Content

Archiwum

[Kashyyyk] Kraina Cieni

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Blaze Corr » 17 Sty 2015, o 22:46

Kashykkk był gratką dla wszystkich osób związanych z biologicznymi dziedzinami nauk - oferował wiele, lecz wymagając jeszcze więcej pochłaniał wiele wybitnych umysłów. Zmierzając w stronę windy, co jakiś czas mijali osoby innych ras niż Wookie, co bez problemu sugerowało ich zawód i cel przebywania na tej - zdaniem Deva - obskurnej planecie. Wszystkie elementy jego wyposażenia spisywały się znakomicie - połączenie broni i okularów działało bez zarzutów. Każda istota mijająca 3 osoby uzbrojone po zęby lustrowała ich od góry do dołu, przez co ich marsz do windy przypominał raczej wybieg mody militarnej.
Drzwi windy zamykały się bardzo topornie, na tyle, że Dev musiał pomóc im w spełnieniu swojej zamierzonej przez twórcę roli. Na szczęście nie stawiały większego oporu i już po chwili promyki światła stopniowo przestawały wpadać przez szczeliny kabiny do środka. Nastała kompletna ciemność, będąca zwiastunem tego jak wygląda dolny poziom leśnej planety. Asto skorzystał z okazji i uruchomił swój noktowizor, zapewniający mu dostrzeżenie każdego drobnego szczegółu.
Po długim okresie milczenia przerywanego ciągiem niezwiązanych ze sobą dźwięków winda ciężko uderzyła o podłoże. Drzwi leniwie zaczęły się rozsuwać ukazując Asto nieprzyjazną Krainę, czyhającą z radością na takich jak oni.
W windzie rozległ się szczęk broni, towarzyszący przedstawieniu się kobiecie:
- Mów mi Cień. - po jego mechanicznych słowa, zapadła kompletna cisza. Jedynie sensory hełmu Deva wykrywały odległe tłumione dźwięki niesłyszalne ludzkim uchem z tej odległości. Przewodniczka ruszyła pierwsza a on ruszył tuż za nią, nie wydając przy tym najmniejszego hałasu. Broń trzymał cały czas w pogotowiu, obserwując wszystkie partie lasu, zaczynając od podłoża a kończąc na wyższych partiach, które stanowiły mocno pozrastane gałęzie. Po krokach Mav było widać, że nie idzie tędy pierwszy raz i dokładnie zna teren, na którym przyszło jej pracować.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Kayla Hale » 17 Sty 2015, o 23:00

Idąć w stronę windy Katrina upewniała się w myślach, że zabrała wszystko co w najgorszych przypadkach może sie okazać niezbędne. Nie spodobały się jej owe stworzenia, które wymieniła kobieta. Wszystko tylko rozbudziło jej niezwyklą fanazję, która utrudni Kate tylko życie. Gdy osuwali się w czeluści lasu nie potrafiła pozbyć się zbędnych uczuć, które gościły z tym miejscem. Ciesza wydawała się być wręcz ogłuszająca, Katrina nigdy w życiu nie spotkała się z czymś takim. Wydawałoby się, że na każdym kroku czeka złowieszcza iskra, która wzniesie całe zamieszanie na niekorzyść łowców.
- Ros - odpowiedziała, gdy Mav spytała o imiona, co prawda, Kate tak się nie nazywała, lecz to była jej ksywka z lat szkolnych, wywodząca się od nazwiska "Rosen". Postanowiła na razie tylko ją ujawniać, w sumie to w zupełności wystarczy. Kate włączyła noktowizor na swoim kasku, miała ograniczone pole widzenia, lecz lepsze to niż nic. Musiało ratowniczce to wystarczyć.
R.I.P:
Image

Image
Awatar użytkownika
Kayla Hale
Gracz
 
Posty: 181
Rejestracja: 25 Gru 2012, o 18:41
Miejscowość: Katowice

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 19 Sty 2015, o 02:35

Szli w ciemnościach rozpraszanych jedynie światłem czołowym na kasku Ros’y. Riv widziała jedynie jego słabe promienie pełzające po podłożu. I dobrze. Gdzieś w oddali rozległ się hałas, a chwilę później mroczną puszczą wstrząsnęły upiorne wrzaski. Ignorowała je, to część normalnego tętna tej ponurej dżungli. Sama brnęła do przodu, ostrożnie i cicho, jednocześnie cały czas rozglądając się dookoła. Jej noktowizor nie był może najwyższej klasy, ale wystarczył by zauważyć ruch w ciemnościach. Mieli jeszcze czas na reakcję. Ręką dała im znak by się zatrzymali. Poczym maksymalnie cicho poleciła:
- Wyłącz światło. Szybko. – Najlepiej było by zastygnąć w bezruchu, ale rozbłysk światła już zdradził ich obecność, więc trzeba było jak najszybciej zmienić kierunek – Za mną, byle bez gwałtownych ruchów. – poleciła
Również idący za nią Dev mógł dostrzec co nakłoniło przewodniczkę do zmiany kierunku. Zbliżał się ku nim sporych rozmiarów gad, może bardzo wyrośnięty katarn? Lub coś bardzo podobnego do niego. Mimo nie małych rozmiarów drapieżnik, poruszał się bardzo cicho. Podróżnicy musieli szybko zdecydować czy wolą spróbować umknąć wytrawnemu leśnemu łowcy, czy może się z nim zmierzyć.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Blaze Corr » 19 Sty 2015, o 19:15

Ciemność... wszędzie...? Nie, Asto widział wszystko doskonale. Idąc za przewodniczką z każdym krokiem zdawał sobie coraz bardziej sprawę z ogromnej powierzchni jaką muszą przeczesać w poszukiwaniu jednego nic niewartego - przynajmniej dla niego - ścierwa. Inne zdanie mieli na ten temat ludzie z ArmTech. Devowi wystarczyła oferta - nie odczuwał potrzeby zadawania pytań dążących do wyjaśnienia powodu dla którego dana jednostka jest ścigana i to czyniło z niego niebezpieczną maszynę. Szczególną radość aktualnego zlecenia sprawiał mu fakt, że przy okazji wysokiego zarobku z galaktyki zniknie kolejny Wookie.
Kiedy przeszli już spory kawałek na oko liczący jakieś 400 metrów, czujniki jego okularów wykryły ruch bezpośrednio przed trójką łowców. Wystarczyła chwila, aby na HUD-ie zakreślił się zarys zwierzęcia, który przypominał dorosłego samca katarna. Widok tego stworzenia spowodował u Asto automatyczny ruch palca na spust blastera z wycelowanie lufą w stronę zagrożenia.
- Rozdzielmy się. - szepnął, po czym zniknął w jednej chwili w ciemności, odbijając w lewą stronę. Znajdując odpowiednia pozycję umożliwiającą dokładną obserwację zwierzęcia, które nie zmieniało swojego kursu. Przykucnął powoli i dokładnie wycelował w głowę gada, który znajdował się na jego wysokości oddalony o zaledwie kilkanaście standardowych metrów. Jeden celny powinien wystarczyć na uśmiercenie go, a przy tym na odstraszeniu innych łaknących mięsa zwierząt, krążących w niedalekiej okolicy.
Muszka blastera znajdowała się na jednej linii z głową celu... Palec Deva spoczął na spuście, niczym spadające na ziemię pióro a dookoła nie było słychać kompletnie nic. Nawet krzyki dżungli słyszalne, od kiedy postawili swoje stopy w Krainie Cieni ustały na ten jeden moment, w którym ciszę rozdarł hałas wystrzeliwanego bolta.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Kayla Hale » 20 Sty 2015, o 15:29

Kate się nie zawahała ani sekundy, wyłączyła światło, lecz nie była w stanie dostrzeć zagrożenia. Na słowa Dev'a nieco się zmartwiła, lecz wolała nie robić róznych rodzaju scen. W końcu on wie co robi, ma doświadczenie którego Katrinie niestety brakuje. Miała jednak nadzieję na uzupełnienie tej luki, a ten wookie to właśnie początek.
Jej zadanie było na pozór proste - miała przytrzymać mężczyznę przy życiu. I będzie proste, jeżeli najemnikowi nic się nie stanie, tego Kate wolałaby uniknąć. Lepiej, żeby nie ucierpiał teraz, podczas tej misji. Ufała mu jednak i wiedziała, że nie dramatuzyje z byle draśnięcia. Zaimponował kobiecie odwagą, sama nie stawiła by czołu bestii. Posłuchała "rozkazu" Dev'a i odeszła nieco na bok z Mav. Trzymała się blisko niej, w głębi siebie mając nadzieję, że nie robi żadnego błędu. W końcu jej nieufność wobec nieznanej kobiety dało się zauważyć... nawet w tych ciemnościach.
R.I.P:
Image

Image
Awatar użytkownika
Kayla Hale
Gracz
 
Posty: 181
Rejestracja: 25 Gru 2012, o 18:41
Miejscowość: Katowice

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 26 Sty 2015, o 11:15

Ryan Dexon i Tytus Lotar Polkay przenoszą się z [Kashyyyk] Rwookrrorro

Drewniana winda. Pieprzona drewniana winda. Od tysiącleci to właśnie ona stanowiła najszybszą drogę do Krainy Cieni. Aż dziw, że przez te wszystkie lata nikt nie wpadł na praktyczniejsze rozwiązanie tego komunikacyjnego problemu, o bezpieczeństwie nie wspominając. Co prawda od czasu do czasu była ona modernizowana przez Wookieech, ale kto zaufałby ich technicznym zdolnościom - na chwilę obecną jej stan prezentował się dość żałośnie.

Jechali w dół. Nieśpiesznie, powoli. Trzech mężczyzn na rozklekotanej drewnianej kładce, która w każdej chwili mogła się załamać. Nikt nigdy nie testował jej maksymalnego udźwigu, a utrzymujące ją liny niebezpiecznie trzeszczały. Otaczała ich ciemność absolutna, porównywalna z tą, którą widzi się po otworzeniu oczu tysiące metrów pod wodą, na dnie morza. Powietrze rozbiło się coraz gęstsze oraz zdecydowanie bardziej parne, niż w mieście. Wszystko to bez najmniejszego powiewu wiatru.
W końcu winda dostosowała się do ciężaru pasażerów. Po koncercie przeraźliwych zgrzytów w wykonaniu napiętego mechanizmu zapanowała niezwykła cisza – prawdę mówiąc, całkowita cisza. Znaleźli się w punkcie, w którym do ich uszu nie dochodziły już odgłosy z poziomu miasta, zaś na dźwięki z Krainy Cieni musieli jeszcze poczekać. Dziadek nie był zbyt rozmowny, zerkał jedynie na swój chronometr. W pewnym momencie przelotnym spojrzeniem ogarnął ogromny pień mijanego drzewa. Na jego korze jakimś cudem udało mu się zauważyć czarny sęk.
- Jesteśmy dokładnie w połowie drogi. - stwierdził, a następnie zaciągnął się papierosem. Niedopałek zapłonął w mroku, oświetlając na ułamek sekundy jego twarz. Mężczyzna w zamyśleniu zmarszczył brwi. Droga ciągnęła się niesamowicie.

Dziadek uruchomił niewielką pałkę świetlną. Na niewiele się zdała, ale przynajmniej widać teraz było kontury ich sylwetek.
- Jak to leciało, chłopcze? Więcej szczegółów w trakcie podróży, tak? W takim razie czekam na te szczegóły. - odezwał się ponownie, wlepiając spojrzenie w Ryana. - Macie jakieś imiona? Ksywki? Doświadczenie w polowaniu na takich urwipołciów? Czy może to wasze pierwsze zlecenie? Muszę trochę o was wiedzieć, jako że trochę czasu spędzimy razem.

- Ja jestem Torkin.

Podróż do Krainy Cieni prawdopodobnie trwała krócej, niż im się zdawało, jednakże gdy winda wreszcie osiadła na dnie, nikt nie ukrywał zadowolenia. Pierwszy etap podróży zakończył się bez strat w ludziach. Gęsty od nocnego półmroku, spowity mlecznym oparem mgły las otaczał ich teraz ze wszystkich stron, szeleszcząc złowieszczo. Pomijając subiektywne wrażenia, póki co w okolicy panował względy spokój. W niewielkiej odległości od windy, dostrzec można było ślady niedawno palonego ogniska. Obok leżał sporej grubości powalony konar.
- Chwila na jakieś pytania, przygotowanie się, i wyruszamy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 26 Sty 2015, o 14:40

Ryan nie miał pojęcia co wcześniej tutaj się działo. Może to i lepiej. Po co zawracać sobie głowę małym kapturnikiem, który w tym momencie umierał samotnie na górze, pozostawiony przez jedynego przyjaciela.
Najgorszą śmiercią jest umieranie w samotności. Powoli, boleśnie, w ciszy. Jedyną nadzieją w tych ostatnich chwilach jest prośba by przyszło to szybko.
Gdyby Ryan był na miejscu Tytusa to skróciłby męki małego człowieka z Tatooine. W końcu wiele razy miał z nimi okazję współpracować na piaszczystej planecie. Śmieszne istotki ale z drugiej strony sprytne i przebiegłe. W tym momencie sytuacja wyglądała inaczej. Nie był to przyjaciel Ryana więc to i także nie był jego problem.
Ponownie wychodzi na to, że Ryan musiał zadbać o interesy całej wyprawy. Może lepiej by było by Tytus zajął się wojowaniem, którym to tak siebie zachwala. Zobaczymy jak się to sprawdzi kiedy dojdzie do starcia z morderczym Wookie.
Dex nigdy nie był w Krainie cieni, a skrzypiąca winda nie wróżyła niczego dobrego.
- Dobry początek – mruknął do siebie, trzymając się windy. Gdyby jeszcze dołożyć takich dwóch facetów jak on, to prawdopodobnie ich wyprawa zakończyłaby się szybciej niż zaczęła z grupą trupów na samym dole tej windy.
- 1000 kredytów za przeprowadzenie nas przez krainę cieni. Dopłacam dodatkowy tysiąc jak pomożesz nam w likwidacji tego futrzaka. Płacę pod koniec, z momentem kiedy znajdziemy się z powrotem w mieście.- nie miał zamiaru się z nim licytować. Dex zaproponował staruszkowi niezłą sumkę za wykonanie niezbyt ciężkiej roboty. W końcu tysiąc kredytów drogą nie chodzi. A za przewodnika po krainie cieni chyba jeszcze nikt takiej sumki nie otrzymał.
- Nie jednego Wookie już spotkałem w życiu i nie z jednym typem spod ciemnej gwiazdy miałem do czynienia. Znam się na swoim fachu dlatego też nie bez powodu poluje na takie perełki jak ten futrzak – nie miał zamiaru dzielić się swoją przeszłością ze starcem. Im mniej wiedział tym dłużej żył. Niektóre informacje po prostu lepiej zachować dla siebie.
- Po Twojej minie można było wywnioskować, że dowiedziałeś się istotnych rzeczy od swoich znajomych. Coś ciekawego ? – zapytał staruszka o konkrety jego zdobywania informacji na temat dolnych partii planety.
- Ah i mów mi Dex – kiwnął głową na znak zgody. Oby tylko ten staruszek nie próbował żadnych sztuczek bo inaczej Dexon będzie musiał dopisać go do listy swoich ofiar.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Tytus Lotar Polkay » 26 Sty 2015, o 19:28

Tytus śmiał się pod nosem, wsiadając do windy, aż do "startu" machiny dałby sobie rękę uciąć, że to żart.
- Teraz bym kurde nie miał ręki... - mruknął do siebie, sięgając po harmonijkę. Muzyka leczy, lepiej niż te świństwa którymi faszerują lekarze. Tytus nie znał pojęcia duszy, ale tłumaczył sobie, że poza bólem fizycznym i psychicznym istnieje trzeci wymiar bólu, którego doznawał wiele razy w życiu, a nań którego lekarstwo jest tylko jedno. Skoczna, wesoła melodyjka z nutą melancholii wciśniętej gdzieś między brzmienia przygrywała, w czasie gdy winda niemalże zrywała się z linek. Widok znany tylko z filmów, jakby Tytusowi było wszystko jedno, czyż nie? Z pytaniem starca ucichła nagle melodia.
- Tytus jestem. - powiedział uśmiechając się pod nosem, następnie dodając:
- Jestem, znaczy się, byłem gladiatorem. Nie z własnej woli, rozumiesz pan, ale zabijałem większe cholerstwa niż Wookie. Chociaż przyznaje, co innego na arenie wysypanej piachem, a co innego w ciemnej jak dupa Hutta puszczy. - wplątując w to żarcik. Obejrzał także strzelbę - używał tego raptem trzy razy w życiu, zdecydowanie wolał broń białą, a jeśli już miałby używać czegoś dystansowego, to tylko czegoś, co nadaje się do trzymania w jednej ręce. Podobnie jak towarzysz posiadł dwa blastery, nieco inne, lecz zdecydowanie można było stwierdzić, że Ryan strzela co najmniej - dwa-trzy razy lepiej od Tytusa, który używał czterdzieściczwórek okazjonalnie, gdy wymagała tego sytuacja. Wracając do gry na harmonijce starał się nie myśleć o tym, co zrobił Imisowi - raz mu kiedyś pomógł, nic wielkiego.
- Dobrze że zdechł. - oznajmił Lotar. Podróż się skończyła, Przemytnik schował harmonijkę do kieszonki, idąc za towarzyszami tak, by iść nie za bardzo w tyle, czy na przodzie, prawie że idealnie obok Dexa.
- Wiem, ile razy trzeba dźgnąć Wookiego żeby wyłożył nogi, ale ile strzałów przeżyje? Strzelałem tylko do konkurencji, hehe, do ludzi pustyni i takich tam. - zapytał Torkina.
Tytus Lotar Polkay
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 6 Sty 2015, o 20:29

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 28 Sty 2015, o 11:41

Tytus i Ryan:
Torkin przycupnął na powalonym pniu niedaleko wypalonego ogniska. Ubrany w myśliwski strój w odcieniu brązu, głęboko na czoło miał nasunięty koreliański kapelusz z szerokim rondem. Przez szyję przewiesił ciężką, silnie poobijaną lornetkę. Lecz w przeciwieństwie do tego niezbyt starannego wyglądu roztaczał wokół siebie atmosferę typowo łowieckiego zaangażowania - siedział skupiony, bacznie wpatrując się w zwartą ścianę lasu przed nimi.
- Tysiąc kredytów, co? Nieźle, nieźle. Myślę, że może wystarczyć. - stwierdził, prostując przy tym kolejno palce zaciśniętej pięści. Najwyraźniej coś podliczał.
- Łowca i gladiator, ciekawe. Tak, tutaj z początku wszyscy są twardzi, nawet łowcy i gladiatorzy. Z każdą kolejną godziną w Krainie Cieni miękną coraz bardziej. - dziadek przytaknął sobie ruchem głowy. Z łokciami opartymi na wysoko zadartych, spiczastych kolanach przypominał nieco feluciańską modliszkę szykującą się do ataku. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Nie trwało to jednakże zbyt długo – dziadek przerwał ją i zwrócił się do Ryana.
- Cóż, moi znajomi to banda debili i niedouczonych matołów. Chociaż możliwe też, że to ja się starzeję i z wiekiem przestaję wierzyć w brednie, które oni nadal jeszcze uznają za fakty. - jego twarz wygięła się w pobłażliwym uśmiechu, a z ust wydobył świszczący śmiech. - Wierzą we wszystko, co usłyszą od Wookieech, a ci wciskają im byle kit. Według najnowszych plotek podobno kręci się tu w okolicy jakiś na wpół legendarny, przerośnięty katarn. Podobno ten ludojad atakuje tylko i wyłącznie mężczyzn. Uważają go za coś w rodzaju grzesznego ducha, a ściślej wcielenie złego bóstwa, które tylko najwięksi myśliwi mogą ujarzmić. - Torkin złapał się ręką za głowę, jak gdyby nagle go ona rozbolała. - W ogóle zwierzęta odgrywają tu ogromną rolę w wierzeniach, a kiedy Wookiee wybierają sobie nowego marionetkowego władcę, biorą go najpierw na łowy, zabijają jakąś bestię, patroszą i on kładzie się na pewien czas wewnątrz tego cielska. Oni naprawdę wierzą, że w ten sposób przejmuje się od zwierzęcia jego siłę, odwagę i odporność na wszelkie niebezpieczeństwa. - machnął lekceważąco ręką. - Dokładnie tak, panowie. Przerośnięty katarn ludojad wyskoczył prosto z legendy i poluje tylko na mężczyzn. Co za bujdy.

Następnie obdarzył Tytusa pytającym spojrzeniem.
- Wookiee na szczęście nie są nieśmiertelni. W walce potrafią jednak przyjąć wiele strzałów, zwłaszcza na korpus. Zanim padną, zdążą jeszcze doskoczyć do ofiary i urwać jej ręce, nogi, czy co tam akurat się nawinie. Dobra rada, panie Tytusie. Celować w głowę. Zawsze w głowę. Żadne zwierze na tej planecie nie przeżyje długo bez swojej głowy. - uśmiechał się. - Cały ten las to jedno wielkie pole nieustającej bitwy.

Przez kolejnych kilka minut Torkin tłumaczył, w jaki sposób powinni się zachowywać w Krainie Cieni, kładąc przy tym szczególny nacisk zwłaszcza na utrzymanie absolutnej ciszy. Zabronił używać wszelakich kosmetyków, czy palić papierosów. Wcześniej przygotował porcje żywności szczelnie zamknięte w plastikowych torebkach i starannie poukładał wszystko w ich plecakach. Powtarzał aż do znudzenia, że muszą unikać wszelkich hałasów oraz źródeł jakichkolwiek charakterystycznych zapachów. Po chwili sięgnął do kieszeni w spodniach i wyciągnął z niej dwie niewielkie fiolki. Jedną podrzucił mężczyznom.
- Ten smród neutralizuje zapach człowieka i inne mu towarzyszące. Nie pytajcie mnie, z czego to jest zrobione, bo też wolę nie wiedzieć. Ważne że działa, a przy okazji odstrasza niektóre występujące tu potworki. - potwierdził, spryskując jednocześnie swoje ciało.

Dev i Kate:

„Przerośnięta jaszczurka tak na dzień dobry, nie ma jak udany początek wyprawy…” Pomyślała Riv z goryczą. Reakcja Dev’a sprawiła iż przewodniczka zaklęła w duchu. Odwaga Łowcy mogła ich sporo kosztować, jeśli ten nie trafi za pierwszym razem.

Kate starając się nadążyć za szybkimi krokami przewodniczki połknęła się w ciemnościach i upadła na wilgotny grunt, z głuchym plaśnięciem. Dźwięk nie najeżał do głośnych ale w ciszy panującej w tych mrocznych ostępach wydał się niemal hukiem upuszczonego fortepianu. Na kilka sekund nastała cisza a potem dnem puszczy wstrząsnął donośny ryk katarna ledwie o ułamki sekund wyprzedzający, szybko milknący w odmętach mroku, odgłos strzału z broni laserowej.
Bestia szarpnęła się gwałtownie, zawracając w stronę łoskotu, który rozległ się ledwie kilkadziesiąt metrów dalej. Dev pociągnął za spust ułamki sekund za późno. Strzał nie sięgnął pierwotnego celu, ale ze skwierczącym świstem wbił się w lewy bark gada. Zwierze zatrzymało się i wyjąc z bólu zwróciło swój łeb w stronę łowcy.

Riv, chwyciła za rękę zbierającą się z ziemi medyczkę poczym pociągnęła ją za najbliższy pień wielkiego drzewa.
- Nie wychylaj się – syknęła cicho odbezpieczając swój karabin blasterowy i nieznacznie wychylając głowę zza pnia, by ocenić sytuację. Nawetbez obrazu z noktowizora była pewna, że jej drugi podopieczny wpakował się w niezłe tarapaty. „Znalazł się bohater…” Gadzina ustawiła się teraz miedzy łowcą a kobietami, na domiar złego całkowicie zadem do nich, więc przewodniczka nie miała najmniejszych szans na ustrzelenie gada z własnej broni. Jedyna osoba, która może to zrobić był „Cień”, o ile katarn wcześniej go nie pożre. Musieli załatwić te sprawę szybko, jeśli chcieli dziś dotrzeć do bezpiecznego punktu. Riv nieco bardziej wychyliła się zza drzewa i oddała kilak strzałów w kierunku przerośniętej jaszczurki, lekko dekoncentrując zwierzaka. Może teraz Dev będzie miał swoja szansę…
Kate opierała się o wilgotny pień, który miarowo roztaczał wokoło siebie woń typową dla butwiejącego drewna. Nie widząc zbyt wiele w absolutnych ciemnościach mogą polegać jedynie na innych zmysłach. Starając się poznać otoczenie przesunęła ręką po powierzchni pnia. Ledwie kilkanaście centymetrów dalej szorstka kora ustępowała czemuś miękkiemu i lepkiemu…
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 28 Sty 2015, o 20:14

Podróż trwała tylko parę minut a różnica między górnymi partiami planety a krainą cieni była ogromna. Jak na samej górze można było spotkać przedstawicieli przeróżnych ras żyjących w galaktyce tak tutaj panowała całkowita cisza. Od czasu do czasu gdzieś dało się słyszeć dźwięk ptactwa mieszkającego w koronach drzew.
Może rasa ludzka nie była przystosowana do funkcjonowania w środowisku takim jak to, ale w końcu każde oko jak i ludzkie jest po pewnym czasie przystosować się do ciemności panującej w krainie cieni. Tak ta nazwa wspaniale oddawała obraz mroku, który otaczał mężczyzn.
- W takim razie mamy umowę – kiwnał głową w stronę starca na znak zgody. Co prawda drugi tysiąc już czekał tylko by go zgarnąć ale tylko i wyłącznie jeśli staruszek pomoże Ryanowi i Tytusowi w zabiciu tego futrzaka.
Na szczęście zdolności gladiatora oraz najemnika wspaniale współgrały w polowaniu na wookiego. Tytus mógł wykorzystać swoje umiejętności w bliskim starciu i odwrócić uwagę futrzaka, kiedy Ryan mógł podziurawić jego łeb paroma strzałami ze swych blasterów. Na szczęście Dex miał ze sobą swoje wibroostrze, na wypadek gdyby doszło do zwarcia. Co prawda rzadko do takiej sytuacji dochodziło, gdyż przeciwnik padał podziurawiony od strzałów Ryana za nim do niego dobiegł.
- Legendarny Katarn powiadasz… - zamyślił się z myślą o tym co może jeszcze na nich czekać w ukryciu tej niebezpiecznej krainy.
- Powiedz mi Torkinie, ile by dali tutejsi za łeb takiego zwierzaka ? Pytam tak z czystej ciekawości. Życie nauczyło mnie pewnej zasady, że w każdej plotce kryję się nić prawdy. – w głowie mężczyzny pojawił się kolejny pomysł na zarobek. Jeśli plotka o której dowiedział się ich przewodnik jest prawdą, to można byłoby również zapolować na tego legendarnego zwierza. Pytanie brzmi czy byłoby warto i czy faktycznie te brednie miały podłoże prawdy.
Ryan zaśmiał się, kiedy Torkin wspomniał o całkowitej ciszy, która musiała panować w ich niewielkiej grupie. Miał rację, nie ma się czemu dziwić. Pytanie tylko czy Tytus da radę wytrzymać chociaż te pięć minut by móc nie nucić kolejnej piosenki pod nosem.
- Cóż Tytusie, nie wiem czy dasz radę, ale dla dobra grupy lepiej zachowaj swoje piosenki na świętowanie po zabiciu wookiego.- Ryan jeszcze raz zajrzał do swojego datapadu by móc zeskanować zdjęcie poszukiwanego mordercy.
Starzec wydawał się dobrze obeznanym łowczym. Przygotował się idealnie na podróż w krainę cienia. Jeśli to co mówił było prawdą, to fiołka jaką podarował mężczyznom sprawdzi się na pewno. Ryan sięgnął po fiolkę po czym spryskał się podobnie jak zrobił to Torkin. Dex wolał nie przyciągać niepotrzebnych gości. Lepiej zachować ciszę i anonimowość, wytropić Vrykroro oraz zdobyć potrzebny dowód by móc odebrać wymarzoną nagrodę.
Pora wziąć się do roboty. Dex nie włączał niepotrzebnych świateł by nie kusić losu. Musiał zaufać staruszkowi, który w tym momencie był ich oczami. Szedł parę kroków za nim rozglądając się uważnie, szukając potrzebnych wskazówek, które naprowadziłyby ich na poszukiwanego wookiego.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Tytus Lotar Polkay » 28 Sty 2015, o 22:41

Zapewne polowanie było czymś nowym dla Tytusa. Kto będąc "sportowcem", o ile zabijanie ludzi ku ucieszy tłumu można owym sportem nazwać polowałby? Zapewne jakiś czubek by się znalazł, lecz Tytus trochę oleju w głowie miał. Kraina Cieni była czymś niezwykłym - wszechlas obejmujący dno Kashyyyk zachwycał i straszył jednocześnie. Człowiek czuł się w nim naprawdę mały.
- Siabadabapa, dobra dobra tam, cicho będę. - zapewniał Towarzysza przemytnik, wiedząc w głębi duszy, że będzie to trudne zadanie. Słysząc gadkę o zwierzu zapodał historię z czasów areny.
- Ja raz zabiłem Gunganina. Trzymetrowego, zmutowamego kutafona z barkami jak silnik myśliwca. - potęgował rozmiar gestem, rozpościerając ramiona. Słuchał uważnie, co było raczej jedną z charakterystycznych cech Tytusa - jak to mawiali - wpierw ucz się słuchać, potem mówić. Gladiator chwycił fiolkę i pochąchał o mało nie wymiotując, oddał się wspomnienią.
- E to nic, kiedyś wpadłem do szamba, hehe, pararara la bamba. - przypominając sobie, że miał nie śpiewać, uczynił z fiolką to co Ryan.
Tytus Lotar Polkay
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 6 Sty 2015, o 20:29

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 29 Sty 2015, o 14:04

Saine Kela

Jack tylko skinął głową na znak, że rozumie. W końcu Kela nie wyglądała na partnerkę czy niewolnicę okrytych niesławą, mitycznych Sithów. Tak czy inaczej ich relacje przez całą podróż powrotną nie były już o wiele cieplejsze niż teraz. Zamiast tego sama podróż okazała się ciekawsza, niż ta, którą odbywali z rozszarpanym teraz Noxem. Tym razem po drodze mieli okazję ujrzeć jakieś dzikie zwierzęta, którymi przewodnik musiał się zająć. Nikomu nie trzeba było tłumaczyć, że musieli wyjść spod wpływu Mocy za którą podążały stada ukrytych drapieżników. Do windy prowadzącej do Rwookrrorro dotarli cali i bezpieczni po kilku dniach cichej wędrówki. Gdy podróżnicy ją zobaczyli niemal jednocześnie głośno odetchnęli, wszyscy chcieli zapomnieć o tym co się stało głęboko w lesie...

Saine Kela przenoszi się do [Kashyyyk] Rwookrrorro
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 29 Sty 2015, o 18:36

Ruszyli w głąb Krainy Cieni, schodząc w dół lekko pochyłego zbocza. Już po kilku chwilach całe ubrania mieli przesiąknięte wilgocią. Niezwykłe wrażenie musiały sprawiać mijane gigantyczne paprocie o liściach wielkości dorosłego człowieka. Poruszali się niemal w zupełnych ciemnościach, pośród martwej ciszy, w której widoczność sięgała najwyżej paru metrów. Stąpali po przesiąkniętej wodą, jak gdyby gąbczastej ziemi. Wraz z każdą kolejną minutą spędzoną w Krainie Cieni, coraz silniej odbierało się wrażenie izolacji, nagłego przeniesienia w inny, pierwotny świat.
- Co mądrzejsze zwierzęta nie zapuszczają się w pobliże windy. Podchodzą tylko takie małe wypierdki. O, właśnie takie, jak ten. - wskazał gestem na niewielkie stworzenie. Stało ono na dwóch łapkach, i przekręciwszy swą podłużną głowę, przyglądało się z zainteresowaniem trójce wędrowców. Torkin kopnął leżący w pobliżu kamień, a ciekawski stworek natychmiastowo czmychnął do nory.
- Jesteśmy obecnie jedynie w przedsionku Krainy Cienia. Tutejsze zwierzęta boją się ludzi i uciekają przed nimi. Później będzie na odwrót. - słowa, które w zamierzeniu prawdopodobnie miały dodać otuchy, zabrzmiały raczej jak złowroga przepowiednia.
- Ziarno prawdy jest takie, że kilku durni wlazło pewnie na tereny lęgowe katarnów i jeden dał im ostro popalić. Aby umniejszyć swój debilizm, wymyślili legendarnego katarna. - dziadek ponownie zaśmiał się świszcząco, ale po chwili już całkiem na serio odpowiedział Ryanowi. - Gdyby, powtarzam, gdyby ten stwór rzeczywiście istniał i jakimś cudem byś go ukatrupił, a w międzyczasie dowiedzieliby się o tym Wookiee... Cóż panie Dex, prawdopodobnie ukręciliby ci łeb tuż przy samej dupie, a następnie zabrali szczątki katarna dla siebie. Dla nich to zbezczeszczenie świętości.
- Rozumiem panie Tytusie, to nie lada osiągnięcie. Ale walka na arenie ma to do siebie, że już z daleka widzisz swego przeciwnika. Tutaj tę przewagę mają mieszkające tu stworzenia.

Torkin zatrzymywał się co jakiś czas i spoglądał na przytwierdzony do nadgarstka kompas. Podczas jednego z takich postojów, gdzieś w głębi mrocznych zarośli rozległ się gardłowy, jeżący włosy na głowie ni to okrzyk, ni to skrzek. Zaraz odpowiedział mu drugi, podobny, dolatujący z przeciwległej strony. Dziadek przygryzł wargi i z niepokojem rozglądał się po okolicy. Wreszcie przyklęknął na jedno kolano, gestem dłoni nakazał zachowanie ciszy, po czym wskazał Dexowi i Tytusowi, aby zajęli miejsca przy drzewach rosnących po lewej oraz po prawej stronie polanki. Sam, zostawszy na środku, przygotował strzelbę i z uwagą wyczekiwał, czy coś wyłoni się z chaszczy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 29 Sty 2015, o 20:14

Kto by pomyślał, że z gorącej, piaszczystej planety Dex trafi to dżungli takie jak ta. Kraina cieni była istną dżunglą, w której panował wilgotny klimat, niestety wpływający na oddychanie ale także przystosowanie organizmu do temperatury. Gdyby człowiek był zmiennocieplną istotą, byłoby o wiele łatwiej poruszać się po krainie przesiąkniętej mrokiem. Niestety tak nie było…
Małe zwierzątka nie robiły wielkiej krzywdy. Nic dziwnego, po prostu bały się większych od nich, którzy by mogli jednym ruchem odebrać życie małego stworzenia. Jednak cały czas trzeba było uważać na poszczególne gatunki. Może i małe, ale na pewno wie jak się bronić przed dwa czy nawet trzy razy większym od niego. Przybyli tutaj po futrzaka i tylko niech nim się zainteresują…gorzej byłoby gdyby coś zainteresowałoby się nimi.
Dex nie miał zamiaru się przejmować innymi Wookie. Przybył tutaj po jednego konkretnego. Jeśli plotki mają prawdziwe podłoże i będzie im dane spotkać to legendarne zwierzę, to Dex zaryzykuje by zarobić dodatkowe kredyty. Może i na Kashyyyk nikt nie chciałby kupić tego trofea, ale są inne planety na których za takie cacko zapłacą niezłą sumkę.
Te dźwięki nie świadczyły o niczym dobrym. Zbliżało się coś, co może nie stanowić większego zagrożenia dla trójki poszukiwaczy. Niestety bardziej prawdopodobną wersją jest drapieżnik, bądź grupa drapieżników, którzy właśnie znajdowali się na ich drodze.
Nie było czasu by się zastanawiać nad tym, trzeba było działać. Dex schował się za prawym drzewem po czym sięgnął po swoje blastery, zachowując przy tym pełnie ciszy. Najemnik zerkał tylko w stronę zbliżających się dźwięków, by móc wypatrzyć co takiego zbliżało się w stronę grupy mężczyzn. Starał się wychwycić każdy element dźwięku, każdy szczegół by wiedzieć co takiego Ryana niebawem spotka.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Tytus Lotar Polkay » 29 Sty 2015, o 20:37

Tytus szedł spokojnym krokiem starając się nie wdepnąć w nic nieprzyjemnego. Czuł się nieswojo, a dziadek miał rację - na arenie masz zabić dokładnie tego przed tobą, a tutaj - zabawa w kotka i myszkę z jakimiś włochatymi śmierdzielami.
- Coś w tym jest... - mruknął do starszego pana, przyznając rację, jednocześnie drapiąc się po tyłku, albowiem wilgoć spowodowała, że portki się skurczyły i zaczęły się wbijać w siedzenie. Okoliczna flora robiła wrażenie - drzewa zasłaniały niebo, coś cudownego, a jednocześnie budzącego grozę. Tytus urodził się na Naboo, więc oddychało mu się lepiej niż Ryanowi, lecz i tak czuł dużą różnicę w powietrzu, w jego zapachu, posmaku tlenu wdychanego ustami. Lotar słysząc okrzyk długim susłem doleciał do lewego drzewa, chwytając blastery zamarł nagle w bezruchu, wydając z siebie jedynie cichy głos oddychania. Miał nadzieję, że to tylko jakiś pawian dostał w łeb kokosem od kolegi i wydarł się, ale przecież gdyby tak było, dziadzio zareagowałby inaczej. Chyba.
Tytus Lotar Polkay
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 6 Sty 2015, o 20:29

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 1 Lut 2015, o 20:49

Niemalże w mgnieniu oka cała trójka zdołała zająć odpowiednie pozycje, zaś atmosfera momentalnie zagęściła się niemalże do granic możliwości. Każdy z uczestników wyprawy nerwowo i w dość sporym napiciu oczekiwał na to, co już za moment miało wyłonić się z cienia. Tymczasem Torkin nadal tkwił w swej niezbyt wygodnej pozie, wytężając wzrok. Nieco na prawo od niego rozległ się ponownie cichy skrzek. Powoli zaczynał kojarzyć ten odgłos. Podniósł głowę, a następnie znieruchomiał.
Liście paproci poruszyły się raz i drugi. Po chwili jedno stworzenie ostrożnie wyjrzało spomiędzy zarośli. Było nawet mniejsze, niż początkowo sądził, a przy tym niezwykle wychudzone - gdyby Torkin wstał, sięgałoby mu prawdopodobnie mniej więcej do pasa. Wpatrywało się w niego badawczo swymi wielkimi błyszczącymi oczami, zerkając również od czasu do czasu na Tytusa i Dexa, jakby próbowało ustalić, czy trójka mężczyzn stawić będzie jakiekolwiek zagrożenie. Na lewym boku zwierzęcia dało się zauważyć krwawą ranę – wyglądała na ślad jakiś pazurów. Kilka razy skrzekliwie zapiszczało, jak gdyby chciało odstraszyć Torkina. Ten pozostawał jednak bez ruchu, starając się przy tym nawet głośniej nie odetchnąć.
Natychmiast rozpoznał gatunek zwierzęcia - był to blastail, przedstawiciel kotowatych, występujący dość pospolicie na Kashyyyk, jednak spotykany zazwyczaj w głębszych jego rejonach.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a drugi osobnik również zdobył się wreszcie na odwagę i wyszedł spomiędzy zarośli, stając w niezbyt dalekiej odległości od Dexa. Mężczyzna mógł go obejrzeć w całej okazałości. Zwierzę nie było jednak ani zdumiewająco wielkie, ani długie, od czubka głowy do końca dziwacznie zakończonego, grubego ogona miało ono może około półtora metra. Rex nie mógł nie zwrócić uwagi na unoszącą się szybko w rytm oddechów klatkę piersiową. Blastail zamachał w powietrzu ogonem,a następnie pisnął cichutko.
Oba osobniki prezentowały się dość mizernie, poza tym cała ta sytuacja mogła świadczyć o tym, że było to ich pierwsze spotkanie z ludźmi. Najwyraźniej nie miały też zbytniej ochoty, aby na nich zapolować. Blastaile wyglądały, jakby przed czymś właśnie uciekały, a po drodze przypadkowo napotkały Ryana, Tytusa i Torkina.
- Nie prowokujcie. Uważajcie na ogony. - szepnął dziadek. Mężczyźni naprawdę musieli się wysilić, aby dosłyszeć jego słowa. - Cicho i spokojnie.

Tytus zajął pozycję przy drzewie stojącym na lewo od Torkina. Można uznać, że tym razem miał szczęście, bowiem po jego stronie nie wyskoczył żaden przerośnięty kocur - mógł więc spokojnie przyglądać się całej sytuacji. Dopiero po chwili poczuł, że coś chodzi mu po ramieniu... Dwa niewielkie, pomarańczowo-brązowe żuczki przemieszczały się w kierunku leśnego podłoża, obrawszy sobie ciało Tytusa za swoisty skrót. Już w następnej sekundzie na tułowiu wylądowały kolejne dwa robaczki. Mężczyzna podniósł głowę – ze szczytu drzewa schodziła właśnie cała karawana żuczków, jeden za drugim.
- Nie rusz się! - syknął Torkin, jednak nie miał żadnej pewności, czy Tytus zdołał go usłyszeć. Tym bardziej, że grupa insektów szybkim krokiem zbliżała się właśnie w okolice krocza Polkaya.

Niestety ostrzeżenie nie zdołało dolecieć do uszu Tytusa, który w tym momencie był już zbyt zaaferowany wędrującymi po jego ciele insektami. Jak na złość, coraz więcej i więcej niewielkich stworzonek schodziło z drzewa - najwyraźniej naszła je ochota na wielką migrację. Długie odnóża, w połączeniu z niezwykle ruchomymi czułkami żuczków, które znajdowały się właśnie w okolicy jego krocza, coraz bardziej łaskotały Tytusa. Klnąc sobie coś pod nosem, w dość naturalnym odruchu zaczął więc pośpiesznie strącać z siebie namolne szkodniki.
W efekcie kilka z nich zleciało na ziemię, zaś reszta po prostu zatrzymała się. Zdziwiony Tytus nie miał jednakże czasu na to, by zastanowić się nad ich dziwacznym zachowaniem, bo już w następnym momencie receptory jego organizmu odnotowały serię dotkliwych ukąszeń. Ból zdawał się być nie do zniesienia. Jakby tego było mało, odwłoki żuczków rozświetliły się, tworząc na powierzchni swych chitynowych pancerzyków śliczne, błyszczące pomarańczowym blaskiem wzorki. Myliłby się ten, kto myślałby, że reakcja chemiczna zachodząca właśnie w odwłokach robaczków, stanowiła tylko niewinny pokaz iluminacji. Wręcz przeciwnie, prezentowały one właśnie główny mechanizm obronny.
Ból związany z ukąszeniami był niczym w porównaniu z tym, czego doświadczał właśnie Tytus. Żuczki wybuchały jeden po drugim, każdy z siłą porównywalną do granatu odłamkowego. Te zgromadzone na tułowiu mężczyzny nie zdołały wyrządzić zbytniej szkody, ale ich większe skupisko w okolicy genitaliów, już tak. Szczęście w nieszczęściu, że Polkay stracił w tym momencie przytomność – musiał jednak pożegnać się na zawsze ze swoim penisem i jądrami, które zostały rozerwane w wyniku serii niewielkich eksplozji. Wydał z siebie jeszcze przerażający okrzyk, po czym ciało już nie do końca mężczyzny osunęło się bezwładnie na ziemię. Z otwartej rany zaczynało wypływać coraz więcej krwi.
Blastaile, przerażone wrzaskiem oraz ogólnym zamieszaniem, czmychnęły czym prędzej w gęstwinę. Torkin, przyglądając się Polkayowi, stwierdził z miną człowieka uczonego.
- W tym stanie na zbyt wiele nam się nie zda. Zostawmy go, albo zawróćmy.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Ryan Dexon » 15 Lut 2015, o 23:21

Dexon myślał, że już wszystko zobaczył w swoim życiu. Chyba nie wiedział tak naprawdę co go czeka w dolnych partiach planety Kashyyyk. Ostrzegano go wiele razy przed podjęciem decyzji by wejść w Krainę Cienia. Teraz pozostaje liczyć na swój własny instynkt oraz wyuczone przez lata umiejętności.
Pierwszym problemem jaki stanął przed najemnikiem było to przedziwne zwierzę, które raczej nie wyglądało na drapieżnika a na zabłąkane czworonożne istnienie, które znalazło się w nieodpowiednim miejscu i o nieodpowiednim czasie.
Dex wolał nie ryzykować, chwycił za swoje kabury po czym wyciągnął zwinnym ruchem swoje pistolety blasterowe. Jeden z nich wycelował w stronę Blastaila. Faktycznie nie wyglądały zbyt groźnie…pomijając ich obłożone kolcami ogony.
Gdyby nie to, że Torkin podpowiedział chłopakom by zachować spokój i nie prowokować zwierzaka, to prawdopodobnie Ryan wysłałby w stronę czworonoga krótką serie paru pocisków. Ciekawe kto byłby szybszy promień z blastera czy też kolce z ogona.
Ryan już miał nacisnąć za spust od pistoletu, kiedy wydarzyło się coś, czego raczej by się nikt nie spodziewał. Paraliżujący krzyk Tytusa odgonił Blastaile oraz chyba wszystkie stworzenia znajdujące się w promieniu dźwięku.
Drugi blaster powędrował w stronę rozśpiewanego towarzysza. Jego obecny stan nie wyglądał zbyt ciekawie. Można byłoby ująć to wszystko, że tym razem Tytusowi nie było do śmiechu. Rozerwane kroczę było najgorszą rzeczą jaką mogło spotkać faceta w młodym wieku.
- Kurwa… - mruknął do siebie Dex
- No to chłopak sobie już nie poużywa – dodał na zwieńczenie swojej wypowiedzi, po czym podszedł do leżącego nieprzytomnie towarzysza. Był to dopiero początek podróży a Tytus leżał już skąpany we własnej krwi, która od czasu do czasu tryskała wprost z dziury z jego krocza. Obrzydliwy widok.
Jego stan był ciężki, niestety na tyle, że bez odpowiedniej pomocy medycznej wykrwawi się tutaj na śmierć. Przed Dexem stała ciężka decyzja. Pomóc Tytusowi, czy też kontynuować poszukiwania i zgarnąć całą sumkę, która została wyznaczona za futrzaka.
Na nieszczęście Tytusa, Ryan nie należał do altruistów żyjących w tej galaktyce. Nie sądził, że młody aż tak szybko skończy swoją podróż po tej mrocznej dżungli. Dex włożył blaster Polkaya w jego dłoń.
- Jeśli jest na tyle silny to przeżyje. Albo się wykrwawi albo się zastrzeli kiedy zobaczy, że urwało mu jajca. – Nie mam zamiaru być niańką i narażać misję z powodu pierwszego potknięcia. – Dex wyciągnął z kieszeni Tytusa wszystkie jego dokumenty wraz z kartą kredytową oraz wszystkimi potrzebnymi rzeczami oprócz jego broni. Jeśli nie da rady, to Dexon ma niezłego frachtowca w garści na sprzedaż, albo kto wie…
- To mu się już nie przyda. Jeśli przeżyję, to z chęcią mu to oddam…- wstał, spoglądając z pogardą na sponiewierane przez robaki ciało umierającego Tytusa.
- Wracając zajrzymy, czy dał radę czy też natura zabrała go ze sobą. – odwrócił się w stronę Torkina, który tylko przyglądał się temu co robił Ryan.
- Chyba już wolałbym być zabitym przez tego Blastaila ... – po czym ruszyli dalej w głąb krainy cienia uważnie bacząc na swój każdy ruch, który mógł być ich ostatnim, tak jak to dotyczyło Polkaya.
Image
Awatar użytkownika
Ryan Dexon
Gracz
 
Posty: 72
Rejestracja: 9 Sty 2015, o 16:48

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Blaze Corr » 16 Lut 2015, o 18:34

- Jasna cholera - zaklął w duchu Dev, opuszczając lekko blaster i przyglądając się wyjącej z bólu i wściekłości gadzinie. Sytuacja zdecydowanie nie należała do najlepszych. Gad obnażając ostre zęby, po których spływały strużki śliny rzucił nienawistne spojrzenie w stronę Cienia, który doskonale zdawał sobie sprawę, że od jego poczynań zależy nie tylko jego życie, ale również życie obu towarzyszek pogrążonych w całkowitej ciemności.
Katarn powoli i ostrożnie stawiał kroki, kierując się prosto na Deva, nie robiąc sobie nic z lecących w jego stronę z wielkim hukiem boltów z blasteru Riv. Dopiero ślepy strzał, który musnął grzbiet zwierzęcia spowodował jego dekoncentrację i skierowanie wzroku w stronę źródła hałasu. Teraz albo nigdy. To był moment na który czekał. Według HUD-a oznaczony cel znajdował się jakieś 8 m od niego blisko drzew, które mogły stanowić ewentualną zasłonę przed rozwścieczonym zwierzem. W jednej chwili Asto poderwał się i ruszył z niebywałą szybkością i zwinnością... 6 m... 2 m... jego stopy oderwały się od ziemi w stronę drzewa, od którego miał zamiar się odbić i przelecieć nad bestią faszerując ją serią wystrzałów. Wiedział, że będzie to trudne... wiedział też że na udzie ma wibroostrze, które daje mu szanse przeżycia, gdyby doszło do bliższego kontaktu. Zapadła cisza... skoczył. Jedyny dźwięk, który dało się usłyszeć było tarcie podeszwy o korę drzewa i dziwne dźwięki dochodzące z puszczy.
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Kayla Hale » 18 Lut 2015, o 21:28

Kate zawsze brakowało niezbędnej koordynacji ruchowej, określenie "dwie lewe nogi", pasowało do niej idealnie. Cud, że nie potknęła się wcześniej. Zazwyczaj nie potrafi przejść długiego odcinka o płaskiej powierzchni bez potknięcia się o swoje nogi kilka razy, ale to szczegół.
Próbując sie podnieść nagle szarpnęła ją Riv, która postawiła Kate w sekundę. Kobieta przez kilka sekund zastanowiła się, czy ona jest taka leciutka czy to Riv ma tyle siły. Zdając sobie sprawę że to bez znaczenia schowała się za wyznaczonym drzewem. W chwili, gdy dotknęła czegoś miękkiego i lepkiego... hm, instynktownie pisnęła i zabrała swoją dłoń, wycierając ją o swój kombinezon. Zaklęła w duchu, mając nadzieję, że nie pogorszyła ich sytucaji. Wzrok przeniosła na bestię, której ciemny zarys postaci nieco przeraził Kate. Stała dokładnie między nią i Riv, a Dev'em.

Odpis krótki i ym, bezndziejny bo Blaze mi kazał ;(
R.I.P:
Image

Image
Awatar użytkownika
Kayla Hale
Gracz
 
Posty: 181
Rejestracja: 25 Gru 2012, o 18:41
Miejscowość: Katowice

Re: [Kashyyyk] Kraina Cieni

Postprzez Mistrz Gry » 21 Lut 2015, o 19:00

Wyglądało na to, że cała ta niezwykle dramatyczna sytuacja niezbyt wzruszyła Torkina, którego reakcja ograniczyła się jedynie do wzruszenia ramionami. Przez krótką chwilę bacznie przyglądał się zachowaniu Ryana, jak gdyby na podstawie czynów usiłował ocenić charakter mężczyzny. Jego zdaniem było już po prostu zdecydowanie za późno na udzielanie jakiejkolwiek pomocy, ale mimo wszystko musiał przyznać, że leżący pod drzewem Tytus przedstawiał dość żałosny widok.
- Ja na miejscu tego tu pewnie od razu bym palnął sobie w łeb. Zwłaszcza gdybym był w jego wieku. - dziadek odezwał się akurat w tym momencie, w którym Ryan opróżniał kieszenie Tytusa.
- Ten blaster to i tak zbytek łaski. Chłopak długo nie pociągnie, a krew przyciągnie drapieżniki. Zresztą powinniśmy czym prędzej się stąd ewakuować.

- Najlepsza jest szybka śmierć. Długie dogorywanie to najgorsze, co może cię spotkać w Krainie Cieni. - Torkin dość zwięźle podsumował temat. Szedł energicznym krokiem, spoglądając od czasu do czasu pod nogi i wypatrując węży. Okrążywszy olbrzymią paproć mężczyźni skierowali się w kierunku południowym, tylko po to, by niespodziewanie natknąć się na w miarę nowe, choć porośnięte już trawą koleiny, nadal jednak dobrze widoczne. Zdawały się one tworzyć wycięty szlak prowadzący wprost do serca Krainy Cieni. Po bokach dało się zauważyć odciśnięte podeszwy ciężkich wojskowych butów.
- Najwyraźniej imperialni wybrali się na jakąś wycieczkę. Tylko oni w takim stopniu szanują zieleń. - na twarzy Torkina pojawił się szyderczy uśmiech. - W sumie, to możemy ruszyć tym szlakiem, mamy po drodze. Przy okazji będzie szybciej.
Miejscami ślady były ledwie rozpoznawalne, bujna roślinność błyskawicznie zarastała każdy skrawek wolnej przestrzeni - las odzyskiwał wydarty mu niedawno teren.
Dotarli w końcu nad strumień płynący szerokim błotnistym korytem - tutaj Torkin zarządził tymczasowy postój, więc rozsiedli się nad jego brzegiem, zasłuchani w cichy szum płynącej wody. Dziadek dostrzegł w niej coś połyskującego, toteż wstał i podniósł z dna strumienia kawałek szklanej rurki, mniej więcej grubości ołówka. Jeden jej koniec był odłamany, lecz nacięcia na szkle nie zostawiały żadnych wątpliwości - udało mu się właśnie znaleźć kawałek zwyczajnej pipety, jakie są używane we wszystkich laboratoriach Galaktyki.
- Dziwne. - uniósł szklany przedmiot, po czym zaczął obracać go w palcach. - Rzadko spotyka się ty takie pierdołki.
- Nie chcę być wścibski, ale posiadasz pan jakiś plan? Odnośnie polowania na futrzaka oczywiście. Ostatecznie mógłbym się na coś przydać, ale musiałbym poznać szczegóły.

Dev i Kate:
W krainie wiecznego mroku, brawurę od szaleństwa dzieli bardzo wąska granica. Plan Dev’a praktycznie się powiódł, prawie. Wystrzelona przez niego seria rozdarła głuchą cisze lasu, poczym z równą łatwością wdarła się w mięśnie potężnego zwierzęcia. Katarn zaryczał przeraźliwe zwijając się z bólu. Jego rozpaczliwy ryk przechodzący w skamlenie wypełnił las. Strzały nie tylko rozorały mięśnie zwierzęcia uszkodziły też wiele organów wewnętrznych i połamały niektóre kości. Nadpalone odłamki tych ostatnich uciskając na nerwy wywołały serie nieskoordynowanych ruchów mięśni. Gdy Dev lądował na ziemi, gad zwijał się w konwulsjach, a jego potężny ogon, szarpnięty ostatnim wysiłkiem mięśni, miotał się bezładnie. Katarn żył jeszcze i mimo śmiertelnej rany próbował się podnieć jednak całkowity brak koordynacji wywołany uszkodzeniem kości i nerwów nie pozwolił mu na to. Motający się ogon zwierzęcia szarpnął się ponownie uderzając Dev’a w plecy i rzucając nim o pień jednego z drzew. Siłą uderzenia była na tyle duża iż mężczyźnie najpewniej pociemniało by przed oczami, gdyby nie fakt iż i tak ogarniały go egipskie (?) ciemności. Jednak Kraina Cieni skąpi szczęścia brawurowym…

Kate powinna byłą większą uwagę przywiązywać do znajdującej się za nią lepkiej substancji, lub raczej do jej wytwórcy, przedstawiciela jednego z licznych gatunków gigantycznych pająków z których słynęły ponure mroczne lasy. Cztery pary oczu taksowały ciemność, niczym naturalny noktowizor wychwytując każdy foton. Jego komórki węchowe wyczuwały zapach pożywienia. Jego układ trawienny szykował się na wyśmienitą ucztę. Mięso innych mieszkańców dna lasu nie należy do najsmaczniejszych, ale świeże ludzkie mięsko to najwyższy rarytas, ekstaza sama w sobie. Gdyby ludzkie oko mogło cokolwiek dostrzec w tych ciemnościach, jakiś zewnętrzny obserwator mógł by stwierdzić iż ośmionogiemu łowcy dosłownie cieknie ślinka. Jego gruczoły jadowo-enzymatyczne pobudzone do działania wizja uczty produkowały zdecydowany nadmiar mieszaniny jadu i soków trawiennych. Duże krople lepkiej parzącej substancji zaciekały z jego żuwaczek i opadały na dno lasu z cichym, niemal niedosłyszalnym w całym tym zamieszaniu, sykiem. Wielki stawonóg niespiesznie opuścił się ze swojej sieci i zawisł tuż nad niespodziewającą się niczego kobietą. Cóż Kraina Cieni nie sprzyja nieuważnym…

Riv odsunęła się od drzewa i postąpiła kilka kroków. z zamiarem dotarcia do Dev’a, jednak nim do niego dotarła dnem lasu wstrząsnął odgłos eksplozji, a towarzyszące jej wrzaski na kilak sekund zagłuszyły nawet skamlenie umierającego katarna. Ktoś miał poważne tarapaty. Najprawdopodobniej na własne życzenie. Przystanęła i wystrzeliła w górę niewielki obiekt, który niezwłocznie udał sie do źródła dźwięków. Po kilku chwilach wiedział już dokładnie co się stało. Najwyraźniej Kraina Cieni nie jest też litościwa dla głupców…

Huki i wrzaski były tym co przywróciło Dev’owi świadomość. Był mocno poobijany, ale jak to się mówi: „wszystkie kości całe”. Najwyraźniej szczęście mu sprzyjało nawet w tych mrocznych ostępach. Usłyszał zbliżające się kroki.
- Wstawaj. – Usłyszał ciche ponaglenie swojej przewodniczki – Macie konkurencję. Powiedzmy pół konkurencji, ale jednak. Trzeba się zbierać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum