Content

Archiwum

[Kashyyyk] Rwookrrorro

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Saine Kela » 10 Mar 2015, o 17:06

Spędzenie nocy w pokoju hotelowym było najrozsądniejszą decyzją, zresztą i tak nie miała zbyt wielkiego pola manewru, a jedynie czego teraz chciała, to opuszczenie tej planety, co jednak na razie możliwe nie było. Musiała więc uzbroić się w cierpliwość i spędzić ten czas w miarę konstruktywny sposób. Najpierw jednak chciała porządnie odpocząć, dla tego krótko po zameldowaniu udała się spać, co zresztą nie trwało długo. Budząc się co chwile, w końcu po paru godzinach zdecydowała się wstać, choć było jeszcze bardzo wcześnie. Przeszukując torbę wyjęła swój detapad wertowała pliki dokumentów, a gdy już nie była w stanie i nad tym siedzieć poddała się, ubrała i opuściła pokój udając się na parter do hotelowego baru.
W barze zamówiła drinka i jakąś przekąskę, by wrzucić cokolwiek do żołądka i nie zwracając, na nielicznych gości zasiadła gdzieś z boku, z detapadem w ręce. Musiała się czymkolwiek zająć, by nie zwariować, na szczęście była dobrej myśli i jakoś odczeka ten czas do odlotu. Picie marnej jakości alkoholu oraz jedzenie też niezbyt wysokich lotów posiłków i zajęcie się własnymi sprawami pozwoli jej w miarę bezboleśnie przetrwać ten czas, nie mając jednocześnie pojęcia o tym, iż jej osoba jest obecnie w centrum uwagi pewnej dwójki.

Post trochę taki sobie, ale rzeczywiście nie mam zbyt wielkiego pola manewru :P
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Mistrz Gry » 13 Mar 2015, o 17:43

Podczas, gdy połowa zainteresowanych osobą młodej archeolożki uganiała się w środku nocy po jednej z bardziej prowincjonalnych stolic w galaktyce, druga sączyła podłej jakości trunek w barze hotelowym, o nazwie nie idącej w parze ze standardem oferowanych usług. Z pełnym poświęceniem i oddaniem upewniał się, że Saine Kela nie opuści przybytku. Zadanie zaabsorbowało go tak bardzo, że poszukiwaną kobietę dostrzegł dopiero w momencie, gdy podeszła do kontuaru zamówić drinka. Sytuacja powoli stawała się absurdalna. Reżyserowi holofilmów, który swe dzieło oparłby o te wydarzenia, zarzuconoby pogrywanie z inteligencją widza. Kobieta miała w życiu potężny niefart, albo usilnie starała się zostać pojmana. Innych opcji po prostu nie było. Ostap Bender odprowadził Kelę wzrokiem aż do stolika, który zajęła.


Choć Kashyyyk było do cywilizowanej planety równie blisko, co Huttowi do Wielkiego Moffa, imperium nauczone doświadczeniem, wolało dmuchać na zimne. Skoro w przeszłości zebrali konkretny łomot od grupy puchatych niedźwiadków, trzymanie krótko ich dziesięciokrotnie większych, futrzanych, dalekich krewnych wydawało się rozważnym posunięciem. Dzięki temu ubranych w białe i zielone uniformy imperialne jednostek nie sposób było przeoczyć nawet o tak późnej porze. Caleb Quade z kapeluszem głęboko nasuniętym na oczy, pewnym krokiem przemierzał drewniane chodniki Rwookrrorro w poszukiwaniu substancji przeznaczonej dla Keli. Kiedyś był na Kashyyyk i znał osobę, która mogła być w posiadaniu rzeczonego specyfiku. Od tego czasu minęło jednak wiele lat i trudno było jednoznacznie powiedzieć, czy osobnik ten nadal mieszkał na planecie Wookiech.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 19 Mar 2015, o 14:49

Zdobiona tabliczka przed wejściem do hotelu Imperial dawała przyjezdnym złudną nadzieję, że wstępując do środka, można tam będzie zaznać chociażby namiastki luksusu. Było to jednakże kompletną bzdurą.
Mimo to, atmosfera wewnątrz zagęszczała się z minuty na minutę. Bender czuł się prawie niczym jakiś imperialny agent specjalnej troski na ściśle tajnej misji. Łypał więc uważnie okiem w kierunku stolika archeolożki, jednocześnie dość nieśpiesznie sącząc podanego mu drinka – a trzeba przyznać, że ów trunek był wyraźnie rozcieńczony i po prostu kiepski w smaku. Jednym słowem, cienkusz. W efekcie, wraz z każdym kolejnym pociągniętym łykiem, gęba Ostapa wykrzywiała się coraz bardziej. Gołym okiem dawało się zauważyć rysujące się na niej niezadowolenie.
Przemytnik odetchnął głęboko, po czym jednym haustem dopił swojego drinka. Przetarłszy chusteczką spocone z nadmiaru emocji czoło, ostrożnie poruszył się na krześle i nachylił w stronę barmana.
- Dobre. Zacne trunki tutaj macie, panie barmanie. - stwierdził z udawaną jowialnością. - A uwierz mi, jako międzyplanetarny przewoźnik mam spore doświadczenie w temacie. - nie czekając nawet na odpowiedź barmana, kontynuował. Najwyraźniej czyste powietrze Kashyyyku źle wpływało na Bendera, bo wraz z biegiem czasu robił się coraz bardziej rozgadany.
- A pan, panie barmanie, nie chciałbyś polecieć na Taris? Oferta last minute, jutro nad ranem wyruszamy. Nie? Jak to nie?
Oczywiście informacje o byciu międzyplanetarnym przewoźnikiem i kursie na Taris przemytnik wypowiedział w sposób odpowiednio donośny – mianowicie na tyle głośno, aby bez problemu doleciały one aż do ucha obserwowanej przez niego kobiety.
Jako że barman najwyraźniej nie był zainteresowany, Ostap machnął na niego ręką, a następnie niezgrabnie zlazł z krzesełka. Przechadzając się wśród nielicznych gości, każdemu z nich zadawał to samo pytanie. Ostatecznie stanął przed stolikiem archeolożki, aby z niezwykle uroczym uśmiechem zapytać:
- A szanowna pani? Czy byłaby pani zainteresowana wycieczką na trasie Kashyyyk-Taris? Tanio, acz w komfortowych warunkach, rzecz jasna.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Saine Kela » 20 Mar 2015, o 18:03

Nie mogąc za bardzo spać i nie potrafiąc wysiedzieć w swoim pokoju zdecydowała się na spędzenie czasu w hotelowym barze. Klientów nie było tu zbyt wielu i w sumie było to całkiem sporym plusem, bo dzięki temu panował tu względny spokój i cisza. Mogła się zająć sobą, czyli swoim drinkiem, jedzeniem oraz detapadem, którego teraz przeglądała z przejęciem. Słyszała głosy z otoczenia, w tym jednego mężczyzny przy barze, który chyba już zdecydowanie zbyt wiele wlał do swojego żołądka. Nie słuchała go zbytnio, jak nie słuchała nikogo, jednak głośno wypowiadanych kwestii nie dało się nie słyszeć.
Zapewne nie zwróciłaby w ogóle uwagi na rozgadanego międzyplanetarnego przewoźnika, gdyby nie fakt, że ten po chwili znalazł się przy jej stoliku. Nie od razu zwróciła na niego uwagę, ale w końcu podniosła wzrok znad ekranu i spojrzała na lekko zalaną twarz Bendera, przy okazji wyraźnie marszcząc czoło. Dlaczego akurat zaczepił ją?
- Nie, dziękuję, nie wybieram się na Taris. - ponownie spuściła wzrok, dochodząc do wniosku, że taka odpowiedź sprawi, iż ten się od niej odczepi i pójdzie szukać innego klienta. Ona zamierzała wrócić na Coruscant, a na ten lot niestety musi poczekać. Wciąż jednak dostrzegała, że mężczyzna tkwi przy jej stoliku. Westchnęła i ponownie uniosła głowę.
- Coś jeszcze Pan chce? - zapytała nieco szorstko, co raczej było równoznaczne ze stwierdzeniem "nie zawracaj mi głowy i odejdź". Uroczy uśmiech w jego wykonaniu raczej nie robił na niej wrażenia, albo po prostu była zbyt zła na to, że utknęła na Kashyyyku. Może i z tego powodu nie bardzo umiała się zdobyć na bycie miłą, a może to przez nieco nachalne zachowanie tego mężczyzny, którego po prostu chciała spławić.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Caleb Quade » 27 Mar 2015, o 19:53

Ciemny całun nocy spowił powierzchnię Kashyyyk. Stolica planety chociaż częściowo zurbanizowana, i tak miała wystarczająco dużo uliczek niedostatecznie oświetlonych. Mrok odpowiadał Calebowi. Nie rzucał się w oczy bardziej niż by sobie tego życzył,przynajmniej dla postaci cywilnych. Kręcącym się tu i tam imperialnym patronem spowite ciemnością uliczki jednak nie przeszkadzały. Odpowiednio skonstruowane hełmy szturmowców pozwalały im widzięć praktycznie w każdych warunkach. Świadomość bycia pod obserwacją humoru nie poprawiła, ale niezrażony tym faktem parł przed siebie. Podczas swoich licznych wizyt na różnych światach, pirat odwiedził również Kashyyyk. Ba, znał nawet kogoś kto mógł być w stanie dostarczyć mu to czego potrzebował on i jego gruby partner. W założeniu, że diler jeszcze żył.
Po wydeptaniu setek metrów, odwiedzeniu kilkunastu miejsc, kilku drobnych łapówkach Quade trafił do miejsca, którego poszukiwał. Oczyścił myśli i zapukał w dawny, typowy sposób. Trzy szybkie stuknięcia, pauza, kolejne dwa, pauza i mocne uderzenie. Lata temu był to szef, którzy chcieli dostać się do "sklepu" Rika. Powstawały diler miał w mieście monopol na handel drogami. Odpalał działkę jednemu z oficerów Imperium i miał spokój. Po kilkunastu minutach zamek w drzwiach strzelił a w drzwiach pojawił się mężczyzna. Kilkanaście lat, które Caleb spędził poza planetą dobrze zrobiło Rikowi. Najpierw pojawił się brzuch, potem jego właściciel.
- Kopę lat, Rik... - mruknął na powitanie pirat ujmując rondo kapelusza.
- Quade! Kogo jak kogo ale ciebie nie spodziewałem się tutaj zobaczyć odpowiedział i uchylił szerzej drzwi zapraszając gościa do środka.
Kilka godzin później po wypiciu kilku piw, opowiedzeniu kilku historii i dobiciu targu, Caleb ruszył w drogę powrotną, ku hotelowi Imperial. Noc ustąpiła miejsca porankowi zalewając miasto promieniami oślepiającego słońca. Pirat wracał z narkotykiem, którego potrzebowali. Kwadrans później był już na miejscu. Odnalazł Bendera w barze, tak jak się spodziewał. Obecność Keli też go nie zdziwiła. Zamówił sobie śniadanie i filiżankę mocnego kafu po czym dosiadł się do przemytnika.
- Mam to czego nam trzeba. Teraz twoja głowa w tym jak jej to podać - mruknął cicho i przesunął po blacie przezroczysty woreczek z narkotykiem. Odwalił swoją działkę i miał nadzieję, że Bender nie zapomniał, że zadanie sprawdzenia Keli na Taris było jego misją.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 31 Mar 2015, o 22:16

Bender był coraz bardziej poirytowany – cała ta sytuacja trwała już zdecydowanie zbyt długo jak na jego gust, a jakby tego było mało, raczej nic nie zwiastowało szybkiego jej zakończenia. Sama zaś Saine okazała się być dorodną przedstawicielką z rodzaju osób, za którymi Ostap wybitnie nie przepadał. Jako człek niezwykle wręcz towarzyski, potrafił docenić i zawsze doskonale odnajdywał się w towarzystwie osób rozrywkowych. Nie zaś ponurych zołz, które spławiają przystojnego, uczciwego przestępcę kilkoma szorstkimi słowami.
- Bardzo nieładnie, oj nieładnie. - skrytykował zachowanie kobiety, po czym powrócił na swoje dawne miejsce przy ladzie. Może gdyby był odrobinę młodszy, odrobinę mniej zmęczony lub gdyby po prostu mu się chciało, wdałby się z archeolożką w jakieś słowne utarczki. Jednakże na obecną chwilę, wolał najzwyczajniej w świecie zająć się czekaniem na swego dzielnego towarzysza Caleba oraz dopijaniem rozcieńczonych drinków, serwowanych mu namiętnie przez tego przeklętego barmana.

Quade pojawił się niestety dopiero kilka godzin później – w momencie, gdy Bender kontemplował swoje zmarnowane życie. Na widok Caleba ożywił się nieco, a na jego mordzie pojawił się ledwo widoczny zarys czegoś, co w założeniach miało być uśmiechem. Jakby tego było mało, kapelusznik zamiast powitać swego kolegę w jakiś sympatyczny sposób, zaczął mruczeć coś pod nosem i przesuwać po stole jakieś woreczki. Ostap przypatrywał mu się nieobecnym, pytającym wzrokiem, nie rozumiejąc ani jednego z wypowiadanych przez niego właśnie słów.
- Nosz kurna, koniec tego dobrego. - schowawszy woreczek do kieszeni sapnął niczym Selkath w trakcie godów, po czym z trudem zszedł z barowego krzesełka. O dziwo jednak, już po chwili złapał pion i nabrał zadziwiającego animuszu. Szturchnął przy okazji Caleba łokciem, najwyraźniej życzył sobie, aby ten mu towarzyszył. Następnie przeszedł kilka kroków, a dosiadłszy się do stolika kobiety, opadł na siedzisko z takiej wysokości, że biedny fotelik ledwo wytrzymał naprężenie. Przy okazji wyciągnął pod stolikiem swój niewielki blaster.
- Saine Kela, idziesz z nami po dobroci i żyjesz długo, czy tam szczęśliwie. Albo nie idziesz, wołamy imperialnych chłopaków, robimy awanturę i robi się nieprzyjemnie. Wiemy kim jesteś, wiemy za co cię szukają. Twoja decyzja.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Saine Kela » 1 Kwi 2015, o 12:46

Nie była w najlepszym nastroju i nie zamierzała udawać sztucznie miłej, choć i tak nie zachowała się względem natręta chamsko, tylko poprosiła o to, by zostawił ją w spokoju. Na jego słowa tylko pokręciła głową i wróciła do przerwanego wcześniej zajęcia, jakim było jedzenie oraz czytanie. Jedzenie wkrótce się skończyło, a Saine nadal czytała, choć zaczynała się powoli zastanawiać nad opuszczeniem hotelu i przejściem się ulicami miasta, tak po prostu, by czas jakoś zleciał. Powoli zaczynał już ją oczy boleć od tego czytania, a i hotelowy bar nie był do tego typu zajęć najlepszym miejscem. Powoli wiec zaczynała się zbierać, gdy do jej stolika ponownie przysiadł się namolny przewoźnik. Już miała stanowczo stwierdzić, że na Taris się nie udaje, kiedy słowa i zachowanie mężczyzny ją zaszokowały.
- Słucham? Pan mnie chyba z kimś pomylił. Skąd Pan zna moje nazwisko? - o tak, nic z tego nie zrozumiała.
Wlepiła wzrok z Blendera, a potem przeniosła go na drugiego z mężczyzn. O co mu chodziło? Szukają jej? Niemożliwe, to jakiś żart i to bardzo, bardzo kiepski. Sytuacja jednak wyglądała poważnie. Rozejrzała się po barze i niewielkiej ilości klienteli.
- Panowie wybaczą, ale to kiepski żart. Nie wiem o co wam chodzi, nie zrobiłam niczego niezgodnego z prawem. Jesteście łowcami nagród? Znajdźcie kogoś lepszego. - po tych słowach zaczęła wstawać od stolika.
Nie było jej obecnie do śmiechu, choć być może z powodu absurdalności sytuacji mogłaby nawet parsknąć. Okazało się, że natręt wcale nie był przewoźnikiem, tylko od początku miał ją na oku. Ale dlaczego? Po co? Nie chciała kłopotów, chciała po prostu wrócić na Coruscant, do swoich codziennych obowiązków, a pakowanie się w tarapaty było jej nie na rękę.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Caleb Quade » 3 Kwi 2015, o 20:26

- Twoje grzeszki z Almanii nie przeszły niezauważone, panno Kela. Tamtejszy rząd wystawił za ujęcie ciebie nagrodę w wysokości 4000 kredytów. Nie za dużo, ale na twoje nieszczęście, a nasz fart akurat byliśmy w okolicy - dodał Caleb wciąż stojąc obok stolika w takim miejscu, które uniemożliwiało Saine ewentualną ucieczkę. Co z resztą nie było by dlań najrozsądniejszym ruchem.
- Na panny miejscu nie próbował bym żadnych sztuczek czy ucieczek - dodał uchylając lekko poły płaszcza, tak,że kobieta mogła dostrzec ukryty w kaburze blaster.
- Najmądrzej dla ciebie będzie jeśli pójdziesz z nami po dobroci. Wyjaśnisz sobie wszystko z Almańczykami, my zgarniemy kasę i wszyscy będą zadowoleni.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 6 Kwi 2015, o 18:47

Bender przez cały ten czas dosyć uważnie przyglądał się kobiecie. W efekcie poczynionych obserwacji, zmuszony był przyznać, iż była ona albo świetną aktorką, która marnuje swój teatralny talent w zawodzie archeolożki, albo rzeczywiście nic nie wiedziała o wystawionym za nią listem gończym. Na szczęście nie miało to większego znaczenia dla ich misji – w innym bowiem przypadku, gdyby prawdziwą okazała się ta druga opcja, Benderowi mogłoby się nawet zrobić nieco żal tej hipotetycznie biednej kobiety.
Jednakże obecnie, będąc kompletnie zadowolonym ze sposobu, w jaki Caleb przedstawił Keli jej obecne położenie, Ostap mógł w spokoju zająć się wyjadaniem zamówionych przez nią chyntucków. Jednocześnie spoglądając co chwila na kobietę, w umiarkowanym skupieniu wyglądał reakcji. W końcu jednak okropnie znudziło go całe to oczekiwanie, więc postanowił kontynuować rozpoczętą przez Caleba przemowę.
- Teraz odprowadzimy cię do twojego pokoju, żebyś mogła zabrać wszystkie swoje bambetle. Może i jesteśmy łowcami nagród, ale bardzo kulturalnymi. - na jego twarzy zagościł dobroduszny uśmiech. Następnie wyciągnął spod stołu rękę i przy pomocy trzymanego w niej blastera, wskazał ogólny kierunek przemarszu. W drugą pochwycił swego jeszcze nie do końca dopitego, ale jakże rozcieńczonego drinka.
- No, idziemy, idziemy. Bez krzyków i szarpania, bo będzie bolało. - stwierdził z miną człowieka stanowczego.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Saine Kela » 6 Kwi 2015, o 19:26

Nie miała bladego pojęcia, co jest grane, jednak powoli zaczynało jej się w głowie rozjaśniać, gdy drugi z mężczyzn wspomniał o Almanii. Tak, była tam na wyprawie, która choć miała małe komplikacje, zakończyła się przecież pozytywnie. Mieli dobrą opinię wojska imperialnego i wszystko było w porządku... albo więc oni kłamali, albo rzeczywiście, ktoś wystawił za nią list gończy, choć Saine nie przypominała sobie, by zrobiła tam coś nielegalnego, poza wejściem do jaskiń, co było zabronione.
- Ja... nie rozumiem... to jakaś pomyłka...
Spojrzała na broń. Nie żartowali i naprawdę chcieli ją zabrać ze sobą i wymienić na nagrodę. Tego w życiu by się nie spodziewała. Stawianie oporu byłoby nierozsądne, była jedna sama, a ich dwóch, życie było jej jeszcze miłe, a poza tym, zawsze mogła wyjaśnić tę sprawę na drodze oficjalnej i sprostować całą sytuację. Zacisnęła mono wargi, namyślając się nad swoją obecną sytuacją.
- Nie podoba mi się to, a już na pewno nie to, że jacyś łowcy nagród połasili się akurat na mnie. Ciekawe jaką nagrodę za mnie wystawiono, że aż dwóch się was znalazło.
Wstała powoli, analizując swoją sytuacje. Walka nie wchodziła w grę. Może nie była bezbronna, ale w starciu z dwójką uzbrojonych mężczyzn nie miałaby wielkich szans. Skierowała się w do wyjścia z baru, a potem do zajmowanego przez siebie pokoju, gdzie znajdowały się jej rzeczy. Właściwie wszystko miała spakowane i od razu gotowe do drogi. Przerzuciła torbę przez ramię i spojrzała na obu łowców.
- Jeszcze się okaże, że nic z tego nie dostaniecie. Nie martwcie się, nie zamierzam się wam wyrywać, ani uciekać. Najpierw jednak pokażcie ten list gończy, inaczej wam nie uwierzę.
Nie czuła się winna, nie zrobiła niczego złego, więc od początku uważała, że to jakaś pomyłka. Tym dwóm jednak nie ufała i wolała się mieć na baczności. W torbie miała schowany blaster, po który w każdej chwili mogła sięgnąć i nie stanowiłoby to dla niej żadnego problemu, żałowała tylko, że nie przełożyła do kurtki, albo nie przypięła do pasa.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Caleb Quade » 7 Kwi 2015, o 21:09

Wszystko zdawało się iść gładko. Kela nie robiła scen co odpowiadało dwójce "łowców nagród". Była nadzieja, że uda im się opuścić Kashyyyk bez większych komplikacji - w założeniu, że druga część planu wypali. Kobieta choć niezadowolona, co z resztą zrozumiałe, podreptała potulnie do swojej kwatery. Nim na dobre zdążyła się rozpakować zmuszona była zajmowany przez siebie pokój. Wszystkie rzeczy miała zapakowane w torbę - Quade nie dochodził co konkretnie, jednakże rozsądek nakazywał sprawdzić. Choć pozornie kobieta wydawała się rozsądna i ze spokojem przyjęła wiadomość, że stała się celem łowców nagród, to równie dobrze mogło jej coś odkorbić. Caleb nie miał zamiaru ryzykować:
- Pani torbę poproszę - rzucił szorstko i bezceremonialnie odebrał drobnej kobiecie jej dobytek. Nie uśmiechało się mu przebierać w damskich fatałaszkach, ale trzeba było to zrobić. Zdrowy rozsądek został wynagrodzony - pomiędzy majtkami a stanikami odnalazł blaster. Wyciągnął go, obejrzał pobieżnie, cmoknął i schował za pasek. Szybko dokończył przeszukanie w poszukiwaniu potencjalnie groźnych przedmiotów.
- Na czas podróży nie będzie on pannie potrzebny - mruknął i odłożył torbę na podłogę. Równie szybko i sprawnie sprawdził samą kobietę - nie chciał oberwać wibroostrzem pod żebra.
-Jeśli to dla Ciebie takie ważne, to proszę - dodał jeszcze i odnalazł w sieci list gończy przygotowany przed rząd Almani. Błysnął notatnikiem przed twarzą kobiety dając jej kilka chwil na zapoznanie się z jego treścią. Później przeniósł wzrok na Bendera ubezpieczającego go z drobnym blasterem w jednej, a drinkiem w drugiej ręce.
- Pozostała jeszcze jedna sprawa nim opuścimy "Imperial" - mruknął i kiwnął znacząco na Ostapa. Środek zakupiony przed Caleba działał z opóźnionym zapłonem, toteż teraz był dobry czas aby Kela go zażyła. Czy to po dobroci, czy pod przymusem.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 11 Kwi 2015, o 19:32

Pomimo tego, iż twarz Bendera zdawała się nie wyrażać na obecną chwilę żadnych konkretnych emocji, we wnętrzu mężczyzna był wielce rad. Nie dość, że sytuacja rozwijała się w sposób ogólnie korzystny i pomyślny dla nich, jako odpustowych łowców łowców głów, to jeszcze Saine okazała się być osobą w miarę rozsądną. Nie krzyczała, nie doszło też do żadnej szamotaniny, a nawet najmniejsze próby wyrwania się z ich żelaznego uścisku gaszone były w profesjonalny sposób przez Caleba. Ładnie, cacy, czysto i porządnie - Benderowi bardzo się to wszystko podobało.
Podczas gdy Quade zapoznawał Saine z listem gończym wystawionym przez władze jakiejś zapyziałej planety, Bender zgrabnym gestem zaczął sięgać do swej kieszeni. Po krótkiej chwili udało mu się wydobyć z jej czeluści niewielkie zawiniątko. Następnie, rozerwawszy zębami górny kąt foliowego woreczka, wsypał jego zawartość do trzymanego w drugiej ręce kieliszka z drinkiem. Biały proszek zaczął musować i dość dynamicznie pienić się. Benderowi przebiegło przez głowę, iż z perspektywy kobiety wyglądać to mogło niczym wstęp do jakiejś seksualnej zbrodni, jednakże Saine mogła być całkowicie spokojna. Przynajmniej ze strony Bendera absolutnie nic jej nie groziło – poza tym, przemytnik był już po prostu zbyt zmęczony pobytem na tej przeklętej planecie.
- No, pani aercheolożko, pijemy i idziemy. Nie ma chwili do stracenia. - odezwał się głosem nieznoszącym sprzeciwu, pochodząc jednocześnie do kobiety i podając jej kieliszek. W razie jakichkolwiek oznak wykręcania się, marudzenia, czy też innych prób stawiania oporu, Bender gotów był użyć siły.
- Jeszcze tylko odmeldujemy się imperialnym, żeby mieć święty spokój i wylatujemy stąd. Ile można siedzieć w tym pieprzonym drzewostanie.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Saine Kela » 11 Kwi 2015, o 20:08

Naprawdę mocno jej się to wszystko nie podobało. Intensywnie myślała nad tym, jak wybrnąć z tej sytuacji. Nie uśmiechało jej się poddawanie dwu łowcom nagród i wszystko strasznie było jej podejrzane. Nie wiedziała co i nie mogła na niczym oprzeć swoich odczuć, jedno jednak było pewne, Jakikolwiek otwarty opór czy próba ucieczki mogłaby się źle skończyć. Lepiej załatwić sprawę polubownie, o ile łowcy nie planują czego innego, niż to o czym mówili.
Skrzywiła się, gdy jeden z mężczyzn zaczął przeszukiwać jej torbę. Dobrze znany jej blaster właśnie znalazł się poza jej zasięgiem, chcąc nie chcąc musiała się zgodzić również i na rewizje osobistą. Widać byli bardzo dokładni i uważali, że kobieta będzie chciała wykorzystać nadarzającą się okazję i zbiec. Pewnie by tak zrobiła.
Spojrzała na list gończy, wystawiony na jej nazwisko i nie mogła uwierzyć swoim oczom. Jeżeli był prawdziwy, a nie spreparowany dla nieznanych jej celów, to rzeczywiście ktoś najwyraźniej postanowił zagrać jej na nosie i z jakiejś przyczyny chciał się zemścić. Oczywiście wymienione tam zarzuty były całkowitą bzdurą wyssaną z palca.
- Co za bzdury tu nawypisywali. - była oburzona tym listem gończym i tym bardziej uznała, że wymagało to wyjaśnień
Nie wiedziała kto mógłby się na nią uwziąć i za co, bo jak sądziła, raczej nie Will, nie, on nie mógłby czegoś podobnego zrobić. Jej uwagę jednak zwrócił drugi z łowców, który wsypał coś do drinka. Narkotyk?
- Co to ma znaczyć? Co wy kombinujecie?
Jej podejrzliwość rosła z każdą chwilę. To nie było normalne, nawet jak na łowców nagród. Miała to wypić? Zrobił krok w tył, jednak dwójka mężczyzn nie zamierzała odpuścić. Raczej jej nie zabiją, skoro chcą nagrodę, a takim razie co chcieli osiągnąć? Zacisnęła mocno usta walcząc ze sobą, rzucenie się i próba ucieczki nie wchodziły w grę. W końcu sięgnęła po kieliszek i wypiła jego zawartość jednym haustem i zarzuciła sobie przez ramię torbę. Jak sądziła, jeszcze pożałuje swojej decyzji i zapewne bardzo źle na tym wyjdzie. Spojrzała na nich pewnie, pomimo swojej kiepskiej sytuacji, nie zamierzała dać się zastraszyć. Bywało już gorzej.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Mistrz Gry » 20 Kwi 2015, o 15:20

Zostawili za sobą budynek hotelu, drewnianymi chodnikami zmierzając w kierunku lądowiska. Bender prowadził Kelę, podczas gdy Caleb zaopiekował się jej bagażem. Kobieta podążała za nimi bez słowa, tocząc wokół coraz bardziej nieobecnym wzrokiem. Specyfik dostarczony przez Caleba zdawał się działać.
Nad Rwookrrorro wstawał dzień. Niebo wyzierające tu i ówdzie z pomiędzy gęstwiny liści drzew wroshyr, pojaśniało. Wkrótce przez korony drzew zaczęły przebijać się pierwsze promienie słońca, dając znak całemu ptactwu, że pora powitać nowy dzień. Mrużąc oczy przed wściekle atakującymi ich promieniami i nieco uśpieni łatwością z jaką przebiegała cała operacja, nie dostrzegli zawczasu czteroosobowego patrolu imperialnego, zmierzającego w ich kierunku. Żołnierze w zielonych uniformach nie wykazali głębszego zainteresowania trójką ludzi. Przynajmniej do momentu, gdy Saine Kela krzyknęła nagle "Pomocy!" i sprawiając wrażenie martwej, padła na chłodne drewno chodnika. Szturmowcy odwrócili się momentalnie, z blasterami gotowymi do strzału.
- Nie ruszać się! Ręce do góry! - padły nazbyt znane wszystkim przytomnym komendy.
Bender posłusznie wykonał polecenie i spojrzał na uśmiechającego się delikatnie Quade'a. Ruchem tak szybkim, że oko Ostapa ledwo było w stanie go zarejestrować, Caleb wyszarpnął z kabury blaster i posłał dwie wiązki energii w stronę napastników. Dwaj imperialni zamarli w krótkim bezruchu, po czym upadli bez życia. W ich hełmach ziały wciąż rozpalone otwory. Byłemu kapitanowi Gwiazdy Porannej przyszło na myśl wspomnienie z cyrku galaktycznego i tamtejsze popisy strzeleckie. Nikt nie był jednak aż tak szybki. W nagłym przypływie heroizmu rzucił się na ziemię, kryjąc za wątłym ciałem archeolożki. Dwóch pozostałych przy życiu szturmowców odruchowo odpowiedziało ogniem, zapominając o zmianie trybu z ogłuszającego na zwykły. Jeden z promieni trafił leżącą nieruchomo Kelę, lecz nie wywarło to na niej żadnego wrażenia. Wszak nie mogła być bardziej ogłuszona.
- Niebawem pojawią się jakieś posiłki! - krzyknął Quade, cudem uchylając się przed czerwoną wiązką energii.
Zaczajeni teraz za najbliższymi osłonami imperialni, dali się zaskoczyć tylko w pierwszej chwili, obecnie stawiając skuteczną ścianę ogniową, w oczekiwaniu na pomoc.
- Zabieraj ją na statek! Ja ich od was odciągnę! - zarządził Caleb głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 20 Kwi 2015, o 16:10

Ostap przyglądał się całej tej sytuacji z dość głupkowatym wyrazem twarzy. Gołym okiem widać było, że wydarzenia ostatnich chwil całkowicie go zaskoczyły. Nie tak przecież planował to sobie w swej pięknej główce, wszystko miało pójść niezwykle gładko. A tu taki klops.
Jedno musiał jednakże przyznać – Caleb był szybki. Niezwykle wręcz szybki oraz niezwykle celny. Przemytnik z nieudawanym zdziwieniem zerkał na precyzyjnie podziurawione hełmy szturmowców. Dopiero po chwili oprzytomniał nieco i w końcu dotarło do niego, co też właśnie wyprawia jego kompan.
- Rozum ci odjęło, Caleb? Trzeba było z nimi pogadać choć chwilę, a nie przestrzeliwać im głowy! - wrzasnął, podnosząc się znad nieprzytomnego ciała Saine. Lecz wyglądało na to, iż rewolwerowiec kompletnie go nie słuchał. Sam krzyczał coś o jakiś nadciągających posiłkach i konieczności zabrania kobiety na statek. Działo się to wszystko w zdecydowanie zbyt szybkim tempie, przynajmniej jak dla Ostapa, który upojony całonocnym picie w karczmie, nie do końca ogarniał zaistniałą sytuację.
- Jak sobie chcesz! Ale chyba całkiem zgłupiałeś. - odwarknął Bender, postanowiwszy działać zgodnie z poleceniami Caleba, chociaż nie był do końca pewien, czy dobrze postępuje. Ostatecznie, w zleceniu zawarto adnotację o konieczności upozorowania śmierci archeolożki, a nie wdawaniu się w potyczki z siłami imperialnymi. Jak imperialni mają uwierzyć w jej zejście z tego łez padołu, skoro sami będą martwi? Umysł Bendera, przynajmniej na chwilę obecną, nie do końca mógł sobie poradzić z tymi dość problematycznymi myślami.
Nie posiadając stuprocentowej pewności, przemytnik zdał się na rozkazy Caleba. Wykrzesawszy z siebie resztki dawnej siły, pochwycił ciało kobiety, by już w następnej chwili, w kilkunastu potężnych susach pokonać przestrzeń dzielącą go od statku. Chyba tylko dzięki temu, że szturmowcy skoncentrowali swój ogień na Calebie, udało mu się przebiec przez lądowisko bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.
- No całkiem gościa powaliło. - stwierdził, z oddali przyglądając się rewolwerowcowi.
- Ciekawe czy się z tego wykaraska.

Rampa statku opuściła się z sykiem. Jako że nie było czasu na zbytnią delikatność, Bender po prostu porzucił ciało kobiety tuż po wejściu na pokład. Może i będzie nieco obolała po przebudzeniu, ale nad tym będzie mogła użalać się wtedy, gdy będą daleko od wojsk Imperium. Już w następnym momencie przemytnik zniknął za zakrętem, czym prędzej przemieszczając się w kierunku kabiny pilota. Nie trzeba było długo czekać, bo już po krótkiej chwili jonowe silniki frachtowca zaczęły pracować. Maszyna oderwała się od podłoża i skierowała się ku atmosferze.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Mistrz Gry » 21 Kwi 2015, o 12:59

Ostap Bender nigdy nie miał się dowiedzieć, jakim cudem udało mu się zbiec z Kashyyyk. Wszystkie wspomnienia opuściły go wraz z procentami w krwiobiegu. Długie oczekiwanie na Caleba w hotelowym barze wpłynęło na niego bardzo mocno i był to jeden z przypadków, gdy "wpłynęło" doskonale oddawało ducha sytuacji. Przemytnik pamiętał wyjście z atmosfery i rozwierający się przed nim bezkres galaktyki. Wkrótce czerń upstrzoną miliardami gwiazd zastąpiła doskonała ciemność. Hotelowe drinki były mocniejsze, niż się początkowo wydawało.
Obudził go odgłos komlinku i potężny ból głowy. Z jękiem wygramolił się do względnie godnej pozycji na fotelu pilota i za trzecią próbą trafił w przycisk odbierający połączenie.
- Caleb Quade? - spytał nieznajomy głos.
- Nie. Ostap Bender... to znaczy... - kokpit zdał się wypełnić swądem palonego mózgu, gdy przemytnik starał się przywołać w myślach swoją fałszywą tożsamość, stworzoną na potrzeby operacji - ten, no... kurwa. - Poddał się w końcu.
Zapadła niezręczna cisza.
- Czy cel znajduje się na pokładzie? - chrapliwy głos przerwał w końcu przedłużające się obustronne milczenie.
- Ta archeolożka? Tajest.
- Doskonale. Podaję koordynaty dostarczenia kobiety.
Padł ciąg cyfr, który Bender jakimś cudem wprowadził do komputera pokłądowego. Maszyna przeprowadziła symulację, wyświetlając na ekranie rezultat.
- Przecież tam nic nie ma - mruknął do siebie przemytnik i głośniej powiedział do mikrofonu - Możesz potwierdzić dane?
Odpowiedź nie nadeszła. Rozmowa została zakończona, a głośniki ucichły na dobre. Przez sen zamruczała jedynie kobieta siedząca na fotelu drugiego pilota.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 25 Kwi 2015, o 11:20

Bender nadal był niesamowicie wręcz skonfundowany. Czarna godzina, pomyślał; wszystko naraz wzięło w łeb. Setki tysięcy czynników oddziaływało ze sobą wzajemnie. Westchnął ciężko i zamknął oczy. Co prawda emocje zaczynały już niespiesznie opadać, ale mężczyzna wciąż jeszcze czuł związane z nimi napięcie.
Dopiero teraz, powoli, bardzo powoli docierało do niego, co wydarzyło się w Rwookrrorro. A co też takiego właściwie się wydarzyło? Wszystko się spierdoliło, przeleciało mu przez myśl. Trochę szkoda było Caleba, jako że przemytnik zdążył go odrobinę polubić, a poza tym gość miał świetny kapelusz. Z lekkim niedowierzaniem spojrzał na siedzącą obok niego kobietę.
- Szlag by cię trafił, ty durna pindo. - warknął warknął złowieszczo.
- Musiałaś zacząć krzyczeć, co nie? Tak jakby co najmniej coś złego ci się działo. Pomocy, pomocy! To my byliśmy tą pomocą, durna.
Po raz kolejny obrzucił wzrokiem panel kontrolny statku, jednak komlink niezmiennie milczał. Zrazu kompletnie zaskoczyły go podane w komunikacie koordynaty i niemalże odruchowo uznał, że po drugiej stronie musiał siedzieć akurat jakiś nieuk. Ale na obecną chwilę zdawało mu się, iż zdołał w końcu rozgryźć tę tajemnicę - na miejscu prawdopodobnie będzie na nich czekał jakiś transportowiec, który zabierze na swój pokład tę przeklętą archeolożkę. A przynajmniej miał taką nadzieję.
- Te, paniusu! Wstajemy! Koniec drzemki! - podniósłszy głos, uderzył kobietę w twarz otwartą dłonią. Jako że nie nastąpiła oczekiwana przez niego reakcja, czyli całkowite przebudzenie, już w następnym momencie ponownie wymierzył jej soczysty cios. Nie zamierzał się z nią patyczkować tylko z tego powodu, że była kobietą.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Saine Kela » 25 Kwi 2015, o 14:20

Nie spodziewała się, że tak to się skończy. W sumie niewiele pamiętała, tyle tylko, że zdecydowała się pójść z mężczyznami dobrowolnie, że opuścili hotel i udali się w stronę portu kosmicznego, by wsiąść na statek. Pamiętała, że nie podobało jej się to wszystko i przede wszystkim pamiętała, że zaczęła się coraz gorzej czuć. Słabość ją napadła nagła i czuła, że lada moment straci przytomność. To musiał być ten narkotyk. Ostatnią rzeczą, którą pamiętała, był jej własny krzyk, wzywający pomocy, bo gdzieś przed słabnącym wzrokiem przewinęli jej się szturmowcy, a potem nastała ciemność. Nie wiedziała co się działo potem, nie miała pojęcia o walce jaka się wywiązała między jej porywaczami, a przedstawicielami Imperium...
Poczuła uderzenie, ale jeszcze nie zareagowała, dopiero za drugim razem zaczęło do niej dochodzić, że coś jest nie tak. Otwarła gwałtowni oczy, wyprostowała się w fotelu i zaczerpnęła gwałtownie powietrza. Chwile jej zajęło, nim doszła mniej więcej do siebie i mogła zacząć trzeźwiej myśleć. Chwyciła dłonią za swoją twarz i jęknęła głucho. Bender się nie patyczkował i z pewnością nie próbował być subtelny. Dopiero teraz spojrzała na Łowcę Nagród, jeżeli rzeczywiście nim był, bo jak dla niej ich postępowanie było zbyt niezwykłe jak na tą profesję, ale może się na tym nie znała.
- Co jest... grane? Gdzie jesteśmy? Aaał... za to uderzenie powinnam Ci oddać. I gdzie jest ten drugi, z kapeluszem?
Rozmasowała policzek i zaczęła się rozglądać. Byli na statku, zdecydowanie w kosmosie, czyli opuścili Kashyyyk. Jedną rzecz już mogła sobie odhaczyć. Siedziała w fotelu drugiego pilota, nie była związana, zakneblowana, ani nie została nigdzie zamknięta, kolejna informacja do odhaczenia... Wypadałoby teraz zażądać wyjaśnień, po co była ta cała szopka z tym narkotykiem, w końcu zgodziła się sama z nimi iść, gdyby nie to, pewnie nie musiałaby wołać pomocy. Spoglądała za to teraz nieco przytępionym jeszcze wzrokiem na Bendera. Działanie narkotyku prawie minęło, ale nadal odczuwała jego skutki, co wcale nie było przyjemne. Nie wiedziała nawet na jak długo odleciała. Może teraz dowie się czegoś więcej.
- Mów co się dzieje i po co to wszystko. - jej żądanie wypadło nieco niemrawo, z powodu ciągłe osłabienia, ale naprawdę chciała wiedzieć o co tu chodzi.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Kelan Navarr » 27 Kwi 2015, o 14:50

Czekam na posta Ostapa i (ewentualnie) przenoszę Was do środka niczego :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Kashyyyk] Rwookrrorro

Postprzez Ostap Bender » 27 Kwi 2015, o 17:23

Statek w absolutnej ciszy przecinał głuchą przestrzeń kosmosu, z każdą kolejną chwilą coraz bardziej oddalając się od lesistej planety. Na pokładzie Bender wciąż przyglądał się kobiecie, przy okazji będąc raczej umiarkowanie zadowolonym z jej przebudzenia.
- Gdzie jesteśmy? A nie widać? Wystarczy spojrzeć. - zająknął się, a w jego nadal jeszcze obolałej głowie zaczęły narastać obawy, czy aby przypadkiem siedząca obok niego kobieta nie jest niedorozwinięta umysłowo.
- Jak widać, lecimy. W kosmosie. Statkiem.
Bender kompletnie zignorował sugestię kobiety dotyczącą oddawania ciosu. Jako że na obecną chwilę ta cudaczna kobieta była niego niezwykle wartościowa, nie planował raczej pojedynku na pięści. Oczywiście w innym przypadku, gdyby taki cios wyprowadziła, oddałby jej z całą stanowczością. Byłby wstyd jak cholera, gdyby przyszło do wymiany, a ona miała złamaną szczękę, przeleciało mu przez myśl.
- Ten drugi z kapeluszem nie zdążył na odlot. Został, by pozwiedzać lasy. - usiadłszy na fotelu pilota, pochylił się nad rzędem migającym przycisków, a następnie z niezwykłą pietyzmem zaczął wpisywać koordynaty do skoku w nadprzestrzeń.
- O co tu chodzi? A żebym ci ja wiedział, ja tu tylko kieruję statkiem. Ale na pewno to nie my byliśmy tymi złymi. Zresztą wcale nie lecimy tam, gdzie cię poszukują. Ktoś inny chce się z tobą widzieć, paniusiu.
Image
GG: 52637894
Awatar użytkownika
Ostap Bender
Gracz
 
Posty: 106
Rejestracja: 6 Paź 2014, o 10:48

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron