiódł ręką po zniszczonej bazie – straciliśmy miliony kredytów.
- Cena nie ma znaczenia, śmierć Vigo zawsze będzie pomszczona bez względu na koszty.
- Tak się stanie.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Mistrz Gry » 18 Gru 2016, o 14:55

<stuk> <stuk> <stuk> miarowe uderzenia piłeczki o ścianę uspokajały siedzącego w celi najemnika. Powoli układał sobie w głowie ostatnie wydarzenia. Od momentu kiedy dał się schwytać łowcom mandalorian upłynął już miesiąc. Pomijając tortury którym został poddany zaraz po przybyciu do więzienia, nic mu nie zrobiono. Czekała go pewnie wysyłka na jedną z licznych aren Huttów gdyby nie jakiś idiota który rozwalił Jar Dara. Wkrótce stało się to co stać się musiało. Ktoś zaatakował wiezienie. Kirył podobnie jak reszta liczył że to Mandalorianie Thara przybyli odbić swoich. Szybko jednak zdał sobie sprawę z tego, że to bunt. Niedobitki oddziału zabraka, który zabił Vigo, walczyły desperacko o przeżycie starając się przetrwać starcie z przeważającymi siłami. Zabrak posunął się nawet do tego żeby wypuścić więźniów z cel.

Kirył i reszta walczyła bardzo dzielnie. Bez wsparcia, broni i wobec przewagi wroga, ginęli jeden po drugim. Mandalorianin nie miał tyle szczęścia. Improwizowany ładunek, który miał wybić otwór w ścianie więzienia okazał się być nieco za mocny. Ściana co prawda runęła ale saper nie zdążył uciec na bezpieczną odległość. Ogłuszonego zawlekli ponownie do celi.

Piłeczka powoli potoczyła się po ziemi uderzając w nogę mężczyzny. Z jękiem bólu podniósł się na nogi przytrzymując obandażowane i połamane żebra ręką. Strażnicy kogoś prowadzili korytarzem. A raczej wlekli sądząc po dochodzących zza pola siłowego odgłosach. Czyżby ośrodek wznowił działanie? Kirył musiał się tego jakoś dowiedzieć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Kirył » 26 Gru 2016, o 03:04

Wydarzenia ostatniego miesiąca były dla Kiryła pasmem nieustannych nieszczęść. Najpierw został złapany podczas próby skontaktowania się z Darasuum Thara Skiraty przez przydupasów Jar Dara i przywleczony do tego więzienia na księżycu Naboo.
Potem były tortury, o tym jednak saper wolał nawet nie myśleć, bo część ran dotąd się nie zagoiła, przyszły za to kolejne.
Następnie brał udział w nieudanym powstaniu u boku Vestibora Rothala i - wedle swojej wiedzy już drugi raz - niemalże zginął w wyniku wybuchu, który sam wywołał próbując uciec. Nie wyglądało to zbyt ciekawie. Tego miesiąca zdecydowanie nie można było uznać za udany.

Teraz, słysząc z korytarza pod celą odgłosy sugerujące wleczenie ciała podniósł się powoli z ziemi trzymając się za obolałą klatkę piersiową - po wybuchu złamanych miał kilka żeber. Chciał dowiedzieć się kogo mogą wlec strażnicy... Nowy "kolega" do celi obok? Kolejne zwłoki w drodze powrotnej z rozmowy z "Wielkim Bratem", kimkolwiek nowy zarządca więzienia by nie był? Czy może po prostu nadal sprzątali po buncie... Zdobycie tej wiedzy jednak nie było łatwe, gdyż drzwi był niemalże jednolitym blokiem, w którym znajdował się jeden jedyny otwór "do karmienia" (który gdyby zapytać Kiryła otwierał się zdecydowanie zbyt rzadko). Nie było mowy, by podejrzeć korytarz ot tak.

Jedyne co wpadło mu do głowy, to narobienie wokół własnej osoby małego szumu - no cóż, przy połamanych żebrach nie trudno jest o jakiś większy problem zdrowotny - i nadzieja na to, że jego życie przedstawia na tyle dużą wartość z kredytach, by opłacało się go ratować...
Tak więc Kirył trzymając się mocno na żebra, tak by nie uszkodzić się bardziej niż już był uszkodzony, padł znów na ziemię i zaczął drzeć się najmocniej jak potrafił. Wrzaski bólu i wołania o pomoc musiały w końcu zwrócić uwagę kogoś na korytarzu.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Mistrz Gry » 28 Gru 2016, o 23:48

- Morda, zamknij się! Dwójka strażninków z korytarza wpadła do celi w której siedział saper z wyciągniętymi elektro-pałkami. Sam fakt, że więzień wrzeszczał oznaczał mniej więcej tyle że był w dobrej formie. Jak na więźnia. Niestety sporo mandalorian "zużyło się" po ostatniej zadymie, więc Ci którzy pozostali byli szczególnie cenni. Przynajmniej do czasu kiedy Vigo podejmie decyzję o likwidacji ośrodka. Póki co jednak taka decyzja nie zapadła a Kirył był jednym z cenniejszych nabytków.
- Skuj go, dobra teraz za łapy i do lekarza. - strażnicy działali sprawnie, jednak nie o walkę z nimi mu chodziło. Kirył prze otwarte drzwi bardzo dobrze widział kogo wlekli do celi.

Zakrwawiona acz nadal na swój sposób piękna twarz zabraczki szybko skojarzyła mu się z okrętowym medykiem. Dawniej sporo by dał za to żeby zobaczyć Cecilię w negliżu, teraz jednak widok jej skatowanego i pokrwawionego ciała nie napełniał przyjemnością. Mógł tylko wierzyć że kobieta została schwytana przy próbie odbicia więźniów a Mandalor czai się gdzieś w pobliżu. Nie było jednak czasu na rozważania. Strażnicy szybko i sprawnie wywlekli go z celi i udali się w stronę ambulatorium. Tym razem Kirył nie musiał już udawać. Połamane żebra bolały jak cholera a z ust mężczyzny wyrwał się przeciągły jęk bólu.
- Nie zdechniesz od tego.
- Mamy dobrego łapiducha.

Faktycznie chwilę później mężczyzna odpływał w krainę nieświadomości z błogim uczuciem ciepła powodowanym przez narkotyk krążący w żyłach. Jego umysł zarejestrował tylko strzępki rozmowy.

- ... ją tak katować?...
-... zabraczka, jest silna...
-.... debile,....szans...
-...mówić....


Ciepło ogarnęło całe ciało nie czuł bólu ani niczego innego po prostu spał.

[aka][/aka]Obudził się w celi, ze zmienionymi bandażami i znacznie mniej obolałymi żebrami. Nie miał pojęcia jak długo spał. Jednak gdy wstał miał wrażenie, że z jego ciałem wszystko już jest w porządku. Rozprostował szerokie ramiona. nagle usłyszał uderzanie kubków o drzwi celi. Zawsze w ten sposób żegnali poległego towarzysza. Pięć, dziesięć, dwanaście różnych dźwięków...

Cecilia Row nie powiedziała niczego, umarła zakatowana na śmierć przez oprawców czarnego słońca nie zdradzając swoich towarzyszy. Być może do końca wierzyła w ratunek ze strony swoich kompanów. A może kierowało nią coś innego. Nigdy się tego nie dowiemy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Kirył » 9 Sty 2017, o 11:36

Śmierć Cecilii zasmuciła Kiryła, ale jednocześnie napełniła go nową nadzieją. Jeżeli ją złapali, to niedługo łowcy mogą stać się zwierzyną, kiedy Thar i reszta załogi Darasuum wpadną na ich trop. No i miło było w końcu móc oddychać bez większego bólu, teraz kiedy został "poskładany" przez więziennego medyka.
Znowu mógł jaśniej myśleć i skupić się na opracowaniu planu ucieczki. Nasłuchiwał uderzeń kubków o drzwi... dwanaście różnych odgłosów sugerowało, że w jego bloku, poza nim samym jest jeszcze kilku więźniów, którzy mogą pomóc mu w odzyskaniu sprzętu i w ucieczce. Tylko jak tu się z nimi porozumieć bez wychodzenia z celi. Po buncie na spacerniak raczej ich nie wypuszczą, a gdyby wszyscy nagle zaczęli udawać, że potrzebna im pomoc medyka to nawet najgłupszy gunganin w historii Galaktyki - Jar Jar Binks - zorientowałby się, że coś jest nie tak.
Po chwili intensywnego myślenia zdał sobie sprawę, że sposób na przekazanie informacji miał przed nosem cały czas. Złapał za swój kubek i dodał swoje stukanie w drzwi do pozostałych.
Z tym, że Kirył nie uderzał jak popadło, by narobić hałasu i oddać hołd. Wystukiwał w alfabecie Morse'a wiadomość, którą jak miał nadzieję zrozumie większość schwytanych najemników.
- Ofiara. Ceciclia Row. Medyk Darasuum. Odsiecz w drodze? Walczymy. Uciekamy.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Mistrz Gry » 12 Sty 2017, o 22:46

Nikt nie atakował Mandaloriańskiej fregaty. Czarne słońce jeszcze nie pozbierało się po ranach zadanych im przez Vestibora i jego najemników. Starcie z okrętem liniowym to było zbyt wiele dla osłabionych bandytów. Desantowce wylądowały na powierzchni księżyca praktycznie bez żadnych problemów. Delikatny ogień z ziemi był jedynie osłoną dla wycofujących się wszelkimi możliwymi sposobami żołdaków mafii.

Desantowiec w którym siedział Ragnar wraz ze swoimi towarzyszami błyskawicznie wystartował z hangaru Nebulona. Jego pilot z początku prowadził ostre manewry unikowe, jednak nikt do nich nie strzelał. Wylądowali bezpiecznie kilkadziesiąt metrów od głównego budynku stanowiącego więzienie. Po drugiej stronie przyziemiła bliźniacza jednostka wypełniona ludźmi dowodzonymi przez Blaze'a zaś od strony lądowiska desantował się statek Aarayi. Mandalorianie ostrożnie acz z impetem wypadli z pokładów jednostek. Broniło się jedynie kilkunastu najemników którzy nie zdążyli uciec. Oddziały szybko zabezpieczyły bazę i dotarły do więzionych w celach mandalorian. Trzynastu, tylu udało się odnaleźć w opuszczonej bazie. Zanim rozpętało się piekło...

Uderzyli, uderzyli strasznie. Niebo nad więzieniem zaroiło się od TIE i Imperialnych desantowców Mandalorianie na powierzchni zaczęli budować prowizoryczną obronę podczas gdy nad powierzchnią księżyca Darasum i jej niewielka eskorta musiała stawić czoła znacznie liczniejszemu przeciwnikowi

Thar patrzył na mapę taktyczną, trzy imperialne krążowniki wyszły z nadprzestrzeni w odległości minuty od księżyca jeszcze przez chwilę będą poza zasięgiem artylerii jednak to nie krążowniki martwiły Mandalora. Wielki trójkątny kształt naznaczony bulwiastymi naroślami zawisł w przestrzeni za bezpieczną linia Imperialnej floty. Generatory studni, skutecznie uniemożliwiały ucieczkę zaś z wrogich okrętów wysypywały się eskadry TIE oraz Desantowce. Rozpoczęła się bitwa.

Kiryła wyrwało z otępienia nagłe dudnienie, które przemieniło się w stukot butów. Cela otworzyła się a w drzwiach stanęła opancerzona postać uzbrojona w Blaster i charakterystyczny hełm z wizjerem w kształcie litery T. Był uratowany. Aaraya patrzyła na byłego sapera Darasum, jej druzyna abordażowa odbiła wszystkich trzynastu więźniów i właśnie miała zbierać się do ewakuacji, kiedy usłyszała meldunek. "Imperialni nadlatują".
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Lilith Blindshoter » 12 Sty 2017, o 23:39

- Jeśli jesteś wstanie unieść blaster, to łap – odparła i podała mu broń jednego z zabitych najemników – Imperium wysłało komitet powitalny. – dodała
Nie było czasu by prowadzić dłuższe dyskusje, pobieżnie pytali o stan odnalezionych więźniów, ci zdolni do walki szybko byli informowani o sytuacji. Trzeba się było szybko zorganizować. Musieli przetrwać pierwszy atak nadciągających sił Imperium i za wszelka cenę dostać się do desantowców. Jeśli nie zdołają powrócić na Darasuum to koniec z nimi.
- Musimy jak najszybciej wycofać się do desantowców i zabierać się stąd. Tam na górze też jest niebezpiecznie, ale jełki nie będziemy an pobłądzi Nebulona gdy odwrót będzie możliwy, to tak jakbyś już się poddali. – rzucił Kiryłowi
Lada chwila będzie musiała zameldować Ragnarowi ilu rannych trzeba ochraniać, a na ilu ludzi może liczyć w walce. Każdy wojownik był na wagę złota. Jednak Aaraya rozejrzała się po ocalałych wypatrując tylko jednej znajomej twarzy. Szukała wzrokiem swej kuzynki Gal.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Riven Skirata » 16 Sty 2017, o 22:41

Ragnar po raz pierwszy w swoim życiu był w stanie przyznać, że jednak czasem zdarza mu się nie być najlotniejszym z myślicieli. Znajdował się w przejętej bazie imperium wraz ze swoim oddziałem. Udało im się uwolnić jeńców, przynajmniej część z nich. Teraz pozostawało pytanie co robić dalej. Meldunki donosiły o zbliżających się siłach Imperium, nie były to raczej za dobre wieści. Lecące transportowce z mandalorianami bez osłony będę łakomymi kąskami dla myśliwców wroga więc co im zostało? Bronić się? Też niedobrze.
- Aaraya, Blaze jaka sytuacja? Jaki stan waszych pododdziałów, ilu macie więźniów i w jakiej kondycji. - Ragnar odezwał się przez komunikator do swoich podoficerów. - Rozdysponować środki medyczne dla najbardziej potrzebujących, przekazać nadwyżki uzbrojenia tym z więźniów, którzy są w stanie walczyć, część z nich i oddelegujcie część środków osobowych na transport tych których stan nie pozwala na samodzielne poruszanie się.
Mężczyzna urwał wypowiedź na chwilę zastanawiając się co począć dalej.
- Zabezpieczyć środki ucieczki. Najpierw ewakuujemy więźniów rannych, a potem sprawnie resztę. Ty! - Morkai warknął na stojącego najbliżej niego wojownika i gestem ręki pokazał jedną z konsol wyglądającą na sprawną. - Przeskanuj całą tą lokację pod kątem form życia i wyposażenia, jeśli nie stąd to z innego miejsca, ruchy!
Porucznik z chorą fascynacją zaczął przyglądać się jednemu z trupów wroga. Ot nieruchomy worek mięsa schlapany krwią i innymi ekstrametami, gdzieniegdzie przypalony. To co zostało po przeciętnej ludzkiej istocie. Jednak ten widok obudził w Ragnarze żądze zabijania, rozrywania przeciwnika na strzępy, zamiast tego musiał dowodzić, zachowywać się odpowiedzialnie... On! Z frustracji uderzył pięścią, odzianą w rękawicę, w ścianę z jednej z cel, równocześnie wywołując swojego Mandalora.
- Ragnar do Mandalora, oczekuję na dalsze rozkazy, ewakuujemy się, możemy liczyć na wsparcie?
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Kirył » 17 Sty 2017, o 12:53

Nie było czasu na okazywanie radości z ocalenia, na to przyjdzie czas później. Teraz trzeba było skupić się na sprawnej ucieczce, która nie skończy się tragicznie.
Kirył złapał rzuconą mu przez Aarayę broń, sprawdził zasobnik energetyczny - był pełny, bardzo dobrze. Ocenił jednak całą sytuację i stwierdził, że nie było kolorowo. Nie mieli szansy odlecieć promem bez jakiejś zasłony, imperialne TIE zestrzeliłyby promy ewakuacyjne zanim dotarliby do hangaru na Darasuum.
- W zbrojowni może być kilka zabawek, które pomogą nam odeprzeć imperialców, jeżeli spróbujemy ewakuować się teraz to podziurawią nas ich myśliwce... Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru tak głupio umierać. Poza tym, wolałbym nie zostawiać im swojego pancerza, przywiązałem się do niego.
Nie czekając na odpowiedź ze strony pomagających więźniom podwładnych Thara Skiraty, Kirył wyrwał jednemu z nich komunikator - lepiej mimo wszystko pozostawać w kontakcie z resztą -i ruszył w stronę zbrojowni z blasterem gotowym do strzału.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Thrak Skirata » 20 Sty 2017, o 02:48

Nie było wesoło. - Pomyślał Thar i jeszcze raz spojrzał na mapę taktyczną. - Było usadzić wojowników i robić po swojemu, jak nie bunt to imperialna flota. - No dobrze, myśl jak wyciągnąć z tego bagna zakute łby.- Prowadził z sobą monolog i spoglądał zza wizjeru na wyświetlacz taktyczny. Próbował sobie przypomnieć co wiedział o tych statkach. Klasyczne modele, pewnie po modernizacji. Immobilizer 418, dzieło zwyrodniałego umysłu, który chce rzucić galaktykę na kolana. Sam Thar oddałby za taki statek sporo. Cztery jeden osiem, miał 12 generatorów tarcz, zatem pole było niejednorodne. Dp-20 będzie musiało trafiać w styk stref generatorów, by mieć szanse na przebicie. Nie byli w stanie tego wyliczyć,a studnia pewnie będzie świetnie chroniona. Tym nie mniej muszą otworzyć drogę dla rakiet.
By otoczyć okręt w przestrzeni potrzeba na to 6 innych jednostek. To dawało nadzieje, choć prowadziło do podziału siły ognia i braku możliwości komasacji punktowej Tak złe i tak niedobrze. Rozluźnią szyk i będą przebijać się pojedyncza, zostaną przechwyceni przez krążowniki, tak czy inaczej, chyba,że wrogi komodor będzie chciał za wszelką cenę dopaść flagowiec. Wtedy choć część eskadry będzie mogla się wycofać. Tak to był wariant B.
- Mandalor.Przesyłam, aktualizacje rozkazów manewrowych. DP-20 zejście o 30 stopni w dół wedle jednostki flagowej. Czas 010. Powrót do poziomu czas 015. Zwolnić do 2/3 szybkości marszowej flagowca. Czas 018. Wyrównanie szybkości czas 020 - Przygotował i przesłał jeden zestaw i już wyliczał dane dla drugiego zestawu, który musiał zgrać z czasem z poprzednim. -Action podejście o 30 stopni wzwyż wedle jednostki flagowej. Czas 008. Powrót do poziomu czas 013. Zwolnić do 2/3 szybkości marszowej flagowca. Czas 018. Wyrównanie szybkości czas 020.- Czekał na reakcje imperialnych. Powinni ujrzeć zmianę szyku za jakiś czas, gdy fale światła przeniosą obraz tego, co się dokonało. To da mu czas na przesłanie kolejnego zestawu. Musi ich zaskoczyć, co ma zamiar zrobić. Manewrowanie przy kontakcie bojowym, na tym zasięgu, będzie ryzykowne ale nic ich nie uratuje. Jego okręty powinny niedługo przyjąć i wykonać w określonym czasie wskazane ruchy. Przejściowo ustawiły się w pionowy klin z Flagowcem w centrum. Jednostka dowodzenia, nie powinna iść na tej pozycji ale nie miał żadnego wyboru, biorąc pod uwagę zaistniała niekorzystną sytuacje taktyczną. Mól się założyć, ze na wrogim flagowym, jest pokój taktyczny, gdzie siedzi sztab i wysyła rekomendacje do dowódcy. On sam miał podobny pokój,tylko pusty od zakończenia wojny. Jak przeżyją zmieni ten stan rzeczy i uzupełni wszystkie wakaty i w końcu uprzątnie ten bałagan, a jak nie to odejdzie z honorem.
Drugim największym ograniczeniem po stacjonującym w systemie krążowniku interdykcyjnym, był rozlokowany na powierzchni księżyca desant. Musieli dostosować szybkość marszową do rotacji satelity naturalnego. Odejście od tego ciała niebieskiego i zabranie względnego parasola ochronnego, skończy się masakrą na powierzchni. Musiał jak najszybciej podjąć na pokłady siły lądowe i dopiero mól się przebijać, o ile nie będzie za późno. Zostawał ciągle plan B, jednak to będzie jego porażka, jak dojdzie do pogorszenia sytuacji, nie zostanie mu inny wybór.
- Gotowość startowa dla 4. Autoryzuje otwarcie koperty z rozkazami. Czekać na pozwolenie na start. - Dodał po krótkiej chwili, by wszyscy otrzymali swoje rozkazy.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Lilith Blindshoter » 20 Sty 2017, o 11:17

Lilith nie pojmowała podjętych przez dowódcę decyzji, jednak nie kwestionowała ich. Człowiek stojący na czele tej licznej grupy wojowników miał bądź co bądź szerszy ogląd sytuacji. Tak wiec jej "zadanie specjalne" zostało odsunięty na dalszy plan.
Szybko wskoczyła do swojego niedawno wyremontowanego X-winga. Przypisali ja do tej maszyny jak tylko zakończył się jej generalny remont. Była szybsza i bardziej zwinna od ciężkiego myśliwca jaki miała okazję pilotować ostatnio. Nadal nie tak szybka i zwinna jak myśliwce imperium, ale wystarczająca.
Zaczęła przygotowywać statek do startu. Gdy przyjdzie zezwolenie na start, i ona i myśliwiec będą już gotowi. Podobnie jak paliwo w przewodach maszyny jej krew szybciej popłynęła w żyłach. Czekały ją walka i lot, to co najbardziej kochała.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Mistrz Gry » 23 Sty 2017, o 23:34

Księżyc, budynek więzienia.

"Chwała, wieczna chwała" to motto musiało przyświecać odbitym po raz kolejny więźniom, którzy jak jeden sięgnęli po broń. Wszyscy począwszy od Kiryła, a na wychudzonej Gal skończywszy pałali żądzą walki. Vestibor dał im szansę, jednak to znajome zbroje wlały w ich serca nadzieję. Nawet jeśli zginą, zginą u boku sióstr i braci. Jedna z postaci w pancerzach ruszyła gwałtownie w stronę młodej dziewczyny obejmując ją znienacka ramionami. Aaraya wreszcie odnalazła swoją zaginioną kuzynkę. Za ścianą zagrzmiały pierwsze eksplozje. To Para TIE z wizgiem silników przeleciała nad budynkami ostrzeliwując pozycje obrońców. Wystarczyła jedna rakieta by z pary TIE został samotnie uciekający w górę myśliwiec.

Kirył znalazł bardzo szybko zbrojownię, i z radością stwierdził, że nie jest zamknięta w sumie brak drzwi skutecznie to uniemożliwił. W środku prócz sporej ilości broni ręcznej, znajdowały się granaty i wyrzutnie pocisków. Huk który go dobiegł był znajomy, TIE oberwał przeciwlotniczym. Dźwięk silnika jonowego nagle urwał się w towarzyszącej mu dwustopniowej eksplozji. Jego bracia na górze walczyli a on siedział właśnie na wielkim stosie broni. Szkoda że było z nim jedynie dwóch z uwolnionych mandalorian.

Przestrzeń, Strike Cruiser

- Skupić ogień na Nebulonie, atakujemy w jednej płaszczyźnie, celem jest flagowiec wroga. - Siedząca na fotelu kobieta najwyraźniej bardzo dobrze skrywała swoje emocje. Jej głos był spokojny i opanowany. Nie mogło to dziwić, bowiem imperialna flota była niepokonana. Krążowniki ruszyły w kierunku swej ofiary zachodząc ją z dwóch stron. Trzecia z maszyn trzymała się nieco z tyłu. Jej zadaniem było zadanie ostatecznego ciosu i blokowanie drogi ucieczki Mandalorowi. Przeciwnik skupił się całkowicie na Nebulonie, pozostawiając dwie pozostałe jednostki kontyngentowi myśliwskiemu. Sprawdziło się to w przypadku actiona, jednak DP20 była zbyt groźnym przeciwnikiem.
- Czarny jeden atakuje,
- AAaaaaaa
- rozproszyć szyk!!!
- Płonę, PŁONĘ!!! PŁONĘ!!!
- AAargh.

Komunikatory pilotów TIE rozbrzmiały kakofonią dźwięków jak tylko weszli w zasięg działek przeciwlotniczych Nebulona i kanonierki. Kilka eksplozji potwierdziło złowrogą sławę tego typu jednostek. Imperium miało jeszcze sporo pilotów. Część z nich pilnowała przestrzeni nad księżycem, pozostali zaś szykowali się do kolejnego ataku na Kanonierkę.
- Wrogi okręt w zasięgu za 3...2...1...
- Ognia.


Dziobowe baterie obu jednostek wymieniły powitania. Chwilę później do walki włączył się drugi krążownik. Przewaga była po stronie Imperium, a obie floty zbliżały się do siebie. W tyle za krążownikami, wisiał w przestrzeni samotny interdictor.

Księżyc powierzchnia

Z nieba spadały cztery Imperialne transportowce. Dwa z nich wylądowały w pobliżu sporych rozmiarów krateru stając się punktami ogniowymi. Autoblastery umieszczone w wieżyczkach osłaniały ogniem zaporowym wyjście desantu. Już po chwili na dole zaroiło się od białych pancerzy. Ragnar i jego drużyna przyjęli na siebie główny atak imperialnych. Bolty buczały w powietrzu, lecz póki co tylko jedna ze stron ponosiła straty. Mandalorianie bronili się bardzo umiejętnie zaś ich przywódcy dawali przykład walcząc w pierwszej linii.
- Desantowce z północy!
- Poruczniku, oskrzydlają nas, musimy przeprowadzić ewakuację.


Jedna z maszyn próbujących wylądować na dziedzińcu, dostała się pod huraganowy ostrzał z budynku więzienia. Chybocąc się ciężko opadła na ziemię. Drugi pilot miał więcej rozsądku, posadził swoją maszynę za ogrodzeniem okalającym więzienie. Atakujący z niego szturmowcy mieli fatalną lokalizację. Gdyby jednak udało im się dopaść do więzienia...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Thrak Skirata » 24 Sty 2017, o 01:49

Odsłonili się. - Mruknął pod nosem, niezwykle cicho,by nikt inny nie mógł go słyszeć. Hełm zapewniał doskonale maskowanie wszystkiego. Mogli go przejrzeć, mogli domyślić się co szykuje. Czy tylko będzie miał dość siły, by wydać te rozkazy. W końcu to jego bracia, jego jakby nie patrzeć rodzina. Jako dobry wódz powinien wykonać plan B, tylko na dłuższą metę, to byłby koniec Mandalorian. Jak ma umrzeć, to umrze tu z honorem i zabierze jak najwięcej z nich ze sobą do piekła i wycofać tylu ilu się uda.
- Wzmocnić dziobowe i burtowe tarcze. Przygotować zasilanie generatora zapasowego tarcz. Ustanowić strefę ochronną miedzy nami a Actionem. Pełny ogień na ochronę wzmiankowanych jednostek. - Powiedział uśmiechając się pod hełmem. Pytanie z czy z szaleństwa czy radości. - Zmusić ich do polowania, niech graja z nami lecz na moich zasadach. - Wyszeptał słowa, które przyszły znikąd. Musiał je przeczytać w którymś z traktatów. - Kto tu się okaże bardziej bezdusznym draniem? - Pomyślał i spojrzał na mapę gdzie w przestrzeni nad nimi wisiał Action.
-Nadajcie na powierzchnie: Rozkazuje się wycofać niezwłocznie. Czas 030. Powtarzam czas 030. Ustanowimy strefę bezpieczną, po meldunku gotowości do startu. - Zakończył i znowu zwrócił swe oczy na wyświetlacze taktyczne. Nie będzie kolejnego zestawu manewrowego jeszcze nie, teraz pójdą pojedyncze rozkazy.
-Dp 20 tu Mandalor. Kontynuować ostrzał myśliwców, przesunąć strefę bliżej księżyca. Uzbroić pociski okręt -okręt. Cel Strike cruiser odwodowy. Salwa 2 rakiet. Krótki interwał i salwa w cztery osiem jeden. Czekać na rozkaz. - Dobrze połowa już za nim. Kiedy już się zacznie, wszystko przychodzi łatwiej.
- Action tu Mandalore. Kapitanie Rhino rozkazy specjalne. Zwalniam załogę, poza kadrą oficerska, z okrętu, maja udać się do kapsuł i opuścić jednostkę. Wpadliśmy i nie ma odwrotu. Deleguje wasz okręt do wykonania zadania stanowiącego o przyszłości Mandalorian. Straciliście rodzinę w wojnie. - Zamilkł na chwile, by kapitan mógł dobrze usłyszeć kolejne rozkazy i zyskać odpowiedniego ducha bojowego. - Taranujecie. Dp 20 otworzy wam drogę i oślepi okręty wroga. Cel Immobilizer 418. Musicie zniszczyć generator studni. Przodkowie przyjmą was w Mandzie, a wasze imiona na wieczność zapiszą się w świadomości braci. Niech wasi ojcowie i dziadowie, powitają was radością i szacunkiem godnym waszego poświecenia. Przekażcie Thrakowi, że jego dzieło zostanie dokończone. - Zachował spokojny głos. Musiał to zrobić ze wzgledu na wszystkich.. Nie jest łatwo i każdy dowódca to wiedział, ale czasami trzeba poświęcić dziesięciu ludzi, nawet tych najlepszych, by przeżyły setki.
- Wasz okręt jest twardy, jak się uda i generator zniknie, skaczecie na zestaw awaryjny 3. Czas 040 Oya Manda, ner vod. Darasuum kote!- Zamilkł czekając na reakcje kapitana. Plan A, nie był doskonały, po za tym tak bardzo trącił dawnymi czasami.
-Wszystko dla dobra Mandalore- Pomyślał ponuro -Miliony szło na krucjaty z imieniem wodza na ustach.- Ta myśl nie była jakoś specjalnie pocieszająca, w kontekście obecnej sytuacji.
Musiał czekać na Ragnara i drużyny desantowe. Morkai mimo swej nieludzkiej wręcz upartości i krwiożerczości w wielu sprawach bywał niezastąpiony, a zwlaszcza w filetowaniu ludzi. Musiał sobie poradzić, to nie jego pierwsza akcja. Miał Aaraye, która powinna mu pomóc. Muszą się pośpieszyć, nie mógł ich zostawić.
-CAG tu Mandalor. Oceńcie możliwość startu kontyngentu lotniczego Darasuum i wsparcia operacji wycofania desantu. - Miał już swoja ocenę, chciał tylko wiedzieć na ile się pokrywa ona z głównym pilotem. Sam oceniał ryzyko akcji na wysokie, jednak mogło to przyspieszyć start promów. Tak czy inaczej, lądowanie wszystkich maszyn będzie przeprowadzane pod ogniem w warunkach bojowych.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Lilith Blindshoter » 24 Sty 2017, o 02:41

Dojrzała ją w końcu, wychudzoną, nie pozorną, a jednak nie do pomylenia z kimkolwiek innym. Te same rysy, te same stalowo szare oczy. Przemierzyła ostatnie dzielące ją od kuzynki metry i z mieszaniną euforii i ulgi objęła zdezorientowaną dziewczynę ramionami.
-Su cuy'gar, Gal. - popłynęło z pod hełmu.
Puściła kuzynkę i cofnęła się o pół kroku, unosząc hełm na tyle by Gal mogla przyjrzeć się jej twarzy, na której po raz pierwszy od dawna zagościła radość.
Nie miały jednak czasu by celebrować swe spotkanie po latach. Dobitnie przypomniały im o tym do chodzące z zewnątrz odgłosy walki.
- Zaraz znajdziemy ci jakąś broń. Na razie weź to - rzuciła jej jeden ze swoich blasterów. - Gdzieś tu musi być zbrojownia, tam na pewno coś jeszcze zostało. Wydawało mi się... - Rozejrzała się po pomieszczeniu szukając wzrokiem Kiryła. - Gdzie się podział ten "terroryta" - mruknęła pod nosem
Znów spojrzała w twarz pałającej rządzą mordu kuzynki. Doskonale ją rozumiała. Sama miała wielką ochotę położyć trupem tak wielu szturmowców ilu tylko zdoła, ale jej żądza krwi i pragnienie zemsty, musiały jeszcze poczekać. Choć sadząc po odgłosach walki dobiegających z zewnątrz, może i ten czas nie będzie czasem straconym.
Gdy przyszedł nakaz ewakuacji Aaraya szybko podzieliła ludzi. Musieli rozdzielić ocalałych do trzech transportowców i każdej grupie przydzielić ochronę. Odbici Mandalorianie, choć nie mniej bitni od swych wyzwolicieli, byli jednak zacznie gorzej uzbrojeni i często w nie najlepszym stanie zdrowia.
- Poruczniku Morkai. - Nadała pospiesznie komunikat - Melduję, że odebraliśmy z Darasuum rozkaz o ewakuacji. Mamy się stąd zabierać i to szybko.
Ragnar miał bronić wiezienia przed szturmowcami, ona miała zająć się ewakuacją. Przydzieliła do ochrony odbitych więźniów, jedynie nie wiele ponad niezbędną liczbę ludzi, resztę uzbrojonych wojowników miała dołączyć do Porucznika Morkaia i wspomóc go w walce ze szturmowcami.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Kirył » 24 Sty 2017, o 19:21

Kirył mierzył wzrokiem zdrowego oka sterty uzbrojenia oceniając jego przydatność do obrony placówki przed naporem imperialców podczas ładowania rannych do promów. Drugim, mechanicznym, okiem szukał charakterystycznych kolorów swojego pancerza oraz zmodyfikowanych blasterów T6-Thunderer i DLT-20A. Po chwili dostrzegł je w dalszym kącie pomieszczenia, ruszył więc szybkim krokiem w jego kierunku, teraz już obojgiem oczu szukając czegoś przydatnego do walki z imperium.

I oto, kiedy już był w trakcie zakładania swojego pancerza, którego brak boleśnie odczuwał przez ostatnie kilka tygodni spostrzegł coś, co mogło nieco wyrównać szanse. Pod przeciwległą ścianą, pod płachtą z materiału stały w rzędzie trzy karabiny E-web, a tuż obok nich generatory, z których pobierały energię potrzebną do strzelania. Włączył więc zabrany jednemu z Mando komunikator i rzucił do niego.
- Morkai, Mesenruus, tu Kirył. Jestem w zbrojowni, kilkadziesiąt metrów od bloku więziennego, trzeci korytarz po prawej stronie, brak drzwi. Jest tu kilka e-webów, wyrzutnie pocisków namierzających i kilka skradzionych pancerzy, przyślijcie tu kogoś po ten sprzęt! - saper rozejrzał się wokół siebie, niedaleko stało dwóch innych więźniów obecnie już nie tak bezbronnych jak jeszcze godzinę temu. - Wy dwaj, bierzcie jednego E-weba i generator. Zapieprzać z tym do porucznika Ragnara, niech osłaniają promy przed desantem Imperium!

Po tych słowach założył hełm i włączył znajomy mu HUD. Sprawdził połączenie wyświetlacza z przyrządami celowniczymi w blasterach i zadowolony włożył T6 spowrotem do kabury na udzie. Potem sprawdził jeszcze przerobioną przez siebie naręczną wyrzutnię detonitu i wreszcie, gdy uznał, że jest gotowy, ruszył wolnym krokiem w stronę otworu, w którym niegdyś były drzwi, przystając już jedynie po to, by przypiąć do pasa swój nowy "zestaw małego terrorysty" - dwa detonatory termiczne, granat plazmowy, gazowy, dwa hukowe oraz trzy tradycyjne odłamkowe.

Kiedy stał już w drzwiach coś błysnęło mu na wyświetlaczu. Reflektor odbijał się w jednym z leżących przy samych drzwiach hełmów. Podniszczone w wyniku walk resztki pancerzy były jedynym co pozostało po ludziach Vestibora Rothala, oni nie byli Mando, ich życia nie miały wartości w kredytach.
- Może i był z niego wredny skurwysyn, ale na koniec próbował nas stąd wyciągnąć... - mruknął do siebie Kirył. Złapał więc za hełm nieżyjącego zabraka, ruchem gałek ocznych aktywował magnes w lewej płycie udowej i przyczepił tam durastalowy kawałek złomu.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Riven Skirata » 24 Sty 2017, o 22:49

Ragnar próbował koordynować starcie swojego oddziału, samemu walcząc na pierwszej linii. Oddał trzy strzały ze swojego blastera w kierunku jednego ze szturmowców i niemal natychmiast ponownie schował się za osłoną. Jego obecnym priorytetem było niedopuszczenie wroga do pozycji Mandalorian, na razie udało im się zatrzymać ich ofensywę jednak na jak długo? Nie mogli dopuścić do przemieszczenia się oddziałów wroga na dogodną dla nich pozycję. Jednak to czym dysponował oddział Ragnara nie zapewni im na długo przewagi, brakowało im do tego odpowiedniej ilości ciężkiego sprzętu.
Jedynym pozytywnym aspektem ich obecnej sytuacji było to, że Mandalorianie popisali się wyszkoleniem i jeszcze żaden z nich nie poległ. Ale do kiedy?
W huku eksplozji i ogólnej symfonii bitwy wkradł się fałszywy akord. Ragnar z zaskoczeniem usłyszał ,obiegający z głośnika w jego hełmie, głos Kiryła. Coś czego się nie spodziewał. Cholera z tym skąd ten zdrajca zdobył komunikator z częstotliwością Mandalorian. Porucznika bardziej zaciekawiła informacja którą mu dostarczył. Nie było czasu na spory czy warto zawierzyć Kiryłowi. Morkai niemal niezwłocznie podjął decyzję.
- Wyślę ci trzech ludzi, pomogą ci nieść sprzęt. Rozstawienie tych E-Webów będzie kluczowe, pociski jak wróg sprowadzi cięższy sprzęt. - Ragnar odpowiedział Kiryłowi, potem skierował swoje polecenia w stronę Aarayi -Aaraya! Słyszałaś go, idź tam zabezpieczcie wszystko co się może przydać!
Ragnarowi wtem wpadła do głowy pewna myśl, pamiętał jeszcze dawne zamiłowanie Kiryła do pirotechniki.
- Kirył! Jeśli masz tam jakieś ładunki wybuchowe zrób z nich pożytek. Zaminuj część korytarzy i sal w kompleksie. Jeśli Imperialnym uda się przebić do środka niech czeka na nich niespodzianka! - Morkai delikatnie przemieścił się za osłoną i zaczął lustrować sytuację. Niezadowolony skulił się za osłoną, musiał działać szybko. - Oddział! Na mój znak, otworzymy ogień zaporowy. Osłonimy naszych braci aby dostali się do kompleksu- Tu wskazał ręką na trójkę swoich żołnierzy.
- Teraz! - Krzyknął i wychyliwszy się lekko sam zaczął strzelać. Zostało im teraz tylko liczyć, że Kirył jednak mówił prawdę. Morkai wiedział, że celem jest natychmiastowa ewakuacja, jednak promy wypełnione Mandalorianami pozostawione bez osłony byłby idealnym celem dla Imperialnych eskadr.
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Mistrz Gry » 26 Sty 2017, o 21:26

Bitwa kosmiczna.

Potężne wiązki energii z rozbłyskiem eksplodowały na dziobowych deflektorach Nebulona. Okręt zadrżał, odgryzał się jeszcze swoim przeciwnikom, przewaga Imperium była jednak zbyt duża, kwestią czasu było kiedy padną tarcze Darasum. Thar patrzył na serię rozbłysków, to kapsuły ewakuacyjne wystrzelone z Actiona stały się łupem kłębiących się w przestrzeni TIE. Imperialni piloci przelatywali na pełnej prędkości siekąc z działek we wszystko co było godne uwagi. Z każdego z krążowników wyleciały przynajmniej dwie eskadry, Imperium miało w powietrzu całe skrzydło któremu on mógł przeciwstawić jedynie kilka swoich myśliwców, dwadzieścia do jednego... Jeśli zwycięży, będą o nim pisać ballady.

Pociski z DP20 nie spowodowały żadnych uszkodzeń, zostały zestrzelone na długo przed uderzeniem w kadłub, rozbłysk eksplozji był sygnałem do szarży Actiona. Frachtowiec zbliżał się z pełną prędkością w kierunku 418, ostrzał z Interdictora nie był zbyt celny, najwyraźniej nie musiał być.

-Kończmy tą zabawę, pora zaprosić Nehrita. - Pani kapitan wyglądała na nieco znudzoną bitwą, w rzeczywistości zaś analizowała szanse. Nie bała się porażki, jednak mandalorianie mogli zadać jej eskadrze naprawdę duże straty, a ona nie lubiła tracić ludzi. - Raidery Ognia.
- Tak jest Pani Komandor!

Z błyskiem i rykiem pojawił się w polu interdykcyjnym czarny Carrack. Stając niemal idealnie wzdłuż Actiona. Czarny kadłub jednostki na chwilę rozbłysnął salwą potężnych baterii. Rozszarpane szczątki frachtowca, wraz z jego odważnym kapitanem kontynuowały lot w kierunku Interdictora, nie były jednak w stanie wyrządzić jednostce krzywdy.
- Myślałem już że mnie pani nie zaprosi.
Salwa torped pomknęła w kierunku silników nebulona, Sensory na mostku Darasum wykryły dwa Raidery które ukrywały się przed nimi wykorzystując pasywne maskowanie i sprytnie odwracające uwagę Strike Cruisery. Na szczęście dla Mandalorian nie były zbyt szybkie wiec Imperialne pociski miały do pokonania spory dystans...

Powierzchnia planety.

Imperialni szturmowcy ginęli na powierzchni planety, ich przewaga liczebna dawała już o sobie znać. Huraganowy ostrzał osłonowy ludzi Ragnara zmiótł pierwszą falę i umożliwił dotarcie do kompleksu. Ujawnił jednak pozycje broniących promów Mandalorian. Imperialny kontratak był morderczy. Wyłuskiwali ich jednego po drugim zmuszając opancerzonych wojowników do krycia się a potem zarzucając ich pozycje granatami. Mando zaczęli ginąć, za każdego z nich białe postacie płaciły jednak wysoką cenę. Jeśli chcieli startować, była to najwyższa pora. Szturmowcy zbliżali się powoli do stojących na ziemi jednostek, jeśli je zajmą ucieczka w kosmos będzie niemożliwa.

Kompleks

Aarya natknęła się na biegnących w przeciwnym kierunku wojowników. Zbrojownia, E-weby nadzieja. Mężczyźni szybko zniknęli w podziemiach. Odprowadziła ich wzrokiem, by chwilę później ujrzeć wyłaniającego się zza rogu Kiryła w towarzystwie dwójki byłych więźniów targających E-Weba oraz generator. Jego sensowne wykorzystanie mogło by kupić nieco czasu walczącym mandalorianom. Czas był tym czego im najbardziej brakowało...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo Ohma-D'un] Śmierć lub Chwała.

Postprzez Riven Skirata » 28 Sty 2017, o 21:59

- Aaraya pośpiesz się z tym sprzętem! - Warknął Ragnar. Wtem okolicę mężczyzny ogarnęła eksplozja. Wybuch granatu pochłonął kolejnych Mandalorian. Ragnar na szczęście znajdował się oddalony od epicentrum wybuchu wystarczająco daleko by nie odnieść obrażeń. Jednak to nie był koniec, kolejne ładunki wybuchały raz za razem niszcząc jego oddział. Coraz więcej szturmowców próbowało odciąć ich od promów. Oddział musiał czekać na wsparcie i chronić chociaż tego wejścia oraz równocześnie zabezpieczyć promy. Kolejna tyraliera szturmowców była klinem między Mandalorianami a ich wybawieniem. Ragnar dał znać części oddziału i powoli zaczął się w stronę szturmowców przemieszczać. Podbiegając od osłony do osłony wyprowadził kontruderzenie na pozycję Imperialnych. Postacie w białych pancerzach widząc co się święci natychmiast przegrupowały się i zaczęły pluć laserowymi błyskawicami w pododdział Ragnara.
Mandalorianie wdali się w kolejną regularną wymianę ognia. Ragnar przykucnął za osłoną, stojący koło niego Mandalorianin, odziany w zbroję w barwie pogodnego nieba na Naboo, wyszarpnął ze swojego zasobnika termodetonar i rzucił nim w kierunku pozycji Imperialnych. Po paru sekundach jego wysiłek wynagrodziła eksplozja, która posłała grupkę szturmowców w powietrze. Mężczyzna nie miał czasu nacieszyć się swoim sukcesem. Dwóch szturmowców obeszło pozycję jego i Ragnara.
Nim zdążył zareagować i choćby oddać strzał na jego pancerzu wykwitły ślady po trafieniach i padł na podłoże. Porucznik widząc to poderwał swój blaster do góry i oddając dwa celne strzały położył jednego ze szturmowców. Wyświetlacz w jego hełmie informował go, że koniecznym do dalszego pomyślnego użytkowania broni koniecznym raczej jest zmiana magazynka. Ragnar nie bawiąc w przeładowywanie wypuścił blaster z ręki i rzucił się szczupakiem na przeciwnika. Szturmowiec oddał kolejne strzały tym razem mające na celu pozbawić życia Ragnara. Szturmowcowi udało się raz trafić Ragnara zanim ten powalił go na ziemię. Morkai syknął gdy poczuł trafienie. Na jego szczęście laserowa błyskawica nie przebiła pancerza na korpusie, zostawiając jedynie czarny ślad w morzu czerwieni jego pancerza, jednak na pewno nie było to miłe doznanie.
Szturmowiec zaciekle się bronił. Usilnie próbował wydobyć swoją broń boczną, Ragnar mu jednak na to nie pozwolił. Porucznik morderczą furią wyprowadzał kolejne ciosy, aż chwycił rękę Imperialnego wykręcił ją i wyszarpnąwszy swój nóż bojowy wbił go pod pachę szturmowca, gdzie nie było płyt pancerza. Ząbkowane ostrze z łatwością przecięło materiał kombinezonu i wgryzało się w kolejne tkanki ofiary. W końcu przecięło tętnice, czego dowodem był strumień jasnej krwi, której coraz więcej wypływało z rany. Szturmowcem wstrząsnęły spazmy bólu. Ragnar napawał się cierpieniem oponenta. Ten już był bezradny, osłabiony bólem i upływem krwi nie miał już sił opierać się Mandalorianiowi. Morkai widząc to wydobył nóż z jego ciała i wbił go tym razem w szyję szturmowca z zamiarem dobicia go. Ragnar skończywszy ze szturmowcem przeczołgał się z powrotem po swój blaster, przeładował go i powrócił do dowodzenia oddziałem.
Ragnarowi udało się zabezpieczyć się pozycję i otworzyć korytarz prowadzący do promów. Jeden z żołnierzy zameldował, że udało się części grupy dotrzeć z jednym E-Webem. Ragnar nakazał go ustawić wystarczająca blisko, tak aby zasięgiem był w stanie osłaniać odlot promów. Morkai wysłał wiadomość do Thara z zapytaniem o wsparcie, potem zaczął nawoływać przez komunikator Aaraye i Kiryła.
- Aaraya na razie utrzymujemy pozycję, jest ciężko nawet bardzo. Imperialni szturmują naszą pozycję. Zabezpieczyliśmy promy, na razie. Prześlij mi część ludzi, uzbrojonych zdolnych do walki. Będziesz nadzorowała ewakuację więźniów i oddziału. Aha i melduj jak u ciebie wygląda sytuacja. - Ragnar czekając na odpowiedź od swojej podwładnej skierował swoje słowa do Kiryła. - Kirył, melduj, jak wygląda zaminowywanie kompleksu?
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Następna

Wróć do Archiwum

cron