Content

Zewnętrzne Rubieże

[Geonosis] - Z popiołów

Image

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 27 Sty 2021, o 17:39

- Czyli jest tak - powiedziała i zaczęła odginać palce przy wyliczaniu - Schodzimy gdzieś, gdzie nam nie wolno. Możemy się tym narazić robalom. Będzie tam silne miejsce Mocy związane nie wiadomo z czym, ale coś cię stamtąd nawołuje. Podsumowując mamy bardzo ryzykowną dyplomatycznie akcję z niepewnym wynikiem, czy się mylę?
Nantel nie odpowiedział od razu, ale i tak nie dała mu na to szansy.
- A co mi tam - rzuciła - Skoro Mai'fach się zgodziła... No i może znajdę tam nowy gatunek grzyba.
- Świetnie, cieszę się bardzo - uśmiechnął się Grimisdal.
- No, to jeśli pozwolisz, to pójdę jeszcze do Toblera. Noc jeszcze młoda i jak to tam się mówi. A potem będę się musiała pakować na wyprawę, ble.
Wstała, pożegnała się z Nantelem i dołączyła do Toblera. Gunganin znowu opowiadał jakiś kawał Geonosianom i chociaż Daesha'Rha nie rozumiała słowa z robalowego języka, śmiała się razem z nimi. Później było jeszcze trochę tańczenia, ktoś przyniósł jakieś wcale nieprzypominające szczurów przekąski na patyku, muzyka grała, a ludzie przychodzili i wychodzili. Trwało to całą noc, Twi'lekanka nie została jednak do końca, bo wiedziała, że następnego dnia będzie musiała zaznać chociaż trochę snu.
Tobler postanowił zostać dłużej, dlatego upewniła się, że Geonosianie odprowadzą go potem bezpiecznie do jego pokoju, po czym pomachała im na pożegnanie (w hałasie i tak by jej nie usłyszeli) i skierowała się do wyjścia. Gdzieś po drodze w jakimś ciemnym kącie dostrzegła całujących się Ottę i Teba. Uśmiechnęła się na ten widok, trochę z rozczuleniem, a trochę z zazdrością i wyszła z pomieszczenia.
Kiedy obudziła się rano w południe potwierdziły się jej obawy, że z imprezy wróciła bliżej świtu niż nocy. Na szczęście czuła się dobrze, pomimo niewielkiego niewyspania, potężnych zakwasów od tańczenia i gardła zdartego od krzyku i alkoholu.
Poszła do mesy na późne śniadanie, a tam zastała wielu imprezowiczów, z których niektórzy wyglądali, jakby dopiero zeszli z parkietu. Kuchnia chyba podarowała sobie tego dnia obiad i serwowała wszystkim śniadanie podlane hektolitrami kawy. Usiadła przy stoliku ze swoją porcją owsianki i czekolady do picia, zjadła sobie na spokojnie i po śniadaniu zabrała się za przygotowania.
Zabrała ze swojego pokoju plecak i z racji tego, że nie miała tam dużo rzeczy, chodziła po całej bazie i pakowała do niego wszystko, co uznała za potrzebne. I tak znalazła się tam latarka, jakaś lina, koc, apteczka, notes z ołówkiem do zapisywania ciekawostek z podziemi, scyzoryk i suchy prowiant. Dla pewności spakowała się na dłuższy pobyt w tunelach - nigdy nie wiadomo, czy się nie zgubią.
Udało jej się znaleźć Ottę i poinformować, że jej nie będzie. Dziewczyna zapewniła, że poradzi sobie z ewentualnymi pacjentami, zwłaszcza że większość z nich miała tego dnia tylko problem z kacem.
Daesha'Rha upewniła się ponownie, czy zabrała wszystkie potrzebne rzeczy, po czym poszła spotkać się z Nantelem.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 1 Lut 2021, o 16:13

Czekał na nią przy windzie z hangarów, którą wbudowano w tunele dla wygody gości geonosiańskiego gniazda. Prowadziła do najniższych udostępnionych im poziomów, gdzie rebelianci składowali sprzęt, części i amunicję. Tuż obok prostej drogi do tych magazynów zaczynał się wyżłobionych w skale tuneli. Prosta struktura ulepionych z piachu i kamieni tuneli wyraźnie odznaczała się od pomieszczeń z metalu. Z tego, co Nantel wiedział, nie były to główne przestrzenie i szyb gniazda, od których geonosianie ich odganuali, ale słuszał, że tymi bocznymi też da się dojść na sam dół.
- Dobra, tutaj nie ppwinno się kręcić za dużo robali - zwrócił się do Daesh. - Ale i tak musisz mieć oczy dookoła głowy, jeśli chcemy je wszystkie ominąć. A tak w ogóle, znasz drogę?
Jej zaskoczona mina upewniła go, że jakoś zniosła nocną imprezę.
- Żartowałem - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Taki ze mnie poranny wesołek. Rozmawiałem z Mai'fach. Twierdzi, że to będzie dobra okazja do kolejnego ćwiczenia. Mamy wsłuchać się w Moc i ona nas poprowadzi. Wiem, że na Taris udało mi się coś takiego zrobić, ale... Mam wrażenie, że to było bardzo dawno temu.
Nantel był ożywiony i wyraźnie podekscytowany perspektywą zbliżenia się do tajemnicy, która męczyła go już od jakiegoś czasu. Czuł, że pozna jakąś odpowiedź na któreś z jego pytań. Jaką i na które pytanie, nie miał pojęcia, ale jak zwykle wolał działać i dążyć do celu niż rozmyślać w nieskończoność. Był zdeterminowany, a to pchało go do działania. Wiedział też, że czas ruszać na spotkanie ze Stardustem. Cokolwiek odkryją, czas na analizę przyjdzie już na pokładzie Horyzontu. Przed wyjściem tutaj oczywiście poinstruował oficerów, jak mają przygotować statek i załogę. Ostrzegł też ich, że może go jakiś czas nie być.
Wyciągnął latarkę i oświetlił pierwszy tunel, po czym razem z twi'lekanką ruszył w głąb gniazda geonosian.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 4 Lut 2021, o 19:49

Tunele tworzyły niesamowicie skomplikowaną, geometryczną sieć, w której rozkładzie mogły się rozeznać chyba tylko owady z ommatidiami zamiast normalnych, ssaczych oczu. Wszystkie były zbudowane z tego samego materiału, z którego składała się cała planeta: rudobrązowego piaskowca i kamienia, zmieniających kolor w zależności od stopnia nawilżenia. Daesha'Rha znała się na owadach na tyle dobrze żeby wiedzieć, że korytarze powstały nie tylko dzięki wilgoci pochodzącej z wody (będącej zresztą na tej planecie towarem luksusowym).
Szli w głąb gniazda. W ścianach korytarzy znajdowała się niezliczona liczba małych otworów, przywodzących na myśl pory w skórze. W regularnych odstępach rozmieszczone były kolumny, z których część była kiedyś stalagnatami. Owe kolumny zbiegały się u powały, sklepiając tunele niczym katedry. Gdyby Daesh znała się bardziej na architekturze i materiałoznawstwie, zachwyciłaby ją lekka i przemyślana konstrukcja sufitu. Była jednak lekarzem i stworzeniem przepadającym zdecydowanie za zielonymi, otwartymi przestrzeniami. Nie mogła jednak powstrzymać cichych westchnień zachwytu, którymi dwa razy przestraszyła Nantela.
Nantel prowadził i Daehsa'Rha bardzo się z tego cieszyła, ponieważ ona najprawdopodobniej zgubiłaby ich tu na długie lata, rozproszona każdym otworem lub zagłębieniem odbiegającym od wszechobecnej symetrii. Kilka razy zatrzymała się na chwilę, żeby obejrzeć nowego porosta albo grzyba, zawsze jednak starała się mieć Nantela w zasięgu wzroku. Grimisdal kilka razy ją popędzał, gdy zauważył, że została w tyle, zajęta podziwianiem tunelowych ślimaków.
Twi'lekanka zorientowała się jednak, że dość szybko schodzą coraz niżej. Naskalnej roślinności zaczynało brakować, robiło się za to coraz chłodniej i ciemniej. Kilka razy przeszli po niewyobrażalnie długich pomostach (bez poręczy), łączących wyloty tuneli wychodzących na olbrzymie leje. Dna lejów nie było widać, jednak w górze udało im się dostrzec niebo. Nantel z całych sił starał się nie patrzeć w dół.
- Daesh, skup się teraz - szepnął do niej Grimisdal, po paru dobrych godzinach wędrówki - Postaraj się wyczuć płynącą tymi korytarzami Moc i dać się jej poprowadzić.
Daesha'Rha skinęła głową i wciągnęła w nozdrza chłodne powietrze korytarzy. Przyłożyła rękę do jednej ze ścian, starając się wyczuć każdym zakończeniem nerwów strukturę kamienia. Dopiero teraz, skupiona, wyczuła słabe pulsowanie.
- Coś czuję - szepnęła w odpowiedzi - Ale niedużo.
Szli dalej. Korytarze przecinały się, łączył i odchodziły od siebie, a wszystko z zachowaniem wspaniałego porządku i symetrii. Rozglądali się uważnie całą drogę, ale nie zauważyli żadnego ciekawskiego Geonosianina. Daesha'Rha starała się przekonać samą siebie, że po prostu na tych głębokościach niewielu z nich zapuszcza się w tunele bez powodu.
Czuła, że schodzą głębiej i bliżej miejsca Mocy. Tak jak przy wejściu nie czuła nic więcej, niż ekscytację, tak teraz, w samych trzewiach Geonosis, Moc zaczynała przez nią przepływać. Stopniowe, miarowe pulsowanie w podbrzuszu, wywołujące przyjemne ciepło i rozchodzące się wzdłuż kończyn, narastało i przybierało na sile. Z każdym krokiem Daesh coraz dobitniej czuła pierwotną siłę wypełniającą korytarze - siłę, która nakazała kiedyś Geonosianom wybudowanie tych tuneli i strzeżenie ich sekretów.
Po pewnym czasie Daesha'Rha była pewna, że serce bije jej tak szybko nie z podniecenia czy strachu, ale przez Moc właśnie - ten rytm i pulsację, które narzuciły tempo jej organom.
Po Nantelu też było znać, że się zbliżają. Mężczyzna nie tracił na ekscytacji, ale zaczął uważniej się rozglądać, jakby szukał dokładnie miejsca, z którego Moc się wydobywa.
W końcu Grimisdal zatrzymał się na skrzyżowaniu korytarzy. Zwrócił się w stronę prawej odnogi.
- To tam? - zapytała Daesh szeptem, bardziej nie chcąc naruszyć spokoju tego miejsca, niż żeby uniknąć uwagi hipotetycznych obserwatorów - Znaleźliśmy źródło?
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 9 Lut 2021, o 23:36

Nantel również wyczuł zmianę w miarę, jak schodzili coraz głębiej. Dzięki swoim wizjom lepiej znał aurę miejsca, którego tu szukali i wiedział, że jednak nie dotarli jeszcze w pobliże.
- Nie, to jeszcze nie tutaj - wyszeptał. - Ale idziemy w dobra stronę.
Daesha'Rha spojrzała na niego zaskoczona. najwyraźniej nie była świadoma, do jak silnego w Mocy miejsca mogą się zbliżać i jego aura wykraczała jeszcze poza to, co poznała. Nantel po doświadczeniach z mirax lepiej potrafił przystosować sobie skalę Mocy. Kontynuowali schodzenie w dół. Wyjrzał zza zakrętu kolejnego z piaskowych korytarzy. I szybko cofnął się w stronę twi'lekanki.
- Dwa robale - wskazał na tunel.
Wzrokiem poszukał miejsca, gdzie mogliby się ukryć i szybko wciągnął towarzyszkę do najbliższej wnęki. Katem oka obserwował dwójkę geonosian idących tunelem obok. trutnie. To by znaczyło, że najpewniej wykonują jakieś zadanie i zaraz pójdą dalej. Tak też się stało.
Nantel wyszedł z kryjówki i wskazał na jeden z korytarzy biegnący w dół. Był węższy, więc musieli iść jedno za drugim. Dotarli tą drogą do większej groty. Całe pomieszczenie musiało służyć za jakiś warsztat, bo Nantel zauważył masę części i sprzętu, co do którego nawet on, mimo swoich technicznych uzdolnień, musiałby zgadywać sposób działania. Po warsztacie kręciło się jeszcze dwóch kolejnych tubylców, ale przeczucie kierowało Nantela w stronę drugiego wyjścia z jaskini, dokładnie naprzeciwko.
Musieli zdać się na swoją zwinność i zmysł obserwacji. moc niewątpliwie pomagała w przewidywaniu i wyczuwaniu ruchów robali, dzięki czemu udało im się przekraść. Nie wywołali przy tym hałasów czy podejrzanych dźwięków. Gdy tylko znaleźli się w tunelu, wyszeptał w stronę Daesh.
- Musimy być już blisko ważnej części gniazda. warsztat tak głęboko musi służyć tylko do najważniejszych rzeczy. Nie ryzykowaliby w przypadku każdej awarii czegoś na dole latania w górę i w dół.
Szli dalej, cały czas kierując się w dół. Tutaj jednak musieli już uważać, bo mieli przed chwilą dowód, że spotkają więcej geonosian. Aura, która z Daesh obydwoje czuli, stawała się też coraz silniejsza. Nantel jednak nie był w stanie określić, czy bliżej jej do jasnej czy Ciemnej strony i co jakiś czas zerkał na twi'lekankę, badając jej reakcję.
Przez to niemal wpadł do kolejnej, największej jak dotąd groty. Znaleźli się w jednym z wyższych wejść, z którego mogli spoglądać w dół, jak z balkonu. Przestrzeń była duża, a na dnie dostrzegł coś, co przypominało jaja, ułożone wokół wielkiego cielska królowej. Ślad w Mocy prowadził do jednego z tuneli tuż za nią.
- No dobra, masz jakiś pomysł, jak się tam przedostać? - wskazał na to konkretne przejście.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 18 Lut 2021, o 20:44

Znaleźli gniazdo, a właściwie jego serce. Zanim pytanie Nantela do niej dotarło, przez chwilę patrzyła się na nabrzmiałe cielsko królowej z otwartymi ustami.
Zaraz jednak powróciła myślami do najbardziej palącego problemu. Rozejrzała się wokół i zastanowiła chwilę.
- Spróbujmy przejść tam tym balkonem - wskazała - A jak znajdziemy się nad wejściem, to zejdziemy po linie czy coś.
Przeszli zatem całe półkole sali. Skradali się, z głowami nisko opuszczonymi i w całkowitej ciszy. Zaglądali ostrożnie do każdego mijanego wejścia, żeby upewnić się, czy nie czają się tam trutnie. Przez całą wędrówkę Daesha'Rha zerkała co chwilę na jaja i królową, zafascynowana chyba największym stawonogiem, jakiego w życiu widziała.
W końcu stanęli za plecami królowej, gdzieś nad poszukiwanym wejściem. Daesh rozejrzała się za czymś, wokół czego mogli owinąć linę i padło na jakiś stalagmit we wnęce ściany. Zawiązując węzeł, podziękowała sobie w duchu za zabranie liny.
Ostrożnie opuścili linę, kawałek po kawałku, żeby nie narobić przypadkiem hałasu. Nie starczyło jej do samej ziemi, ale Daesh miała nadzieję, że bez problemu zeskoczą sobie ten kawałek. Upewniła się jeszcze, że dobrze zawiązała supeł, po czym zaczęła schodzenie.
Było ciężej, niż się spodziewała, bo balkon wychodził trochę poza krawędź ścian i lina zwisała swobodnie w powietrzu, bez podparcia dla nóg. Daesha'Rha szybko zaczęła czuć drętwotę w rękach, ale nie zważając na tworzące się właśnie odciski i otarcia, dzielnie schodziła coraz niżej.
W pewnym momencie skończyła jej się lina. Wisiała jakieś dwa, może trzy metry nad ziemią, majtając nogami w powietrzu. Rozejrzała się, czy nikt nie zwrócił na nią uwagi, po czym odetchnęła głębiej, użyczając stopom i kolanom trochę Mocy. Potem puściła linę i wylądowała na ziemi z cichym tąpnięciem. Wzmocnione Mocą nogi wytrzymały upadek. Teraz wystarczyło poczekać na Nantela i nie obudzić przypadkiem królowej.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 26 Lut 2021, o 16:07

Daesha'Rha bardzo zwinnie poradziła sobie z zejściem na dół. Nantel, po treningach z Mai'fach, też nie postrzegał tego jako wyzwania. Choć wypadałoby nie zwrócić na siebie uwagi robali. Królowa dalej spała i tak miało zostać.
Kawałek po kawałku Nantel zsunął się na dół. Również musiał zeskoczyć. Popatrzył jeszcze na linę, czy nie wyróżnia się za mocno na tle skał. Kiwnął kobiecie głową, że mogą iść dalej.
Ten fragment pokonywali w kompletnej ciszy. Nie tylko z powodu geonosian pozostawionych za plecami, ale też coraz bardziej czuli wpływ miejsca, które emanowało tak silnie Mocą. Ten korytarz nie został stworzony przez tubylców, była to naturalna jaskinia, wydrążona przez naturę głeboko pod ziemią. Skały nie były zaś żółtawe jak wyżej, a czarne i białe na przemian i tworzyły dość chaotyczną mozaikę barw. W końcu dotarli.
Przed nimi otworzyła się grota. Małych rozmiarów skalne pomieszczenie pogrążone było w walce światła i mroku. Na samym środku znajdowała się wirująca kolumna światła i czarnego dymu, które mieszały się niczym prądy zimnego i ciepłego powietrza w tornadzie. Wszystko odbywało się w absolutnej ciszy, jednak światło było na tyle jasne, że tworzyło na ścianach drgające cienie Nantela i Daesh, w momentach, gdy nie zakrywał go czarny dym. Wszędzie tutaj Moc była wręcz namacalna, aż powietrze gęstniało.
- I co teraz? - Daesh wpatrywała się w migoczące światło i mroczne cienie przed nimi.
- Nie strzeliło do nas od razu po wejściu. To chyba dobrze. Myślę, że trzeba tu trochę pomedytować.
Nie zdążył jednak odłożyć rzeczy i usiąść, gdy poczuł, jak zgromadzona w grocie Moc uderza w niego. Zdążył tylko złapać twi'lekankę za ramię, nim pogrążył się w wizji, która przywiodła go do tego miejsca.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 2 Mar 2021, o 19:13

Pamiętała, jak Nantel złapał ją za ramię i ścisnął aż do bólu, samemu opadając na ziemię. Przez głowę przemknęła jej myśl, że powinna go łapać, ale wtedy poczuła, że nogi się jej nie słuchają i poleciała razem z nim.
Miękka, czarna ziemia wyszła jej na spotkanie, ale kiedy jej lekku musnęły pachnące wilgocią podłoże, wszystko odwróciło się, a jakaś siła postawiła ją do pionu.
Stała na łące w Krainie Jezior. Odetchnęła pachnącym znajomo powietrzem i omal się nie zachłysnęła na wspomnienie domu. Była bosa, okryta jakąś togą, której niematerialne końce migotały i niknęły we mgle, by zaraz się w niej odrodzić. Podeszwami stóp czuła delikatny chłód ziemi, łaskotanie źdźbeł trawy i drobne żyjątka przemykające między jej palcami. Czuła się tak, jakby każda komórka jej ciała chciała się zespolić z otaczającą ją przyrodą.
Obróciła się w miejscu i rozejrzała. Dostrzegła plecy Nantela, który wspinał się po pobliskim wzgórzu. Mężczyzna patrzył przed siebie, nie zwracając uwagi ani na nią, ani na otoczenie, i wkrótce zniknął wśród traw. Daesha'Rha chciała go dogonić, ale wtedy poczuła czyjś dotyk na ramieniu.
Ujrzała jakąś postać. Nie był to ani mężczyzna, ani kobieta; ani starzec, ani młodzieniec; ani człowiek, ani żadna inna rasa. Jego wygląd i postura zmieniały się przy każdym kolejnym spojrzeniu.
- Pani - zwrócił się do niej przystojny Twi'lek - Wszyscy czekają - dodała Gunganka.
Postać powiodła ją przez łąkę w stronę mieniącego się w oddali jeziora. Kiedy się do niego zbliżyli, Daesha'Rha ujrzała na jego brzegu olbrzymi zamek. Nie była to typowa znana jej twierdza, podobna do imperialnych - raczej bardziej prymitywna konstrukcja z kamienia i drewna. Wyglądała, jakby mieszkańcy zebrali kamienie z pola, ścięli trochę drzew i z tego wznieśli przysadzistą, obmurowaną konstrukcję o małych oknach i pękatych wieżach.
Pod murami zamku rozstawiono liczne wiaty i namioty. Pod ich osłoną mieściły się ogniska, stoły i ławy. Wokół nich kręcili się ludzie i przygotowywali jedzenie, grali, śpiewali i tańczyli. Ktoś skakał przez ogień, ktoś fechtował dla zabawy, ktoś rozpoczynał pieśni. Wśród zgromadzonych znajdowali się ludzie, Gunganie i Twi'lekanie, a wszystko wyglądało, jakby właśnie trwało jakieś święto.
Prowadząca ją postać ukształtowała się wreszcie w pełni i ostatecznie stanął przed nią chudy, niebieskoskóry Twi'lek. Wskazał jej miejsce u szczytu długiego stołu, skrytego pod wiatą ustrojoną girlandami kwiatów. Daesha'Rha usiadła, a przed nią pojawiło się jedzenie i napełniony kielich. Twi'lek dał znać ucztującym, a ci przycichli, zebrali się wokół swoich miejsc i czekali.
- Kah’lehalle so fendoon! - zagrzmiał w ryl jej przewodnik - Niech będą powitani goście tego zamku! Dzisiaj radujemy się powrotem Rha, słońca i jasności! Po mrocznych czasach Kraina znów może powitać swoją Deasha, królową!
Zebrani krzyknęli gromko z radości, rozległy się oklaski i gwizdy.
- Przywitanie należy się gościom, a więc pozwólmy uczynić Słońcu ten zaszczyt i powitać je z powrotem, tak, jak mamy to w zwyczaju!
Zebrani znów krzyknęli. Daesha'Rha wstała i uniosła swój kielich w górę.
- Arni’soyacho! - zagrzmiała podziękowaniem i razem ze wszystkimi upiła łyk.
Kotś złapał za instrumenty i rozpoczął grę. Kilka osób dołączyło się ze swoim śpiewem, a w rytm piosenki pozostali pognali na trawiaste błonia. Tam zaczęły się tańce i radość, wszystko skoczne, szybkie i przepełnione wesołością.
Niebieskoskóry zwrócił się do niej, wyciągając skierowane do siebie dłonie:
- Kei’nata tun - zwrócił się do niej z szacunkiem - Wszyscy oczekują, aby królowa dołączyła do zabawy.
Skinęła mu głową i odłożyła kielich.
- Prowadź zatem - odparła.
- Tsu’za - "witaj, Słońce".
Daesha'Rha minęła stoły i wyszła spod wiaty. Dzień zdążył przejść w zmrok i jedynym źródłem światła stało się ogromne ognisko, wokół którego skupiła się zabawa. Na platformie przy ogniu stali grajkowie, wygrywając skoczną i szybką muzykę. Pozostali zebrani stworzyli wokół nich kilka kręgów i wirowali do rytmu, często zmieniając kierunek albo nawet krąg.
Daesha'Rha dołączyła do największego koła, a tam chętnie wpuszczono ją między tańczących. Muzyka zaczęła przyspieszać, a ona dała się porwać tłumowi i rytmowi.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 3 Mar 2021, o 14:09

Kątem oka zobaczył twi'lekankę i jej zielony odcień skóry, ale jak tylko odwrócił się do niej, to już jej nie było. Przez chwilę miał wrażenie, że czuje przyjemny zapach świeżej roślinności, ale szybko to zniknęło. Przed nim było już tylko surowe pustkowie Geonosis. Wiatr wwiewał mu piasek do oczu, przez co ledwo widział krajobraz przed sobą. Gdzieś daleko majaczyły jakieś góry, a może tylko jedna duża góra, jednak bliżej dostrzegł mały kanion, w którym mógł poszukać schronienia.
Ruszył w tamtą stronę i w końcu dotarł do rozpadliny. Zmagając się z szalejącą burzą piaskową, nie dostrzegł jednak krawędzi skał i spadł prosto do dziury. Trochę się poobijał, ale szczęściem ten brzeg był mniej stromy. W tej samej chwili do jego uszu dotarł potężny huk i rozbłysk przebijający się nawet przez piasek. Nantel wdrapał się po skałach i podciągnął nad krawędź, by zobaczyć, co było jego źródłem.
Silny podmuch odsłonił bardziej horyzont, na którym Nantel dostrzegł rozbłyski, jak przy bombardowaniu orbitalnym. Na jego oczach potężne ładunki energii rozrywały ziemię w oddali, niszcząc planetę.
W pewnym momencie bombardowanie dotarło do góry, widzianej przez niego wcześniej. Bomby rozerwały najpierw jej szczyt, a później kolejne zamieniały zbocza w kupy gruzu. Fala uderzeniowa coraz bardziej zbliżała się do Nantela, podnosząc ziemię i skały swą niszczycielską siłą. Wł wiatr kręcił się w swoich prądach, wyjąc niczym dusze umierających. Obserwował i słuchał. Wszystko było niczym wołanie umierającej planety, która w agonii krzyczy z bólu. W końcu musiał z powrotem opuścić się do kanionu i znaleźć osłonę, by uniknąć zmiażdżenia przez siłę nacierającego żywiołu.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 9 Mar 2021, o 19:28

Tańce trwały wiele godzin, ale noc wcale nie przemieniła się w dzień, a zmęczenie nie dopadło nikogo ze świętujących. Ognisko nadal biło ciepłem, a iskry strzelały wysoko w niebo, rozpływając się między gwiazdami.
W pewnym momencie Daesha'Rha dostrzegła coś w płomieniach. Wyglądało to, jakby wewnątrz ogniska poruszył się jakiś pył. Twi'lekanka zatrzymała się nagle, wyszła z kręgu i zbliżyła do ognia. Czuła, że żar pali jej twarz i wiedziała, że jeszcze kilka kroków i straci brwi, ale coś przywoływało ją. Pochyliła się nad ogniem, a wtedy pył z jego wnętrza zawirował, wzburzył się i wybuchł gwałtownie.
Daesha'Rha zasłoniła oczy ramieniem, ale płomienie i tak ją pochłonęły. Usłyszała jeszcze zaskoczone krzyki tańczących i ostrzegawczy niebieskiego rodaka, a potem utonęła w fali bólu i gorąca.
Otworzyła oczy, kiedy ból raptownie minął. Znajdowała się na pustkowiu, a w jej stronę zbliżała się burza piaskowa. Wiatr niósł ze sobą ziarenka piasku, które cięły skórę jak ciernie. Daesha zasłoniła twarz łokciem i w gęstniejącej zawierusze rozejrzała się za schronieniem. Gdzieś w oddali mignął jej Nantel, ale coś zaraz wciągnęło go pod ziemię. Ruszyła w tamtą stronę.
Nagle majacząca na horyzoncie góra wybuchła, a podmuch wezbrał piaskiem i kamieniami. Cała ta groźna fala ruszyła w jej stronę sprawiając, że burza przed nią cichła, oniemiała w zachwycie nad czymś potężniejszym. Daesha'Rha przyspieszyła i kiedy zbliżyła się do krawędzi kanionu, w którym zniknął Nantel, fala uderzeniowa dotarła do niej. W ostatniej chwili Twi'lekanka rzuciła się w dół i spadła, potłuczona i obita, obok Grimisdala. Przyszło jej do głowy, że burza i wybuch wciągnęły ją do tego świata i skierowały do Nantela specjalnie, jakby coś nie chciało, by na długo się rozdzielali.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 14 Mar 2021, o 15:38

Tak szybko, jak do Nantela dołączyła, tak szybko on zniknął. Wystarczyło mrugnięcie i już go nie było, jakby zapadł się pod piasek i skały. Na górze zaś, planeta umierała od niszczycielskiego bombardowania.
Ocknął się na przyjemnej w dotyku trawie. Leżał twarzą do podłoża, a gdzieś z boku czuł przyjemne ciepło i słyszał odgłos płonącego ogniska. Wstał z ziemii i od razu otoczyły go spojrzenia zaciekawionych twi'leków. Jeden z nich wyciągnął do niego rękę w geście zaproszenia.
- Chodź. Pokażemy ci coś.
Nantel dał się poprowadzić, aż z polany z ogniskiem przeszli do lasu, a potem na następną otwartą przestrzeń. Tam trafili na przepiękne małe jeziorko, z krystalicznie czystą wodą i przyjemnym zapachem roznoszącym się dookoła. Źródełko zasilał mały wodospad, ale... Woda w nim płynęła w odwrotną stronę, do góry. Nantel poczuł, że trafił do ważnego miejsca tej wizji. Zgadywał, że było powiązane z Jasną Stroną.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 21 Mar 2021, o 20:40

Nantel nagle zniknął, a wtedy po tunelu przetoczył się huk po przechodzącej nad nim fali uderzeniowej. Z powały posypał się pył i drobne kamienie. Daesha'Rha kaszlnęła i splunęła, pozbywając się kurzu z gardła.
Rozejrzała się wokół siebie. Tunel wiódł w dwie strony, ale jedna była znacznie szersza i zachęcała. Niczym we śnie Daesha'Rha wiedziała, że musi pójść właśnie w tamtą stronę, a obawy kryjące się gdzieś z tyłu w głowie zostały zepchnięte na dalszy plan.
Ruszyła przed siebie w ciemność, a ta szybko otoczyła ją, jak pulsujący kożuch. Wokół było ciepło, lekko wilgotno i jakoś tak lepko. Twi'lekanka wodziła dłonią po ścianie, ale nagle ta uciekła jej spod palców, a ona bała się skręcić i jej szukać.
Usłyszała odgłos wystrzału. Poszła za tym dźwiękiem, a wtedy ciemność przed nią rozstąpiła się i ukazała jej wnętrze jakiegoś statku. Przed nią jakaś postać upadła z krzykiem na ziemię, odrzucając dymiący blaster z dłoni. Nad upadłym stał mężczyzna. Daesha'Rha nie wiedziała, w co był ubrany ani jak wyglądał, ale wyraźnie dostrzegła skrzący się czerwienią miecz, z powierzchni którego właśnie parowała z sykiem krew.
Postać uniosła głowę i spojrzała na nią.
Zobaczyła kanonierkę, która spadała z wizgiem na ziemię, ciągnąc za sobą warkocz dymu i ognia. Na pokładzie był jej ojciec - krzyczał razem z innymi, by zaraz zniknąć w wybuchu.
Zobaczyła jakiś budynek gdzieś w Krainie Jezior, wewnątrz którego ukryła się jej matka. Dom otoczyli żołnierze, by zaraz wpaść do niego i otworzyć ogień.
Zobaczyła własny dom i zwierzęta, wszystko trawione przez ogień. Trawa wokół niego czerniała i zwijała się, tworzyła wypaloną plamę, na której nic nigdy nie miało już urosnąć. Plama przyciągnęła ją i z siłą startującego statku wepchnęła wewnątrz spalonej czerni.
Była pod wodą, otoczona zimozieloną, mroczną głębią. Unosiła się niczym w próżni, nie czując potrzeby wzięcia oddechu. Gdzieś na granicy widoczności ujrzała postać Toblera, płynącego z typową dla swojej rasy gracją. Wodziła za nim wzrokiem, a ten opłynął ją i nagle zanurzył się głębiej, tam, gdzie jej wzrok już nie sięgał.
Spojrzała w dół, a wtedy jakiś kształt rzucił się ku niej i niespodziewanie złapał za stopy, po czym pociągnął jeszcze głębiej, w jeszcze większą ciemność. Poczuła, że spada, że traci kontrolę, a wokół niej przewijały się obrazy - istoty z zamkniętymi oczami, przebłyski czerwieni i groza, strach, panika. W każdym obrazie przegrywała - umierała, była odrzucona, skazana na wygnanie, samotna.
Upadła na ziemię, a cała ta woda na nią. Przez chwilę nie mogła złapać oddechu, aż fala po niej spłynęła, a ona poczuła ból obitego kręgosłupa. I głos w głowie.
- Tęsknię - powiedziała Mirax.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 26 Mar 2021, o 01:02

Ta chwila oddechu i spokoju, jaka nastąpiła przy tym dziwnym wodospadzie pozwoliła Nantelowi zastanowić się, co się właściwie dzieje. Pamiętał, że mignęła mu gdzieś sylwetka Daeshy, ale byli wtedy jeszcze na tym pustkowi, zmiatani właśnie przez fale uderzeniową. To miejsce wyglądało z kolei jak coś, co mogło być rodzinnym domem twi'lekanki. Ten wir... Nantel uświadomił sobie, że Jasna i Ciemna Strona zmieszały się w tym miejscu, przeplatając wszystko co dobre i złe. Daesha musiała być w tej chwili po tej złej stronie, skoro Nantela wyrzuciło tutaj.
Czuł jednak, że za każdym razem Moc jednak miała coś do przekazania i obydwoje nie znaleźli się tutaj bez powodu. Tylko, że na razie ten wir ich pochłaniał, tak jak koncentrował wokół siebie wszystko na Geonosis, a przynajmniej tej części planety. Nie wiedział, kiedy znowu wizja zmieni się na tą złą stronę, więc zamiast rozmyślać dalej, postanowił zrobić to, co zwykle, czyli przejść do działania.
Pozwoli i ostrożnie wszedł do jeziora, zanurzając się w chłodną, ale jeszcze przyjemną wodę. Co dziwne, jego skóra pamiętała suche warunki planety Robali, więc nie czuł się źle w zbiorniku z czysta wodą. Kierował się instynktownie, ku środkowi, oceniając, ze woda jest na tyle płytka, by mógł cały czas dotykać dna. Cały czas odczuwał też delikatne pulsowanie Mocy, kojące, bo w końcu był po "dobrej" stronie. W tym momencie zdarzyło się jednak coś, co całkiem go zamurowało w miejscu.
Zza ściany wody wodospadu wyszła Nadia. Dokładnie taka, jaką ją zapamiętał...
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 11 Kwi 2021, o 20:32

Znowu była w tym świecie, który znajdował się pomiędzy wymiarami, między życiem i śmiercią. Otaczała ją czerń, nicość, która nicością być nie mogła, bo była.
Daesha'Rha nie widziała Mirax, ale czuła jej obecność. Wokół niej, w jej głowie, nad nią i pod nią jednocześnie. Zły duch okrążał ją i to przybliżał się, to wycofywał.
- Znowu tutaj - powiedziała Mirax. - Zaczynam się tu coraz lepiej czuć.
Nie, to nie mogła być znowu ona. Daesh czuła, że następnej wizyty ducha nie wytrzyma, że jeśli znowu usłyszy ten sączony w jej umysł jad, podda się. Chyba, że...
Chyba, że o to chodziło w tym miejscu. Przypomnieć wszystko najgorsze, co ją spotkało, wydrenować jej myśli z dobra i zastąpić złem, stratą i grozą.
Ale tym razem wiedziała, czego może się spodziewać i jak się temu przeciwstawić.
- Niechciana, samotna, porzucona - szeptała Mirax. - Porażka i sromota, klęska i niepowodzenie. Nieudacznik!
Daesha'Rha zamknęła oczy. Usiadła na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i dłońmi na kolanach, po czym wzięła głęboki oddech. Poczuła, że razem z powietrzem zasysa otaczające ją obrazy.
Ciemna Strona. Przybliżyła wszystkie kłębiące się w niej złe uczucia - strach o przyszłość i przyjaciół, stratę po rodzinie i domu, poczucie porażki po ucieczce z Naboo. Widziała wszystko jako migawki, następujące po sobie sceny, których świadkiem była - śmierć, utratę, rozkład. Ale także pożądanie, zazdrość, wściekłość.
Pozwoliła na to, nieprzymuszona. Pozwoliła, by wszystkie te obrazy i emocje wniknęły w nią, przetoczyły się jak burza, rozszalały w jej wnętrzu, a potem... by uciekły, pozostawiwszy ją niczym powierzchnię Geonosis po burzy piaskowej - oczyszczoną, wolną od pasożytów.
Twi'lekanka pozwoliła, aby wszystkie wizje, które zesłała jej Ciemna Strona, spłynęły po niej niczym deszcz po liściu. Nie analizowała, nie wnikała w nie - one po prostu były, trwały, tak jak i ona.
Mirax w niej szalała, ale na to też nie zwróciła większej uwagi. Łaskawie pozwoliła burzy się wyszumieć, a kiedy ta skończyła, przed siedzącą Twi'lekanką stanęła postać.
- Czekasz na coś? - zapytała stojącą przed nią Mirax.
- Wtedy oparłaś mi się dzięki pomocy. Teraz jesteś sama.
- Mam więcej, niż masz ty. Ciebie nawet nie ma. Nie ma emocji. Jest już tylko spokój.
Mirax zniknęła. Daesha'Rha czuła, że złe emocje, których się wyparła, nadal gdzieś w niej są i słabość może je znowu obudzić. Była jednak na to gotowa. Pozwoliła im, by były, aby przypominały jej, co osiągnęła i czego musi się strzec.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Nantel Grimisdal » 28 Kwi 2021, o 22:11

Nantel wpatrywał się w postać swojej dziewczyny stojącej przed nim. Wydawała się taka realna... A jednak, obudzone wspomnienia jej śmierci, to uczucie, jakiego wtedy doświadczył nie pozwalały mu uwierzyć w stojące przed nim widmo. Patrząc na nie wiedział, że dawne czasy nie wrócą, że była już przeszłością.
W tym momencie zrozumiał też, jak wiele poświęcał, by każdego dnia znaleźć nowy cel po pustce, jaką zostawiła. Jak bezsensownie walczył ze sobą. A wystarczyło zaakceptować po prostu to, co się stało. Odwrócił się w stronę zebranych w momencie, w którym postać Nadii rozpłynęła się w delikatne pasma mgły i zniknęła w wodospadzie.
- Czas żebym wam pomógł. Dość już myślałem o swoim bólu. Życie po prostu toczy się nadal.
Jeden z twi'leków kiwnął mu głową, po czym odetchnął z ulgą. Złapał stojącą przy nim kobietę za rękę i spojrzał gdzieś w dal, jakby szukał horyzontu.
Nantel poczuł, jak coś wyrywa go z tej wizji. Nie mógł jeszcze odejść. Gdzieś tam w tym wszystkim była Daesha'Rha. Skierował myśli ku niej, próbując ją wyczuć i dodać jej sił...
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: [Geonosis] - Z popiołów

Postprzez Daesha'Rha » 29 Kwi 2021, o 17:28

Otworzyła oczy w poprzedniej wizji. Wokół niej zebrały się te same istoty, które wcześniej świętowały, tylko teraz wszyscy patrzyli w stronę horyzontu. Niebieskoskóry Twi'lek powitał ją skinięciem głowy. Zauważyła obok siebie Nantela - coś się w nim zmieniło; wyglądał inaczej. Czuła, że emanuje od niego wewnętrzny spokój, jakby właśnie doszedł do ładu ze swoimi demonami, zupełnie jak ona przed chwilą.
Popatrzyli, tak jak wszyscy, w kierunku horyzontu. Coś zajaśniało, jak słońce tuż przed wschodem, wspinające się mozolnie po widnokręgu.
- Tsu'za - powiedział niebieskoskóry. - Słońce wschodzi po latach ciemności, a my witamy je z szacunkiem.
- Wschód będzie porą pożegnań - odparła Daesha.
- Ka. Ka'ta, Desha'Rha.
- Ka'ta, Rutian.
Słońce zaczęło wychylać się ponad horyzont. Zebrani westchnęli, a Daesha i Nantel zobaczyli, jak poranny blask wybucha jasnością, a ta ogarnia wszystko wokół, aż nie mogli dostrzec nic poza nią.

Kiedy zniknęły powidoki i powrócił im wzrok, znajdowali się na posadzce podziemnej komnaty na Geonosis. Poleżeli chwilę, dochodząc do siebie, by w końcu podnieść się powoli i rozejrzeć dookoła.
- Moc chyba już nic więcej dla nas nie ma - rzuciła Daesha. - Możemy się zbierać? Wystarczy mi tych ciemności.
Image
Awatar użytkownika
Daesha'Rha
Mistrz Gry
 
Posty: 200
Rejestracja: 29 Mar 2018, o 19:55

Poprzednia

Wróć do Zewnętrzne Rubieże

cron