Content

R.I.P.

Ikleiw Polz Owip

Postaci martwe.

Ikleiw Polz Owip

Postprzez BE3R » 13 Cze 2013, o 17:16

Image


Image
Jest obcy, jest naukowcem i jego moralność pozostawia wiele do życzenia. Zwykle nie okazuje żadnych widocznych uczuć, a może po prostu trudno odczytać owadzią mimikę? Jest paranoikiem i niezwykle praktyczną istotą. Utrata anten i czasowe wykluczenie ze społeczności roju zmusiły go do skorzystania z cybernetycznych wszczepów. Z czasem ich liczba stała się na tyle duża że jego mechaniczna część stała się podstawą egzystencji. Zaowocowało to pewnego rodzaju niezrównoważeniem psychicznym. Żyjąc w ciągłym bólu związanym z posiadaniem znacznej liczby implantów Verpin skierował się w stronę farmakologicznych znieczulaczy. Najskuteczniejszym z narkotyków (i mającym najmniej skutków ubocznych) okazały się ludzkie endorfiny Konieczność przyjmowania narkotyku spowodowała u Verpina stany powszechnie określane jako głód narkotykowy i błogi odlot. Największym hobby obcego jest jednak zbieranie antyków. Ma całkiem pokaźną kolekcję którą uzupełnia o kolejne dzieła starożytnej myśli technicznej, zamiłowanie to jest zarazem jego najsłabszym punktem. Owip jest w stanie zrobić niemal wszystko by wziąć w swoje łapy jakiś artefakt pamiętający czasy starej republiki. Jako gangster Thingrim nie zna pojęcia litości. Z uporem dąży do postawionych sobie celów. Charakterystyczny jest jego brak empatii. Utrudnia on znacznie karierę w szeregach organizacji i praktycznie skreśla szanse na objęcie przywództwa Czarnego Słońca.

Image
Wysoki na przeszło 190 cm Verpin zwykle przejawia cechy samca, Już na pierwszy rzut oka widać że naturalne czułko-antenki zostały zastąpione wszczepami. Niewielka głowa nosi ślady delikatnych operacji, uważny obserwator zauważy zapewne, że jedno z oczu zostało zastąpione syntetycznym implantem. Kolejny implant znajduje się na plecach obcego. Jest to doczepiony zasobnik zawierający cztery długie manipulatory, zwykle ukryte są one na plecach w specjalnym wszczepie, Manipulatory mogą podnosić niewielkie przedmioty, oraz są niezwykle precyzyjne. Verpin zwykle ubiera się na szaro, nie nosi broni i nigdy nie jest sam. Zawsze towarzyszy mu niewielki dron lewitujący za lub nad ramieniem obcego. Dron służy mu do komunikacji z otoczeniem. Jego drugorzędną rolą jest ochrona właściciela przed zagrożeniami.

Image
-Poza posiadaniem dwóch doktoratów z mechaniki i bioniki, a raczej Verpińskich odpowiedników tych tytułów. Ikleiw posiada znaczną wiedzę o budowie i działaniu implantów oraz urządzeń pochodzenia Verpińskiego i pokrewnych.
- Znajomość biologii ludzkiej oraz Verpińskiej i kilku ras humanoidalnych zbliżonych genetycznie do Duro.
-walka wręcz przy użyciu stylu "dziobiącej mrówy" stara Verpińska technika oparta na systemie potężnych pchnięć i parad w sam raz do przebijania chitynowych pancerzy.
-obsługa podstawowych typów broni ręcznej (verpińskie akceleratory)
-umiejętność pilotażu na poziomie pewnego ganda słynącego z umiejętności rozbicia dowolnej maszyny przy lądowaniu i wyjścia z wraku bez szwanku.
- umiejętności rasowe chitynowy pancerz umożliwiający przyjęcie na klatę laserowego bolta. (lekki bądź średni blaster)
- brak serca
- doskonały wzrok zdolny do mikroskopijnych zbliżeń.
- brak strun głosowych porozumiewa się drogą radiową.
- zdolność zmiany płci.

Image
- Drony PAPUG
- Typ YI-5
- Zmodyfikowana jednostka śledząca z zaimplementowanym sprzętem do przesłuchań oraz ograniczonym kamuflażem optycznym (Zmiana barw). Verpin zdobył i zmodyfikował kilkadziesiąt takich dronów. A co najmniej 12 jest zawsze na pokładzie jego jednostki. Ponieważ samodzielnie nie potrafi się porozumiewać zmuszony jest do korzystania z pośrednictwa drona.
Modyfikacje
- komunikator nadający na częstotliwości Verpina
- zestaw trucizn oraz środków usypiających i zwiotczających działających na organizmy oparte na węglu.
Dalsze modyfikacje w toku.

Implanty Verpina
- Cybernetyczne antenki zastępujące te stracone przy wygnaniu. Są nieco potężniejsze od naturalnych, jednak na tym różnice się kończą
- Syntetyczne oko, znacznie słabsze od normalnego oka verpina, posiada jednak kilka udogodnień, takich jak termowizja czy możliwość nagrywania krótkich filmów.
- Zestaw 4 precyzyjnych manipulatorów które ukryte są w zasobniku wszczepionym w plecy obcego. Manipulatory są niezwykle precyzyjne i podłączone do centralnego ośrodka nerwowego. Ich obsługa wymaga od Verpina znacznego skupienia. Wykorzystuje je jednak tylko podczas zabiegów i eksperymentów uważając (i słusznie), że jego dłonie nie nadają się do precyzyjnych operacji na otwartym mózgu.

Posiadany dobytek/majątek:

Asteroida
Asteroida była niegdyś bogatym źródłem minerałów, górnicy wydrążyli częściowo je wnętrze. Wraz z upływem czasu eksploatacja kopalni stała się nieopłacalna więc instalację porzucono. Przez lata była wykorzystywana przez pewnego pirata jako „bezpieczna przystań” szybko jednak zainteresowała się nim znana organizacja przestępcza i przejęła interes. W ciągu kolejnych lat rządów imperium galaktycznego, Czarne słońce wykorzystywało tajną bazę na asteroidzie jako miejsce wypadowe dla swoich czarnych interesów. Wszystko zmieniło się wraz z przybyciem na asteroidę nowego Kapitana. Thingrim uznał, że ukrywanie tak dużej instalacji może stanowić pewien problem, postanowił osię więc ujawnić. W ciągu kilku kolejnych lat asteroida z opuszczonej kolonii górniczej stała się przytulnym i głośnym na cały system kasynem. W zbudowanych na powierzchni kopułach mieściły się Kantyna oraz górna część kasyna. Nieopodal nich znajdował się niewielki budynek stanowiący część widokowo – relaksacyjną kilkudziesięciu osobowego personelu bazy. W jego dolnej części znajdowały się kwatery mieszkalne oraz jadalnia. Z racji specyfiki pracy każdy z członków obsady stacji był uzbrojony i posiadał podstawowe przeszkolenie bojowe. Wydatną pomocą w tym względzie służyła strzelnica oraz magazyn przerobiony na salę ćwiczeń.  Asteroida posiadała dwa hangary. Duży w którym dokowały jednostki klientów był w stanie przyjąć nawet trzy  100 metrowe jednostki. Niestety większe jachty czy też transportowce musiały korzystać dokowania wzdłużnego. Asteroida mogła przyjąć równocześnie dwie jednostki których rozmiar nie przekraczał 600 metrów. Zwykle był to ciężki transportowiec zaopatrzeniowy dowożący raz w miesiącu zapasy dla prężnie działającej stacji.  Drugi z hangarów był dostępny jedynie dla Vipów i stanowił bazę dla eskadry myśliwców i bombowców osłaniających stację. Hangar wyposażony był również w pomieszczenia mieszkalne i warsztaty dzięki czemu zarówno piloci jak i obsługa byli gotowi do działania w niespełna minutę od ogłoszenia alarmu.  Pomiędzy hangarem a kopułą kasyna znajdował się przycumowany i chroniony polem siłowym stary jacht królewskiej rodziny z Naabo. Legendarny już wśród kolekcjonerów model Nubian J. Jacht był osobistym mieszkaniem obcego i wstęp na jego pokład mieli tylko nieliczni. Biorąc pod uwagę fakt zamiłowania właściciela jachtu do eksperymentów oraz złą sławę, załoga starała się ze wszelkich sił unikać zbliżania się do jednostki a wśród niewolników sama wzmianka o wysłaniu na jego pokład powodowała atak paniki. Tym niemniej był to jedyny charakterystyczny element asteroidy wyróżniający ją na tle innych kawałków skały.
Wnętrze wydrążone przez górników skrywało główną część bazy i jej największe tajemnice. Oprócz hangaru i kasyna wewnątrz znajdował się dom publiczny, pokaźnych rozmiarów baza noclegowa w postaci hotelu oraz wielkie targowisko na której bardzo łatwo można było nabyć wszelkie dobra począwszy od igiełek śmierci a na niewielkim frachtowcu pełnym niewolników skończywszy.
 Początkowo zorganizowane w olbrzymich magazynach stacji targowisko było ogólnodostępne choć działało pod ścisłą kontrolą właściciela stacji. Mimo to co jakiś czas wybuchały tam intensywne strzelaniny, raz doszło do regularnego oblężenia stoiska przez konkurencję. Ochrona stacji oczywiście reagowała, jednak nie zawsze było możliwe dotarcie na czas do sprawców zagrożenia. Po tym wydarzeniu na terenie targowiska i asteroidy wprowadzono całkowity zakaz posiadania broni. Można ja zostawić na pokładzie statku bądź w specjalnych sejfach. Osoby przyłapane na posiadaniu broni są proszone o niezwłoczne opuszczenie stacji. W przypadku szczególnie opornych egzemplarzy - przez śluzę. Zasada ta nie podobała się wielu „wolnym przedsiębiorcom” jednak gdy bezpieczeństwo transakcji znacznie wzrosło powrócili oni na pokład stacji. Od pewnego czasu największym problemem są bójki i zdarzające się  stosunkowo  rzadko wyrwanie kończyny przez wookiego.
Dom publiczny jest drugim co do ważności (po kasynie) źródłem przychodów stacji. Obsługę stanowią zarówno wolontariuszki jak i nie. Przybytkiem twardą ręką rządzi pewna jednoręka Zeltronka której urokom i feromonom niejeden nie był w stanie się oprzeć. Pomieszczenia burdelu graniczą z targowiskiem oraz kasynem, zatem klienci mają dostęp do uciech fizycznych z niemal każdego punktu stacji.
Kasyno stanowiące główne źródło dochodów stacji jest stosunkowo małe, może się w nim pomieścić nieco ponad 100 dżentelistot. Jest ono jednak niezwykle wydajne. Wszelkiej maści maszyny, stoły do Sabacca i  pazaaka oraz holoprojektory umożliwiają gościom szybkie i bezbolesne pozbycie się gotówki. Atmosferę umilają piękne hostessy różnych ras humanoidalnych zaopatrzone w darmowe drinki i lżejsze używki. Dla najbogatszych klientów zarezerwowana jest kopuła gdzie można nie tylko zagrać ale i zakosztować wszelkich rozrywek jakie klient jest sobie w stanie wyobrazić. Jak mawia właściciel stacji, wszystko jest kwestią ceny.
Kantyna bez której nie obejdzie się żaden kosmoport jest standardowym zabudowanym pomieszczeniem z zabudowanymi lożami po bokach. Można w nich w intymnej atmosferze podpisać kontrakt, czy ustalić szczegóły kolejnego skoku. W centrum natomiast króluje bar z imponującym zasobem alkoholi i cieczy uważanych za niektóre rasy za wyskokowe. Za  barem oprócz standardowego sześciorakiego robota stoi barman obsługujący klientów zamawiających droższe drinki. Na niewielkim podwyższeniu znajduje się kąt dla orkiestry oraz podest dla tancerek. Z rozmieszczonych po całej sali głośników dobiega zaś nad wszystkim czuwają kamery ochrony. 
Naprzeciwko domu publicznego po drugiej stronie targowiska znajduje się ostatni z  komponentów wypełniających asteroidę. Jest to spory hotel zawierający modułowe boksy mieszkalne oraz dwa spore apartamenty. W hotelu zwykle przebywają załogi dokujących jednostek czy tez szulerzy przyjeżdżający aby ograć paru bogatych frajerów. Z racji umiarkowanych cen i dobrego żarcia, a także z powodu niemal całkowitego braku kradzieży (cholerny monitoring) miejsce to cieszy się dużą popularnością wśród bywalców stacji.

Statek

Srebrny Ptak

Image

Informacje ogólne

Właściciel: Kapitan Thirngrim znany też jako Ikleiw Polz Owip
Producent:Nubia Star Drives, Incorporated
Model: J-type 327.
Klasa: Jacht
Orientacyjna cena: bezcenny
Opis: Owip jest miłośnikiem wszelkiej maści antyków z czasów starej republik a królewski jacht Naboo J 327 jest perłą w jego kolekcji. Jednostka jeszcze przed wybuchem wojen klonów skończyła w jednym z licznych magazynów królewskiej rodziny. Epatowanie swoją obecnością było niezbyt rozsądne, a tempo w jakim Padme niszczyła kolejne jednostki typu H zmuszało do ograniczenia jej kontaktów flagowym jachtem floty. Tak więc Jacht przeczekał wojnę i znaczną część rządów imperium w bezpiecznym magazynie. Jednostka została odnaleziona i odrestaurowana krótko przed wybuchem walk na powierzchni planety. W ostatniej chwili ewakuowany jacht został przejęty przez jedno z konsorcjów i przez pewien czas woził jego prezesa. Koniunktura zmienia się jednak i przemalowana w barwy reklamowe jednostka zaczęła na siebie zarabiać podczas pokazów. W trakcie jednej z takich imprez pewien niepozorny Verpin rozpoznał pochodzenie statku. Jako, że cena była dość wygórowana, do negocjacji przystąpił pewien dron. Niespełna 3 godziny później Kapitan Thingrim leciał swym nowym nabytkiem w kierunku asteroidy nazywanej przez niego domem. Zaopatrzony również w sporą ilość kredytów oraz całkiem legalną umowę sprzedaży jachtu. Po dotarciu na miejsce jednostka przeszła szybkie oczyszczanie poszycia z farby oraz szereg zabiegów renowacyjnych które miały na celu przywrócić jej dawny blask i splendor. Remonty jednak przeciągnęły się a legendarny Nubian nie odzyskał pełnej sprawności.

Informacje techniczne

Wielkość: Długość 76 m 21m 33m
Napęd: Headon-5 sublight engine
Hipernapęd (zapasowy): 1,8 (12-modyfikacja).
Załoga (minimalna) 16 (4). Pilot; 2 pilot; nawigator, inżynier
Pasażerowie: 4 (w tym 2 więźniów)
Ładowność: 4
Uzbrojenie i osłony:
- wzmocnione osłony cząsteczkowe
- brak uzbrojenia
- systemy zakłócania namierzania

Informacje dodatkowe:

Stan techniczny: Sprawny ale w trakcie modernizacji
Kody identyfikacyjne: legalny ship zarejestrowany jako zabytek.
Modyfikacje i moduły dodatkowe:
- ulepszony navicomp,
- systemy zabezpieczeń: impuls soniczny znacznej mocy.
- pokładowa sztuczna inteligencja - w trakcie implementacji
- aktywne systemy maskujące - silne emitery zakłóceń utrudniające wykrycie jednostki przy pomocy cywilnych systemów namierzania i skanerów małej mocy.

Ładunek, hangary i droidy:
- statek jest w trakcie renowacji.

Image
Data: 303 ABY

Niewielka jednostka zwiadowcza typu RC-6 Dawn weszła na orbitę odległej planety znajdującej się na pograniczu zewnętrznego kręgu. Myśliwiec niemal natychmiast włączył maskowanie. Podobno zamieszkujący planetę obcy nie należeli do pokojowo nastawionych. W tych rejonach galaktyki ciężko było o pokojowo nastawionych obcych. Zamaskowana maszyna powoli sunęła w kierunku powierzchni planety. Prowadzona pewną ręką z łatwością weszła w atmosferę i z cichym szumem mknęła nad piękną zieloną powierzchnią planety. Tymczasem w kokpicie pilot maszyny wysłuchiwał raportu komputera pokładowego

<skrr> Planeta Moltok należy do bogatych w tlen światów. Jedyny kosmoport znajduje się na północnej półkuli i przyjmuje jedynie niewielkie jednostki. Lądowanie poza strefami wyznaczonymi jest zabronione. Powierzchnia planety charakteryzuje się różnorodną fauną i florą. Miejscowe gatunki mogą stanowić zagrożenie dla człowieka. Sugerowane jest zabranie uzbrojenia i ostrożność. Markuthanie należą do groźnych przeciwników i nie tolerują obcych przybyszów. Ich uzbrojenie jest przymitywne jednak mogą stanowić zagrożenie z racji polowania w dużych grupach. Planeta została zaliczona do II grupy ryzyka a lądowanie na niej jest odradzane przez władze sektora. <skrr>
Raport z poszukiwań – dźwięczny głos pilota zdecydowanie wskazywał na kobietę. - i portfolio poszukiwanego
<skrr> Ikleiw Polz Owip urodził się na jednej z asteroid w pasie Roche w okolicach 40 lub 45 ABY, niewiele wiadomo o jego dzieciństwie i młodości. Prawdopodobnie spędził je podobnie do reszty swoich pobratymców. Nie posiadamy danych dotyczących życia w roju. Wiemy jedynie, że w krótkim czasie od urodzenia stał się jednym z rozpoznawalnych naukowców należących do ścisłej elity planety. Prowadził prace nad połączeniem obu dziedzin nauki w celu stworzenia istoty doskonałej... <skrr>
Szybciej Zost, nie mam całego dnia, - Kobieta wypatrywała czegoś na powierzchni planety, z miernym rezultatem. Kiedy maszyna zataczała kolejny krąg komputer kontynuował raport.
<skrr> W wyniku nieporozumienia, bądź też intrygi związanej z przeprowadzaniem eksperymentów na współbratymcach,z których znaczna część zmarła. Ikleiw został wygnany z planety. Jego zachowanie było nie do przyjęcia. Jawne odrzucenie zasad zostało bezlitośnie ukarane. Pozbawiony anten został wykluczony ze społeczności Verpinów. Wygnanie zmusiło go do poszukiwania źródła funduszy dla dalszych badań. <skrr>
Do rzeczy, proszę – Maszyna delikatnie skręciła a na policzkach pilota pojawiły się niewielkie dołeczki. Kobieta uśmiechnęła się do siebie. - Mam cię słodziutki, mruknęła do siebie. Niewidzialny myśliwiec skierował się w kierunku rogatej skały. Jedna z gór znajdujących się w okolicy zdecydowanie różniła się od pozostałych. Skała przypominała odwrócone półkole z rogami skierowanymi ku górze. Jedynie bliższe oględziny wskazywały by na nienaturalne pochodzenie formacji skalnej. Kobieta wiedziała jednak czego szukać. Informator sprzedał jej dokładną lokalizację poszukiwanego obiektu
Zost daj jeszcze raz informacje od Har'gora.
<skrrr> „legendarny Srebrny Ptak, przemknął po niebie ciągnąc za sobą smugę ognia, w strasznym huku wylądował między drzewami na południu. Łowcy którzy tam poszli nie wrócili. Wysłani zwiadowcy powiedzieli o rogatej skale która powstała tego dnia. Każdy kto zbliżył się do rogatej skały umierał. Zabroniliśmy więc chodzić tam. Ale Kar'Dor nie posłuchał. Był najdzielniejszym z myśliwych, poszedł w księżycową noc. Kiedy wrócił opowiedział nam o lśniacym ptaku który leży między drzewami. Ptak w dzień spał więc podszedł do niego i dotknął jego skóry, była ciepła i pulsowała wewnątrz. Dotyk dłoni Kar'Dora obudził stworzenie, rozgniewany ptak krzyknął odstraszając łowcę. Mężczyzna poczuł fizyczny ból od wysokiego dźwięku i zobaczył padające z drzew ptaki zabite siłą krzyku. Uciekł więc jak najdalej od zagrożenia. Nasz szaman powiedział że jego życie skończyło się tam przy ptaku. Kar'Dor wyśmiał go mówiąc że przecież tu stoi i z nami rozmawia. Mój ojciec śmiał się razem z nim, jednak już następnego dnia, łowca nie mógł samodzielnie wstać. Zawołany szaman powtórzył swój wyrok. Kar'Dor, zmarł dwa dni później w straszliwych męczarniach. Od tej pory nikt nie śmiał już zakłócać spokoju Czarnego Ptaka.” <skrr>
miał zamontowany generator soniczny, pewnie zabezpieczenie przed złodziejami. - mruknęła kobieta. - Ciekawe wyposażenie, skuteczne i łatwe do ukrycia, ciekawe do jeszcze ukrywał jajogłowy...
<skrr> Szybko zorientował się że nikt nie jest zainteresowany finansowaniem prowadzonych przez niego badań, zwłaszcza że ich moralny aspekt mógł zagrozić nie tylko prywatnej korporacji ale i wywołać skandal w całym Imperium. Owipowi pozostało jedynie przejście do podziemia. Szybko zaskarbił sobie posłuch swoją bezwzględnością i okrucieństwem. Umożliwiło mu to wstąpienie do organizacji przestępczej zwanej Czarnym Słońcem. Tu następuje brak danych w archiwach, mamy tylko wyrywkowe informacje. Podobno był powiązany z wyczynami kapitana piratów zwanego Caleb Quade. A wszyscy wiemy że skarb kapitana Quade do tej pory nie został odnaleziony...
Dodatkowo wiemy że szybko piął się w górę w przestępczej hierarchii. W pewnym momencie słuch o nim zaginął. Kiedy ponownie się pojawił był najbardziej poszukiwanym obcym w galaktyce. Nagroda za jego głowę nie została nigdy odebrana a legendy o skarbach znajdujących się w ładowniach jego prywatnego jachtu.
Dobra dobra, zobaczymy czy tym razem trafiliśmy we właściwe miejsce. Jednostka zatoczyła koło i podeszła do lądowania na niewielkiej polanie znajdującej się o jakiś kilometr od rogatego wzgórza. Zgrabne lądowanie i już po chwili słychać było jedynie naturalne odgłosy bujnej przyrody. Kobieta ruszyła w kierunku ładowni, po drodze ściągnęła ze stojaka niewielki karabin blasterowy i sprawdziła czy broń w kaburze na udzie gładko wychodzi. Zgarnęła makrolornetkę i zapas żywności w plecaku.
Otwórz luk Zost, - kiedy tylko słońce oświetliło wnętrze maszyny siedzący na gałęzi ptak zobaczył smukłe i zgrabne kształty, zaokrąglone podłużnice i okrągły silnik. Tak W ładowni myśliwca znajdował się niewielki speeder. Kobieta wskoczyła na maszynę i z cichym buczeniem repulsorowego silnika opuściła ładownię.
Podróż do miejsca katastrofy była już tylko formalnością. Szybko zauważyła że coś było bardzo nie tak. Gdy tylko zbliżyła się do wraku ptaki i inne stworzenia ucichły, była pewna że jeszcze przed chwilą słyszała ich radosny gwar. Przycupnęła za powalonym drzewem, potężny niegdyś pień był już zgniły i spróchniały. Podobnie jak pozostałe, połamane przez spadający z nieba pojazd pnie. Ślady katastrofy zarosły już, podobnie jak wyraźna blizna po przyziemieniu jednostki. Sam zaś wrak był omszałym i zarośniętym obłym przedmiotem, przypominającym bardziej kawał skały niż statek kosmiczny. Clara ostrożnie jeszcze raz omiotła wzrokiem otoczenie, spostrzegła jedynie do połowy otwarty właz i całkowity brak ruchu w okolicy statku. Zdjęła z pleców blaster, i upewniwszy się że jest odbezpieczony, ruszyła w kierunku wraku. Bardzo często w takich miejscach pozostawały droidy strażnicze, czy tez porozrzucane pułapki. Tym razem jednak jedynymi przeszkodami na które natrafiła było kilka szkieletów i zardzewiały korpus droida. Kobieta ostrożnie zajrzała do wnętrza. Czarny kadłub i niepozorne poszycie chroniły prawdziwe skarby. Już pierwszy rzut oka na zarośnięty jakimś pnączem korytarz, ukazał zamiłowanie do kolekcjonerstwa właściciela jednostki. Bogato zdobiony dywan znajdował się na podłodze, po której kroczyła kobieta. Na ścianie wisiała jedna z płaskorzeźb pamiętających jeszcze Starą Republikę. Szybko wyjrzała zza rogu, jednak w korytarzu panowała ciemność. Opuściła więc na oczy google i już po chwili widziała równie dobrze jak gdyby w pojeździe działało oświetlenie. Cały korytarz był ozdobiony płaskorzeźbami jak i dywanami. Krocząc po miękkim podłożu ruszyła w kierunku dziobu jednostki. Po drodze minęła zawalone pomieszczenia magazynowe, oraz sporo różnej maści artefaktów, porozrzucanych po całym korytarzu, których pochodzenia nie potrafiła rozpoznać. Wyglądały jednak na bardzo cenne, niegdyś z pewnością chroniło je pole siłowe, teraz pokryte grubą warstwą kurzu oczekiwały na kogoś kto ponownie pokaże je cywilizacji.
Nie martwcie się moje śliczności, już wkrótce będziecie błyszczeć, - szepnęła półgłosem kobieta- Zost znajdź wartość skanowanych przedmiotów.
Laserowy skaner przemknął szybko po zakurzonych figurkach i dziełach sztuki. Z każdym zeskanowanym przedmiotem liczba kredytów oznaczających ich wartość drastycznie rosła. Wkrótce osiągnęła magiczną granicę miliona kredytów. Z piersi dziewczyny wydobyło się ciche westchnięcie, wreszcie po tylu latach trafiła na coś co pozwoli jej rzucić tą robotę w cholerę i stać się obrzydliwie bogatą. Penetracja rufowych pomieszczeń nie przyniosła wiele więcej. Ot, kwatery załogi. Ruszyła więc w przeciwnym kierunku. Szybko natknęła się na pancerną płytę wzmacnianej grodzi. Trzeba pruć albo poszukać obejścia. Gdzieś w okolicy rufy powinna być awaryjna drabinka na górny pokład. Właz był otwarty, i ewidentnie ktoś już z niego korzystał. Clara wspięła się na górę z gracją wykorzystując drabinkę i elementy poszycia. Po chwili znalazła się na górnym pokładzie, w całości należącym do głównego pasażera i właściciela jachtu. Bogactwo i przepych ponownie uderzyły po oczach, mimo uderzenia spora część wystroju ocalała. Zapewne Zost doliczy jeszcze parę zer do okrągłej sumki kiedy to wszystko wywiezie. Ruszyła dalej mijając kuchnię i jadalnie, zajrzała przelotem do pomieszczenia medycznego oraz niewielkiej sypialni. W środku był szkielet więc nie zajmowała się nim teraz więcej. Ruszyła za to w kierunku dzioby jednostki. Tam znajdowały się główne kajuty pasażerów. Pierwsze pomieszczenie do którego dotarła wyglądało na cele. Na dnie dwóch okrągłych cel spoczywały szkielety, jeden z pewnością nie należał do człowieka. Dwie pozostałe były puste. Poszła dalej omijając kolejne zasuszone zwłoki. Prawdopodobnie członek załogi. Zbadała jeszcze kilka pomieszczeń wyglądających na schowki. I dotarła do ostatniej śluzy na górnym pokładzie. Pokój profesora. Dziwne ale i to pomieszczenie było otwarte. Weszła do środka i ze zdziwieniem stwierdziła że ktoś przeszukiwał pokój, wszędzie leżały porozrzucane książki, oraz dziwne sześciany. Schyliła się i podniosła jeden z nich. Pod naciskiem przedmiot rozbłysł i wyświetlił hologram
[…] Więc powiada pan panie pułkowniku że nie ma pan pojęcia o zamiarach imperialnego wywiadu? - Wysoka insektoidalna postać spacerowała powoli okrążając przywiązanego do stołu półnagiego mężczyznę. Szarpał się on nerwowo starając się uwolnić. Nie zdało się to jednak na nic, solidne durastalowe kajdanki unieruchamiały ofiarę. - Widocznie się nie zrozumieliśmy, nic to. Głos dobiegał z niewielkiego remota lewitującego poza zasięgiem wzroku mężczyzny, - Proszę poznać PAPUGA - Przykuty do stołu mężczyzna wrzasnął na widok wlatującego w pole widzenia urządzenia. Kobieta nie rozumiała dlaczego oficer tak bardzo wystraszył się niewielkiej latającej kulki. Dron latający nawet nie zdążył się zbliżyć kiedy oficer zaczął sypać nazwiskami, datami i całą masą nudnych informacji. Clara odłożyła sześcian, który natychmiast zgasł. Po podłodze poniewierało się kilkadziesiąt takich, na ścianie za łożem była ich cała ściana. Podeszła do niej i zobaczyła opisy.. „eksperyment wszczep..”, „..próg bólu” czy też „Szpieg ktury mnie kohał” z cyframi określającymi dokładane daty. - to przeszło sto dwadzieścia lat temu. Ruszyła dalej w kierunku niewielkich skręconych schodów prowadzących na dół. Zeszła spodziewając się zobaczyć kolejną wypełnioną artefaktami salę. I nie zawiodła się, na stojącym w tyle pomieszczenia wysokim tronie siedział zmumifikowany i przeraźliwie chudy osobnik. Clara nigdy nie widziała przedstawiciela tej rasy, jednak zgodnie z opisem przesłanym przez Zosta wyglądał na Verpina.
- Zlokalizowałam zwłoki Vigo, tak jak przewidywałeś jest na rufie okrętu, brak wyraźnych obrażeń. Tak jakby wybrał gdzie umrze, ale dlaczego... Kątem oka dostrzegła coś dziwnego. U stóp zmarłego obcego leżał całkiem nieźle zachowany trup. Sądząc po jego stanie miał nie więcej niż kilkadziesiąt lat. Rozejrzała się gwałtownie podnosząc broń do ramienia. Za przewróconym krzesłem leżało kolejne w miarę świeże ciało. Przeturlała się kryjąc za tronem ze zwłokami. Była całkowicie pewna że w pomieszczeniu ktoś lub coś jest. Zerknęła w prawo, jednak nie znalazła żadnego śladu ruchu. Po lewej stronie usłyszała delikatny stuk. Kurz, powlekający wszystko grubą warstwą delikatnie się uniósł, bez zastanowienia posłała w tamtym kierunku serię z blastera. Bolty trafiły w ścianę, podnosząc jeszcze więcej kurzu. Właśnie w nim dziewczyna zobaczyła zarys kuli. Niewielka maszyna zygzakując szybko zbliżała się w jej kierunku. Pierwszy strzał chybił, drugi jedynie musnął maszynę, wyłączając jednak maskowanie. Natychmiast rozpoznała niewielkiego drona który tak przeraził oficera z holonagrania. Strzeliła kolejną serią rzucając się równocześnie do tyłu. W miejsce w którym przed chwilą stała, wbiła się niewielka strzałka, zaś sam dron rozprysł się w malowniczej eksplozji. Ciężko dysząc Clara rozejrzała się po pobojowisku. Eksplozja droida zasypała odłamkami całą okolicę, uszkadzając walające się tu i ówdzie bezcenne artefakty. Kobieta zrozumiała skąd wzięły się stosunkowo świeże ciała. Inni łowcy skarbów również znaleźli wrak, nie mieli jednak wystarczająco dużo szczęścia by pozbyć się niewidzialnego droida.
- Zost, tu jest niebezpiecznie zbieram się powoli z fantaaaaaaaaaaaa.... - zdanie przerodziło się w jęk bólu, a Clara upadła na twarz, przez chwilę starała się podnieść, jednak jej mięśnie coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. Przewróciła się na plecy starając się uspokoić oddech. Czyżby droidów było więcej?
Zost... wyszeptała resztką sił, zanim toksyna dotarła do mięśni twarzy i również je sparaliżowała. Po chwili mogła jedynie poruszać gałkami ocznymi wypatrując drona. Pole maskujące zniknęło a Clara miała wątpliwą przyjemność przyjrzeć się remocie z bliska. Miała przed oczami PAPUGA, zmodyfikowany imperialny dron typu YI-5 przeznaczony do wyszukiwania, śledzenia i przesłuchiwania celów. Sądząc po wysuwających się z maszyny manipulatorach z igłami zamierzała ona przystąpić do drugiej części swej misji,
Witam i o zdrowie pytam – syntetyczny głos dobiegał z wnętrza kuli – prawda jest wyzwoleniem, a kłamstwo cierpieniem.
Maszyna wysunęła manipulator i wbiła go w żuchwę dziewczyny, ból nie był specjalnie silny, jednak Clara poczuła ze odzyskuje władzę nad mięśniami twarzy i ponownie może mówić. Natychmiast też skorzystała z tej możliwości.
Uwolnij mnie, twój pan nie żyje. To już nie ma sensu. - dron odleciał nieco wyżej i przeskanował ciało lezącej kobiety nie zwracając uwagi na jej słowa. Po chwili ponownie znalazł się nad twarzą kobiety.
Przesłuchanie rozpoczęte, kto cię nasłał?
Nikt mnie nie nasyłał, to AAAAAAAAAAA!!!
krzyki kobiety wypełniły opustoszały kadłub jachtu. Podobnie jak i jej poprzedników.


Data: 62 ABY

Sporych rozmiarów asteroida dryfowała wraz z setkami podobnych asteroid wchodzących w skład pola zwanego przez astrografów Drugą Pii, gdzieś w sektorze Arkaniańskim. W kierunku niepozornej skały leciał pewnie pilotowany przez Durosa prom. Na jego pokładzie znajdował się tylko jeden pasażer. Był to jeden z Kapitanów organizacji, który miał za zadanie objęcie opieką swojego nowego terytorium. Wysoki Verpin siedział spokojnie w fotelu pasażera w ciszy kontemplując słusznych rozmiarów fiolkę obracaną zręcznie w długich cienkich palcach.
Jesteśmy na miejscu,to nasza baza w pasie Pii. - Duros zgrabnie manewrował zbliżając się do widocznego już wlotu do hangaru. Sama baza wyglądała dość nędzne, ot kilka wieżyczek, Hangar i jakieś pomieszczenia mieszkalne oraz mała kopuła, pod którą pewnie była kantyna. Kapitan raczył zwrócić uwagę na obraz za iluminatorem, jego czarne oczy pozbawione były wyrazu. Obrócił lekko głowę i cichym głosem zakomenderował
lądujmy, pewnie już na nas czekają. Zza głowy obcego wynurzył się około 30 centymetrowy dron. Prom wylądował zaś jego pasażer ruszył w kierunku rampy. Rzeczywiście czekali na niego. W nieco służalczej pozie stał dowódca stacji, w otoczeniu swoich uzbrojonych po zęby przydupasów. Przekazywanie władzy nigdy nie było przyjemne. Zaś w tym konkretnym zapomnianym przez świat i mafię zakątku dowódca stacji był bogiem. Nic dziwnego, że kapitan Huren nie zamierzał oddać władzy bez oporu.
Jestem Kapitan Thingrim, zapewne zostaliście już uprzedzeni o moim przybyciu. Wszelki opór jest bezzasadny, stoi za mną Czarne słońce. - dron wyemitował syntetycznie przetworzoną wypowiedź Verpina.
A ja jestem kapitan Hurren i mam gdzieś czarne słońce, nie powinieneś przylatywać sam, duży błąd dziwaku! - Mężczyzna uniósł dłoń a w kierunku Thingrima wycelowało przynajmniej tuzin blasterów trzymanych przez jego ludzi.
Nie mam na to czasu, powiedział obcy, mrużąc oczy. Ułamki sekund później kolejny dron który w międzyczasie obleciał statek dokoła eksplodował za plecami stojących przed Thingrimem zbirów, przeszywając powietrze setkami metalowych odłamków. Metalowe strzałki uderzyły w cząsteczkowe pole ochronne wyemitowane przez znajdujący się w walizce podróżnej generator. Verpin ruszył przed siebie krocząc przez trupy i krew wijących się w agonii zbirów Hurena. Na asteroidzie nastały czasy rządów nowego Kapitana.
W krótkim czasie przekształcił on zapomnianą bazę w dobrze prosperujące kasyno i bezpieczną przystań dla okolicznych kupców. Chodziły legendy mówiące, że nie było rzeczy której Thingrim nie był w stanie załatwić, oczywiście za odpowiednią opłatą. Z drugiej jednak strony zachowywał on pozory niemal legalnego interesu płacąc "podatki" oficjalnym władzom pobliskiej planety. Sielanka trwała w najlepsze a na stacji trwały gorączkowe przygotowania do corocznego turnieju Pazaaka. Impreza ściągała zarówno dzianych klientów jak i szemrane typu. Do turnieju pozostał jedynie tydzień.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Ikleiw Polz Owip

Postprzez BE3R » 14 Maj 2017, o 14:04

Zginął zasztyletowany przez błekitnoskórą chisskę. Zbyt potężny by zginąć, zbyt zaskoczony by przeżyć. viewtopic.php?f=179&p=56227#p56227

<papug> nie ma niemożliwego. :twisted:
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów


Wróć do R.I.P.