Content

R.I.P.

Narik Nenu

Postaci martwe.

Narik Nenu

Postprzez Narik Nenu » 5 Lis 2013, o 16:51

1. Nazwa postaci: Narik Nenu

2. Rasa: Rodianin

3. Profesja: Łowca nagród/najemnik

4. Data i miejsce urodzenia: 49 ABY, Rodia

5. Usposobienie:
Narik jest impulsywnym – zarówno w słowie, jak i w czynie – osobnikiem, który cierpi na niedostatki cierpliwości, będącej czasami niezbędną w fachu, jaki sobie obrał, a co skłania go do sięgania po blaster częściej, niż faktycznie potrzeba. To prowadzi do kolejnej jego wady, którą jest lekkomyślność – brak chęci i cierpliwości na przemyślenie własnych słów i czynów prowadzi do tego, że Rodianin często ładuje się w kłopoty.
Remedium pozwalającym mu wychodzić z nich mniej lub bardziej obronną ręką są ogromne pokłady pewności siebie, graniczącej niemal z arogancją w tandemie z iście durastalowymi nerwami, które pomogły mu przetrwać niejedną groźną sytuację.
Nenu to typ buntownika, nieprzepadający za podporządkowywaniem się komukolwiek, dlatego rzadko łączy siły z innymi łowcami, chyba że na własnych zasadach. Drugą przeszkodą w pracy zespołowej jest jego chciwość – kiedy tylko dostrzega okazję, zawsze próbuje utargować wyższą zapłatę. Wbrew pozorom nie jest jednak skąpcem – kredyty wydaje lekką ręką, głównie na rozmaite drobne przyjemności, w tym na błyskostym, od którego uzależnienie jest jedną z wielu pamiątek z jego krótkiej, acz intensywnej kariery aktorskiej.
Innym trwałym śladem z tamtego czasu jest wielka nieufność Rodianina wobec innych, co w jego zawodzie nie jest jakimś szczególnym novum. Jest jednak pewien sposób na wkradnięcie się w jego łaski – wychowany w brutalnym społeczeństwie Rodii Narik ceni sobie przede wszystkim siłę i sam stara się trzymać z silnymi, jednocześnie nie okazując słabości.
Praca pracą, ale Narik ma też kilka zainteresowań. Pierwsze, związane stricte z jego zawodem, to polowania na zwierzynę – im większy i groźniejszy okaz, tym lepiej. Nenu zresztą myślał jakiś czas o karierze łowcy ghestów – śmiertelnie niebezpiecznych drapieżników będących plagą jego ojczystej planety. Poza tym Rodianin jest też pasjonatem wyścigów swoopów, walk gladiatorskich, które odbywają się w mniej cywilizowanych regionach Galaktyki, oraz – mimo nieprzyjemnych wspomnień - rodiańskiego teatru.

6. Wygląd:
Wysoki, postawny Rodianin o zielonej, porowatej skórze naznaczonej tu i ówdzie bliznami po morderczym szkoleniu na łowcę oraz późniejszych mniejszych lub większych utarczkach z różnego rodzaju przeciwnikami. Poza tym to jak najbardziej typowy przedstawiciel swojej rasy posiadający wszelkie ich wyróżniki – duże, fasetkowe oczy, usta w kształcie zwężonej trąbki oraz wieńczące głowę, ruchliwe antenki wychwytujące wszelkie wibracje.
Wstydliwym sekretem Narika jest to, że rosną mu włosy, co wśród Rodian zdarza się najczęściej wśród kobiet. Dlatego też regularnie goli głowę.
Zazwyczaj ubrany jest w watowaną, brunatną bluzę i spodnie oraz kamizelkę ochronną Mk 45 koloru khaki. Nosi też pas ze skóry rodiańskiego węgorza, który ma wiele przydatnych kieszonek i szlufek wraz z kaburami na obydwa blastery, oraz wygodne buty o solidnej podeszwie.

7. Umiejętności:
- biegła znajomość języków: rodzimego rodiańkiego, bardzo przydatnego w interesach huttyjskiego i szeroko rozpowszechnionego basika, choć ten w jego wykonaniu naznaczony jest silnym akcentem.
- strzelanie z krótkich blasterów – Rodianin posiada zarówno celne oko, jak i szybką rękę, a co najlepsze obydwa te narządy w jego przypadku znakomicie ze sobą współpracują, zapewniając mu miejsce w czołówce aspirujących blasterowców.
- strzelanie z karabinów blasterowych – miał z nimi do czynienia w okresie swojego szkolenia, potem często korzystał z nich w trakcie polowań, gdzie udowodnił, że jest dobrym strzelcem, kładąc trupem wiele zwierząt.
- walka wręcz – tylko tyle, ile można się nauczyć w różnych rodiańskich spelunach.
- znajomość rodiańskiej fauny – jako zapalony myśliwy Nenu zna z nazwy wielu przedstawicieli rodzimego świata zwierząt, potrafi też rozpoznać ich tropy, scharakteryzować dietę, zwyczaje godowe, a nawet naśladować odgłosy.
- tropienie - Rodianin stał się wprawnym tropicielem, potrafiącym rozpoznać ślady nie tylko zwierzyny, ale w również innych osób, szczególnie na terenach bagnistych, które przeważają na jego rodzinnej planecie.
- oprawianie zwierzyny – głównie na poczet trofeów, z których wiele zdobiło jego pokój.

8. Ekwipunek:
- kamizelka ochronna Mk 45 – zapewnia dobrą ochronę przed strzałami z blasterów i broni palnej, jednakże tylko małego kalibru i tylko przed strzałami frontowymi.
- para ciężkich pistoletów blasterowych DT-12 – broń wyboru Narika, który wybrał ją z powodu ergonomicznego kształtu, przystosowanego dla istot z długimi palcami u dłoni, takich jak właśnie Rodianie. Poza tym model ten posiada bardzo przydatną w zawodzie opcję ogłuszania.
- blaster myśliwski 84-U – pamiątka z Rodii, którą wykorzystywał do jednego ze swoich hobby – polowań na zwierzęta. Czasami wykorzystywany w trakcie zleceń.
- dwa granaty ogłuszające – przydatne, jeśli zleceniodawca życzy sobie mieć ofiarę żywą.
- nóż myśliwski – solidne ostrze z durastali, osadzone w rękojeści z drewna tej w komplecie ze skórzaną pochewką.
- para kajdan ogłuszających LSS 401 wraz z pilotem – wykonane z durastali ze zdalnym otwieraniem i zamykaniem oraz możliwością rażenia energią elektryczną na trzech poziomach intensywności.
- tysiąc dwieście kredytów w gotówce
- dwie działki błyskostymu
- cyfronotes MDS-500 – choć nie ma tak wielu funkcji, jak konkurencyjne modele na rynku, ma bardzo wytrzymałą obudowę i słynie z niezawodności.
- komunikator
- pojemny plecak z syntetycznego materiału

9. Posiadany dobytek/majątek:
- konto bankowe z ulokowanymi 40 000 kredytów, na które składają się pozostałości z jego aktorskiej przeszłości oraz pieniądze z Atiang, czyli nagrody specjalnej, przyznanej w trakcie igrzysk za najlepszy strzał.
- afisze teatralne ze sztuk, w których występował. Są tam takie tytuły jak: „Haro musi umrzeć”, „Zabić Rodianina” i „Przeciw wszystkim”.
- czaszka pierwszego ghesta, którego udało mu się zastrzelić

10. Historia:
Gdy para rodiańskich łowców nagród, Nardi i Grida, poznała się na Nal Hutta przy okazji wykonywania zlecenia, zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Dlatego też tuż po zakończonej robocie postanowili przejść na wcześniejszą emeryturę, osiąść na Rodii i pozwolić swojej miłości kwitnąć.
Niestety, w brutalnym społeczeństwie ich pobratymców nie było to łatwe. Na ich hucznym weselu pojawili się nieproszeni goście – zbiry nasłane przez konkurencyjny klan Neetu, z którymi Nenu od zawsze toczyli spory na różnorakich płaszczyznach, mimo że tak naprawdę kiedyś byli jednym klanem, doświadczonym niegdyś głębokim rozłamem. Obydwa stronnictwa były równorzędne siłą i niezdolne do zniszczenia przeciwnika, przez co walki z różnym natężeniem ciągnęły się przez niemal trzy stulecia, ku utrapieniu ich zwierzchnika, klanu Chekkoo.
Samo otwarte zjawienie się Neetu skłoniło ich przeciwników do sięgnięcia po broń, z którą nie rozstawali się nawet na weselach. Wskutek tego cała uroczystość przemieniła się w bezwładną strzelaninę, w której zginął między innymi pan młody, zastrzelony osobiście przez przywódcę Neetu – Navika Starszego. Będąca w zaawansowanej ciąży Grida wskutek rozpaczy i wściekłości doznała przedwczesnych skurczów. Kuląc się za stołem, wśród leżących ciał wrogów i sojuszników oraz śmigających w powietrzu boltów, wyjąc z bólu i przeklinając Neetu, którzy zrujnowali jej małżeństwo zanim na dobre się zaczęło, postanowiła wydać na świat mściciela, by pewnego dnia wziął odwet za swojego ojca, którego stygnące ciało leżało zaledwie dziesięć metrów dalej.
Mimo nietypowych okoliczności chłopiec urodził się zdrów i silny. Grida postanowiła nadać mu imię zgodne z jego przeznaczeniem – Narik, co w rodiańskim oznacza „jasny”, a co miało przeciwstawić go Navikowi – „mrocznemu”. Od teraz jej jedynym celem był wyszkolenie go na jak najlepszego łowcę.

I tak też się stało. Korzystając ze swojego bogatego doświadczenia zawodowego, Grida zafundowała swojemu synowi szkolenie, który nawet jak na warunki Rodii wydawało się rygorystyczne. Prócz treningu wydolnościowego pozwalającego mu osiągnąć wyżyny sprawności fizycznej, Narik uczył się też podstaw walki wręcz oraz strzelania z wszelkiej maści blasterów, z czego najbardziej upodobał sobie pistolety blasterowe. Wkrótce, dzięki sprawnej koordynacji szybkiej ręki i celnego oka, osiągnął w ich używaniu znaczną biegłość.
Jednocześnie nie podzielał obsesji matki na punkcie Neetu. Jasne, byli wrogami ich klanu i zasługiwali na śmierć, ale czy te ścierwa znaczyły aż tyle, by podporządkowywać im całe swoje życie? Jego zdaniem nie – chciał tylko sprzątnąć tego całego Navika i odlecieć z tej zapyziałej planety, bo od kiedy usłyszał pierwszą opowieść Gridy o jej życiu jako łowczyni nagród, od razu wiedział, że to życie dla niego, a Rodia gwarantowała środki, by takowe rozpocząć. Trzeba było tylko udowodnić, że jest się najlepszym, a okazją ku temu były coroczne zawody organizowane przez prestiżową, rodiańską gildię łowców nagród – Goa-Ato, która hojnie sponsorowała zwycięzców.
Pewnego wieczoru dwudziestoletni już Narik spędzał wolny czas w kantynie ze swoim kuzynem, Genem, podrywając panienki i opijając udane polowanie, które było hobby obydwu. Poniewczasie do lokalu weszli kolejni klienci, pochodzący - jak się okazało - z klanu Neetu. Rozpoznali przynależność klanową Narika oraz Gena i zaczęli prowokować ich w niewybredny sposób.
Młodzi Rodianie nie pozostawali długo bierni. Przybysze byli pewni siebie z powodu przewagi liczebnej, ale gdy dwóch ich towarzyszy skończyli z dymiącymi dziurami w klatkach piersiowych, stracili mores i pośpiesznie opuścili bar.
Wtem do Narika podszedł inny Rodianin - jedyny klient, którego nie wypłoszyła stąd strzelanina. Przedstawił się jako Kavilo Bomei i zaprosił go do stolika. Obietnica darmowego alkoholu skusiła Nenu, więc zgodził się. Gdy usiedli, Kavilo powiedział mu, że jest reżyserem i zarazem scenarzystą, który powrócił do korzeni rodiańskiego teatru – niezwykle brutalnej formy teatralnej, w zasadzie będącą fabularyzowaną sekwencją walk, często na śmierć i życie.
Jak sam Bomei twierdził do swoich sztuk potrzebował wyrazistych, charyzmatycznych postaci. Widział zajście przy barze i duże wrażenie zrobiła na nim „wielka ekspresja” Narika. Stwierdził, że ktoś taki znakomicie odnalazłby się w jego konwencji, może nawet w głównej roli. Młody Rodianin nie był przekonany, głównie ze względu na wysoką śmiertelność aktorów i ich dużą rotację, ale Kavilo zaczął go nęcić rozmiarami aktorskiej gaży, a to było aż nadto dla chciwego kredytów Narika. Zgodził się przyjść na jutro próbę w wyznaczonym miejscu i sprawdzić swoje możliwości.

Trupa aktorska Kavilo ćwiczyła w niewielkim amfiteatrze zlokalizowanym blisko wybrzeża. On sam zresztą bardzo się ucieszył, widząc, że Nenu się zjawił i poprowadził go do niewielkiej grupki mężczyzn w mniej więcej jego wieku. Rozdał wszystkim teksty spisane na niewielkich kartkach i miniblastery i zaczął objaśniać zasady przesłuchania: za chwilę poprosi ich na scenę i uruchomi ustawione wśród boltoodpornych dekoracji droidy i wieżyczki strzelnicze. Ten, kto przeżyje lub nie zostanie okaleczony w stopniu uniemożliwiającym dalszą grę – otrzyma główną rolę. Otrzymali jeszcze ostatnią szansę na wycofanie się – dwóch wystąpiło z grupy i bez słowa odleciała swoimi speederami.
Zostało czterech Rodian.

Po ponad godzinie zadowolony Kavilo ogłosił koniec przesłuchania i dezaktywował droidy. Narik wychynął zza dekoracji, rozglądając się po pobojowisku, jakim stała się scena. Wszędzie dookoła widoczne były ślady po boltach i szczątki składaków. Dostrzegł po drodze ciało jednego z aspirujących aktorów, który jako pierwszy przekonał, że w przeciwieństwie do niego blastery droidów i wieżyczek ustawione są na najwyższą moc.
Inny zginął podczas próby ucieczki ze sceny, za co reżyser przykładnie go ukarał. Trzeci dogorywał gdzieś niedaleko, sądząc z odgłosów. Narik był jednogłośnym zwycięzcą.

Gdy Rodianin wczytywał się w kontrakt, Bomei roztaczał przed nim wielką wizję sławy i bogactwa, jakie czekają na obydwu. W końcu Narik, nie widząc żadnych podejrzanych sformułowań, złożył podpis. Nieposiadający się ze szczęścia Kavilo wręczył mu skrypt do „Krwi złoczyńców”, sztuki, którą zamierzał niedługo wystawić i terminarz prób.
Tak zaczęła się aktorska droga Nenu, na której miały czekać obiecane przez Kavilo sława i bogactwo. Pierwsza sztuka okazała się wielkim przebojem i zebrała znakomite recenzje, zaś obsada, która przeżyła wszystkie trzy, nasycone przemocą i brutalnością, akty, zebrała owacje na stojąco od rozochoconej publiki.
Bomei postanowił kuć beskar, póki gorący i zaczął pisać kolejne sztuki, oparte na tym samym koncepcie fabularnym – samotny bohater naprzeciwko dziesiątków wrogów, z którymi rozprawia się w zwykle malowniczy sposób ku uciesze publiczności. Także i te odniosły wielką popularność wśród Rodian, czyniąc z odtwórcy głównych ról, Narika, gwiazdę o dużym znaczeniu. Nagle zewsząd zaczęły sypać się propozycje gry, ale Nenu był uwiązany kontraktem podpisanym z Bomei.
Sztuki Kavilo zaczęły być głośne na skalę planety. Jego i jego trupę zapraszano w najdalsze zakątki Rodii, dlatego tylko kwestią czasu było, gdy zaplanowano ogólnoplanetarną trasę po najważniejszych scenach Rodii. Tymczasem Narik czerpał pełnymi garściami z przywileju bycia gwiazdą sceny teatralnej. Wnet jego życie stało się pełne alkoholu, przyprawy, imprez i pięknych kobiet, co dotąd wydawało mu się niemożliwe. Jego matka nie pochwalała takiego trybu życia, nieustannie przypominając mu o jego powinności względem zabitego ojca, którego nawet nie widział na żywo. Zbywał ją długo, aż w końcu rozsierdzony jej ponagleniami spontanicznie zebrał grupkę Rodian ze swojego klanu i poprowadził ich do ataku na rezydencję Navika. Gdy wparował z blasterem do jego sypialni, zobaczył podstarzałego Rodianina, przykutego do wózka inwalidzkiego. Zawiedziony, licząc na ekscytujący pojedynek, zwyczajnie go zastrzelił, zamykając tym samym pewien rozdział.
Tym samym zyskał sobie potężnego wroga, swojego rówieśnika Navika Młodszego. Wściekły z powodu śmierci ojca postanowił się on zemścić na młodym Nenu. W tym celu przekupił Kavilo Bomei, by swoją następną sztukę napisał tak, aby główna postać miała definitywnie zginąć. Autor zgodził się, głównie z powodu pieniędzy, ale nie tylko. Drażniło go też to, że on ciężko haruje przy pisaniu, a Narik zgarnia wszystkie profity. A przecież to on go stworzył. On!
Kavilo postąpił zgodnie z postanowieniami umowy – w ostatniej chwili wprowadził niezapowiedziane zmiany w scenariuszu o których rzecz jasna nie poinformował odtwórcy głównej roli i umieścił jego postać w sytuacji praktycznie bez wyjścia, naprzeciw hordy uzbrojonych po zęby zabójców, w rolach których obsadził zbirów podesłanych mu przez Navika Neetu.
To nie mogło się nie udać.

W dniu premiery sztuki, na którą przybyło wiele ważnych osobistości z różnych klanów, Kavilo, siedząc w pierwszym rzędzie, z satysfakcją obserwował kolejne akty, oczekując wielkiego finału, po którym będzie bogatszy o kilkadziesiąt tysięcy kredytów i pozbędzie się Narika raz na zawsze. Gdy w kulminacyjnej scenie finałowego aktu na scenie pojawiły się zbiry Neetu, nie mógł powstrzymać uśmieszku pełnego złośliwej satysfakcji.
Nie wiedział jednak pewnej rzeczy – tego, że on i Narik mają romans z tą samą kobietą, charakteryzatorką Madą. Zakochana w aktorze dziewczyna przekazała mu zmiany w skrypcie, a ten postanowił, że wprowadzi własne poprawki, które przewidywały między innymi nagłe pojawienie się na scenie sojuszników głównego bohatera, odgrywanych przez łowców z klanu Nenu. Przez to końcówka piątego aktu zmieniła się w szaloną strzelaninę przy głośnym akompaniamencie aprobaty publiczności, zawsze spragnionej przemocy.
Mimo wszystko Nenu mieli przewagę zaskoczenia, dlatego szybko zepchnęli Neetu do defensywy, a potem bezlitośnie wybili do nogi. Kavilo obserwował ten festiwal przemocy z rosnącym przerażeniem, które wnet przemieniło się w panikę. Wiedział, że gdzieś wśród publiczności siedzi podwładny Navika, gotów go zastrzelić, jeśli nie wywiąże się z warunków umowy i spróbuje uciec. Wtem na środek sceny wystąpił Narik w otoczeniu swoich ludzi, kłaniając się wśród oklasków, a jego spojrzenie skierowane było na skamieniałego Bomei. Nenu wywołał jego imię i gestem zaprosił na scenę. Snop mocnego światła z reflektorów skupił się na postaci Kavilo, który podniósł się ciężko z fotela i stanął naprzeciw Nenu, który ogłosił, że oklaski były przedwczesne, bo sztuka jeszcze się nie zakończyła – została ostatnia scena. Następnie bez słowa odpiął jedną ze swoich kabur i rzucił Kavilo wraz z blasterem. Ten trzymał go przez chwilę w ręce, nie wiedząc, o co chodzi, ale gdy napotkał spojrzenie Narika, wszystkiego się domyślił – został właśnie wyzwany na pojedynek.
Z krzywym, pełnym rezygnacji uśmieszkiem opasał się kaburą i włożył weń blaster. Więc tak chciał to zakończyć? Zgoda, żył teatrem i zginie w teatrze. Albo zabije Narika i sam przeżyje, jeśli mu się poszczęści. Przybrał pozycję strzelecką, zaś publiczność, rozumiejąc, co się dzieje na ich oczach, zaczęła głośno odliczać w dół od dziesięciu.
Dziesięć!
Dziewięć!
Osiem!...
Kavilo popadł w dziwne otępienie, z którego otrząsnął się dopiero gdy publika była przy „dwa”. W porę, by mógł sięgnąć ku blasterowi, zacisnąć palce na jego rękojeści, wyszarpnąć z kabury, otrzymać dwa bolty wprost w klatkę piersiową i upaść na scenę.
W końcu został doceniony, gdy publika nagrodziła jego śmierć burzą oklasków i owacją na stojąco.

Po całym incydencie trupa aktorska rozpadła się. Narik otrzymał co prawda jeszcze kilka propozycji gry w różnych teatrach, ale odmówił, definitywnie kończąc tym samym swoją przygodę z rodiańskim teatrem. Wciąż ma wiele pamiątek związanych z teatrem, o kredytach nie wspominając.
Mimo że te pieniądze wystarczyłyby, żeby mógł rozpocząć własną działalność jako łowca nagród, to potrzebował jeszcze specjalnego zezwolenia na opuszczenie planety w celach zarobkowych, na których wydawanie monopol miała Goa-Ato. Nenu postanowił więc wziąć udział w organizowanych przez nich corocznych igrzyskach dla młodych Rodian, przyciągających setki zawodników ze wszystkich zakątków planety, oczywiście po opłaceniu wcale niemałego wpisowego.
Narik zdecydował się wziąć udział w jednych z najbardziej prestiżowych zawodów, gdzie stawką było nie tylko zezwolenie, ale i duża wygrana pieniężna. Zasady były proste: duża arena i czterdziestu zawodników z losowo dobraną bronią – ostatni, który będzie w stanie ją opuścić o własnych siłach (co interpretowano dość szeroko), wygrywa.
Nenu był pewny swoich możliwości, ale niepokoiło go kilka rzeczy – w trakcie przygotowań do igrzysk ktoś najpierw włamał się do baraku, gdzie tymczasowo mieszkał i splądrował jego rzeczy. Potem Rodianin odkrył, że jest przez kogoś śledzony, ale mimo pogoni nie zdołał złapać osobnika. Mimo irytacji Narik zdecydował się koniec końców skupić na swoim priorytecie – wygranej w zawodach.
W uroczystość rozpoczęcia igrzysk Narik postanowił skorzystać z ostatniej okazji i spróbować obstawić zwycięzcę zawodów. Oczywiście postawił na siebie, z zadowoleniem stwierdzając, że jest jednym z faworytów. Wśród zawodników dostrzegł jednak wielu Neetu, w tym jednego, którego imię było więcej niż znajome – Navika. Nenu wiedział, że to nie przypadek, że startuje akurat w tych samych igrzyskach, co on i przeczuwał przez to kłopoty, ale za późno było już na wycofanie się. Zresztą szybko odrzucił taką możliwość – nie był tchórzem, a jeśli syn tak chętnie chciał iść w ślady ojca, to mógł mu to zagwarantować.
Pół standardowej godziny później Narik krył się za osłoną, wypatrując wrogów. Był wściekły, bo wylosował trzy granaty zamiast upragnionego blastera. Co prawda były nawet bardziej śmiercionośne niż niejeden z nich, ale w tego typu walkach dość nieporęczne. Co więcej zdawało mu się, że grupka łowców wzięła go sobie na cel – już od pierwszych chwil musiał kilkakrotnie ratować się ucieczką. Z jednej strony schlebiało mu to, że widzą go jako tak wielkie zagrożenie, ale z drugiej było strasznie denerwujące. Co więcej miał przeczucie, że są powiązani z Neetu i tym całym Navikiem.
Dopiero po jakimś czasie, wypełnionym grą w bagienną jaszczurkę i thislenita, udało mu się zaskoczyć jednego z uczestników i zabić go, wykorzystując eksplozję granatu do wywołania drgań, które zmyliły antenki zawodnika. Swoją drogą nie miał wiele więcej szczęścia w losowaniu niż Narik, bo zdobyczny blaster był lichy, ale powinien wystarczyć na początek, szczególnie, że Nenu wciąż miał jeden granat.
Walki trwały niemal cały dzień – z początku bardzo intensywne, z czasem zmieniły się w podchody, poprzetykane krótkimi wymianami ognia. Narikowi w końcu udało się pozbyć prześladującej go grupki, która najwidoczniej nie brała pod uwagę, że został mu jeszcze jeden granat i wpadła w przygotowaną pułapkę, wysadzając się w powietrze wraz z pokaźnym fragmentem areny.
W drodze do wyjścia panował niepokojący cisza i spokój. Wydawało się, że znacząca większość lub nawet całość uczestników została wyeliminowana. Nie spuszczał jednak gardy. I słusznie, bo przy wyjściu z areny czekał nie kto inny, a Navik Neetu Młodszy, który po dłuższej wymianie ognia zaproponował rozwiązanie patowej sytuacji – pojedynek blasterowy.

Po niemal dziesięciu standardowych godzinach wrota areny w końcu otworzyły się, by wypuścić zwycięzcę zawodów, teraz szczęśliwego posiadacza zezwolenia na opuszczenie planety.
Narik, choć postrzelony w ramię i zmęczony, uśmiechał się wśród burzy oklasków i wiwatów członków jego klanu, w tym jego matki. Otoczyli go i unieśli na rękach w stronę podium, gdzie miało nastąpić udekorowanie zwycięzcy i wręczenie nagrody. Jedyni, którzy byli niezadowoleni, to ci, którzy na niego nie postawili.

Wkrótce potem Narik Nenu, żegnany wylewnie przez Gridę, opuścił Rodię liniowym statkiem pasażerskim, który kierował się ku księżycowi o złowrogiej reputacji - Nar Shaddaa. Tam Narik miał spotkać się z dawnym przyjacielem swojej matki - emerytowanym łowcą nagród obecnie służącym za pośrednika. Rodianin otrzymał też propozycję wstąpienia do Goa-Ato, ale odmówił. Gildia już dawno straciła swój dawny prestiż, poza tym życzyli sobie zbyt dużą prowizję od każdego kontraktu. Nie zamierzał dzielić się ciężko zarobionymi pieniędzmi z kimkolwiek.
Nenu nie miał jednak jeszcze pojęcia, że zyskał sobie zaciekłego wroga. Choć postrzelony w oko, Navik Młodszy przeżył i jest teraz żądny zemsty na Nariku jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek, dlatego nie cofnie się przed niczym, by go zniszczyć lub przynajmniej mu zaszkodzić.
Nr GG: 12246614
Narik Nenu
Gracz
 
Posty: 21
Rejestracja: 3 Wrz 2012, o 21:38
Miejscowość: Poznań

Re: Narik Nenu

Postprzez Mistrz Gry » 8 Kwi 2018, o 18:48

Kometa
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do R.I.P.