Content

Archiwum

[Kashyyyk] Kraina Cieni

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 20 Kwi 2015, o 15:21

Dex wpatrywał się w Torkina nie wierząc w jego żadne słowo. Brzmiał jak szaleniec, który dopiero co uciekł z ośrodka dla obłąkanych. Piętno śmierci ? Jakaś magia ? Świat duchów ? Co to miało wszystko znaczyć ? Bajeczki wymyślone przez tutejszych czy jednak mroczna prawda ukryta w cieniach tej krainy ?
- Pieprzysz jak najęty ! Nie wiem co Ci nagadali ale musieli Cię nieźle naszprycować jakimś świństwem, że zaczyna Ci odbijać jak nie jednemu debilowi – Dex nie był zadowolony z sytuacji przed którą zostali postawieni. Był niewyspany a to jeszcze bardziej podbudzało jego agresję w stronę swego towarzysza.
- Stworzenia z koszmaru…posłuchaj siebie Torkin o czym Ty wygadujesz ! Nie jesteśmy w jakimś pieprzonym horrorze. Skoro te stworzenia istnieją naprawdę to można je zabić. A skoro można je zabić, to mój blaster będzie pierwszym, który tego dokona. – Tak naprawdę to miał ochotę przywalić Torkinowi. Może wtedy przejrzałby na oczy i przestał szczać w gacie z powodu jakieś głupiej kukiełki czy też staromodnym przesądom. Gdyby tak każdy wierzył w te głupoty to prawdopodobnie nikt nie wychodziłby ze swoich czterech, ukochanych kątów.
Nie mogli dłużej zwlekać. Zbliżało się kolejne zagrożenie i były nim same Katarny. Te ogromne zwierzęta raczej nie będą mile nastawione do dwóch mężczyzn, stanowiących dla nich smakowity kąsek.
- Łap za ster...pokaże Ci co myślę o tej pieprzonej magii śmierci. – Dex wskoczył na tył śmigacza, złapał za swój blaster po czym wycelował w zbliżający się cel. To tylko kwestia czas i odpowiedniego wyczucia za nim stworzenie padnie z dziurą we łbie. W końcu Ryan Dexon, był wyśmienitym strzelcem a jedynie do tego potrzebował swoich własnych blasterów.
Nie czekając zbyt długo pociągnął za spust. Z blastera wydobyła się charakterystyczna czerwona smuga, która powędrowała wprost do wymierzonego celu.
- Ruchy staruszku, chyba, że masz ochotę skończyć jak nasz rozśpiewany towarzysz. -
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 23 Kwi 2015, o 12:00

Torkin był zbyt przerażony, aby zrozumieć choć połowę z tego, co właśnie wykrzykiwał do niego Ryan. Dopiero w momencie, gdy ten wdrapał się na tył i zaczął strzelać, dziadek wrzucił bieg, a następnie obrócił silnie pokrętło akceleratora. Śmigacz pognał przez wysoką trawę – podskakując na nierównościach pędzili w mroczną dżunglę z trzaskiem łamiąc gałęzie krzaków.

Bolt z blastera trafił najbliższego katarna prosto w lewe oko. Zwierze zawyło z bólu, po czym padło na ziemię, jednocześnie blokując drogę innym. Nieco oprzytomniwszy, Torkin wrzasnął:
- Nieźle, całkiem nieźle! Dobra nasza! Wystrzelaj je co do nogi!
Ale pościg nadal trwał i dołączały do niego coraz to nowe osobniki. Dziadek wciąż nie zdejmował nogi z gazu, chociaż ścieżka przed nimi zwężała się z każdą kolejną chwilą. Jednakże katarnom najwyraźniej wcale to przeszkadzało - najbliższe biegły może jakieś pięć metrów za nimi, kilka innych skręciło w zarośla, prawdopodobnie chcąc przeciąć im drogę.
Zmieniła się otaczająca ich roślinność, w gęściejszej trawie o grubszych źdźbłach siedziały chmary cykad, które powitały intruzów głośnym, chrapliwym graniem. Teren stawał się coraz bardziej nierówny - śmigacz podskakiwał wysoko, rzucało nimi na boki.
Z głośnymi wrzaskami poderwało stado spłoszonych can-celli., niespodziewanie tuż nad nimi załopotały skrzydła. W przodzie pojawiła się błyszcząca w szczątkowym blasku księżyca wstęga rzeki.
- Trzymaj się mocno!
Torkin zakręcił energicznie drążkiem sterowniczym, aby uniknąć wpadnięcia wprost do głębokiego koryta, po czym skierował pojazd w dół zbocza. Śmigacz pochylił się mocno i zaczął w szybkim tempie staczać się ze skarpy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 25 Kwi 2015, o 15:23

Krzyki, groźby nic nie dawały. Przewodnik był z każdym to stworzeniem przerażony coraz bardziej. Najwyraźniej wierzył w to, że jakaś magia śmierci jaką zostali naznaczeni depcze im po piętach, próbując objąć ich w swoje, śmiercionośne ramiona.
Nie ma co męczyć tego staruszka bo jeszcze dostanie zapaści i Dex pozostanie sam w tej mrocznej krainie, w której wszystko co żyje próbuje Cię zabić.
Ryan potrafił prowadzić śmigacze ale o wiele lepszym był strzelcem niż sam Torkin. Dlatego też po chwyceniu za swoje blastery posłał parę laserowych wiązek w stronę zbliżających się zwierząt. Jedno za drugim padało na ziemię, torując drogę kolejnym, które nadzwyczajnie były zainteresowane tylko mężczyznami.
Dex zmienił w tym momencie swój cel po czym wystrzelił. Ruch śmigacza ograniczał jego możliwości strzelania, dlatego też ponad 80 % wystrzelonych boltów trafiało w drzewa, kamienie czy też ziemie.
Na szczęście kiedy byli już wystarczająco daleko, Dex mógł skupić się bardziej na utrzymaniu własnej równowagi niż na zabijaniu kolejnych żywych przeszkód.
- Jeśli próbujesz to… ! – Dex nawet nie dokończył tego co chciał wykrzyczeć gdyż musiał złapać się czegokolwiek co miał pod ręką by nie spać ze śmigacza i nie złamać własnego karku.
Oby Torkin miał pojęcie o tym w które miejsce prowadzi. Oby nie wpakował ich w jakieś kolejne tarapaty, bo na razie z łowców stali się zwykłą zwierzyną.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 27 Kwi 2015, o 13:20

Namacalność niebezpieczeństwa oraz błoto chlapiące na twarz wyraźnie otrzeźwiły Torkina. Zamiast panikować, w pełni skupił swą uwagę na prowadzeniu pojazdu. Wciąż jednak chciał uciekać stąd jak najdalej, by wreszcie znaleźć się w bezpiecznym miejscu.
- Wygląda na to, że je zgubiliśmy, albo przynajmniej na razie sobie odpuściły. - stwierdził z ulgą, redukując przy tym prędkość i usiłując na spokojnie odtworzyć w pamięci topografię doliny. Śmigacz z trudem wyhamował w tak trudnym terenie, ale w końcu jakimś cudem udało im się stanąć na stromym zboczu. Teren opadał tu gwałtownie, chociaż dalej trudno było cokolwiek dojrzeć, ponieważ przez zwartą zasłonę listowia przedostawało się niewiele światła.
- Mieliśmy kupę szczęścia. Łatwo tu wjechać prosto w przepaść. A tak w ogóle szefie, to nic panu nie jest? - zapytał, odwróciwszy się w stronę Ryana. W tym samym momencie Torkin skojarzył, że na szczycie skarpy minęli rozwidlenie dróg. Postanowił wycofać nieco śmigacz i skręcić w tę odnogę, która zbiegała po przeciwnej stronie wzniesienia, by pojechać dalej wzdłuż krawędzi grzbietu. Repulsor szarpnął, ale zaczął sunąć pod górę, z trzaskiem łamiąc gałęzie krzaków. Po kilku sekundach wyjechał na wydeptaną przez imperialnych drogę. Prowadziła ona zakosami ponad urwistą skarpą okalającą dolinę, a w wielu miejscach poruszali się skrajem kilkudziesięciometrowego urwiska. Torkin czuł wzbierające mdłości od samego patrzenia w dół.

Dotarli wreszcie do kolejnego wzniesienia, skąd widać było już całą dolinę. W niezbyt dalekiej odległości od nich stała ambona ukryta w koronie drzewa, zaś kilkadziesiąt metrów dalej, sądząc po odgłosach, szumiał wodospad.
- Myślę, że spokojnie możemy tu zostać na resztę nocy. Przyda nam się odpoczynek, a przynajmniej mi.
Niemalże w tej samej chwili do uszu Ryana dotarło ledwie słyszalne buczenie, jak gdyby jakiś owad latał mu koło głowy. Torkin wyraźnie nie zwracał uwagi na ten dźwięk, choć przybierał on na sile z każdą mijającą sekundą. Dopiero po jakimś czasie z głębi lasu dobiegł do nich trzask łamanych gałęzi.
- No do kurwy nędzy, nie dadzą nam dziś spokoju? - dziadek odbezpieczył strzelbę i skrył się za śmigaczem.

Nagle mężczyźni dostrzegli sylwetkę człowieka. Był to ten sam osobnik, z którym mieli już okazję spotkać się przy wartowni. Jednakże tym razem nieśpiesznie jechał on w ich kierunku na grzbiecie katarna. W zaroślach się zakotłowało, Torkin nadal klął soczyście, tymczasem Ryan zdołał wyczuć w nieznajomym coś niecodziennego. Coś, co przypomniało mu odległe czasy, jeszcze sprzed jego pobytu na Tatooine.
- Co robimy szefie? Walimy w niego ile wlezie, czy spieprzamy? Mam złe przeczucia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 27 Kwi 2015, o 18:28

Ucieczka. To im jedynie pozostawało. Mimo dobrej celności Dexa, blastery nie wystarczały by wystrzelać wszystko co próbowało dorwać ich w swoje łapska. Musieli uciekać, musieli to wszystko zostawić za sobą, by być wystarczająco daleko i móc wrócić na wcześniej rozpoczęte polowanie.
- Nic mi nie jest ?! o mały włos a jakaś śmieszna magia śmierci dopadła by nas w swoje sidła. Może mi wreszcie powiesz o co w tym wszystkim chodzi ?! – zdenerwowanie oraz stres narastał z każdą sekunda. Mimo, że Dex nie okazywał tego zbytnio, to jednak w głębi czuł strach przed nieznanym, a raczej przed tym w co tutejsi wierzyli. Czy to prawda, że jakaś dziwna magia zalęgła się w mrocznych zakamarkach Krainy Cienia ? A może po prostu ktoś wspaniale manipuluje rzeczywistością tak by jego obecność nie została w ogóle odkryta.
Przyjdzie czas na to by porozmawiać o tym wszystkim w spokoju. Na razie Ryan pełnił rolę zwiadowczą by już nikt a raczej nic ich nie zaskoczyło. Powierzył tą podróż Torkinowi, mężczyźnie, który najwyraźniej miał pojęcie w którym kierunku zmierzają.
W końcu postój i to w jakim majestatycznym punkcie. Wzniesienie z którego było widać przepiękny krajobraz planety Kashyyyk. Wodospad szumiał jednostajnie, zagłuszając inne dźwięki w pobliżu.
- Ambona wygląda na solidną. Będzie można wykorzystać ją jako miejsce do nocowania. Lepiej tam niż tutaj ponieważ…- Ryan odwrócił się w stronę tajemniczego dźwięku, który rósł na sile z każdym momentem.
Coś w niewytłumaczalny sposób cały czas deptało im po piętach. Kto by pomyślał, że po tak długiej przebytej drodze ten tajemniczy osobnik znajdzie ich w ułamku sekundy. Dex wyczuwał w nim coś tajemniczego, coś niespotykanego przez bardzo długi okres czasu. Jeśli to jest to o czym Ryan myśli…to są w głębokiej dupie…
- Nie ruszaj się, a gdy będzie tego wymagała sytuacja strzelaj bez rozkazu. – Dex ku nie dowierzaniu Torkina wyszedł zza zasłony cały czas celując blasterem w stronę nieśpieszącego się osobnika.
- W razie czego strzelamy w Katarna. Muszę do cholery wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi – powiedział półgłosem do towarzysza, tak by ten ktoś nie zdołał usłyszeć ich planu. Ryan stał jak słup, wpatrując się w nieznajomego. Jego palec cały czas czekał na odpowiedni moment by pociągnąć za spust i zwalić tego kogoś z oswojonego Katarna.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 1 Maj 2015, o 11:06

- Ma się rozumieć, szefie. - wyszeptał Torkin, jednocześnie z niemałym zdumieniem przyglądając się poczynaniom Ryana. W momencie gdy ten wyszedł na spotkanie nieznajomemu, dziadek zaczął kręcić głową w geście dezaprobaty.
- To zły pomysł! Zdecydowanie zły pomysł! - syknął, ale nie mógł być pewny, czy słowa te dotrą do uszu Dexona. Już w następnej chwili przytulił się do swojej strzelby, i celując prosto w katarna, starał się osłaniać towarzysza. Z napięciem wpatrywał się w nadjeżdżającego z ciemności osobnika, tylko pozornie zachowując spokój.

Tak jak poprzednio, w okolicy nie było nawet najlżejszego wiatru. Wodospad szumiał jednostajnie, a spomiędzy rzednących chmur co jakiś czas wyglądały sylwetki księżyców. W ich blasku jak na dłoni widać było stado drapieżników skradających się w wysokiej trawie. Jednakże tym razem bestie, które wcześniej urządziły pościg za mężczyznami, nie ośmielały się wyjść poza obręb zarośli. Powarkiwały jedynie i kłapały na siebie zębami.

W tym czasie nieznajomy zdążył zbliżyć się już na taką odległość, że dwójka mężczyzn bez problemu mogła dostrzec szczegóły jego wyglądu. A trzeba przyznać, iż wyglądał niczym istota z piekła rodem. Nieruchome oczy o jasnej, trudnej do sprecyzowania barwie zdawały wpatrywać się wprost w Ryana, zaś paskudna, pokryta jakimś brudem oraz prymitywnymi malunkami gęba wyglądała na wykutą z kamienia. Całości dopełniały rude, poplecione w warkoczyki włosy. Nagle katarn na którym jechał nieznajomy przystanął i zaczął uważnie węszyć. Wkrótce pochylił nisko łeb i zaczął nim wodzić w trawie.
Jeździec sięgnął po przyozdobioną kawałkami kości włócznię, po czym wskazał przy jej pomocy Ryana. Towarzyszyła temu bardzo ekspresyjna przemowa w języku, którego ani Torkin, ani Dexon nie byli w stanie zrozumieć.

Dłuższą chwilę trwało, zanim nieznajomy zakończył swój dziwaczny monolog. Pociągnąwszy gwałtownie za cugle, obrócił katarna tyłem do mężczyzn, jednocześnie patrząc na Ryana i wskazując miejsce na plecach zwierzęcia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Blaze Corr » 1 Maj 2015, o 21:39

Dev otrzepał się z kurzu i odczepił od siebie dziwne liście, które upodobały sobie jego kombinezon podczas krótkiego spotkania z podłożem. Przez chwilę zastanawiał się nad sensem nadkładania drogi, aby jedynie ocenić starty w ludziach, którą poniosła inna grupa łowców oraz przekonać się jak szybko padlina zwabia niebezpieczne drapieżniki.
- Nie będziemy nadkładać drogi. - Asto spojrzał się w stronę wrzeszczącej ratowniczki, trzymając palec na spuście swojego karabinu, lecz kiedy goniące ją stworzenie wycofało się spokojnie i powoli skierował spojrzenie znowu na Riv.
- Prowadź. - rzekł krótko, po czym podszedł do Kate - A Ty tak się nie drzyj. - wskazał palcem na jej usta. Wiedział, że takie sytuacje nie pomogą im w osiągnięciu celu, a jedynie zaszkodzą sprowadzając uwagę niepożądanych osób i stworzeń, których jest tutaj więcej niż mogli przypuszczać... przynajmniej tych pierwszych.
Wyprawa po głowę jednego włochacza zaczynała się komplikować. Mógł znajdować się w najciemniejszych i najbardziej skrytych miejscach tej cholernej dżungli a Im dłużej będzie trwała misja, tym gorzej dla nich samych. To jego tereny i Asto wiedział, że muszą się z tym liczyć i przewidywać konsekwencje każdych działań, które podejmą.
Wszystko dookoła wyglądało podobnie, dlatego Asto nie miał wątpliwości, ze wynajęcie przewodniczki było najlepszym posunięciem zbliżającym ich do ukończenia zlecenia. Podczas czujnego marszu i obserwacji otoczenia dało się słyszeć charakterystyczne dźwięki różnych zwierząt. Niektóre brzmiały bardzo przyjaźnie, zaś inne stanowiły ich dokładne przeciwieństwo.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 3 Maj 2015, o 14:58

Dex nie do końca był pewien swojej decyzji. Działał raczej pod wpływem impulsu, swojego przeczucia. Coś mu jednak mówiło, by zrobił właśnie tak a nie inaczej. Na szczęście nie było w tym żadnej ingerencji z zewnątrz.
Najemnik twardo stojąc na ziemi cały czas celował w to coś co właśnie wyjechało ku niemu naprzeciw. Wyglądał niczym postać z filmu grozy. Białe ślepia wpatrywały się w Ryana. Tak naprawdę ciężko było opisać czym było to coś. Raczej o takiej rasie Dex wcześniej nie słyszał. Można wręcz powiedzieć, że wszystko co działo się w tej przeklętej krainie cienia było dla Dexona czymś nowym
.
Mężczyzna opuścił swój blaster, starając się zrozumieć to co ma mu do powiedzenia nieznajomy. W tej galaktyce żyło miliony przedstawicieli różnych ras i każdy z nich posługiwał się swoim własnym, językiem. Na szczęście „wspólny” pozwalał na komunikację między rasową. Szkoda, że ten staromodny gościu zapomniał jak posługiwać się językiem rozumianym przez większość żyjących humanoidalnych istot.

Dex odchylił lekko głowę w stronę Torkina kiwając mu tym samym by nie podejmował żadnych agresywnych działań. Co prawda mogliby w tym momencie wykonać ruch i zaatakować rudawego osobnika, ale prawdopodobnie tym samym daliby powód wszystkim dzikim zwierzętom, które tylko czekały w ukryciu na odpowiedni znak. Nie było innej możliwości…Dex musiał w tym momencie zagrać w karty jeźdźca.

Schował swoją broń do kabury, tak by móc w każdej chwili ją wyciągnąć po czym ruszył w stronę odwróconego katarna. Czuł jak adrenalina buzuję w jego organizmie. Dex złapał głęboki oddech, skupiając się na obecnej chwili. Dopiero po niecałej minucie szaleńcze bicie serca uspokoiło swój rytm a oddech wrócił do normalności.
Dex wskazał ruchem ręki by Torkin ruszył za nim, ale tak by trzymał się na odległość. Trzeba było w końcu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Problem był taki, że z każdą minutą Dex oddalał się od swej zdobyczy…
… Gdyby nie to, że wyczuł w tej istocie coś czego nie czuł od swoich młodzieńczych lat, prawdopodobnie nie zawracał by sobie głowy takimi rzeczami i przeszedł od razu do agresywnych sposobów negocjacji.
Ryan podszedł do wytresowanego zwierza po chwytając w odpowiednim miejscu znalazł się na grzbiecie katarna.
- Jedź – powiedział do nieznajomego, czekając spokojnie na rozwój sytuacji. Powoli zaczynał chyba rozumieć o co chodzi z tymi bajeczkami z magią śmierci. Prawdopodobnie nie chodziło tutaj o jakieś vodoo czy magię…tylko o coś co zostało już dawno wyparte przez społeczeństwo…
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 3 Maj 2015, o 23:16

Nieznajomy nadal trwał nieruchomo. Odwrócony plecami do dwójki mężczyzn, z iście stoickim spokojem oczekiwał decyzji Ryana. W momencie gdy ten nakazał Torkinowi podążać za nim, jeździec odwrócił się, a dostrzegłszy gest, warknął przeciągle coś w swoim języku, po czym pokręcił głową. Torkin wykonał krok wstecz, dając porozumiewawczy znak Ryanowi. Jednocześnie po plecach dziadka przeleciał zimny dreszcz.
- Jedź. - padła komenda, po której nieznajomy trącił katarna piętą i ruszył przed siebie. Nierówne cienie szybkim pędem wymknęły się spod ambony, skoczyły w poprzek polany. Światło księżyców obrysowywało ostro kontury jeźdźców, prowadziło je po otwartej przestrzeni, ale już u wrót puszczy rozstało się z nimi. Tu zasłonięta konarami, leżała głęboka, czarna, ślepa noc. Jedyny wyjątek stanowiły krążące pomiędzy liśćmi pojedyncze światełka, zataczające bez pośpiechu koła jedynie po to, by następnie do siebie powrócić.
Puszcza była tutaj milcząca. Płynęły godziny, jednakże w takich ciemnościach niełatwo zachować rachubę czasu. W końcu udało im się dotrzeć do zbocza wąwozu, które porastało gąszczem traw, krzaków, a także zdziczałych drzew, pozbawionych słońca, wybujałych, ciemnych. Spomiędzy tych drzew sięgała do nich ciemność najgłębsza oraz cichy jak szept łopot liści.

Katarn niemalże położył się na ziemi, a szorując brzuchem po podłożu, zaczął pełznąć w dół. Śliskie, pochyłe zbocze ułatwiło mu zadanie. Nie czynił przy tym najmniejszego hałasu. Za wąwozem był las, ale zupełnie inny niż do tej pory. Wykroty, rozpadliny, doły zarośnięte zielem. Podłoże ustępowało lekko pod łapami zwierzęcia, a minąwszy pień zwalonego drzewa porośnięty brodami mchu, zsunęli się z niego w rozpadlinę pomiędzy dwoma garbami terenu.

Zwierze przystanęło, tymczasem jeździec milczał, pozostając w nieruchomej pozie. Płynęły sekundy, a cisza przedłużała się. Nagle coś zabełkotał, jęknął dziwnym nieludzkim głosem. Odwrócił się gwałtownie i przyłożył Ryanowi palec do czoła.

Zapadła ciemność.


Przebudzenie było bolesne. Przez kilka sekund Ryan nie mógł sobie uświadomić, gdzie jest, jak się tu znalazł i co dokładnie zaszło. Odczuwał dość silne kłucie w ramieniu i biodrze, puls łomotał mu w głowie. Nie potrafił zebrać myśl. Nieznośny ból spowodowany upadkiem przeszył raz i drugi całe jego ciało, lecz szybko zniknął.

Otaczały go niemal pionowe ściany rozpadliny, zaś w niedalekiej odległości rysował się zarys niewielkiego kopczyka. Ryan nie zdążył jednakże bliżej mu się przyglądnąć, bowiem z góry dotarł do niego głos Torkina.
- Jasny gwint, ależ ten kutas pana załatwił szefie! Nic panu nie jest? Poszukam czegoś, co mogłoby posłużyć za linę. Zaraz wracam! - dziadek zniknął równie szybko, jak się pojawił. W tym samym czasie do uszu Ryana dotarło ciche powarkiwanie przypominające mruczenie rozleniwionego, olbrzymiego kota. Wkrótce poczuł też ledwie zauważalne drżenie ziemi.
W końcu z ciemności wychylił się ogromny łeb. Sądząc po jego rozmiarach, stworzenie miało jakieś trzy, może nawet cztery metry wysokości. Przez chwilę patrzyło spokojnie na intruza, przewracając mętnymi ślepiami, jakby zdumione widokiem człowieka. Wreszcie zaryczało z wściekłością - wydawało się, że od tego ryku aż zatrzęsły się okoliczne drzewa. Z niewielkiego kopczyka całej tej sytuacji przyglądało się zaciekawione młode.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 4 Maj 2015, o 11:31

Tak naprawdę to Ryan nie wiedział co do końca wyprawia. Dał się namówić by wsiąść na oswojonego katarna, który należał jeszcze do tutejszego szamana, próbującego wszystkich straszyć jak to Torkin powiedział magią śmierci.
Dobrze, że Torkin zrozumiał co przekazał mu Ryan i ruszył za swoim pracodawcą tak jak ten sobie zażyczył. Droga była długa i dosyć skomplikowana. Jeździec wspaniale sobie radził przemieszczając się to między zapomnianymi ścieżkami, których raczej dwójka mężczyzn nie obrała by za swój kierunek.
Ryan miał tyle okazji by podziurawić jeźdźca, jednak cały czas coś go trzymało w tym by powstrzymał się od swych zamiarów. Wystarczyło tylko złapać za oba blastery. Jeden przystawić do grzbietu Katarna, drugi natomiast do pleców nieznajomego. Dwa pociągnięcia za spust i po robocie.
Dex tego nie zrobił. Musiał wiedzieć czego chciał ten ktoś. Musiał wiedzieć, dlaczego to właśnie nim tak się zainteresował i zabrał ze sobą.
Wystarczyło tylko chwila a Dex padł jak pręt na ziemię. Sztywny i nieruchomy. Ból z jakim się obudził był nie do opisania. Co tak właściwie się stało ? Co to miało wszystko znaczyć ? Znajdował się w jakieś dziwnej rozpadlinie, nie pamiętając jak tam się znalazł. Właściwie to nic nie pamiętał od momentu kiedy palec nieznajomego dotknął jego czoła.

Na szczęście pośród tej ciemności do uszu Dexa doszedł znajomy dźwięk. Był to Torkin.
- Co do kur… - syknął próbując podnieść swoje obolałe ciało. Jak dobrze, że staruszek ruszył z Ryanem w tą podróż. Gdyby nie on to prawdopodobnie stał się już posiłkiem dla niejednego drapieżcy grasującego w krainie cienia.
Dopiero teraz Dex zrozumiał gdzie był. Wyglądało to na leżę jednego z potworów, o niezbyt przyjemnym wyglądzie.
- Torkin pośpiesz się… - mruknął do isiebie, dając parę kroków w tył. Nie chciał łapać za swoje blastery. Prawdopodobnie wykonanie gwałtownych ruchów rozjuszyło by stwora, który i tak był wystarczająco zły, że ktoś zbliżył się do jego dziecka.
Dexon zamknął oczy po czym wyciągnął swoją dłoń w kierunku stwora. To był ten moment by w końcu złamać swoją obietnicę i chwycić za coś, czego już nie używał od lat.
Paręnaście lat temu Shadu’jiwa pokazała młodzieńcowi jak można wpłynąć na zwierzę, starając je uspokoić a nawet przejąć kontrolę. Ryan skupił się na tym co go otaczało, po chwili docierając do umysłu stwora. To właśnie dzięki swoim uśpionym umiejętnościom próbował nagiąć wolę zwierza. Nagiąć tak by ten nie traktował Dexa jak zagrożenie, a raczej jak coś dla niego przyjaznego.
W tym momencie Dex musiał szybko zorientować się w jak wielkie bagno wdepnął. Gdyby było coś co przydałoby się mężczyźnie by wyjść stąd, z chęcią skorzystałby z danej mu możliwości.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 4 Maj 2015, o 19:43

Bolstyngar zbliżał się z zadziwiającą ostrożnością. Niepewnie stawiał łapy i co chwila porykiwał groźnie, jak gdyby zadziwiony tym, że Ryan nie ucieka przed nim w popłochu. Pomimo tego, iż olbrzym był coraz bliżej, dygotanie ziemi przy każdym jego kroku zdawało się ledwo wyczuwalne. Dopiero w momencie gdy mężczyzna cofnął się o kilka kroków, drapieżnik zaryczał jeszcze głośniej, pochylił głowę, wyciągając szyję i zaczął kłapać paszczą, szykując się do ataku. Ryan czuł odrażający smród, jaki bił od zwierzęcia, a gdy ryknęło mu prosto w twarz, owionął go fetor padliny.

Nietypowe umiejętności Dexona okazały się być zadziwiająco skuteczne. Wyglądało na to, że przyniosły natychmiastowy efekt - bolstyngar wycofywał się w popłochu, wyraźnie zdezorientowany, zerkając niepewnie to na człowieka, to na gniazdo. Następnie jeszcze niżej pochylił głowę i mrugał szybko. Raz i drugi zaryczał, ale już znacznie słabiej, jakby bez przekonania. Teraz zaczął energicznie potrząsać łbem, jakby chciał w ten sposób uwolnić się od ingerencji w jego umysł. Na próżno. Powietrze w skalnej rozpadlinie zdawało się wibrować.

Ostatecznie olbrzym powrócił na miejsce, z którego wcześniej wypełznął. Nerwowo przestępował z nogi na nogę, lecz nie miał odwagi podejść bliżej. W końcu ułożył się na swoim legowisku.

Niemalże w tym samym momencie, u góry ponownie rozległo się wołanie Torkina.
- Znalazłem! Pół dżungli przeszukałem, spotkałem sporo imperialnych, ale cholera znalazłem! - machał przy tym jakąś grubaśną lianą, a już po chwili zaczął ją opuszczać Ryanowi. Jednakże skrzekliwy głos dziadka wyraźnie pobudził drapieżnika. Gigantyczny łeb znowu wychylił się z cienia, błysnęły ostre zęby w rozwartej paszczy. Ominąwszy Dexona, stwór wdrapał się po pionowej ścianie szczeliny, strącając przy tym spore kamienne odłamki. Jego ruchy były niezwykle wręcz płynne, niemalże delikatne. Zbliżywszy się na odpowiednią odległość, uderzył Torkina w ramię, aż ten zwalił się na ziemię. Olbrzymia przednia łapa spoczęła mu na plecach, przyciskając go do wilgotnego podłoża.
W ułamku sekundy paszcza się zamknęła. Bolstyngar gwałtownym szarpnięciem poderwał głowę do góry, zaś Torkin wrzasnął histerycznie – na szczęście zęby zwierzęcia zacisnęły się na jego plecaku.

Stwór zawrócił w kierunku gniazda, niosąc w paszczy swą nową zdobycz.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 5 Maj 2015, o 10:42

Ryan był zaskoczony całym zajściem. Nie sądził, że jego ukryte umiejętności tak szybką wpłyną na złowrogo nastawione zwierzę. Czyżby faktycznie ta zapomniana przez galaktykę moc była aż tak potężną bronią ?
Groźny Bolstyngar odszedł w dal, kierując się w stronę swojego leża gdzie znajdowało się młode. Udało się. To naprawdę się udało. Zaskoczenie jakie malowało się na twarzy Dexa było nie do opisania. Dlaczego on przez ten cały czas nie korzystał z tych swoich ukrytych umiejętności. Gdyby trenował je tak jak za czasów swojej już martwej mistrzyni, mógłby zrobić o wiele więcej niż do tej pory osiągnął.

Wszystko zapowiadało się po myśli Dexa…do czasu kiedy nie pojawił się Torkin ze swoją pomocną liną…do czasu póki ten przebrzydły gad nie zwrócił uwagi na starca. Może i Bolstyngar nie zwracał uwagi na najemnika, ale na pewno nie odpuści sobie możliwości zdobycia łatwego przekąska jakim był przewodnik tej dwuosobowej kompanii. Na to Dexon nie mógł pozwolić. Potrzebował Torkina. Inaczej nigdy nie odnajdzie Wookiego, nie mówiąc już o drodze powrotnej.
Po tym hucznym przedstawieniu role misji ratunkowej się odwróciły. Wielki Bolstyngar niósł w swej paszczy nieprzytomnego od uderzenia Torkina, by prawdopodobnie zrobić sobie z niego sowity lunch. Cóż za cudowna perspektywa kolejnych minut.
Pora wyciągnąć kolejnego asa z rękawa. Miarka się przebrała. Ryan wyciągnął swoją dłoń po czym skupił się ogromnym gardle gada. Był to jeden z ulubionych sposobów jaki używał jeszcze zza młodych lat swojego treningu. Zebrał tyle mocy ile mógł po czym chwycił wnętrze gardła tego ogromnego stwora.

Czuł jak zbiera w nim złość, jak buzują emocję. Adrenalina gotowała krew niczym wrzącą wodę. Kiedy czuł swoje objęcie na szyi gada, drugą dłonią sięgnął w stronę krtani. Skupił się na niej tak jakby czuł ją w swojej dłoni. Szybkim bezlitosnym ruchem próbował ją wyrwać tak by wnętrzności całego gardła znalazły się na zewnątrz.
- Jesteś mój ... - warknął zagryzając dolną wargę. Jeśli to się uda, Bolstyngar jedyne co będzie mógł to nacieszyć się ostatnimi chwilami chwytanego w agonii powietrza…
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2015, o 20:31

Bolstyngar może i stał niemalże na szczycie łańcucha pokarmowego planety Kashyyyk, niemalże nie posiadając naturalnych wrogów – jednakże tym razem przyszło zmierzyć się z kimś, a raczej czymś, czego w żaden sposób nie był w stanie przezwyciężyć. Gdy tylko Ryan zacisnął dłoń, bestia jęknęła żałośnie. Wypuściwszy ze swej paszczy ciało Torkina, zachwiała się, omal nie tracąc równowagi. Tymczasem Dexon nadal ściskał jej szyję, przygniatał krtań. Życie ulatywało z niej z każdą kolejną chwilą. Zwierzę zaczęło w końcu przekrzywiać łeb, obracać nim w jedną i drugą stronę, jakby chcą wyrwać się ze śmiercionośnego uścisku. Wszystko na marne. Cofając się tyłem, natrafiło w końcu na ścianę rozpadlisko. Nie było już dokąd uciekać. Nie mogło się już nawet poruszyć. Nie zostało mu już nic, jak tylko wyć z przerażenia. Młode ruszyło w jego stronę, ale również nic nie mogło poradzić.

Cały ten nierówny pojedynek trwał zaskakująco krótko - masywne cielsko zwaliło się na ziemię, częściowo przygniatając nogi Torkina. Szczęście w nieszczęściu, że dziadek nadal pozostawał nieprzytomny. Młody bolstyngar ukrył się zaś w legowisku, wyraźnie przestraszony.


Ryan pozostał sam na placu boju. Nie było jednak mu dane cieszyć się ową samotnością zbyt długo – ponownie wyczuł złowieszcze buczenie, które towarzyszyło każdemu pojawieniu się tajemniczego jeźdźca. Jednakże tym razem, było ono wyraźnie zwielokrotnione. Ponownie rozległ się przeciągły świst. Nagle u szczytu rozpadliska dało się zauważyć niewyraźne zarysy ciemnych sylwetek. Nieznajomi przez kilka minut przyglądali się Ryanowi w absolutnej ciszy tylko po to, by już w następnej chwili katarny z jeźdźcami na grzbiecie zaczęły złazić powoli po niemalże pionowych ścianach.

Dziewięciu wymalowanych czerwoną farbą jeźdźców otoczyło Dexona. Byli półnadzy, w skórzanych spodniach, czy nawet w samych opaskach biodrowych, przystrojeni wisiorkami z zębów i kości jakiś zwierząt, uzbrojeni w długie dzidy zakończone elektrycznymi końcówkami oraz dosyć sporych rozmiarów wibromaczety. Wśród nich znajdował się również ten osobnik, z którym Ryan miał już wcześniej do czynienia. Tym razem drugie miejsce na grzbiecie jego katarna zajęte było przez Twi'lekanke o fioletowym odcieniu skóry.
Mężczyźni niemalże równocześnie zeskoczyli ze swoich wierzchowców, po czym uklęknęli przez Ryanem, powtarzając przy tym jakieś niezrozumiałe słowa. Gdy wreszcie skończyli, jeździec z rudymi włosami zbliżył się do Dexona. Tuż za nim szła Twi'lekanka.
- On mówi... Że ty być oczekiwany. - tłumaczyła słowa nieznajomego, posługując się przy tym pełnym przestojów, łamanym basiciem.
- Nasza matka... Chcieć... Spotkać z tobą.

W tym samym czasie, kilku jeźdźców podbiegło do nieprzytomnego Torkina i wyciągnęło go spod bolstyngara. Następnie ci, którzy wyposażeni byli w maczety, odcięli masywne przyrodzenie bestii i wydłubali jej oczy. Całość zapakowali do wielkiego worka przytwierdzonego do jednego z katarnów.
Nieznajomy oraz Twi'lekanka z ciekawością przyglądali się Ryanowi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 6 Maj 2015, o 20:52

Gniew, wściekłość. Te uczucia najlepiej odzwierciedlały stan w jakim obecnie znajdował się Dexon. Mimo tego natłoku mrocznej energii cały czas był świadom swoich czynów. Wiedział co robił i wręcz wspaniale kontrolował całą sytuacje jaka go otaczała.
Czuł jak witalne energie opuszczają tego ogromnego gada. Czuł jak powoli umiera a agonia zwierzęcia napawała najemnika radością. Przez chwilę niewytłumaczona mroczna energia pojawiła się w oczach Ryana kiedy ten wykonał ostateczny ruch rozrywający gardło Bolstyngara.

Wszystko wróciło do normy kiedy ogromne cielsko runęło na ziemię. Dex próbował złapać oddech, starając zrozumieć co tak właściwie się stało. Ta mroczna energia. Tak ta ciemna strona mocy, której był uczony przez całą swoja młodość, postanowiła przypomnieć o sobie. Jeśli faktycznie jest tak potężna i zdolna do rzeczy takich jak te, które miały przed chwilą miejsce to…
Dlaczego przez ten cały czas wypierał się od swojego dziedzictwa. Dlaczego to właśnie postanowił odeprzeć te wszystkie nauki, które aż krzyczały by w końcu znaleźć swym mocom ujście. Gdyby tylko znalazł sposób na pogłębienie swych umiejętności…kto wie…może przywróci to co było symbolem strachu i lęku w tej galaktyce.

Dex już miała zamiar ruszyć na pomoc swojemu towarzyszowi kiedy naglę stało się coś czego raczej się nie spodziewał. Grupka dzikich ponownie zawitała w pobliżu Dexona. Tym razem mieli towarzysza znanej już rasy. Na szczęście Twi’lekanka potrafiła już dogadać się z człowiekiem.
- Matka ? świetnie… - popatrzył na Torkina kiedy ten był wywlekany spod truchła ogromnego gada.
Wzrok mężczyzny ponownie przeszył wszystkich, którzy z zainteresowaniem spoglądali w stronę najemnika. To wszystko nie miało sensu. Może to był jakiś rodzaj próby, którą udało się przejść Dexonowi. Oddanie pokłonów może było rodzajem gratulacji.
Dexon przeszył swym wzrokiem Twi’lekankę, która wydawała się być kierowaną przez tą matkę. Kobieta poczuła dziwny chłód na swym ciele. Tak jakby zaraz ten śmiercionośny uścisk miał oplątać się na jej szyi.
- Prowadź zatem…do waszej matki. – po czym ruszył za nimi.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2015, o 22:26

Twi'lekanka przetłumaczyła nieznajomemu słowa Dexona, efektem czego było pojawienie się na jego twarzy dość upiornego uśmiechu.
- My jechać. Ty z nami. On też z nami. - powiedziała bardzo powoli, wskazując przy tym na Torkina. Mężczyźni, którzy zajęli się wyciąganiem nieprzytomnego dziadka spod bestii, teraz z niezwykłą zręcznością przywiązali jego ciało do siodła jednego z katarnów. Już w następnej chwili powożący nim jeździec skierował swego wierzchowca na ściankę rozpadliska i niemalże w mgnieniu oka zniknął po wjechaniu na jej szczyt. Inni szybko poszli w jego ślady. Przy legowisku bolstyngara zostały cztery osoby; nieznajomy wsiadł na grzbiet katarna, a miejsce za nim ponownie zajęła Twi'lekanka. Ryanowi przypadła zaś wątpliwa przyjemność jazdy z wymalowanym na czerwono dzikusem.

Minąwszy wodospad, zjechali na wąską, kamienistą drogą, która schodziła ostro w dół po zboczu. Katarny poruszały się nią bardzo powoli, gdyż w wielu miejscach były w niej głębokie dziury lub przywaliły je osypiska. Wyszarpane łapami kamienie spadały w busz. Droga dłużyła się niesamowicie, a monotonny krajobraz musiał działać usypiająco.

W końcu ponownie znaleźli się w lesie. Ściśle mówiąc w czymś, co kiedyś było lasem – teraz wszystko było tu martwe i zwiędłe, a skarłowaciałe drzewa nie posiadały liści. Co jakiś czas mijali oskórowane, wypatroszone zwłoki zawieszone do góry nogami na co grubszych konarach. Otoczone rojem bzyczących insektów, wydalały z siebie odurzający fetor. Poza tym w okolicy panowała absolutna cisza. Wkrótce drzewa się przerzedziły, a droga doprowadziła ich do niewielkiej doliny otoczonej wzgórzami. Ich żółtawy kolor brał się ze zwiędłej trawy, która je porastała.

Po kilku godzinach dotarli wreszcie do ogarniętej półmrokiem wioski. Większość zabudowań stanowiły szałasy z drągowiny lub uplecione z krzewów buszu, przystrojone skórami zwierząt, oblepione gliną tylko od dołu. Pośrodku wsi stał zaś jedyny większy dom z bali, udekorowany imponującą kolekcją kości. Jeźdźcy zatrzymali się na głównym placu, oświetlonym pochodniami. Mimo iż przed wszystkimi chatami stali mieszkańcy, to nikt nie odważył się podejść bliżej. Trzymali się z daleka, spoglądając swymi bladymi oczyma na Ryana.
Dopiero w momencie, gdy nieznajomy wykrzyknął coś w swoim języku, mieszkańcy zaktywizowali się. Ogólnie wyglądało na to, iż szykują się do urządzenia swego rodzaju uczty. Tym czasem nieznajomy zwrócił się do Dexona, jednocześnie wskazując ręką na największy dom. Po chwili odezwała się Twi'lekanka.
- Oni mówią... W ich narzeczu. - powiedziała następnie: - Oni zrobią ucztę... Dla ciebie, was. Po niej spotkasz naszą matkę, ale musisz się posilić. Być silny... - zająknęła się, jakby szukając odpowiedniego słowa. Po chwili dodała:
- Jeśli zapytasz teraz, on odpowie.
Ułożony na prowizorycznym łożu Torkin powoli dochodził do siebie, bełkocząc sobie coś pod nosem. Tymczasem mieszkańcy wioski zdążyli wytoczyć ogromny żeliwny gar. Wydawać się mogło, iż głównym daniem miały być pozostałości po bolstyngarze.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 7 Maj 2015, o 08:46

Gdyby Tytus tu był to chyba oszalałby z radości, próbując wyrecytować kolejną pieść jaka przyszła mu do głowy. To wszystko było po prostu nie do opisania. Ze zwykłego polowania na Wookie, skończyło się próbą walki zorganizowaną przez dzikich mieszkańców Krainy Cienia.
Dexon był jednym słowem zaskoczony całym zajściem. Nie mógł zrozumieć jednej rzeczy. Dlaczego wszyscy mieszkańcy z takim zainteresowaniem wlepiali swoje ślipia w najemnika tak jakby pierwszy raz widziały kogoś z zewnątrz. Może to zasługa upolowania dla nich ogromnego obiadu ? A może zainteresowanie użytkownikiem ciemnej strony mocy?

Ryan zeskoczył z katarna, poprawił pancerz po czym spojrzał jeszcze raz na Twi’lekankę, która wydawała się jako jedyna rozumieć wspólny język.
- Nie rozumiem…czego wy ode mnie chcecie ? Wpierw te całe gierki z niby magią śmierci, później walka z bolstyngarem a później uczta ? O co w tym wszystkim chodzi ?! – podniósł głos pytając kobietę posługującą się łamanym wspólnym.
- Nie mam czasu na jakieś uczty. Przybyłem do waszej krainy w jednym celu a nie po to by najadać się zwłokami ubitego zwierza. Więc podaj mi chociaż jeden powód dlaczego miałbym tutaj zostać ? – Dex położył dłoń na swej kaburze czekając z niecierpliwością na sensowną odpowiedź.

Co prawda myśl o cudownej uczcie była czymś kuszącym. W końcu to Ryan stał na warcie kiedy dosżło do tych dziwnych wydarzeń. Jest niewyspany oraz zapewne głodny. Odpoczynek oraz sowity posiłek przydałby mu się przed podjęciem kolejnej próby polowania na wookiego. Musiał spotkać tą matkę i dowiedzieć się o co tutaj chodzi. Kim byłą ? Czego chciała właśnie od najemnika ? Zapewne dowie się już niebawem ...
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 9 Maj 2015, o 18:16

Ani podniesienie głosu, ani nawet położenie ręki na kaburze nie zrobiło na nieznajomym większego wrażenia. Nadal przyglądał się on Ryanowi swymi mglistymi niewzruszonymi oczyma, przenosząc od czasu do czasu wzrok na Twi'lekankę, jakby w oczekiwaniu na tłumaczenie. Gdy Dexon zadał już wszystkie nurtujące go pytania, kobieta kiwnęła głową, po czym rozpoczęła przekład – ponownie dało się usłyszeć dziwaczny dialekt mieszkańców wioski, pełen przeciągnięć, warknięć oraz przestojów. Trwało to wszystko dosyć długo i wyraźnie widać było, że Twi'lekanka musiała szukać w pamięci odpowiednich słów. Gdy wreszcie skończyła, nieznajomy wypowiedział zaledwie jedno słowo. Kobieta również je powtórzyła.
- Shadu’jiwa.
Już w następnej chwili dodała.
- Ważne tylko tu i teraz.

Zapadła cisza, którą przerwały jęki budzącego się Torkina.
- Ja pierdole... - sapnął, jednocześnie głaszcząc się po obolałej głowie. Dopiero po jakimś czasie dotarło do niego, gdzie właściwie się znajduje. Niemalże natychmiast, odruchowo spróbował zerwać się do ucieczki, jednakże pokiereszowane nogi nie były w stanie unieść jego ciężaru. Ostatecznie postanowił więc schować się pod narzutę, którą okryli go jeźdźcy, wyściubiając spod niej jedynie swój nos i uważnie obserwując, co też dzieje się wokół niego. Uspokoił się nieco dopiero w momencie, gdy dostrzegł stojącego w okolicy Ryana.
- Szefie... Gdzie jesteśmy i co właściwie tutaj robimy? Co to za dziwadła? - zapytał niepewnie.
- Ostatnie co pamiętam, to że szukałem liny, wyminąłem w dżungli silny oddział imperialny, wróciłem ci pomóc... No i film się skończył.

Tymczasem mieszkańcy wioski krzątali się nadal wokół wielkiego garnka. Posiłek musiał być już prawie gotowy, bowiem nieznajomy z uśmiechem na twarzy przyglądał się ich poczynaniom, zaś Twi'lekanka tym razem z własnej woli odezwała się do Dexona, wskazując przy tym gestem na przyozdobiony czaszkami budynek.
- Musisz wejść sam. Do domu naszej Matki. Teraz.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 9 Maj 2015, o 18:37

Dobra. Groźby i gniew wcale nie odnosiły dużego skutku na dzikich ludziach zamieszkujących krainę cienia. Co prawda Dex miał już dosyć tych wszystkich gierek gdyż futrzak z każdą minutą oddalał się od niego niczym zmykająca zdobycz, która dopiero co wymknęła się z sideł łowcy.
Już miał zamiar ponownie zbesztać Twi’lekankę, kiedy ta dosłownie zamknęła jadaczkę Ryana. Facet stał w miejscu i z niedowierzaniem patrzył to w kobietę to w dzikiego. Nie spodziewał się, że usłyszy to imię, która wiele razy śniło mu się w nocy, przypominając o swojej przeszłości.
- Niemożliwe… - innych słów nie mógł wymyśleć. Nie wiedział co miał powiedzieć. Co to wszystko miało znaczyć ? Czy Shadu’jiwa, jego mistrzyni żyła i stała za tym wszystkim ? Nie to nie możliwe, gdyż Dex na własne oczy widział śmierć kobiety.

Dobrze, że tą niezręczną ciszę przerwał budzący się Torkin. Ryan odwrócił się do mężczyzny, który był zaskoczony tym całym zajściem w którym właśnie się znajdował.
- Najlepiej będzie jak nie będziesz kłapał swoją jadaczką. Wychodzi na to, że póki ja tu jestem to nic nam nie grozi. Ci dzicy postanowili nam pomóc. Tak więc mam nadzieję, że przywrócę Twoje nogi do porządku a potem nakarmią. Tak więc szykuj się, bo w tym całym burdelu czeka nas jeszcze cudowna uczta. – pokiwał głową niedowierzając cały czas w to co usłyszał.
- Musze jeszcze załatwić jedną sprawę. – kiwnął do Torkina po czym ruszył w stronę budynku, wcześniej wskazanego przez tłumaczkę. Czuł ogromny stres oraz zdenerwowanie.

Prawdopodobnie za tymi drzwiami wszystko się wyjaśni. Pokiwał głową z niedowierzaniem po czym nabierając powietrze w płuca wszedł do środka bacznie rozglądając się po miejscu w którym obecnie się znajdował.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 9 Maj 2015, o 20:35

Ryan wszedł po zadaszonych schodkach, strzeżonych przez dwóch wojowników plemienia, a następnie przekroczył potężne, dębowe drzwi. Już w następnej chwili oczom mężczyzny ukazał się długi korytarz, oświetlony kilkoma żyrandolami, z ledwie żarzącymi się światełkami. Na jego końcu stała samotnie rzeźba humanoidalnej kobiety, zaś spod wysokiego sufitu, wspartego na ciężkich alabastrowych kolumnach zwisały kompletnie nieruchome, czerwone zasłony.
Wszystko wyglądało w miarę normalnie, jednakże coś podpowiadało Dexonowi, żeby mieć się na baczności. Zbyt wiele mroku kryło się w tych kątach, jakby stworzonych do pułapek oraz zamachów. Wspomnienia dawno przelanej krwi i śmierci dawały o sobie znać, kryjąc się tu na każdym kroku.

Odsłoniwszy pierwszą z brzegu kotarę, Ryan zaglądnął do pierwszego pomieszczenia. O dziwo, było ono kompletnie puste. Jednakże już w następnej chwili wydało mu się, że pochwycił cichy szmer niedaleko siebie. Miał wrażenie, że kolejna zasłona poruszyła się lekko.

Drugi pokój zdecydowanie różnił się do poprzedniego. Pośrodku ustawiony został niewielki, choć całkiem elegancki stolik, zaś obok niego dwa skórzane fotele. W przeciwległych kątach pomieszczenia dało się bez trudu zauważyć kilka starożytnych płaskorzeźb. Stół już nakryto, zapewne w oczekiwaniu na Ryana – na posrebrzanej tacy leżała potrawka z przyrodzenia bolstyngara, nie zabrakło także widelca oraz noża.

Weszła tak cicho, że nawet nie dosłyszał jej kroków. Była wysoka, smukła i rudowłosa. Mimo iż dzieliła ich dość spora odległość, to był w stanie dostrzec jej długie nogi, zarys piersi pod rozchylonym, bogato zdobionym kaftanem oraz jasną młodą twarz z ogromnymi przejrzystymi oczami, objętą sczesanymi prosto długimi włosami, które częściowo ukryte pod niebieskawą chustą płonęły polerowaną miedzią.
Zdawała się także nie dostrzegać niczyjej obecności w pokoju - była widzialna, lecz równocześnie jakby nieobecna, wtopiona w ascetyczne piękno pomieszczenia, w którym się znajdowała.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 10 Maj 2015, o 00:46

Tak Dexon czuł zdenerwowanie z każdym krokiem jaki stawiał przed siebie. Nie wiedział z kim będzie miał do czynienia i co ma z tym wszystkim wspólnego Shadu’jiwa. Kto by pomyślał, że wycieczka w Krainę Cieni potoczy się tak, że Ryan trafi do wioski pełnej dzikich żyjących humanoidalnych istot, prowadzonych przez niejaką matkę.
To miejsce wyglądało niż inne. Było widać ogromne zainteresowanie pewną sztuką. Wynikało to z wystroju w płaskorzeźby. Dex był dosyć zaskoczony, że w pomieszczeniu czekał już na niego przygotowany posiłek, a raczej dla niego i drugiej osoby. Wychodzi na to, że uczta dla niego będzie czymś o wiele innym, czymś wyjątkowym.
Cały czas zadawał sobie to pytanie co miała z tym wspólnego jego byłą Twi’lekańska mistrzyni. Wszystkie jego rozmyślania zostały zakłócone kiedy jego wzrok osiadł na rudowłosej kobiecie, która spokojnym, zgrabnym krokiem wkroczyła do pomieszczenia.

Była niczym ideał. Jej kształty, sposób bycia i ten kolor włosów. Nie dość, że Dex nie mógł oderwać od niej wzroku to na dodatek jego oczy wędrowały po jej całym ciele. Szczególnie w miejsca, które tylko czekały na to by złapać i dopaść niczym zwierzyna swoją ofiarę.
Jeśli to był kolejny prezent dla najemnika, to właśnie to było coś dla czego warto było czekać.
- Proszę, proszę … - mruknął pod nosem przyglądając się cały czas kobiecie.
- Nie sądziłem, że o takiej mamusi jest mowa. – oparł się o stół a jego wzrok osiadł na nie do końca odsłoniętym miejscu tuż przy piersiach.
- Może usiądziemy i porozmawiamy o przyjemniejszych sprawach ? – Dex uwielbiał flirtować z kobietami. W końcu to była jedna z najlepszych form rozrywki. Kiedy odwiedzał Nar Shaddaa bądź stację Zordos Heaven, pierwsze co robił to właśnie zamtuz by dać w końcu upust swoim emocjom. Nie przywiązywał się uczuciowo. Raczej większość traktował przedmiotowo, jak to mówił na jeden raz. Nie miał co zaśmiecać swojego umysłu głupimi sprawami, kiedy trzeba było być w pełni skupionym podczas kolejnego zlecenia jakie było mu zazwyczaj dane.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron