Content

R.I.P.

Kallye Moew

Postaci martwe.

Kallye Moew

Postprzez Kallye Moew » 16 Cze 2013, o 01:13

Image
Image
Żywiołowa i dziewczęca, wulkan optymizmu, tryskający entuzjazmem i radością. Żartuje ze wszystkiego, ze wszystkich, w każdej sytuacji. Nie sposób uchronić ją przed strzelaniem gaf. Przepada za towarzystwem, aczkolwiek to raczej inni lgną do niej niż na odwrót. Skutek uboczny bycia sympatycznym aż do przesady - ale cóż, jej to przychodzi naturalnie, mimo, że złośliwe uwagi też jej się trafiają - w kontekście żartów oczywiście. Unika konfliktów z innymi, gdy ktoś wyjątkowo mocno zajdzie jej za skórę lub zacznie się nastręczać poszuka raczej kogoś, by ten problem rozwiązał za nią. I zwykle znajduje, bo jej figlarny uśmiech zdecydowanie potrafi zjednywać sobie ludzi. Emocje to na pewno bardzo ważna część jej charakteru i zwykle to ich słucha, gdy trzeba podjąć decyzję z gatunku moralnych rozterek, może dlatego jej zachowanie wydaje się czasem szalone i nieracjonalne - zwykle jednak potrafi je czymś uzasadnić. Jak na swój wiek jest niezwykle błyskotliwa i przezorna, potrafi się ustawić. Stworzona raczej po to, by słuchać innych niż samej dowodzić, wie gdzie jest jej miejsce, gdy należy do grupy, szczególnie jeśli jest z nią zżyta. Lojalność nie obowiązuje względem obcych czy krótkoterminowych znajomości. Wtedy stawia przede wszystkim na własne korzyści. Ceni sprawiedliwość i wiarygodność, nie oznacza to jednak, że będzie postępować zgodnie z prawem, ma swój własny kodeks według którego działa i określa co jest prawidłowe, a co nie. Nie należy do najodważniejszych, ale paradoksalnie, nudy też nie cierpi. Marzy o przygodach, szalonych planach, ale np. strzelaniny zdecydowanie by unikała. W końcu od tego są inni ludzie, prawda? Często kieruje się intuicją, rzekomo ma dar do maszyn i statków, radzi sobie z ich naprawą nawet jeśli dany model widzi po raz pierwszy. Ogólnie - technik z natchnieniem, do tego sumienny pracownik. Uwielbia wszelakie nowinki techniczne i gdyby nie koreliańska krew, która w niej buzuje, pewnie w przyszłości zadokowała by się na stałe w jakiejś instytucji badawczej. Nie w tym życiu, kotku.
Image
download/file.php?id=75
Kiedyś, gdyby się uśmiechnęła, pękło by lustro, ale rude tak mają, że straszą przez pierwsze lata swojego życia, a potem jakimś cudem większość się wyrabia. W tym wypadku nawet jeśli, o zgrozo, ich zdolności kierują się ku inżynierii. Tak, Kallye wyrosła na dziewczę o ładnej buzi i ani wrodzona rudość, ani dziwne zainteresowania nie zdołały tego zepsuć. Jest typowo dziewczęca - figlarny uśmiech, roztrzepane włosy, drobna figura, zalotne oczęta. Miło popatrzeć, nawet jeśli, co by nie było idealnie, na jej policzku akurat rozmazał się smar z silnika.
Image
Mechanika - naprawianie, ulepszanie, budowanie - zarówno statków jak i droidów. Daj jej młotek, naprawi nim połowę rzeczy.
Komputery , elektronika - na czystej inżynierii jej umiejętności się nie kończą, potrafi zarówno zabezpieczać statek przed włamaniem jak i samej sie włamać do niektórych systemów, uszkodzić nawigację, komunikację, przyblokować silniki lub generator powietrza...
Perswazja - kiedy nie ma się siły trzeba dawać sobie radę w alternatywny sposób, wspomagając się innymi, a Kall ujmuje charakterem, gdy jednak i to nie wystarcza nadal potrafi przekonywać, że pomaganie jej może okazać się korzystne
Pirotechnika - stworzenie materiałów wybuchowych nie jest dla niej szczególnym wyzwaniem
Pilotaż - uczy się pilnie i daje radę, podstawy zna, rzekomo ma dryg, to czy stanie się to jej kolejnym atutem zależy jedynie od jej wytrwałości w ćwiczeniu tej umiejętności, tia, w kosmos na razie nie poleci, co najwyżej pośmiga po planecie czymś mniejszym.
Ucieczka - tam gdzie mieszka warto potrafić szybko biegać i pokonywać przeszkody, nie zawsze ma się do dyspozycji kogoś, kto akurat zaryzykuje, by stanąć w twojej obronie
Pierwsza pomoc - co prawda posiatkowanego człowieka nie poskleja, ale przynajmniej potrafi porządnie opatrzyć rany, nawet te cięższe, co by delikwent się nie wykrwawił
Spostrzegawczość i dobra pamięć - tutaj nie trzeba za wiele komentować - raz usłyszane/ zobaczone = zapamiętane, dlatego tez nie korzysta z żadnych cyfronotesów itp. rzeczy
Image
- kilka najpotrzebniejszych narzędzi "bo może akurat się przyda" w multitoolu + dodatkowo parę kluczy
- datapad, mała skarbnica wiedzy, głównie ze schematami budowy statków
Posiadany dobytek/majątek:
- na Korelii dysponuje własnym niewielkim, trochę obskórnym lokum - nie należy co prawda do niej, ale oddane na jej użytek przez "braci" od przemytu, posiada również dostęp do warsztatu
- oszczędności, jakieś 600 kr w walucie
- w mieszkaniu przechowuje przedmioty wartości sentymentalnej, zdjęcia, pamiątki dziadka z paru planet, w sumie prawdopodobnie nic wartościowego
- narzędzia, mnóstwo toolboxów, zapasowych części, mierników etc., całkiem niezły dobytek
Image
Wychowana w klasie średniej na Korelii, jej dzieciństwo było całkiem miłe, nigdy niczego jej nie brakowało, miała szczęście uczęszczać do szkoły, rodzice dawali jej dobry przykład, rówieśnicy, nawet jeśli nie wszyscy darzyli ją sympatią, starali się ją tolerować. Dobra, może ktoś tam od czasu do czasu jej nadokuczał, zrobił mało śmieszny żart, ukradł pracę domową albo zniszczył nową sukienkę, doprowadzając ją do bezsilnej wściekłości, a czasem także i do płaczu. Ale była trochę dziwna, więc poniekąd sama sobie zasłużyła, prawda? No bo kto widział, by, powiedzmy, dwunastoletnia dziewczynka łaziła po wysypiskach i taszczyła ze sobą jakiś złom? Składała brzęczące pierdółki z zasyfionych części jakichś starych gruchotów twierdząc, że to prototyp statku? Po co szwendała się po stoczniach, skoro nie było to miejsce dla niej? Cóż, czuła inaczej, za każdym razem, gdy widziała statek, w jej głowie pojawiały się tysiące pytań, o pojemności zbiornika paliwa, ilość napędów, wykorzystany system nawigacji. Pragnęła wiedzy i ją zdobywała, z książek, z opowiadań czy właśnie kręcąc się po stoczniach w nadziei, że uda się jej gdzieś zajrzeć, coś podsłuchać lub ktoś sam czegoś ją nauczy. Nie było to zbyt bezpieczne, ale bez tych maleńkich wypraw czuła, że jej życie byłoby zupełnie bezbarwne. Nie rozumiała czemu rodzice nie aprobują jej zainteresowań - wszak dziadek, jeszcze kiedy żył, uwielbiał snuć opowieści o podróżach, bitwach, Rycerzach Jedi i wielkich przygodach. Podobno sam w nich brał udział, bronił Coruscant, ochraniał konwoje, a czasem parał się przemytnictwem. Nie we wszystkie opowieści wierzyła, jednak czuła, że pokład statku jest jej bliższy niż szkolna ławka, że jej domem jest przede wszystkim kosmos, a nie jedno miejsce z tym samym widokiem za oknem każdego dnia. Jej rodzice byli tacy zasiedziali, a ona cały czas pragnęła czegoś więcej. Nie raz myślała o tym, by przyjąć nazwisko swojego dziadka i wkraść się na pokład jakiegoś statku. Jakiegokolwiek! I odlecieć! Niech się dzieje, co ma się dziać. Albo zbudować własny i zebrać załogę. Gdyby to było takie proste...
Lata mijały, jej życie uległo sporym zmianom. Miała konkretny plan, wyznaczyła sobie drogowskazy, które ułatwiały jej dążenie do celu, musiała się w końcu wyrwać ze smyczy rodziców, usamodzielnić i żyć tak, jak tego od zawsze pragnęła. Miała swój autorytet - dziadka, miała umiejętności, dzięki którym mogła się okazać cenna, brakowało... odpowiednich znajomości. Osób, które dadzą pracę taką jakiej potrzebuje, nie oszukają i potraktują poważnie. Miała na tyle rozsądku, by wiedzieć, że nie warto działać w pośpiechu, stawiać wszystko na jedną kartę - liczyć, że jakoś to będzie. Bo mogło być przede wszystkim gorzej. Zaczęła prowadzić poniekąd podwójne życie, nadal musiała uczęszczać do szkoły - by nie wzbudzać niczyich podejrzeń, ale jeśli zamierzała poznać "odpowiednie osoby" musiała zacząć dyskretnie szukać kontaktów wśród mniej szanowanych obywateli. Nie było to zbyt bezpieczne, dlatego zdecydowała się nie zdradzać ze swoją tożsamością, a przede wszystkim - wiekiem. Nikomu nie pokazywała swojej twarzy. Niezwykle ciężko było jej znaleźć pierwszego pracodawcę, nie chciano jej zaufać, gdyż sama nie ufała, jednak potrafiła sprzedać swoje umiejętności, kusząc usprawnieniami sprzętu oraz maszyn. Potem wieść o niej poszła w świat, a dziewczyna zaczęła pracować na swoją reputację w półświatku. Wykonywała swoją pracę, brała zapłatę, a następnie znikała. Działała niezależnie, aczkolwiek sporą część swoich zarobków przeznaczała na gwarancję ochrony oraz wtyczki, dzięki temu łatwiej jej było również zachować swoją tożsamość dla siebie i nie wciągnąć się w długotrwałe układy. Tak długo jak płaciła, zapewniała sobie solidną protekcję. Jednak jak to bywa, wraz z rosnącą popularnością pojawia się szereg problemów, a nie miała pewności czy nikomu do tej pory nie udało się rozgryźć kim ona jest.
Rodzina zaiste długo przymykała oko na jej nocne eskapady, zapewnie myśląc, że to po prostu "ten wiek", jednak, gdy zaczęli robić coraz większe burdy (zapewne łatwo domyślić się jak to mogło wyglądać) dziewczyna nie wahała się długo. Spakowała kilka cennych drobiazgów i wyniosła się raz na zawsze na obrzeża miasta, wiedząc, że sobie poradzi. Niezbędną praktykę wszak już otrzymała i choć bardzo chciała by to okazało się prawdą - nie było jej łatwo, żeby nie powiedzieć, że po prostu wdepnęła w wielkie śmierdzące bagno. Nie było mowy, by dostała uczciwą stałą pracę w stoczni, nie przy tych wszystkich oblesiach, którzy widzieli w niej przede wszystkim kawałek mięsa do macania. Nigdzie nie czuła się bezpiecznie, bez przerwy uciekała, sypiała gdzie popadnie, tak długo jak się da. Rozważyła wszystkie za i przeciw. To był ten czas. Musiała wrócić do starych zleceń i związać się z kimś stałą współpracą.
Padło na grupkę młodocianych przemytników, łotrzyków od drobniejszych zleceń. Wbrew swoim obawom przyjęli jej z szeroko otwartymi ramionami, respektowali prywatność, doceniali za umiejętności, udało jej się zachować sporą część niezależności. Sporo razem przeżyli. Choć nadal pracuje jedynie na planecie, zrobiła ogromny krok do przodu, poszerzyła kontakty, nauczyła się zarabiać na siebie. Teraz pozostało jej jedynie znaleźć kapitana, który poszukuje na statek mechanika... odpowiedniego kapitana, z koreliańską krwią w żyłach.
Inne:
- zbzikowana nie tylko na punkcie techniki, nazwisko zobowiązuje
Image
Awatar użytkownika
Kallye Moew
Gracz
 
Posty: 14
Rejestracja: 31 Maj 2013, o 12:31

Re: Kallye Moew

Postprzez Mistrz Gry » 28 Lis 2013, o 00:35

Zamordowana w roku 70 ABY na Shili :[Shili] Cena lojalności.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do R.I.P.