Content

Archiwum

[Naboo] Theed

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 7 Mar 2016, o 09:44

Gdy Deandra prowadziła swój wywód odnośnie tego, w jaki sposób odkryła to, że najprawdopodobniej jest klonem, Keelai wstała, podeszła do barku i zaczęła szukać jakiejś pełnej butelki. Natomiast gdy Dea skończyła swą przemowę - zostawiając Damona z otępieniem odmalowanym na twarzy - Twi'lekanka stała już przy nim i postawiła na stoliku sporej wielkości drink. Damon sięgnął po niego bezwiednie.
Napił się.
Odłożył pustą szklankę na stół.
- Jeszcze jeden?
- Poproszę.

- Dobra... - Odezwał się w końcu gdy druga szklanka została opróżniona. - To co mówisz rzuca cień na moją dotychczasową wiedzę o rodzinie. Bardzo duży cień... Kurwa... Stawia wszystko na głowie. Cień to by rzucało gdybym dowiedział się, że matka była kurwą. Albo była po operacji zmiany płci... Ale to?? Jesteś pewna? Nie pomieszało Ci się coś? Dlaczego tylko Ty coś pamiętasz?? Przecież byliśmy normalną rodziną... No prawie... - Damon zamilkł i zaczął coś rozważać.
- Wiesz, co? Teraz inaczej patrzę na młodsze rodzeństwo. - Gdy odezwał się po kilku minutach mówił już spokojniejszym tonem. - Mama zawsze mówiła, że będziemy mieć braciszka lub siostrzyczkę. Tylko, że mamusia jest chora i dziecko potrzebuje opieki... potem wyjeżdżała. Na trochę... Potem dziecko było w klinice i tam zajmowali się nim specjalni lekarze. Tak mówiła... Jak się tak dobrze zastanowić, to w naszym domu nigdy nie było noworodków. Nie pamiętam bym któregokolwiek z Was pamiętał srającego w pieluchy. Nie licząc Drew. Każde z mojego rodzeństwa pojawiało się w domu w wieku około czterech, pięciu może nawet sześciu lat. Czy to by oznaczało, że w tym czasie gdy mamcia mówiła, że będziemy mieć brata lub siostrę, gdzieś w jakiejś klinice zaczynali hodować klona? A jeżeli klona to czyjego? - Znowu zamilkł zastanawiając się nad czymś.
- Dee... wiesz, że to takie trochę domysły teraz są... ale załóżmy, że tak jest. Jesteśmy klonami. Co z tego? Co ma do tego umierający ojciec? I jeżeli masz coś w głowie to dlaczego Cię nie porwał i nie dobrał do pamięci? Tak byłoby chyba prościej. Co nie?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 7 Mar 2016, o 11:04

Potrzebowała się napić, ale ostatecznie zwalczyła chęć sięgnięcia po szklankę. To nie było dobre wyjście z sytuacji.
- Pamiętasz Drew jako niemowlaka pewnie dlatego, że nigdy nie był naszym bratem. Diana go urodziła, a rodzice zmusili ją do oddania go im. Ten dokument też znalazłam - zabębniła palcami na stole. - Masz rację to wszystko domysły, ale poparte dowodami. Znajdź mi inne wytłumaczenie a odetchnę z ulgą i z radością przyznam się do błędu. Widzisz, gdy odkryłam zmiennokształtnego na moim statku doszłam do wniosku, że chciano mnie zatrzymać w moim naturalnym środowisku. Wtedy myślałam jeszcze, że chodzi o moją kurierską robotę, więc miało to dla mnie sens. Później się nad tym nie zastanawiałam. Przypuszczam, że ojciec próbował już wcześniej wyciągnąć te informacje w taki sposób, ale mu nie wyszło. Przynajmniej to sugerują te skąpe wpisy w notatniku.
Odchyliła się na krześle. Skoncentrowała się na suficie. Teraz nadchodził moment, do którego zmierzała, czas przedstawić plan, który był niezbyt atrakcyjny, ale teraz dawał jedyną drogę naprzód.
- Jakby się tak na nad tym dokładnie zastanowić. To nie jest to niemożliwe. Dla rodziców reputacja i doskonałość stały na pierwszym miejscu. Zabili cię, bo to było prostsze rozwiązanie niż przyznanie się światu, że ich syn uciekł z domu. Zabrali dziecko Dianie, bo miała piętnaście lat, gdy się urodził i skandal z nastoletnią ciążą im nie odpowiadał. Drake nie żyje, przynajmniej oficjalnie, bo gdy mnie znalazł odmówiłam mu pieniędzy na długi hazardowe - ścisnęła sobie tak mocno ramię, że paznokcie przebiły naskórek - poza tym mama w dość... dosadny sposób dała mi do zrozumienia, że się nie powinnam szpecić tatuażami. Także uważam, że są zdolni do tego by wyhodować sobie coś, co w teorii jest dzieckiem idealnym.
Bardzo nie lubiła roztrząsać przeszłości, wracała do tego wtedy gdy musiała i nie była z tego powodu zadowolona. Tamten wieczór po jej osiemnastych urodzinach wracał do niej z całą mocą. Wtedy po raz pierwszy zaczęła tak naprawdę bać się rodziców, nie chciała skończyć jak starsza siostra. Wzięła kilka głębszych oddechów by uspokoić skołatane nerwy. Opuściła ręce, łata na ramieniu poznaczona była głębokimi śladami po wbitych paznokciach. Ponownie spojrzała na towarzyszących jej mężczyzn.
- Tata wyraźnie użył słowa "wadliwa" gdy pisał o mnie. Prawdopodobnie skopali coś w moim przypadku. Jest jednak sposób, żeby to sprawdzić. Nie będę cię okłamywać Damonie, rozważałam odurzenie cię i sprawdzenie przynajmniej części swoich domysłów, ale nie chciałam stać się naszym ojcem. Podjęłam więc decyzję. Chcę zażyć ten środek i świadomie wejść w wizję, która nadejdzie. Będę miała wtedy ostateczny dowód, czy to wszystko bujda czy nie. Do tej pory nie miałam pojęcia, że mnie narkotyzowano, więc jeśli coś widziałam, to traktowałam to raczej jako majaki senne i nie przywiązywałam do tego uwagi. Teraz będę wiedzieć. Potrzebuję też kogoś przy moim boku. Będę musiała się zrelaksować i dać pochłonąć się temu czemuś całkowicie, dlatego muszę mieć całkowitą pewność, że nic mi się nie stanie. Spokój ducha jest tu dość istotny. Kee - zwróciła się do Zeta - odmierzysz mi odpowiednią dawkę. A ty Damonie - ponownie popatrzyła na brata - przypilnujesz by nic mi się w takcie nie stało.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 7 Mar 2016, o 12:21

- Ok... wezwałaś mnie by mi to powiedzieć. Ok. Jestem. Trawię to... ciężko mi to idzie. Ale pomogę Ci... Co prawda nie do końca wierzę w Twoje rewelacje i ciągle zastanawiam się czy jest coś innego czego do tej pory nie dostrzegłaś. Choć z drugiej strony już to, że mam wątpliwości o czymś musi świadczyć. Coś musi być na rzeczy. Z całą pewnością mogę uwierzyć, że ojciec na Ciebie poluje. Więc pomogę Ci choćby z tego powodu. I mówisz, że chcesz, żebym pilnował Cię podczas tego...transu., tak? W porządku. Dziwne zlecenie, ale ok.
Deandra spostrzegła, że Damon rzucił Keelai nieprzyjemne i badawcze spojrzenie; Zet tego nie zauważył zajęty oglądaniem swoich pięknych, błękitnych i smukłych palców u ręki.

Przygotowania do snu zajęły im jakąś godzinę. Poszło sprawnie.
Najpierw Deandra i Keelai musiały wrócić do mieszkania po parę rzeczy w tym dziennik ojca o który poprosił Damon. Zet, żeby uniknąć pytań ze strony brata Deandry, przygotował tam dawkę środku wprowadzającego w trans. Gdy wróciły na "Iskrę" Damon zajęty był pochłanianiem resztek ze stołu, ale od razu wziął się za lekturę podanego mu dziennika. Keelai poszła szykować ambulatorium a Deandra poszła na mostek i wyprowadziła statek w przestrzeń ponad powierzchnię planety.

- Dlaczego tutaj? - spytała Deandra rozglądając się po ambulatorium.
- Tak będzie szybciej i bezpieczniej - powiedziała Keelai napełniając strzykawkę płynem z niewielkiej butelki. - W krwiobiegu środek zadziała szybciej. Nie będzie musiało to czekać w układzie trawiennym zanim dopłynie do Twojego mózgu. Przez krew będzie szybciej. I myślę, że przez to wyraźniej. Najpierw podam Ci też środek nasenny. Potem to. Gotowa? Jak tak to wskakuj na fotel. Na wszelki wypadek przypnę Cię też pasami. Nie są takie straszne zaufaj mi - Keelai uśmiechnęła się do Deandry. Chcąc nie chcąc ta musiała wejść na fotel i dała się zapiąć pasami. Otuchy dodawał jej fakt, że jej brat był przy niej.
Pierwsze ukłucie poczuła. Widziała wyraźnie igłę chowająca się pod skórą jej przedramienia i naciskany przez Keelai tłok strzykawki. Drugie ukłucie jednak docierało już do niej zza rozkołysanej zasłony rzeczywistości...


Śniła.
Bardzo realnie.

AWARIA. PROCES PRZERWANY. OBIEKT AKTYWNY. WEZWAĆ OBSŁUGĘ. AWARIA. PROCES PRZERWANY. OBIEKT AKTYWNY. WEZWAĆ OBSŁUGĘ. AWARIA...
Komora otworzyła się z sykiem. W chmurze zimnej pary, wylewającej się przez krawędź metalowego posłania, na podłogę zeskoczyła drobna postać. Było to dziecko. Mała, ogolona na łyso dziewczynka w obcisłym kombinezonie. Drżała i była sina z zimna. Za nią z łóżka do kilku punktów jej ciała - głównie głowy - ciągły się przewody elektrod i czujników. Zaczęła je wyrywać szamotając się przy tym panicznie.
- Nie... Nie chcę... Puszczajcie... - powtarzała wciąż przestraszonym i piskliwym głosem dziewczynka.
Gdy uwolniła się od kabli rozejrzała się po miejscu w którym się znalazła. Była na statku kosmicznym, w wąskim przejściu pomiędzy dwoma rzędami stalowych cylindrycznych komór. W każdej komorze znajdował się szklany wziernik przez które widać było łyse głowy śpiących dzieci. Wszystkie dzieci łącznie z tą dziewczynką, która wydostała się z komory wyglądały podobnie. Niczym lustrzane kopie.

***
- Nie... Nie chcę... Puszczajcie... - powiedziała przez sen Deandra.
- Coś się dzieje... - Keelai wstała z krzesła i podeszła do fotela ambulatoryjnego. Damon poszedł w jej ślady.
- Deandra słyszysz mnie? Jesteś tam? Gdzie jesteś?
- Na statku... - odpowiedziała nieobecnym głosem Deandra. - rozglądam się.
***

- Hej, mała! - dziewczynka odwróciła się. Na końcu korytarza stał mężczyzna w dziwacznym kombinezonie. - Mostek... Jeden z klonów wyszedł z komory. Wstrzymajcie się ze skokiem, muszę go na nowo uśpić i uruchomić czyszczenie.
- Gdzie, gdzie ja jestem? Kim ja jestem? - zapytała dziewczyna.
Obok mężczyzny pojawiła się jakaś kobieta.
- Pospiesz się.
- A co, czas nas goni? Tego akurat mamy pod dostatkiem. Zresztą ta mała panna zadała pytanie.
- Po co się bawisz? - kobieta wyraźnie była zirytowana lekkomyślną postawą jej partnera. - I tak nic nie będzie pamiętać.
- Dlatego to takie zabawne. - mężczyzna uśmiechnął się do kobiety a ta westchnęła zrezygnowana. - Więc tak moja mała panno. Jesteś klonem. Będziesz sprzedana bogatej rodzinie, która zapłaciła dużo pieniędzy by Cię mieć. Jesteś genetycznym cacuszkiem. O ile dobrze pamiętam najlepiej przygotowanym towarem dla tej rodziny. Byłaś najdroższa. Z tego co też pamiętam będziesz miała na imię Deandra. Takie imię wgramy Ci w pamięć. Bo teraz masz na imię... poczekaj niech spojrzę... P48-13... Nieciekawie co? Sama przyznasz, że Deandra to ładne imię. A teraz jesteśmy niedaleko Delrakin. To znaczy będziemy tam gdy wykonanym mikroskok w nadprzestrzeń. Potem dłuższym skokiem do układu Terminusa a stamtąd już prosto do domu. Twojego nowego domu... Także nie bój się i daj mi rękę. Musisz się tutaj położyć, wiesz? I zasnąć. Jak się obudzisz to nie będziesz tego pamiętać. Obiecuję.

***

Deandra obudziła się. Pamiętała.
Była w swojej kajucie na Iskrze. Leżała na łóżku i wcale nie była śpiąca.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 7 Mar 2016, o 22:20

Rzeczywistość jaką znała przestała mieć znaczenie. Zaczęła żałować tego kroku, wcześniej mogła się łudzić, że źle łączy elementy. Teraz wiedziała z całkowitą pewnością i jej się to nie podobało. Podniosła się z łóżka i okręciła kocem, sądziła że pozostałych znajdzie w mesie. Tam też udała się ostrożnie stawiając kroki. Weszła do kuchni po cichu. Wyciągnęła szklankę, bardzo chciało jej się pić. Nalała sobie soku i ciężko usiadła przy stole. Wiedziała już o co się rozchodziło, ale nie miało to najmniejszego sensu, bo niektóre elementy nie miały sensu.
- On umiera - mruknęła do siebie - potrzebne mu nowe ciało - zamyśliła się na chwilę, opróżniając szklankę - to nie ma najmniejszego sensu.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 8 Mar 2016, o 14:41

W messie oparta o blat stała Keelai i paliła papierosa. Zdawała się nie dostrzegać Deandry; z zamyśleniem wpatrywała się w chmurę dymu wypuszczaną w snop światła lampy. Zareagowała dopiero wtedy gdy Deandra pożaliła się na bezsensowność całej sytuacji.
- Fakt. Mądre to to nie jest. Lepsze fabuły widziałam w tanich widach klasy B z holonetu - zaciągnęła się dymem i zgasiła papieros w popielniczce. Usiadła obok Deandry.
- Posłuchaj. Nie jest źle. Jesteś klonem i co z tego? Przyzwyczaisz się do tego. W gruncie rzeczy ta nagła zmiany w twoim życiu nie pociąga aż tak dużych konsekwencji jak można by sądzić w pierwszej chwili. Jak chcesz to mogę udostępnić Ci garść moich leków. Po nich jest łatwiej. - Keelai uśmiechnęła się licząc na to, że ten żart poprawi nastrój Deandry.
- O. Wstałaś. - Powiedział Damon wchodząc do messy. - To dobrze. Nie będę musiał powtarzać dwa razy. Komputer oblicza już możliwe lokalizacje wokół układu Delrakin w zasięgu standardowego mikroskoku. Trochę tego będzie. Trzeba będzie sprawdzić każdy zestaw współrzędnych po kolei, ale na tą chwilę nie mamy lepszego pomysłu. Jak się czujesz? I wiesz... po tym co widziałem... przekonałaś mnie. Jesteś klonem a ojciec to przeogromny kawał chuja.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 9 Mar 2016, o 11:42

- Nie krępuj się i czuj jak na własnym statku - mruknęła z niezadowoleniem, zebrała się w sobie i wyprostowała, czuła że w ten sposób będzie wzięta na serio. - Nie uważasz, że powinniśmy to najpierw przedyskutować? Nie wiemy czego szukamy, nie wiemy gdzie to jest, nie wiemy czy nie zwrócimy czyjejś uwagi, nie wiemy czy to jest bezpieczne. Jest nas tylko trójka, damy sobie radę w razie problemów?
Jej głos wchodził na coraz wyższe tony gdy mówiła, aż wykrzyczała ostatnie zdanie z pełną mocą. Gdy skończyła zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech i wypuściła powietrze z wyraźnym westchnięcie. Uspokoiła się i kontynuowała już normalnym tropem. Choć panika dość wyraźnie słyszalna była w jej głosie.
- Jaki jej sens znajdowania tego miejsca? Nie prościej wpuścić ojca w maliny i zdobyć w ten sposób jakieś informacje? Szukamy kogoś, kto robił wiele niebezpiecznych i nielegalnych rzeczy. Damonie, zrozum, nie jestem jednym z twoich ludzi, nie ciągnij mnie na misję, która potencjalnie może skończyć się moją śmiercią.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 9 Mar 2016, o 12:55

- Hmmm.. Spokojnie. Nie planuję nigdzie latać. Przynajmniej nie bez konsultacji z Tobą. - Damon nie wydawał się specjalnie przejmować jej słowami. - Ale skoro po całym tym.. seansie ciągle spałaś to nie pozostawało nam nic innego do roboty jak tylko czymś się zająć. Pomyślałem, że dobrym punktem zaczepienia będzie ustalenie jakiejś bazy danych możliwych lokalizacji. Nie trzeba tam lecieć od razu, ale mając taką listę ma się jakiś punkt wyjścia. Nie wściekaj się od razu.
Przysiadł się do stołu.
- Nie mamy pojęcia czego szukamy. Po co nam to też nie wiem. Ale coś trzeba zacząć robić. Sprawdzenie wszystkiego, może zająć parę tygodni nawet więc i tak będzie jeszcze sporo czasu na dyskusje. Skoro nasz ojciec przez tyle lat próbował odszukać to miejsce i mu się do tej pory to nie udało, to sprawa musi być bardzo skomplikowana.
- Nie wróżyłabym łatwych sukcesów - wtrąciła Keelai. Sięgnęła po papierosa częstując nim też Damona i Deandrę. Damon sięgnął i odpalił swojego od Keelai.
- Nie będzie łatwo, ale to nie znaczy, że będzie niemożliwie. Wiemy, już mniej więcej gdzie szukać tego co ojcu jest potrzebne. Pytanie co powinniśmy z tym zrobić?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 10 Mar 2016, o 08:07

- Co niby możemy tam znaleźć, co mogłoby się nam przydać? Nawet gdyby w tej... fabryce - zawahała się wypowiadając to słowo - cokolwiek zostało, to pewnie i tak ma całkiem niezłą ochronę. Poza tym nie rozumiem dlaczego ojciec miałby ich szukać. Robił już z nimi interesy, a ta cała szopka - wyrzuciła ręce w powietrze robiąc nimi przed sobą półkole dla lepszej wizualizacji - jest dowodem, że pieniędzy mu nie brakuje. Czemu po prostu nie kupi tego, co jest mu potrzebne?
Usiadła na jednym z wolnych krzeseł i zacisnęła ręce na pustej szklance. Wpatrywała się tępo w naczynie zastanawiając się, jak powiedzieć to, co zamierzała.
- Nie interesuje mnie to - zaczęła powoli - co tam jest. Wolałabym skupić swoje wysiłki na odnalezieniu Coena. Mogli go zabrać jako mojego towarzysza, ale to wciąż twój człowiek Damonie, nieprawdaż? Mamy to, czego ojciec tak bardzo pragnie, możemy to w jakiś wykorzystać, nie sądzisz? - przekręciła głowę w kierunku Zeta i spojrzała mu głęboko w oczy.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 10 Mar 2016, o 08:50

- Nie mamy pojęcia czego on tam chce. Ale skoro tego szuka i próbuje wydobyć to z Twojej pamięci sprawa wcale nie musi być tak prosta by dało się to rozwiązać tylko przy pomocy pieniędzy. Myślę, że gdyby tak było, ojciec już dawno miałby to co chce. - rzucił krótko Damon.
- Poza tym... Klonowanie... Łagodnie mówiąc... Jest niemodne. - Keelai też dorzuciła swoje trzy kredyty do rozmowy.
- A co do Coena. Myślałem o tym. - Damon zgasił papierosa w popielniczce.
- Gdzie masz tego Zmiennokształtnego? Cały czas o nim coś wspominałaś ale nie powiedziałaś co się z nim stało. Chyba, że przegapiłem coś w toku tych rewelacji.
Keelai uśmiechnęła się.
- Właśnie co z tym Zmiennokształtnym? A po co Ci on w ogóle, Damonie?
- Może mógłby coś powiedzieć więcej na temat tego w jakich okolicznościach dokonał podmiany? Może to on gdzieś go przetrzymuje? A! Jeszcze te kody. Trzeba to zbadać. I niestety. Żeby to zrobić musiałbym Was na czas jakiś zostawić. Raz, że ciągle mam do załatwienia parę spraw dla organizacji. Dwa potrzebuję czasu by przygotować i nawiązać kontakt z osobami które mogą pomóc z tym kodem.
Keelai chyba lepiej niż Damon zaczęła się orientować w sytuacji; dostrzegła panikę w oczach Deandry. Uciszyła Damona gestem ręki. Dla nich ta sprawa nie była obarczona takim ładunkiem emocjonalnym jak dla niej. Tak się przynajmniej zachowywali.
- Deandro. Myślę, że powinnaś jeszcze pójść spać. Jesteś bardziej zmęczona niż Ci się wydaje. I poza tym... jutro będzie lepiej. Zobaczysz.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 13 Mar 2016, o 17:59

Deandra westchnęła i położyła się na stole. Chwilowo wszystko ją przerastało. Nie była jednak zmęczona, kilkanaście minut temu dopiero co przebudziła się.
- Nie powinniśmy wytropić Coena, jak każdą zaginioną osobę? Muszę sobie tylko przypomnieć, kiedy ostatni raz wyjeżdżał i gdzie - obróciła głowę, opierając policzek na blacie, trąciła palcem szklankę, która znajdowała się na wysokości jej oczu. - Zmiennokształtny nie powinieneś się przejmować, przestał stanowić problem. Mówił jednak, że to zleceniodawca załatwił jego zniknięcie. Minął niemal rok - jej głos nieznacznie się zmienił, co mogło być wynikiem pozycji niż emocjonalną huśtawką - nie wiem czy komukolwiek opłacałoby się trzymanie go tak długo. Bo i po co?
Skrzyżowała spojrzenie z bratem i dłuższą chwilę wpatrywała się w jego oczy w całkowitym milczeniu. Zastanawiała się, czy da radę utrzymać kontakt wzrokowy.
- Ty byś go trzymał?
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 14 Mar 2016, o 09:55

- Nie, nie trzymałbym... Chyba, że Coen w jakiś sposób jest mu nadal potrzebny. - Damon zamyślił się a Keelai spuściła głowę unikając spojrzenia Deandry jak i Damona. Przez chwilę w statku kosmicznym panowała cisza zakłócana tylko delikatnym pomrukiem pracujących systemów.
- Być może.. - zaczęła cicho Keelai ale zająknęła się. Odchrząknęła i powiedziała jeszcze raz. - Być może trzyma go jako kartę przetargową...
- Możliwe... Nie ma sensu tak leżeć i gdybyać. Coen potrafił o siebie zadbać więc mam nadzieję, że nie poddał się łatwo. Deandra Ty odpocznij. Ja wezmę na siebie te kody. Ale tak jak mówiłem... czasu mi na to potrzeba. I jeżeli w niczym Wam to teraz nie przeszkadza sugerowałbym powrót na powierzchnię i będę się zbierał stąd. Czym prędzej tym lepiej. - Damon spoglądał na Deandrę oczekując od niej jakiejś decyzji.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 17 Mar 2016, o 22:22

Deandra westchnęła, wyprostowała się ślizgając wzorkiem po ścianie za jej towarzyszami. Złączyła dłonie jak do modlitwy, położyła brodę na kciukach opierając resztę palców o swój nos. Zamknęła oczy i wstrzymała oddech na dłuższą chwilę. Następnie jednocześnie otworzyła oczy, opuściła ręce i głośno wciągnęła powietrze przez usta.
- Dobra, już mi lepiej. Moment zastanówmy się. Czy lokalizacja tego statku i ogólna wiedza o nim coś nam daje? Nie będzie to tylko strata czasu i środków? Możemy jednocześnie pozbyć się ojca i zarobić. Pomyślcie - spojrzała wreszcie na resztę - możemy wysłać wiadomość jako zmiennokształtny, że ostatnia próba się powiodła i ma tego czego chce, lokację. I tu mamy kilka możliwości, po pierwsze dać mu koordynaty totalnie z czapy i mieć go z głowy, po drugie sprzedać mu informację za bardzo duże pieniądze, albo opcja numer trzy to zmusić go do przylotu gdzieś, gdzie zastawimy na niego pułapkę - urwała zastanawiając się nad czymś. - Zakładając, że Coen żyje, która opcja daje nam największe szanse na odzyskanie go? Może szukanie tego statku to nie jest taki głupi pomysł... kurwa! - krzyknęła wsuwając palce we własne włosy - zaczynam tracić rozum. Nie nadaję się do tego, jestem pieprzonym artystą, a nie strategiem.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 18 Mar 2016, o 14:48

Jakiś czas później...

Deandra zeszła po trapie na płytę lądowiska a za nią Keelai i Damon.
- Znikam. Trzymaj się. - powiedział wpatrując się w swoją siostrę smutnym spojrzeniem - Wrócę najszybciej jak się tylko da. Sprawdzę te kody. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Niestety nie mogę zostać teraz. Bądź ostrożna. - Po tych słowach odwrócił się na pięcie i naciągając kaptur na głowę ruszył w głąb lądowiska w kierunku swojego statku. Jego kroki - niosące się krótki echem wśród uśpionych statków kosmicznych - szybko ucichły a sylwetka rozpłynęła się w porannej szarówce. Deandra przez chwilę zastanawiała się po co to powtarzał. Ustalenia z messy był przecież dostatecznie zrozumiałe.
Damon. Jeżeli rewelacje, które usłyszał zrobiły na nim jakieś większe wrażenie to absolutnie nie dał tego po sobie poznać. Może - pomimo tego co mówił - nie do końca w nie wierzył? Tego Deandra nie była w stanie się już dowiedzieć. Tak czy inaczej jej brat oferował swą pomoc i chęć do działania. A to oznaczało, że musiała pogodzić się z jego natychmiastowym odlotem i zniknięciem. Tak jak się szybko pojawił tak szybko zniknął.
Nadchodził świt; niebo na wschodzie jaśniało W dużych kałużach pozostawionych po całonocnym opadzie deszczu rozlewała się lustrzana kopia nieba i szczytów dachów. Atmosfera była senna i spokojna choć dało się już słyszeć pierwsze odgłosy budzącego się do życia miasta.
- Wracamy do mieszkania czy odlatujemy stąd gdzieś? - spytała Keelai. Jej głos miał w sobie coś ponaglającego.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 20 Mar 2016, o 12:22

Patrzyła za odchodzącym bratem, z jednej strony była to dla niej ulga a z drugiej bardzo ją to niepokoiło. Damon był nieobliczalny mógł zrobić wszystko, ale jako jeden z nielicznych doskonale ją rozumiał. Przypuszczała, że nawet Zet nie miał pojęcia co teraz się z nią działo. Poprzednio odczuła potrzebę pobicia kogoś teraz nie miała jak spuścić jeszcze większego kłębu pary. Dlatego też przeżywała to wszystko bardziej niż powinna.
Kontakty z Damonem sprawiły, że zaczęła się zastanawiać. Miała rodzinę, od której się odcięła i nawet gdyby chciała nie mogła wrócić ot tak. Westchnęła, podniosła spojrzenie na zmiennokształtnego.
- Co niby mielibyśmy robić na orbicie? Proponujesz mi lecieć w trasę czy coś zupełnie innego? - zamyśliła się na chwilę - Co dokładnie powiedziałeś w swoim ostatnim raporcie? Bo to mogło by mi nieco pomóc. Nadszedł chyba czas kolejnego, nie? Zobaczmy jak daleko sięgają macki tatusia. Powiedz mu, że coraz częściej zaczynam mówić o rodzinie i zastanawiam się, czy nie skontaktować się w jakikolwiek sposób z Drew. Zakomunikuj, że ciągle o nim mówię, ale obawiam się, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać, więc się coraz bardziej waham. Zastanawiam się, jaką reakcję to wywoła, jeśli jakąś w ogóle.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 21 Mar 2016, o 15:02

- W ostatnim raporcie, proszę Ciebie, było dokładnie to o co prosiłaś. - Keelai przemówiła słodkim i zmysłowym tonem. - Nic nie koloryzowałam... A nowy Raport złożę skoro tego sobie życzysz. Możesz nawet stać z boku i obserwować. Powiedz mi tylko co robimy. Zostajemy na Naboo czy odlatujemy stąd?
Szarówka coraz bardziej ustępowała miejsca jasności, zapowiadając nadchodzący wschód słońca. Miejski krajobraz stolicy Naboo o tej porze dnia, przy takim oświetleniu i owiany w delikatne pasma mgły miał w sobie coś silnie nierzeczywistego. Nierzeczywistego i pięknego. Tak jakby Deandra znalazła się nagle w czyimś zatrzymanym w miejscu śnie. Czas przestał istnieć. Było tylko tu i teraz. Nie było przeszłości i przyszłości tylko odwieczne teraźniejszość. Brak ruchu statków kosmicznych. Brak przechodniów. Brak czegokolwiek co świadczyłoby o tym, że wśród martwych budynków istniało jakieś życie. Tylko cisza i pustka przestrzeni miejskiej architektury. Wszystko to było czymś co mogło się podobać artystce takiej jak Deandra. Tyle tylko, że w obecnej sytuacji umysł kobiety nie mógł po prostu zachwycać się pejzażami.
- Deandro! Weź się w garść. Słysz mnie co do Ciebie mówię? Co robimy teraz?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 21 Mar 2016, o 22:42

Nie miała wiele czasu na myślenie. Ta cała sprawa była i tak zagmatwana. Żadne wyjście nie wydawało jej się dobre. Musiała się zmierzyć z ponurą rzeczywistością, była artystą, pilotem w najlepszym wypadku. Brakowało jej umiejętności typowego poszukiwacza przygód. Dlatego nie chciała udać się na poszukiwania fabryki klonów. Miała niewielkie szanse przeżycia, nawet w obecności Zeta. Sytuacja ją przerastała, a była na tle inteligenta by wiedzieć, że zapuszczanie się tam bez odpowiednich umiejętności to samobójstwo.
Deandra cały czas zastanawiała się na tym, co chce osiągnąć. Zawsze uważała się za porządną istotę, chciała tylko żyć własnym życiem. To jej się podobało i niczego więcej jej do szczęścia nie brakowało. Rozważała przez chwilę czy nie rzucić wszystkiego w diabły i zapomnieć o wszystkim. To by odpowiadało jej najbardziej, ale był problem i sprowadzał się do jednej osoby - Coena.
Tylko on sprawiał, że wciąż w to brnęła. Zakładała że żył, choć szanse na to były mizerne. Chciała jednak w to wierzyć, bo mimo wszystko mężczyzna znaczył dla niej bardzo dużo. Jego powrót to jedyne na czym jej zależało i jedyna rzecz, która sprawiła, że ojciec nadal trzymał ją w szachu. Westchnęła, wiedziała już co ma zrobić. Choć prawdopodobnie wybrała najgorszą możliwą opcję.
- Teraz to ja pójdę zadzwonić.
Odwróciła się i nawet nie patrząc na zmiennokształtnego wróciła na pokład. Weszła do kokpitu, usiadła na fotelu i zawahała się. To nie był dobry pomysł, ale jedyny, który w jej odczuciu miał jakiekolwiek szanse powodzenia. Poszukała numeru i przebijając się od jednej osoby do drugiej, w końcu dodzwoniła się do biura ojca. Westchnęła cicho, gdy usłyszała głos w odbiorniku.
- Cześć tato - rzuciła w komunikator - tu Deandra. Jak się czujesz?
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 22 Mar 2016, o 13:34

Deandra wpatrywała się w nieruchomy obraz postaci znajdującej się w jakimś słabo oświetlonym pomieszczeniu. Lady nie była pewna ale miała wrażenie, że w cieniu jaki padał na twarz jej rozmówcy, widziała coś na kształt rur i aparatu tlenowego.
Wrażenie to było potęgowane przez świszczący oddech i odgłosy pracującej aparatury medycznej.
Przez dłuższą chwilę to było jedynym dźwiękiem jaki docierał do uszu Deandry i stojącej na uboczu, poza zasięgiem kamery, Keelai.
W końcu, po dobych paru minutach, postać drgnęła.
- Witaj... - szum jaki robiła aparatura medyczna po każdym oddechu był niepokojący i sprawiał, że głos nabierał niemalże mechanicznego tonu.
- Moje zdrowie... Ostatnimi czasy... Nie ma się najlepiej... A co u Ciebie? Jak się... Żyje z... Coenem?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 28 Mar 2016, o 19:32

Obserwowała postać ojca na ekranie. Nie wiedziała czego się spodziewać, ale pewnie nie tego. Jej domysły były prawdziwe, Joel umierał i desperacko próbował się ratować. Wypuściła głośno powietrze przez usta. Przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć.
- Coen? Skąd...? A no tak. Mogłam się domyślić, że skoro Drake mnie znalazł to pewnie wiesz wszystko na mój temat i tego z kim podróżuję również. Mama musiała być zawiedziona, gdy się dowiedziała - jej oblicze stwardniało, ale mięśnie twarzy nieznacznie drgnęły - przykro mi z powodu śmierci mego brata. Nie odzywałam się wcześniej, bo cóż... mama nie jest moją ulubioną osobą na świecie - urwała jakby zastanawiała się co powiedzieć. - Właściwie dzwonię, bo ostatnio dużo myślałam. Miałam ostatnio trochę czasu dla siebie i wróciłam myślami do rodziny. Chciałabym skontaktować się z Drew. Kontaktuję się z tobą, bo nie wiem czy będzie chciał ze mną gadać, liczyłam, że mi pomożesz. Nie jestem jeszcze gotowa wrócić, ale kto wie jak to się wszystko potoczy.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Mistrz Gry » 29 Mar 2016, o 09:21

- Drake... Drake... - Deandra miała wrażenie, że wprowadziła ojca w stan zadumy. Czyżby przypomniał sobie dawno utraconego potomka? Czyżby zatęsknił do niego? Czy było to w ogóle możliwe? Czy taki człowiek jak Joel, który najprawdopodobniej był odpowiedzialny za śmierć Drake'a, miałby czuć teraz wyrzuty sumienia? To nie było podobne do jej ojca. Nie takiego Joela zapamiętała. W mrocznej i cienistej postaci podłączonej do aparatury podtrzymującej życie ciężko było dostrzec coś więcej. Nic co dałoby lepszy wgląd na faktyczne odczucia ojca.
Najprawdopodobniej kłamał. Bawił się nią. Musiało tak być. Przecież nie mógł tęsknić do kogoś kogo zabił.
- Drake... Kiedy to było... - maszyna ułatwiająca oddychanie była swego rodzaju upiornym przecinkiem. Dźwięk tłoczonego powietrza odrealniał całą tę rozmowę i sprawiał, że Deandra nie do końca była pewna czy rozmawia z ojcem.
- Drew... Twój powrót... Obawiam się, że to... Niemożliwe... Nie mam kontaktu z nimi... Nikt nie ma... - Deandra w tym momencie nie była pewna ale odniosła wrażenie, że Joel uśmiechnął się pod maską na te słowa. A mnie... nie ma... w domu... Spotkanie może być... Problematyczne... Co z... Coenem? - w tym momencie Deandra usłyszała za sobą znajomy głos.
- Eee... witam. U mnie wszystko w porządku, proszę Pana. Nic się nie zmieniło... Po staremu, że tak powiem... he he he. - Za jej plecami stanął Zet przyjąwszy wcześniej formę Coena. Jeżeli cała ta rozmowa do tej pory nie była dziwna to właśnie teraz się taką stała.
- Wszystko w porządku... Tak mówisz... To chyba dobrze... Zatem... Córko... Chcesz się spotkać... Z Drew? Jestem w stanie to zrobić... Choć nie obiecuję... że uda Wam się ze sobą porozmawiać... Dla Ciebie... Chciałbym naprawić... Coś... Cokolwiek... Być może jeszcze jest... jakaś nadzieja...
Deandra patrzyła przez chwilę skakając spojrzeniem od jednego do drugiego mężczyzny. Ojciec nie skomntował w żaden sposób jej wywodu, mogło to oznaczać wiele rzeczy, ale ona uznała, że nie widział w tym sensu. Kolejne pytanie o Coena w normalnych okolicznościach byłoby podejrzane, wobec tego Joel wiedział, że jego mistyfikacja padła albo to podejrzewał.
- Umierasz - zabrakło jakiejkolwiek emocji w jej głosie - widzę aż tyle. Pytasz jednak o niego - wskazała na Coena - co zrobiłeś?
Założyła ręce na piersi, starała się aby jej ciało wyraźnie dawało do zrozumienia, że przyjęła postawę obronną.
- Umieram... Czy ja umieram? Nie bardziej jak każdy... Moja kondycja... Jest... Słaba... Ale mam nadzieję... Pożyć... A Coen... Był jedyną... rzeczą o jaką mogłem zapytać... Jedyną rzeczą... Jaką o Tobie... wiedziałem... - Jeżeli naprawdę... Chcesz się spotkać... to możemy... to zrobić... Choć muszę... się do niego... przygotować... Skontaktuje się z Tobą...
- Tak, odezwij się, choć wolałabym, żeby moje rodzeństwo tam było, ale mama już niekoniecznie. Nie chcę być w jej pobliżu. Daj mi znać za jakiś czas, bo teraz będę zajęta, tatuaże same się nie zrobią, a paliwo kosztuje.
Rozłączył się. Ekran przygasł a w ciemnym szkle widziała teraz odbicie swoje i stojącego za nim Zeta, który przechodził szybką transformacje z Coena w Keelai.
- Coś knuje... - powiedział Zet wdzięcznym kobiecym głosem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Theed

Postprzez Axis » 31 Mar 2016, o 08:24

Deandra przeczesała palcami włosy westchnęła ciężko. Nie odwróciła się w kierunku Zeta. Wpatrywała się tempo w ekran przed nią.
- On wie, że ja wiem. Liczyłam, że ta rozmowa potoczy się inaczej, ale nie pozostawił mi innego wyjścia - zamknęła oczy i nerwowo wciągnęła powietrze. - Możesz zmienić się na chwilę jeszcze raz? W Coena? Bardzo cię proszę, to dla mnie ważne.
Poczekała aż jej prośba zostanie spełniona. Dopiero wtedy odwróciła się w jego kierunku. Podniosła na niego oczy, po policzku spłynęła jej pojedyncza łza. Deandra podniosła się i objęła Zeta przytulając się do niego. Dłuższą chwilę nic nie mówiła jakby chłonąc jego obecność. Po kilku chwilach puściła go i robiła krok w tył.
- Dziękuję. Wiem co muszę zrobić, choć nie chcę tego robić. Wygląda na to, że nie mam innego wyjścia. Wyruszamy na poszukiwania duchów i mam szczerą nadzieję, że nic nie znajdziemy. Sprawdź, co wyliczył komputer na polecenie Damona, wybierz coś i ustaw kurs. Ja muszę się położyć.
Nie poświęcając więcej uwagi swojemu towarzyszowi, wyszła z kokpitu i skierowała się w stronę swojej kwatery.

Deandra odlatuje na poszukiwania miejsca swych narodzin
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron