przez Mistrz Gry » 18 Lis 2020, o 21:02
Grupa ruszyła dalej, najpierw przed siebie, potem odbijając nieco w prawo, by widziany z daleka główny budynek i plac zajść od strony nieco wyżej położonych budynków, z których droid mógłby ocenić postawione przy placu budynki bez zbliżania się do nich. W międzyczasie, podczas marszu, Kira odpowiedziała na postawione jej pytanie.
- Głos wydawał się być zaciekawiony nasza obecnością, ale był slaby. Przypominał bardziej echo w swym wołaniu.
- Kto wie, czy nie jest to jedynie pozostałość po wydarzeniach, które się tu rozegrały. Kapłanko, jesteś wyuczona i wyczulona w Mocy, być może słyszysz nawet takie odległe wołania przeszłości.
- Pozytywem pozostaje fakt, ze nikt z nas więcej nie usłyszał tego głosu, co oznacza, ze nie ma on sił, by wpłynąć na zwykłe, pozbawione wyczulenia istoty - wtrącił się KalVirt.
- Dokładnie. Zgadzam się z panem w zupełności.
W tym momencie Bzhydack skończył analizę ich położenia. Nie wykazała ona żadnych szczególnych struktur na powierzchni, które znajdowałyby się teraz nad nimi. Byli jednak bardzo głęboko pod skałami. Szczyt nad ich głowami miał 5748 metrów. Natomiast analiza powierzchni miasta również nie wykazała niczego szczególnego. Ulice rozchodziły się według schematów raczej typowych. Od centralnego obiektu, do którego teraz dążyli, odbiegało kilka głównych dróg, które po drodze rozgałęziały się we wszystkie strony. Początkowo koncentrycznie ułożone, potem jednak dość szybko traciły jakąkolwiek regułę.
Dotarli do wyznaczonego wcześniej punktu obserwacyjnego. Cała droga do tego miejsca oczywiście rozświetliła się naładowanymi wcześniej lampami, więc mieli coraz więcej oświetlonych punktów, rzucających przy okazji cienie na budynki dookoła. Największy z nich, na środku placu, musiał być bardzo dobrze wykonany i zabezpieczony przed zniszczeniami. Nawet po tylu latach, na nim jako jedynym zachowały się resztki zdobień i kolorów. Posiadał główne wejście, wsparte na kilku kolumnach, oraz kilka mniejszych po bocznych stronach. Główne wejście zwrócone było w stronę najszerszej części placu, a naprzeciwko niego znajdowały się równie dobrze zachowane budynki, chociaż już bez zachowanych zdobień. Były one wyższe od otaczających ich budowli, co znaczyło, że należały albo do najbogatszej części społeczeństwa, albo miały przeznaczenie administracyjne i urzędowała w nich władza. Miedzy nimi a głównym budynkiem plac był pusty, jednak dalej można było dostrzec ślady po straganach lub drobnych sklepikach, podobne do tych, które widzieli wcześniej.
Bzhydack zaczął analizowanie głównego budynku. Materiał jego wykonania był podobny do reszty budowli - ta sama skała, ta sama technika budowy. Jedyną różnicą była solidność zewnętrznej warstwy, która zdołała zachować się w lepszym stanie oraz skala budowli. Wartym odnotowania był fakt, że technika używana przez przedwiecznych była bardzo dobra i jednocześnie używana powszechnie, nawet wśród biedniejszych dzielnic. Same budynki przetrwały lata praktycznie bez uszczerbku. W pewnym momencie droid coś odnotował. Ponownie przeskanował jedno z okien znajdujących się od frontowej ściany budowli. Jego sensory wykryły w nim delikatny wzrost natężenia światła. Według jego obliczeń budowla znajdowała się za daleko, by zaczerpnąć energii z ich źródeł. To by znaczyło, że w środku coś nadal posiada własną energię i świeci się. Bardzo słabo, ale jednak.
W tym samym czasie Kira przyglądała się otaczającemu ją podziemnemu miastu. Wraz z zagłębianiem się coraz dalej w te olbrzymie przestrzenie, czuła narastające napięcie. Nie dawały jej spokoju myśli, że przez tyle lat, pamięć i dokonania prawdopodobnie części z jej praprzodków tyle czasu spędziły nieodkryte pod ziemią i skałami. Jednocześnie czuła w Mocy echo tego głosu. Tą ciekawość, która została pobudzona ich obecnością. W miarę jak zbliżali się do głównego placu, zdawała się jakby bliższa. Kapłanka odczuwała pewna niewinność w tym cichym głosie, choć jednocześnie była zaniepokojona jego obcością i w ogóle obecnością w podziemnym mieście.