Ku frustracji Azada, spotkanie z Jainą zostało zakończone. Probos i Shigar spędzili kilka godzin na ustaleniu podstawowych kwestii organizacyjnych z Telemachusem Rhadem i Averem Trafendalem. Skrzętnie wymieniali się danymi dotyczącymi zasobów zebranych na Lucrehulku i tych należących do ruchu oporu sektora Tharin i Ord Cestusa. Azad zwrócił uwagę na to, że Rhade nie ujawnił żadnych szczegółów dotyczących finansów, dostaw oraz zasobów znajdujących się poza Lucrehulkiem. Duros był pewien, że nie dlatego, że nie było o czym mówić. Bez Jainy i struktury dowodzenia, byli w stanie ustalić wiele, poza najbardziej pilnymi sprawami. Wyznaczyli prowizoryczne kwatery dla poszczególnych sił wchodzących w skład tego naprędce zebranego sojuszu. Ustalili sektory LH-3210 do oczyszczenia i przydzielili je poszczególnym grupom. Wobec stanu technicznego Lucrehulka, nawet piloci Eskadry Żmij musieli włączyć się w prace. Probos podjął się dowodzenia kontyngentem myśliwskim, który należało dopiero sformować z dostępnych maszyn. Jego trzon miała stanowić przetrzebiona Eskadra Żmij. Azad, Rhade i Trafendal rozważali konieczność zdobycia odpowiedniej ilości paliwa i wizyty w stoczni, ale wobec braku jasnych rozwiązań i możliwości podjęcia decyzji bez obecności Jainy, poprzestali na wyznaczeniu potencjalnych celów rajdów w najbliższej przestrzeni, które mogłyby zapewnić paliwo. Póki co, brakowało stoczni, która byłaby wystarczająco bezpieczna jako miejsce napraw. Azad i Kas podziękowali Rhademu i Trafendalowi za owocne spotkanie. Probos zaprosił Avera na szklaneczkę korelliańskiej whisky w kantynie za kilka godzin. Następnie dowódca i główny mechanik kontyngentu myśliwskiego „Ducha” udali się w kierunku sektora LH-3210, który miał stać się ich nowym domem.
-
Nie wyglądasz na zadowolonego. – przerwał milczenie Kiffar.
-
Dziwisz mi się? Ona nie wie co robi. – odburknął Duros.
-
To chyba zbyt surowa ocena.
- Widzę, że na tobie zrobiła wrażenie. – pokręcił głową Probos.
-
Chyba mi nie powiesz, że na tobie nie zrobiła? – pytanie Shigara wywołało chwilowe milczenie Probosa. W końcu westchnął.
-
Właśnie na tym polega problem. Ona robi świetne wrażenie. Jest charyzmatyczna i wie dokładnie jak wywołać odpowiedni efekt w otoczeniu. Nie wiem czy to kwestia tej ich całej Mocy, naturalnej charyzmy, czy wyuczenia…
- Ale?
- Ale to nie czyni jej dobrym przywódcą. Jest symbolem i my wszyscy tego symbolu potrzebujemy… Potrzebujemy także ludzi, broni i dostaw. Nie uzyskamy ich jeżeli nie zmobilizujemy wokół siebie innych grup oporu. Te uznają, że warto się zjednoczyć, jeśli po pierwsze pokażemy, że możemy skutecznie walczyć z Imperium i po drugie będziemy w stanie porozumieć się z nimi co do tego jaki powinna mieć kształt galaktyka bez Imperium. Do osiągnięcia pierwszego celu musielibyśmy przekuć to co mamy w skuteczną siłę, flotę i armię z jednolitą strukturą dowodzenia, która będzie wyznaczać strategię, cele krótko i średnioterminowe. Dla wyznaczenia celów długoterminowych i kontroli nad siłami zbrojnymi musimy mieć polityczne przywództwo, do którego będzie można w miarę sprawnie dokooptowywać reprezentantów kolejnych organizacji, przy zachowaniu sprawności i ciągłości jego polityki. Potrzebujemy rady w której znajdzie się miejsce dla ścierania się oraz negocjacji poglądów i interesów poszczególnych grup, tak żebyśmy mogli rozładować te konflikty nim rozerwą nasz sojusz na strzępy. Wszystkie grupy muszą mieć przekonanie o wpływie na kierunek polityki sojuszu. Jeżeli nie dasz im tej reprezentacji, jak możesz oczekiwać, że po prostu pozwolą wcielić swoje siły do struktury wojskowej, na którą nie będą mieli wpływu? Jednocześnie potrzebna jest egzekutywa, która będzie przed nimi odpowiadać, ale podejmować bieżące decyzje i nadzorować nas wojskowych. Musimy być zarodkiem Republiki, którą chcemy przywrócić. – Probos skończył swoją tyradę.
-
Jesteś wnukiem swojej babki, Probos – uśmiechnął się Shigar. –
Pamiętaj, że ona to córka Leii Organy. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego o czym mówisz.
- Tak i dlatego mówiąc o demokracji ma na myśli Radę Jedi? Od kiedy to zdanie grupki mocowładnych, ma być istotniejsze niż polityczna reprezentacja całych organizacji? Zym nie ma wiele większego prawa do podejmowania decyzji o kształcie tego sojuszu, niż pozostali członkowie mojej eskadry.Na wytatuowanej twarzy Kasa pojawiło się zrozumienie.
-
Masz rację, nie możemy być kultem jedi, czy narzędziami osobistej zemsty Jainy. Musimy być czymś więcej. Tylko jak chcesz to osiągnąć?Probos zmarszczył czoło.
-
Małymi kroczkami, skoro wielki skok się nie udał. Myślisz, że dlaczego umówiłem się z Averem na whisky? Każdy kolejny głos nas wzmocni. A póki co róbmy to co do nas należy i bez szczegółów dla reszty eskadry. Nie ma co siać w nich zwątpienia w rebelię. Trzeba będzie nawiązać kontakt z Cestusem. Centrala będzie musiała się zdecydować kogo wysłać jako politycznego reprezentanta.
- Mirhan lub Bahman, wydają się oczywistym wyborem. – wtrącił Shigar.
-
To prawda. Mam nadzieję, że przyślą nam przynajmniej setkę ludzi. Tej łajbie przyda się trochę robotników, którzy wiedzą jak trzymać klucz łukowy.-
Nie da się ukryć. – uśmiechnął się szeroko Kiffar.
Dotarli do kwater.
-
Przejrzyj datapady od Rhadego i zorientuj się jak się mają sprawy z częściami i zaopatrzeniem dla eskadry. Jutro zbierzemy pozostałych i pochowamy poległych.Shigar skinął głową i pozostawił Probosa samego z jego myślami.
Trybiki umysłu Durosa zgrzytały intensywnie. Potrzebowali przywódców. Cha Niathal, Traest Kre’fey, Nensu Kaatik… Te nazwiska przychodziły Azadowi do głowy, ale nie był nawet pewien, czy któreś z nich jeszcze żyło. Westchnął głęboko, starych już nie ma, młodych jeszcze nie ma. Być może należało nawiązać kontakt z dawnymi towarzyszami broni? Weteranami ostatnich lat wojny przeciw Imperium? Ale ilu z nich zechce z nim nawet porozmawiać, a co dopiero przyłączyć się do tego szalonego przedsięwzięcia? Miał nadzieję, że wraz z reprezentacją Cestusa, pojawi się również Varr. Być może poszukiwania Grana przyniosły rezultaty. Każda kolejna organizacja oporu wzmocni rebelię i popchnie ją ku nabraniu bardziej dojrzałego stanu… Nagłe brzęczenie komunikatora wyrwało Durosa z zadumy.
-
Tak? – powiedział nieobecnym głosem.
-
Obudził się.***
Probosowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pomknął do ambulatorium, tak szybko jak pozwalała na to jego cybernetyczna proteza. Na miejscu zastał śmiejącą się Hesmit i półleżącego na łóżku szpitalnym Zyma.
-
Narobiłeś mi sporo strachu, młody. – powiedział zgryźliwie Duros.
-
Przepraszam… Tamten był zbyt szybki, za późno zrobiłem nawrót i…
- Daj spokój, Zym. Cieszymy się, że jesteś cały. – pokiwała głową Kalamarianka.
-
Co nie znaczy, że możesz sobie odpuścić roztrząsanie swoich błędów. Może dzięki temu następnym razem ich nie popełnisz, a my nie będziemy musieli szukać cię pośród złomu. – głos Probosa był poważny, ale jego wielkie czerwone oczy pełne były ciepła i radości. –
Nowa maska? – wskazał na twarz Kel Dora.
-
Tak, powiedzieli, że poprzednia już się do niczego nie nadaje. Miło z ich strony.-
Pewnie, chociaż tyle ci się należy za to, że o mało nie dałeś się zabić za tę rebelię.-
Jak spotkanie z Jainą?Probos chwile się zastanawiał nad odpowiedzią.
-
Trudne… Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Z resztą przerwała je ze względu na was.-
Jakich nas? – czoło Kel Dora zmarszczyło się z zdziwienia.
-
Użytkowników Mocy. Jak widać przygotowania do waszej narady są istotniejsze od… kwestii praktycznych.W pomieszczeniu rozległo się kaszlnięcie. Probos zorientował się, że nie dochodziło z łóżek pacjentów, a zza jego pleców. Obrócił się i zauważył Mai’fach.
-
Skoro mowa o naradzie…-
Nie powiesz mi, że wyciągniesz go z łóżka w tej chwili? – Azad wbił wzrok w Mai’fach, dając wyraz swojemu niezadowoleniu.
-
Nic Zymowi nie dolega, a wkrótce rozpoczniemy nasze rozmowy.-
Chyba żartujesz!-
Dam radę, czuję się nieźle!- zaprotestował Zym.
-
Nie ma mowy, zaraz powiem twojej mistrzyni gdzie może sobie wsa…
-[i] Probos! - wtrąciła się Hesmit. Jej wielkie czarne oczy spotkały wzrok Durosa. Po chwili ustąpił.
-
Niech wam będzie… Brakuje wam wszystkim piątej klepki.
Probos i Hesmit obserwowali odchodzącego Zyma i Mai’fach.
-[i] To jak było na tym spotkaniu?-
To temat na dłuższą rozmowę.-
Chyba mamy trochę czasu?-
Racja, ale wróćmy wpierw do kwater.